Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48. Będąc śmiałym

On doprowadza Chanyeola do szału.

Cały ten subtelny dotyk... tajemnicze uśmiechy...

Chanyeol chce dotknąć Baekhyuna. Chce pocałować go tak bardzo, że za każdym razem, kiedy czuje zapach truskawek i miodu, swędzi go każda komórka w jego ciele, zachęcając go do sprawienia, żeby Baekhyun był jego.

Pokrótce zastanawia się, czy Baekhyun przechodzi przez fazę. Zachowuje się dziwnie, odkąd pojawiła się Aimi.

Może dyskomfort przemienia go w coś dziwnego.



*



- Aimi?!!!!! - krzyczy Jongin. Chanyeol i Aimi odwracają się. Oczy Chanyeola rozszerzają się w zaskoczeniu, tak samo jak Aimi.

- Jongin?! - odkrzykuje. Jongin rusza w ich stronę. Chanyeol chce wypowiedzieć niemo "Gdzie byłeś?", ale nie dostaje szansy, ponieważ zaskoczenie Jongina przytłacza jego własne.

- Przez ostatnie kilka dni, widywałem Chanyeola z dziewczyną, ale nie wiedziałem, że to byłaś ty! - usta Jongina opadają w szoku. - Nie wyjechałaś do Ameryki, czy coś?

- Wyjechałam! - Aimi odwzajemnia to ciepłym uśmiechem, następnie wsadza nos w ramię Chanyeola. - Ale wróciłam dla oppy.

-...... Myślałem, że zerwaliście- - buzia Jongina jest zakryta dłońmi Aimi.

- Nie rozmawiajmy o przeszłości, dobrze? - uśmiecha się szeroko. - Zaczęliśmy od nowa. - oczy Jongina prawie wypadły mu z orbit, gdy tym razem odwraca się, by spojrzeć na Chanyeola. Chanyeol śmignął głową.

- Uh... Czy mogę sekundę porozmawiać z Chanyeolem?

- Po co? - Chanyeol oddycha z ulgą, gdy zaczyna iść w stronę Jongina, ale Aimi idzie za nim, jej pytanie wisi w powietrzu.

- Sam. - naciska Jongin. Aimi wydyma wargi, a Chanyeol śmieje się nerwowo.

- Sorry, Ai. Zaraz wrócę. - czeka na Aimi, aż poluźni swój uchwyt, ale tego nie robi.

- Myślałam, że wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, Jongin! Czemu ja też nie mogę posłuchać?

- To męska sprawa. Wyłącznie dla mężczyzn. - Jongin odpowiada prawie nieudolnie. Może ściera się z niego dziecinność. Otrząsa się z tego i czeka, aż Aimi niechętnie puszcza Chanyeola. Chanyeol bierze głęboki oddech i idzie za Jonginem.

Kiedy Jongin jest pewny, że Aimi nie może ich usłyszeć, ciągnie Chanyeola w dół.

- Co? Znowu się z nią umawiasz? Co się kurwa stało hyungowi? - syczy Jongin, szczenięce oczy wyglądają trochę na zdradzone.

- Czemu tak szybko wyciągasz pochopne wnioski? Nie umawiam się! - odszeptuje Chanyeol. - Po prostu nie wiem jak jej powiedzieć. To wszystko.

- Cóż, lepiej jej powiedz, zanim stanie się jakieś gówno! - syczy znowu Jongin. - Spójrz, wiesz, że czasami jest całkiem tępa. Nie zda sobie sprawy - albo może nie chce - aż powiesz jej to wprost i powiesz to za nią. - w jakiś sposób to sprawia, że Chanyeol robi się trochę wkurzony.

- Czemu mówisz o niej w ten sposób? Nie jest złą osobą. - broni Chanyeol. - I nie mogę tego zrobić, Jongin. Po prostu nie mogę. Próbowałem, ale nie potrafię. - młodszy wzdycha.

- Nie mogę uwierzyć, że wciąż masz do niej taką słabość. - potrząsa głową. - Tylko dlatego, że wydaje się wrażliwa, nie znaczy, że nie może tego przyjąć. Spójrz, znając ją, prawdopodobnie będzie płakać tylko jeden dzień i da sobie z tym spokój. Ona po prostu czasem wydaje się być królową dramatu, to wszystko.

- Przestaniesz? - przez chwilę patrzą na siebie gorączkowo, potem Jongin wzdycha pokonany. - Nic ci nie zrobiła. Nie wiem, dlaczego taki jesteś. Również... ja tylko... Ona wtedy potrzebowała kogoś, by się nią zajął. I myślę, że wciąż potrzebuje.

- Musisz przestać zachowywać się, jakbyś był rycerzem w lśniącej zbroi. - Jongin przewraca oczami. - Jest czasem niezdarna, czasem głupiutka, to co? Potrafi się sobą zająć. Tymczasem Baekhyun... - Chanyeol zwęża oczy, wyławiając wzmiankę Jongina, szczególnie z celowym usunięciem "hyung".

- Czemu go do tego przytaczasz? - mimo tego serce Chanyeola traci rytm na usłyszenie jego imienia.

- Nie wiem... po prostu pomyślałem... Nie powinieneś zapominać swojego początkowego celu, wiesz? Nie rozpraszaj się nią. Baekhyun będzie pasował ci bardziej. - nawet jeśli jego serce skacze z przyjemności, Chanyeol jakoś czuje się trochę podejrzany - i urażony.

- Jak to? - prostuje się lekko, a Jongin prostuje się z nim. - Czemu nagle tak podjudzasz mnie do gonienia za Baekiem? - Jongin wzrusza ramionami. - Baek nigdy nikogo nie będzie lubił w ten sposób, Jongin. Sam tak powiedział. Stracę swój czas i wysiłek, próbując go zdobyć.

- Chan-

- Będzie lepiej, jeśli będę umawiał się z Aimi. - Chanyeol kompletnie prostuje plecy. - Przynajmniej w ten sposób nie będzie to jednostronne. - ma zamiar odejść, odejść do Aimi, ale Jongin chwyta jego ramię.

- Naprawdę zamierzasz się z nią umawiać? Ale nie kochasz jej, prawda? - szczenięce oczy Jongina wróciły, jakby obawiał się, że Chanyeol zmienił zdanie. Chanyeol wpatruje się w niego przez chwilę ostrą twarzą i zimnymi oczami, ale w końcu ulega, wzdychając, gdy znowu szura nogami do Jongina.

- Nie, nie kocham. - odpowiada łagodnie. - I nie, nie będę się z nią umawiał. Tylko chciałem cię wkurzyć za wkurwienie mnie tym, co powiedziałeś. - wewnątrz, Jongin wzdycha w uldze.

- Co powiedziałem? Baekhyun będzie pasował ci bardziej? - Jongin łapie nagłą nieśmiałość w czynach Chanyeola. - Ale nie podoba ci się to? - droczy się. Końcówki uszu Chanyeola czerwienieją.

- Czemu jesteś tak przeciwko Aimi? - w końcu pyta, w połowie próbując uniknąć tematu, w połowie dowiedzieć się, dlaczego Jongin posiada urazę do Aimi, która też jest jego koleżanką.

-... To dlatego, że po prostu z tobą zerwała. Tak po prostu. - odpowiada cicho Jongin. - Bez odpowiedniego słowa. Bez właściwego powodu. Potem wyjechała do Ameryki, zostawiając cię samego. - Chanyeol wsiąka w ciszę. - Nie było łatwo widzieć cię jak dniami jej szukasz i nie było ławo widzieć jak nie jesz, nic nie robisz, bo nie było jej przy twoim boku. - cisza.

- To dlatego, że bardzo ją lubiłem. - mówi delikatnie Chanyeol. - Myślałem- Myślałem, że mnie potrzebowała. By się nią zaopiekować.

- To nie była miłość, prawda? - Jongin pyta ostrożnie, mając nadzieję, że odpowiedź będzie w stanie go uspokoić.

Ale żadnej nie dostaje.



*



Chanyeol spędza całą noc myśląc czy naprawdę zakochał się, czy nie, w Aimi, wtedy, lata temu. Wie, że naprawdę się o nią troszczył, tak bardzo, że nie było minuty, kiedy nie myślał o jej dobrym samopoczuciu.

A jednak...

Jednak to nie jest uczucie, które ma teraz do Baekhyuna. Jakoś, troszczenie się o Baekhyuna stało się przepełniające i tak intensywne, że psychicznie boli go, gdy widzi Baekhyuna smutnego lub zranionego. Jakoś bycie z Baekhyunem jest takie przyprawiające o zawrót głowy i niespokojne, jednak uspokajające i błogie. Tak i tak, to wnosi szczęśliwe uczucie do jego serca.

Uczucie jest podobne, jednak kompletnie różne.

Wszystko, co wie Chanyeol, to, że jeśli w przeszłości chciał opiekować się Aimi, to w takim razie chciałby zawsze chronić Baekhyuna.



*



- Nie możesz mi po prostu powiedzieć, żebym nie szła? - skomle Aimi. - Jeśli mi powiesz, żebym nie szła, to nie pójdę!

- Musisz odwiedzić swoich rodziców, Ai. - Chanyeol odpowiada spokojnie, nawet jeśli Aimi kontynuuje ciągnięcie go w dół swoimi rękami oplecionymi wokół jego szyi. - Jestem pewny, że bardzo za tobą tęsknią, będąc jedynym dzieckiem.

- Mogę odwiedzić ich w następnym tygodniu. - dąsa się Aimi.

- Ale nie odwiedziłaś ich od prawie miesiąca!

- To nie ma znaczenia. Nie chcę być z dala od ciebie.

- Jestem pewny, że to samo myślą o tobie. - odstrzela gładko Chanyeol. - Bądź grzeczna, Ai.

W końcu Aimi wzdycha.

- I tak miałam zamiar ich odwiedzić. - mamrocze. - Tylko chciałam, żebyś mi powiedział, żebym cię nie zostawiała.

-... - Chanyeol czerwieni się z zakłopotania. A tym momencie, Chen wskakuje do ich konwersacji.

- Aw, spójrzcie na siebie, papużki. - Chen szczerzy się szeroko. - Czyż nie jesteście uroczy?

- Bardziej uroczy niż Joonmyun i Kris, prawda? - humor Aimi znowu powrócił, gdy oplata ręką Chanyeola i mocno trzyma.

-... Nie. - Chen śmieje się, gdy Aimi uderza go lekko. - Nikt nie jest bardziej uroczy od tej dwójki.

- Muszę odrobić pracę domową. - nie będąc już w stanie tego znieść, Chanyeol czeka, aż Aimi poluźni uścisk, więc będzie mógł odejść, ale Aimi się nie rusza.

- Ale oppa, będę musiała wyjechać w ten weekend! Spędź ze mną więcej czasu~

- Ai, spędziłem z tobą ostatni tydzień i nie odrobiłem żadnej pracy domowej!

- No weź~~~ - dąsa się Aimi. Zazwyczaj to by zadziałało, jak wszystkimi cholernymi razami, ale tym razem Chanyeol jest zestresowany. Mentalnie może zobaczyć stos pracy, którą musi zrobić. Jednakże zamiast odwieść od tego Aimi, pochyla się do dołu i poklepuje delikatnie jej włosy.

- Mam zaległości. - mówi łagodnie, nieświadomy Chena widzącego Baekhyuna i przyciągającego go w nadziei nie bycia piątym kołem u wozu. - Nie chcesz, żebym był najgłupszy z klasy, prawda? - Aimi nic nie mówi, ale wydaje się być nastawiona na nieruszenie. - Proszę?

-... Dobra. - wzdycha Aimi i puszcza. Chanyeol wypuszcza uśmiech i ma zamiar odejść, ale bez jego czujności, Aimi chwyta swoją szansę i przyciąga go do siebie, stając na palcach, by pocałować go w policzek.

Świat milczy.

Chanyeol nie wie co się stało, aż Aimi odsuwa się, chichocząc do siebie. Wtedy Chanyeol czerwienieje, dotykając miejsca, gdzie jej usta pozostawiły ścieżkę czerwono-gorącego ognia, która rozprzestrzenia się od jego twarzy do szyi. Jakoś czuje silniejszą obecność obok siebie niż obecność Aimi, a kiedy odwraca głowę i odnajduje Baekhyuna patrzącego się na niego z tą intensywnie ciemną ekspresją na twarzy, przysięga, że wolałby płakać przy wszystkich swoich kolegach, niż musieć widzieć takiego Baekhyuna.

- Uh... Ja... - ze związanym językiem, Chanyeol nawet nie ma szansy przemówić, zanim Baekhyun odwraca się do niego plecami i odchodzi. Chen śmieje się z twarzy Chanyeola zbyt mocno, by sobie uświadomić, a Aimi jest zbyt radosna, by zobaczyć.

- Zawsze chciałam to zrobić. - Aimi uśmiecha się do niego, różowy rumieniec maluje jej policzki. Jest urocza, nie można temu zaprzeczyć.

Ale jakoś to Baekhyun jest jedynym, który zajmuje jego myśli.

Ma zamiar gonić za Baekhyunem, chcąc go złapać i wyjaśnić mu , że to tylko nieporozumienie i że nie było zamierzone, ale zanim może wykonać jeden krok, głoś w środku go zatrzymuje.

Czemu musisz się tłumaczyć? Nie lubi cię w ten sposób.

To nie tak, że jest zazdrosny. Nie bądź siebie taki pewny.

Nigdy nie będzie tobą zainteresowany w ten sposób.

- Baek... - Chanyeol szepcze mimowolnie.

- Co jest? - pyta Aimi, wystarczająco blisko, by go usłyszeć.

- Nic... - Chanyeol odwraca się do Aimi z różowiejącą twarzą. - Czemu to zrobiłaś?

- Jesteś taki uroczy, oppa! - szczerzy się. - Robiłabym to każdego dnia.



*



Ta łagodność, którą Chanyeol żywił do Aimi...

Sposób, w jaki jego oczy złagodniały i sposób w jaki się do niej uśmiechnął...

Wyglądali tak blisko, tak intymnie.

Tacy... zakochani.

I kiedy Aimi go pocałowała, różowy rumieniec młodzieńczej niewinności malujący jej policzki sprawił, że wyglądali jak nastolatkowie rozkwitający w licealnej miłości.

Baekhyun czuje się taki zły.

Nawet nie wie, dlaczego jest zły.

Może to dlatego, że tego zazdrości, zazdrości niewinnej miłości, którą mógłby posiadać, jeśli pojawiłaby się odpowiednia osoba.

Może to dlatego, że tego chce, chce poczuć poświęcenie dla kogoś i troszczyć się o niego tak bardzo, że praca domowa już nie miałaby znaczenia.

Może to dlatego, że tego pragnie, pragnie poczuć od kogoś miłość i bliskość, których przez całe życie nigdy prawdziwie nie doznał (a jeśli doznał, to wszystko było fałszywe).

Albo może to dlatego, że tym gardzi, gardzi sposobem, w jaki Chanyeol może na nią patrzeć z taką łagodnością, a jednak... jednak...

Jednak to jest strona Chanyeola, której nigdy nie widział.

Nie ważne jaki jest powód, Baekhyun po prostu wie, że nie może tego znieść. Nie może znieść tego, jak wyglądali przy sobie tak słodko, jakby mogli trwać razem przez całe życie.

Coś, co... nie sądzi, że kiedykolwiek będzie posiadać.



*



Kiedy Chanyeol (nareszcie) wraca, by odrobić swoją pracę domową, Baekhyun jest tak cholernie skuszony, by, albo ignorować, albo opuścić pokój na resztę dnia, ale wtedy znowu zatrzymuje go głos. Głos Jongina.

1. Bądź podatny na zranienia

2. Bądź tkliwy

3. Uśmiechaj się

I nawet jeśli nie ma właściwego powodu, dla którego powinien mieć w głowie te przypomnienia, jakoś dalej się ich słucha.

Uświadamia sobie, że Aimi posiada wszystkie te cechy. Nie potrafi się sobą zająć, dotyka Chanyeola za bardzo i zawsze się do niego uśmiecha.

A jednak nawet jeśli graniczy to z irytowaniem, wciąż jest w tym słodki urok.

I nawet jeśli Baekhyun wie, że nigdy nie będzie mógł taki być, część niego wciąż chce spróbować.

Wszystkie te zasady w końcu łączą się w jedną: bądź Aimi.

- Nie umawiamy się. - to pierwsza rzecz, którą mówi Chanyeol, kiedy zaskakująco szybko kończy swoją pracę domową. Baekhyun nie chce o tym rozmawiać.

- Co powiesz na to, żebyśmy coś jutro zrobili? - pyta nawet bez zdania sobie z tego sprawy. Chanyeol rozszerza swoje oczy w zaskoczeniu, gdy Baekhyun zamyka swoją buzię w równym zaskoczeniu co on.

- Uh... Mam jutro głównie działalność klubu. - okej, więc Baekhyun zjebał. To co?

- Rzuć to.

- ... Ty też. - Chanyeol daje mu zmieszane i ostre spojrzenie.

Więc namieszał naprawdę źle. To co? Teraz nie zamierza się wycofać, szczególnie kiedy zaczął jak idiota.

Bądź jak Aimi.

- No weź~~~- jest skowyt na krawędzi jego tonu i wie, że to oczywiste ze sposobu w jaki oczy Chanyeola powiększyły się jeszcze bardziej. - Po prostu chcę mieć przerwę...

- Ciągnąc mnie ze sobą? - w głosie Chanyeola jest niedowierzanie, gdy zbliża się do Baekhyuna. W jego ruchach jest wahanie, gdy przyciska swoje palce do czoła Baekhyuna. - Jesteś chory? Ostatnio zachowujesz się naprawdę dziwnie.

( I bez wiedzy Baekhyuna, Chanyeol potajemnie świętuje wewnątrz siebie za bycie w stanie zainicjować dotyk bez wyjścia na zboczeńca).

- Wiesz, że nie znam za bardzo ulic. - Baekhyun krzywi się wewnętrznie za skomlenie za bardzo,ale jakoś to wydaje się działać. Wykorzystuje swoją szansę, by chwycić nadgarstek Chanyeola i przyciągnąć go bliżej, nieświadomy tego, jak mocno bije jego serce. - Potrzebuję kogoś, by mnie oprowadził.

Nagłe skomlenie Baekhyuna jest jakoś ekstremalnie urocze. Serce Chanyeola pędzi tak szybko, że wypada spod kontroli. Fakt, że Baekhyun chce go, by towarzyszył mu w jego buntowniczych zajęciach już sprawia, że szaleje i również fakt ,że Baekhyun zwyczajnie go dotyka też niezbyt pomaga.

Nie wie, że jego szaleństwo okaże się złym, aż niechcący potyka się o dywan i upada.

Upada na łóżko Baekhyuna. Na Baekhyuna.

Ty idioto!

Baekhyun nie wie co się stało, aż czuje na sobie ciężar, czuje szersze barki Chanyeola przyciskające jego własne.

Podobałoby się mu, przyznaje, bardzo by mu się podobało, gdyby tak zostali, gdyby nie fakt, że Chanyeol śmierdzi perfumami tej dziewczyny.

Jego humor nawet nie jest przygnębiony. Jego humor jest cholernie zjebany.

Odpycha Chanyeola, zaraz zanim może usłyszeć jak szybko bije serce drugiego (ponieważ tak właśnie blisko siebie byli).

- Jeśli nie chcesz, jest okej. - jego skomlenie kompletnie zniknęło z jego tonu, jakby nigdy go tam nie było. Siada, nienawidząc faktu, że Chanyeol pachnie bardziej nią niż swoim typowym zapachem jabłek i wanilii.

- Nie... Ja chcę. - szybko odpowiada Chanyeol, wciąż w połowie zmieszany na nagłą zmianę nastroju. To będzie mój pierwszy, prawdziwy czas wolny, odkąd pojawiła się tu Aimi. - Nie jesteś jedynym, który chce przerwy.

Jakby wyczuwając, że Baekhyun chce go odrzucić. Chanyeol dalej mu przerywa.

- Spotkajmy się jutro przy bramie przed obiadem. - Baekhyun ma zamiar zaprotestować, ale Chanyeol przyciska palec do jego ust, jego przystojna twarz przełamuje się w uśmiechu, oczy marszczą się na rogach. - Nie przyjmuję odmowy.



*



To jak randka! Myśli sobie zachwycony Chanyeol. Nie wierzę, że właśnie mu to powiedziałem!

Baekhyun doprowadza go do szaleństwa.

Przysięgam, że jeśli to będzie trwać dalej, stracę kontrolę.

Nawet jeśli nie chce tracić kontroli, wyobraża sobie stracenie kontroli w fajny sposób.

- Czy nie byłoby fajnie? - Baekhyun odwraca się do niego i uśmiecha się słodko, ręką sięgając, by dotknąć jego ramię. Chanyeol już nie może tego znieść.

Chwyta rękę Baekhyuna i przyciąga mniejszego do uścisku, obserwując z uśmieszkiem, kiedy Baekhyun spogląda do góry i mruga niewinnymi, zaskoczonymi oczami.

- Doprowadzasz mnie do szaleństwa. - szepcze do ucha Baekhyuna, czując, że mniejszy drży pod jego dotykiem. - Jak bardzo chciałeś, bym się kontrolował? Od ciebie?

-... Ja... nie chciałem...

- Jesteś zbyt nie do odparcia... - sięga do góry i muska ustami po policzku Baekhyuna, czując jak Baekhyun dalej się go trzyma.

Tak, jak męskie by to było? Baekhyun oszalałby z miłości do niego!

Ale to nie jest czas, by teraz o tym myśleć. Wszystko co musi teraz zrobić to tylko przestać myśleć, jakby to było czuć pod sobą Baekhyuna, albo inaczej znowu straci kontrolę.

Tak ciężko jest mu się powstrzymywać, szczególnie kiedy wszystko co robi Baekhyun jest tak naturalnie urocze.

Wzdycha. To nigdy nie zadziała. Los musi testować jego cierpliwość, czy coś.

Ale nawet jeśli to ciężkie, jakoś Baekhyun będący do niego bardziej czuły, jest słodki.

I by zobaczyć więcej tej strony Baekhyuna, Chanyeol jest gotów podjąć ryzyko.



*



Kiedy Chanyeol się budzi, jak się spodziewał, Baekhyuna już nie ma.

Z mocno bijącym sercem, Chanyeol szybko bierze prysznic, myje zęby i upewnia się, by poprawić swoje włosy w lustrze. Jakoś nie ma ochoty jeść śniadania. Wiedząc, że później prawdopodobnie będzie głodował, upewnia się, by chwycić kawałek kurczaka od Jongina, który skomle i próbuje go wyrwać z powrotem, ale jest za wolny.

Przy bramie, stoi tam trzęsąc się nie z zimna (kurwa, jest lato!), ale dlatego, że czeka z niecierpliwością i jest prawdopodobnie godziny za wcześnie, ale nie ma co robić (ma sterty rzeczy do zrobienia, ale prawdopodobnie i tak nie może się na nich skoncentrować) i może równie dobre spędzić dwie- trzy godziny tylko na staniu tam i robieniu niczego, i czekać, aż nadejdzie randka.

Praktycznie to jest przed obiadem. Chanyeol myśli do siebie, gdy opiera się o betonową ścianę bramy, obserwując jak znajomi i nieznajomi ludzie przechodzą obok niego, pogrążony w swoich małych gadkach i zmieszanych z ćwierkaniem porannych ptaków. Więc jeśli będzie się ze mnie śmiał za czekanie tak długo, nie będzie mógł, ponieważ nie byłem właściwie konkretny.

Czeka tam przez około godzinę i przysięga, że nic nie było bardziej bolesne od tego.

A jednak, godzinę przed obiadem, Baekhyun pojawia się w rurkach i luźnej koszulce w paski i jak ktoś może wyglądać tak uroczo i seksownie w tym samym czasie?

Chanyeol przełyka ślinę, gdy odpycha się od betonowej ściany. Kiedy Baekhyun go dostrzega, jego oczy błyszczą w zaskoczeniu.

- Jak długo tu byłeś? - pyta, gdy rusza w jego stronę.

- Od godziny- znaczy, dopiero co przyszedłem. - bełkocze Chanyeol z szybko bijącym sercem, gdy Baekhyun przebiega dłonią po swoich złotych włosach (które zaczynają mieć czarne odrosty) i przewraca oczami.

- Jesteś takim idiotą. Po co przyszedłeś tu tak wcześnie? - Baekhyun go przejrzał.

- I m-mówisz to ty! Jesteś godzinę wcześniej niż o domniemanym czasie!

- Nigdy nie oświadczyłeś dokładnie, o której godzinie przed obiadem. - Baekhyun wypuszcza mały uśmieszek. Hej, to moja kwestia!

Poddając się, Chanyeol wzdycha, gdy niezręcznie odwraca się do bramy, czekając na Baekhyuna, aż pójdzie za przykładem. - ... W takim razie chodźmy.

Baekhyun podskakuje prawie razem z nim, jego miękkie włosy unoszą się do góry i do dołu, prawie jak chmury. Chanyeol zastanawia się czy Baekhyun zawsze był taki uroczy, czy może coś się w nim zmieniło.

- Dokąd idziemy? - pyta Baekhyun, lekko obijając się barkami z Chanyeolem, gdy przechodzą przez bramę do otwartego świata.

- Myślałem, że miałeś wszystko zaplanowane. - Chanyeol uspokaja się ze swojej małej reakcji zauroczenia i teraz jest na droczeniu drugiego. Baekhyun odwraca się, by spojrzeć na niego gniewnie, gdy lekko uderza go pięścią w ramię. Już ta niewinna akcja sprawiła, że jego serce trzepocze.

- Uh... Ja też nie wiem. - później przyznaje wyższy. Baekhyun przestaje iść i kiedy Chanyeol się odwraca, Baekhyun szczypie go z szerokim uśmiechem na buzi.

- Ty idioto. - śmieje się Baekhyun. Chanyeol zatrzymuje się i obserwuje przez chwilę, obserwuje sposób, w jaki jego oczy zmieniają się w półksiężyce, jak jego buzia jest w unikalnym prostokątnym kształcie, kiedy się śmieje, jego spiczaste zęby sprawiają, że wygląda tak uroczo. W jakiś sposób może stwierdzić, ilekroć Baekhyun jest zmuszony. Kiedy jest wymuszony, jego śmiech jest pokrewny normalnemu mówieniu, trochę skrzeczący i bez emocji, ale kiedy jest prawdziwy, jego śmiech jest zdyszany i miękki, który czasem zakrywa tyłem swojej dłoni.

- Okej. Po prostu poszwendajmy się po ulicach? - sugeruje Baekhyun, zakrywając swój nos i buzię swoimi ładnymi, zwinnymi palcami, zanim lekko kaszle. - Chcę zobaczyć jak to jest bez ciągłego patrzenia na to przez okno.

- W porządku. - Chanyeol ma zamiar sięgnąć do dołu i trzymać dłoń Baekhyuna, ale łapie się w porę. - Uh... tędy. - potem niezręcznie kieruje Baekhyuna na ulicę bez próbowania go dotykać. W końcu, gdy Baekhyun podąża za nim niczym mały szczeniaczek i tak pozostaje blisko, wystarczająco blisko, by wyglądać jakby trzymali się za ręce. Wiele razy policzek Baekhyuna musnął ramię Chanyeola i cholera, jest tak cholernie blisko.

Serce Chanyeola pędzi jak szalone - Baekhyun jest prawie tak blisko, jak zawsze Aimi, ilekroć go widzi. Mógłby się pochylić i podnieść teraz Baekhyuna i trzymać go blisko i nigdy nie puszczać-

- Czy to dobra droga? - pyta delikatnie Baekhyun, lekko trwożnie. Jego dłoń trzyma w pięści koszulkę Chanyeola, niczym mały szczeniaczek dotykający łapą, by zwrócić na siebie uwagę. - Bo wygląda na to, jakbyśmy ją minęli.

Chanyeol mruga, gdy nagle się zatrzymuje, momentalnie zmuszając Baekhyuna by w niego wpadł. Rumieni się, kiedy uświadamia sobie, że rzeczywiście ją minęli.

- Uh, yeah. - Chanyeol śmieje się nieśmiało. Baekhyun puszcza jego koszulkę, ale Chanyeol ma inne plany. Instynktownie i z nagłej śmiałości, Chanyeol sięga do dołu i chwyta dłoń Baekhyuna w swoją, szczerząc się, zanim zaczyna biec, ciągnąc za sobą mniejszego.

Pogoda jest chłodnawa, jeszcze niezbyt ciepła i wkrótce Chanyeol odnajduje Baekhyuna dorównującemu mu kroku, mniejszy wypuszcza wielki uśmieszek, zanim biegnie naprzód, tym razem będąc tym, który ciągnie za sobą Chanyeola.

Bawią się tak dobrze, że znowu ją minęli, tym razem będąc dalej od celu niż wcześniej.

- Ty idioto, zobacz, co zrobiłeś! - fukając narzeka Baekhyun.

- Kim był ten, który... pociągnął mnie dalej za nią? - odstrzela Chanyeol, dysząc. Wtedy obydwaj zaczynają iść w stronę rogu, którego ciągle wydają się mijać. Do czasu, gdy tam docierają, odzyskują swoje siły.

- Jest całkiem cicho... - zauważa Baekhyun.

- Czego się spodziewasz? Rozkładają się. - Chanyeol uśmiecha się na brak doświadczenia Baekhyuna. To honor być tam dla Baekhyuna podczas jego pierwszych razów.

- Dzień dobry! - Chanyeol wita właścicieli sklepów, którzy się rozkładają. Większość z nich jest średniego wieku i wypuszczają ciepłe uśmiechy, kiedy go witają. Baekhyun tylko grzecznie im skiwa z nieśmiałym rumieńcem na policzkach. Wiele razy starsze właścicielki sklepów widzą jak uroczy jest Baekhyun i gestykulują im by podeszli, zanim oferują mniejszemu wiele rzeczy, które dają za darmo. Baekhyun tylko hojnie potrząsa głową z rękami wybijającymi się przed jego twarz w odmowie, ale kobiety nalegają i na końcu Chanyeol musi zaakceptować je za niego.

- Co się stało ze szkolnym bogiem seksu? - droczy się Chanyeol. - Nikt nigdy nie spodziewałby się, że będzie taki nieśmiały.

- Zamknij się! - mamrocze Baekhyun, odwracając się, ale wciąż zostając blisko Chanyeola, jakby miał zniknąć, gdyby tego nie robił. - To nie to samo.

- Czemu nie?

- B-bo... Nie wiem, ludzie tu wydają się naprawdę mili i łagodni. - odpowiada delikatnie. - Tak jakby zrobiliby wszystko, by ci pomóc. - Chanyeol podnosi brew.

- Jaka jest różnica pomiędzy ludźmi z naszej szkoły, a ludźmi tutaj?

- Ludzie z naszej szkoły są niedojrzali, wymagający i napaleni, i bardzo samolubni. W porównaniu do tych ludzi. Większość z nich... - Baekhyun nagle zakrywa swoją buzię, jego policzki czerwienią się, niczym kwitnąca róża. - Nie powinienem tego mówić.

- Czemu nie? - Chanyeol szturcha mniejszego swoim ramieniem.

- Bo... To nie jest miłe. - Chanyeol wydaje z siebie głośny śmiech.

- Ty? Próbujesz być miły? - Chanyeol śmieje się jeszcze głośniej.

- Nie mówię, że jestem miły, mówię tylko, że... - Baekhyun odrzuca grzywkę ze swojej twarzy. -... mówię tylko, że jeśli nie mam do powiedzenia o kimś czegoś miłego, powinienem powiedzieć im to w twarz.

- Idź! Idź powiedzieć im to w twarz! - Chanyeol przysięga, że powstaje w nim diabeł.

- To też nie jest miłe! - Baekhyun uświadamia sobie, że sobie zaprzecza, więc na chwilę milknie. Wtedy:

- Zrobię to tylko wtedy, kiedy naprawdę będę kogoś nienawidzić.

- A to stanie się kiedy? - Chanyeol znowu podnosi swoją brew. Baekhyun fuka w frustracji i idzie przed nim, zostawiając go w tyle. Chanyeol śmieje się i podąża za nim, jego długie nogi w końcu go doganiają.

Chanyeol nie zdaje sobie sprawy, że idą tak szybko, aż Baekhyun znowu łapie jego koszulkę, ciągnąc go do zatrzymania. Boże, jest taki uroczy.

- Chcę to zobaczyć. - wypowiada, gdy wskazuje na piekarnię. Chanyeol wciąż jest oszołomiony sposobem w jaki Baekhyun pociągnął go za koszulkę, wyglądając tak uroczo dziecinnie. Chanyeol uświadamia sobie, że teraz jest głodny i z zapałem podąża za mniejszym.

Rozbrzmiewa słodki dzwonek, gdy otwierają drzwi, wchodzą i miły zapach wypełnia ich nozdrza.

- Dzień dobry. - Chanyeol i Baekhyun witają właściciela sklepu, który wita się z nimi z uśmiechem.

- Wah... pachnie bardzo ładnie. - w oczach Baekhyuna jest błysk zachwytu, gdy rozgląda się po pieczywie, ciastach, słodyczach, które ochlapane są złotym światłem.

- Głodny? - Chanyeol wyjmuje swój portfel. - Kupmy coś do jedzenia.

Baekhyun też wyjmuje swój portfel, ale Chanyeol przyciska swoją dłoń do jego nadgarstka, zatrzymując go. Kiedy mniejszy patrzy do góry, widzi jak Chanyeol potrząsa do niego swoją głową.

- Zapłacę. - mówi.

- Ale-

- Pozwól mi zapłacić. - dłoń jest stabilna na jego nadgarstku i Baekhyun nie ma wyjścia jak tylko wślizgnąć portfel z powrotem do kieszeni. - Ostatnim razem ty płaciłeś.

- Dobra. - odpowiada Baekhyun, gdy rozgląda się skanując sklep. Potem wybiera najtańsze kawałki pieczywa i umieszcza je na swojej tacy.

- Okej, skończyłem. - Baekhyun podaje tacę Chanyeolowi, który przewraca oczami i ją bierze.

- Ty idioto. - Chanyeol wzdycha, gdy losowo wybiera trochę więcej kawałków pieczywa i jakieś ciastka, potem płaci przy ladzie.

- Zamierzasz zjeść tak dużo? Dlaczego? - Baekhyun uśmiecha się, gdy kontynuują spacer, próbując znaleźć miejsce, w którym mogą zjeść.

- Jestem głodny. - Chanyeol odpowiada niewiele. W końcu decydują się usiąść na trawie w małym parku na boku. Są tam dzieci bawiące się na placu zabaw. Chanyeol podaje parę torebek do Baekhyuna.

- ? - Baekhyun patrzy na niego pytająco.

- Weź to. - mówi Chanyeol. - To dla ciebie.

- Ale ja-

- Wybrałeś najtańsze? - Baekhyun milknie na bycie przyłapanym. - Za kogo mnie uważasz? Spłukaną osobę?

- Całkiem. - bełkocze mniejszy, szczerząc się, gdy akceptuje torebki. - Dzięki.

- Jest okej. - rumieni się Chanyeol. Zdając sobie sprawię, że prawdopodobnie jest oczywisty, wyższy łapie za swoje pieczywo i otwiera paczkę zanim łapczywie je zjada. Baekhyun uśmiecha się na idiotę, gdy zaczyna żuć swoje własne. Przez cały czas rozbrzmiewały radosne głosy dzieci, gdy bawiły się na placu zabaw. Baekhyun zauważa jak cała ekspresja Chanyeola łagodnieje w głupawy uśmiech, gdy obserwuje jak bawią się małe dzieci.

Jakby odpowiadając na jego prośby, około pięcioletni chłopczyk nieśmiało podchodzi do Chanyeola i pociąga za materiał jego spodni.

Baekhyun prawie śmieje się na to jak przyjemne zaskoczenie przechodzi na rysy Chanyeola.

- Przepraszam... - mały głosik pyta po cichu, wciąż ciągnąc za spodnie Chanyeola. - Czy możesz nam pomóc?

- ... Ja? - wyższy wskazuje na siebie tępo. Chłopczyk przytakuje. Urocze zaskoczenie wciąż jest na jego twarzy, Chanyeol wstaje niezdarnie na tyczkowate nogi, jak i pozwala pięciolatkowi ciągnąć się za palec. Chanyeol jest taki wysoki, że musi zginać w pół górną cześć ciała, by przystosować się do pięciolatka. Baekhyun opiera się do tyłu na trawie i obserwuje z małym uśmiechem jak chłopiec wskazuje na drzewo, gdzie piłka utknęła pomiędzy gałęziami. Chanyeol sięga do góry i chwyta gałęzie, zanim zaczyna nimi potrząsać. Małe dzieci już zdążyły go okrążyć, obserwując z nadzieją i zachwytem. Wkrótce piłka wpada w długie kończyny i Chanyeol przykuca, by oddać ją pięciolatkowi, którego twarz jest teraz czerwona z aprobaty.

Wszyscy mu wiwatują, małe palce sięgają do góry, by chwycić ogromne dłonie, jak i ciągną go, by też się z nimi pobawił. Różowa radość obsypuje policzki Chanyeola, gdy głupowaty uśmiech rozdziela jego twarz i pozwala być ciągnięty przez dzieci, by pobawić się w cokolwiek chcą. Baekhyun zauważa, że jego plecy są ciągle zgięte, jakby próbował utrzymywać poziomem z dziećmi, nawet jeśli wiele razy niezdarnie się potyka, wywołując dźwięczny śmiech dzieci.

W pewnym momencie dzieci musiały zostać zawołane na ich popołudniową drzemkę, więc składają Chanyeolowi pożegnanie, wiele z nich sięga, by przytulić jego długie nogi. Potem wszystkie odchodzą machając swoimi uroczo krótkimi rączkami. Chanyeol odmachuje entuzjastycznie, zanim odwraca się do Baekhyuna, ruszając do niego niczym entuzjastyczny, podekscytowany szczeniak.

- Są takie urocze, prawda? - Chanyeol siada z rozkojarzonym uśmiechem na twarzy, prawie chorym z miłości. Baekhyun chichocze.

- Kochasz dzieci, prawda? - to stwierdzenie. Chanyeol przytakuje uśmiechając się.

- Czy to oznacza, że w przyszłości zamierzasz poślubić kobietę? - mniejszy pyta cicho. - Aimi? - Chanyeol sztywnieje zszokowany pytaniem. Potem zastyga nie odpowiadając przez dłuższą chwilę. - Wiesz... więc będziesz mógł mieć dzieci?

- ... Nie. - odpowiada łagodnie Chanyeol. - Prawdopodobnie nie. - Z całą pewnością nie. Baekhyun mruga w zaskoczeniu.

- Czemu nie?

- Ponieważ... Nie sądzę, że kogoś poślubię. - Chanyeol odpowiada zwyczajnie, jakby zostało zadane najzwyklejsze pytanie.

- Co? - Baekhyun wpatruje się w niego szerokimi oczami.

- Nie zrobię tego. - mówi Chanyeol. - Nie zrobię tego, aż ty to zrobisz. - szybko odwraca wzrok, tak szybko jak to wypowiada. Co do diabła?? Ty idioto!

- Huh? - Baekhyun jest naprawdę zmieszany. Co Chanyeol próbuje powiedzieć? - Ale ja nie-

- Dokładnie. - przerywa Chanyeol i Baekhyun przysięga, że może usłyszeć przygnębienie ukryte pod tonem jego głosu. Może to sobie wyobraził, ponieważ jakoś wszystko co czuje to ulga, że Chanyeol nie poślubi kogoś takiego jak Aimi, która wygląda jakby idealnie do niego pasowała.

Gdy Chanyeol opiera się z tyłu o trawę, z głową zarzuconą do tyłu, by pokazać jaki jest zmęczony, Baekhyun widzi pot, który wydaje się ciec po jego szyi.

- Mimo to, poważnie, wow. Są takie energiczne. - Chanyeol wydaje z siebie westchnienie, potem rzuca się na trawę. - Jestem zdyszany.

Baekhyun uśmiecha się i nieświadomie sięga, by zmierzwić włosy Chanyeola. Chanyeol zamyka oczy i nachyla się do dotyku. Baekhyun się przekręca więc jego druga ręka może pomóc wyciągnąć liście i gałązki z włosów Chanyeola.

Serce Chanyeola trzepocze. Instynkt zachęca go do odskoczenia i spytania go co robi, ale znając Baekhyuna, to może się już nigdy nie zdarzyć (a nawet jeśli się zdarzy, Chanyeol wciąż chce doceniać każdą jedną sekundę).

Kiedy mniejszy kończy, podskakuje do góry i się otrzepuje.

- Chodźmy! - mówi skocznym tonem w głosie.

- Ugh... pomóż mi wstać... - jęczy Chanyeol. Mniejszy przewraca oczami, zanim sięga do dołu i łapie rękę Chanyeola.

- Ty leniwy, skowyczący zadku... - mamrocze Baekhyun zanim dźwiga. Cholera, Chanyeol jest cięższy niż myślał.

- Ahh... - Chanyeol jęczy, udając, że wygląda jakby był w bólu, ale wydaje się ciągnąć do tyłu. Albo może Baekhyun nie jest wystarczająco silny.

- Ty dupku! Wstawaj! - syczy Baekhyun robiąc się zirytowanym. Chanyeol znowu jęczy, ale tym razem się stosuje, gdy się podnosi pomagając sobie stopami.

- Najwyższa pora. - mamrocze zirytowany Baekhyun, gdy puszcza dłoń Chanyeola. Ale Chanyeol trzyma, ściskając go mocno. - Co ty robisz?

- Myślę, że moja... uh, ręka tak jakby przyczepiła się do twojej przez rodzaj kleju zwanego potem. - jąka się Chanyeol. Baekhyun przewraca oczami i nawet jeśli zachowanie Chanyeola nie ukrywa jego głupoty ( w zamian wydaje się bardziej ją pokazywać), jego serce wydaje się walić, a jego policzki rumienić. To przypomina mu o czasie, kiedy miał zwyczaj...

Nie chce o tym myśleć.

Ale i tak mały uśmiech wkrada mu się na twarz, tak jak odwraca się i fuka. - Chodźmy. - z chichoczącym Chanyeolem, idącym za nim, z dłońmi wciąż złączonymi razem.

To jest takie nie w moim stylu... Ale kogo to obchodzi. Chanyeol myśli do siebie szczęśliwie, gdy zwalnia kroku tylko dla Baekhyuna. Przynajmniej mam co chciałem.



*



- Gdzie byłeś? - głośno mówi Kris, gdy obiera banana i powoli zaczyna go jeść. Chanyeol trzyma ręce w kieszeniach, prawa ręka wciąż jest ciepła i mrowi od dotyku Baekhyuna.

- Powiedz... Kris. - bełkocze Chanyeol, patrząc twardo w podłogę, gdy kontynuuje chodzenie tam i z powrotem, z rękami głęboko w kieszeniach, tak jakby pokazanie ich znaczyło, że Kris zobaczy na nich ślady Baekhyuna.

- Co? - Kris wciąż je banana, choć raz bez obecności Joonmyuna. To całkiem zaskakujące.

- Co to znaczy, jeśli ktoś często cię dotyka? - pyta Chanyeol z pędzącym sercem, gdy myśli o tym jak Baekhyun ostatnio dotykał go non stop i nie ważne jak subtelnie, czy niechcący, Chanyeol zawsze może to poznać.

- Huh? - zmieszanie skręca twarz jego najlepszego przyjaciela. - Ja cię dotykam. Co to znaczy?

- Nie, znaczy... - Chanyeol podchodzi do Krisa, którego całe ciało sztywnieje, niczym ciało kota. Jego ekspresja krzyczy : "Nic mi nie rób, albo inaczej Joonmyun cię usmaży." - Ty idioto, nie mam zamiaru cię molestować, czy coś. - Kris relaksuje się trochę, ale wciąż jest napięty.

- Większość czasu jest tak blisko... - Chanyeol podchodzi prosto do Krisa, ich twarze są centymetry od siebie. Może powiedzieć, że Kris wstrzymał oddech - to znaczy, że narusza jego przestrzeń osobistą, jak Baekhyun tak wiele razy naruszył jego, co znaczy, że Chanyeol tego sobie nie wyśnił.

- I czasem kiedy rozmawia... to oddech muska twoją szyję... - mówi Chanyeol, gdy szepcze, oddychając przez Krisa. Chanyeol jest tak blisko, że może poczuć gęsią skórkę na skórze Krisa. Jego przyjaciel drży, potem się cofa.

- Chłopie, stop stary. - narzeka Kris. - To gejowskie, chłopie.

- Czy nie jesteśmy my wszyscy? - wyszczerz rozdziela twarz Chanyeola, ale jego twarz wciąż jest poważna. Znowu podchodzi bliżej i Kris ma zamiar się odsunąć, ale twarde spojrzenie w jego oczach jakoś go powstrzymuje.

- I... kiedy trzymasz za dłoń, to ci pozwala... - kontynuuje Chanyeol. Kris decyduje się zepchnąć wszystkie swoje obawy, że jego najlepszy przyjaciel próbuje go molestować i w zamian podejrzenie wypełnia jego umysł. - Dotyka twoje włosy, muska cię, a kiedy siedzicie, wasze uda są zawsze ze sobą zetknięte, nawet jeśli.. nawet jeśli wyraźnie jest dużo miejsca.

- Czy mówisz o Aimi? - Kris podnosi brew. Chanyeol nic nie mówi.

- Jesteś głupi? - Kris się śmieje. - Nareszcie widzisz starania Aimi! Jakby nie była wystarczająco oczywista. Ona jest chyba najbardziej oczywistą osobą w całym świecie! W porę! - twarz Chanyeola jest zmieniona w stan zmieszania, ale Kris jest zbyt wyniosły, by nawet to zauważyć.

- I pomyśleć, że myślałem, że jesteś mądrzejszy niż to! Aimi jest tak cholernie oczywista, a jednak nie mogłeś tego dostrzec aż do teraz? - Kris znowu się śmieje. - Chłopaku, to brzmi, jakbyś był na nią napalony! A ona definitywnie cię lubi, co może być wywnioskowane z naszej wcześniejszej "dyskusji". Po prostu już się z nią umów!

Co? "Ona definitywnie cię lubi"?

Baekhyun?

Serce Chanyeola szaleje.

- J-j-jesteś pewny? - w tym momencie, Chanyeol nawet nie przejmuje się faktem, że Kris myśli, że to Aimi jest tą osobą, o której mówi. - Lubi mnie?

- O tak. - Kris patrzy na niego, jakby miał zamiar powiedzieć "Żartujesz sobie ze mnie?". - Jeśli ona zawsze chce cię dotykać i być blisko ciebie, o tak.

- Wciąż, - kontynuuje Kris. - Aimi jest najbardziej oczywistą rzeczą na tej planecie. Mówi o umawianiu się z tobą w każdej sekundzie swojego życia i przylega do ciebie w każdej sekundzie swojego życia, a jednak ty uświadamiasz sobie to teraz? Co potem, Chanyeol? Będzie w ciąży z twoim dzieckiem, a ty dopiero się dowiesz, że będziesz ojcem w dniu, kiedy urodzi się twoje dziecko?... ... Chanyeol? - Kris dopiero teraz uświadamia sobie, że Chanyeola nie ma, ani śladu po nim.




___

Zachowanie Aimi tak bardzo mnie irytuje...

Miłego wieczoru!

Kocham Was ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro