Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

96.Kolejny sen

Jeszcze tylko 4 rozdziały :((((((

Remek

Przyjechałem z samego rana do Gdańska. Chciałem się z nią spotkać, porozmawiać. Nie wiem dlaczego jest wściekła i obrażona, ale się dowiem. Muszę wiedzieć co się stało..

Podejchałem pod jej dom. Zapamiętałem adres od razu. Nie wiem dlaczego, ale jakoś wiedziałem że kiedyś tu wrócę.
Zaparkowałem przed bramą. Wysiadłem i skierowałem się pod drzwi. Zapukałem i czekałem aż ktoś mi otworzy. Tupałem nogą że zdenerwowania. Chciałem tam wejść bez ostrzeżenia. Po prostu wlecieć i ją zobaczyć.

Victoria

Usłyszałam pukanie. Nikogo nie było w domu. Wspaniale. Jak to jakiś włamywacz? Nie, chyba by nie pukał. Jehowy?? Nie lubię ich. Są natrętni. Spojrzałam przez wizjer. Nie mogłam uwierzyć kto tam stoi.
Remek, przyjechał?

Otworzyłam powoli drzwi i spojrzałam w jego oczy. Błyszczały kiedy mnie ujrzał. Szeroko się uśmiechnął i cicho mnie przywitał.

-Cześć- szepnął niemal bez głośnie

-Hej Remek, co tu robisz?

-Miałem przyjechać...- zaczął nerwowo bawić się palcami

-Myślałam, że nie weźmiesz tego na poważnie -podrapałam się po karku

-Ale przyjechałem. Specjalnie dla ciebie, porozmawiamy?

-Um...dobrze, wejdź -zaprosiłam go zaprowadzając do salonu

-Jesteś sama?

-Rodzice pojechali na cmentarz

-Rozumiem, a brat?

-U dziewczyny

-Okej. To...oco chodzi?

-Z czym?- zmarszczyłam brwi

-Z tym, że byłaś na mnie zła...

-Sama nie wiem. Odbija mi - usiadłam na sofie i zaczęłam się mu przyglądać

-Jestem przy tobie, spokojnie. Damy rade, ale tylko i wyłącznie razem...- usiadł koło mnie i położył rękę na moim udzie

-Myślisz?

-Ja to wiem Vicki

-Dobrze -wtuliłam się w jego tors

-Kocham cie Vicki, tak kurewsko

-Ty przeklinasz? -zaśmiałam się

-Czasem mi się zdarzy -pocałował mnie w czoło

-Dziękuję, że przyjechałeś

-Mogę przyjeżdżać kiedy zechcesz

-Nie, to za daleko. Nie musisz tego robić

-Dla ciebie mogę nawet do Anglii przyjeżdżać- uśmiechnął się szczerze

-Samolotem czy statkiem?- uśmiechnęłam się

-Chyba statkiem, wole się poruszać samochodem niż taksówką -zaśmiał się

-Ale tam się jeździ druga stroną- przypomniałam mu

-Oh, racja, trudno -przytulił mnie

-Na ile tu zostaniesz?

-A ile mogę?

-Nie wiem, rodzice raczej nie będą zadowoleni

-Mogę spać w samochodzie

-Zwariowałeś? Nie przesadzaj

-Nie przesadzam -uśmiechnął się

-Ewidentnie przesadzasz kolego- zaczęłam napawać się jego perfumami

-Kolego?

-Mój Best Friend Forever

-Twój, ale nie chce być tylko przyjacielem -zaśmiał się

-Wiesz...zawsze mi się to śniło i nie chciałam się budzić, ale teraz mnie to przerasta, mam wrażenie że to mój kolejny sen, no bo wiesz...facet moich marzeń nagle włazi mi do domu i nie chce wyjść -wypuściłam głośno powietrze

-Idź śpij, może ci się coś lepszego przyśni niż ja

-Nie ma nic lepszego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro