🔥🌐ROZDZIAŁ 8🌊☁
Przez resztę nocy już nie spałem, cały czas myśląc jak ja z tym zielonookim diabłem mam niby stworzyć idealną parę? Istniała jeszcze możliwość, że ktoś inny ma na imię Nathan i włada ogniem, dlatego muszę przy najbliższej okazji przyjrzeć się nadgarstkowi zielonookiego.
A przede wszystkim muszę wziąć się w garść i skupić na rzeczach ważniejszych. Sprawę z Nathan'em zostawię na później. Zresztą jeśli ma moje imię, to na pewno sam do mnie przyjdzie.
A jeśli chodzi o rzeczy ważniejsze...
Otóż, jeśli naprawdę moim żywiołem jest żywioł ducha, tłumaczyło by to, że władam i ziemią, i wodą. Wezmę dziś Will'a i sprawdzimy na ile stać moje moce.
Wstałem z łóżka i po porannej toalecie, ubrałem się oraz jeszcze bardziej rozczochrałem włosy dłonią, a one jak zwykle ułożyły się w ładną, naturalną fryzurę.
Plecak wypadł mi z ręki, gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Serce waliło mi w piersi tak głośno, że słyszałem nawet dudnienie w uszach od przyspieszonego krążenia krwi.
Jeśli to Nathan dobija się właśnie teraz do moich drzwi, to nie wiem co mu powiem. Chyba nie za bardzo jestem jeszcze gotowy na tą rozmowę. Najlepiej będzie jak zaproponuje mu przyjaźń czy coś. Muszę sobie wszystko przemyśleć, a mam jeszcze na głowie problem z moją mocą. Władanie żywiołami jest super, ale teraz chciałbym być tylko zwykłym chłopakiem, który ślepo marzy o tym aby być przynajmniej w jednej czwartej tak odważny jak jego ojciec. Tymczasem jestem wrażliwym, strachliwym fajtłapą z mocą tak wielką, że nawet jej nie pojmuję.
Powoli otworzyłem drzwi i odetchnąłem z ulgą, widząc Will'a.
- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha albo profesor Clint nago. - stwierdził brązowooki.
Złapałem chłopaka za rękę i wciągnąłem go do pokoju.
- Dziś po zajęciach sprawdzamy moje moce. - zdecydowałem.
- No dobra, a coś się stało? - zdziwił się.
Westchnąłem cicho i pokazałem Will'owi swój nadgarstek.
- Osz cholera! Powiem ci, że nie bardzo ci wierzyłem w to, że władasz dwoma żywiołami, ale teraz zmieniam zdanie! - oznajmił.
- Dzięki za szczerość. Przecież bym nie zmyślał. - prychnąłem.
- Wiesz, tylko jest mały problem, bo jak tu szedłem, to spotkałem Dyla i on mi powiedział, że Nate wpadł dziś do niego do pokoju jak popierdolony i zacieszał, że jego druga połówka jest blisko i zamierza zacząć poszukiwania, tylko, że on ma imię Jim na nadgarstku. Cały czas nazywam cię Codym jak wszyscy i do teraz zapomniałem, że tak naprawdę nazywasz się Jim. - wyjaśnił.
- Czyli Nate nie wie, że ja to ja? - upewniałem się.
- Wątpię. No chyba, że mu powiesz albo zauważy swoje imię. - wskazał na mój nadgarstek.
- Najpierw chcę się zająć sprawą swoich mocy, a Nathana zostawię sobie na potem. - stwierdziłem i podszedłem do szafy, gdzie na samym dole trzymałem torby, po czym wyjąłem z jednej czarne rzemyki i bransoletki.
Założyłem je na prawą rękę tak, aby zasłaniały imię zielonookiego.
- To bez sensu. Przecież to twoja druga połówka. On ci pomoże z mocą i zrobi wszystko żeby nie stała ci się krzywda, tylko musicie się poznać lepiej. Od razu powinniście się zaprzyjaźnić ze sobą. - oznajmił Will.
- Potem. - zdecydowałem.
- Ja pierdole, jaki ty jesteś uparty. - westchnął ciężko.
Może i byłem uparty w tej chwili, ale ja naprawdę nie byłem gotowy na rozmowę z Nathan'em. Zresztą nadal miałem uraz po tym jak wydarł się na mnie pierwszego dnia tutaj.
* * *
- H-hej. - usłyszałem, gdy siedziałem na podłodze w wielkiej hali na zajęciach z żywiołu ziemii.
Uniosłem głowę i uśmiechnąłem się lekko na widok Andreas'a. Chłopak usiadł koło mnie i spojrzał na doniczkę z różami przede mną, które niedawno rozkwitły dzięki mnie.
- Jak ty to robisz? - spytał nieśmiale.
- Sam nie wiem do końca. - zachichotałem, dzięki czemu na twarzy chłopaka także pojawił się piękny uśmiech.
Chciałbym mieć aż tak śliczny uśmiech jak on.
- Mi nic nie wychodzi. - westchnął.
- Na pewno z czasem ci się uda, Andi. - stwierdziłem.
- Tęsknię za domem. - wyznał nagle, mocno smutniejąc.
- Ja też. - odrzekłem - Ale musimy jakoś sobie poradzić z tym, że mieszkamy teraz tutaj. - oznajmiłem.
- Każdy z nas tęskni za domem. - przyznała Clara, która zajęła miejsce koło nas - Moja dziewczyna nadal czasami płacze z tego powodu po nocach. - dodała.
- Dziewczyna? - zdziwiłem się.
- Mia z czwartego rocznika, woda. - wyjaśniła, pokazując swój nadgarstek, gdzie nad imieniem "Mia" znajdował się niebieski, odwrócony trójkąt czyli znak wody.
- Czy są tu w ogóle jakieś pary hetero? - zapytałem z pretensją, myśląc, że mi samemu przypadł chłopak.
- No pewnie. Gdybyś rozglądał się bardziej wokół siebie, zauważyłbyś pełno par liżących się na korytarzach. - wzruszyła ramionami.
- Więc chyba dobrze, że się nie rozglądam. - stwierdziłem.
- A potem wpadasz na ludzi. - skomentowała.
- Ja myślę, że nie ważne czy to chłopak czy dziewczyna. Ważne, żeby ta osoba cię kochała. - wtrącił nieśmiało Andi.
- Już cię lubię. - Clara posłała mu uśmiech - I masz fajny akcent. - dodała wesoło.
- Danke. - odpowiedział niebieskooki.
- Kończymy! - usłyszeliśmy donośny głos Harrisona.
Ucieszyłem się, że zajęcia dobiegły już końca, bo teraz mogłem razem z Will'em sprawdzić do czego tak naprawdę zdolne są moje moce. Mam nadzieję tylko, że nie zabiję przez przypadek ani jego ani siebie.
* * *
- Od czego mam zacząć? - spytałem i spojrzałem na siedzącego wygodnie na moim łóżku Will'a.
- Mnie się pytasz? - zdziwił się.
- No tak. - westchnąłem - Może najpierw wezmę szklankę z wodą i kwiata z parapetu i zobaczę czy mogę używać mocy dwóch żywiołów naraz? - zaproponowałem.
- Tsa, ja lepiej się odsune. - zdecydował szybko Will i przesiadł się na krzesło w kącie pokoju, wyjmując jednocześnie swój telefon, dzięki czemu teraz patrzył w ekran i zlewał sobie mnie totalnie.
- Super. - wyszeptałem i postanowiłem zrealizować swój plan.
Postawiłem fiołka na podłodze, a obok szklankę z wodą. Usiadłem po turecku przed rzeczami i zamknąłem oczy.
Chciałem sprawić, że fiołek zakwitnie i jednocześnie zrobić z wody latające kropelki jak wczoraj w łazience.
Otworzyłem oczy, po tym jak już uspokoiłem się wewnętrznie. Położyłem jedną dłoń na szklance z wodą, a drugą na kwiatku. Czułem lekkie mrowienie w opuszkach palców i już myślałem, że mi się uda, gdy nagle rozproszył mnie Will.
- O kurwa! Harry Styles zmienił fryzurę! - wykrzyczał, patrząc w ekran telefonu zaskoczony - Wygląda jak debil. - dodał, odkręcając telefon do góry nogami - Chociaż...- zamyślił się.
- Mógłbyś mi nie przeszkadzać? - spytałem zirytowany.
- Nudzi mi się. Mogę zapalić? - wyjął zapalniczkę i paczkę papierosów z kieszeni.
- Tylko otwórz okno. - nakazałem, rezygnując z zapytania go od kiedy pali i czemu ja o tym nie wiedziałem wcześniej.
Z powrotem skupiłem się na zadaniu jakie sam sobie wyznaczyłem, ale byłem za bardzo wytrącony z równowagi przez Will'a i postanowiłem najpierw się uspokoić. Spojrzałem na przyjaciela. Podszedł do okna, które sekundę później otworzył i włożył sobie papierosa pomiędzy wargi. Zapalił zapalniczkę, a ja nie wiedząc czemu zapatrzyłem się na tańczący spokojnie płomień. Zniknął dla mnie cały świat. Jedyne co widziałem to ten malutki ogień. Poczułem pieczenie na ciele i nagle płomień przybrał na sile. Przestraszony Will wyrzucił płonącą zapalniczkę przez okno.
- Pierdole, nie pale. - oznajmił szybko.
- To ja. - wyszeptałem zszokowany.
- Co? - chłopak spojrzał na mnie.
- To ja! - wykrzyczałem, zrywając się z podłogi.
Nie władam dwoma żywiołami.
Władam prawdopodobnie wszystkimi czterema!
🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
NOTKA OD AUTORA
A tu macie uśmiech Andiego;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro