Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

But If You Look Back... [II]

[15.07.1983]

Elizabeth

/Główny budynek, Neverland Valley Ranch, Santa Barbara/

Gdy sprawdziłam wynik testu ciążowego i odkryłam ciążę, musiałam jakoś to przekazać Michaelowi.

Uznałam, że skoro za półtorej miesiąca ma urodziny, to wtedy mu powiem. Wiedziałam doskonale, że marzy o drugim dziecku, bo dość często stwierdzał np. że Ivy była by cudowną starszą siostrą, albo, że dobrze by było, gdyby miała się z kim bawić...

[29.08.1983]

/Główny budynek, Neverland Valley Ranch, Santa Barbara/

Wiedziałam, że Michael nie dostanie nic od swojej matki, bo ta nie uznaje obchodzenia urodzin. Tak samo, wiedziałam, że zasypie nas tona rzeczy od fanów, a w większości pluszaki i kartki.

Wieczorem, po kolacji, kazałam mu poczekać, a sama pobiegłam do sypialni, przebrałam się w seksowną bieliznę i prześwitujący szlafrok, po czym wróciłam do Michaela.

- Chodź, mój jubilacie...Mam dla ciebie prezent.. – złapałam go za rękę i pociągnęłam do sypialni.

Już w sypialni, gdy zaczęliśmy się pieścić na łóżku, złapałam jego ręce, gdy chciał mi zdjąć stanik.

- Poczekaj, Wasza wysokość – czasem go tak nazywałam w czasie naszych pieszczot – mam dla ciebie coś specjalnego – wzięłam z szafki test ciążowy i mu go podałam.

Gdy Michael zobaczył wynik, wpił mi się w usta... nie był tak szczęśliwy od czasu mojej pierwszej ciąży...

[01.03.1984]

/Szpital, 8700 Beverly Blvd, LA/

Na świat przyszła nasza druga już córka Natalie Katherine... była godzina 14³³...

[01.03.1985]

Natalie skończyła rok... była cudownym dzieckiem, a Ivy ją uwielbiała... ciągle nazywała Natalie "Tiny Baby Sissy"

Pierwszym słowem Natalie było "mama"

[31.12.1985]
Michael

/Główny budynek, Neverland Valley Ranch, Santa Barbara/

Postanowiliśmy, że w tym roku by uczcić nadchodzące drugie urodziny Natalie i trzecie urodziny Ivy wypuścimy fajerwerki razem z dziewczynkami, by te mogły zobaczyć je na żywo z bliska pierwszy raz w życiu...

[01.01.1986]

Po północy i zabawie fajerwerkami wróciliśmy do domu... Zostawiłem uchylone drzwi na taras, żeby trochę przewietrzyć dom...

Kilka minut później zauważyłem, że w tych uchylonych drzwiach siedzi Natalie...

- Hej, nie wolno... - podniosłem ją - zmarzniesz...

Zabrałem ją do środka i usiadłem z nią przed kominkiem

- Widzisz? To jest ogień... najstarszy wynalazek ludzkości... można się przy nim ogrzać...

- Michael, ona cię nie rozumie... jest malutka... - stwierdziła

- Ma prawie 2 lata... I mówi. To jak niby ma nie rozumieć tego co do niej mówię?

- Mama - Natalie wyciągnęła rączki do Lilli

- Chodź kochanie... - Lilli wzięła Natalie na ręce

[19.01.1986]

Od Nowego Roku Natalie albo nie chciała jeść, albo niemal od razu zwracała to co zjadła... wciąż płakała...

/Szpital, 8700 Beverly Blvd, LA/

Zabraliśmy ją do lekarza, gdzie dowiedzieliśmy się, że to rak...

Lilli słysząc diagnozę obsunęła się półprzytomna wpadając na mnie

- Jakie ma szanse? - zapytałem licząc, że usłyszę, że duże

- 50:50. To niedawno odkryta odmiana... leczenie jest drogie i agresywne, a państwa córka może je ciężko znieść

- Musicie ją ratować. Cena naprawdę nie ma tu znaczenia...

[17.04.1986]

Leczenie nie przynosiło skutków... Natalie niemal ciągle spała...

- Tatusiu, boli - powiedziała ze łzami w oczach

- Aniołku... gdybym tylko mógł to wziąłbym twój ból na siebie...

- Przytul... - wyciągnęła do mnie rączki

Objąłem ją

- Nie płacz maleństwo... - szepnąłem - będzie dobrze... wyzdrowiejesz... - spojrzałem na drzemiącą na kanapie Lilli - kiedy mamusia wstanie, pójdziemy na spacerek, tak?

- Tak...

Gdy Lilli wstała zabraliśmy Natalie na spacer po niewielkim parku należącym do szpitala...

[13.05.1988]

Stan Natalie drastycznie się pogorszył przez ostatnich kilka dni...

- Tatusiu, ja umrę? - zapytała

- Kochanie, ja, mama i lekarze robimy wszytko, żebyś była zdrowa...

- Jak tam jest? U aniołków?

- Panuje tam nieskończone szczęście, a marzenia stają się rzeczywistością... jest tam wszystko czego zapragniesz... słodycze, zabawki, jednorożce... - starałem się uśmiechać ale samo to pytanie w ustach niespełna 2,5 latki zabiło mnie wewnętrznie - są tam wszyscy dobrzy ludzie...

- Najdobrzejsi?

- Tak... - lekko się zaśmiałem

- A ja jestem dobra?

- Jesteś najdobrzejsza... - pocałowałem ją w czoło - będzie dobrze...

Nagle spoważniała i popatrzyła na mnie i Lilli

- A wy? Wy też tam pójdziecie?

- Kochanie... - zaczęła Lilli, ale się popłakała

- Natalie... Twoja mama to najkochańsza i najtroskliwsza osoba jaką znam... na pewno tam trafi

Natalie wyciągnęła rączki do Lilli, a ta ją przytuliła do siebie

Objąłem je obie...

Kilkanaście minut później Natalie zmarła...

Lilli przytuliła do mnie i zaczęła mi płakać w ramię...

- Lilli... - sam płakałem - nie płacz, ona jest teraz w lepszym miejscu... jest bezpieczna...

- Chcę, żeby była tu z nami...

- Ale teraz już nie cierpi... jest w lepszym miejscu... kiedyś wszyscy się tam spotkamy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro