🔥🌐DODATEK ANDILL🌊☁ (18+)
(18+)
Perspektywa: Will
- Panie Woods, niech pan lepiej wyjdzie, zanim cała Akademia przez pana spłonie. - nakazał mi Kan, po kolejnej mojej nieudanej próbie stworzenia płomiennego okręgu.
Wyszedłem z sali, nie zważając na pocieszające spojrzenia Dylana i Nate'a. Trzasnąłem za sobą mocno drzwiami, po czym przysiadłem na parapecie w korytarzu.
Nate od czterech miesięcy ma dodatkową ilość mocy ognia, którą dał mu Cody, a jednak radzi sobie świetnie. Tylko ja muszę zawsze wszystko spierniczyć, chociaż mam jej tyle co każdy normalny władający! Kan twierdzi, że to dlatego iż za bardzo chcę oraz, że podchodzę do tego ze złością. A to naprawdę nie moja wina, że do cierpliwych nie należę. Taki mam charakter.
Westchnąłem cicho, po czym zeskoczyłem z parapetu. Wspiąłem się schodami na górę i skierowałem do pokoju Bubusia. Postanowiłem poczekać na niego, aż skończy swoje zajęcia. Byłem trochę spokojniejszy przy nim. Lubiłem skradać mu małe pocałunki i patrzeć jak się rumieni z zawstydzenia albo po prostu trzymać go w swoich ramionach. No ale także moja zboczona wyobraźnia czasami dawała mi o sobie znać. Jakiś czas temu przyłapałem się na tym, że wyobrażałem go sobie nago, a wczoraj zapatrzyłem się na tyłek chłopaka, co oczywiście skutkowało tym, że wywaliłem się przez swoją nieuwagę na Thomasa. Ależ on mnie wtedy naprzeklinał!
Krótko mówiąc, Andreas był nieśmiały i delikatny, a ja byłem łozbuzem z niegrzecznymi myślami. Mimo wszystko zaskakiwało mnie to, że tak do siebie pasujemy.
Rozmyślania przerwał mi odgłos otwieranych drzwi, więc spojrzałem w tamtą stronę.
- William? Co tu robisz? - zdziwił się niebieskooki, po czym przysiadł obok mnie na łóżku.
- Kan wywalił mnie z zajęć. - wyjaśniłem krótko.
- Nie przejmuj się. - chłopak położył swoją dłoń na mojej - Na pewno jutro pójdzie ci lepiej. - posłał mi mały uśmiech.
Zapatrzyłem się na usta Andreas'a i nie mogłem się powstrzymać. Pochyliłem się, od razu przywierając do jego warg swoimi. Niebieskooki delikatnie oddał pocałunek, ale ja nie byłbym sobą, gdybym nie chwycił chłopaka za udo i pociągnął za nie, zmuszając w ten sposób, aby usiadł na moje kolana. Gdy tylko to zrobił, objąłem go w pasie i wsunąłem mu język do ust, na co cichutko sapnął. Już miałem wkraść się rękoma pod jego bluzkę, bo już od jakiegoś czasu pragnąłem poznać całe jego ciało, ale Andi przerwał pocałunek i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Myślę, że powinieneś poćwiczyć dziś tworzenie tego kręgu z ognia. Jeśli chcesz to może poproś Nate'a o pomoc. - stwierdził łagodnym głosem, bawiąc się niepewnie kosmykami moich brązowych włosów.
Po pierwsze, nie chciałem nikogo prosić o pomoc. Dam sobie radę sam.
A po drugie, nie chce mi się ćwiczyć panowania nad ogniem. Wolałbym poprzytulać się z Bubusiem w łóżku. Najlepiej nago.
- Pomyślę. - westchnąłem.
- Okej. - niebieskooki posłał mi uśmiech, po czym cmoknął mnie w policzek, rumieniąc się przy tym i zszedł z moich kolan.
Perspektywa: Andreas
Wyszedłem spod prysznica i zacząłem szukać ręcznika, bo znów zapomniałem gdzie go położyłem.
Ostatnio jestem rozkojarzony, przez to, że myślę coraz więcej o Williamie. Smutno mi, że chłopak nie radzi sobie na zajęciach u Kana, tym bardziej, że trafił mu się dość surowy nauczyciel. Chciałbym mu jakoś pomóc, ale nie wiem jak.
Cody mówi żebym przytulał go jak najczęściej i był czuły i to właśnie robię. Uwielbiam patrzeć w brązowe oczy swojej drugiej połówki. Ogólnie lubię patrzeć na jego twarz. Wiele osób bierze go za dziwaka, przez to, że ubiera się na czarno, ale on nie zdaje sobie sprawy z tego, że dla mnie jego mroczny wygląd jest pociągający. I ten tunel w uchu...Bosz. Jestem bardziej niż szczęśliwy, że to ja jestem jego połówką. Chciałbym mu to powiedzieć, ale za bardzo się wstydzę. Nie mam po prostu odwagi. A wystarczyło by głupie "Jesteś przystojny", albo "Czuję się przy tobie szczęśliwy". Ale nie potrafię nic z siebie wydusić, gdy on patrzy na mnie tymi swoimi niezwykłymi oczami!
Powinienem mu też powiedzieć, że jego śmiałe zachowanie w stosunku do pocałunków albo dotykania mnie, strasznie mi się podoba. Tylko często psuje takie momenty swoją nieśmiałością.
Znalazłem w końcu ręcznik, więc osuszyłem ciało i ubrałem na siebie piżamę. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w ciepłym łóżku, bo było mi zimno w cienkiej koszulce i krótkich spodenkach. Umyłem zęby, po czym wyszedłem z łazienki, ale gdy tylko znalazłem się w pokoju, podskoczyłem lekko ze strachu i złapałem się za szybko bijące serce.
- Will. - wyszeptałem, widząc chłopaka siedzącego na moim łóżku.
- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć. - odparł, po czym jego wzrok zjechał na moje nogi, przez co od razu się zarumieniłem - Nudziło mi się. Jesteś zły, że przyszedłem o tej porze? - spytał po chwili.
- Nie. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - Więc skoro ci się nudzi, to może pogramy w coś lub pouczymy? - zaproponowałem niepewnie, będąc bardzo skrępowany faktem, że stoję przed nim tak skąpo ubrany.
- Po prostu chodź się przytulić. - uśmiechnął się, rozkładając ręce w zachęcającym geście.
- T-tylko coś na siebie zarzucę. - zdecydowałem.
- Nie musisz. - stwierdził od razu.
Z rumieńcami na twarzy, podszedłem do Will'a, który posadził mnie na łóżku, okrył moje nogi kołdrą i przytulił w pasie.
- Widzisz? Jest dobrze. - wyszeptał mi do ucha, przez co zadrżałem.
Wtuliłem twarz w jego koszulkę, aby nie widział moich rumieńców, gdy jedna z jego rąk zjechała z pasa na moje biodro. Mimo tego, że byłem zawstydzony, to piękniejszego momentu niż to, że trzyma mnie właśnie w taki sposób w ramionach, nie mogłem sobie wymarzyć.
Jego dłoń zjechała jeszcze niżej i teraz kciukiem delikatnie gładził moje udo.
Rozluźniłem się od tego nieznacznie.
Po chwili odchyliłem głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Kochałem ten moment w którym tonąłem w jego oczach. William pochylił się i musnął lekko moje wargi. Chciałem żeby pocałował mnie namiętnie. Chciałem żeby nigdy nie przestawał mnie całować. Ale wstydziłem się zrobić ku temu jakiś krok lub po prostu o to poprosić.
Brązowooki ucałował kącik moich ust, przez co przymknąłem oczy. Potem złożył małego buziaka na moim policzku. Serce cały czas głośno biło mi w klatce, a ja nie potrafiłem nad nim zapanować.
Postanowiłem w końcu się przełamać.
- Wi-william, p-pocałujesz mnie? - spytałem drżącym głosem, czując jak na policzki znów wkrada się ciepło.
- Nawet nie musisz prosić. - zaśmiał się cicho - Poza tym właśnie się do tego zabierałem. - dodał, po czym zadziornie przygryzł krótko zębami moją dolną wargę.
Taki właśnie był Will. Potrafił mnie zawstydzić samymi słowami, a jeszcze dodawał do tego takie gesty jak te i już byłem stracony.
W końcu przywarł ustami do moich, zaczynając je o siebie ocierać, a po chwili poczułem jak język chłopaka wkrada się do mojej buzi. Zawsze rozpływałem się od sposobu w jaki zaczepia nim mój odpowiednik. Automatycznie prawa ręka powędrowała w górę, by wplątać palce w kosmyki jego włosów. Poczułem jak dłoń Will'a zaciska się na moim udzie. Najczęściej właśnie w takich momentach przerywałem pocałunek, ze zawstydzenia. I tak zrobiłem.
Nie spodziewałem się tylko, że ręka brązowookiego zdąży wkraść mi się pod koszulkę, a on zamiast jak zawsze spojrzeć mi w oczy po przerwanym pocałunku, zjedzie ustami na moją szyję. To było dla mnie nowe. Nigdy nie pozwoliłem żadnemu chłopakowi aby dotykał mnie tak, jak teraz robi to Will. Przygryzł mi skórę na szyi, jednocześnie sunąc ręką w górę, po chwili zahaczając kciukiem o mój sutek. Z ust wyrwał mi się cichy jęk. Zaczynałem żałować, że wcześniej nie pozwoliłem mu się tak dotykać.
Po tym jak wycałował każdy skrawek mojej szyi i wybadał palcami każde miejsce na mojej skórze na torsie i plecach, ponownie odnalazł swoimi ustami moje i zaczął namiętnie mnie całować, a ja pozwoliłem mu na to z przyjemnością. Poczułem jak chłopak wkłada powoli rękę za gumkę od moich spodenek. Od razu przerwałem pocałunek i spojrzałem mu w oczy.
- Przepraszam. Zagalopowałem się. - wyszeptał szybko z lekko przyspieszonym oddechem.
- Wi-will, ko-kochaj się ze m-mną. - poprosiłem, czując jak cała twarz mnie piecze, ale przygotowywałem się na to od pewnego czasu, tylko, że gdy chciałem zacząć ten temat z brązowookim, zawsze tchórzyłem - M-mam potrzebne rzecz-czy w szufla-adzie. - dodałem.
Chłopak patrzył na mnie przez chwilę w ciszy i już miałem wyrwać się z jego ramion, uciec do łazienki, zamknąć się w niej i spędzić tam resztę swojego życia.
- Bardzo tego chcę, ale powiedz mi, czy ty naprawdę jesteś pewny? Muszę to wiedzieć. Nie chciałbym skrzywdzić swojego Bubusia. - uśmiechnął się lekko, stykając czubek swojego nosa z moim, na co spuściłem wzrok, bo znów zawstydził mnie swoimi słowami i gestami.
- Jestem p-pewny. - wyszeptałem.
- Ale tak nie brzmisz i dlatego pytam. - wyjaśnił.
- Bo cały czas mnie z-zawstydzasz. - wyjaśniłem.
Usłyszałem jego cichy chichot, więc na niego spojrzałem.
- No ale, Bubuuuuś...- śmiesznie przeciągnął przezwisko, jakim mnie nazywa - Ja tak strasznie uwielbiam cię zawstydzać. - wyznał wesoło.
Jego słowa sprawiły, że także uśmiechnąłem się lekko.
Przyjrzał się dokładnie mojej całej twarzy i dopiero wtedy pochylił się, aby kontynuować przerwany wcześniej przeze mnie pocałunek. Oddałem go od razu. Ponownie poczułem jego rękę za gumką od moich spodenek, ale tym razem nie zrobiłem nic aby to przerwać. O dziwo zrobił to Will, przy czym spojrzał mi z niedowierzaniem w oczy, a następnie jego wzrok zjechał w dół. Ja także tam spojrzałem i natychmiast spłonąłem ze wstydu. Kompletnie zapomniałem przez to wszystko, że założyłem dziś do spania pod spodenki czerwoną, koronkową bieliznę! Przyznałem się raz, gdy graliśmy w "nigdy" na urodzinach Cody'ego do tego, że taką nosiłem, ale Will nie wiedział o tym, że lubię nosić taką prawie codziennie!
Pewnie teraz ma mnie za jakiegoś dziwaka...
Perspektywa: Will
Zacząłem ponownie całować tego słodkiego chłopca, który przed chwilą zgodził mi się oddać. Moja ręka od razu powędrowała pod jego spodenki. Tak bardzo chciałem go tam dotknąć. Oderwałem się od ust chłopaka, gdy palcami wyczułem chropowaty materiał. Spojrzałem w dół i o Bosz! Lekko zza linii spodenek wystawał skrawek czerwonej koronki. Nagle zrobiło mi się ciasno w swoich własnych spodniach.
Czy on do cholery zdaje sobie sprawę jak bardzo gorąco wygląda?!
Ledwo powstrzymywałem się przed tym, żeby się na niego nie rzucić. Nie chciałem go wystraszyć i wiedziałem, że muszę działać powoli i delikatnie.
Spojrzałem z powrotem na twarz Andi'ego. Zarumienił się jeszcze bardziej niż zazwyczaj, a to był nie lada wyczyn z jego strony. Pochyliłem się tak, aby moje wargi lekko dotykały tych chłopaka.
- Jesteś tak bardzo piękny, wiesz? - wyszeptałem mu w usta.
Poczułem jak zadrżał na moje słowa, co tylko jeszcze bardziej mnie rozpaliło. Przywarłem więc do jego miękkich warg i powoli zacząłem ściągać z niego spodenki. Bosz, tak bardzo chciałem zobaczyć go tylko w tych koronkowych majteczkach!
Pozwolił mi ściągnąć z siebie ten niepotrzebny materiał, więc nie czekając długo, przerwałem pocałunek i zacząłem również pozbywać się jego koszulki. Jego policzki przybrały ciemniejszej barwy, gdy napawałem się widokiem chłopaka tylko w samej skąpej bieliźnie. Wyglądał tak niewinnie, a jednocześnie tak cholernie niegrzecznie. Jak dobrze, że jest mój i tylko mój. Nikt nie ma prawa oglądać go takiego, oprócz mnie.
- W-will...- wyszeptał zawstydzony, a ja od razu pochyliłem się nad jego twarzą, wcześniej kładąc go wygodnie na poduszki.
- Nie wstydź się. Jesteś piękny. - zapewniłem szczerze.
- N-naprawdę? - spytał cichutko.
- Bardzo piękny. - poprawiłem, cmokając go krótko w usta, na których po sekundzie zobaczyłem lekki uśmiech - A teraz jeszcze piękniejszy. - stwierdziłem.
- William...- skarcił mnie, spuszczając wzrok, bo znów go zawstydziłem, ale ja tak kocham to robić!
- Poczekaj tu na mnie. I nie uciekaj. - nakazałem żartobliwie, wstając z łóżka.
Podszedłem do szafki i odsunąłem szufladę. Znalazłem wzrokiem paczkę z prezerwatywami i lubrykant, po czym wziąłem te rzeczy i wróciłem spojrzeniem do niebieskookiego. Wyglądał jak seksowny, piękny anioł wśród kremowej pościeli.
Zacząłem kierować się w jego stronę, po drodze pozbywając swojej bluzki.
Wspiąłem się na łóżko, zawisając nad chłopakiem. Jeszcze raz oblukałem jego ciało, a następnie przywarłem do ust swojego gorącego Bubusia. Moje ręce co chwila zahaczały o materiał jaki ostatni został na jego ciele, po tym jak odłożyłem żel i gumki na poduszkę obok. Pragnąłem go dotykać dosłownie wszędzie!
Gdy tylko napawiłem się dostatecznie jego ustami, zjechałem na szyję i tam zrobiłem mu małą malinkę. Następnie uniosłem głowę w górę, by móc patrzeć na jego twarz i jednocześnie włożyłem mu dłoń pod bieliznę. Andreas sapnął cicho na ten niespodziewany dotyk, po czym zagryzł dolną wargę i przymknął oczy. Objąłem ręką jego penisa, zaczynając zataczać kółeczka kciukiem wokół główki, co sprawiło, że odchylił lekko głowę w tył. Słyszałem cichutkie westchnienia z jego strony, a chciałem usłyszeć coś głośniejszego, więc pochyliłem się i delikatnie zębami wyswobodziłem jego dolną wargę, następnie składając mały pocałunek na jego podbródku i na szyi. Zacząłem sunąć dłonią w dół i górę po jego wzwodzie i tutaj w końcu doczekałem się cudownego jęku z ust niebieskookiego. Nie przestając go stymulować, składałem małe pocałunki na jego klatce piersiowej, po czym zjechałem niżej na biodra i zacząłem przygryzać mu skórę zaraz przy koronkowym materiale. Chłopak jęknął raz jeszcze, tylko tym razem dodatkowo zakręcił biodrami. Wszystko wyglądało o niebo lepiej niż sobie to wyobrażałem, a uwierzcie, wyobrażałem sobie taką sytuację z Andim ze sto razy ostatnimi czasy. Byłem cholerne podniecony, widząc go takiego bezbronnego i uległego. Nie mogąc się doczekać, zaprzestałem stymulowania niebieskookiego i zsunąłem koronkowy materiał z jego bioder. Cóż...poza tym bez nich także wyglądał gorąco. W ogóle teraz jestem zdania, że w niczym nie jest mu tak dobrze jak w niczym.
Wziąłem do ręki tubkę z lubrykantem i zacząłem ją otwierać. Spojrzałem na chwilę na Andi'ego. Mimo, że nadal jego policzki były zaróżowione, nie wyglądał na zawstydzonego, raczej na potrzebującego, a ja z chęcią go zaspokoje.
Nalałem sobie trochę żelu na palce, po czym lekko potarłem je o siebie, aby rozgrzać chłodny płyn. Czytałem o tym ostatnio, gdy znów dopadły mnie moje zboczone myśli, ale teraz cieszę się, że jednak się przygotowałem teoretycznie.
Umiejscowiłem się pomiędzy nogami niebieskookiego. Delikatnie palcem zatoczyłem kółeczko wokół jego wejścia, po czym naparłem na nie, sprawiając, że palec wsunął się ładnie do połowy. Poczułem jak chłopak zaciska się lekko na nim co jakiś czas. Włożyłem go do końca i zacząłem nim poruszać wewnątrz. Po chwili dołożyłem drugi i tu już lepiej wyczuwałem jak wejście czasami się zaciska.
- Okej, skarbie? - spytałem, dając mu krótkiego buziaka w skórę na udzie.
Pokiwał nieznacznie głową, następnie rozchylając lekko usta i przymykając oczy. Domyśliłem się, że muszę być bardzo blisko jego prostaty, więc zacząłem jeździć palcami po ściankach jego wejścia. Chłopak jęknął, kręcąc biodrami, a ja zamarłem na chwilę, bo to był tak bardzo podniecający widok, że na chwilę przestałem oddychać.
- Wi-william! - wyjąkał głośno, na co od razu się ocknąłem.
Sprawdziłem jeszcze raz czy aby na pewno chłopak jest dobrze rozciągnięty, po czym wyjąłem z niego palce. Ku mojemu zdziwieniu, Andi poderwał się do siadu i wpił mi w usta. Bosz, był taki napalony.
Nie czekając już na nic, rozpiąłem guzik od swoich spodni i nie przestając całować swojego niegrzecznego aniołka, ściągnąłem je niezdarnie z siebie wraz z bokserkami i chwyciłem za paczkę z prezerwatywami.
Wyjąłem jedną po omacku, po czym przerwałem pocałunek i rozerwałem opakowanie zębami. Położyłem niebieskookiego z powrotem na plecy, po czym założyłem gumkę na swojego penisa, smarując go potem lubrykantem. Starałem się zrobić to szybko, bo przecież czekał na mnie napalony, seksowny chłopak. Nakryłem jego ciało swoim i kolejny raz pocałowałem namiętnie w usta. Nakierowałem członka na jego wejście, po czym powoli zacząłem pchać w przód. Bubuś sapnął mi cicho w wargi, więc zaprzestałem całowania go i teraz patrzyłem na jego twarz, chcąc wyczytać z niej czy nie sprawiam mu czasami bólu. Miał zamknięte oczy, rozchylone usta, a palce u rąk wbijał mi w skórę na plecach. Znalazłem się w nim cały, na co od razu poczułem jak na chwilę się na mnie zaciska. To było zajebiste uczucie.
Ręką zgarnąłem mu mokre od potu kosmyki włosów z czoła, na co uchylił powieki i spojrzał na mnie.
- W porządku? - spytałem.
- T-tak. - wyszeptał, a mi nie potrzeba było nic innego, więc wycofałem się nieznacznie z niego, by po sekundzie znów znaleźć się w nim cały.
Zacząłem poruszać się w stałym, powolnym rytmie, delektując tym jak bardzo ciasny jest i jak bardzo przyjemne jest uczucie gdy ścianki jego wejścia ocierają się wokół mnie. Zmieniłem kąt w poszukiwaniu jego czułego punktu i prawie natychmiast je znalazłem, bo chłopak pode mną jęknął przeciągle. Jedną rękę umieściłem na jego biodrze, gdy jego zaciskały się na moich ramionach.
- W-will! - wyjąkał głośno po chwili.
Moje imię słyszane z jego ust i to jeszcze wykrzyczane takim seksownym głosem, sprawiło, że przyspieszyłem tempo swoich pchnęć. Powoli zatracałem się w tym chłopaku. W jego ciele. W jego podniecających jękach. On po prostu był dla mnie stworzony.
- William! Boże! - wykrzyczał, gdy zdjąłem rękę z jego biodra, obejmując nią jego penisa - Kocham cię!
Gdy usłyszałem jego słowa, poczułem niezwykle intensywne ciepło na sercu, które ten jęczący pode mną, cudowny chłopak ostatnio mi skradł. Przywarłem do ust chłopaka, zaczynając go czule całować. Stękał mi w usta za każdym razem gdy trafiałem w jego prostatę. W końcu zabrakło mi powietrza, więc musiałem oderwać się od jego warg, ale za to mogłem delektować się głośnymi jękami Andreas'a.
Po chwili poczułem się bardzo blisko skraju, tym bardziej, że niebieskooki coraz częściej się na mnie zaciskał. Przyspieszyłem ruchy swoich bioder, tak jak i ruchy nadgarstka, sprawiając, że chłopak doszedł mi w dłoń, a ja zaraz potem szczytowałem głęboko w nim.
Oparłem czoło o te jego, ciężko oddychając.
Po pewnym czasie uniosłem głowę i spojrzałem swojej drugiej połówce w oczy. Oczywiście zarumienił się jak na zawołanie.
- Ja ciebie też. - wyszeptałem, a gdy na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech, ucałowałem kącik jego ust.
* * *
Obserwowałem dokładnie twarz profesora, która krótko mówiąc wyrażała niedowierzanie.
- Jak ty żeś utworzył taki ładny okrąg z ognia i jeszcze dodatkowo niczego nie podpaliłeś? - zdziwił się Kan.
- Mam swoje sposoby. - uśmiechnąłem się cwaniacko, cały czas myśląc o wczorajszej nocy spędzonej z moim Bubusiem.
Miłość czyni nas silniejszymi.
Sprawia, że możemy dokonać rzeczy niemożliwych.
🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
NOTKA OD AUTORA
No to ja się w takim razie tutaj z Wami żegnam;*
Dziękuję za każdy komentarz! Uwielbiam je czytać! 😍❤❤❤
Ave!
😈🔨😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro