Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przyjaciel Mojego Brata

Koncert skończył się około godziny temu, więc chłopaki i ja odpoczywamy w salonie Julie, obserwując jak Carlos chodzi z jakimś urządzeniem, które teoretycznie ma pomóc mu nas znaleźć. 

— Nie możecie się wiecznie ukrywać, duchy — mówi Carlos, gdy jego urządzenie wydaje jakiś dziwny dźwięk.

Chichoczę z mojego miejsca, na kanapie.  Po lewej stronie siedzi Luke, ja pośrodku, a Alex po prawej. Reggie z kolei siedzi na podłokietniku fotela.  Carlos obraca się w kółko, po czym w końcu krzyczy.

— Mam was!

Okazuje się, że to jego ciotka Victoria.  Nie duch. 
Dzieciaku, duchy nie mogą być widziane przez prawdziwych ludzi.  Oprócz Julie... 

Kładę się, więc moja głowa jest na kolanach Luke'a, a stopy na Alex'ie. W ten sposób mam idealną pozycję do obserwacji dalszego rozwoju wydarzeń. 

— Po raz ostatni, mijo. Duchy nie istnieją — mówi Victoria, podchodząc do miejsca, w którym ten stoi.

— Typowy dorosły — mówi Reggie z drwiną. 

Drogi Boże.  Co on wymyślił? 

— Pamiętacie jak byliśmy dziećmi, a oni nigdy nie wierzyli w to, co mówiliśmy? — pyta nas.  Patrzę na niego zmieszana.

— Tak, ale cokolwiek wymyśliłeś, odpuść, bo będziemy mieć kłopoty — odpowiada Alex.  

Wskazuję na niego z miejsca, w którym siedzę, patrząc na bruneta podejrzliwym wzrokiem.

— Alex ma rację. Zobaczysz, będziemy mieć kłopoty — mówię wzdychając — Poza tym... Zawsze byłam całkiem godna zaufania — dodaję, spoglądając w sufit.

— Nienawidzę ci podcinać skrzydeł, Ally-gator, ale teraz mówisz co najmniej dziwne rzeczy — mówi Reggie. 

— Czy to miała być zniewaga? — pytam go, podnosząc głowę i obracając ją, żeby na niego spojrzeć. 

Brunet patrzy na mnie niezręcznie, po czym ignoruje to, co się właśnie stało.  Znów się kładę, przeczesując rękami włosy.

— Nie powinniśmy bardziej martwić się o Julie? — Luke naciska. — Jej tata właśnie ją przyłapał. Prawdopodobnie zmusił ją do odejścia z zespołu — narzeka z irytacją.

— No totalna lipa. Wiesz, Luke, zawsze możesz mnie wykorzystać jako plan B — drażnię się, a jego ton staje się jeszcze poważniejszy.

— Nie żartuj sobie z tego. Naprawdę tego żałuję. Zraniłem cię. I to bardzo — mówi poważnie.  Przewracam się na brzuch i patrzę na niego.

— Luke? — mówię, zwracając jego uwagę. — Już dobrze. Tylko się drażnię, ośle — mówię mu, chwytając go za rękę. 

Chłopak uśmiecha się do mnie, co odwzajemniam i ponownie się kładę.

— Cóż, niewiele możemy z tym zrobić, ale… Nadal możemy pomóc Carlos'owi — mówi Reggie, patrząc w stronę dzieciaka.

— Przypomnieć ci, że ten dzieciak próbował nas zabić solą? — dopytuję.

— Czasami internet jest do bani — mówi Reggie. — Dziś wieczorem kończy się ucinanie zdania dzieci. — mówi, wyłączając lampę, a Carlos i Victoria patrzą w naszym kierunku.

— Duchy nie istnieją, co? Więc jak to wyjaśnisz? — mówi Carlos z pewnym nastawieniem.

— Żarówki cały czas się przepalają —mówi Victoria.

— Ooh, zła odpowiedź, tia — mówi Reggie.  Przeskakuje przez fotel i podchodzi do okiennic. —Wyjaśnij... To — mówi, bardzo szybko otwierając i zamykając okiennice. 

Victoria wstrzymuje oddech i chowa się lekko za Carlosem.  Jednak nasza trójka po prostu się poddaje i opadamy na kanapę.  Przez naszą trójkę mam na myśli Alexa i Luke'a, no i siebie.

— Może to moja mama — mówi podekscytowany Carlos. — Wie, że od dwóch dni nie używam papieru toaletowego!

— Twoja mama nigdy by nas nie straszyła. To dzieło demona — deklaruje Victoria. 

Parskam śmiechem, wiedząc, że Reggie to zupełne przeciwieństwo demona. 

Brunet, gdy tylko usłyszał te słowa, nagle się zatrzymał.

— Hej, to boli — mówi jej.

— Czekaj! Muszę to nagrać! — woła Carlos, ponownie włączając urządzenie.

— Tak, jedziesz młody — mówi Reggie, wskazując na niego. 

Wzdycham i siadam prosto, między chłopakami, krzyżując ręce i nogi, patrząc na głupiego Reggie'go i jego jeszcze głupsze wybryki. 

— Czas na stary klasyk. — Reggie podnosi białe prześcieradło i rzuca nim na siebie, przez co wydaje się, że jest prawdziwym duchem. 

Reggie zaczyna się poruszać, gdy ciotka Julie piszczy ze strachu, a Carlos próbuje zrobić zdjęcie.

— Cholera! Było w trybie selfie — mówi rozczarowany swoją próbą. 

Victoria krzyczy i wyciąga Carlosa z salonu.  Reggie chichocze i siada z powrotem na swoim fotelu, wyraźnie zadowolony z siebie, podczas gdy nasza trójka patrzy na niego z irytacją.

— Masz pojęcie, co zrobiłeś? — pyta go mój brat z wyraźną irytacją w głosie. 

Spoglądam na Luke'a, który ma swoją „zrzędliwą” minę.  Już pomijam fakt, że wygląda cholernie uroczo. 

— Jesteś taki słodki, kiedy jesteś wkurzony — mówię mu. 

Patrzy na mnie, wciąż dąsając się, a ja się do niego uśmiecham.

— Tak, wiem — zaczyna Reggie, odpowiadając na pytanie mojego brata.  — Właśnie obroniłem każdego dzieciaka, któremu nigdy nie wierzono — mówi nam, dumny ze swoich wysiłków.  — Niektórzy mogą powiedzieć, że jestem bohaterem — kontynuuje ale po chwili uświadamia sobie co zrobił i rozszerza szeroko oczy. — Chyba powinniśmy się schować, zanim Julie się dowie, co? — mówi szybko. 

Zrywa się z krzesła i przeskakuje przez nasze stopy, biegnąc do garażu.  Wszyscy wymieniamy zirytowane spojrzenia, zanim wstajemy i idziemy za nim.  Biegnę, żeby dogonić Luke'a i razem w ciszy wracamy do garażu.

— Dobrze się dzisiaj spisałeś — rzucam, uśmiechając się prosto przed siebie

— Dzięki. Ty też, Als. Wymiatałaś! Masz niesamowity głos — mówi. 

Rumienię się lekko i spoglądam w dół, gdy uderza mnie w ramię. 
Stoimy tak przez chwilę, zanim zdaję sobie sprawę, co się dzieje. 

— Cóż, prawdopodobnie powinnam, uh, iść do łóżka. Dobranoc, Luke — mówię, odchodząc. Ale nie do garażu, a do pokoju Julie. 

Kilka minut później wchodzi i podskakuje, gdy mnie widzi.

— Zakochałam się w najlepszym przyjacielu mojego brata! — wyrzucam z siebie, nie dając jej dojść do słowa. 

Dziewczyna odkłada torbę i podchodzi do mnie.

— Och, kochanie — mówi, próbując złapać mnie za rękę, co oczywiście się nie udaje. — Porozmawiamy o tym jutro w szkole z Flynn, dobrze? — mówi. 

Kiwam głową i znikam, zostawiając ją z uśmiechem na ustach. 
Nie mogę uwierzyć, że zakochuje się w najlepszym przyjacielu mojego brata.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro