Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❀*ೃ*ೃ*ೃ


O dziwo, czekanie jedenastego roku bolało trochę mniej, pomimo ciągłej tęsknoty za jego szerokim uśmiechem; dużymi oczami pełnymi iskierek oraz magii; delikatnymi dłońmi; słabymi, wypadającymi, ale nadal pachnącymi wiśniami włosami; za ustami; za śmiechem; za wszystkim. Brakowało mi przytulania, śmiania się, przepychania czy łaskotania. Brakowało mi po prostu całego Nany, gdyż te magiczne dwa miesiące z nim w ramionach uzależniły mnie i oczarowały. Mimo wszystko, czekanie nie bolało, gdy myślałem o naszych wspólnych chwilach, powtarzając sobie w głowie, że następnym razem będzie równie idealnie. Odliczanie dni pomagało, wypisywanie wspomnień także. Codziennie zapisywałem jedno z nich w zeszycie, który ukrywałem pod poduszką razem z płatkami kwiatów. Miałem w planach zabrać ów przedmiot ze sobą do Nany, żeby ośmieszyć się i przeczytać go na głos, powodując rumieńce i głośny (świadczący o zawstydzeniu) śmiech, którym białowłosy próbowałby odciągnąć moją uwagę od swego zbyt szybko bijącego serca. Ten śmiech... O nim nie mogłem zapomnieć nawet na moment. O całym Nanie nie mogłem. To o nim myślałem, dla niego oddychałem, nim żyłem i dla niego.

Skąd miałem wiedzieć, że on, myśląc o mnie, ledwo oddychał i tracił życie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro