Diana
O 00:00 stanęłam na wzgórzu, pod drzewem spogladając na gwieździste niebo. Nagle podskoczyłam, bo ktoś objął mnie od tyłu. Tym kimś, był Calum.
- Cześć, chyba musimy pogadać.
Odgarnełam włosy za ucho i spojrzałam na niego pytająco.
- Calum, co byś chciał wiedzieć? - odwróciłam się od niego i podeszłam do drzewa, oparłam sie o nie i powoli usiadłam.
- Dlaczego przyszłaś wczoraj? To chyba moje jedyne pytanie.
- Odpowiem Ci na nie, ale ty musisz udzielić mi odpowiedzi na moje - wyjęłam papierosa z paczuszki mieszczącej się w tylnej kieszeni moich spodni, proponujac jednego Calumowi na co ten skinął głową.
- Dobrze, więc jakie jest twoje pytanie? - Zaciągnał się.
- Jak mam uratować życie? - Spuściłam głowę.
Calum podrapał się w kark.
- Wydaje mi się, że musisz znaleźć kogoś, dla kogo będziesz nie spać po nocach, z kim porozmawiasz o wszystkim, kogo chyba pokochasz...
- Tylko Calum... ja nie wiem co zrobiłam źle, ja straciłam przyjaciela - uroniłam łzę.
✖️✖️✖️
Max Schneider moim nałogiem, polecam :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro