🔥🌐ROZDZIAŁ 13🌊☁
Ubrałem się w ciemnofioletowy sweterek i jasnoniebieskie, jeansowe rurki z dziurami. Przez cały czas starałem się nie myśleć o tym, że muszę porozmawiać poważnie z Nate'm, bo gdy tylko moje myśli płynęły w tamtą stronę, serce zaczynało bić mi jak szalone ze strachu. Problemem było także to, że chłopakowi ktoś się podoba i szczerze wątpię, że akurat ja jestem tą osobą. Wydaję mi się, że ze względu na to, zdecydujemy się narazie pozostać przyjaciółmi. Chociaż wcale tego nie chcę. Powiedziałem Will'owi, że nie doszło jeszcze do mnie to, iż moją drugą połówką jest chłopak, ale to nie jest do końca prawda. Owszem, na początku byłem zszokowany, ale po dzisiejszym dniu, spędzonym na torze wyścigowym z Nathanem, jestem niemal pewien, że on mi się podoba i chyba raczej chcę żeby łączyło nas coś więcej niż przyjaźń.
Nigdy nie podejrzewałem siebie o coś takiego. Nawet przez myśl by mi nie przeszło, że chciałbym stworzyć związek z chłopakiem, ale Nate to nie jest zwykły chłopak. To moja druga połówka.
- Mogę wejść? - spytał nieśmiało Andi.
- Pewnie. Czekałem na ciebie. - uśmiechnąłem się lekko do przyjaciela - W sumie to zaraz musimy iść do...- urwałem, gdy zobaczyłem ładnie zapakowane pudełko słodyczy, które niebieskooki wyciągnął w moją stronę.
- Nie wiedziałem co ci kupić. - wyszeptał.
- Nie musiałeś nic kupować, ale dziękuję. Lubię słodycze. - odebrałem od niego swój prezent i patrzyłem przez chwilę jak Andi pięknie się uśmiecha.
Nie no! Jego uśmiech to coś niezwykłego! Ciekawe czy on w ogóle zdaje sobie z tego sprawę?
- To co? Idziemy? - spytałem.
Chłopak wesoło pokiwał głową.
Odłożyłem pudełko ze słodyczami na szafkę i wyszedłem razem z niebieskookim z pokoju. Z tego co mówił mi Will, pokój Thomasa był prawie na samym końcu, numer 180.
Przyłapałem się na tym, że mijając pozostałe pokoje, zastanawiałem się który z nich jest Nate'a.
Myśli o nim mnie zabiją...
- Wiesz, trochę wstydzę się tam iść. Nikogo tam nie znam oprócz ciebie. - odezwał się cicho Andi.
- To ich poznasz. Sam Will namówił cię żebyś przyszedł. Nie musisz się wstydzić. - oznajmiłem i złapałem chłopaka za rękę aby dodać mu otuchy - Będzie fajnie. - obiecałem.
Ty przynajmniej nie musisz przyznawać się Nathanowi do tego, że jesteś mu przeznaczony.
To ja powinienem się wstydzić!
- Jesteśmy. - zatrzymałem się przy drzwiach z numerem 180 i zapukałem do nich.
Otworzył nam wiecznie wesoły Thomas.
- Hej, chłopaki! - blondyn posłał nam szeroki uśmiech.
Weszliśmy do pokoju i ze zdziwieniem spostrzegłem, że puszysty, futerkowy dywan na podłodze jest różowy, tak samo jak zasłonki oraz narzuta na łóżko, gdzie roiło się od przeróżnych pluszaków.
- Na pewno nie pomyliłem pokoju? - zapytałem cicho sam siebie.
Odpowiedziały mi śmiechy osób, których przez to wszyskto nawet nie zauważyłem. Pierwszy podszedł do mnie Will i uściskał mocno.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! - wykrzyczał z uśmiechem.
- Dusisz. - skarciłem przyjaciela, na co od razu mnie puścił.
- Wszystkiego najlepszego, Cody. - Dylan również przytulił mnie, ale zdecydowanie delikatniej.
Thomas natomiast dał mi szybkiego buziaka w policzek.
- Jeszcze nie dostałeś prezentu ode mnie i od Dylana. Mam nadzieję, że ci się spodoba. - blondyn wręczył mi dość duży pakunek.
- Nie trzeba było. Dziękuję. - uśmiechnąłem się i otworzyłem prezent.
W środku znalazłem śliczny sweterek. I nawet nie przeszkadzało mi, że był bladoróżowy.
- Tommy ma hopla na punkcie tego koloru jak widzisz. - westchnął Dylan.
- Ej! Różowy jest ładny! - burknął blondyn.
- Ja także tak uważam. - oznajmił nieśmiało Andi.
- Jej! W końcu ktoś kto zna się na rzeczy! - ucieszył się Thomas.
- O nieee. - jęknął Will - Teraz to już nie uwolnimy się od tego koloru. - przewrócił oczami.
Zachichotałem, lecz zaraz ucichłem, słysząc pukanie do drzwi.
Serce podjechało mi pod samo gardło. To mogła być tylko jedna osoba, bo tylko jego jeszcze nie było.
- Hej, Nate! - Thomas otworzył drzwi chłopakowi.
- Hej, wszystkim. I witam jubilanta. - przywitał się z lekkim uśmiechem i ku mojemu zdziwieniu, przytulił mnie.
W porównaniu do wcześniejszych przytulasów z Will'em czy Dylanem, teraz chciałem aby ten nigdy się nie kończył. Niestety chłopak zaraz potem odsunął się ode mnie i podszedł do Dylana.
- Masz wszystko? - spytał szatyn.
- Tak jak chciałeś. - odparł Nathan i dał swojemu przyjacielowi torbę, której wcześniej nie zauważyłem.
- Co to? - zaciekawiłem się.
- Alkohol. - zielonooki wzruszył ramionami.
- Alkohol?! - wybuchłem.
- A co to za impreza bez drinków? - prychnął z rozbawieniem Thomas.
- Jeśli będę mieć przez was problemy, to się obrażę na amen. - ostrzegłem.
- Wyluzuj, ziemniaczku. - Will objął mnie ramieniem - Wszystko jest pod kontrolą. - przyrzekł.
Westchnąłem cicho, całkowicie się poddając.
- Ej, ty? Emm, nie pamiętam twojego imienia, więc będę cię nazywał "bubuś". Masz skończone szesnaście lat? Wyglądasz na dzieciaka. - zwrócił się do Andi'ego.
- Mam siedemnaście i pół. - odparł cicho.
- Co? Jak to możliwe? - zdziwił się Will i ja także byłem w szoku, że Andi jest starszy ode mnie o pół roku, bo ja dopiero dziś kończę siedemnaście.
- Nie martw się. Mnie też mylą z dzieciakiem, a mam osiemnaście lat. - pocieszył go Thomas - Chodź, pomożesz mi z drinkami. - zdecydował i pociągnął niebieskookiego za sobą.
Cieszyłem się, że Thomas polubił Andi'ego. Wszystko poszło po mojej myśli w tym aspekcie. Tylko teraz wyszło na jaw, że jestem najmłodszy z obecnych tutaj! Super!
Spojrzałem na Nathana. Serce znów zaczęło mi walić. Wiedziałem, że muszę mu powiedzieć prawdę, ale nie wiedziałem jak mam sprawić, że zostanę z nim sam na sam. Nie powiem mu przecież teraz aby ze mną wyszedł na korytarz, bo to będzie dziwnie wyglądało. A powiedzieć mu tutaj także nie mogę, bo nie chcę tego robić przy innych.
Będę musiał wyczaić odpowiedni moment.
- Może zagramy w "Nigdy"? - zaproponował Will.
- Super pomysł! - wykrzyczał wesoło Thomas.
- To jest głupie. - stwierdził Nate i rzucił się na łóżko, dodatkowo przytulając do siebie jednego z misiów.
Widok był tak słodki, że nie mogłem oderwać od niego oczu.
- Cykasz się, że odkryjemy jakąś twoją tajemnice? - zaśmiał się Dylan.
- Ty akurat znasz wszystkie, Dyl. - odrzekł zielonooki.
- Ale ja nie znam! - oburzył się Will.
- Za to znasz moje. - przewróciłem oczami.
- Dobra, chyba zagram. - zdecydował szybko Nate.
Zdziwiłem się jego nagłą zmianą, ale postanowiłem nie myśleć o tym za długo, bo właśnie Thomas i Andi kończyli robić drinki.
Czuję, że te urodziny będą najlepsze jakie miałem w życiu.
Pomijając fakt, że muszę znaleźć odpowiedni moment aby powiedzieć Nathanowi prawdę.
🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
W załączniku: Troye Sivan aka Brad - My My My!
NOTKA OD AUTORA
Myśleliście, że w tym rozdziale Cody powie Nathanowi prawdę? Pffff! Nie ma! Błahahahhaa 😈🔨
Poza tym jestem bezwarunkowo i nieodwołalnie zakochana w uśmiechu Andi'ego😍
Ave!
😈🔨❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro