Second Visit in Salon Tattoo
Około czwartej popołudniu wysiadłam z samochodu Theo pod kamienicą, w której mieszkał Luke, zapewniając go wcześniej kilka razy, że oddanie telefonu dla chłopaka zajmie mi dosłownie chwilę i nie musi tam ze mną iść. Przecież sobie poradzę.
Wzięłam głęboki wdech podchodząc do drzwi prowadzących na klatkę schodową, które na szczęście były otwarte, a ja od razu skierowałam się na schody. Jeszcze kiedy byłam w domu zadzwoniłam do Mike'a aby upewnić się, że nie zmienili adresu zamieszkania i przy okazji tłumacząc mu całą sytuację. Zapewnił mnie też, że Luke jest w domu. I tak oto jestem.
Zatrzymałam się pod odpowiednimi drzwiami, ściskając w dłoniach jego telefon i wypuściłam ze świstem powietrze z ust. Skoro już tu jestem... Zapukałam. Usłyszałam jakiś niewyraźny krzyk i odpowiedź, a chwilę później kroki. Otworzyły się, a ja z zaskoczeniem przyglądałam się, o pół głowy ode mnie, wyższej szatynce. Zamrugałam kilkukrotnie. Dlaczego do cholery ma na sobie bluzę Luke'a?! I tylko ją...
- Zgubiłaś się? - zapytała.
- Nie um... jest Luke?
- Oh, jasne - wpuściła mnie do środka. Nie byłam pewna czy chce tu być. - Luke, słońce, do Ciebie! - spojrzałam na nią z niedowierzaniem. - Zaraz przyjdzie - powiedziała i jak gdyby nigdy nic przeszła do salonu. Drzwi od łazienki otworzyły się.
- Cholera mówiłem Ci, że masz mnie tak nie nazywać - warknął wycierając włosy ręcznikiem. Miał na sobie jedynie spodnie dresowe, a na jego klatce piersiowej mogłam dostrzec jeszcze kropelki wody. Moje serce biło jak oszalała za nim tu zapukałam, a teraz? Chyba zejdę na zawał... Spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie.
- Oh daj spokój, skarbie! - usłyszałam rozbawiony głos dziewczyny.
- Lea? Co ty tu..? - podszedł do mnie.
- Ee... um... ja tylko... Twój telefon, zostawiłeś go - podałam mu urządzenie. - Muszę już iść.
- Ej, poczekaj - złapał mnie za nadgarstek, ale szybko go wyrwałam. - Emily to...
- Theo na mnie czeka, wpadłam tu po drodze - przerwałam mu. Uścisk na moim nadgarstku zelżał, więc szybko opuściłam jego mieszkanie. Serce biło mi strasznie szybko, kiedy zbiegałam po schodach, ledwie łapałam oddech. Co to miało być?!
Opuściłam budynek i szybko skierowałam się w stronę z samochodu. Wzięłam głęboki wdech za nim wsiadłam do środka, aby się trochę uspokoić. Blondyn podśpiewywał piosenkę lecącą w radiu stukając dłońmi o kierownicę.
- Szybko Ci poszło - spojrzał na mnie.- Co jest?
- Nic... - poczułam wibracje w kieszeni płaszcza. Wyjęłam swój telefon. Luke. Zignorowałam go, więc po chwili przestał dzwonić. - Lea?
- Była z nim jakaś dziewczyna - powiedziałam cicho. - Miała na sobie tylko jego bluzę... Tę samą szarą bluzę, którą miałam kiedyś ja...
- To nic nie znaczy - powiedział.
- Nazwała go słońcem i skarbem - nie dowierzałam własnym słowom. - Ja wiem, że nie powinnam być zła, w końcu nie jesteśmy ze sobą, ale... powiedział mi wcześniej, że wciąż coś do mnie czuje i... - nabrałam powietrza w płuca i powoli wypuściłam je przez usta. Musiałam się uspokoić. Poczułam wibracje, tym razem krótkie, oznajmiające przyjście wiadomości.
Cholera, nie możesz od tak wybiegać i nie odbierać telefonu, Lea! Emily to kuzynka Michaela, zatrzymała się tu na dwa dni. Nic nas nie łączy, jeśli tak pomyślałaś
Dostałam kolejną wiadomość.
Miło wiedzieć, że jesteś zazdrosna
Poczułam jak moje policzki nabierają kolorów. W tej chwili byłam zażenowana swoją reakcją, co tylko spotęgowała druga wiadomość od niego. Było mi tak głupio. Odpisałam mu jedynie przepraszam.
- Jestem taka głupia - westchnęłam.
- Cóż...
- Nie mów tego - zaśmiał się.
- Okay, możemy jechać? - przytaknęłam.
- Powiesz mi w końcu, gdzie?
- Do salonu tatuażu.
Stanęłam przed wejściem patrząc na nie niepewnie, po czym zerknęłam na brata, który uśmiechał się z podekscytowaniem. Nie mógł się doczekać zrobienia nowego tatuażu i w sumie mu się nie dziwiłam. Kiedy po raz pierwszy byłam w tym miejscu czułam się tak samo. Chociaż to nie jego pierwszy tatuaż.
- Dlaczego akurat tutaj? - spojrzałam na znajome miejsce.
- Ma świetne opinie.
- To wiem - mruknęłam, po czym w końcu weszliśmy do środka. Wystrój praktycznie się nie zmienił, od mojej ostatniej wizyty tutaj. Jedynie niektóre szablony i zdjęcia tatuaży, wiszące w ramkach, zmieniły się. Blondyn wdał się w rozmowę z dziewczyną siedzącą za ladą, a ja wciąż rozglądałam się po tym miejscu.
- Lea? - usłyszałam. Od razu odwróciłam się w prawo, skąd dochodził głos.
- Cześć Calum - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Jest twój! - powiedziała dziewczyna.
- Jasne. Jestem Calum - wyciągnął dłoń w stronę chłopaka.
- Theo. Grasz na basie, prawda? W zespole z Luke'iem - spojrzał na niego dziwnie, po czym na mnie i przytaknął.
- Znacie się? - zapytał patrząc w moim kierunku.
- To mój brat - odpowiedziałam. Poprowadził nas do oddzielnego pomieszczenia. Było tu bardzo ciepło, więc ściągnęłam szalik i płaszcz, znów rozglądając się po znajomym pomieszczeniu.
- Nie byłaś przypadkiem jedynaczką? - zapytał.
- Oh, to długa historia i trochę pokręcona - T odpowiedział za mnie. Zaczęli rozmawiać na temat tatuażu, a ja usiadłam na jednym z foteli. Pamiętam dokładnie ten dzień, kiedy byłam tu po raz pierwszy. Jak rozmawiałam z Calumem o tatuażu, który mi zrobił. Jak mało czasu mu to zajęło. Jak przyglądałam się mu po raz pierwszy. Jak Luke zabronił mu mnie podrywać, chociaż to ja cmoknęłam go w policzek w podzięce...
- Jak tatuaż? - zapytał. Spojrzałam na bruneta, który przygotowywał swoje stanowisko pracy.
- Wciąż na miejscu - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - Jest świetny, dziękuję.
- To moja praca - uśmiechnął się lekko. - No i Luke pewnie by mnie zabił gdybym coś spieprzył. Rozmawiałaś z nim w ogóle?
- Nocował u niej z wczoraj na dzisiaj - upuścił pojemnik z tuszem, który na szczęście był zakręcony. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Theodore - burknęłam zażenowana. Jak to brzmi, jakbyśmy nie wiadomo co robili...
- Ach tak? - odpowiedział. - Jak było? - poruszył brwiami.
- D-do niczego nie doszło! - oburzyłam się. Zaczęli się śmiać, Theo dość głośno, a Cal pod nosem. - Jesteście okropni. Tylko rozmawialiśmy.
- Może w końcu się ogarnie - mruknął brunet. - Gotowy?
- Jedziesz z tym skarbie - zmarszczył brwi.
- T jest gejem - powiedziałam.
- To wszystko tłumaczy - odpowiedział. - Delikatniejszy nie będę.
- Nie musisz - puścił mu oczko.
- Theo przestań - skarciłam go, na co przewrócił oczami i prychnął. Zaczęli rozmawiać o tatuażu, a brunet wziął się do pracy. Otworzyłam katalog, który leżał obok i zaczęłam go przeglądać. Tatuaże są wspaniałe, zwłaszcza te większe i realistyczne, chociaż sama chyba nigdy nie zdecydowałabym się na taki. Wolę minimalizm. - Okay, gotowe - usłyszałam po jakimś czasie.
- Szybko.
- To tylko napis. To u was rodzinne? - zaśmialiśmy się.
- Dzięki, wygląd świetnie.
- Jasne, a ty nic nie chcesz? - przyglądał mi się.
- Um... nie jestem pewna - uniósł brew do góry. - Okay.
- Szybka decyzja - uśmiechnął się delikatnie. - To lubię. Więc co to ma być?
- Napis, a w zasadzie to jedno słowo.
- Zerwo wyzwań z wami - mruknął. - Gdzie?
- Na żebrach.
Uśmiechałam się zadowolona siedząc w samochodzie, nawet jeśli wciąż czułam to nieprzyjemne uczucie w miejscu, gdzie miałam nowy tatuaż. Cieszyłam się z niego, nawet jeśli niezbyt planowałam zrobienie go. Miał dla mnie ogromne znaczenie.
Spojrzałam na brata, który skupiał wzrok na drodze nucąc piosenkę lecącą w radiu. Jemu humor też dopisywał po tej wizycie w salonie tatuażu. O dziwo bardzo dobrze dogadywał się z Calumem, chociaż przez większość czasu to on gadał jak najęty, a brunet tylko mu odpowiadał co jakiś czas, albo się śmiał.
- Masz jakieś plany na dziś? - zapytał w końcu.
- Tak, siedzieć w domu. I tym razem nigdzie mnie nie wyciągniesz T - odpowiedziałam.
- Nic na siłę - wzruszył ramionami, a ja zmarszczyłam lekko brwi. Co mu jest? Zwykle namawiałby mnie, a jakbym się wciąż nie zgadzała, wyciągnąłby mnie siłą z domu. - Zawsze możesz zadzwonić po Luke'a - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Do nikogo nie będę dzwonić.
- Dlaczego? Skoro się dogadaliście, jako tako, to chyba może przyjść odwiedzić swoją przyjaciółkę, do której czuje coś więcej - zamrugałam kilkukrotnie. - I pewnie z chęcią zrobiłby coś więcej - poruszył sugestywnie brwiami, a ja wciąż patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, ale po chwili zamknęłam je ze zrezygnowaniem. Zatkało mnie. - No co? Nie mów mi, że o tym nie wiesz - wiem, oczywiście, że wiem. Jestem tego świadoma, ale o mój Boże... Słyszeć coś takie z ust brata? Zresztą to zawstydzające... - Oh Luke na pewno... - jego wypowiedź przerwał dźwięk mojego telefonu. Wyciągnęłam szybko urządzenie z plecaka. - Powiedz mi, że to Luke! - zaśmiał się.
- Tata - odpowiedziałam, po czym odebrałam. - Hej tato, już wracasz?
- Cześć Lea. Nie, dzwonię żeby Ci powiedzieć, że mój pobyt w Bostonie trochę się przedłuży. O dzień lub dwa.
- Czyli nie będzie Cię na weekend?
- Tak, pewnie wrócę w niedzielę wieczorem.
- Okay, w porządku.
- Jakby coś się zmieniło dam znać. Pilnuj się tam - zaśmiałam się cicho.
- Będę.
- Muszę kończyć, do zobaczenia.
- Pa - rozłączył się.
- Wolna chata? - zapytał, uśmiechając się szeroko.
- Nie miałeś przypadkiem planów?
- Mam i nie zamierzam ich zmieniać. Wpadnę jutro - przytaknęłam tylko. - Dziś idę się napić z Nathanem.
-Tylko się do niego znów nie dobieraj.
- Ej! To był tylko raz! - zaczęłam się śmiać.
Opuściłam łazienkę związując, przed chwilą wysuszone, włosy w wysokiego kucyka. Byłam przebrana w bordową bluzę, czarne szorty i puchate, szare skarpetki. Prysznic był rozluźniający i rozgrzewający. Oczywiście musiałam uważać na mój nowy, mały nabytek w postaci tatuażu.
Przeszłam do kuchni, wcześniej zahaczając o salon, gdzie włączyłam telewizor znajdując jedną ze stacji muzycznych. Włączyłam czajnik z wodą i sięgnęłam po kubek, do którego wrzuciłam torebkę białej herbaty. Zajrzałam do lodówki i sięgnęłam po pozostałości sałatki z kurczakiem. Z szuflady wyjęłam widelec i odłożyłam go razem z miską na blat kuchenny. Zalałam ¾ kubka i poczekałam chwilę, aż herbata się zaparzy, po czym dolałam odrobinę wcześniej przegotowanej i ostudzonej już wody, abym mogła od razu pić napój. Zabrałam naczynia i przeszłam do salonu odstawiając je na stolik. Wróciłam się do swojego pokoju, aby zabrać telefon.
Usiadłam na sofie i zabrałam się za jedzenie kolacji. Było po ósmej. Na dworze było już ciemno i padał drobny śnieg. Usłyszałam dzwonek do drzwi, przez co wyprostowałam się zdziwiona. Theo wszedłby od razu, więc kto... oh chyba je zamknęłam.
Wstałam i skierowałam się na korytarz od razu przekręcając zamek.
- A zastanawiałem się, czy zapamiętałem dobry numer - usłyszałam i od razu zadarłam brodę w górę, z zaskoczeniem napotykając spojrzenie błękitnych tęczówek. - Hej - lekki uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Luke?
12. Zrobić drugi tatuaż ✓
Kolejny rozdział we czwartek! Tak, też was kocham i wiem jak bardzo podoba wam się koniec rozdziału ♥
Lov U moje małe księżniczki ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro