Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

First Home Party

Za nim przeczytasz ten rozdział upewnij się, że przeczytałaś poprzedni, dodaję kolejny zaledwie po 11 godzinach od poprzedniego :)



Siedziałam w samochodzie już dobre kilka minut trzymając białe urządzenie na kolanach. Deszcz jeszcze lekko kropił. Westchnęłam cicho i w końcu wysiadłam, zamykając za sobą auto. Podbiegłam szybko pod klatkę i zatrzymałam się pod nią. Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy i spojrzałam na zegarek. Zbliżała się druga. Drzwi otworzyły się nagle, a ja odsunęłam się w ostatniej chwili unikając zderzenia z nimi.

- Lea? Przepraszam.- powiedział.

- Co ty tu robisz Luke?- zapytałam zaskoczona.- Nie było mnie ledwie kilka minut, nie musisz mnie pilnować.- mruknęłam nie patrząc na niego.

- Piętnaście.- odpowiedział ignorując mój niezadowolony ton.- Co Ci tyle zajęło?

- Nic.- wzruszyłam ramionami.

- Co jest tiny princess?- zapytał łapiąc za mój podbródek i unosząc go, aby wymusić na mnie spojrzenie na niego. Patrzyłam wprost w jego oczy, ale się nie odezwałam.- Nie zachowuj się jak dzieciak i powiedz mi, o co chodzi.

- No właśnie...- odsunęłam się od niego.- Jestem tylko dzieckiem. Czego ty tak właściwie chcesz od takiego dzieciaka, co?- burknęłam. Przewrócił oczami.

- Usłyszałaś Mirandę.- westchnął.- Przestań brać do siebie to co inni o tobie mówią, to dziecinne.- spojrzałam na niego z niedowierzaniem.- Nie patrz tak na mnie, takie jest. Nie jesteś dzieckiem, ale twoje zachowanie w tej chwili jest dziecinne. Jak nie podoba Ci się coś, co ktoś o tobie mówi zwróć mu na to uwagę, odgryź się albo zignoruj. Miranda jest zazdrosna, więc będzie się ciebie czepiać.

- Za co? Nic jej nie zrobiłam.- zaśmiał się cicho.

- Pamiętasz Aileen?- zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc dlaczego wspomina o blondynce z baru.

- Pamiętam.- mruknęłam. Patrzył na mnie znacząco.- Oh, z nią też spałeś?- to pytanie samo wyszło z moich ust. Miało zostać tylko w mojej głowie, ale tam niestety nie zostało. Przytaknął, a ja poczułam coś na wzór ukłucia w sercu. Kolejna z jego byłych, świetnie.- Bo to moja wina, że sypiasz z kim popadnie...- burknęłam.-... dlatego zawsze czepiaj się mnie? Moja wina, że się puszczają? Bo to ja im kazałam wleźć tobie do łóżka?- oburzyłam się. Zaczął się śmiać, co totalnie zbiło mnie z tropu.- W ogóle nie traktujesz mnie poważnie.- mruknęłam.

- To po prostu zabawne.

- I to ja zachowuje się dziecinnie?- zamilkł.- Luke, ja mówię całkiem poważnie. Nawet nie jesteśmy razem, a to ja obrywam, za to co ty zrobiłeś. To głu...- pochylił się w moją stronę, a ja przyłożyłam dłoń do jego klatki piersiowej opychając go.- Nawet nie próbuj mnie pocałować abym się zamknęła, mam tego dość.- westchnął.

- Wiesz dlaczego są zazdrosne?

- Bo z nimi spałeś.

- Nie.- prychnął.- Dobra, może poniekąd, ale nie to jest głównym powodem.- spojrzałam na niego pytająco.- Są zazdrosne, bo im nie poświęcałem tyle uwagi, co tobie. W zasadzie tylko z nimi sypiałem. Nigdzie z nimi nie wychodziłem, chyba że się napić i to spotykaliśmy się na miejscu. Nie trzymałem ich za rękę, nie zwracałem uwagi chłopakom, kiedy się do nich przymilali.- zachichotałam.- Chciałem od nich tylko jednego.- od nich, nie ode mnie. Może moje rozumowanie było błędne, ale nie mogłam na to nic poradzić. Mówił o nich, nie o mnie.

- Luke?- gestem ręki kazałam mu się pochylić, co zrobił. Przybliżyłam się do niego i złączyłam nasze usta, dłonie kładąc na jego policzkach. Objął mnie ramionami i mruknął uroczo, przez co na moje usta wkradł się uśmiech. Zakończyłam nasz pocałunek i przytuliłam się do niego, a on przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie.

- Okay, musisz pamiętać aby nie brać do siebie wszystkiego co ludzie mówią na twój temat, zwłaszcza Ci zazdrośni. No i musimy nauczyć cię jeszcze jednej rzeczy.- odsunęłam się od niego i spojrzałam na niego pytająco.- Jak zrobić im na złość.

- Nie będę nikomu robić na złość.- mruknęłam.- To głupie.

- Oh musisz się jeszcze wiele rzeczy nauczyć. Czasami trzeba być złośliwym tiny princess. Wracajmy.- złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się na schody. Chwilę później byliśmy z powrotem w jego mieszkaniu, a on prowadził mnie do salonu. Usiadł na fotelu od razu przyciągając mnie do siebie, przez co wylądowałam bokiem na jego lewym udzie.

- Długo to wam zajęło.- mruknął Ashton leżąc na kanapie.

- Co z Mike'iem?- zapytał Luke ignorując jego komentarz. Fioletowowłosy siedział na podłodze przed telewizorem, w którym leciała jakaś kreskówka.- I gdzie Calum i Rose?- więc szatynka ma na imię Rose...

- Mike się zjarał, a oni się pieprzą.

- Gdzie?

- U Michaela.- zaśmiała się blondynka.- Sam ich tam wysłał, kiedy tu zaczynało się robić gorąco.- poruszyła znacząco brwiami. Przez samo słuchanie czułam się lekko skrępowana i zawstydzona. Dziewczyna zaczęła rozlewać wódkę.- Trzymaj Lea, z tobą jeszcze nie piłam.- wystawiła w moim kierunku kieliszek.

- Dajesz jej czystą? Padnie po trzech kieliszkach.- odpowiedział blondyn.

- Więc zrób jej drinka albo każ go zrobić Mike'owi w końcu to barman, ale tego wypije normalnie.- spojrzałam niepewnie na Luke'a, który uśmiechnął się do mnie lekko.- Brać kieliszki.- powiedziała do reszty.

- Podaj!- Mikey wystawił dłoń w jej kierunku, a ta podała mu butelkę. Okay...- Pij Miranda.

- Robię to.- burknęła brunetka. Wszyscy sięgnęli po swoje kieliszki. Niepewnie przystawiłam szkło do ust i szybko je przechyliłam. Gorzki, lekko pieczący i chłodny posmak rozszedł się po moim gardle. Skrzywiłam się od razu po połknięciu płynu.

- Popij.- usłyszałam, a Luke podał mi szklankę z sokiem. Od razu ją wzięłam i upiłam kilka dużych łyków.- Lepiej?- przytaknęłam posyłając mu delikatny uśmiech.

- Ona potrafi mówić?- zapytała brunetka.- Będąc tutaj powiedziała może dwa zdania.

- Będę się odzywać wtedy, kiedy chce, a nie wtedy kiedy ty tego chcesz.- odpowiedziałam. Ashton prychnął z rozbawieniem.

- Ktoś mi poda fajkę?- zapytał Michael.

- Rusz dupę.- mruknął Luke.

- Nóg nie czuję.- oberwał paczką po głowie.- Dzięki!

- Wstań na chwilę.- usłyszałam. Zrobiłam to od razu. Blondyn poszedł do kuchni, a ja usiadłam na fotelu.

- Właściwie ile ty masz lat?- zapytała Miranda.

- Siedemnaście.- odpowiedziałam. W pokoju zrobiło się głośniej, jak się okazało fioletowowłosy pogłośnił muzykę, po czym przysunął się do mnie i oparł brodę o moje kolano, przyglądając mi się. To wcale nie było dziwne i peszące, wcale.

- Lea, siostrzyczko... jestem głodny.- zachichotałam.

- Zamówmy pizzę.- powiedział Ashton.

- Za nim przyjdzie to ja tu umrę...- westchnął.

- To ty umieraj, a ja ją i tak zamówię, jak tylko znajdę numer do całodobówki...

- Jest taka jedna pizzeria.- zaczęła blondynka przesiadając się, aby być bliżej chłopaka.

- Chcę naleśniki.- mruknął.- I jajecznicę.

- To naleśniki czy jajecznicę?- zapytałam.

- I to i to. Zrobisz?

- Dobrze.- odpowiedziałam. Uśmiechnął się szeroko od razu wstając. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął tak abym wstała.

- A wy dokąd?- Luke stanął przede mną podając mi jakąś szklankę.- To drink, jest słodki.- powiedział.

- Okay, dziękuję.

- Lea będzie robić naleśniki i jajecznicę.- odpowiedział Mike. Blondyn zmarszczył lekko brwi.

- A może naleśniki z jajecznicą?- fioletowowłosy spojrzał na niego jakby go olśniło.

- Jesteś genialny!- przytulił go, na co ten się roześmiał.- Kurwa nie sądziłem, że jesteś taki mądry.- zaśmiałam się.


Przyglądałam się Michaelowi, który właśnie rozkładał jajecznice na cztery naleśniki, z czego każdy leżał na innym talerzu. Wszystkie polał różnymi sosami i pozwijał, by po chwili zacząć jeść. Zakładam, że to musi bardzo dziwnie smakować. Dokończyłam swojego drinka odstawiając szklankę na blat. Luke wszedł do kuchni, po czym złapał mnie w pasie i podniósł sadzając na nim. Stanął między moimi nogami i pochylił się muskając moje usta. To był dość gorzki pocałunek, jeśli chodzi o jego smak. Odsunął się ode mnie, a jego usta wylądowały na mojej szyi, po czy lekko przygryzł skórę na niej.

- Luke...- odsunęłam go od siebie.

- Jeszcze jednego drinka tiny princess?- zapytał.

- Um... okay.- odpowiedziałam.

- Dla mnie też zrób.- brunetka pojawiła się obok nas, kładąc jedną z dłoni na jego ramieniu, kciukiem lekko je rozmasowując.- spojrzałam na nią lekko marszcząc brwi, a ta uśmiechnęła się niemal zwycięsko. Czy ona właśnie rzuca mi wyzwanie?

- Jasne.- zaczął przyrządzać dwa drinki, a ja obserwowałam go cały czas. Usłyszałam kroki i chichot, a chwilę później mogłam dostrzec jak do salonu wchodzi Calum bez koszulki, obejmując Rose, która starła się ulizać włosy.- Trochę wam to zajęło!

- Działam dłużej niż ty, trzy minuty to zdecydowanie za mało!- po całym mieszkaniu rozszedł się głośny śmiech Ashtona.

- Niestety, ty nie wytrzymujesz dłużej niż dwie, reszt czasu to działania Rose!- usłyszałam huk, przechyliłam się trochę w bok, aby zobaczyć co się stało. Blondyn leżał na podłodze, jak się okazało przesuwając trochę stolik, przez co na podłogę spadło kilka rzeczy. Nie mógł powstrzymać swojego śmiechu, a tym bardziej wstać, więc tarzał się po panelach trzymając za brzuch.- Okay, skończyłem. Trzymaj.- podał jedna szklankę Mirandzie.- Chodźmy od salonu.- powiedział.

- Luke.- spojrzał na mnie, a ja wystawiłam dłonie w jego kierunku. Zaśmiał się podchodząc bliżej. Stanął obok mnie lekko się pochylając i objął mnie lewym ramieniem w pasie, a ja objęłam ramionami jego kark. Podniósł mnie bez większego problemu.

- Masz szczęście, że jesteś lekka.- zachichotałam i spojrzałam na brunetkę, która patrzył na mnie posyłając wściekłe spojrzenie. Uśmiechnęłam się, a prawą dłoń wplotłam w jego włosy, delikatnie je przeczesując, przez co zamruczał. Spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Nie wiem dlaczego, ale robienie jej na złość, podobało mi się, chociaż nie powinnam tak robić. Chwilę później siedziałam na jego kolanach, w dłoniach trzymając drinka.


Opadłam zmęczona na łóżko, wcześniej pozbywając się bluzy Luke'a i ziewnęłam zasłaniając dłonią usta. Chwilę temu impreza dobiegła ku końcowi, ze śpiącym Ashtonem na kanapie, Miranda, Rose i Calum pojechali do siebie, Mikey odpadł jakąś godzinę temu, a Ive położyła się obok niego. W salonie panował totalny bałagan, w kuchni zresztą też.

Naciągnęłam na siebie kołdrę do połowy i spojrzałam na blondyna, który pozbywał się właśnie swoich spodni. Przymknęłam oczy czując narastające znużenie. Poczułam jak materac ugina się pod ciężarem jeszcze jednej osoby. Objął mnie ramieniem w talii, a kciukiem zaczął delikatnie wyznaczać kółeczka przez materiał mojej koszulki.

- Zmęczona?- zapytał przyciszonym tonem. Otworzyłam oczy zerkając na niego na chwile, po czym od razu je przymknęłam.

- Tak. Właściwie to która godzina?- szepnęłam.

- Po piątej.

- Nie jestem pewna czy powinnam powiedzieć późno czy wcześnie.- zaśmiał się. Przyciągnął mnie bliżej siebie, a ja opadłam na plecy. Złączył nasze usta w pocałunku, który ochoczo oddałam. Zsunął dłoń na moje udo, skóra pod wpływem jego dotyku niemal paliła. Zszedł pocałunkami na moją szyję.

- Podobało mi się to, jak robiłaś Mirandzie na złość.- spojrzał prosto w moje oczy.- Zauważam takie rzeczy tiny princess.- okay, czułam się zakłopotana.

- No i dobra...- mruknęłam odwracając od niego wzrok. Ziewnęłam po raz kolejny.

- Dobranoc tiny princess.- szepnął wprost do mojego ucha, po czym ułożył się wygodniej, a ja przewróciłam się na bok i wtuliłam w niego.

- Dobranoc Lu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro