🔥🌐ROZDZIAŁ 19🌊☁
Nadal leżałem na łóżku razem z Nathanem. Chłopak mówił coś do mnie o samochodach, ale ja go nie słuchałem, ponieważ ciągle po głowie chodziło mi to co powiedziała Mia na temat Kana.
Z zamyślenia wyrwało mnie dopiero silne szarpnięcie. Nate przewrócił mnie tak, że leżałem na plecach, a on górował, siedząc mi na biodrach. Potem pochylił się, przywierając do moich ust swoimi. Sapnąłem cicho na to jak zielonooki wtargnął gwałtownie językiem do mojej buzi. Od razu wszystkie myśli o zaginionej połówce profesora Kana odeszły gdzieś na bok, a ja uległem ciepłym wargom swojego chłopaka.
Po chwili oderwał się od moich ust i pociągnął mnie w przód do siadu.
- Co robisz? - spytałem, zaczynając się rumienić, gdy chwycił za brzeg mojej koszulki i chciał ją ze mnie ściągnąć.
- Zapytałem czy mogę ponaznaczać cię malinkami i przy okazji zmacać. Nie odpowiedziałeś, więc uznałem to za tak. - wyjaśnił z uśmieszkiem.
- Zamyśliłem się. - wyznałem.
- Zauważyłem po tym jak powiedziałem, że zamierzam wziąć ślub z Harrisonem i przeprowadzić się na Alaskę, a ty to olałeś. - oznajmił.
Westchnąłem cicho.
- Przepraszam. - skruszyłem się.
Nathan ujął moją twarz w swoje dłonie i zaczął głęboko patrzeć mi w oczy.
- Co się dzieję? - zapytał.
- Usłyszałem tą opowieść o drugiej połówce Kana i teraz nie mogę przestać o tym myśleć. Nie wiem czemu, ale czuję, że mam z tym coś wspólnego. - przyznałem się.
- Jak ty możesz mieć z tym coś wspólnego? To było jakoś cztery lata temu. Wtedy nawet nie myślałeś o tym, że mógłbyś mieć jakiekolwiek moce. - stwierdził.
- Wiem, dlatego tak dużo o tym myślę. Mam dziwne przeczucie. - wyszeptałem, spuszczając wzrok.
Nate złapał za mój podbródek i z powrotem nakierował moją twarz na przeciwko swojej.
- Nie masz i nigdy nie będziesz miał z tym niczego wspólnego. Wiele osób o tym myśli, bo każdy chciałby znać powody dlaczego i w jakich okolicznościach dziewczyna Kana zniknęła. Ale szkoda czasu na myślenie o tym, bo i tak niczego nowego się nie dowiesz w ten sposób. Daj sobie z tym spokój. Chcesz wiedzieć o czym ja myślę przez cały czas i czym tak bardzo zajęta jest moja głowa? Tobą, Cody. Tylko tobą. Więc zejdź na chwilę z tej swojej chmurki rozmyślań i pobądź ze mną troszeczkę. - powiedział cichutko z małym uśmiechem, ocierając o siebie nasze nosy, przez co zachichotałem mimowolnie.
- Dobrze. Przepraszam. - odrzekłem.
- Nic się nie stało. A teraz...- chwycił za brzeg mojej koszulki - Co z tymi malinkami? - spytał.
Ponownie zarumieniłem się obficie na twarzy, co nie uległo uwadze chłopaka.
- Nie wstydź się. Jesteś piękny. - oznajmił z ustami tuż przy moich.
Na jego słowa po moim ciele przeszedł lekki dreszczyk. Nie byłem do końca pewny czy pozwolić zdjąć z siebie koszulkę, ale i tak moje ręce powędrowały do góry, jakbym nie potrafił odmówić zielonookiemu.
Poza tym bardzo go lubiłem, a nawet byłem w nim zauroczony i ufałem mu. Wiedziałem, że nigdy nie zrobiłby mi krzywdy. A to przecież będą tylko zwykłe malinki, prawda?
Nathan z uśmiechem zdjął ze mnie koszulkę, odkrywając mój nagi tors. Położył mnie z powrotem na poduszkach i pocałował na moment w usta.
- Jesteś piękny. - zapewnił, przez co już tak bardzo się nie wstydziłem.
Zaraz po tym jak to powiedział, jego usta zaczęły całować moją szyję. Odchyliłem głowę na bok, bo w sumie było to przyjemne. Wstrzymałem oddech, gdy przygryzł mi skórę zębami. Po ciele przeszedł mi kolejny dreszcz, tym razem bardziej wyczuwalny. Przymknąłem oczy, kiedy chłopak zassał się na mojej szyi. W tym czasie jego dłonie zjechały w dół po moich bokach i zatrzymały się na biodrach.
Gdy oderwał się od skóry na szyi, spojrzał od razu na swoje ręce, spoczywające przy linii moich spodni.
Zniżył się i przywarł ustami zaraz przy mojej wystającej kości biodrowej. Zagryzłem dolną wargę, patrząc na poczynania Nathana. Nigdy nie przypuszczałbym, że robienie malinek może być takie podniecające!
Czułem jakbym rozpływał się od środka przez jego cholerne, zmysłowe usta!
Skończył robić malinkę na biodrze, po czym dmuchnął w nią lekko zimnym powietrzem, na co moje ciało zareagowało krótkim dreszczem i gęsią skórką. Podparł się na rękach i zaczął mi się przyglądać.
- Gdzie by tu jeszcze? - wyszeptał pod nosem, jakby do siebie.
W końcu pochylił się i pocałował mnie delikatnie w ramię, po chwili także i tam tworząc ślad.
Po skończonej malince, wrócił do moich warg. Ku mojemu zdumieniu, nie pocałował mnie, tylko zaczął lekko przygryzać mi dolną wargę, na co również moje ciało reagowało dreszczami i wybuchami gorąca.
Objąłem rękoma jego szyję, na co zielonooki przejechał zmysłowo językiem po mojej poprzygryzanej wardze, by po chwili wkraść się nim do mojej buzi. Zatraciłem się w ocieraniu o siebie naszych języków. Dodatkowo czułem intensywne ciepło w dole brzucha.
Po tym długim, namiętnym pocałunku, Nate spojrzał mi w oczy z uśmiechem, który od jakiegoś czasu sprawiał, że moje serce biło szybciej.
- Chcesz mi też zrobić malinkę? -zaproponował.
- Nie wiem czy umiem. - wyznałem.
- Na pewno tak. Naśladuj mnie. - odparł.
Podniosłem się do góry, umiejscowiając się na kolanach chłopaka w rozkroku. Niepewnie pocałowałem skórę na jego szyi, po czym przyssałem się do niej ustami. W tym czasie czułem jak Nathan jeździ palcami po moich plecach, tworząc różne wzorki. Oderwałem się od skóry i z uśmiechem patrzyłem jak pojawia się na niej ślad.
- Czemu w ogóle oznaczamy siebie? Przecież i tak każdy wie, że jesteśmy razem. - stwierdziłem.
- Niby tak, ale teraz miałem okazję zobaczyć cię półnagiego i trochę zmacać. - zaśmiał się.
- Jesteś niemożliwy! - zachichotałem, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.
Nathan objął mnie mocniej, całując od czasu do czasu moje ramię.
Czułem się bezpieczny w jego ramionach i szczęśliwy jak nigdy dotąd.
Jak tak dalej pójdzie, to zakocham się w nim do szaleństwa, bo już teraz jest dla mnie cholernie ważny.
🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro