Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[5]Spotkanie

Dzisiaj akurat już musiałam iść do pracy. Ostatnio mieliśmy napad, więc przez jakiś tydzień miałam wolne.
Była 5:20, a pracę zaczynałam o 6:30, więc wstałam i poszłam się ogranąć. Moje włosy wciąż były splecione w warkocza, którego wczoraj zrobił mi Hayden. Wciąż wyglądał bardzo ładnie, więc postanowiłam jeszcze go nie rozplątywać i po prostu wyjęłam z przodu dwa kosmyki. Wyciągnęłam z szafy jakieś ubrania-w tym syfie ciężko dogrzebać się do jakiś ładnych ciuchów, bo wszystkie są pod stertą innych ubrań. Ubrałam na siebie białe jeansy i brązowy top. Było jakieś 20° lub nawet więcej. Umyłam zęby i zeszłam na dół, żeby zrobić sobie śniadanie. Nikt nie zrobił wczoraj zakupów, więc nie było dużo do wyboru, aczkolwiek znalazłam jakieś jajka i resztę składników do przygotowania naleśników. Postanowiłam być dobrą siostrą i zrobiłam także śniadanie dla moich braci, którzy też za niedługo wstaną. Posmarowałam naleśniki nutellą i wzięłam jednego do ręki, a resztę położyłam na talerz. Popatrzyłam na zegar, który wisiał w kuchni. Była 6:05 więc zabrałam swoje rzeczy, wsiadłam do auta po czym pojechałam do pracy. Wspominałam już, że pracuję w kawiarence w centrum?

Kiedy już dotarłam na miejsce przywitała mnie moja współpracownica Avery.
-Hej Liv!- krzyknęła wesoło.
-Hej Avery, co dzisiaj nowego przygotowujesz?- Avery uwielbiała piec jakieś nowe ciastka do kawiarni. Nasz szef bardzo to lubił i wiedział, że Avery bardzo dobrze piecze, więc nie miał nic przeciwko.
-Chodź, to się przekonasz!- zawołała radośnie. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam do kuchni, z której mnie wołała. Już na wejściu poczułam zapach jakiegoś wypieku.
-Tadaa!- powiedziała kiedy położyła mi przed nosem tacę z czekoladowymi babeczkami z czerwonym kremem na wierzchu.
-Wow, Avery! Wyglądają cudownie!- odpowiedziałam jej radośnie. Takie były. Avery naprawdę ma talent. Dlaczego nie pójdzie na cukiernika?
-Spróbuj!- wcisnęła mi babeczkę do buzi. Przeżuwałam ją chwilę po czym w końcu się odezwałam.
-Są...przepyszne! Czy to karmel w środku a na wierzchu krem z białej czekolady?- spytałam zachwycając się nad wypiekiem.
-Ehe. Dokładnie tak! Krem miał być truskawkowy, ale nie każdy lubi więc pomyślałam, że po prostu dodam barwnik do białej czekolady-uśmiechnęła się zadowolona.
-Jestem pewna, że sprzedadzą się szybciej niż poprzednie- na serio byłam pewna.
-A nawet jeśli nie, to z wielką chęcią je zjem- powiedział wchodzący do lokalu Ben, nasz współpracownik.
Zaśmiałyśmy się pod nosem. Popatrzyłam na zegar. Była 6:29.
-No moi drodzy na miejsca, bo zaraz otwieramy- powiedziałam ubierając brązowy fartuch z logo kawiarni.
Pierwsi klienci zjawili się już o 6:37.
-Witamy w Hazelbrock, kawiarence w której wszystkie zmarwienia znikają po wypiciu kawy i zjedzeniu pysznego ciasteczka- przywitałam osobę wchodzącą do lokalu. Micheal (mój szef) nakłonił nas pare lat temu żebyśmy tak witali klientów kawiarni. Nie bardzo mogłam się sprzeciwić, więc postanowiłam zaakceptować swój los.
-Witaj Merido- na dźwięk tego przezwiska od razu się odwróciłam w stronę wejścia i zobaczyłam Hayden'a.
-Oh, cześć Hayden-przywitałam go z wielkim uśmiechem.-W czym mogę Ci dzisiaj pomóc?
-Cóż, jest poniedziałek rano, muszę iść do pracy więc pewnie poproszę czarną kawę bez mleka i cukru- uśmiechnął się prześmiewczo.
-Robi się- odpowiedziałam, po czym zabrałam się za robienie kawy, która po chwili była gotowa.-Czy mogę czynić honory i polecić Ci nasze nowe babeczki? Avery właśnie niedawno je upiekła.
-Oczywiście, że możesz- uśmiechnął się ciepło.-Dobre są?
-Przepyszne- mówiłam prawdę-Serio niebo w gębie.
-W takim razie poproszę jedną. Macie też coś innego?
-Pewnie, że mamy. Jeśli chodzi o ciastka to mamy czekoladowe z posypką, miodowe, piernikowe, z nadzieniem śmietankowym...-wymieniałam tak do póki mi nie przerwał.
-Macie może jakieś rogale?
-Aa mamy, croissanty maślane, z czekoladą, nadzieniem orzechowym,z nadzieniem orzechowo-czekoladowy albo z budyniem śmietankowym i dżemem truskawkowym, a jeżeli chodzi o coś nie na słodko to mamy takie śmieszne zawijasy z ciasta francuskiego ze szpinakiem i serem. Masz dość duży wybór jeśli chodzi o słodkości, z bardziej słonymi jest mniejszy wybór, ale pracujemy nas tym- popatrzyłam się na niego, aż w końcu się odezwał.
-A twoja ulubiona rzecz z wymienionych to?- spytał, a ja z radością mu odpowiedziałam.
-Ze słodkości zdecydowanie croissant z nadzieniem orzechowo-czekoladowym, jeśli chodzi o słone to ten śmieszny zawijas również jest niczego sobie.
-Powiem Ci coś, nigdy nie jadłem croissantów- powiedział rozbawiony.
-Żartujesz?! Nie wiesz co tracisz!
-Dlatego chyba wezmę tego croissanta z nadzieniem orzechowo-czekoladowym, a drugiego z budyniem i dżemem- posłał mi ciepły uśmiech.
-Proszę- podałam mu wszystko- Niestety teraz przychodzi czas zapłaty, ale nie martw się, wyszło tylko 7$.
Podał mi pieniądze po czym wychodząc rzucił szybkie
-Do zobaczenia, Merido.
-Do zobaczenia, Hayden.
Od nigdy nie byłam fanką randkowania, inni w szkole średniej wyzywali mnie od dziwnych, bo większość miała chociaż dużą grupke kolegów, przy czym ja zostałam z Chasem i moją dawną przyjaciółką Evie. Nie widziałam w tym nic dziwnego. Reszta dnia w kawiarni mijała mi dość szybko, a babeczki Avery rozeszły się w mgnieniu oka.

Skończyłam pracę o 14:30. Pożegnałam się ze wszystkimi i pojechałam do domu. Kiedy weszłam do środka ujrzałam moich braci kłócących się o coś.
-Żartujesz sobie? Ona nic nie wie o życiu!- wykrzyczał Mal prosto w twarz Davida.
-Nie podnoś na mnie głosu. Jedyną osobą, która nic nie wie o życiu jesteś tylko i wyłącznie ty.- odpowiedział mu zdenerwowany brat. Weszłam do salonu, a kiedy mnie zobaczyli nagle ucichli. Czyżby rozmawiali o mnie?
-Co się tu dzieje?- spytałam zdezorientowana.
-Nic takiego, idź do siebie, proszę- odpowiedział mi David. Postanowiłam się go posłuchać, więc bez słowa poszłam do swojego pokoju. Powiesiłam torbę na wieszak i usiadłam na łóżku rozmyślając. O co znowu mieli problem? Czemu zawsze muszą się wszystkiego czepiać?- rozmyślałam tak sobie dopóki nie usłyszałam otwierania drzwi. Szybkim ruchem popatrzyłam się w ich stronę i ujżałam w nich...Hayden'a?
_________________________________________
noo taki krótszy rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro