Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

But If You Look Back... [III]

[17.08.1982]

Elizabeth

/Główny budynek, Neverland Valley Ranch, Santa Barbara/

– Przypomnij mi po co idziemy na ten bal? – zapytałam gdy kończył wiązać gorset od kopii 18-wiecznej sukni, którą wypożyczyliśmy na ten bal

– Żeby się dobrze bawić i ładnie wyglądać. Ten bal to czysta zabawa – podał mi maskę

– Na pewno nie po to, żebyś sobie popatrzył na Ross?

– Lilli... Wiesz przecież, że kocham tylko ciebie...

***

/Dom Diany, okolice LA/

Na balu, gdy podali obiad, a po nim deser poczułam wyrzuty sumienia przez ilość jedzenia, którą zjadłam...

Zauważona jedynie przez Michaela i Dianę wymknęłam się do łazienki pokoju, gdzie mieliśmy spać... Zmusiłam się do wymiotów... bałam się przytyć, bo bałam się stracić Michaela... miałam przecież tylko jego...

Michael

Martwiło mnie gdzie przepadła Lilli, więc poszedłem do niej

– Lilli... – zacząłem kładąc dłoń na jej plecach – kochanie, co się dzieje?

Spojrzała na mnie przerażona.

– Nic... – wzięła papier i wytarła usta – coś musiało mi zaszkodzić... – wstała i podeszła do lustra

– Lilli... – spuściłem wodę – Nie oszukasz mnie. Raz już to przerabiałem. Jesteś najpiękniejsza na świecie... naprawdę. Wierz mi... palnąłbym sobie w łeb, gdybym cię stracił...

– Jeśli przytyję, to ja stracę ciebie...

– Kto ci takich głupot nagadał? Zawsze będę cię kochał. Ponad wszystko w kosmosie. Moi przodkowie byli niewolnikami białych, ja jestem niewolnikiem twojej urody. – pocałowałem ją namiętnie – Niczego nie pragnę tak bardzo, jak mieć cię zawsze i wszędzie...

– Gadanie... pewnie każdej poprzedniej też tak mówiłeś. Znając sławy, pewnie seks uprawiasz od 17 urodzin z każdą napaloną fanką – przeszła do sypialni.

– Tobie coś na głowę spadło? Po pierwsze, ta twoja "każda poprzednia" to dwie osoby, po drugie miałem 21 lat, po trzecie jesteś jedyną z trzech partnerek, jakie miałem w ciągu całego życia, z którą nadal sypiam. A z fankami nie sypiam – chciałem ją objąć, ale odepchnęła mnie.

– Kto?

– Co "kto"?

– Kim są pozostałe? Z kim mnie zdradzasz?

– Nie zdradzam. Mówiłem: to przeszłość. Z obiema sypiałem przed poznaniem ciebie. – objąłem ją.

– Ale kim one były?

– Pierwsza była Diana... Ale to była jedna noc, przysięgam ci, druga była Tatum O'Neal, a jej ojciec nadal spróbuje mnie zabić przy najbliższej okazji, za to, że mu córkę rozdziewiczyłem... Nad on rozpacza rozpacza? Chciała. Nie zrobiłem jej krzywdy.

– Jeśli my będziemy mieć córkę, to go zrozumiesz...

– Skoro to przyjęcie Diany, to ona zabawia gości... Czyli my możemy się zabawić się...– zacząłem podwijać jej suknię, bo świetnie wiedziałem, że ma naprawdę skąpe stringi.

– Faceci... – wstała.

Wstałem i przytuliłem ją od tyłu.

– A teraz tylko się nie wierć... – znów podwijałem jej suknię – przecież wiesz, że nie zrobię ci krzywdy... – jedną rękę przytrzymałem jej suknię, a drugą rozpiąłem własne spodnie.

– Jeśli mnie puścisz, to się położę bez twojej pomocy...

– Za późno... – przesunąłem jej majtki na bok i wsunąłem się w nią – Jesteś moja, a ja twój...

– Jak zaraz nie przestaniesz, to będziesz musiał się mną podzielić z dzieckiem.

– Jakoś to zniosę...

***

Gdy skończyliśmy cmoknąłem ją w usta.

– Zawsze będę cię kochał i zawsze będziesz dla mnie najpiękniejsza za świecie.

Ogarnęliśmy się i wróciliśmy do reszty.

Krótko potem w domu Diany byliśmy już tylko my i ona...

– Może napijecie się jeszcze herbaty? – zapytała Diana

– Chętnie, ale przepraszam na chwilę. Duszę się już w tej kiecce... – stwierdziła Lilli i poszła na górę.

– Pójdę pomóc jej to zdjąć...

***

Gdy wszedłem do sypialni, Lilli siedziała zapłakana

– Kochanie, co się dzieje? – zapytałem siadając obok niej.

– Sprawdziłam kalendarz...

– Jest 17 sierpnia, co w tym szczególnego? – zacząłem rozwiązywać gorset od jej sukni

– Dni płodne. Boję się ciąży... – wstała.

– Przecież wiesz, że cię nie zostawię. – pomogłem jej zdjąć suknię i odwiesiłem ją na wieszak.

– Nie? Dla Diany też? Widzę jak na nią patrzysz! Gdybyś tylko mógł byś ją brał! – rzuciła we mnie swoimi obcasami

– Możesz mnie nie atakować? Diana to moja przyjaciółka. Przysięgam ci, że mnie nie pociąga. Na całym świecie pociągasz mnie tylko ty... – objąłem Lilli.

– Łżysz... – odepchnęła mnie i poszła do łazienki.

Odkręciła wodę w wannie i zamknęła w niej korek.

– Lilli, mamy ślub. Przysięgałem Ci przecież wierność. Nie wierzysz mi?

– Po co się łudzić? Zaakceptowałam, że jeśli mam ciebie mieć, to nie sama... – zdjęła bieliznę i weszła do wanny.

– Lilli, jak matkę kocham, uwierz mi. Nie zdradzam cię i nie chcę tego robić. Powiedz, czego chcesz, a dam ci to, chociaż od kiedy jesteśmy razem, codziennie oddaję ci całego siebie. – podszedłem do niej.

– Może jeszcze mnie uderz?!

– Lilli, nigdy nie podniósłbym na ciebie ręki, a ty to doskonale wiesz. – zacząłem się rozbierać – Dorastałem w przemocy i wiem, ile cierpienia ona powoduje... prędzej się zabiję niż podniosę na ciebie rękę.

– Jakoś gdy się kochamy nie masz oporu przed szarpaniem mnie za włosy.

– Też mnie ciągniesz za włosy... – rozebrałem się do reszty i wszedłem do wanny – Zresztą paznokcie w ramiona też mi wbijasz...

Oparła się o mnie.

– Może teraz mnie poszarpiesz?

– A ty się przypadkiem nie boisz ciąży?

– Boję się tylko stracenia ciebie...

***

Po kilku namiętnych godzinach położyliśmy się spać

[04.09.1982]

/Główny budynek, Neverland Valley Ranch, Santa Barbara/

Nie mogłem nigdzie znaleźć Lilli... w końcu znalazłem ją w jednej z łazienek. Siedziała na podłodze, płacząc i ściskając coś w ręku.

– Co się dzieje kotku? – zapytałem siadając obok niej i przytulając ją.

– Okres mi się spóźnia... prawie tydzień.

– Ludzkie ciało to nie kalendarz... Miałaś ostatnio sporo stresu przy zmianie pracy... Nie ma co panikować...

– Michael, idioto... – wcisnęła mi w rękę to, co wcześniej ściskała. Pozytywny test ciążowy.

– Czemu płaczesz? – przytuliłem ją i pocałowałem – przecież to cudownie...

– Boję się...

– Nie ma czego się bać... zaopiekuję się tobą... Wszystko będzie dobrze...

[30.04.1983]

/Szpital, 8700 Beverly Blvd, LA/

Na świat przyszła nasza córeczka Ivy Jeanette...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro