Calum
Chciałem poznać Dianę. Cały dzień siedziałem jak na szpilkach, tylko dlatego, że punktualnie o północy mieliśmy się spotkać pod drzewem wisielców. O jedenastej stwierdziłem, że pora się zbierać. Nie poświęcałem wielkiej uwagi mojemu strojowi. To zawsze były czarne rurki i koszulka jakiegoś zespołu. Dziś zabrałem jedną z nadrukiem "green day" i poszedłem do łazienki się ubrać. Wszędzie w niej był syf, bo matka była zbyt pijana, żeby się tu doczołgać, a co dopiero zrobić porządek.
" Będę musiał tu ogarnąć, jak wrócę..." pomyślałem wcierając odrobinę żelu w moje włosy i psikając się resztką moich ulubionych perfum. Zszedłem na dół po schodach zastając matkę z jakimś facetem na kanapie, ugh wstrętne. Założyłem buty i zabrałem kurtkę z wieszka. Dałem znak, że wychodzę trzaśnięciem drzwi i słuchając cicho grającej w słuchawkach muzyki poszedłem do miejsce naszego spotkania.
Nie mogłem nawet skupić się nas słowami, bo mój umysł powtarzał jedynie Diana, Diana, Diana...
✖️✖️✖️
*taki zapełniacz*
Komentujcie proszę :)
jmsster x
Walentynki, mam nadzieje, ze wasze były okej :) ❤️ kocham was
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro