6. Zbliżając się... albo nie
- Co?
- Powiedziałeś, że zrobiłbyś to, gdybyś miał szansę. Teraz ją masz. - Baekhyun wpatruje się w oczy Chanyeola, widząc sposób w jaki te ciemne kule wirują w zaskoczeniu i zmieszaniu.
- Co jest kurwa z tobą nie tak-
- Co? Nie masz odwagi? - Baekhyun szepcze, prawie że maniakalnie, czekając i czekając na ruch Chanyeola. W tle swojego umysłu zastanawia się, dlaczego to robi, dlaczego docina Chanyeolowi bez powodu i dlaczego umieszcza siebie w niebezpieczeństwie, ale teraz o to nie dba, ponieważ ludzie tacy jak Park Chanyeol są tacy sami.
- Wiesz jak nazywają mężczyzn, którzy nie biją dziewczyn lub mniejszych od siebie? - pyta Baekhyun pochylając się coraz bliżej. - Nie są dżentelmenami, Park Chanyeol, są tchórzami. Podobnie. Jak. Ty. - widzi jak oczy Chanyeola migają w gniewie i urażonej dumie. Uśmiecha się z wyższością, gdy zostaje ostro pchnięty na ziemię, aż czuje jak kość łokciowa nieprzyjemnie uderza w podłogę, a skóra przedramion zostaje zdrapana. Ałałałałałałałał to kurwa boli, to bolitobolitoboliboliboli... krzywi się z bólu, ale przez moment triumfuje, ponieważ wie, że to zrobił- nie ma znaczenia, czy zostanie zabity w tej bójce, ponieważ właśnie udowodnił sobie, że Park Chanyeol jest po prostu taki sam. Zamyka oczy, czekając na zbicie, czekając na ból, który wciąż nie może być porównywalny do trwałego zranienia, które czuł przez tak długo, ale to nie nadchodzi.
- Nie wiem, co jest kurwa z tobą nie tak, Byun Baekhyun, ale jeśli szukasz kogoś, żeby cię pobił, nie wybieraj mnie. - Park Chanyeol warczy, gdy stoi nad Baekhyunem i Baekhyun zamyka oczy, nie dlatego, że jest zakłopotany, czy zraniony, ale dlatego, że nie może znieść widoku poczucia winy w inaczej wściekłych oczach Chanyeola. Siada, patrząc na swoją zranioną skórę, kiedy słyszy jak Chanyeol wychodzi z kuchni. Następuje cisza, która roznosi się po kuchni, a wtedy:
- Wszystko okej? - aksamitny głos Kyungsoo wchodzi w umysł Baekhyuna, gdy czuje delikatne, małe dłonie (nie te duże, które tak nawiedzały go w myślach) podnoszą go. - Jesteś ranny.
- Potrzebujesz iść do pielęgniarki? - pyta przewodnicząca klubu, ale Baekhyun odwraca się, kompletnie ją ignorując.
- Jest w porządku. - odpowiada Baekhyun, gdy odpycha delikatnie Kyungsoo.
- Co się stało? Znowu kłótnia? - Kyungsoo pyta zmartwiony, gdy krąży dookoła Baekhyuna niczym mucha. Wszyscy inni wracają do pracy. Baekhyun milczy, kiedy ogląda swoje rany. Kurwa, to boli tak bardzo, dlaczego kurwa musiał popchnąć mnie tak ostro - z drugiej strony, zasługuje na to. Kątem oka może zobaczyć upieczone ciasteczka Chanyeola.
- Chanyeol cię popchnął? Jak on może być taki surowy? - Baekhyun może zobaczyć, jak oczy Kyungsoo ciemnieją w rozczarowaniu i nagle nie wie, co robi.
- Nie... mógł zrobić gorzej, ale nie zrobił. - mamrocze Baekhyun, mentalnie uderzając się za pomoc Chanyeolowi. Dlaczego to robi? Park Chanyeol nie zasługuje na nikogo, szczególnie na Kyungsoo. - Powiedziałem mu coś bardzo złego, więc pchnął mnie ze złości. Nie przejmuj się tym. To moja wina. - Czemu mu kurwa pomagasz, Byun Baekhyun?
-... Jesteś pewny? - Kyungsoo pyta niepewnie, ale Baekhyun może już zobaczyć ulgę w jego oczach.
- Tak. - Baekhyun wzdryga się, gdy czuje, jak Kyungsoo dotyka go w przyjazny sposób. Nie, nie powinien się do nikogo zbliżać. Odsuwa się. - Spójrz, myślę, że Chanyeol jest bardziej zraniony niż ja. Dlaczego nie porozmawiasz z nim po zajęciach? Właściwie, idź porozmawiać z nim teraz. - Kyungsoo wygląda na rozdartego pomiędzy chęcią pomocy zranionemu Baekhyunowi, a pójściem do swojego "crush'a" i w końcu poddaje się temu ostatniemu, gdy wypada z pomieszczenia, kiedy liderka nie patrzy.
Baekhyun odwraca się, kiedy spogląda na rany, które nie są aż takie złe, jak mogłyby być (nawet jeśli wciąż kurewsko bolą i teraz nie może ruszać łokciem). Wzdycha, mentalnie uderzając się pięścią za bycie takim idiotą. Co musiał sobie udowodnić? To nie ma znaczenia, czy Chanyeol zachowuje się inaczej, czy ma inną osobowość, bo w końcu ludzie jak Park Chanyeol są wciąż tacy sami. Nie ma znaczenia co robią, ponieważ w końcu to tylko gra, by wabić ludzi i otwierać drzwi do ich serc, tylko po to, by przynieść młot i rozbić je na kawałki.
Aż nic nie zostanie.
Baekhyun znowu wzdycha i nawet jeśli nie jest głodny, bierze kolejne ciastko i wpycha je sobie do ust.
*
Chanyeol krzywi się w momencie, gdy wchodzi do swojego pokoju, przeklinając i żałując.
To jego wina! Myśli sobie, gdy kładzie się ciężko na łóżko. Gdyby to nie było dla niego, nie popchnąłbym go! To wina Byun Baekhyuna, to wina Byun Baekhyuna, to wina Byun Baekhu-
- Chanyeol? - miękki głos woła po drugiej stronie drzwi. Chanyeol natychmiast nadstawia uszu, gdy idzie otworzyć drzwi.
- Kyungsoo? - odpowiada Chanyeol, gdy automatycznie wpuszcza swojego crush'a do środka. Kyungsoo wchodzi i patrzy się zmartwionymi oczami.
- Wszystko okej? - z tym Chanyeol wzdycha z irytacją i wraca usiąść z powrotem na łóżko. Kyungoso niepewnie siada obok niego. Zazwyczaj Chanyeol prawie by zemdlał z przyjęcia do wiadomości, że Kyungsoo właśnie usiadł obok niego i są tylko centymetry od siebie, ale teraz ma inne rzeczy na głowie.
- Ty i Baekhyun znowu mieliście sprzeczkę? - mówi Kyungsoo, a Chanyeol ma ochotę krzyknąć Tak! To ten cholerny Byun Baekhyun pierwszy sprowokował mnie, bym go uderzył! Deptał mi po ego i przez to go popchnąłem. - Ale nie może. Ponieważ w sądzie nigdy nie obwinia się prowokatora, tylko mordercę. Nigdy nie obwinia się Lady Makbet, tylko Makbet.
- To wszystko moja wina. - Chanyeol wzdycha w końcu, gdy patrzy na swoje ogromne dłonie. - On coś powiedział... nie całkiem miłego, a ja pchnąłem go do ziemi.
- Ale to on zaczął pierwszy, prawda? On krwawił... - przy tym Chanyeol czuje jeszcze więcej winy przygniatającej jego serce.
- Ja po prostu... Wiem, że nie powinienem był tego robić, bo on jest mniejszych rozmiarów niż ja (nawet jeśli jego słowa są dziesięć razy bardziej trujące)... Nie powinienem używać swojego wzrostu do przewagi... To nie fair... - Chanyeol zaciska pięści i wzdycha ponownie. Po raz kolejny nie wie, dlaczego czuje poczucie winy przez zranienie Byun Baekhyuna, ze wszystkich ludzi. Ostatecznie, czy nie chciał zawsze zranić Baekhyuna?
- Jest okej. Obydwaj możecie się po prostu przeprosić i mieć to z głowy, prawda? - Chanyeol przewraca oczami. Jakby to było takie proste.
- Dzięki, Kyungsoo. - Chanyeol odpowiada szczerze, czując jak jego serce tryska radością, kiedy widzi uśmiech Kyungsoo. Jaki miły, przyszedł by się z nim zobaczyć, nawet jeśli nie jest tym, który jest fizycznie zraniony. Odprowadza Kyungsoo do drzwi i macha mu na do widzenia. Gdy tylko zamyka drzwi, myśli nad słowami Baekhyuna: "Wiesz, jeśli chciałeś mnie zmusić do zrobienia czegoś, powinieneś użyć ostrzejszych ruchów."
Tak jakby Chanyeol nie użył całej siły przeciwko niemu. Ale o czym do diabła mówi Byun Baekhyun? On zawsze używał całej swojej siły przeciwko niemu...
Z wyjątkiem, że kiedy teraz o tym myśli, zdaje sobie sprawę, że nie jest to przypadek.
Odkąd Chen powiedział mu o przeszłości jego wroga, nie czuł niczego, oprócz wahania, ilekroć ma zamiar zranić Baekhyuna, albo zmusić go do zrobienia czegoś. W końcu to ta straszna przeszłość, która zmieniła Baekhyuna w okropną osobę.
Nie to, że nie był okropny od samego początku, oczywiście.
To prawdopodobnie tylko środki ostrożności, Chanyeol dodaje sobie otuchy później. Ostatecznie, gdyby właściwie chciał zranić Baekhyuna, to byłoby w stanie pokaleczyć go psychicznie, tak samo jak fizycznie i Chanyeol może pójść do więzienia, jeśli zostałby pozwany. A największym problemem jest to, że on nienawidziłby widzieć zwycięskiego uśmieszku na twarzy Byun Baekhyuna.
Tak, właśnie.
Z tym, ugla osiada na Chanyeolu. Nagle jego telefon wibruje. Wyciąga go, jego serce zatrzymuje się, gdy widzi Kyungsoo na wyświetlaczu. Stukając w imię swojego crush'a, czyta napisaną mu wiadomość.
Tu jest pomysł na pogodzenie się z Baekhyunem: idź zadaj mu pytania z naszej ankiety. Upiecz dwie pieczenie na jednym ogniu.
Tak jest. Nietkliwa wiadomość, wszystko ma związek z Byun Baekhyunem.
Chanyeol jęczy.
*
Kiedy Baekhyun wraca z gotowania, Chanyeol może zobaczyć jego zabandażowaną rękę i przewieszenie na ramieniu. Po raz kolejny czuje winę tryskającą wewnątrz siebie i po raz kolejny zostaje przypomniany o swoich rozmiarach w porównaniu do Baekhyuna.
Żaden z nich nie mówi. Obaj mogą poczuć poczucie winy drugiego, jak również niechęć do przeprosin ( ponieważ nawet teraz hamuje ich duma i zaprzeczenie), ale żaden tego nie akceptuje.
Cisza zaczyna się normalnie, z napięciem w powietrzu, gdy idą z zamiarem robienia swoich własnych rzeczy, ale wtedy wydaje się, że to rośnie, ponieważ, podczas gdy zazwyczaj spoglądaliby na siebie złowrogo, ilekroć nie rozmawiają, tym razem po prostu unikają swoich spojrzeń i siebie nawzajem, prawie z chęcią przegrania niezliczonej ilości mini konkurencji, które zawsze mieli pomiędzy sobą.
To dziwne i pozostawia niewygodne uczucie w jego sercu, aż nagle nie może tego znieść.
- Więc zamierzasz odpowiedzieć na moją ankietę, czy nie? - pyta nagle Chanyeol, po raz pierwszy przełamując ciszę między nimi. Spodziewał się, że Baekhyun będzie kontynuował igorowanie go i może to było to, co planował mniejszy, ale w końcu spojrzał od swojego telefonu.
- Jaką ankietę?
- Ankietę, którą stworzyliśmy z Kyungsoo do naszego badania. Co innego? - Chanyeol przewraca oczami, gdy wyciąga arkusze, w uldze, że napięcie z powrotem wraca do normy.
- Niech lepiej te pytania nie będą zbyt osobiste... jak pytanie, czy wolę koty od psów, czy coś... - Baekhyun ostrzega, gdy krzyżuje nogi, czekając aż Chanyeol się przygotuje. - ... Zapytaj mnie o życie seksualne, czy coś.
Chanyeol wysyła mu spojrzenie, mówiące czy-ty-sobie-ze-mnie-żartujesz. Czy ten idiota potrafi odróżnić różnicę pomiędzy życiem prywatnym, a publicznym?
- Nikt nie chce wiedzieć o twoim życiu seksualnym, idioto. - przewraca oczami po raz kolejny, gdy patrzy na swoje pierwsze pytanie. - Wystarczy słyszenie ciebie, robiącego to z kimś innym.
- To był twój wybór.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - przerywa Chanyeol, a Baekhyun mruży oczy.
- Co to za temat, który badasz?
- Miłość. - Chanyeol odpowiada natychmiast, jakby przewidywał pytanie Baekhyuna i mniejszy wypuszcza z siebie sfrustrowane westchnienie.
- Nie jestem-
- Tak, jesteś. Nie pytam o twoje życie miłosne, tylko o opinię o tym.
- Kurwa, Park Chanyeol, weź kogoś innego do-
- Przynajmniej zrób to dla Kyungsoo! - krzyczy Chanyeol, a Baekhyun zatrzymuje się w swoich działaniach. - Ciężko pracował dla tego projektu. Będąc szczerym, mam to w dupie, ale on jest co do tego bardzo zmotywowany. Chce, by uczestniczyło w tym tak wiele ludzi, jak to możliwe i naprawdę, gdyby to go mniej obchodziło, w ogóle bym ciebie nie pytał.
Następuje krótka cisza. Baekhyun gapi się na Chanyeola, a Chanyeol gapi się na Baekhyuna, prawie jakby patrzenie na niego mogło go podpalić. - Mogę kłamać, nie?
- Cóż, lepiej, jeśli byłbyś na temat tego szczery, ale szczerze, nie obchodzi mnie to. Nie zamierzam powiedzieć Kyungsoo, że kłamałeś. - Chanyeol krzyżuje nogi. - Więc, pierwsze pytanie?
- Nie.
- Wierzysz, że jest "zawsze" w miłości?
- Nie.
- Wierzysz, w takie coś jak bratnia dusza?
- Nie.
- Masz dziewczynę/chłop-
- Nie.
- Czy kiedykolwiek kogoś kochałeś?
- Nie.
- Co jest silniejsze? Pożądanie czy-
- Pożądanie.
- Czy wierzysz w znalezienie miłości w pożądaniu?
- Nie.
- Masz przyjaciół z korzyściami? - Baekhyun się śmieje.
- Jak myślisz? - Chanyeol mruży oczy, wzdycha i skrobie coś na papierze.
- Czy kiedykolwiek zmieniłeś się dla kogoś?
- Nie.
- Uważasz, że zdradzanie jest w porządku?
Następuje cisza. Wtedy:
- To nigdy nie jest w porządku. - odpowiada Baekhyun, a kiedy Chanyeol zaczyna zapisywać, Baekhyun niespodziewanie kontynuuje. - To nie ma znaczenia, co kurwa robisz, jak bardzo ich lubisz, jak bardzo oni cię lubią, albo dlaczego w ogóle się spotykacie, ale jeśli randkujecie, nigdy nie powinieneś kogoś zdradzać. - Chanyeol mruga.
- Uh, okej... - gdy pisze Ekstremalnie Silne Zaprzeczenie na swoim sprawozdaniu, Baekhyun kładzie się na łóżku i odwraca plecami do współlokatora.
- Co jest najważniejszą częścią w związku?
- Seks. - uparcie odpowiada Baekhyun.
- Gdyby ktoś, kogo nie lubisz w sposób romantyczny, zaprosiłby cię na randkę, zaakceptowałbyś to? Czemu tak/czemu nie?
- Nie, bo uprawianie seksu z jedną osobą jest nudne, a ja nie chcę zdradzać. - Chanyeol wywraca oczami na spodziewaną odpowiedź i zapisuje ją.
- Jaka jest twoja orientacja?
- Gej. Po co innego jest ta szkoła? - Baekhyun przewraca oczami na głupie pytanie, a Chanyeol się naśmiewa.
- Nie wszyscy tu to geje. Nie znieważaj pytania Kyungsoo. - mówi złośliwie Chanyeol. - Wiek i płeć?
- Nie zadawaj mi pytań, na które odpowiedź już znasz, idioto. Sam sobie zapisz. - wkurzony Chanyeol rzuca długopisem w Baekhyuna, a następnie bierze kolejny, gdy sam wypełnia resztę.
- Skończone?
- Tak. Idź teraz do swojego nieba. - Chanyeol odwraca się i zaczyna wypełniać odpowiedzi Baekhyuna. Baekhyun wyciąga telefon i zaczyna coś na nim robić. Chwilę później przesuwa się.
- Odpowiadałeś na te pytania?
- Co? ... Nie... - Chanyeol odpowiada wolno, gdy kontynuuje pisanie.
- Więc dlaczego na nie nie odpowiesz?
- Czemu powinienem? To ja tu jestem tym, który zadaje pytania-
- Więc masz większe wymiary próbki? Huh?
- ... - cichnie na moment Chanyeol, następnie wzdycha. - Zgaduję, że zrobię to później. - mruczy do siebie.
- Więc, Park Chanyeol... - Baekhyun odkłada swój telefon na biurko i bawi się materiałem przewieszenia na ramieniu. - Czy jest takie coś jak "zawsze" w miłości?
- Oczywiście. - Chanyeol odpowiada automatycznie, nawet jeśli pisze. - Miłość dominuje wszystko, o wiele więcej niż możesz sobie wyobrazić. Choć raz wierzyłeś w miłość, założę się, że tak. - zauważa jak Baekhyun się napina. - Tylko, że... nie wiem co do licha ci się stało, ale pewnego dnia będziesz-
- Wyrosłem. - Baekhyun odpowiada cichym głosem.
- ... Co-
- Wyrosłem z gówna, które ludzie mieli zwyczaj mówić mi codziennie. - Baekhyun odpowiada wzburzonym głosem. - Z bajek i tych komedii, gdzie wszystko staje się na końcu perfekcyjne, wszystko z powodu miłości. To nie ma kurwa żadnego sensu. Są dla dzieci, które chcą wierzyć w coś więcej niż ten pusty świat, w którym żyjemy, ale pewnego dnia zdadzą sobie sprawę, że to wszystko to kłamstwo. Ty też, Park Chanyeol, kiedy dorośni-
- Kurwa, Byun Baekhyun, nigdy w swoim życiu się tak kurwa nie myliłeś! - krzyczy Chanyeol, mimo tego, że dobrze wie, że jest późno w nocy i ludzie prawdopodobnie idą spać. - Miłość nie musi być romantyczną miłością. To może być miłość, którą wkładasz w swoją pracę, gdy ją robisz. To może być radość, kiedy widzisz jak twoje dziecko idzie po raz pierwszy. To może być ból, kiedy widzisz swojego przyjaciela w szpitalu. To może być złamane serce, gdy twój ukochany kocha kogoś innego. To może być gorycz, żal i złość, które czujesz, gdy osoba, którą kochasz najbardziej, patrzy na ciebie z absolutną nienawiścią i obrzydzeniem-
- Przestań. Po prostu przestań.
- Nie wiem co do diabła jest z tobą nie tak, ale miłość jest wszędzie. Pożądanie nie. Nie masz jebanego pożądania do jebanego stołu, to po prostu jest w chuj dziwne. Ale miłość, na miłość boską, to oglądanie twoich rodziców zakoch-
- Park pieprzony Chanyeol-
- A ja ci udowodnię, że się mylisz, Byun Baekhyun. - kończy Chanyeol i to wtedy, gdy Baekhyun podnosi swoje oczy i spotyka zdeterminowane spojrzenie Chanyeola. - Pokaże ci, czym kurwa jest miłość. Patrz, jak kogoś kocham i go zdobywam. Patrz jak jestem z nim szczęśliwy i jak kurewsko się mylisz.
- Czy to wyzwanie? - pyta Baekhyun z uniesioną brwią ale bez wyrazu twarzy.
- Tak. Oczywiście. - odpowiada Chanyeol pewnym głosem. - I nie umrę, dopóki nie pokaże ci czym jest prawdziwy świat.
*
Następnego ranka, Chanyeol zostaje obudzony przez swój dzwonek. Wstaje i jęczy, gdy łapie za przeszkodę, która go obudziła.
- Co. - warczy do telefonu, kiedy widzi "Kris" na ekranie.
- Zgadnij co!
- Co?
- Szkolne statystyki... zmieniły się!
- Co?!
- Chodź tu, w tej chwili!
Narzekając do siebie, Chanyeol zrzuca z siebie pościel i podnosi się na łóżku. Przecierając oczy, szura nogami do łazienki, by umyć twarz. Gdy wyciera twarz, widzi pościel Baekhyuna skopaną na ziemię, szorty podwinięte do góry, aż jego białe uda są odsłonięte. Czuje się trochę winny, kiedy jego oczy suną do pasu na ramieniu Baekhyuna, ale wiedząc jak bardzo Baekhyun nienawidzi gorąca, Chanyeol chwyta za pościel i wtyka ją dookoła łóżka Baekhyuna, aż jest tak ciasno, że Baekhyunowi zabierze dużo, dużo czasu, by to zdjąć, wybiega za drzwi i śpieszy do pokoju Krisa.
- Co ci tak długo zeszło? - pyta Kris, gdy otwiera szerzej drzwi, by wpuścić swojego przyjaciela do środka.
- Powinieneś się cieszyć, że dla ciebie w ogóle wyszedłem z łóżka. - mruczy do siebie Chanyeol, kiedy siada na łóżko Krisa.
- W każdym razie, mówiłem... - Kris wyjmuje swój laptop i zaczyna pisać. - Wiedziałeś, że tajemniczy Moon Angel jest na równi z Taeminem, jako druga dziwka? - Chanyeol otwiera usta w zdziwieniu.
- Co? Poważnie? - Kris przytakuje ponuro. - W takim razie, dowiedziałeś się, kim jest ta osoba?
- Nie, w ogóle. - wzdycha Kris. - Wciąż w ogóle nie mam pojęcia, nawet jeśli powinienem być pierwszym, który wie wszystko o tej szkole.
- Więc... co z tobą i Joonmyu- - Kris podnosi rękę.
- Nie, Chanyeol, po prostu nie. - Kris mówi twardo, gdy kontynuuje pisanie. - Mój Joonmyun jest zbyt słodki i niewinny, by być czymś takim. A nawet jeśli jest... niech tak będzie-
- Dobra, już dobra. Czaje. Jezu. - mruczy do siebie Chanyeol, w obawie, że jego przyjaciel może przejść w stan hiperwentylacji, po przez rozmyślanie nad czymś nie do pomyślenia.
- Również, tak poza tym, Joonmyun wciąż jest w rankingu najbardziej nerdowatych nerdów w tej szkole, w związku z tym-
- W porządku! Dlaczego my w ogóle rozmawiamy o Joonmyunie?
- Ponieważ on jest słodziakiem i o mój boże, słyszałeś kiedyś, kiedy- - Kris zaczyna mówić o swoim doświadczeniu podczas spotkania Rady z Joonmyunem i Chanyeol wzdycha, gdy wycisza się automatycznie, wiedząc, że to nie jego wina, odkąd jego przyjaciel zadzwonił do niego tak rano, po nic.
- Jakie tam są inne rankingi? - Chanyeol pyta śpiąco, tylko po to, by zatrzymać Krisa on ekscytowania się swoim 'crush'em'.
- Jest tego masa, stary... - natychmiast odpowiada Kris, gdy wciąż pisze. - Oh i jesteś pierwszy w jednym z nich. - oczy Chanyeola powiększają się, gdy siada.
- Co do diabła?
- Jesteś rankingowany jako najlepszy za posiadaniu najseksowniejszego głębokiego głosu w szkole.
- ... - Chanyeolowi brakuje słów, gdy otwiera usta w niedowierzaniu, ale Kris nic nie widzi, gdy kontynuuje przewijanie w dół.
- Jesteś w kolejnym!
- Którym?
- Jesteś pierwszy za posiadanie najbardziej idiotycznego uśmiechu w szkole.
-... - Chanyeol wzdycha, gdy zakrywa swoją twarz jedną ręką. Zamierza już nigdy więcej się nie uśmiechnąć.
- A ty? - pyta, gdy wyleczył się z "obrażającego rankingu", który Kris musiał zrobić.
- Ja? Cóż... Jestem w jednym z nich... tak myślę... - mówi Kris, gdy kontynuuje przeglądanie rzeczy. -... za posiadanie największych dłoni yaoi.
- Co?- Chanyeol zaczyna się śmiać, ale wtedy coś sobie przypomina. - Co to yaoi?
- ... Ty nie rozumiesz. - wzdycha Kris, kiedy poklepuje swojego przyjaciela po plecach i chwyta za kanapkę z biurka. Właśnie wtedy, Chanyeol przypomina sobie o czymś i uśmiecha się szeroko.
- Oi, kolego. - Chanyeol wyskakuje, gdy ogląda Krisa biorącego kanapkę w swoje usta. - Dzięki za tamten dzień, stary.
- Co? - pyta zmieszany Kris.
- Kiedy kupiłeś dla mnie kanapkę. Ponieważ przegapiłem kolację?- Kris kontynuuje gapienie się w swojego przyjaciela.
- Kilka dni temu? Kupiłeś mi kanapkę i dzwoniłeś do mnie chyba z 10 razy, ponieważ przegapiłem kolację? - powtarza Chanyeol, oglądając jak jego przyjaciel przewraca oczami.
- Przestań gadać głupoty, Chanyeol. - Kris bierze kolejnego gryza. - Wiesz, że nie wydałbym na ciebie pensa.
Chanyeol zastyga.
Kris ma rację.
Kris nigdy nie wydaje pieniędzy na ludzi, chyba że jest to absolutnie konieczne.
...
W takim razie, kto kupił mu kanapkę?
Kurwa.
- Mówiąc o kanapkach, - kontynuuje Kris, gdy kończy ostatni gryz. - sklep z kanapkami właśnie został otwarty nie tak dawno temu i mamy zniżki za celebrowanie otwarcia. To dlatego tak wiele ludzi ostatnio nie je kolacji, by skończyć odrabiać pracę domową i w zamianie jedzą te przecenione kanapki. Wiesz, jeśli powiesz "lubię ser" do właściciela, którym jest mężczyzna z okrągłymi okularami, dadzą ci 20% rabat z przecenionej kanapki! - Chanyeol przewraca oczami. Oczywiście, że Kris wie o takich rzeczach. Znowu się wyciszył, gdy jego przyjaciel kontynuował mówienie. Jakby instynktem, Chanyeol wstaje.
- Muszę iść, stary. - mówi, gdy kieruje się ku drzwiom. Kris spogląda od swojego komputera.
- Czemu?
- Po prostu... - uśmiecha się z wyższością Chanyeol. - Mam coś do zrobienia. Kogoś do powkurzania.
- Co? Kogo? - jak na zawołanie, przeszywający wrzask "PARK CHANYEOOOOOOOOOOL" wybucha w powietrze i uśmiech Chanyeola powiększa się jeszcze bardziej.
- To.
- WYDOSTAŃ MNIE Z TEJ JEBANEJ POŚCIELI!
*
Jasna cholera.
Chanyeol kontynuuje przeklinanie, gdy czeka na zewnątrz budynku akademika, wykrzykując bluźnierstwa w swojej głowie, kiedy spogląda w noc.
Jego wykładowca dentystyki właśnie mu powiedział, że jego zatrzymanie odbędzie się dzisiejszej nocy, a on spędzi całą noc patrolując dookoła akademików, by zobaczyć, czy ktoś nie łamie zasad.
To wszystko wina Byun pieprzonego Baekhyuna.
Chanyeol chciał na nowo zacząć rok, próbując pokazać się z dobrej strony wszystkim swoim wykładowcom, ale skończył przejściem na złą stronę, zamiast na tą neutralną.
Do cholery, chciałby żeby Baekhyun tu teraz był i nie obchodzi go, czy będzie musiał patrolować z tym opuszczonym przez Boga chujem, tak długo, jak nie jest w ich pokoju, śpiąc sobie spokojnie i dostając więcej niż zasługuje.
... Albo nie.
Jak na zawołanie, Chanyeol słyszy kroki z wnętrza budynku, a następnie nieprzyjemny głos wypełnia jego uszy.
- Ty jesteś moim partnerem na dzisiaj? - głos Baekhyuna jest zirytowany, kiedy wychodzi, by spotkać swojego wroga. Chanyeol przewraca oczami i fuka w frustracji.
- Jakby bycie z tobą przez większość dnia było niewystarczające!
- Co, myślisz, że ja tego chcę? - śmieje się Baekhyun. - Ty nawet nie dajesz mi spokoju, gdy kogoś pieprzę!
- To też mój pokój, jakbyś zapomniał. - Chanyeol krzyżuje ramiona i ugh, chce po prostu wydostać się z tego miejsca. - I zakładam słuchawki. Nikt nie chce słyszeć, jak kogoś pieprzysz. W ogóle nikt nie chce cię słuchać.
- Spójrz, Park Chanyeol, powinieneś być szczęśliwy, że toleruję twoją obecność, ale nawet kurwa się nie waż umieszczać perfum o zapachu ogórka w łazience-
- A co mnie powstrzymuje? Definitywnie nie twoje przygody na jedną noc-
Baekhyun popycha Chanyeola.
Rozgniewany Chanyeol podchodzi bliżej i również popycha Baekhyuna.
- W czym kurwa masz problem? - warczy. Baekhyun wzrusza ramionami i odwraca wzrok, krzyżując ramiona i Chanyeol odsłania się, więdząc, że wygrał.
To zły wybór.
Natychmiast, Baekhyun uderza, gdy posuwa się do przodu i pcha Chanyeola jeszcze raz, używając swojego rozmiaru i szybkości na swoją korzyść. Zaskoczony Chanyeol jest zmuszony niekontrolowanie się wycofać, aż jego stopa uderza o donicę. Wspomniana donica przewraca się i tłucze o podłogę, rozbijając się na milion części.
Dźwięk jest przeszywający i Chanyeol z Baekhyunem krzywią się na głośność.
- Zobacz, co zrobiłeś! - syczy Baekhyun, gdy kuca, by sprawdzić uszkodzenia. Obrażony Chanyeol otwiera usta w niedowierzaniu.
- Popchnąłeś mnie, ty dupku! To jest to, co zrobiłeś!
- Czekaj, czekaj, czekaj. Jak możesz obwiniać mnie, jeśli to twoja ogromna niezdarna stopa! Jeśli zareagowałbyś odpowiednio, kiedy cię popchnąłem, to by się nigdy nie st-
- Jeśli w ogóle byś mnie nie popchnął, to by się nigdy nie zdarzyło! - po tym następuje cisza, gdy decydują się rozliczyć kłótnię spojrzeniami. Nagle coś wibruje w kieszeni Baekhyuna. Wysyłając ostatnie z morderczych spojrzeń, Baekhyun odwraca się i wyjmuje telefon, gdy czyta wiadomość. Wzdychając w irytacji, pcha telefon w twarz Chanyeola.
- Co jest kur-
- Czytaj, ty głupi olbrzymie. - Chanyeol zezuje oczy, gdy gapi się w ekran.
"Baekhyun ssi,
Tu Pan Jung, twój wykładowca psychologii, który dał ci zatrzymanie. Oglądam ciebie i twojego partnera z okna biura.
Mam nadzieję, że obydwaj się zachowujecie i wykonujecie odpowiednio swoją pracę. To będzie służyć jako ostrzeżenie dla was, inaczej będę was widywał na przyszłych zatrzymaniach.
P.S: Zamierzam udawać, że nigdy nie zbiliście tej donicy."
- Kurwa. - klnie Chanyeol. - Nie mogą kontrolować nas w ten sposób! Jesteśmy dorośli!
- Ty, dorosły? - szydzi Baekhyun. - Najzabawniejsza rzecz jaką słyszałem. Ktokolwiek nazwie cię dorosłym, wyraźnie nie zna twojego dziecinnego umysłu.
- Zamknij się do kur- - w tym momencie wibruje telefon Chanyeola. Rozgniewany, wyciąga go z kieszeni i zastanawia się, kto kurwa ma czas i energię, by do niego pisać w środku nocy, gdy czyta wiadomość-
" Chanyeol ssi,
Uspokójcie się, możemy was stamtąd usłyszeć.
P.S: Przestań przeklinać i zacznij patrolować. Znajdźcie przynajmniej trzech czających się studentów, albo zobaczysz siebie o tej samej godzinie z tą samą osobą jutrzejszej nocy. "
To od jego wykładowcy dentystyki.
Wypuszczając sfrustrowane sapnięcie, upycha telefon z powrotem w kieszeń, gdy łapie nadgarstek Baekhyuna, ciągnąc go do środka akademika.
- Co do? Nie dotykaj mnie kurwa- - Bez słowa, Chanyeol wyciąga swój telefon i rzuca nim w Baekhyuna, który łapie go szybko.
- Znasz moje hasło. - Chanyeol wzdycha z przygnębieniem na ten fakt, kiedy ogląda swojego wroga odblokowującego jego telefon, następnie czyta wiadomość pod spodem.
- Kurwa. - szepcze Baekhyun.
- Masz kurwa rację. Teraz się pośpiesz i podziel akademik do patrolowania dla każdego z nas.
*
Godzinę później
- W tym tempie, nigdy nie wydostaniemy się z drugiego zatrzymania. - syczy Baekhyun, kiedy spotykają się ponownie w środkowym punkcie akademika z ciężkimi powiekami i ociężałymi krokami.
- I czyja to wina? - odcina się Chanyeol, gdy ześlizguje się po ścianie z mózgiem grożącym wyłączeniem i nogami prawie odmawiającymi posłuszeństwa. - Kim był ten, który chciał wypuścić każdą jedną pieprzoną osobę, którą znaleźliśmy?
- Nie zrozumiałbyś. - odpowiada Baekhyun, kiedy krzyżuje ramiona, wkurzony, że nawet jeśli Chanyeol siedzi, wciąż czasem sprawia wrażenie przytłaczającego. - W końcu nie masz przy-
- Kurwa, Byun Baekhyun, zamknij się!
Ku zaskoczeniu Chanyeola, Baekhyun to robi, ale wtedy znowu, nie powinien być. Ostatecznie, obydwaj są bardzo zmęczeni i już chcą wskoczyć do swoich łóżek i nigdy się nie obudzić.
Chanyeol opiera swoją głowę o ścianę, otwierając oczy na krótki moment, kiedy słyszy szuranie kroków za rogiem, ale już o to nie dba, ponieważ jest całkiem pewny, że Baekhyun zatrzymałby go od złapania tych intruzów.
- Nie idź! - szorstki głos szepcze cicho. - Proszę... To było takie dobre, ale nie chcę na tym kończyć. Może możemy się kiedyś spotkać? Jak masz na imię?
Następuje cisza, następnie jakiś bardzo miękki głos, tak cichy, że Chanyeol nie może zbytnio złapać, kto mówi.
- Huh? - szorstki głos znowu się pojawia, jego głos nieskończenie głośny od drugiego i brwi Chanyeola drgają w irytacji, życząc sobie, by mówił ciszej. - Moon Angel?
Z tym oczy Chanyeola natychmiast się otwierają i szybko wstaje.
- Moon Angel, czekaj! Daj mi swój numer! - woła głos, a Chanyeol zaczyna iść w pośpiechu w jego stronę, sylwetka dużego nieznajomego mężczyzny wpatruje się rozpaczliwie za kimś, kto wchodzi mu w widok i przyspiesza kroku.
Gdy skręca w róg, widzi o wiele mniejszą sylwetkę, niską dla mężczyzny, ale wysoką dla dziewczyny i Chanyeol wciąż jeszcze nie może całkiem pojąć, kto to jest. Idzie szybciej z wyciągniętą ręką, gdy kompletnie ignoruje szorskiego mężczyznę, widok Moon Angel robi się wyraźniejszy, ale wciąż nie wystarczająco wyraźny, by zobaczyć, kto to dokładnie jest. Jego usta są otwarte, zdesperowane, by poprosić Moon Angel o odwrócenie-
- P-Prze-
Chwyta go dłoń i zatrzymuje go z niezwykłą siłą.
Ten ruch jest zaskakujący i Chanyeol może poczuć jak jego słowa utknęły mu w gardle, gdy zostaje odciągany przez osobę o wiele niższą od niego.
- Co jest kurwa? - szepcze Chanyeol, gdy przygląda się bezradnie Moon Angel (albo jego braku), który zniknął mu z widoku. Rozgniewany i absolutnie sfrustrowany na to jak blisko był odkrycia kim jest Moon Angel, Chanyeol odwraca się do Baekhyuna, prawie zaślepiony swoją złością, gdy zaciska mocno pięści.
- Za co to kurwa było? Byłem kurwa tak blisko dowiedzenia się kim jest Moon A- - ucina mu śmiech Baekhyuna.
- Chcesz się dowiedzieć, kim jest Moon Angel? - Baekhyun znowu się śmieje, tonem bez humoru. - Cóż, pozwól mi teraz powiedzieć- ty nie chcesz wiedzieć, kim on jest.
- Więc to on, hę? - pyta triumfalnie Chanyeol. Baekhyun przewraca oczami.
- Oczywiście, że to on. Kogo innego oczekiwałeś?
- Tylko kurwa poczekaj, Byun Baekhyun... - Chanyeol dźga palcem w klatkę piersiową Baekhyuna, który robi krok do tyłu bez strachu. - Dowiem się, kim jest Moon Angel i będę śmiał ci się w twarz.- Baekhyun zwęża oczy.
- Wlicz się jako uratowanego przeze mnie. - odpowiada głosem ociekającym jadem. - Idź i dowiedz się, kim jest Moon Angel, jeśli chcesz. Ale pozwól mi powiedzieć, Park Chanyeol, kiedy się dowiesz kto to jest, będziesz tego żałować. - z tym odchodzi, zostawiając Chanyeola dymiącego ze złości.
*
Nawet jeśli Chanyeol i Baekhyun z powodzeniem znaleźli trzech ludzi, którzy łamali szkolne zasady i włóczyli się po szkole po godzinach, Chanyeol wciąż pozostaje niezadowolony następnego ranka, gdy powolnie je swoje śniadanie.
- Wszystko okej, stary? - pyta Kris, gdy trąca łokciem swojego przyjaciela, ale Chanyeol go ignoruje, gdy myśli o ostatniej nocy.
Może Baekhyun próbował uniemożliwić mu zobaczenia kim jest Moon Angel, ale Chanyeol po prostu wie, że skądś zna Moon Angel. Budowa ciała jest znajoma i Chanyeol wie, że ta osoba jest tego samego wzrostu co Baekhyun ale wygląda na o wiele, wiele niższą.
Chanyeol po prostu wie, że Moon Angel jest kimś bardzo znajomym, ale po prostu nie wie kto to jest!
A to jest to, co go wkurwia!
I co poza tym kurwa mówił Baekhyun, to całe gówniane "Nie chcesz wiedzieć"?
Gówno prawda! Chanyeol chce wiedzieć i będzie przeklęty, jeśli się nigdy nie dowie!
Jebać Moon Angel! Jebać życie! Jebać Byun Baekhyuna!
Jebać jego wykładowcę!
*
Spędza czas w pokoju Krisa, po dniu wykładów jego głównego przedmiotu.
- Więc jak tam ty z Tao? - pyta Kris, a Sehun przewraca oczami.
- Naprawdę go nie rozumiem. - odpowiada Sehun, gdy pije łyczkami swoją bubble tea. - Obrażam go cały czas, ale on wciąż nie jest nawet obrażony!
- To przez to, że obrażasz go tak często, że to już nawet nie obraza. - odpowiada ponuro Kris, gdy pisze na swoim ukochanym komputerze. Chanyeol gapi się z szeroko otwartymi oczami.
- Zaraz, myślałem, że już zmieniłeś współlokatora?!- pyta Chanyeol, a Sehun ponownie przewraca oczami.
- Jesteś głupi? To było wieki temu! Jak możesz nie wiedzieć- -Sehun kontynuuje paplanie przypadkowego bełkotu, od narzekania na kolegowanie się z kimś, kto nawet nie zwraca uwagi na jego życie, do głupich, pijanych idiotów, którzy blokują korytarz.
- Co ma na myśli to, to, że jego zamiana się nie powiodła i utknął z Tao na całe życie.
- Mówiłem ci, że to nie zadziała! Kto zaakceptowałby zgłoszenie o umieszczeniu cię w pokoju z twoim byłym crush'em?
- Niech was wszystkich! - skomle Sehun.
- A propos, - wyskakuje Kris, zaprzestając swojemu szkolnemu blogowaniu. - Prawie cię nie widujemy, czemu?
Chanyeol na chwilę zastyga. Będąc szczerym, nawet nie zauważył, ponieważ obecnie wydaje się, że każdy zakątek jego życia jest atakowany i okupowany przez pewnego małostkowego bachora nazwanego Byun Baekhyun.
- Bo pewien ktoś nie przestaje zawracać mi głowy! - odpowiada, myśląc w złości wstecz, przypominając sobie, że musiał uprać Baekhyunowi ubrania, ponieważ ten mały nie mógł okupować łazienki i wtedy jego smród wypełniał cały pokój.
- Byun Baekhyun jest takim dupkiem! Wie, że mój główny wykładowca mnie nienawidzi, więc kiedy tylko mam zajęcia rano, upewnia się, by wstać super wcześnie i zajmować łazienkę przez godzinę! - wścieka się Chanyeol, przypominając sobie, jak musiał uczestniczyć na zajęciach z rozczochranymi włosami i porannym oddechem. To było takie żenujące.
- Nie jest taki zły... - mruczy do siebie Sehun, ale wystarczająco głośno, by Chanyeol i Kris go usłyszeli. Chanyeol odwraca się, by spojrzeć na niego ostro, podczas gdy Kris wysyła modlitwy do kogokolwiek, kto byłby w stanie uratować Sehuna od gniewu Chanyeola.
- Coś ty właśnie powiedział?- warczy Chanyeol, a Kris gestykuluje Sehunowi, by się zamknął i przestał gadać, ale wydaje się, że Sehun nie widzi.
- Właściwie jest całkiem miły. - odpowiada Sehun, nieświadomy śmiertelnego spojrzenia stworzonego do zabijania, wysyłanego w jego stronę. - Wysłuchajcie mnie. Pamiętacie ten czas, kiedy byłem spłukany i nie miałem pieniędzy, by kupić jedzenie?
Kris przytakuje niepewnie, podczas gdy Chanyeol potrząsa głową.
- Widzicie! Nawet nie zwracacie na mnie uwagi... - mruczy w złości Sehun, krzyżuje ramiona, następnie kontynuuje. - W każdym razie... Głodowałem i obserwowałem wszystkich jedzących swoje pyszne jedzenie, podczas gdy w tym samym czasie patrzyłem na mój pusty portfel... i narzekałem do hyunga, Krisa - - cholera jasna nie wciągaj mnie w to... myśli sobie Kris.- i wtedy znikąd Byun Baekhyun-hyung poklepał mnie po ramieniu i dał mi chyba z pięć kanapek. Potem powiedział coś w stylu: "Nie musisz mi oddawać, dostałem je za darmo" i wtedy odszedł. Byłem taki wzruszony, ja po prostu... -wzrusza się Sehun.
Kris zamyka oczy, przygotowując się do wybuchu Chanyeola, ale po kilku sekundach ciszy, otwiera jedno oko, zastanawiając się, dlaczego wszystko jest ciągle spokojne.
- Czekaj... dał ci kanapki? - mruga Chanyeol z wielkimi oczami. Sehun przytakuje. - Jak te pakowane kanapki z-
- To o tym mówiłem ci któregoś dnia. O tym sklepiku z przecenionymi kanapkami, który właśnie został otwarty... To Baekhyun powiedział mi o zniżkowym kodzie... - wtrąca się Kris, czując potrzebę wtrącenia się, by odwrócić uwagę Chanyeola, w razie wypadku, gdyby Chanyeol wybuchł.
Następuje długa cisza i przez moment Kris myślał, że coś zrobił źle.
Wtedy nagle Chanyeol wstaje automatycznie, kierując się sztywno ku drzwiom, zanim zamyka je za sobą. Kris wpatruje się w Sehuna rozszerzonymi oczami, a maknae tylko wzrusza ramionami.
*
Chanyeol otwiera drzwi do swojego pokoju i tak jak właśnie podpowiedział mu instynkt, Baekhyun jest w środku.
I tak się składa, że właśnie konsumuje kanapkę.
Następuje pomiędzy nimi cisza, gdy Chanyeol stoi przy drzwiach, wpatrując się na Baekhyuna, który wciąż delikatnie je. Jedyny słyszalny dźwięk to mlaskanie Baekhyuna.
Baekhyun mruga na niego i choć raz Chanyeol może zrozumieć, dlaczego ludzie uważają jego wroga za niewiniątko - te oczy was oszukają.
- Co? - Baekhyun pyta, kiedy kończy, podnosząc nogi z podłogi i opierając je na swoim kręconym krześle, odkręca się zanim znajduje się twarzą do laptopa. Chanyeol w tym czasie skanuje oczami biurko Baekhyuna, rozszerzając oczy, kiedy widzi znajome opakowanie, które zawierało darmową kanapkę, którą dostał którejś nocy.
- S-S-S... Skąd masz tą kanapkę? - Chanyeol pyta, zalewając się rumieńcem z zakłopotania, kiedy uświadamia sobie, że nie może mówić poprawnie.
- Ze sklepu zniżkowego na dole. Czemu? - Baekhyun odpowiada zwyczajnie, prawie grzecznie, gdy bierze kolejnego gryza i pisze coś swoją lewą ręką. Następuje kolejna cisza, która ich pochłania, z wyjątkiem powolnie piszących palców Baekhyuna.
- T-T-Tamtego d-dnia... ja... - Chanyeol milknie, jego szyja staje się czerwona na jego niezdolność ponownego mówienia. - C-Czy t-ty...
- Na miłość boską, Park Chanyeol. - mniejszy odwraca się i wpatruje w wyższego. - Jeśli masz coś do powiedzenia, po prostu to powiedz. Przestań się jąkać jak dziewczyna. - Baekhyun przewraca oczami, a Chanyeol chce po prostu uderzyć tą twarz.
- TA KANAPKA Z KTÓREJŚ NOCY... TA DARMOWA, KTÓRĄ DOSTAŁEM... - Chanyeol krzyczy, wypychając siłą słowa, które zagrożone były utknięciem w jego gardle. -... BYŁA TWOJA...?
Następuje cisza i Chanyeol widzi jak Baekhyun zastyga. Starszy rzuca okiem na zmniejszającą się kanapkę w swojej dłoni, sztywnieje, następnie odwraca się twarzą do laptopa.
-... Nie wiem o czym mówisz. - w końcu odpowiada, jego głos jest praktycznie monotonny, gdy znowu zaczyna pisać swoją lewą ręką, ale tym razem jest to bardziej systematyczne, prawie jakby wpisywał bez przerwy jedną literę, co Chanyeol wie, że robi. Założę się na moje skarpetki, że wpisuje literę "B".
- Ty kłamco. - ku jego przerażeniu, Chanyeol konkluduje instynktownie. - Nie możesz kurwa mnie kłamać, Byun Baekhyun. - przez moment, Baekhyun się nie rusza i Chanyeol mógłby uwierzyć, że Baekhyun go zignorował.
- ... To co? Co jeśli ta kanapka była dla ciebie? Czy ja poważnie jestem tak kurewsko złą osobą, by zostawić swojego współlokatora, głodującego, kiedy wiedziałem, że przegapi kolację? - Baekhyun w końcu krzyczy, ale wciąż odmawia spojrzenia na Chanyeola. Mrugając w zaskoczeniu, olbrzym widzi jak ramiona mniejszego się trzęsą, cofając swój wściekły ton, gdy widzi te małe uszy oblane czerwienią z zakłopotania.
-...- decydując się powstrzymać swoje niezamierzone dręczenie, Chanyeol nareszcie opuszcza drzwi i zamyka je cicho za sobą, posuwając się, by usiąść przy swoim biurku.
Najpierw, Baekhyun spodziewał się Chanyeola krzyczącego na niego w złości, patrzącego na niego w obrzydzeniu za zjedzenie czegoś, czego dotknął, albo w ostateczności śmiania się z niego za bycie przez to przepracowanym, ale kiedy cisza wisi w powietrzu, Baekhyun jest wdzięczny (aczkolwiek zaskoczony i trochę zmieszany), ponieważ to daje mu czas na uspokojenie się.
Kiedy znowu zbiera się do kupy i zaczyna usuwać wszystkie "B", które napisał, Chanyeol coś mruczy.
- Co? - pyta Baekhyun, chociaż mógłby być pewny, że Chanyeol właśnie rozmawiał sam ze sobą (choć to jest mało prawdopodobne).
-... Dzięki. - Chanyeol mruczy trochę głośniej i Baekhyun przestaje kasować, mruga i odwraca się do swojego wroga.
- Co? - pyta ponownie, nie dla potwierdzenia, ale także dlatego, że nie mógł załapać, co właśnie powiedział mu olbrzym.
- Słyszałeś mnie. Nie mam zamiaru znowu tego powtarzać. - chrząka Chanyeol z różową twarzą, gdy kładzie się na swoje łóżko i obraca, aż jest plecami do Baekhyuna. - ... Tylko to... że myślę, że nie byłbym w stanie normalnie funkcjonować, jeśli przegapiłbym posiłek, więc-
- Wiem to, - Baekhyun odpowiada szybko, w większości chcąc zmienić temat, więc mógłby przestać nagle czuć się taki zakłopotany. - Zauważyłem, że nie jesteś w stanie skupić się na pracy, ilekroć ty... - nagle milknie, nie chcąc sprawiać wrażenia, że zauważa u niego wszystko, ponieważ oczywiście, że tego nie robi.
Niezręczna cisza wypełnia powietrze i po raz pierwszy jest to cisza, w której żaden z nich nie osłania się niczym, gotowi rzucić się na siebie, jeśli sytuacja by tego wymagała. Po raz pierwszy odbywają pierwszą rozmowę bez próbowania atakowania siebie nawzajem.
I cholera, jak niezręczne to jest.
Ale to rodzaj niezręczności, której Baekhyun nie ma przeciwko dzieleniu się.
...
Z wyjątkiem, o czym on do diabła mówi? Nie powinien się odsłaniać, tylko dlatego, że Chanyeol to zrobił. To jest to, co ludzie mu robią. Ludzie udają, że się otwierają, tak aby mogli dźgnąć Baekhyuna w plecy, kiedy on też to zrobi.
I Chanyeol po prostu taki jest.
Nie, nie jest, Baekhyun i wiesz to. Po prostu zbyt się boisz, by to zaakceptować. Głos w jego głowie krzyczy, ale Baekhyun potrząsa głową, już decydując się bardziej na zaufanie swoim przeszłym doświadczeniom niż swojemu instynktowi.
W końcu to był jego instynkt, który zaprowadził go na manowce.
Co ty sobie kurwa myślałeś, dając mu po pierwsze tą kanapkę?
- Ale to nie znaczy, że jesteśmy kolegami. - zaczyna Baekhyun, widząc jak pełna nadziei twarz Chanyeola zmienia się w tą rozczarowania, złości i zmieszania, i wstydu za pomyślenie, że kiedykolwiek mogliby być więcej niż wrogami. - Po prostu nie chciałem cię skomlącego, że przegapiłeś jedzenie, a potem wyżywającego się na mnie, kiedy nie możesz odrobić pracy domowej.
- Co do? - warczy Chanyeol, a Baekhyun krzywi się na ból i urazę w jego głosie. - Kiedy ja kiedykolwiek-
- Po prostu się kurwa zamknij, Park Chanyeol. - przerywa Baekhyun, odwracając się, kiedy poczucie winy zaczyna wkradać mu się do serca. To dla twojego własnego dobra, Byun Baekhyun. I wszyscy frajerzy, jak on, zasługują na takie traktowanie. Myśli do siebie. - Jeśli kiedykolwiek pomyślisz, że mógłbym kolegować się z olbrzymim, wielkouchym, frajerem o dużych stopach, jak ty, pomyśl jeszcze raz.
To dla twojego własnego dobra.
Napięcie wraca i tym razem Baekhyun może poczuć to dziesięć razy bardziej niż miał zwyczaj. Skupia się na tym, czuje jak nienawiść go pali i udaje nie czuć małych listków bólu i zdrady łaskoczących go po bokach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro