Rozdział 17
Alexandra
Wyszłam z domu babci, gdy na dworze było już całkiem ciemno. Znając mój lęk przed samochodami, wybrałam opcję pieszo z parasolką w dłoni. Torebkę, którą miałam ze sobą, przeniosłam do przodu i ściskając ją w dłoni, szłam najszybciej, jak umiałam.
Parę uliczek dalej mój telefon zaczął dzwonić. Wystraszyłam się lekko, dlatego w pierwszej chwili puściłam torebkę, ale przez to, że miałam ją na pasku nie spadła do pobliskiej kałuży. Wyciągnęłam telefon i na wyświetlaczu zauważyłam numer Archiego.
– Coś się stało? – zapytałam zaraz po odebraniu połączenia.
– Nie, ale jest już ciemno, a ciebie dalej nie ma.
– Spokojnie, jestem już niedaleko.
– Nie mów, że idziesz na piechotę w takich warunkach – usłyszałam w jego głosie zwątpienie.
– To nie powiem – przygryzłam wargę. – Za około pięć minut będę w mieszkaniu.
– Będę odliczać – tymi słowami rozłączył się.
Odchyliłam telefon od ucha i nieco zdezorientowana włożyłam telefon z powrotem do wnętrza torebki. Zachowywał się dość dziwnie. Dawał mi sprzeczne sygnały, których nienawidziłam. Może lekko nagięłam też te pięć minut, bo tak naprawdę miałam jeszcze z dziesięć minut, ale nie chciałam znów słuchać niepotrzebnej historii, jaka to ja jestem nieodpowiedzialna. Ruch na ulicy był jeszcze spory, więc tak naprawdę nie miałam czego się bać.
Będąc już ulice przed apartamentowcem Archiego, zauważyłam znów tą samą kobietę, która obserwowała mnie od kilku tygodni. Nie chciałam jej pokazać, że się bałam i wzywać policję. Na pewno sama się znudzi obserwowaniem mnie i sobie odpuści. Tak przynajmniej myślałam i miałam nadzieję, że się nie pomyliłam.
– Spóźniłaś się o całe cztery minuty – powiedział Archie, który stał naprzeciw drzwi.
– To tylko cztery minuty, więc nie przesadzaj – mruknęłam, ściągając buty.
– Przez te cztery minuty, ktoś mógł cię porwać, zgwałcić, albo doprowadzić do wypadku – zaczął mi wyliczać.
– Na pewno nic takiego się nie stanie.
– Jesteś pewna? Myślisz, że inni też tak będą myśleć? – poszłam do kuchni, a Archie za mną. Uśmiechnęłam się do siebie, gdyż wszystkie te czynności robił bez kul.
– Tak samo myślę. Weź wyluzuj trochę.
– Nie dam rady, rozumiesz? – odwrócił mnie w swoją stronę. – Nie, kiedy kobieta chodzi sama po ulicach Londynu. Każdy chyba wie, co się przytrafia tak młodym i ładnym dziewczynom.
– Uważasz, że jestem ładna? – wcięłam mu się w zdanie.
– Tak uważam – westchnął.
– I martwisz się o mnie? – otworzyłam szerzej oczy, nie dowierzając. – Przecież to całkiem inaczej, niż zakładałeś na samym początku.
– W każdym człowieku coś się zmienia.
Zaczął się do mnie coraz bardziej zbliżać. Nie miałam, gdzie uciec i zostałam przyparta plecami o blat kuchenny. Patrzyliśmy sobie w oczy. W tym spojrzeniu było więcej, niż mogło się komuś patrzącemu z boku wydawać. Tam były nie wypowiedziane słowa, których baliśmy się używać. Położyłam delikatnie dłonie na jego barkach i ścisnęłam je. Archie, najpierw spojrzał w tamto miejsce, a później z powrotem w moje oczy. Wiedziałam, co za chwilę się stanie, ale nie broniłam się przed tym, ani go nie powstrzymywałam. Oboje tego bardzo chcieliśmy. W końcu byliśmy dwójką dorosłych osób, więc nie widziałam w tym nic dziwnego.
Wspięłam się na palce i delikatnie pocałowałam jego usta. Archie, od razu zaczął oddawać mi pocałunki. Przeniósł swoje ręce z blatu na moją talię i sunął nimi coraz wyżej, aż dotknął zaokrąglenia piersi. Wstrzymałam wtedy na chwilę powietrze. Jego ruchy były bardzo powolne, lecz stanowcze. Dotykał mnie tak, jakby się bał, że za chwilę mu ucieknę. Jednak nie chciałam tego. Pożądaliśmy siebie wzajemnie, a w takim dniu, jak dzisiaj, szczególnie go potrzebowałam.
Archie, posadził mnie na blacie i powolnym ruchem zdjął bluzkę, którą odrzucił później gdzieś na ziemię. Jego dłonie od moich ud, po piersi sunęły w bardzo powolnym tempie. Przez materiał biustonosza ścisnął piersi. Westchnienie uciekło spomiędzy moich warg. Spojrzałam w jego oczy, w których ujrzałam pragnienie. Sięgnęłam do paska, który odpięłam, a później do zamka spodni. Archie, nic się nie ruszał, tylko pozwolił mi na te ruchy. Ściągnęłam spodnie razem z bokserkami. Jego penis był już na wpół twardy. Przełknęłam ślinę i wróciłam wzrokiem do niego.
– Nie zrobię nic, czego byś nie chciała.
– Rozumiem. Archie, ja naprawdę tego chcę – powiedziałam pewnym głosem.
– Alexa... – przeciągnął moje imię, a później połączył nasze usta.
Zaplotłam dłonie wokół jego szyi i przyciągnęłam do siebie jeszcze bliżej. Dłonie mężczyzny, powędrowały do zapięcia moje biustonosza. Po chwili materiał opadł, a palce Archiego zaczęły się bawić moimi sutkami. Jęknęłam mu w usta, gdyż to było bardzo przyjemne uczucie. Wzięłam dłonie z jego szyi i wsunęłam pod koszulkę, drapiąc przy tym paznokciami jego mięśnie. Archie, odchylił się ode mnie na tyle, by zdjąć koszulkę i rzucić ją w to samo miejsce, co moje rzeczy. Powrócił ustami do moich ust, ale jego dłoń zaczęła ruszać się w stronę mojej kobiecości. Przygryzłam mu delikatnie wargę i tym razem to z jego ust wydobył się cichy syk. Gdy jego dłoń dotarła do moich spodni, odpiął je szybkim ruchem i włożył dłoń w moje majtki. Chciałam zacisnąć nogi, ale wtedy położył drugą dłoń na moim udzie, uniemożliwiając mi to. Delikatnym ruchem wsunął dłoń jeszcze głębiej, aż jego palce natrafiły na moją łechtaczkę. Zaczął drażnić ją palcem, wysyłając przez całe moje ciało impulsy. Odchylił głowę do tyłu, rozłączając nasze usta od siebie. Popatrzył mi głęboko w oczy, jakby jeszcze raz chciał dostać potwierdzenie słów. Kiedy kiwnęłam głową, przełożył swoje ręce pod moje uda i podniósł mnie z blatu. Oplotłam go automatycznie nogami w pasie.
– Twoja noga – zwróciłam mu uwagę, bo nie chciałam, żeby mu się pogorszyło.
– Nic jej nie będzie.
– Ale Archie, jeszcze nie zakończyliśmy leczenia.
– Możesz się zamknąć i nie psuć tej chwili? – warknął.
Kiwnęłam prawie niewidocznie głową na znak zgody. Postawił mnie na podłodze, gdy byliśmy już wewnątrz jego pokoju. Zdjął z siebie spodnie wraz z bielizną i kopnął je do tyłu. Jego penis był już twardy i gotowy. Przełknęłam ślinę i uchyliłam usta, zwilżając wargi językiem. Popatrzyłam na Archiego i zauważyłam na jego ustach delikatny uśmiech. Podszedł do mnie na tyle blisko, aby połączyć nasze usta i jednocześnie bardzo powolnym ruchem ściągnąć tym razem moje spodnie. Moje ubranie poszło w ty samo miejsce, co jego spodnie. Popchnął mnie na łóżko tak, że leżałam przed nim naga, on stał nade mną. Rozchyliłam nogi, a on uśmiechnął się na ten widok. Wyciągnął z szafki nocnej prezerwatywę, po czym wszedł na łóżko. Założył zabezpieczenie i nachylił się nade mnie. Jego usta odnalazły moje sutki, które gryzł i ssał na przemiennie. Odchyliłam głowę do tyłu i wygięłam ciało w łuk. To było tak przyjemne uczucie, że czułam coraz większą przyjemność z tego.
Będąc już blisko orgazmu, Archie przestał sprawiać mi pieszczotę i chwycił za swojego penisa, nakierowując go na moje wejście. Rozchyliłam nogi, aby miał jeszcze więc miejsca. Nim Archie wszedł we mnie, przejechał jeszcze kilkukrotnie palcami po mojej spragnionej kobiecości. Gdy spotkało się to z aprobatą, wszedł we mnie. Oboje zastygliśmy na chwilę, ale po tym zaczął się poruszać najpierw nieśpiesznie pomału, ale z każdym pchnięciem jego tempo nabierało na sile.
Zaplotłam nogi wokół bioder i uniosłam je, żeby poczuć go lepiej w sobie. Mężczyzna, chwycił mnie za nadgarstki i położył je obok mojej głowy. Podobało mi się to. Za każdym pchnięciem, unosiłam biodra, aby jemu i mi sprawić jeszcze większą przyjemność. Kilka pchnięć później, poczułam jak w moje ciało zaczyna przeżywać orgazm. Odchyliłam głowę do tyłu i z jego imieniem na ustach doszłam. Archie, pocałował mnie głęboko, aby wykonać kilka ruchów i również dojść.
Został we mnie jeszcze kilka sekund, aby unormować swój oddech. Wziął mi kosmyki z twarzy i pocałował bardzo delikatnie w policzek. Posłałam mu szeroki uśmiech, żeby wiedział, że wszystko było dobrze. Kiedy ze mnie wyszedł, aby pójść i wyrzucić prezerwatywę, usiadłam na łóżku i przykryłam się kołdrą. Po chwili wrócił Archie wraz zresztą naszych ubrań.
– Chcesz się razem wykąpać, czy każdy osobno? – zapytał, gdy odłożył ubrania na krzesło.
– Obojętne mi – wzruszyłam ramionami. – W końcu przed chwilą i tak uprawialiśmy seks.
– Masz rację – jego mięśnie nieznacznie się spięły. – To puszczę wodę i oboje się wykąpiemy.
– Dobrze – zgodziłam się z nim.
Kiedy Archie zniknął w łazience, dopiero wtedy naszły mnie wyrzuty sumienia. Nie powinniśmy uprawiać seksu, ponieważ to było nieetyczne. Co prawda pragnęliśmy siebie nawzajem, ale i tak powinniśmy się powstrzymać. On był moim pacjentem... Czułam coś do niego, ale to nie był czas, aby bawić się w coś takiego. Przyłożyłam do siebie jeszcze bardziej kołdrę i spojrzałam na łóżko. Byłam bardzo głupia, że dałam się tak łatwo ponieść emocjom. Głupia, Alexandra.
– Alexa, mówiłem do ciebie – podszedł do mnie Archie. Dalej był nagi, dlatego szybko podniosłam wzrok z jego przyrodzenia, które było na wysokości moich oczu.
– Przepraszam, zamyśliłam się na chwilę – posłałam mu przepraszający uśmiech. – Możesz powtórzyć?
– Woda jest już gotowa.
– Już idę – mocniej przycisnęłam do siebie kołdrę i przeszłam do łazienki.
Będąc przy wannie położyłam kołdrę na pralce, a później weszłam do wody. Przysłoniłam się dokładnie pianą i poczekałam, aż Archie wejdzie do łazienki. Po chwili pojawił się cień za drzwiami, a później jego osoba wewnątrz pomieszczenia. Wszedł do wanny i usiadł po drugiej jej stronie. Wanna była na tyle duża, że bez problemu mieściły się w niej dwie osoby.
Upłynęło kilka minut, a żadne z nas nie odezwało się choćby słowem. Ta cisza mi przeszkadzała, ale nie umiałam przezwyciężyć swojego wstydu, aby się odezwać. Chciałam tego, ale teraz czułam się z tym źle. Jeszcze w tak ważnym dla mnie dniu, jak rocznica śmierci brata.
– Żałujesz? – powiedział nagle przerywając między nami ciszę.
– Nie – powiedziałam i objęłam rękoma piersi.
– Wyglądasz tak, jakbyś żałowała. To jednorazowy wyskok. Oboje jesteśmy dorośli, więc to normalne, że uprawiamy ze sobą seks.
– Archie, ale ty jesteś moim pacjentem. To nie powinno tak wyglądać.
– Teraz sobie o tym przypomniałaś? Alexandra – westchnął i przysunął się do mnie. Położył palce pod mój podbródek i podniósł głowę. – Dlaczego nie powiedziałaś; nie? Za chwilę i tak skończy się nasza umowa, jaką podpisałaś, więc i ta przygoda się skończy.
– To prawda, ale dzisiaj był dla mnie straszny dzień i potrzebowałam bliskości.
– A ja byłem pod ręką i dlatego z tego skorzystałaś?
– To nie tak.
– A jak? – jego ton zrobił się ostrzejszy, ale jeszcze panował nad sobą.
– Chciałam tego. Archie... Ja chyba dalej coś do ciebie czuję – jego szczęka zacisnęła się na te słowa. Palce, które trzymały mój podbródek zniknęły. – Nie czuj się zobowiązany odwzajemnić moje uczucia, ale chciałam, żebyś o tym wiedział.
– Rozumiem – wykrzywił usta w grymasie, który miał udawać uśmiech. – Wychodźmy już stąd, bo woda zaczyna być zimna.
Kiwnęłam głową i zaczęłam się myć. Archie, cierpliwie poczekał, aż się umyję, aby później on mógł. Owinięta w ciepły ręcznik, przeszłam do swojego pokoju. Ubrałam piżamę i wróciłam do salonu. Oparłam stopy o róg kanapy i położyłam głowę na kolanach. W ciszy, która była w całym mieszkaniu, było słychać tylko wodę, którą Archie puszczał. Po chwili ta woda ucichła i wyszedł z łazienki, ubrany w dresy.
– Dzisiaj minęło dziewięć lat od kiedy mój brat nie żyje – powiedziałam, przerywając ciszę. – Brakuje mi go i dlatego potrzebowałam bliskości. Przepraszam, że wykorzystałam ciebie. Bardzo mi go brakuje – po moim policzku spłynęła najpierw jedna łza, później druga, a za chwilę już nie umiałam ich zliczyć.
– Och, Alexa – kanapa obok mnie ugięła się i po chwili byłam w ramionach Archiego. – Bardzo mi przykro.
Otworzyłam oczy i dopiero wtedy na jego przed ramieniu po wewnętrznej stronie zauważyłam napis; Kaya albo Maya, gdyż K z M przeplatało się. Nie chciałam drążyć tematu, dlatego nie zapytałam się, ale i tak wzbudziło to moją ciekawość. Widziałam po nim, że również miał swoja przeszłość, ale nie byłam nikim bliskim, aby ją znać.
– Przepraszam.
– Nie masz za co – podniosłam się z jego piersi i wytarłam mokre policzki. – Zmoczyłam tobie koszulkę – pokazałam na materiał.
– Nic się nie stało. Chyba dzisiaj miałaś ciężki dzień, dlatego idź się połóż już spać.
– Masz rację – uśmiechnęłam się smutno i wstałam z kanapy. Skierowałam się do swojego pokoju, ale wtedy poczułam jego dłoń na mojej.
– Potrzebujesz bliskości, dlatego śpij dzisiaj ze mną. Tylko spanie – sprecyzował.
– Ale tak nie pasuje...
– Uprawialiśmy seks. To już nic przy tym, co robiliśmy – zaśmiał się.
– Dziękuję – wspięłam się na palce i pocałowałam jego policzek. – Dziękuję – powtórzyłam jeszcze raz i skierowałam się tym razem do jego pokoju.
Usiadłam na łóżku, a później się na nim położyłam. Było miększe od tego w moim pokoju, ale również wygodne. Przysunęłam pod głowę poduszkę i przymknęłam oczy. Chciałam, żeby ten dzień się jak najszybciej skończył. Nie przez moje zbliżenie z Archiem, ale przez datę.
Gdy byłam na skraju snu i rzeczywistości do pokoju wszedł Archie. Włączył lampkę nocną, przeszedł na swoją stronę łóżka, a następnie położył się za mną. Zgasił lampkę i jedną rękę położył na moje biodro, przyciągając do siebie.
– Dobranoc – powiedział bardzo cichym głosem.
– Dobranoc – odpowiedziałam mu i wtuliłam się jeszcze bardziej.
Potrzebowałam tego. Potrzebowałam jego. Kogoś takiego, kto zawsze będzie dla mnie oparciem w trudnych chwilach. Zakochiwałam się w nim powoli i od nowa, lecz inną miłością, niż w dzieciństwie. Teraz to była miłość dojrzała oraz pełna pasji. Zakochiwałam się w człowieku, który również miał pełno blizn na sercu oraz który potrzebował mnie tak samo, jak on mnie. W naszym przeznaczeniu było nam się spotkać i choć w nie najlepszym momencie, to jednak odnaleźliśmy do siebie drogę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro