Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6


Lubicie KookMin? Oczywiście Top!JK

___________

-A-Ach właśnie t-tak, tatusiu -krzyczała mu do ucha blondynka. Próbowała każdym milimetrem skóry dotykać swojego idealnego kochanka. Długo pracowała w tym zawodzie jednak nigdy nie było jej dobrze z żadnym klientem. Mimo licznych dziwnych fetyszów Jungkooka uwielbiała z nim to robić. W łóżku był istną bestią, z niesamowitą długością, dzięki której wyczyniał cuda w jej wnętrzu. Nikt o słabych nerwach nie wytrzymałby z nim długo w łóżku. Była dumna, że może zaspokajać takiego samca.

Natomiast Jungkook był wkurwiony. Na siebie oraz na tę lafiryndę, która zostawiała czerwone ślady na jego plecach. Jebane długie szpony. Dążył do szybkiego zaspokojenie siebie. Nie interesowało go jak się czuję dziwka. Był panem seksu i tylko on się tutaj liczył.
Przyspieszył ruchy swojej miednicy nasłuchując Jeków trenowanej blondynki, które bardziej przypominały sapanie foki niż podniecające ćwieki. Położył rękę na jej dużej oraz zapewnię sztucznej. Wykręcił jej nie delikatnie sutek. Było jej kurwa zbyt dobrze z nim.
Mimo nadchodzącego orgazmu dziewczyny, on sam nie czuł się już tak dobrze, jak kiedyś. Spojrzał swoim zamglonym wzorkiem na tlenione włosy jego worka na spermę. Jej włosy były suche, a zapach mdły. Nie mogły się one niczym równać z tymi słodkimi i miękkimi od Tae. Nie wspominając już o jego pięknym usteczkach.

Dlaczego akurat teraz o nim myśli?

Obrócił szybko twarz, kiedy zauważył wyblakło czerwone usta zbliżające się do jego.

-Nie całuję się z dziwkami - rzekł kładąc ręce na biodrach kobiety, wymierzając ostatnie pchnięcia. Doszedł chwile później po kobiecie w prezerwatywę.

To był najgorszy orgazm w jego życiu.

Podniósł się z kobiety ściągając środek zabezpieczenia i wyrzucając go do kosza. Naciągnął bokserki na swój zgrabny tyłek uprzednio rzucając szmaty na prostytutkę.

-Ubieraj się i wynocha. Zapłaciłem już za ten numerek wcześniej u twojego alfonsa - powiedział podchodząc do ubierającej się „damy". Spojrzał na nią z góry, klepiąc ją nie za delikatnie po pudrowanym policzku-Miałaś być później, ty kurwo. Przez ciebie mam wyrzuty sumienia.

-Mówisz o tym słodkim chłopaczku? Przecież mogliśmy wziąć go do trójkąta...

-Zamilcz - warknął, prowadząc ją do drzwi. Nikt nie będzie obrażać jego ucznia.

Kiedy drzwi trzasnęły, usiadł na kanapie chowając twarz w dłoniach. Dręczyły go wyrzuty sumienia. Dlaczego dał się zawładnąć swojemu pragnieniu? Przez to wyrzucił biednego Taehyunga za drzwi jego domu w nie odpowiednim momencie. Cały czas ma przed oczami jego smutna twarzyczkę.

Nie mógł tak tego zostawić. Musiał coś zrobić

                          💫💫💫

Oparł się wygodnie o murek wsłuchując się w historię Jimina. Siedzieli właśnie na dachu szkoły podczas długiej przerwy. Pogoda była dzisiaj bardzo ciepła jak na tę porę. Zajadali się najlepszymi słodkimi bułeczkami, które kupili w sklepiku szkolnym. Obaj byli przykryci ciepłym kocem. Blondyn był zaskoczony zmianą koloru włosów przyjaciela. Jednak po chwili przyznał się, że ten wygląda olśniewająco w nowym wydaniu. Jak różowa słodka landrynka.

Słuchał się uważnie słów Parka, który opowiadał mu z zapałem jak spędził piątkowy wieczór u boku popularnego trzecioklasisty- Min Yoongiego.

-On jest taki cudowny! - pisnął-po obejrzeniu filmu leżeliśmy koło siebie w łóżku. Cały czas trzymał mnie mocno za rączkę! Moja jest taka malusia w porównaniu do jego. Patrzył mi się tak głęboko w oczy. Myślałem, że się spłonę ze wstydu! - kontynuował podekscytowany - Mimo tego cały czas rozmawialiśmy. Wiesz, że on ma w domu takiego małego, słodkiego pieska? Chcę go zobaczyć!

-Od kiedy się z ciebie zrobiła taka miękka klusia, Chimchim? - zaśmiał się mniejszy ciągnąć go za pyzate policzki.

-Przestań Taetae - odpowiedział dumnie wypinając pierś. - Jestem dalej tym samym męskim mężczyzną.

Jednak jego postawa szybko się zmieniła, kiedy zauważył machającego w jego stronę Suge, stojącego pod ścianą ze swoją ekipą. Spuścił po chwilę czerwoną twarz.

-Właśnie widzę - rzekł czochrając go po włosach-Mimo tego cieszę się twoim szczęściem, Jimin.

-Wspominając... - zaczął Park, spoglądając w oczy swojego przyjaciela-Mówiłeś, że spotkałeś się z tym całym Jung Hoseokiem... Jakim cudem?

-Tak to prawda. Jakoś tak wyszło...

-Martwię się o ciebie! I jak było? Czy ten zbok cię gdziekolwiek obmacywał? Czy składał ci jakieś erotyczne propozycję? - dopytywał się zaniepokojony Jimin.

-Nie, przestań - jęknął, zakrywając zarumienioną twarz rękawami od swetra. Takie tematy i słowa... to było dla niego strasznie krępujące. - Było ok.

-Tylko ok? Opowiedz mi więcej! - przybliżył się bardziej do młodszego, czekając na odpowiedź.

-Wybacz. Nie chce o tym rozmawiać. - przecież nie powie mu, dlaczego zgodził się na to spotkanie. I co oczywiście zdarzyło się przed spotkaniem.

Nie powie mu również, że spotkanie było o wiele słabsze niż zwykłe „ok".

Odbyło się one z nie odpowiednią osobą i w nie odpowiednim czasie.  

                          💫💫💫

Znowu stoję pod tym domem..." – pomyślał chłopiec. Po ostatnim wydarzeniu nie powinien tutaj w ogóle przychodzić. Natomiast nie mógł. Ciągnęło go niesamowicie do tego miejsca.
Kiedy dowiedział się, że nauczyciel z chemii jest chory sam nie wiedział, dlaczego nogi go tutaj przyprowadziły. Bał się, że znów zostanie wyrzucony. Zapukał niepewnie do drzwi, czekając na gospodarza. Ujrzał człowieka bladego, zmęczonego życiem ubranego w te same dresy.
Jednak dla Taehyunga dalej był ideałem.

-Tae? Wejdź proszę! - nie wiedział, czy mu się przewidziało, ale kiedy starszy zobaczył go w drzwiach nieco się ożywił.

Wszedł powoli do środka i stanął w przedpokoju. Chciał zapomnieć o tym pechowym dniu i zacząć wszystko od nowa. Na początek chciał pomóc chemikowi. Nie mógł go tak po prostu zostawić samego schorowanego..

-Przyszedłeś umówić się na następne korepetycje? Jak widzisz nie jestem w dobrym stanie - rzekł skrępowany drapiąc się po spoconym karku - Tak się kończy bieganie wieczorem bez bluzy.

-J-ja nie w tej sprawie... - zaczął nieśmiało. Jak by to wyglądało.- Jak się pan czuję? Uczniowie pytają o pana. - Prawda była taka, ż tylko on się martwiła reszta uczniów cieszyła się z braku surowego nauczyciela w szkole. Nie powie tego nigdy. Jak by to wyglądało?

-To nie jest teraz ważne. Płakałeś. - stwierdził dotykając delikatnie rumianego policzka młodszego. Dalej był pod wrażeniem gładkości i czystości jego skóry. - Jin mi powiedział. Przepraszam.

-Dlaczego braciszek musi wszystko każdemu mówić?! - zarumienił się jak pomidor, kiedy poczuł, że dłoń nauczyciela zaczęła go delikatnie głaskać w tym miejscu. Mimo tego chciał się odsunąć, by przerwać tę miłą pieszczotę, jednak przerwał mu przeraźliwy kaszel mężczyzny. - Powinien pan odpoczywać! Zaraz przyniosę panu herbatę – rzekł lekko przerażony nakazując nauczycielowi spocząć na kanapie.

Kompletnie nie wiedział jak poruszać się po obcej kuchni. Gdy znalazł w końcu to, czego szukał nastawił wodę w czajniku i odczekał aż się zagotuje, by wlać ją do kubka z saszetką malinowej herbaty. Ruszył z kubkiem do salonu i ku jego zdziwieniu zastał tam bruneta śpiącego jak małe dziecko.

Odłożył naczynie na mały stolik obok kanapy i przykrył nauczyciela kocem, który znajdował się na oparciu. Przyjrzał się jego spokojniej twarzy i stwierdził, że przygotuje mu coś do jedzenia. Jego brat zawsze powtarzał mu, że musi coś jeść, gdy jest chory, by mieć siły.

                           💫💫💫

Leżał w łóżku przytulając do siebie spranego już Tate. Od jego wizyty w domu nauczyciela minęło już parę dni. Jednak on ciągle rozmyślał. Dlaczego tam poszedł? Czy pan Jeon zjadł wszystko, co mu przygotował? Czy już mu lepiej? Czy dał sobie radę? Powinien go nienawidzić po tym, jak, go potraktował jednak nie mógł. Czuł, że z każdym dniem wpada w coraz bardziej niebezpieczną relację. Pierwszą taką w jego w życiu. Zawsze czytał o takiej w książkach. Nie sądził, że tak szybko może spodobać mu się mężczyzna...

-Tae poczta do ciebie! - usłyszał z dołu głos starszego brata.

Ubrał szybko na swoje stópki puszyste papucie i zbiegł na dół. Był ciekawy co dostał. Nigdy nie dostawał prezentów.

Złapał szybko tuląc do swojej piersi ładnie zapakowane opakowanie. Nie chciałby brat zaglądał do jego pierwszej wysłanej prosto do niego przesyłki.

-Nie ładnie braciszku! - zagroził mu palcem, na co dostał cichy śmiech starszego.

-Czy to od tajemniczej wielbicielki? A może wielbiciela? - dopytywał się ciekawski Jin. Jego dziecko tak szybko urosło.

Tae na te słowa uciekł szybko do pokoju, zamykając drzwi na klucz. Jin był zbyt nad opiekuńczy i chciałby wiedzieć wszystko. A on lubił mieć przed nim kilka słodkich tajemnic.. Z niecierpliwiony wziął się za otwarcie prezentu.

Uśmiechnął się wesoło, gdy ujrzał małego, pluszowego króliczka na dnie opakowania. Był on cały różowy i słodziutki. I posiadał słodką minkę. Stwierdził, że nazwie go Cooky. Dostrzegł również duże opakowanie jego ukochanych czekoladek, a na nich przypiętą małą karteczkę. Sięgnął po nią z wielką ciekawością.

„Nie chce cię już więcej zasmucać.

Rozświetl mi swoim pięknym uśmiechem resztę moich szarych dni.

Dziękuje za wszystko, co zrobiłeś.

Nigdy w życiu nie jadłem tak pysznych rzeczy.
                                      J.K

Rzucił się na łóżko przytulając do siebie nowego króliczka. Jego serce tak szybko jeszcze nie biło.

Co on z nim robił? Jego własny nauczyciel. To nie powinno mieć w ogóle mieć miejsca.. Jednak pragnął więcej.. Ten jeden mały gest nie równał się z tymi wszystkimi komplementami od Hobiego. To było coś niezwykłego i niepowtarzalnego. Chyba naprawdę się zauroczył a może było to coś więcej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro