Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔥🌐ROZDZIAŁ 29🌊☁

NOTKA OD AUTORA
Z tego co zauważyłam było 3x Andi i 3x Will, Nate był 2x, więc jego tylko podchmielimy xd, a Dylmas niech sobie żyje własnym życiem ❤

Oderwałem się na chwilę od rozmowy i spojrzałem na Andi'ego. Siedział na uboczu, w ogóle nie biorąc udziału w dyskusji, a jeszcze z tego co zauważyłem, pił już swojego szóstego drinka.

- Porozmawiam z Andi'm. - szepnąłem na ucho Nathanowi, który skinął głową i posłał mi mały uśmiech, którego nie potrafiłem nie odwzajemnić.

Wstałem, zostawiając rozmawiających chłopaków i podszedłem do niebieskookiego, po czym chwyciłem go za rękę i wyciągnąłem z pokoju.

- Co się dzieje? Nie za dużo już wypiłeś? - spytałem go, gdy tylko znaleźliśmy się na korytarzu.

- Muszę odreagować. - wymamrotał, ponownie upijając łyka z kieliszka.

Zabrałem mu go od razu.

- Chodzi o mnie? - byłem ciekaw czy chęć "odreagowania" chłopaka jest związana z moją niedawną groźbą śmierci.

- Nein. Nie chodzi o ciebie. - wyszeptał, próbując jednocześnie odebrać mi swojego drinka.

- Więc o kogo? O Will'a? - zapytałem, a twarz Andi'ego od razu spochmurniała - Wiesz, że jestem twoim przyjacielem. Możesz mi powiedzieć wszystko. Postaram się ci pomóc. - obiecałem.

Niebieskooki westchnął cicho, rezygnując z prób odebrania mi alkoholu i przysiadł na podłodze, opierając się o ścianę plecami.
Zająłem miejsce obok niego, kieliszek dla bezpieczeństwa stawiając po przeciwnej stronie niż był chłopak.

- Nie wiem jak ja to wytrzymam. Już teraz mam dość, a co dopiero czekać tyle czasu. - oznajmił - Wiem, że William będzie ze mną, ale za ile? Pięć lat? Siedem? - wyjąkał, a jego głos lekko zadrżał, jakby chłopak miał zaraz zacząć płakać.

- Och, Andi. Nie wiedziałem, że Will już ci się aż tak podoba. Myślałem, że decyzja o przyjaźni była waszą wspólną decyzją. Kurczę, naprawdę bardzo mi przykro, ale nie zmusisz Will'a do niczego i czy to trudne czy nie, musisz na niego poczekać, aż sam zrozumie pewne rzeczy. - wyjaśniłem.

- Wiem. Zdaję sobie z tego sprawę. Po prostu stanie z boku i udawanie tylko przyjaciela jest do bani. A jeszcze lepiej mówiąc, jest zjebanie. - stwierdził.

Uniosłem brwi ze zdziwienia na słowa Andi'ego. Chyba już naprawdę był nieźle wcięty, skoro zaczyna kląć. Pewnie nie zauważyłem, ale on musiał wypić więcej niż sześć słabych drinków.

Drzwi koło nas nagle się otworzyły i zobaczyliśmy Will'a.

- A wy co tu robicie? - zdziwił się.

- Obgadujemy was wszystkich. Wiesz, takie nasze sprawy. - zażartowałem, aby rozchmurzyć Andi'ego, ale na marne.

- Jesteście źli. Ja lecę zapalić. Idziesz ze mną, Bubuś? - spytał brązowooki.

- Nie palę. - odpowiedział markotnie chłopak.

- No to co? - Will wzruszył ramionami i przez chwilę zdawało mi się, że on też jest jakiś niewyraźny.

- Idź z Will'em. Dotrzymasz mu towarzystwa, a ja wracam do chłopaków. - zwróciłem się do Andi'ego, chcąc aby obaj porozmawiali lub przynajmniej żeby towarzystwo Will'a poprawiło mu humor.

Andi w końcu dał się namówić i poszedł z Will'em, a ja wróciłem do pokoju i zdziwiło mnie, gdy zobaczyłem jak Thomas i Dylan się zbierają.

- Idziecie już? - spytałem.

- Tsa, idziemy się zgwałcić nawzajem w moim różowym łóżku. - powiedział Thomas, zanim Dylan zdążył zakryć mu usta dłonią.

- Tommy za dużo wypił. Idę położyć go spać. - wyjaśnił szatyn.

- No chyba ty! Jestem trzeźwy! - oburzył się blondyn.

- To jest jeszcze lepsze niż oglądanie seriali! Daj ktoś popcorn! - wykrzyczał wesoło Nathan, przytulając do siebie Shadow.

Od razu zmrużyłem oczy, patrząc groźnie na niego.

- Kochanie, nie denerwuj się. Chodź, dam ci buzi. - wypowiedział ze słodkością.

- Chyba upiliśmy ci trochę Nate'a. - stwierdził Dylan - Mówi się trudno. - dodał z "pocieszeniem" i wyszedł z Thomasem z pokoju.

- Nie jestem upity. - zaprzeczył od razu zielonooki - Naprawdę, Cody. Jestem tylko wstawiony. Lekko. Leciutko. - przekonywał mnie.

Przewróciłem oczami.

Usiadłem obok niego na łóżku i złożyłem na jego ustach małego buziaka.

- I tak cię kocham. - wyznałem.

Perspektywa: Will

Wskoczyłem na parapet w końcu korytarza i uchyliłem okno.

- Jak teraz Kan nas przyłapie, to dostaniemy gorszą karę niż układanie papierów. - oznajmiłem ze śmiechem.

Zdziwiło mnie to, że niebieskooki się nie zaśmiał. Mi się ciągle chciało śmiać, może dlatego, że robiłem sobie mocniejsze drinki od reszty.

- Ej, czemu jesteś smutny? No uśmiechnij się. - poprosiłem, wyjmując paczkę fajek i zapalniczkę z kieszeni.

Nie chciałem palić u Nate'a w łazience, zresztą przebąkiwał, że muszą coś dokończyć z Cody'm, więc nie będę im przeszkadzał.

- Po co? - spytał Andreas, opierając się o ścianę.

- Bo lubię twój uśmiech. - odparłem i już po sekundzie mogłem podziwiać jego uśmiechnętą twarz.

Od razu lepiej.

- Na pewno nie chcesz zapalić? - spytałem, wyciągając w jego stronę paczkę.

- Nie umiem się nawet zaciągać. - wyznał i nagle przyszedł mi do głowy głupi pomysł.

- Chodź tutaj. - wskazałem miejsce na parapecie obok siebie.

Gdy chłopak usiadł koło mnie, podpaliłem papierosa i zaciągnąłem się dymem, następnie pochylając się i wypuszczając dym prosto w jego usta. Odsunąłem się szybko, kiedy niebieskooki zaczął kasłać. Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem.

- Nieźle jak na pierwszy raz. - zachichotałem.

- Zaskoczyłeś mnie. Myślałem, że chcesz mnie pocałować. - burknął wyraźnie zły.

- Pocałować? Niby po co? - zdziwiłem się.

- Wiesz, pójdę już. - chłopak nagle zeskoczył z parapetu i zaczął odchodzić.

- Hej, Bubuś! - zawołałem, wyrzucając fajka za okno i zamykając je - No ej! Nie uciekaj ode mnie! - zatrzymałem go, łapiąc za jego ramię - Jeśli tak bardzo chcesz to mogę cię pocałować, ojej! - przewróciłem oczami - Im szybciej tym lepiej. I tak to nas czeka. - wywnioskowałem, a upojenie alkoholowe tylko utwierdzało mnie w takim przekonaniu.

- Nie chcę żebyś mnie pocałował tylko dlatego, że i tak to nas czeka. Chcę żeby to było coś prawdziwego, William. - skarcił mnie.

- Jesteś taki marudny, gdy jesteś pijany. - zauważyłem.

- A ty za dużo sobie pozwalasz, gdy jesteś pijany! - odciął się.

- O skarbie, może nie wiesz, ale gdy już stworzymy związek, to ja będę w nim rządził! - upomniałem.

- Nie nazywaj mnie "skarbem"! Wcale możesz już się do mnie nie odzywać, wiesz?! Myślisz, że fajnie się czuję, czekając na ciebie?! Nein! Nie czuję się fajnie! Ani trochę! - wykrzyczał.

- Czekając na mnie? - zdziwiłem się.

- Tak, na ciebie! Nawet nie wiesz jak bardzo mi się podobasz! Od początku! Podoba mi się w tobie wszystko! To jak na mnie patrzysz, albo gdy się uśmiechasz! To jak gorąco wyglądasz z tym swoim tunelem! Twoje oczy! Twoje usta! Wszystko mi się w tobie podoba! - wyznał ze złością.

Nie wiem co we mnie wystąpiło, ale to co powiedział w jakimś stopniu zmieniło mój światopogląd na tego chłopaka.
Chwyciłem go za bluzkę i popchnąłem na przeciwległą ścianę, po czym wpiłem się gwałtownie w jego wargi. Niebieskooki sapnął cicho, od razu oplatając mnie rękoma i przyciągając mnie do siebie bliżej. Nigdy nie całowałem chłopaka i nigdy nie przypuszczałbym, że może być to takie dobre.

A skoro spodobało mi się całowanie Andreas'a, to moja zboczona wyobraźnia zaczynała już powoli dopisywać resztę, także wątpię, że teraz dam spokój temu chłopakowi.

Mój biedny Bubuś. Obudziłeś to we mnie, to teraz będziesz musiał się ze mną męczyć.

- Znowu wy. - usłyszałem nagle groźny głos Kana, przez co przerwałem pocałunek - Jeśli mnie mój zegarek nie myli, jest już godzina po ciszy nocnej, a wy nie dość, że nie jesteście w swoich pokojach, to jeszcze drzecie się na pół Akademii. Jak już skończycie te wasze romanse, zapraszam na dół do gabinetu. - nakazał z powagą.

- Więc przyjdziemy jak skończymy. - stwierdził Andreas i zanim zdążyłem zareagować, wpił się w moje usta.

- Ta młodzież. Chyba zmienie zawód. - usłyszałem wraz z oddalającymi się krokami profesora, a potem już tylko skupiałem się na słodkich, miękkich wargach tego niebieskookiego aniołka z duszą diabła.

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥

NOTKA OD AUTORA x2

Jakbym widziała Dylmasa...😍😍😍⬇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro