Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Archie

Rano, po otworzeniu oczu, zastał mnie bardzo piękny widok. Była to Alexa, leżąca na moim torsie. Jej włosy były wszędzie porozrzucane, a piękna anielska twarz w lekkim uśmiechu. Była naprawdę piękną kobietą. Różniła się całkiem urodą od Mai, ale też była piękna. Kiedy czekałem na nią wczoraj, aż wróci, uświadomiłem sobie jedną rzecz. Zacząłem się w niej zakochiwać. W końcu spędziliśmy ze sobą ponad dwa miesiące, dzień w dzień. Na początku, gdy powiedział to do mnie Samuel, nie chciałem w to wierzyć, ale teraz... Wierzyłem. Nie zaplanowałem wczorajszego seksu, ale widząc pożądanie w jej oczach, coś się we mnie zmieniło. Nie potrzebnie zamartwiała się naszą relacją zawodową. Dawałem sobie radę coraz lepiej bez kul, więc za mniej, niż trzy tygodnie już wrócę do stanu przed wypadkiem. Będę starym Archie, który nie będzie już mógł biegać...

Z moich myśli wyrwał mnie ruch Alexy. Powiedziała coś cicho pod nosem i odwróciła się na drugi bok. Oparłem głowę na łokciu i patrzyłem na nią. Odgarnąłem jej kosmyk włosów z twarzy i przejechałem palcem po policzku. Widziałem w jej oczach coś innego, gdy na mnie patrzyła, a gdy się do tego przyznała coś ścisnęło mnie w żołądku. Nie czułem tego nawet przy Mai. To było coś innego, czego się bałem. Nie chciałem zakochiwać się w innej dziewczynie. Chciałem na zawsze mieć w sercu, tylko Maye.

– Charles... Kocham cię, nie zostawiaj mnie – mówiła przez sen Alexa. Jej brwi mocno się marszczyły, a ona zaczęła się kręcić z boku na bok.

– Alexandra – dotknąłem jej ramienia i zacząłem nim potrząsać. – Alexa, śni ci się koszmar. Alexa! – dopiero wtedy otworzyła oczy i usiadła na łóżku.

– Archie – powiedziała między wdechami. – Przepraszam, że ciebie obudziłam.

– Już nie spałem – uspokoiłem ją. – Często masz koszmary?

– Nie... to znaczy, zdarzają się, ale już coraz rzadziej. Śnił mi się brat i to dlatego go miałam.

– Rozumiem – pogładziłem jej dłoń.

– Pójdę zrobić śniadanie – powiedziała nagle i wstała z łóżka.

Patrzyłem za nią, dopóki nie zniknęła mi za drzwiami. Zdziwiło mnie jej zachowanie. Wydawało się, że wszystko wczoraj już było jasne, ale wychodzi z tego, że tylko mi się wydawało. Położyłem się jeszcze, dając ręce pod głowę. Patrzyłem się na sufit, myśląc nad tym, jak moje życie mogło się tak szybko zmienić. Jeszcze kilka tygodni temu, nie zamieniłbym słowa z Alexandra, a teraz skończyliśmy razem w łóżku. Życie potrafiło być bardzo zaskakujące.

Leżałem i nasłuchiwałem krzątaniny dziewczyny, gdy zadzwonił mój telefon. Podniosłem się i zacząłem szukać wzrokiem urządzenia. Gdy je namierzyłem, wstałem i przeszedłem do urządzenia. Na wyświetlaczu zauważyłem numer Samuela. Westchnąłem, ale z nikłym uśmiechem na ustach, odebrałem.

– Cześć, Sam.

– Arch, jest sprawa. Chcemy wyjść razem z Emmą i całą paczką, gdzieś, ale nie chcielibyśmy ciebie męczyć, dlatego dzwonię z pytaniem, czy moglibyśmy dzisiaj do ciebie wpaść.

– Dzisiaj? – podniosłem brwi, chociaż wiedziałem, że i tak tego nie zobaczy. – Czemu akurat dzisiaj?

– A czemu nie? I tak siedzisz w domu cały dzień z Alexandra, więc, co ci za różnica, czy to będzie dzisiaj, czy jutro?

– Masz rację, ale chwilowo jestem zajęty.

– Zajęty, to ty możesz być tylko kobietą, która z tobą mieszka – zaśmiał się, ale po chwili ucichł. – Czekaj, kurwa. Pieprzyliście się? Stary nie znałem cię od tej strony, żeby po dwóch miesiącach się zakochać i zaciągnąć dziewczynę do łóżka.

– Nikogo nie zaciągałem – warknąłem do telefonu. – Oboje siebie zaciągnęliśmy i w nikim się nie zakochałem.

– Yhy... A seks, to tylko rekreacja... Jak chcesz, to kłam tak komuś innemu, ale nie mnie. Nikomu nic nie powiem, ale wiesz, że Rhiannon i Rose, bardzo szybko to zauważą.

– Wiem, ale i tak nic się nie dzieje między nami i koniec, kropka – moje ciśnienie nieznacznie wzrosło. – Masz coś jeszcze do powiedzenia?

– Nie. Bądź przygotowany, dzisiaj popołudniu. Zanim wyjedziemy, dam ci znać.

– Czekam z utęsknieniem na was – westchnąłem i przewróciłem oczami.

– Jak zawsze bardzo gościnny... Będę kończył. Do zobaczenia.

– Na razie – rozłączyłem się i odłożyłem telefon na szafkę nocną.

Kurwa, czy ja w tej rozmowie przyznałem się, że coś czuję do Alexy? Spróbowałem odtworzyć jeszcze raz tę rozmowę i jeśli dobrze się zastanowić, to niestety tak było. Chciałem choć jeden dzień spokoju, a tutaj nagle cała paczka przyjaciół do mnie przyjedzie. Nie lubiłem spędzać dużo czasu wśród ludzi, nawet kolegów. Wolałem zaszyć się w swoim kącie i grać na Xbox całe dnie.

Spojrzałem przez okno, a później westchnąłem przeciągle. Uderzyłem pięścią w ścinę obok okna, a później moją uwagę przykuła kula w rogu pokoju. Nie pamiętałem, żebym ją tam dawał, dlatego to musiała być sprawka Alexandry. Popatrzyłem na nogę, a później z powrotem na kulę, ale porzuciłem pomysł jej wzięcia i lekko jeszcze kulejąc wyszedłem z pokoju. Szedłem wolniej, niż zwykle, ale najważniejsze było dla mnie to, że już dawałem radę chodzić bez niej.

Znalazłem Alexandre, gdy nakładała pokrojonego ogórka na talerz. Nawet nie wiedziałem, że miałem go w swojej lodówce. Na początku mnie nie zauważyła, a nawet jeśli to zrobiła, to nie dała tego po sobie poznać. Odłożyła wszystko na stół zaraz obok blatu.

– Możesz już jeść – położyła kubki z herbatą na stole i odwróciła się do mnie z powrotem tyłem.

– Alexa, czy coś się stało? – usiadłem, ale uważnie jej się przyglądałem.

– Nie. Dlaczego tak sądzisz? – w końcu popatrzyła w moje oczy.

– Bardzo dziwnie się zachowujesz. Wyjaśniliśmy sobie już wczoraj wszystko, ale wydaje mi się, że jednak jeszcze coś zostało.

– Archie, wiesz, że i tak ja się stąd wyprowadzę – zaplotła dłonie na piersi. – A nie chcę być dziewczyną jedną z tych, które będą na chwilę.

– Czy ja ci kiedykolwiek powiedziałem, że będziesz na chwilę? Skąd tobie się to wzięło?

– Miałam dużo czasu do przemyślenia. Ja nie chcę w to brnąć. Straciłam pewną kontrolę nad swoim życiem, gdy ciebie poznałam. Powinnam być cały czas przy babci. Nie potrzebnie przyjmowałam twoją umowę. Lepiej będzie, gdy odejdę – posłała mi przepraszające spojrzenie i wyszła z pomieszczenia.

Zacisnąłem pięści i popatrzyłem za nią. Kurwa, to ja straciłem swoją pieprzoną kontrolę. Odkąd umarła Maya, nigdy nie miałam dziewczyny na stałe, aż w końcu pojawiła się Alexa i zburzyła moje mury, które tak idealnie układałem przez dziewięć lat. Maye zawsze będę kochał swoją pierwszą miłością, ale chyba nadszedł w końcu czas, żebym poszedł do przodu. Poderwałem się z miejsca i najszybciej, jak mogłem poszedłem do jej pokoju. Gwałtownie otworzyłem drzwi, aż obiły się o ścianę. Przestraszona dziewczyna spojrzała na mnie i przycisnęła jeszcze bardziej do piersi bluzkę, którą trzymała w dłoniach.

– Alexa, co ty odpierdalasz?! – wyrwałem jej rzecz z ręki i rzuciłem na łóżko. – Każde z nas straciło pierdoloną kontrolę. Przez ciebie nie wiem kim już jestem. Moje życie idealnie się układało, ale wtedy musiałaś ty w nie wejść. Mam ochotę cię z niego wyrzucić, ale i trzymać i to bardzo mocno. Nie odejdziesz ode mnie. Nie tak. Gdy umowa się skończy, zostaniesz dalej tutaj ze mną. Rozumiesz?

– Archie, to tak nie działa. Babcia, ma tylko mnie. Ja nie mogę tak ją zostawić.

– Ale teraz mogłaś na trzy miesiące, bo była umowa? Czy coś się dzieje, czego mi nie mówisz?

– Nic się nie dzieje. Po prostu muszę wrócić do życia takiego, jakie znałam.

– Podobno się we mnie zakochałaś. Więc, co? Nagle się odkochałaś, czy nie chciałabyś spróbować być z piłkarzem, który już nie będzie przynosił milionów na konto? Alexandra, do cholery, wytłumacz się! – chwyciłem ją za ramiona i lekko potrząsnąłem.

– Proszę, zostaw mnie na chwilę samą. Muszę wyjść. Obiecuję, że wrócę – widziałem w jej oczach, że ona niemal mnie błagała, abym pozwolił jej gdzieś pójść. – Proszę, Archie.

– Wrócisz.

– Wrócę – potwierdziła, dlatego puściłem ją i odszedłem krok do tyłu.

Alexa, wzięła ubrania z szafy i przeszła obok mnie do łazienki, nie patrząc nawet na mnie. Czemu, do cholery, zawsze jest tak trudno być z kimś, jak już się było pewnych swoich uczuć? Rozumiałem ją, bo jednak babcia była jej jedyną rodziną i martwiła się o nią, ale inaczej skończy jako stara panna, albo obudzi się za późno.

Wyszedłem z jej pokoju i wróciłem do kuchni. Spojrzałem na jedzenie, które nie mogło się zmarnować i na godzinę na zegarku. Potrzebowałem kogoś, dlatego wróciłem się do swojego pokoju, a później wziąłem telefon do ręki. Wykręciłem numer przyjaciela i poczekałem, aż odbierze.

– Archie, wiesz, że jest jeszcze ranek? – zapytał nieco sennym głosem, Samuel.

– Wiem, ale ciebie potrzebuje, stary. Chodzi o Alexe i w sumie o Emme.

– Czekaj, za dwadzieścia minut będę.

Rozłączył się pierwszy. Odchyliłem głowę do tyłu i zacząłem głęboko oddychać. Czułem, że Sam był odpowiednią osobą do tej rozmowy, gdyż każdy wie, co przechodził i przechodzi dalej z Emmą. Musiałem wiedzieć, jak z nią postępować, aby nie urazić jej do siebie, a żeby mieć ją dalej blisko siebie.

Wyszedłem z pokoju i zahaczyłem o pokój Alexandry, ale jej już tam nie było. Zacząłem przysłuchiwać się, czy leci woda w łazience, ale było całkiem cicho. Uciekła. Uciekła przede mną. Nie rozumiałem, co mogłem zrobić źle. To ona się we mnie pierwsza zakochała. Owszem, też coś zaczynałem do niej czuć, ale na pewno to nie było tak silne, jak z jej strony.

W czasie, gdy czekałem na Samuela, poszedłem do łazienki i wykonałem moją poranną rutynę. Gdy przymknąłem oczy pod prysznicem, zobaczyłem twarz Mai. Była uśmiechnięta i kiwnęła do mnie głową. Gwałtownie otworzyłem powieki, ale obraz już zniknął, a nim moja Maya. Oparłem obie dłonie na płytkach i zacząłem ciężko oddychać. Co to miało znaczyć? Ostatnio widziałem we snach, bądź przy przymknięciu powiek częściej Maye, niż wcześniej.

– Sorry, za spóźnienie – powiedział przyjaciel, gdy wszedł do mieszkania.

– Nic się nie stało. Cassidy u Emmy? – zapytałem, gdy nie zobaczyłem nigdzie jego córki.

– Można tak powiedzieć. Bardziej u Jacoba i Jennifer, bo małej bardzo podoba się mała dzidzia i praktycznie są tam całe dnie. Rozumiesz? Kuzynka ważniejsza od ojca – zaśmiał się. – Dobra, co cię trapi? – zapytał, kiedy zdjął odzież wierzchnią i przeszedł do salonu.

– Chodź do kuchni – pokazałem mu ręką w stronę pomieszczenia.

– O kurwa. Nie mówiłeś, że zapraszasz mnie na ucztę – poklepał mnie po ramieniu. – Nie wiedziałem, że aż tak dobrze sprawujesz się w roli szefa kuchni.

– To nie ja, tylko Alexandra – sprostowałem.

– A właśnie, gdzie ona jest? – zaczął rozglądać się po domu.

– Nie ma jej i dlatego po ciebie zadzwoniłem. Usiądźmy, a ja ci powiem na czym polega problem – wskazałem na krzesło. Poczekałem, aż zajmie miejsce i zacząłem dopiero wtedy mu się zwierzać. – Przyznała mi, że zaczęła się we mnie zakochiwać. Uprawialiśmy wczoraj seks. Wiesz, myślałem, że wszystko jest okej, a tutaj nagle rano wyjeżdża mi, że musi zostać na chwilę sama i nie chce być dziewczyną na chwilę, dopóki nie skończy nam się kontrakt – przyjaciel przez cały czas nakładał sobie jedzenie i je jadł. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

– Oczywiście, że tak. Więc problem jest taki, że boi się zaangażować na sto procent, jak moja Emma. U mnie to trochę inaczej wygląda, ale i tak w jakimś stopniu podobnie. Po prostu musisz jej pokazać, że to nie będzie tylko jeszcze na te parę tygodni, tylko na dłużej. Bo ją kochasz? – popatrzył na mnie z nad kanapki.

– Zakochuje się w niej – przyznałem.

– No więc właśnie – wziął sobie następną kanapkę. – Dzisiaj i tak mamy do was przyjść całą paczką, więc nie tylko ona będzie miała ruch, ale i ty. Nie wiem, może spróbuj zrobić coś, czego ona sama by nie zrobiła, bo się boi? – popatrzył na mnie. – Próbuj wszystkiego, a obiecuję ci, że zostanie tutaj na zawsze.

– Skąd taka pewność? – zaplotłem ramiona na piersi. – Dopiero, co się poznaliśmy.

– Poznaliście się jako dzieci – wycelował we mnie nóż, na co przewróciłem oczami. – Teraz to już tylko wasza chęć do stworzenia czegoś między wami. Alexa, jest fajną dziewczyną. Nie znam ją zbyt bardzo dobrze, ale naprawdę wydaje się zajebista.

– Taka jest – przyznałem.

– Może ona się tylko wystraszyła tempem, jakie nagle zostało nadane. Widać było, że ona chcę tylko relację pracowniczą utrzymać, a tutaj nagle się coś innego stało – jego dłoń zatrzymała się w połowie drogi do dzbanka z herbatą i spojrzał na mnie. – Zabezpieczyliście się? Bo tak inaczej klątwa naszych pierwszych dzieci spadnie również i na ciebie.

– Spokojnie, aż tak nieodpowiedzialny, jak ty, czy Will nie jestem.

– A szkoda. Była by mała Alexandra – zaśmiał się.

– Weź się ogarnij, bo ci jebnę. Niby ojcem jesteś, a głupi, jak w liceum.

– Zdarza się – mrugnął do mnie. – Kiedy twoja wraca?

– Nie mam bladego pojęcia. Powiedziała, że potrzebuje czasu i go dostanie tyle, ile będzie potrzebować.

– I to jest dobre podejście – nastąpiła chwila ciszy, podczas której również zrobiłem sobie coś do jedzenia. – A wiesz, że Will podobno nie chce już zostawić Rose samej, bo za bardzo się o nią boi?

– Nigdy bym nie pomyślał, że Will stanie się tak troskliwym mężem i ojcem. Kurwa, przecież ten facet leciał dosłownie na wszystko, dopóki nie pojawiła się Rose.

– To, co działo się na naszych imprezach nigdy się nie powtórzy więcej i nikt się o tym nie dowie.

– Dokładnie. Piękne wspomnienia na stare lata nam zostaną – zaśmiałem się. – Ile potrafiło się zmienić w prawie dwa lata odkąd pojawiła się jego Barbie – pokręciłem głową na to określenie. – Czemu on w ogóle ją tak nazywa?

– Bo wyglądała perfekcyjnie jak te lalki. Blondynka, długie włosy, niebieskie oczy. Perfekcyjna lalka Barbie.

– Prawda – pokiwałem głową. – O której później macie przyjść?

– Dean, coś rzucił, że koło osiemnastej mamy mieć zbiórkę.

– Muszę się przygotować na wasz najazd.

– Oj musisz, a najlepiej z procentami.

– Się robi.

Samuel, posiedział jeszcze dwie godziny. Wspominaliśmy nasze początki przyjaźni oraz gry w piłkę. To były piękne czasy. Każdy z nas inny, ale połączyła nas miłość do piłki nożnej. A teraz, co się z nami stało?Will, będzie drugi raz ojcem, Samuel ma dziecko, Dean jest w szczęśliwym związku, a ja właśnie zostałem bez pracy. To był jeszcze jeden temat, nad którym zostało mi myśleć... Co dalej mam robić?

– Wróciłam – powiedziała kobieta, gdy drzwi wejściowe się za nią zatrzasnęły. Było po piętnastej, gdy wróciła do domu. Nic nie mówiłem na ten temat, gdyż rozumiałem ją i wolałem, żeby sama sobie wszystko pookładała w głowie bez presji czasu.

– Nie rozbieraj się. Pójdziemy, gdzieś razem – wstałem z kanapy, na której aktualnie siedziałem.

– Gdzie? – zapytała, marszcząc brwi.

– Za chwilę zobaczysz – wolniejszym krokiem doszedłem do niej, a później się ubrałem.

– Wiesz, że to trochę przerażające? – popatrzyła na mnie, gdy zamykałem mieszkanie. – Jeśli chcesz mnie, gdzieś wywieść, to ja wolę wrócić do babci.

– Tak. Wywiozę cię, później zgwałcę, zabije, jeszcze raz zgwałcę, a twoje zwłoki wyśle babci w częściach z podpisem; Teraz Alexa, jest dużo piękniejsza – przewróciłem oczami. – Wyluzuj, dziewczyno.

– Dziewczyno? Co tobie się stało, gdy mnie nie było?

– Dobry duszek do mnie przyszedł – pokręciłem głową. – Chodźmy na parking – pokazałem na wyjście z budynku. Alexandra, spełniła moją prośbę i nic już więcej się nie odzywała, dopóki nie doszliśmy do mojego samochodu. – To jest moja niespodzianka.

– Twój samochód? Będziesz jeździł samochodem? – spojrzała na mnie, zdezorientowanym wzrokiem.

– Nie ja będę jeździł, ale ty. Masz tutaj kluczyki i wsiadamy do środka – wcisnąłem jej w dłoń kluczyki do samochodu.

– Archie, wiesz, że ja nie jeżdżę.

– Wiem i czas to zmienić. Spróbuj chociaż wsiąść za kierownicę – miała zaprzeczyć, ale podszedłem do niej i dotknąłem policzka. – Dla mnie. Spróbuj dla mnie – jej wzrok przeniósł się na samochód obok nas, a później z powrotem na mnie. Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze.

– Spróbuję – jej głos w ogóle nie brzmiał wiarygodnie i z przekonaniem, ale odeszła ode mnie, kierując się na stronę kierowcy.

Wsiedliśmy oboje do samochodu. Alexa, miała przez cały czas zamknięte oczy i kurczowo trzymała się dłońmi kierownicy. Widziałem, jak z każdą sekundą w samochodzie, stawała się coraz bardziej blada. Oddychała coraz szybciej oraz coraz bardziej płytko. Wiedziałem, że dla niej to może być wstrząs, ale chciałem zobaczyć, czy w ogóle się odważy to zrobić. Nie dla mnie, ale dla siebie i dla przezwyciężenia swojego strachu.

– Spokojnie, a teraz otwórz oczy. Nigdzie nie będziemy jechać, tylko stać dalej. Chcę, abyś mogła jeździć. To, że twój brat miał wypadek, to nie znaczy, że ty też go będziesz mieć. Zaufaj mi – położyłem dłoń na jej dłoni i rozluźniłem trochę chwyt.

Nie pewnie otworzyła najpierw jedno oko, a za chwilę drugie. Jej uścisk dalej był mocny, że dziwiłem się skąd w tej dziewczynie tyle siły. Jej wzrok wyrażał tylko chęć ucieczki. Nagle zamknęła oczy i się skrzywiła.

– Nie mogę! – krzyknęła i wysiadła z samochodu. Zrobiłem to samo i zobaczyłem ją zgiętą w pół i głęboko oddychającą. – Nie mogę tam dłużej być. Przepraszam. Nie dam rady – zaczęła płakać.

Wiedziałem, że będzie ciężko, ale nie myślałem, że, aż tak. Podszedłem do niej jeszcze bliżej i przytuliłem do siebie. Choć na dworze było już znacznie zimniej, to i tak nie odczuwałem tej temperatury. Alexandra, kurczowo trzymała się mojego podkoszulka i miała zamknięte oczy, z których lały się łzy.

– Nie powinienem tobie tego robić. Przepraszam – powiedziałem cicho, głaszcząc ją po włosach.

– Arch, to nie twoja wina – podniosła głowę z mojej piersi. – To tylko moja trauma. Nie uczestniczyłam w wypadku, ale za każdym razem widzę wypadek przed oczami.

– Przykro mi. Mam nadzieję, że kiedyś ci przejdzie.

– Na pewno, bo chcę spróbować jeszcze raz, ale już nie dzisiaj.

– Wszystko rozumiem. Jak będziesz czuła się na tyle silna, aby wsiąść z powrotem do samochodu, tylko powiedz, a będę przy tobie.

– Zawsze? – to brzmiało, jak obietnica. Ona chciała, aby jej złożył przysięgę, że zawsze będę obok niej.

– Zawsze – odpowiedziałem po chwili. Na jej ustach pojawił się uśmiech, który jeszcze bardziej rozdarł moje serce. A, co jeśli tak naprawdę nie będzie nigdy; zawsze?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro