Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Second Year

Dziesięć!

Zadarłam brodę do góry aby móc na niego spojrzeć. Stałam przed Luke'iem opierając się o niego plecami, a on obejmował mnie ramionami. Znajdowaliśmy się na Times Square czekając na nadejście nowego roku.

Dziewięć!

Nie licząc naszej dwójki byli tu też jego znajomi, mój brat, Nathan, Yve oraz cała masa ludzi, którzy tak jak my, specjalnie tu przyszli. Cała impreza ogólnie miała miejsce u mnie, bo moje mieszkanie znajdowało się najbliżej tego miejsca i dodatkowo mój ojciec spędzał ten czas ze znajomymi poza domem.

Osiem!

Spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie, powoli odwracając mnie w swoją stronę. Jak dobrze, że założyłam buty na obcasie.

Siedem!

Patrzyłam wprost w jego błyszczące oczy. Zacisnęłam lekko dłonie na jego kurtce.

Sześć!

Pochylił się tak, że nasze nosy się stykały, a ja mogłam poczuć jego ciepły oddech na ustach.

Pięć!

- Kocham Cię, Lea – złączył nasze usta, a ja od razu zaczęłam oddawać pocałunki, które zaraz pogłębił, dołączając do nich nasze języki. Usłyszałam gwizd za nami, ale się tym nie przejęłam.

Cztery!

Przesunęłam dłonie z jego klatki piersiowej, na kark. Uniósł mnie, a ja objęłam go w pasie nogami. Złapał mnie pewniej.

- Trzy – szepnęłam między pocałunkami.

- Dwa – odszepnął rozbawiony.

- Jeden – wpił się mocniej w moje usta, przez co pisnęłam cicho. Słyszałam tylko jak ludzie dookoła coś krzyczą, po chwili doszły do tego odgłosy fajerwerków, a my wciąż trwaliśmy w pocałunku. Zachichotałam czując jak stuka palcami w mój bok, tym samym zakańczając nasz pocałunek.

- Kocham Cię tiny princess – uśmiechnął się szeroko. Zmarszczyłam lekko brwi.

- Przed chwilą to mówiłeś – przewrócił oczami.

- I bądź tu romantyczny. Powiedziałem to ostatni raz w tamtym roku i po raz pierwszy w tym – zaśmiałam się cicho. – Ej...

- Też Cię kocham Lu – musnęłam delikatnie jego usta. Odstawił mnie na ziemię, a ja od razu poprawiłam dół sukienki i płaszcz.

- Wszystkiego dobrego w Nowym Roku moje gołąbeczki – czułam jak T mnie obejmuje. – Tylko nie chce za szybko zostać wujkiem, rozumiemy się Luke?

- Jasne. Postaram się abyś nie został.

- W sensie zadbasz o gumki czy nie będziesz bzykał mojej siostry? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem, czując jak moje policzki nabierają koloru.

- Na to drugie raczej już za późno.

- Tak myślałem – westchnął.

- Ja tu jestem – mruknęłam.

- Wiem skarbie – objął mnie ramionami przyciągając do siebie.

- Dzisiaj jej nie zaliczysz.

- Theo! – uniosłam się.

Szliśmy powoli w stronę mojego mieszkania. Co chwila śmiałam się z wygłupów chłopaków, którzy szli z przodu, nie licząc Caluma i Yve zawzięcie o czymś dyskutujących, którzy szli obok nas. Na Times Square spędziliśmy jeszcze dobre pół godziny za nim postanowiliśmy wrócić z powrotem do mnie i uczcić nowy rok. Pomińmy fakt, że ja i Luke byliśmy najtrzeźwiejsi i musieliśmy ich wszystkich zebrać razem, a to wcale nie było takie proste.

Po kilkunastu minutach byliśmy już u mnie i wszyscy przeszli do salonu. Ściągnęłam buty, zabrałam telefon i poszłam za nimi.

- Siostro! Zimną whisky poproszę! – spojrzałam na Theo, którego głowa wystawała zza oparcia sofy.

- Wiesz gdzie jest lodówka – zrobił minę jakby miał się zaraz rozpłakać. Westchnęłam kręcąc głową z niedowierzaniem i odwróciłam się aby przejść do kuchni.

- Kocham Cię! – weszłam do pomieszczenia, a chwilę później usłyszałam jak pogłaśniają muzykę. Odłożyłam telefon na wyspę i podeszłam do lodówki wyjmując z niej butelki z alkoholem i odstawiłam je na blat. Poczułam ręce na talii i brodę opierającą się o moją głowę.

- Luke.

- Seks w kuchni! – chłopak odwrócił się, ciągnąc mnie za sobą. Wszyscy patrzyli w naszym kierunku. Wzrok mój i Michaela się spotkał, na co chłopak poruszył sugestywnie brwiami.

- Zazdrościsz – powiedział blondyn.

- Nie dawaj mu się wykorzystywać mała – powiedział Ashton.

- No właśnie! To że on jest niewyżyty nie znaczy, że musisz się na wszystko zgadzać – zaśmiał się Calum.

- Przestańcie – mruknęła Yve i szturchnęła lekko bruneta, który siedział obok niej.

- No co?

- Ej, ej, ej ja już ze szwagrem rozmawiałem! – wtrącił Theo. – Będzie ostrożny, wujkiem nie zostanę.

- Nie prościej było mu zabronić. W końcu to twoja siostra.

- W sumie... - zrobił zastanawiającą minę.

- Zamknijcie się wreszcie! – spojrzeli na mnie zaskoczeni. Luke zabrał swoje dłonie, a ja odsunęłam się od niego. – Ile wy macie lat, po pięć?! Zachowujcie się jak na wasz wiek przystało, a nie jak banda bachorów – fuknęłam pod nosem. Podniosłam wzrok na blondyna, który patrzył na mnie w szoku, a po chwili usłyszałam gwizd.

- No Luke, w tym roku chyba będziesz musiał bardziej się pilnować, inaczej Lea się zbulwersuje i karze Ci pójść do kąta – zaśmiał się Calum.

- Mam was dość – mruknęłam i opuściłam kuchnie, by szybko przejść przez salon.

- Idiota – usłyszałam głos Luke'a i weszłam do swojego pokoju. – Nie przejmuj się nimi – powiedział wchodząc do środka i zamknął za sobą drzwi. – Są pijani.

- Niech robią co chcą – mruknęłam podchodząc do szafy i przesunęłam jedne drzwi.

- Co robisz?

- Chce się przebrać i tak już nigdzie nie wychodzimy – słyszałam jego kroki, a po chwili poczułam jak obejmuje mnie w pasie i podnosi. – Co ty robisz? Luke, postaw mnie.

- Nie możesz mi tego zrobić.

- Co? – zaśmiałam się.

- Wyglądasz zbyt seksownie w tej sukience i chcesz mi to zniszczyć – mruknął. – Nie zgadzam się.

- Tobie? – postawił mnie na podłodze i powoli odwrócił w swoją stronę. Jedna z jego rąk znajdowała się na moim biodrze, drugą uniósł mój podbródek, podtrzymując go na palcu wskazującym i pochylił się muskając moje usta swoimi. – Chce ją z Ciebie później zdjąć – szepnął i ponownie złączył nasze usta.

- Teraz jeszcze ty – burknęłam odsuwając się od niego.

- Oj, zawstydziłem Cię? – zaśmiał się. – Spokojnie, zdejmowanie sukienki już mamy w praktyce – puścił mi oczko. – Ten niezapomniany bal letni.

- Przestań – uśmiechnął się szeroko.

- Mi się podobało, bardzo... chociaż dzisiaj możemy posunąć się dalej – poruszył znacząco brwiami.

- Luke! – znów się zaśmiał. Odwróciłam się i skierowałam do wyjścia z pokoju.

- A ty dokąd tiny princess?

- Napić się czy coś...


Poczułam drobne pocałunki w okolicach ramienia i szyi, przez co mruknęłam cicho. To było przyjemne, ale zdecydowanie nie chciałam jeszcze wstawać. Przewróciłam się na bok, naciągając na siebie bardziej kołdrę i usłyszałam chichot. Moje włosy zostały odgarnięte z twarzy, a później poczułam przy niej coś miękkiego. Odsunęłam głowę do tyłu od razu otwierając oczy i usłyszałam miauknięcie. Czarna, puchata kuleczka siedziała na poduszce.

- Cześć Meow Meow – uśmiechnęłam się lekko i wzięłam go na ręce, przekręcając się na plecy i położyłam kociaka na brzuchu.

- Ej... dla mnie to wstać nie chciałaś – spojrzałam na blondyna, który leżał na boku i przyglądał mi się. Podciągnęłam się trochę i musnęłam jego usta, oddał pocałunek. – Okay, wybaczam – zaśmiałam się cicho i położyłam się.

- Dlaczego nie śpisz?

- Ktoś zaczął miauczeć – odpowiedział. – I oberwałem pazurami – uniósł dłoń, na której widniały ślady zadrapań. – Chyba mnie nie lubi – powiedział, drażniąc się z kotem, który chciał złapać jego palce.

- Bo go zaczepiasz – powiedziałam. – I chyba jest głodny.

- Ja też jestem – podciągnęłam się do pozycji siedzącej.

- Które w ogóle jest godzina?

- Po jedenastej.

- Oh – podniosłam kociaka na wysokość twarzy. – Zdecydowanie chcesz jeść – jego łapka znalazła się na moim nosie.

- Ciebie to nie drapie – mruknął.

- Więc bądź dla niego miły – podałam mu kota i wstałam. Gwizdnął za mną. – Przestań – powiedziałam speszona. Miałam na sobie tylko dolną część bielizny i koszulkę na ramiączkach. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarną, rozpinaną bluzę, którą założyłam i zapięłam do połowy.

- To moja bluza? – spojrzałam na niego. – A zastanawiałem się gdzie ją zgubiłem.

- Chciałam Ci ją oddać, ale nie było kiedy. Najpierw się wyprowadziłam, później bałam się do Ciebie napisać, jak już tu byłam, a później się spotkaliśmy i tak jakoś... - zaśmiał się.

- Więc przez cały ten czas była u Ciebie? - przytaknęłam. – Możesz ją zatrzymać – powiedział po czym wstał. Sięgnął po swoje spodnie i założył je.


Podłączyłam ekspres do kawy i sięgnęłam po dwa kubki. Meow Meow jadł swoje śniadanie. Blondyn sięgnął po paczkę z papierosami, która leżała na blacie i wyciągnął jednego, podpalając go. Zalałam oba kubki i dolałam mleka do jednego. Postawiłam je przy nim. Objął mnie jednym ramieniem i złączył nasze usta, a ja mogłam poczuć posmak tytoniu. Oparłam dłonie o jego nagi tors i odsunęłam się trochę. Spojrzał na mnie z rozbawieniem i wypuścił mnie z objęć. Upiłam łyka swojej kawy i odeszłam kawałek, aby otworzyć lodówkę.

- Taste of your tongue, ooh... smoke in your lungs and I need your love... - zaczął nucić, a ja odwróciłam się w jego stronę. Przyglądał mi się z delikatnym uśmiechem.

- Kocham Cię Luke – powiedziałam.

- Jak słodko – podniosłam zaskoczona wzrok na Michaela, który pojawił się znikąd. – Na co czekasz, odpowiedz jej kretynie.

- Twoja irytująca umiejętność pojawiania się wtedy kiedy nie trzeba pojawiła się w trakcie czy masz tak od urodzenia? – zapytał blondyn, na co ja zachichotałam. Wyjęłam potrzebne mi składniki i zamknęłam lodówkę. Zalałam kolejny kubek kawą i podałam ją czerwonowłosemu.

- Dzięki mała – odpowiedział ignorują pytanie przyjaciela. – Gdzie reszta?

- Theo i Nathan śpią w pokoju mojego ojca.

- Ashton był z tobą.

- Wciąż śpi. Gdzie Calum i Yve? – spojrzałam na Mike'a, a później na blondyna.

- Yve zmyła się do domu, a Hood razem z nią – odpowiedział.

- Kiedy to było? – zapytałam.

- Jak brałaś prysznic – zaśmiał się.

- Zadzwonię do niego i zapytam czy będzie dzisiaj – powiedział szukając jego numeru w telefonie. Przystawił urządzenie do ucha i czekał. – Chuj nie odbiera – wybrał ponownie jego numer i tak kilka razy. – No wreszcie! – krzyknął nagle i odsunął telefon włączając głośnik.

- Kurwa, pod prysznicem byłem idioto. Czego chcesz?

- Jakim prysznicem? Masz wannę – spojrzałam na Luke'a, który patrzył na chłopaka jak na idiotę i usilnie próbował się nie roześmiać.

- Z kim ja się zadaje...

- Przed chwilą Ci powiedziałem, że wyszli razem – wtrącił Luke.

- Jesteś u Yve?!

- Chcesz czegoś konkretnego? Bo mam ciekawsze rzeczy do roboty niż rozmowa z idiotą – usłyszałam chichot w tle. - *Nie bądź wredny* - dodała.

- Chciałem zapytać czy będziesz, a raczej czy będziecie tu...

- Ta, jasne, później – rozłączył się.

- Od kiedy oni są razem? – spojrzał na mnie, a później przeniósł wzrok na blondyna i tak kilka razy.

- Nie są – odpowiedział Luke. – Ale gratulacje ogarnięcia. Sypiają ze sobą jakieś dwa tygodnie – mruknął.

- I ja się dopiero teraz o tym dowiaduję?

- Dziwne, że niczego nie zauważyłeś. Naprawdę jesteś idiotą?

- Czego nie zauważył? – Ashton wszedł do kuchni i ziewnął. Podszedł do ekspresu i od razu zalał kubek kawą.

- Tego, że Calum i Yve... – zaczęłam.

- Ślepy jesteś? – zapytał. – Widać, że się... - spojrzał na mnie urywając. Przewróciłam oczami.

- Pieprzą – dokończył Luke, a ja westchnęłam.

- Kto się pieprzy? – Theo pojawił się w salonie, kierując się w naszą stronę, a zaraz za nim szedł zaspany Nathan.

- Calum i Yve.

- A no tak, od jakiś dwóch tygodni – wzruszył ramionami, na co szatyn prychnął.

- Czy tylko ja o niczym nie wiedziałem?! – wszyscy spojrzeliśmy na Mike'a i przytaknęliśmy.




04 Pocałunek na przełomie starego i nowego roku ✓




Nie wiem czy bardziej nienawidzi mnie ten rozdział czy ja go... nie mogłam go napisać, a zabierałam się za to kilka razy -.- Potrzebuję natchnienia! Bardzo.

Przepraszam, że ostatnio musicie dłużej czekać na rozdziały ♥

Lov U moje małe księżniczki♥




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro