Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9


Po kupieniu odpowiednich produktów ze sklepu, Taehyung wracał właśnie do domu. Był czwartek i dzisiaj nie miał korepetycji ze swoim seksownym nauczycielem, czego bardzo żałował. Wolał spędzać z nim miło czas, niż użalać się w domu z Jinem, który dalej drążył temat tajemniczej paczki. Nie pisnął swojemu bratu ani słowa o tej niespodziance. Lepiej, żeby nie wiedział, że zauroczył się w chemiku. Nie zaakceptowałby tego.

Gdy był już na podwórku swojego domu, zauważył przy drzwiach siedzącą na wycieraczce postać. Zauważył charakterystyczne różowe włosy. Jego serce zabiło szybciej, gdy zobaczył, w jakim znajduję się stanie.Przykląkł przy swoim przyjacielu. Co takiego musiało się stać? Jimin trząsł się jak galaretka. Próbował ukryć napuchniętą twarz oraz czerwone oczy, z których toczył się potok łez.

-Chimchim, co się stało? - spytał się, a jako odpowiedź dostał tylko głośniejszy szloch. Coś na pewno było nie tak. – Wejdźmy do środka. Zmarzniesz. – stwierdził prowadząc go do wnętrza domu.

                           💫💫💫

Westchnął ciężko po raz kolejny zakręcając na swoje palce kosmyki przydługich włosów Parka. Odkąd wpuścił go do domu ten rzucił się na niego niczym koala. Nie chciał go w ogóle puszczać ze swoich objęć. Tulił się do Taehyunga niczym małe dziecko
Leżał obecnie na jego kolanach. Cały czas płakał. Zaczął wyżalać się swojemu przyjacielowi Opowiedział m wszystko związane z Yoongim.

-Tak bardzo boli mnie serduszku TaeTae. - chlipnął wycierając swoje łzy o bluzę blondyna. Teraz dla niego była ona najmniej ważna. - Myślałem, że to ten jedyny... Jednak zależało mu tylko na tym, by mnie posiąść.

Taehyung zachowywał cały czas milczenie. Nie wiedział co ma mu na to wszystko odpowiedzieć. Pierwszy raz był w takiej sytuacji. Nigdy nie miał dziewczyny, a co dopiero chłopaka. Nie znał się na tych sprawach.

-ChimChim...

-TaeTae, nigdy się nie zakochuj. – rzekł słabym głosem ocierając ostatnie krople łez. -W przeciwieństwie do Ciebie ja nie umiem nikogo pocieszać, -zaśmiał się głupkowato by rozluźnić tę smutną atmosferę. Musiał się wziąć w garść i wrócić do normalnego życie. Najlepiej by było, gdyby zapomniał o Yoongim. 

Czy da radę?

Taehyung przełknął ciężko ślinę.

Gdyby Park wiedział, że już jest zakochany.

-O czym Ty teraz myślisz? Jesteś moją kochaną i najważniejszą kluską.

Na te słowa Park popatrzył się z podwojonym smutkiem na Taehyunga. Zaniedbał go.
Przypomniał sobie te ostatnie chwile, gdy spędzał mniej czasu z Taehyungiem. Widział tylko Yoongiego. Był taki głupi.

-Taetae, ja...

-Cichutko - przyłożył mu palec do jego pulchnych ust, uciszając go delikatnie. - Jest dobrze. Prześpij się.

Jimin walnął go w bark robiąc naburmuszoną minę, w której i tak wyglądał słodko.

-Masz mi potem wszystko opowiedzieć co u Ciebie, blondi.

-Tak, tak.

                         💫💫💫          

Odpalił kolejnego papierosa nie zmieniając swojej pozycji na drewnianej ławce. W dalszym ciągu z taką samą obojętnością spoglądał w ciemną przestrzeń przed nim. Było niewiele po północy, a on siedział w parku i czekał na Hoseoka, który powinien być za kilka minut, a może nawet później. Już sam nie wiedział. Siedział tutaj dosyć długo i zdążył wypalić już całą paczkę, a obecnie znajdował się przy końcu drugiej.

Min Yoongi od czasu do czasu zatruwał sobie zdrowie tym świństwem. Robił tak szczególnie wtedy, kiedy był zły. A obecnie był zły na siebie.

Dlaczego musiał podczas gry wstępnej powiedzieć parę słów za dużo? Nie chciałby jego chłopiec czuł się źle. Naprawdę zależało mu na nim. Co on poradzi, że lubi brutalniejszy seks a do tego ostre słówka. Jednak Park był inny. Smuciło go, że ten nie odbierał od jego telefonów. Był nawet u niego w domu, ale kobieta, którą w nim zastał powiedziała mu, że syn jest nieobecny. Sam nie wiedział, czy skłamała, czy było to prawdą, lecz postanowił nie drążyć tematu. Nie da za wygraną.

Kolejny raz pozwoliłby dym wypełnił jego płuca, a on sam zadrżał delikatnie, gdy zimny wiatr znów owiał jego ciało. Zamknął oczy w tym samym momencie, gdy do jego uszu doszły powolne kroki. Wypuszczając dym uchylił minimalnie lewe oko, by sprawdzić kto się zbliżał. Prychnął pod nosem, gdy zauważył sylwetkę mężczyzny.

-Długo tu już siedzisz, co? - Usłyszał głos po swojej prawej stronie, a po chwili wyczuł jak chłopak zajmuje miejsce obok niego.

Yoongi wzruszył obojętnie ramionami układając stopę na ławce, by przyciągnąć nogę do swojego tułowia. Przez chwilę między nimi panowała cisza, która przerwana została przez dźwięk odpalanej zapalniczki. Hoseok też palił. Oboje mieli słabość do tych samych papierów. To była jedyna rzecz, która ich łączyła.

-Musisz wrócić. - Usłyszał nagle, przez co uniósł lekko brew. Pokręcił głową otwierając oczy.

-Nie ma opcji. Skończyłem z tym. - Mruknął obojętnie strzepując wypalony tytoń.

-Czyli inaczej. Pamiętasz trudne czasy twojej siostry? Narkotyki, prostytucja, zabójstwo? Widziałem jak to zrobiła. Chcesz by to wszystko się wydało? - Yoongi spojrzał na niego z kurwem w oczach. Jego siostra to był jego słaby punkt. Jebany skurwiel. Brunet nawet przez chwilę nie spojrzał w jego kierunku. Robił to samo co jasnowłosy wcześniej. Palił obojętnie patrząc się przed siebie.

Zacisnął rękę na kolanie przypominając sobie nieco z tamtego okresu. Chciał zapomnieć o tym, co odebrało mu szczęście i sprawiło, że stał się zimnym dupkiem.

-Twoja siostra wiedzie teraz spokojne życie, prawda? Chcesz to zmienić? Wiem więcej niż Ci się wydaje i jeśli chcesz by to wszystko się nie powtórzyło po prostu wróć. Pracuj dla mnie tak jak wcześniej - Spojrzał na niższego rzucając papierosa na ziemię. Wstał z ławki i przygasił go butem. -Zawsze mogę zadbać o to by było gorzej. By jedyna osoba, którą kochasz znikła z powierzchni ziemi ot, tak. Zastanów się dobrze Min Yoongi. - Obdarował chłopaka ostatnim, poważnym spojrzeniem, po czym powoli ruszył w ciemną uliczkę.  

                           💫💫💫

Drobny brunet zatrzymał się pod szkołą nakładając arbuzową pomadkę do ust. Dzisiaj był jego wielki dzień. Chciał zaskoczyć swojego ukochanego w ich drugą rocznicę, odwiedzając go niespodziewanie w szkole i wręczając mu prezent. Taka jego słodka niespodzianka. To był idealny pomysł. Po odpowiednim nawilżeniu i strzepaniu niewidzialnego pyłku z ubrań ruszył ze swoim kwadratowym uśmiechem do pokoju, gdzie na pewno znajdował się jego chłopak. Znał tę szkołę na pamięć. W końcu jest jej absolwentem. Skończył ją rok temu z wyróżnieniem.
Uchylił leciutko drzwi pokoju nauczycielskiego, dostrzegając wysoką postać stojącą przy szafie zapewne szukającą dziennika.

Zgrabnym i cichym krokiem ruszył do jego kochanego wielkoluda stając na palcach i zasłaniając mu oczy swoimi zadbanymi dłońmi.

-Zgadnij, kto przyszedł?! - zaśmiał się, nie zdając sobie sprawy, w jakie zdenerwowanie wprawia swojego partnera.

-Baekie, co ty tutaj robisz? - spytał szaro włosy, odwracając się do kochanka.
-Przyniosłem ci śniadanko do pracy! Marny ze mnie kucharz, ale starałem się tak bardzo, bardzo! - rzekł podnosząc głowę, by ujrzeć twarz Parka, która była cała napięta. - Nie martw się mam wykłady na późniejszą godzinę!

-N-nie o to chodzi...

-Czemu jesteś taki zdenerwowany? Przecież jako jedyny masz okienko. Jesteśmy sami - położył śniadanie na pobliskim stole skupiając ponownie swoją uwagę na starszym. Przybliżył się bardziej do niego aktywując swój szczenięcy wzrok, któremu nauczyciel nie mógł odmówić. - Wiesz Chanyeolie, to nie jest jedyna niespodzianka. Kiedy wrócisz do domu będzie czekać na ciebie jeszcze jedna, o wiele lepsza... - powiedział swoim seksownym głosem próbując dosięgnąć ust kochanego.

-Księżniczko, jesteśmy w szkole - jęknął żałośnie próbując odgonić nachalne łapki mniejszego od swoich guzików. Wiedział jednak, że długo nie wytrzyma. Pieprzony kusiciel.

-Tylko jeden całusek, proszę. Tak bardzo tego pragnę.

I w tym momencie Chanyeol miał wszystko w dupie. Obrócił agresywnie swojego chłopca na szafkę ignorując spadające z trzaskiem na ziemię dzienniki. Złapał go mocno za talię swoimi żylastymi dłońmi, przysuwając do siebie patrząc na zwycięski uśmiech wymalowany na ustach studenta.

-Dam ci takiego buziaka, że zapomnisz jak się nazywasz. - wyszeptał, a oplatające jego szyję ręce Baekhyuna odebrał jako pozwolenie. Schylał się powoli do ust swojego kociaka, które miał już okazję nie raz w życiu zasmakować. Gdy był już bliski tej słodkiej słodyczy, przeszkodził im głos, którego nie chciał nigdy w życiu usłyszeć, w takim momencie.

- Co to kurwa ma być?!

Przestraszony odskoczył od Baeka niczym przyłapana dziewica na pierwszym razie. Ujrzał w drzwiach zszokowanego, a zarazem wkurwionego Jungkooka wraz z nowym praktykantem, który zaczął uśmiechać się głupkowato.

-J-jungkook to nie tak jak myślisz - zaczął biolog, chowając niższego za swoimi plecami.

-Stul pysk. Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć, że posuwasz jakiegoś małolata?! - krzyknął zaciskając mocno pięści. Miał skurwiel szczęście, że są w szkole.

Chanyeol popatrzył się na wystraszonego studenta. Nie mógł być ciotą. Musiał ich bronić. Nawet jak Jeon nie będzie miał już nigdy ochoty się z nim zadawać.

-Jak miałem ci kurwa powiedzieć? Jesteś największym homofobem, jakiego znam!

Po powiedzeniu tych słów zapadła dość długa niezręczna cisza przerywana tikaniem zegara.

-Baek idzi-

-Chanyeol -słyszał zimny głos. - Jakbyś był choć trochę zainteresowany moim życiem wiedziałbyś, że wiele się ostatnio zmieniło. Dzięki niemu. - tu zrobił pauzę, uśmiechając się lekko do siebie. Nie zauważył nawet do tej pory ciekawskiego wzroku Minho. - Tu nie chodzi już o płeć. Chodzi o to, że mnie kłamałeś, kurwa cały czas!

-J-jungkook ja - chciał jakoś załagodzić sytuację jednak ponownie niedane było mu dojść do słowa. Zobaczył tylko Jeona odwracającego się do niego plecami.

- Minseok, wiedział?

- Tak. - odpowiedział zgodnie z prawdą chwytają trzęsącymi się dłońmi ramienia brązowowłosego. Nie chciał już pogarszać swojej sytuacji.

- Rozumiem. Jesteście obaj siebie warci. - wysyczał przez zaciśnięte zęby wychodząc z pokoju nauczycielskiego.

                           💫💫💫

Nastolatek sięgnął dłonią do małego pokrętła by pogłośnić jego ulubioną piosenkę, która obecnie leciała w radiu. Znajdował się właśnie w samochodzie chemika, z którym wracał do swojego domu. Ze względu na pogodę starszy wręcz siłą zaciągnął Taehyunga do pojazdu by ten nie wracał w deszczu. W pierwszej chwili młodszy był oburzony, bo nie mógł cieszyć się z kałuż, ale przeszło mu, gdy tylko starszy puścił jego ulubioną piosenkę.

Oczywiście Jeongguk zrobił to nieświadomie. Sam uwielbiał ten kawałek, który swoją drogą świetnie pasował do aktualnej pogody. Spojrzał na młodszego mile zaskoczony, gdy usłyszał jak chłopak podśpiewuje pod nosem tekst piosenki. Musiał przyznać, że miał bardzo ładny głos.
Ciekawie jak wysoko potrafi go wyciągnąć?

Gdy zauważył jak chłopak macha dłońmi, chwycił jego lewą, splótł z nią palce i dołączył do zabawy również zaczynając śpiewać. Blondyn, tak jak brunet wcześniej, był zaskoczony, że drugi zna tekst. Uśmiechał się szeroko i zaczął śpiewać głośniej by przekrzyczeć starszego, który na ten gest zaśmiał się cicho. I w takim radosnym nastroju minęła im cała droga do domu.
Gdy samochód zatrzymał się pod domem, nastolatek posmutniał. Naprawdę nie chciał opuszczać nauczyciela. Zaczął dogadywać się z nim lepiej niż, z własnym bratem, który od czasu paczki stał się bardzo podejrzliwy. Mimo wszystko w dalszym ciągu nie dopuszczał do siebie myśli, że za tym wszystkim, co działo się z Taehyungiem stoi Jungkook.

-Podobno jutro rano też ma padać. - Zaczął starszy, gdy tylko ściszył muzykę. - Przyjadę po Ciebie rano, hm? Możemy nawet wziąć tego twojego przyjaciela... Jimina? - Spojrzał na chłopaka unosząc lekko brew.

- Jimina? Ah, tak... Nie wiem, czy to dobry pomysł... To raczej nie będzie konieczne, bo Jin mnie zawiezie. - Mruknął cicho spuszczając dłonie na jego palce, którymi zaczął się bawić. W środku czuł lekki smutek z tego powodu, że odmówił chemikowi. Szczerze to wolał jechać z nim niż z bratem i jego chłopakiem. Jego przyjaciel nie wiedział również wszystkiego.

-Taehyung. Patrz na mnie, gdy rozmawiamy. - Powiedział lekko ostrym tonem, na co wspomniany skulił się delikatnie, lecz wykonał jego polecenie. - Tak lepiej. - Skomentował układając dłoń na jego delikatnym policzku. - Jeśli Jin nie będzie mógł Cię zawieść to napisz, dobrze? - Blondyn lekko skinął głową błądząc wzrokiem po twarzy Jeona. - Dziękuję Ci za ten miły powrót do domu. - Złapał kontakt wzrokowy z chłopakiem i zaczął zbliżać się do jego twarzy. - Było naprawdę miło. - Szepnął zjeżdżając dłonią na kark. - A teraz może być tylko milej. - Po tych słowach wpił się w lekko czerwone usta młodszego, który na ten gest otworzył szeroko oczy.

W pierwszej chwili miał ochotę odsunąć się od niego i spoliczkować go za taki czyn, lecz zrozumiał, że właśnie tego było mu trzeba. Tych miękkich, wilgotnych warg na swoich. Nie pozostając biernym zaczął oddawać nie poradnie pocałunek najlepiej jak mógł. Jungkook był jego pierwszym. W końcu był to jego pierwszy. Poczuł jak delikatne ciepło wkrada się na jego policzki, przez co ułożył dłonie starszego na tym miejscu by nie mógł na to patrzeć. Brunet uśmiechnął się między pocałunkami na ten gest. Ten chłopak był zbyt uroczy. Gdy chemik miał zamiar dołożyć język do ich namiętnego pocałunku, Taehyung odskoczył od niego lekko wystraszony. Zauważył przed szybę Namjoona, który patrzył się na parę z lekkim zdziwieniem.
Nastolatek jęknął cicho marszcząc nos.

Dlaczego w takim momencie? Teraz jego brat o wszystkim się dowie i będzie tylko gorzej.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro