Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

-Gdzie mnie pan ciągnie? - spytał podenerwowany, Taehyung idąc posłusznie za starszym.
- Mówiłem Ci, że jak jesteśmy poza szkołą to masz mówić mi Jungkook. - odpowiedział mu, przyspieszając kroku i łapiąc go delikatnie za rękę.

Mniejszy oczywiście zarumieniłby się na ten gest jednak powaga sytuacji i dziwne zachowanie drugiego mu na to wyjątkowo nie pozwalały. Odkąd Jeon zobaczył blondyna w Domu Dziecka cały czas siedział zamyślony i smutny. Przyglądał się z wielkim zainteresowaniem jak ten bawi się z dziećmi. Dawał im w ten sposób dużo radości i ciepła, których nigdy w życiu nie zaznali. Taehyung to dobry chłopiec o złotym sercu. Idealny.

Gdy nadeszła już ciemna pora, a słońce zachodziło swoim tempem, pod pretekstem podwózki ucznia do domu zawiózł go w pewne miejsce. Nie wiedział co nim kierowało, jednak blondynek był dla niego obecnie najbliższą osobą i miał zamiar popracować nad tym, by byli ze sobą jeszcze bliżej.

Mniejszy pisnął cicho na widok dużej bramy prowadzącej na cmentarz. Przestraszony przytulił się do umięśnionych pleców chemika. Mimo wszystkiego to miejsce nie powinno być mu obce, ponieważ nie raz przychodził tutaj z Jinem, by odwiedzić grób rodziców. Jednak nie tak późną porą. Uspokoił się, kiedy poczuł mocniejszy uścisk na swojej dłoni.
Przecież nie był sam. Wszystko było dobrze.

Podreptał cicho za nim dalej nie wiedząc, jaki jest cel tej „wycieczki". Przekonał się, dopiero gdy stanęli przy marmurowym grobie. Wychylił się za niego patrząc smutno na napis znajdujący się na nagrobku.

I już wiedział.

Zaczął przyglądać mu się bardzo uważnie. Nie widział smutku w jego oczach, ale dobrze widział napinające się jego ramiona. Musiał nosić jakiś pewien ciężar. Po krótkiej chwili postanowił, że zabierze głos.

-Dlaczego zabrałeś mnie w to miejsce?

-Sam nie wiem. - odparł cicho lekko zamyślony.

Taehyung, kiedy usłyszał ten smutny ton głosu, przytulił go lekko od tyłu uprzednio kładąc swoje małe rączki na jego umięśnionym brzuchu. Wiedział, że ten potrzebuje teraz jego wsparcia, a przytulanie to najlepsza rzecz pod słońcem.

-Rozumiem co czujesz. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym sześć lat temu. Zostałem sam z Jinem-uśmiechnął się na wspomnienia związane z jego bratem. Bez niego by sobie nie poradził. - Jednak nie mamy wpływu na przeszłość.

Myślał, że zostanie ukarany za te beznadziejne słowa otuchy. Zdziwił się, kiedy poczuł jak dłoń Jungkooka dotyka go zakrywając tą jego mniejszą. Wtulił się bardziej w ciemny płaszcz, zaciągając się jego perfumami, które tak bardzo kochał.

-Akurat to moja wina. To wszystko kurwa moja wina. - zaczął łamiącym się głosem. -Gdy miałem piętnaście lat zaczęło się to piekło. Byliśmy do tego czasu kochającą się rodziną. Tak myślałem aż pewnego dnia ojciec nie przyprowadził do domu pod nie obecność matki swojego kochanka. Zawsze sprowadzał ich, kiedy ja byłem w pokoju obok. Matka nic nie wiedziała, a mnie bił i kazał trzymać buzię na kłódkę. - nawet nie wiedział, kiedy w jego oczach pojawiły się pierwsze od paru lat łzy. Mimo tego kontynuował swoją historię dokładając drugą rękę, by pogładzić mocniej skórę Kima. - Nie wiem, czy można ich było nazwać kochankami. Ojciec robił ich w balona i po prostu gwałcił. Na kanapie w salonie, gdzie zawsze nasza trójka oglądała razem telewizję. Matka nawet nic nie podejrzewała. Była przepracowaną kobietą sukcesu. Pewnego dnia, miałem już dość tego wszystkiego. Wtedy popełniłem największy błąd. Nagrałem tę obrzydliwą scenę gwałtu i pokazałem mamie.

-Jungkookie...

-Jest dobrze Tae. - rzekł splatając swoje palce z tymi mniejszymi. Był mu wdzięczny. - Ojciec szybko trafił do więzienia, a matka pogrążała się w smutku z dnia na dzień. Bardzo go kochała. Pewnego dnia jak wróciłem do domu znalazłem ją martwą na tej samej kanapie. Najadła się tabletkami nasennymi. Gdybym wrócił wcześniej... - zachłysnął się własnymi gorzkimi łzami, słysząc cichy szloch, który sam wywołał. - Zostałem oddany do domu dziecka. Nie chciało mi się w ogóle żyć. Cały czas się o to obwiniałem. Zaczęły się narkotyki, papierosy chodzenie do klubów na prostytutki, a zwłaszcza homofobia.

Odwrócił się przodem do niższego patrząc mu głęboko w oczy przepełnione łzami. Wytarł je delikatnie, uśmiechając się.

-Nie płacz. Takie piękne oczy nie mają prawa płakać.

-Sam płaczesz. - uśmiechnął się głupkowato uderzając w jego twarde ramię próbując ukryć swoje zawstydzenie. Wydawało mu się, że poprawił atmosferę. Ta cała historia poruszyła jego serce. Teraz już rozumiał jego wcześniejsze zachowanie.

-Ja... - chciał zacząć, lecz przestał, kiedy poczuł palec na swoich malinowych ustach.

-Csii... Cieszę się, że mnie wysłuchałeś. Jednak jest już późno. Twój brat będzie się martwił.

-Ale...

-Chodźmy już.

-Czemu nawet nie dasz mi dokończyć? - powiedział blondyn, tupiąc nóżka i przy tym samym wydymając wargę.

-Do prawdy słodki...

Na te słowa Taehyung zamilkł i udał się za nim w stronę samochodu.

                          💫💫💫

Wtulił twarz w puszystą sierść pieska. Min Holly to jego miłość od pierwszego wejrzenia. Odkąd przyszedł do domu swojego nowego chłopaka ten zwierzak stał się jego nowym oczkiem w głowie. Rozpieszczał go masą pysznych smakołyków. Odważył się również uszyć mu niebieski sweterek, na zimniejsze dni. Ten Słodziak zasługiwał na wszystko, co najlepsze. Uśmiechnął się szerzej, kiedy mały piesek polizał go języczkiem po policzku. Zaczął z nim robić tak zwane noski-noski. Pisnął, kiedy poczuł ciepłą klatkę piersiową na swoich plecach oraz te silne dłonie obejmujące go w pasie. Znów się do niego kleił w łóżku. Nie wyżyty zboczeniec. A miało być tak pięknie.

-Jiminie - zaczął Yonngi sunąc ustami po odkrytej szyi ukochanego, na której zaczął składać delikatne pocałunki. Czuł się zaniedbany. - Odkąd tutaj przyszedłeś w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi... - przyssał się na dłużej do skóry swojego chłopca, czując jak przechodzą go dreszcze na ten gest.

-Hyung... - jęknął przyklejając się bardziej do torsu starszego. Nie kontrolował swoich odruchów nawet tego, że ociera się swoimi dwoma bułeczkami o jego nabrzbmiały interes. - Pies...
Yoongi oderwał się na chwile od skóry swojej stokrotki, by dać znak psu ręką by się oddalił. Wiedział, że dobrze go wyszkolił. W końcu był geniuszem.

Piesek od razu zrozumiał gest pana i zeskoczył z łóżka, by później wybiec na swoich małych łapkach z pokoju.

-Nareszczcie sami - rzekł skupiając ponownie uwagę na swoim pięknym chłopaku. - Teraz ja czuję się nie dopieszczony.

Zawisł nad młodszym patrząc mu się z wielkim pożądaniem w oczy. Postanowił, że najpierw skupi swoją całą uwagę na soczystych ustach Parka. Mimo tego zaczął od całowania jego rumianych polików, kończąc na długim całusie w czółko. Czuł się dumny, kiedy zobaczył jak ten wije się pod nim, ocierając się o jego członka.

-Moje maleństwo jest aż takie spragnione? - spytał podwijając jego koszulkę do góry. Spojrzał w dół i zaczął podziwiać lekko zarysowane linie mięśni na jego brzuszku.

Zaczął sunąc dłońmi po jego całej klatce piersiowej po usłyszeniu przeciągłego jęku, który wziął za potwierdzenie. Był zadowolony widząc napuchnięte oraz różowe dwa słodkie punkty. Domagały się nie małego dopieszczenia. Przybliżył twarz do jednego z nich, uprzednio naślinajać je swoją śliną, by następnie zassać się na nim jak na najlepszym lizaku, nasłuchując się jęków swojego maleństwa.

-Hyung... jest mi tak dobrze...

-Gdzie chcesz bym cię dotykał, skarbie? - spytał napierając bardziej na krocze młodszego wymuszając przy tym lekkie tarcie ich członków.

-T-tam na dole. - sapnął zarumieniony, kiedy poczuł jak tamten zaczyna zabawiać się jego drugim sutkiem tym samym potęgując jego doznania.

Yoongi uśmiechnął się z satysfakcją kierując swoje zręczne paluszki do paska jego spodni.

-Będę cię pieprzył tak dobrze, kochanie...

I w tym momencie w Jiminie coś pękło. Był pewien, że to było jego złamane serce. Zdał sobie sprawę z tego, co wyprawia. Był z blondynem nie całe trzy tygodnie, a chciał mu się właśnie oddać. Wiedział, że ten go nie kocha i leci tylko na jego ciało. Nigdy nie usłyszał od niego takich słów jak „Kocham cię" czy „Bardzo mi na Tobie zależy". Te miłe słówka i komplementy na pewno były puste i na pewno kierował je wcześniej do wielu innych dziewczyn i chłopaków. Chciał go tylko przelecieć. Był jego kolejną zabawką. Czemu był taki głupi i dał się uwieść chłopakowi, który zrobił z niego ciamajdę.

Nie mógł pokazać mu jak bardzo zabolały go jego słowa.

Wstrzymał łzy wymierzając Yoongiemu silnego kopa w jaja, kiedy ten był zajęty odpinaniem jego spodni. Uwolnił się z jego rąk, gdy ten zszokowany odskoczył w bok trzymając się za kroczę.

-Jiminie?

-Wybacz, ale dzisiaj nie poruchasz. - rzekł smutno schodząc z łóżka. W pośpiechu poprawił swoje ubrania i sięgnął po torbę, z którą opuścił pokój, a następnie dom starszego.  
 
                          💫💫💫

Od wczorajszego powrotu do domu blondyn był nieobecny. Cały czas zastanawiał się nad zdarzeniem, które miało miejsce nad grobem matki jego nauczyciela. W dalszym ciągu nie rozumiał czemu mężczyzna, opowiedział mu to wszystko. Czyżby ich znajomość wkroczyła na wyższy poziom? Z jednej strony cieszył się z tego faktu niezmiernie, lecz z drugiej nie wiedział co to oznaczało.

Przyjaźnili się?

Szybko pokręcił głową zaciskając palce na ramiączkach plecaka. Przyjaźń z nauczycielem nie wchodziła w grę. Przynajmniej nie z tym. Chociaż nie ukrywał, że taka forma znajomości by mu odpowiadała. W końcu bardzo polubił chemika.

Z myśli wyrwał go głos Hoseoka, który nie był taki sam jak zawsze. Nie wyczuł już nutki radości. Miał wrażenie, że zastąpiła ją irytacja. Przygryzł wargę i przyśpieszył kroku ignorując ciągłe nawoływanie bruneta. Wbił wzrok w jasne kafelki, którymi ozdobiona była szkolna podłoga. Marzył by chłopak wreszcie sobie odpuścił. Ciągłe ignorowanie go stawało się męczące. Od samego początku wiedział, że nie ma u niego szans, więc czemu ciągłe próbował?
Pisnął cicho, zamykając oczy, gdy poczuł silny uścisk na ramieniu, a następnie pociągnięcie jego ciała. Usłyszał głośny trzask drzwi, na co przerażony podskoczył w miejscu. Miał wrażenie, że osobą, która stała za tym wszystkim był Hoseok, lecz gdy tylko otworzył powoli oczy i ujrzał twarz chemika, która była lekko oświetlona przez lampkę, odetchnął z ulgą.

Odetchnął, lecz nie na długo.

Grymas na jego twarzy wymalował się przez palce Jeona, które nadal za mocno zaciskały się wokół jego chudego ramienia. Marszcząc nos rozejrzał się po niewielkim pomieszczeniu, w którym właśnie się znajdowali. Zaczął dostrzegać różne środki czystości, wiadra i mopy. Czyżby mężczyzna chciał go zabić i później posprzątać? Skarcił się w myślach za tak absurdalną myśl. Przecież straszy by go nie skrzywdził. Przynajmniej tak mu się wydawało.

-Proszę Pana, czy mógłby Pan... - Zaczął niepewnie robiąc krok w tył co nie było słusznym wyborem.

Uniósł nogę za wysoko, przez co nadepnął na niskie wiaderko, które się wywróciło, a on stracił równowagę. Jego ciało za bardzo wychyliło się do tyłu, a on sam myślał, że zaraz uderzy głową w ścianę. Ta obawa szybko opuściła jego myśli, gdy poczuł silne dłonie bruneta na jego plecach. Starszy wyprostował jego ciało przyciągając je do swojego zdecydowanie za blisko.
Taehyung ułożył dłonie na jego ramionach uśmiechając się niewinnie. Rozchylił delikatnie usta, by coś powiedzieć, lecz zrezygnował, gdy oboje zaczęli wpatrywać się w swoje oczy.
Dla każdego z nich czas stanął w miejscu. 

Nastolatek poczuł jak przyjemne ciepło roznosi się po jego ciele i policzkach. Chwila, w której mógł przyglądać się z tak bliska, tęczówką bruneta była dla niego w pewien sposób intymna. Od razu zaczął przypominać sobie ich pierwsze zbliżenie, które miało miejsce przy tablicy. Na samo wspomnienie tego wszystkiego chłopak stał się jeszcze bardziej czerwony na twarzy i speszony odwrócił wzrok. Przygryzł nerwowo dolną wargę, gdy poczuł ciepłą dłoń na jednym ze swoich policzków. Uwielbiał jego dotyk więc odruchowo wtulił policzek bardziej w dłoń starszego.

-Lubię widzieć Cię w takim stanie. - Wyszeptał sunąc kciukiem po wardze chłopaka.

Młodszy spojrzał na niego niepewnie, drżąc delikatnie przez jego dotyk na swoich ustach. Ułożył dłoń na jego nadgarstku i uśmiechnął się lekko. Lubił słyszeć takie rzeczy od starszego, ale zawsze czuł się zagubiony, bo gdzieś z tyłu nadal była myśl, że jest tego nauczycielem. Fakt, że znajdowali się teraz w szkolnym pokoju woźnego lekko go stresował. Przecież każdy mógł tu wejść...

-Proszę Pana... - Zaczął cicho próbując zabrać dłoń starszego. - Jesteśmy w szkole i... - Przerwał na chwilę, gdy usłyszał dzwonek, który kończył przerwę. - Właśnie zaczyna mi się lekcja, więc muszę iść. - Powiedział szybko i sprawnie wyminął starszego, by szybko opuścić pomieszczenie.
Wychodząc blondyn poczuł ulgę, a brunet zrozumiał, że musi postarać się o względy chłopaka. Zapragnąłby był jego.

Tylko jego.

                            💫💫💫

-Wkurwia mnie już ta cała sytuacja - Warknął układając dłonie na blacie starego stołu.
Hoseok wraz ze swoimi przyjaciółmi znajdował się właśnie w jednym z opuszczonych garaży, w ciemniejszej dzielnicy Seulu. Spotykali się tutaj prawie każdego wieczoru, by porobić coś przy samochodach albo tak jak dziś, by obmyślić plan działania. Plan działania dorwania się do tyłka pięknego blondyna.

Brunet miał już serdecznie dosyć tego wszystkiego. Taehyung ciągle go ignorował i spędzał więcej czasu z nauczycielem chemii. Hoseok miał ludzi i wiedział, kiedy jego niedoszły chłopak wychodził z domu, by spotkać się z Jeonem. Miał też zarys każdego ich spotkania w domu starszego. Chciał zniszczyć tego mężczyznę za to, że odbierał mu Tae.

-Nie denerwuj się tak. To tylko kwestia czasu. - Odpowiedział mu spokojnie Sehunn unosząc maskę samochodu.

-Łatwo Ci mówić. - Prychnął. - To nie Ty jesteś ignorowany dla jakiegoś faceta, który uwielbia dziwki.

-Sam byś na nie poszedł, co? – odezwał się do tej pory milczący osobnik.

-Japa błękit. - Syknął rzucając w niego pierwszą lepszą ścierką, którą drugi bez problemu złapał ze śmiechem. - Muszę coś wymyślić by w końcu był mój.

-Porwij go i zgwałć. - Zażartował niższy obserwując uważnie bruneta, który na te słowa uśmiechnął się zadziornie. W jego głowie pojawił się idealny plan, w którym rzeczywiście zamierzał zaliczyć chłopaka. To było to.

-Dobry pomysł jednak rozegramy go na moich warunkach. Już nawet wiem kto będzie musiał mi w tym pomóc. – Pokręcił z rozbawieniem głową sięgając po swój drogi telefon. Oczywiście kradziony. - Idiota myślał, że tak łatwo się od nas wykręci.  

______

Następny rozdział najprawdopodobnie w piątek 😔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro