Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Do końca naszego życia

Życie jest trochę jak nić, która prowadzi nas wciąż przed siebie...
Do miejsc, w które chcemy wracać we wspomnieniach do miejsc, z których nie chcemy uciekać...

Minęły 52 dni od Snoggletog i tego właśnie dnia nadeszło inny, również ważny dzień, mianowicie Święto Miłości poświęcone wielkiej bogini Freji, która obserwując kochanków błogosławiła im na przyszłe lata. Każdego roku wikingowie z wyspy Berk urządzali w Twierdzy wielką ucztę, świętując w tym samym czasie Valisblot - święto ku czci najmłodszego syna Odyna. Zakochani tańczyli tradycyjny taniec, którego wszyscy doskonali znali. Zabawa zwykle trwała całą noc i ten rok nie miał być wyjątkiem.
Astrid wstała wczesnym rankiem. Mimo wczorajszych przygotowań do dzisiejszej, wielkiej uroczystości nie była zmęczona. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się, leżąc pod ciepłym kocem. Zamierzała cały dzień spędzić dzisiaj z Czkawką. W końcu odkąd został wodzem, mieli dla siebie ledwie kilka minut dziennie, czasami zdażało mu się wyrwać na godzinę, ale była to godzina pełna napięcia. Dzisiaj nawet on miał przerwę, co bardzo cieszyło blondynkę. Westchnęła cicho i podniosła się do siadu skrzyżnego. Rozpuściła warkocza, którego zaplotła wieczorem i przeczesała włosy palcami. Nagle coś przyciągnęło jej uwagę. Na poduszce nieopodal niej leżała jakaś kartka. Astrid sięgnęła po nią i rozłożyła na kocu. Z uwagą zaczęła czytać.

Witaj Milady!
Jeśli czytasz ten list to pewnie już wstałaś i poprawiasz włosy, tak jak zwykle. Byłem u Ciebie w nocy, tak piękna jesteś kiedy śpisz, co ja piszę, zawsze jesteś piękna. Mam dla Ciebie niespodziankę, ale to wieczorem, najpierw przygotowałem dla Ciebie kilka zadań i listów, no i oczywiście wskazówek.

1. Wstań z łóżka i podejdź do szafy.
2. Otwórz ją i wyciągnij, tę błękitną sukienkę, którą dla Ciebie zostawiłem.
3. Załóż ją i zapleć ulubionego warkocza
4. Zejdź na dół
5. Zostawiłem dla Ciebie śniadanie, Smacznego...
6. Poszukaj kolejnej wskazówki

Twoje kochanie
PS. Ciekawe jakie to uczucie budzić się obok Ciebie...

Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i wstała, by następnie spełnić kolejne prośby. Wyciągnęła sukienkę i założyła na siebie, później podeszła do dużego lustra i przejrzała się w szkle. Pogładziła pasek z delikatnego materiału, przeplatający jej talię. Przyglądnęła się sobie i nawet wydała się zadowolona. Nigdy nie lubiła nosić sukienek, lecz postanowiła zrobić to choć dzisiaj, dla Czkawki. Po kilku minutach prezentowała się po prostu pięknie, w zaplecionych włosach i błękicie oplatającym jej ciało i sięgającym zalednie kolan. W takim stanie zeszła na dół. Z kuchni unosił się wyśmienity zapach świeżych warzyw. Kiedy weszła do pomieszczenia, ujrzała talerz z kanapkami i miseczkę z sałatką, którą uwielbiała. Wiedział o tym tylko Czkawka co jeszcze bardziej ją uszczęśliwiło. Jej ukochany przygotował dla niej niespodziankę i choć wolałaby spędzić ten dzień po prostu w jego towarzystwie, zastanawiała się na jaki pomysł chłopak wpadł tym razem. Nie myśląc o tym długo, zasiadła do stołu i zajęła się jedzeniem. Kiedy skończyła, podniosła talerz, by umyć go, lecz odłożyła go na bok dostrzegając kolejną karteczkę. Uśmiechnęła się i rozłożyła ją.

Witaj Milady!
Tak, to znowu ja. Mam dla Ciebie kolejną porcję rozrywki. Do wieczora jeszcze daleko, a tak dużo pracy przed Tobą. Robiłem to śniadanie nocą, kiedy przyszedłem na Ciebie popatrzeć. Mam nadzieję że Ci smakowało. Nakarmiłem Wichurkę, więc nie musisz się martwić. Spędza ten dzień ze Szczerbatkiem. Ale nie martw się, będziesz miała czas na dzisiejszy lot. Oto kolejne rzeczy, o które Cię proszę:

1. Załóż coś ciepłego (na dworze jest zimno)
2. Wyjdź z domu
3. Odwiedź Tallinę i poproś o kwiaty dla Pyskacza
4. Skieruj się do kuźni.
5. Przekaż Pyskaczowi kwiaty i zapytaj czy nie potrzebuje pomocy
6. Szukaj kolejnego listu

Twoje kochanie
PS. Ciekawe jakby smakowałyby śniadania robione przez Ciebie każdego dnia...

Astrid zmyła naczynia, następnie zarzuciła na siebie ciepłe futro i wyszła z domu. Dom Talliny znajdował się tylko kilka metrów dalej. Dziewczyna dotarła do kwiaciarki w dosłownie dwie minuty. Blondynka zapukała głośno i poczekała aż kobieta wpuści ją do środka. Po chwili w progu stanęła dawna wojowniczka i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Witaj Astrid. Co cię do mnie sprowadza? - zapytała miło i przepuściła dziewczynę w drzwiach.
- Czkawka zostawił mi list, w którym miałam od ciebie wziąć bukiet kwiatów i przekazać go Pyskaczowi. Trochę nie wiem o co mu chodzi, ale cóż... właściwie po to tu jestem. Wiesz coś na ten temat? - zapytała z nadzieją, lecz kobieta pokręciła przecząco głową.
- Wódz był u mnie wczoraj i prosił bym przygotowała bukiet, który ty masz zanieść Pyskaczowi. Nie wiem niestety nic więcej - odparła i podała wiązankę białych i błękitnych kwiatów.
- No nic, dziękuję - powiedziała smętnie Astrid i skierowała się do wyjścia. Wioska budziła się do życia, a między domami przechodziło coraz więcej wikingów. Dzieci śmiały się, goniąc za swoimi smokami, aż miło było popatrzeć na taki widok. Blondynka pokonała kolejne metry, by dojść do kuźni. W dłoniach zaciskała wiązankę kwiatów. Przyglądała się im. Były takie piękne.
Pyskacza zauważyła przed budynkiem kuźni. Stał, rozmawiając z Grubym na temat zamarzniętego oceanu. Podeszła do nich pewnie i wręczyła blondwłosemu wikingowi kwiaty. Musiało wygląć to dosyć dziwnie, lecz tego wymagał od niej Czkawka. Gbur zaprosił ją do kuchni, a ona wtedy zapytała czy potrzebuje pomocy.
- Tak, chciałbym żebyś mi pomogła - odparł z uśmiechem. - Zazwyczaj zajmuje się tym Czkawka, ale dzisiaj ma coś innego na głowie.
- Co miałabym robić? Nigdy wcześniej nie pracowałam... w takim miejscu.
- Oj, to nic trudnego. Czkawka zapomniał o obrączce dla pewnego mężczyzny. Bardzo zależało mu na tym zleceniu dlatego poprosił mnie o to. Cóż, nie mam zręcznych palców, dlatego też chętnie skorzystam z twojej propozycji. Załóż fartuch - rzucił w jej stronę brudny, stary, trochę potargany i trochę za duży materiał. Zaskoczona dziewczyna włożyła go na siebie bez słowa i robiła to co kazał jej stary kowal. Nigdy wcześniej nie wyrabiała biżuterii, nigdy też o tym nie myślała, jednak była dumna, że uczestniczy w czymś ważnym. W końcu ślub był czymś wyjątkowym, dlatego zabrała się do roboty z zapałem. Kiedy szlifowała srebro, zastanawiała się dla kogoż ta obrączka będzie przeznaczona. Nie pytała jednak o to, pracując w ciszy. Gdy skończyła włożyła biżuterię do pudełka i otarła pot z czoła. Prosta sukienka, którą dostała od Czkawki, była lekko pobrudzona, lecz dziewczyna wydawała się być szczęśliwa. Pyskacz podziękował i podał jej list, który przyjęła z zaciekawieniem.

Witaj Milady!
Mam nadzieję, że podobała Ci się praca u Pyskacza. To tam spędziłem cały tydzień by dopracować twój pierścionek zaręczynowy, który tak dumnie nosisz na palcu. Teraz już wiesz jak wiele serca można włożyć w taką drobną rzecz, nawet jeśli nie będzie należała do Ciebie. Cieszę się, że pomogłaś naszemu przyjacielowi. Znam jeszcze jedną osobę, która poprosiła mnie o pomoc, ale nie znalazłem zbyt dużo czasu.

1. Nie przejmuj się ubrudzoną sukienką (tak, wiem, że może być choć lekko ubrudzona)
2. Znajdź Lisę (powinna być w Akademii)
3. Pomóż jej uporać się ze smokiem
4. To Śmiertnik Zębacz, spotkasz tam również Wichurkę
5. Przygotuj ją do lotu
6. Lisa przekaże Ci kolejną listę

Twoje kochanie
PS. Ciekawe czy kujesz tak dobrze, jak walczysz...

Dziewczyna otrzepała sukienkę i nie przyglądając jej się specjalnie wyszła z kuźni, kierując się w stronę Akademii. Po drodze spotkała Szpadkę i Śledzika, idących razem i rozmawiających. I nie byłoby to nic złego gdyby nie to, że trzymali się za ręce, w tym momencie Astrid zrobiło sie przykro. Też chciała, by Czkawka był przy niej, a nie latał niewiadomo gdzie, z dala od niej. Weszła do Akademii zła, choć przypominając sobie o listach, ktore ukochany dla niej zostawiał, uśmiechnęła się lekko. Był to fajny pomysł i bardzo imponował dziewczynie, choć chciała spotkać narzeczonego choć raz na swojej drodze i po prostu się z nim przywitać. Brakowało jej tego.
- Cześć Astrid - z rozmyśleń wyrwał ją głos Lisy, która przypartrywała się przez chwilę dziewczynie. Jej Śmiertnik Zębacz stał niespokojnie nieopodal. Blondynka uśmiechnęła się krótko do dziewczynki i podeszła do niespokojnego smoka.
- Spokojnie mała, to tylko ja, Astrid - wyciągnęła przed siebie ręce i poczęła od zostania w zasięgu wzroku smoka, po czym zaczęła głaskać go po długim ogonie. Smoczysko od razu się uspokoiło i wepchnęło dużą głowę pod dłoń dwudziestotrzylatki domagając się pieszczot. Lisa podziękowała z uśmiechem jeźdźczyni i wskazała na stojącą na uboczu Wichurkę. Astrid podbiegła do smoczycy, głaskając ją niemal bez końca.
- Proszę, to dla ciebie - ośmiolatka wyciągnęła w jej stronę kartkę. Dziewczyna podziękowała i popatrzyła w ślad za wychodzącą z Akademii dziewczynką.

Witaj Milady!
Dziękuję, że pomogłaś. Wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć. Teraz będzie o wiele przyjemniej. Otóż, Wichurka potrzebuje również Twojej obecności, więc zabierze Cię na trzygodzinny lot. Doskonale zaplanowałem jej lot, więc odwiedzicie najpiękniejsze miejsca, wszystko z myślą o Tobie. Zapamiętaj, żeby później mi wszystko dokładnie opowiedzieć. Uwielbiam słuchać twoich opowieści. Uwielbiam słuchać Twojego głosu.

1. Zapnij siodło (leży nieopodal)
2. Wskocz na ukochanego smoka
3. Szybuj, baw się, śmiej
4. Czuj wiatr we włosach, lekki chłód, wolność...
5. Odwiedź nasz klif
6. Poszukaj wskazówek

Twoje kochanie
PS. Ciekawe czy smoki tresujesz tak dobrze, jak moje serce, oddane Ci na zawsze...

Astrid osiodłała szybko smoczycę i wskoczyła na nią. Nie potrzebowały słów, by porozumieć się ze sobą. Minęło zalednie kilka sekund odkąd wzbiły się w powietrze. Wiatr niespokojnie rozwiewał grzywkę blondynki, która uśmiechała się od ucha do ucha. Od rana marzyła o tym locie. Długim i zaplanowanym. Zazwyczaj latała gdzie jej się żywnie podobało, ale świadomość ciekawej wyprawy przygotowanej specjalnie dla niej, pobudziła wyobraźnię dziewczyny, która spodziewala się czegoś po prostu pięknego. Czkawka doskonale wiedział, że jego narzeczona uwielbiała długie loty, tak samo jak on. Owszem, odkąd dołączyła do Straży Berk o wiele więcej czasu spędzała na smoku, kiedy prowadziła zajęcia w Akademii o Śmiertnikach, Wichurka również przy niej była. Jednak obie te sytuacje nie były porównywalne z lotem, z którego obie były zadowolone i obie miały poczucie wolności. Astrid w ciągu tych trzech godzin jakie dostała od narzeczonego zobaczyła wiele wspaniałych miejsc, o których nigdy by nie śniła. Czkawka uwielbiał ją zaskakiwać i prowadzić w nowe miejsca, pokazywać odkryte nowe lądy, lubił dzielić z nią tę radość wynikającą ze świadomości, że w końcu udało mu się dotrzeć dalej niż ktokolwiek wcześniej. A Astrid cieszyła się jego szczęściem, bo zawsze wiedziała, że to jego powołanie. Gdyby nie został wodzem, byłby odkrywcą i wynalazcą. Już teraz te telenty w nim drzemały, ale wciąż na Berk trzymały go obowiązki.
Wichura nagle zaczęła lądować, wprawiając blondynkę w osłupienie. Cóż doleciały już na ulubiony klif jej i Czkawki. Dziewczyna zeskoczyła ze smoka i podeszła do kamienia, na którym znalazła kolejną kartkę. Usiadła na kocu, uprzednio wyciągniętym w torby przy siodle i zaczęła czytać.

Droga Astrid,
Długo zastanawiałem się jak zaczęła się moja miłość do Ciebie. Uwielbiałem Cię odkąd pamiętam. Nie wiem czy na początku była to miłość czy po prostu zauroczenie Twą nietuzinkową osobą. Zawsze byłaś waleczna, odważna i piękna. Już jako dziecko potrafiłaś trzymać przy swoim. Wszyscy uważali cię za wspaniałą dziewczynkę. Cóż, oboje dobrze wiemy, że ze mną było inaczej... Nigdy nie miałem żalu do Ciebie, że przed wytresowaniem Szczerbatka nie zwracałaś na mnie uwagi, nigdy jednak nie obrzuciłaś mnie błotem czy nie splunęłaś na mnie. Kiedy kilka miesięcy temu przyznałaś się, że współczułaś mi w tamtych chwilach, ja nie miałem Ci tego za złe. Wtedy chyba zrozumiałem. Naprawdę się w Tobie zakochałem.
Każdedo dnia kiedy na Ciebie patrzyłem zdawał się być on wiele lepszy niż początkowo zakładałem. Każdy Twój uśmiech w moją stronę, był jak uśmiech anioła. A Twoje oczy, tyle razy w nich tonąłem niczym w głębinach oceanu. Tak naprawdę, kocham w Tobie wszystko. Twój wygląd, twoje wady i zalety. Wszystko. Jesteś moim ideałem, moją brakującą połówką serca. Jesteś przy mnie, wspierasz mnie. Chcę by tak było zawsze.

Kocham Cię
Twój na zawsze, Czkawka

Mam dla Ciebie ostatnie dwa listy (włączając ten).

1. Wróć do domu i załóż beżową sukienkę, która czeka na Twoim łóżku (pójdziemy na ucztę do Twierdzy)
2. Ubierz wygodne buty (będziemy tańczyć tradycyjny taniec)
3. Rozpuść włosy (dla mnie)
4. Wichurka zaprowadzi Cię do mnie.
5. Zawiąż opaskę na oczy. Czas na niespodzienkę.
6. Ostatni list dam Ci osobiście.

Twoje kochanie
PS. Gdzie wszystko się zaczyna, tam wszystko się kończy...

Wróciła do domu szczęśliwsza niż zwykle. Nie mogła już się doczekać, dlatego szybko przebrała sukienkę, założyła ulubione buty i rozpuściła włosy. W chwili gdy czesała złote pasma do pokoju weszła jej mama i popatrzyła na nią ze wzruszeniem. Podeszła do córki i przytuliła ją do siebie.
- Jesteś taka piękna - wyszeptała jej do ucha, po czym oderwała sie od niej i otarła załzawione oczy.
- Dziękuję. Jesteś naprawdę kochana. Wiesz co przygotował dla mnie Czkawka? - zapytała. Elis nigdy jej okłamała dlatego skinęła twierdząco głową, nie mówiąc jednak nic.
- Spodoba mi się? - spytała szczęśliwa blondynka.
- Na pewno - odparła cicho i ucałowała córkę w policzek. - No już, leć do niego.
- Dzięki, wrócę raczej późno - powiedziała na wychodnym dziewczyna i biorąc jeszcze futro, wybiegła na dwór.
- Moja malutka córeczka dorosła - wyszeptała jeszcze Elis i sama wyszła z domu, udając się w stronę miejsca, do którego zaprosił ją sam wódz.

*

Astrid zeszła ostrożnie ze smoczycy. Czerwona opaska na oczy wcale jej tego nie ułatwiła. Pod stopami wyczuła trawę. Mimo drugiego miesiąca roku na Berk nie pozostało zbyt wiele śniegu. Było chłodno, lecz blondynka nie odczuła zbytnio zimna. Stanęła i czekała. Nagle poczuła jak ktoś ją obejmuje i prowadzi przed siebie. Myślała, że tajemnicza osoba ściągnie jej opaskę, ale nic takiego nie nadeszło. Dopiero po kilkudziesięciu metrach poczuła na ustach delikatne usta Czkawki. Jego ręce zaczęły rozwiązywać supełek z tyłu głowy. Otworzyła oczy i popatrzyła na ukochanego, który uśmiechnął się w jej stronę i podał jej list.

Kochana Astrid
Pół roku temu zgodziłaś się zostać moją żoną, mam nadzieję, że nie zminiłaś zdania i, że nadal tego pragniesz tak mocno jak ja. To ostatnie zadania jak mam dla Ciebie. Mam nadzieję, że będą one dla Ciebie tak piękne jak dla mnie.

1. Uśmiechnij się
2. Popatrz mi w oczy i powiedz:
W imię Freji, bogini miłości, patronki naszej miłości, ja Astrid Hofferson biorę sobie Ciebie, Czkawko Haddock'u za męża, na złe i dobre dni, na zgodę i niezgodę oraz przysięgam Ci kochać Cię po wszystkie moje dni.
3. Załóż mi obrączkę, którą kilka godzin temu robiłaś dla pewnego mężczyzny
4. Kochaj mnie
5. Zawsze i na zawsze
6. Tak jak ja kocham Ciebie

Twój na zawsze
Czkawka

Astrid ścisnęła w dłoni list i pokiwała powoli głową twierdząco. Jej ciałem wstrząsnął szloch, ale z ust nie schodził uśmiech. Powtórzyła słowa zapisane na kartce i nałożyła pierścionek na palec Czkawki. On uczynił to samo po czym otarł z policzków jej łzy. Dopiero wtedy dziewczyna rozejrzała się widząc obserwujących ją rodziców, przyjaciół i oczywiście smoki. Nie mogła wyobrazić sobie lepiej zaplanowanego ślubu. Emocje przejęły nad nią kontrolę, kiedy całowała ciepłe wargi Czkawki. Nigdy nie sądziła, że spotka ją tak wielkie szczęście. Chwilę później chłopak popatrzył jej w oczy i powiedział:
- Do końca naszego życia, będę Cię kochał. Zawsze, zawsze, zawsze, zawsze i zawsze.
- Do końca naszego życia - wyszeptała Astrid i wtuliła się w pierś męża.

Byli w miejscu, które kochali najbardziej. W miejscu, w którym to wszystko, całą ich miłość zapoczątkował jeden smok, a teraz mieli dopełnić tylko swoje przeznaczenie. Wtedy jeszcze nie wiedzili, że kilkadziesiąt lat później właśnie tam, przy tym małym jeziorku zrosną się dwa krzewy jaśminu i będą tam trwać aż do końca świata, tak jak ich miłość...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro