Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

.: Rozdział 3 :.

Ruszamy z trzecim rozdziałem TFIL!

Dziękuje za komentarze i głosy pod ostatnim rozdziałem i zapraszam do czytania kolejnego! :)

*************************************************************************************

"O mój Boże, Luke! Dzieci się tu bawią!" Krzyknąłem z obrzydzeniem kręcąc głową.

"Wiem. Jeśli na złapią..." Również pokręcił głową. "Czy to cię podnieca?" Przysunął się krok bliżej przyciskając swoje ciało do moich pleców i położył dłonie na moich biodrach.

"Jesteś chory."

"Kochasz to". Jego oddech na mojej szyi sprawił, że wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł przyjemny dreszcz. "Poza tym, to było na twojej liście, nie mojej." Powiedział tak, że zacząłem powoli żałować, że się zgodziłem.

"Może" Mój oddech zadrżał, gdy jego ręką wsunęła się w moje dżinsy i zaczęła powoli masować mojego penisa orzez bokserki.

"Jesteś taki niegrzeczny. Jeszcze dobrze nie zaczęliśmy, a ty już jesteś twardy." Napomknął odsuwając się ode mnie. "Odwróć się."

Zmarszczyłem brwi na nagłą utratę ciepła, ale dowróciłem się tak, jak mi kazał. Jego dłonie zaczęły rozwiązywać bandamę spoczywającą na moim czole zsuwając ją na oczy i ponownie zaciskając.

"Jak mam uciekać, gdy ktoś nas przyłapie?"

"Ash, jest dwudziesta druga czterdzieści sześć w nocy, a nie druga popołudniu, jeśli ktoś przyjdzie teraz do parku pomyśli, że to tylko głupi nastolatkowie."

"I pewnie jeszcze zostanie się po przyglądać?" Ogryzłem mu się krzyżując dłonie na piersi. "Powiedz coś mądrego, albo stąd idę." Dodałem szybko.

"Nie martw się. Postaraj się zrelaksować."

Spojrzałem w kierunku jego głosu, mimo tego, że wcale go nie widziałem, zaczekałem, aż zaprowadzi nas na plac zabaw. Poczułem jak łapie mnie za rękę i prowadzi dopóki moje stopy nie dotknęły ściany. Puścił mnie, lecz tylko po to, aby złapać obie ręce w ciasnym chwycie, który zacisnął się jeszcze bardziej, gdy mnie podniósł i posadził po drugiej stronie cienkiej ściany.

Gdy skończyliśmy iść puścił moje ręce, zostawiając mnie wpatrującego się w ciemność pod czerwoną, bawełnianą tkaniną.

Usłyszałem jego ruchy i nagle zostałem popchnięty na małe drabinki, jego usta wpiły się w moją szyję. Zadrżałem na uczucie zimna na plecach łączącego się z gorącymi ustami na szyi.

Moją uwagę przykuł problem w mlich dżinsach, gdy luke przycisnął swoje ciało do mojego.

Drabinki wbijały mi się w plecy, lecz jednyne na czym mogłem się skupić, to jego dłonie na moim ciele. Jego palce pod moim podkoszulkiem delikatnie drapały moje boki. Naznaczył moją szyję ścieżką motylkowych pocałunków, aby w końcu wsunąć język w moje usta.

"W-więcej. Proszę." Błagałem cicho.

"Przepraszam, co mówiłeś kotku? Nie słyszałem cię." Wyczułem głupawy uśmiech na jego twarzy. Gdy nie odpowiedziałem jedna z jego dłoni szarpnęła mojego członka przez spodnie.

"Odpowiedz mi." Zawarczał.

Moje usta otwarły się w niemym jęku, gdy przycisnąłem biodra do jego krocza. "J-ja więcej. Proszę. Potrzebuję więcej." Moje dłonie zacisnęły się na metalowych drabinkach za mną.

"Grzeczny chłopiec" Luke wymruczał ściągając mój podkoszulek.

"Jest zimno." Burknąłem owijając dłonie wokół klatki piersiowej.

"Nie martw się kochanie, zaraz cię rozgrzeję." Zachichotał do siebie.

Poczułem jak jego ręce zmagają się z moim paskiem, a jego usta ocierają o moje. Ponownie połączył nasz usta, przygryzłem jego kolczyk, żeby nie mógł się odsunąć. Wydałem z siebie zadowolony pomruk, gdy Wyższy chłopak jęknął w moje usta.

Mocno mnie pocałował, nie tracąc czasu wsunął język pomiędzy moje rozchylone wargi. Badał każdą część moich ust językiem. Gdy mój twardy członek uderzył o mój brzuch, a moje spodnie owinęły się wokół kostek, usłyszałem jak Luke szybko ściąga własne spodnie. Jego ruchy stały się coraz szybsze, gdy ścisnął moje pośladki przyciągając mnie za biodra i pocierając nasze erekcje. Jęknął głośno, gdy sięgnąłem do jego włosów ciągnąc za blond kosmyki.

"Kurwa. Muszę być w tobie. Odwróć się i chwyć za drabinki."

Zrobiłem jak mi kazał chwytając się drabinek o które jeszcze przed chwilą się opierałem. Poczułem kajdanki zaciśnięte wokół mkjego nagarstka, nie mając pojęcia skąd się tam wzięły. Luke przewiesił łańcuch przez drabinki zakuwając drugi nadgarstek.

"Co ty do cholery robisz? Masz w ogóle klucze do tego? Rozkuj mni--!" Dłoń blondyna szybkim ruchem złożyła mi klapsa sprawiając, że krzyknąłem z zaskocznia.

"Zamknij się." Powiedział powoli.

"Ale--"

"Powiedziałem zamknij. Się." Zaakcentował każde słowo z kolejnym klapsem.

"Teraz opowiem ci jak to będzie. Będę cię pieprzył tak mocno, że jutro nie będziesz mógł usiąść, a ty to przyjmiesz jak grzeczny chłopiec. Zrozumiano?"

Kiwanąłem głową nie oczekując nagłej zmiany, lecz całkowicie ją kochając. "Dobrze."

Jego ręce rozdzieliły moje pośladki, dreszcze przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa, gdy zimne powietrze uderzyło moją odsłoniętą dziurkę. Chciałem powiedzieć mu, aby się pośpieszył, lecz ugryzłem się w język. To przyjemne, gdy daje mi klapsy, ale teraz naprawdę chcę, aby mnie pieprzył.

"Taki piękny." Wyszeptał zza moich pleców. Jego ręce utraciły kontakt z moim ciałem i chwilę później usłyszałem odgłos otwieranego lubrykantu.

"Rozluźnij się dla mnie, okej kochanie?" Mruknąłem w odpowiedzi, gdy jego nawilżony palec krążył wokół mojego wejścia drażniąc się ze mną i wywołując przyjemne dreszcze.

"Luke, proszę." Jęknąłem. Blondyn w końcu się nade mną zlitował powoli wsuwając palec do ostatniej kostki. W miarowym tępie poruszał nim w przód i w tył, dodając drugi, gdy byłem gotowy. Po dodaniu trzeciego miałem wrażenie, że moje nogi zamieniły się w galaretę. Delikatne pojękiwanie opuszczały moje usta, gdy poruszałem biodrami w stronę jego dłoni.

"Jestem gotowy" Bo powiedziałem wstrzymując oddech. Luke wyciągnął palce, pokrywając lubrykantem swojego penisa ustawiając go przy miom wejściu.

Obydwoje jęknęliśmy w rozkoszy, gdy wsunął się we mnie. "Taki ciasny, nawet po tym, jak cię rozciągnąłem." Wyobraziłem sobie jego twarzy w tym momencie. Głowa odrzucona do tyłu, skóra błyszcząca w świetle księżyca, całe ciało pokryte cienką warstwą potu.

"Założę się, że wyglądasz teraz gorąco. Kurwa" Jęknąłem przygryzając wargę, gdy zaczął się poruszać.

Najpierw powoli. Długie, boleśnie wolne ruchy, które sprawiały, że moje palce zaciskają się. Czułem każdy jego centymetr w sobie omijając miejsce w którym potrzebowałem go najbardziej.

"Czy mógłbyś-- Potrzebuję--" Wyjąkałem z trudem po chwili krzycząc, gdy niespodziewanie wypchnął swoje biodra w moim kierunku. Kąt pod którym wbijał się we mnie sprawiał, że widziałem gwiazdy pod moim zakrytymi oczami.

"Kurwakurwakurwakurwa. Właśnie tam!" Syknąłem ocierając się w kierunku jego bioder, starając się poczuć to jeszcze raz. "Błagam, Luke, kurwa pieprz mnie mocniej. Szybciej, proszę!"

"Jak sobie życzysz."

Chwilę później wchodził we mnie z całą siłą. Jedyne dźwięki, które słyszałem, to nasze jęki i odgłos uderzającej o siebie skóry dobiegający moich uszu. Żałośnie jęknąłem, gdy jego ręka oparła się na moim ramieniu wyginając moje plecy pod nowym kątem zalewając mnie falą przyjemności, gdy trafiał w moją prostatę z każdym ruchem.

"Czuje się taki pełny. Zawsze wypełniasz mnie całego." Wyjęczałem. "Jestem tak blisko, tak cholernie blisko." Ciągłe uczucie przyjemności sprawiało przyjemne dreszcz w kręgosłupie. Czułem jakby moja skóra płonęła.

"Ja też." Warknął, dociskając jego biodra do moich w nieugięcie mocnych ruchach. "Zaraz dojdę."

"Dotknij mnie." Błagałem, pojękiwając, gdy jego ręka owinęła się wokół mojego zapomnianego członka. Po trzech ruchach byłem na krańcu wytrzymałości, niemy krzyk utknał w moim gardle, gdy doszedłem w ręce blondyna.

Luke jęknął, gdy zacisnąłem się wokól niego, szytując głęboko we mnie. Po kilku minutach powoli wysunął się ze mnie.

Skrzywiłem się na uczucie spermy wyciekającej z pomiędzy moich pośladków. "Przestań się na mnie gapić, bo wiem, że to robisz i rozkuj mnie." Rozkazałem mu,

"Hmm, bardzo chciałbym, ale strasznie tu zimo, więc chyba sobie pójdę." Powiedział, poczym usłyszałem jak zakłada ubrania.

"Przestań ze mną pogrywać. Mówię poważnie." To wcale nie jest śmieszne.

"Ja też. Do zobaczenia aligatorze (tak, w oryginale jest 'aligatorze')." Odkrzyknął odchodząc w stronę samochodu. Myślałem, że żartuje dopóki nie usłyszałem dźwięku zapalnego auta.

"Luke! Lucas Robert Hemmings, przysięgam na Boga, że jeśli zostawisz mnie przykutego do drabinek na placu zabaw, z zawiązanymi oczami i pokrytego spermą, zabiję cię!" Wykrzyczałem próbując uwolnić ręce z kajdanek, powodując tylko wbicie się metalu w nadgarstki.

"Przepraszam, nis słyszę cię! Do zobaczenia jutro!" Odkrzyknął.

"Jestem śmiertelnie poważny w tej chwili!" Fuknąłem.

"Żartowałem, żartowałem!" Poczułem jak wyciera moje pośladki podkoszulkiem i podciąga spodnie. Rozwiązał bandanę całkowicie ściągając ją z mojej głowy. Zamrugałem próbując odzyskać ostrość.

Pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem był głupkowaty uśmiech Luke'a na jego głupiej twarzy. "Rozkuj mnie." Powiedziałem powoli.

"Boję się, że możesz mnie uszkodzić."

"Nie zrobię tego."

"Obiecujesz?"

"Pewnie."

Chłopak rzucił mi niepewne spojrzenie, lecz wyciągnął klucz. Gdy uwolnił obie moje ręce dźgnąłem go łokciem prosto w żebra. "Dostałeś to, co ci się należało."

Odszedłem w kierunku samochodu, słuchając jak jęczy z bólu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro