Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Diana

Calum, Calum, Calum...
Zapaliłam kolejnego papierosa. Usiadłam na schodach, które prowadziły do budynku, w którym było wszystko. Od starych książek, po stare rowery. Taki strych, tylko w osobnym miejscu. Poręcz była wykonana z drutu i ledwo, ledwo się trzymała. Siedziałam tak, że moje nogi zwisały jakieś 3/4 metry nad ziemią. Na przeciwko rosło drzewo, a dookoła niego ktoś, kiedyś wylał beton, który teraz popękany i brudny nie wyglądał ciekawie. Mieszkałam na przedmieściach, więc głównie królowały tu pola i łaki. No i oczywiście wzgórze. Wzgórze, na którym rosło jedno drzewo... Drzewo wisielców. Westchnęłam wspominając wczorajszą noc. Calum próbował wczoraj opisać jego sytuacje. Wyczułam między nami taką dziwną więź. Czułam się przy nim bezieczniej niż kiedykolwiek czułam się we własnym domu. Sytuacja Caluma i moja. Obie o podobnym stopniu zagmatwania. Obie wymagały rozwiązania. Chciałam mu pomóc, ale sama potrzebowałam pomocy. Może uratujemy siebie nawzajem, a może oboje stracimy wolę walki. Przecież właśnie to poprowadziło do naszego pierwszego spotkania.

✖️✖️✖️
:-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro