45. Nieodparty
- Chanyeol, jesteś zakochany w hyungu Baekhyunie.
- Co? - Chanyeol kpi nerwowo, gdy patrzy się dookoła, wszędzie, tylko nie na Jongina. To jego pierwsza reakcja. - Nie jestem! Kto by był... hahaha... - Jongin patrzy się na niego ze spojrzeniem "Żartujesz-sobie-ze-mnie?". Chanyeol w końcu wzdycha.
- To co?
- Nic, tylko, że mi nie powiedziałeś. - Jongin wzrusza ramionami z twarzą pełną obrazy i ... ulgi?
- Cóż, sam się ostatnio dowiedziałem... - mamrocze Chanyeol.
- Ta, jasne. Pewnie odrzuciłeś Kyungsoo wieki temu... I nie powiedziałeś mi, że przestałeś go lubić. - Jongin teraz brzmi jak dziecko, jakby czuł się pominięty, że Chanyeol nic mu nie powiedział. Starszy kpi i przewraca oczami.
- Proszę, Jongin. Jeśli mowa o Kyungsoo, czy przypadkiem ktoś nie jest zakochany? - Jongin widocznie czerwienieje.
- Co? O czym ty mówisz, nie jestem-
- Nigdy nie powiedziałem, że ty... - Chanyeol mówi z kamienną miną, przekręcając swoją głowę, by popatrzeć na Jongina bokiem. Jongin czerwienieje jeszcze bardziej i odwraca wzrok. Chanyeol chichocze, po raz pierwszy czując się jak starszy z tej dwójki. Podchodzi bliżej swojego przyjaciela i poklepuje go po plecach.
- Przepraszam, Jongin. Kyungsoo wkrótce na ciebie spojrzy, jestem pewny. - Chanyeol mówi łagodnie. - Nigdy ci go nie odbiorę. - Jongin odwraca wzrok, oblewając się rumieńcem jeszcze bardziej, kiedy uświadamia sobie, że Chanyeol zauważył subtelne spojrzenia.
- Więc nie kłóćmy się o miłość, okej? Nie pozwólmy, by to nas zrujnowało. - Chanyeol pociera plecy swojego przyjaciela. Jongin patrzy w dół na swoje stopy, rażąco zawstydzony.
- Przepraszam. - mruczy Jongin. Chanyeol się uśmiecha.
*
Kiedy wracają, Jongin śmieje się obok niego.
- Co? - pyta Chanyeol, nieco obronnie, wiedząc, że Jongin śmieje się z niego. Jongin wypuszcza beztroski uśmiech i potrząsa głową.
- Nic. Tylko, że... Nie wiedziałem, że jesteś taki dobry w pocieszaniu.
*
Do czasu, gdy wracają, Chanyeol uświadamia sobie, że czegoś brakuje.
- Gdzie do diabła jest Kris? - pyta, rozglądając się za swoim wysokim przyjacielem, ale odpowiadają mu przeważnie puste twarze.
- Powiedział, że chce zrobić dramatyczne wejście. - odpowiada Joonmyun. Zazwyczaj Chanyeol nie zrobiłby z tego zamieszania (ponieważ w końcu, Kris nie jest nietypowy), ale znajduje coś innego. Joonmyun się uśmiecha.
Co do kur-
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, MYEONNIE! - krzyczy Kris, gdy wybucha przez drzwi z balonami w dłoni. Rzuca balonami w powietrze i biegnie w stronę Joonmyuna, prawie na niego wskakując. To nie jest problem. Kris jest normalny. Problemem, który powoduje opadanie szczęki, jest Joonmyun, który właściwie sięga do góry i odwzajemnia przytulenie Krisa, wydając z siebie muzyczny śmiech.
Świat jest cichy.
Baekhyun znikąd pojawia się obok Chanyeola, trzymając kubek wody w dłoni i Chanyeol przysięga, że prawie go upuszcza, kiedy widzi scenę przed sobą. Zmieszany i chcący wyjaśnień, Chanyeol odchrząkuje.
Kris odciąga się, jego uśmiech jest szeroki i prawie rozdziela jego twarz. Promienieje wraz z mężczyzną, którego kocha. Sięga do dołu, złączając dłonie z tymi piękniejszymi, mniejszymi.
Co do kur-
- Od czternastego maja, Joonmyun i ja jesteśmy zakochani. - mówi Kris. Chanyeol może zobaczyć wylewające się z niego szczęście. Joonmyun też się uśmiecha, różowa radość zdobi mu policzki. Najpierw pokój jest tak cichy, że Chanyeol przysięga, że może usłyszeć ich zdezorganizowane oddechy w powietrzu, ale wtedy wszyscy reagują w tym samym czasie, ruszając w ich stronę z wielkimi oczami, większymi uśmiechami, jak i zadają pytania. Chanyeol czuje wiatr, gdy osiem innych osób pcha się do przodu z ciekawości.
Jest pozostawiony w tyle z Baekhyunem.
Obydwaj patrzą się na siebie. Chanyeol przełamuje się w uśmiechu, a Baekhyun robi to samo.
- Nareszcie. - mówią obaj.
*
- Jak to zrobiłeś? - pyta Chanyeol, gdy wpatruje się w Krisa, prawie w zachwycie. Kris gonił za Joonmyunem tak długo i stale był odrzucany, i zaniedbywany, jednak nigdy nie przestawał się starać. Czasem jest to zabawne do oglądania, czasem przygnębiające do oglądania, a najczęściej inspirujące.
- Zrobiłem co? - odpowiada Kris, ale wie, o co pyta Chanyeol.
- Szczerze, Kris, to wyglądało beznadziejnie. Ale nigdy się nie poddałeś? Jak to zrobiłeś?
- Cóż... - Kris zatrzymuje się, cokolwiek robi i odwraca się, by spojrzeć na Chanyeola. - Jeśli kogoś naprawdę kochasz, to zrobiłbyś wszystko, by mieć go przy sobie, tak myślę. - wzrusza ramionami. - Uważam, że to dla wszystkich może wydawać się trudne, ale wstawanie każdego dnia, wiedząc, że potencjalnie mogłem sprawić, że się we mnie zakocha było tym, co inspirowało mnie, by przejść przez życie koledżu.
-... Uh, okej...
- To mały rozwój, kiedy próbujesz sprawić, by ktoś odwzajemnił twoją miłość. - kontynuuje Kris, ignorując swojego przyjaciela. Wydaje się, jakby od dawna czekał, aż ktoś go o to zapyta. - Ale, kiedy to się dzieje - BAM! Dzieje się szybko. - zazwyczaj Chanyeol przewróciłby oczami i go zignorował, ale tym razem słucha- ponieważ może się z tym tak silnie utożsamić i również dlatego, że Kris tak radośnie promienieje.
- Kiedy już się spotykacie, wszystko dzieje się szybko. Zanim zaczęliśmy się spotykać, nie mogłem posunąć się tak daleko, jak dotknięcie go przez parę sekund bez bycia odepchniętym, czy spoliczkowanym. Pamiętasz te dni, kiedy wszyscy wierzyli, że Joonmyun nie ma do mnie żadnych uczuć? - chichocze Kris. - Nawet ja pamiętam, czasem.
- Ale kiedy zaczęliśmy randkować, mogę dotykać go tak bardzo, jak tylko chcę. W fakcie, podobało mu się, gdy go dotykałem. Zanim minął tydzień, całowaliśmy się. - Kris relacjonuje szczęśliwie. - Pozwala mi trzymać się za dłoń i teraz więcej się uśmiecha. Myślę, że wraca jego stara, nerdowata osoba. - szepcze.
- Jego stron jest tak wiele, ciągle jest taki zimny, jednak ciepły podczas innych, ale ja po prostu kocham każdą jego część.
- Odpycha mnie i czasem to jest jego największa wada, a jednak to akceptuję. Akceptuję każdą jego część. Kocham każdą część niego. - Kris uśmiecha się tak bardzo, że wygląda to dziwnie. Jednak naturalnie. - Wiem, że możesz myśleć, że jestem szalony, Chanyeol, za randkowanie z tak wrednym chłopakiem, ale ja po prostu jestem w nim szalenie zakochany, wiesz?
Chanyeol uśmiecha się. Wcale tak nie myśli, z więcej niż jednego powodu.
*
- Ty... i Baekhyun-hyung... wow... - mówi Jongin, gdy wpycha sobie kurczaka do buzi, wpatrując się w Chanyeola. - Znaczy, podejrzewałem wieki temu, ale prawda jest... wow...
- Szczerze, ja też się tego nie spodziewałem... - mruczy Chanyeol, uważając to za całkiem dziwne, jak mówi o swojej miłości do drugiego najlepszego przyjaciela swojego przyjaciela. - Właśnie dlatego zajęło mi tak wiele czasu, by sobie uświadomić.
- Jestem zaskoczony, że w ogóle sobie uświadomiłeś. - śmieje się Jongin. - Stary, to szalone. To cud.
- Oh, zamknij się. - mamrocze Chanyeol, ale jest z siebie całkiem dumny. - Mówi to ty i twój nieprawdopodobny crush. Nie mogę uwierzyć, że lubisz mojego wcześniejszego crusha. To szalone!
- Przynajmniej uświadomiłem sobie jakoś dwie sekundy po zakochaniu. Nie jak ktoś, kogo znam- - Chanyeol rzuca swoim ołówkiem. Jongin robi unik. Ołówek wpada do jego kubełka kurczaków.
- Aw stary! - Jongin wysuwa dolną wargę, gdy wyciąga ołówek i umieszcza go obok łóżka. - Teraz mój kurczak jest brudny!
- Proszę, zjesz to bez względu na to. - Chanyeol przewraca oczami. Jongin wzrusza ramionami.
- Prawda. - podnosi nowy kawałek kurczaka i zaczyna go jeść. - Więc, jak mają się moi dwaj przyjaciele? Baekhyun-hyung wydaje się ostatnio inny.
- To dlatego, że on jest inny. - mówi dumnie Chanyeol, wiedząc, że był świadkiem pąku zmian. Jongin podnosi brew.
- To dziwne jak diabli... Znaczy, jakby, wciąż jest ten sam, ale inaczej to czuć? - Jongin przestaje jeść na moment kurczaka, zadumany. Chanyeol czeka na to... czeka na to... - Nie wiem... Może wciąż nie jestem przyzwyczajony do jego fryzury? - Chanyeol chowa twarz w dłoni.
- Jongin, potrzebujesz okularów. - wzdycha.
*
Ostatni okres szkoły przed wakacjami oznacza więcej egzaminów i mniej działalności do zrobienia. Chanyeol stwierdza, że lubi pomysł ugaszenia swojej nudy przez drażnienie Kyungsoo na Relacjach Międzyludzkich. Większość czasu Kyungsoo go ignoruje, mając na sobie okulary o grubych oprawkach, gdy wpatruje się posłusznie na przód, ale czasami odwraca się i posyła mały uśmiech.
Chanyeol często próbuje przekierować temat na Jongina, w nadziei, że zainteresuje Kyungsoo, ale Kyungsoo zazwyczaj go spławia.
- Chcesz czasem wyjść zjeść?
- Wyjść zjeść? Słyszałem, że Jongin lubi jadać na zewnątrz.
- Spójrz, czy nie są urocze?
- Urocze. Tak. Przypominają mi Jongina.
- I potem usłyszałem-
- Jongin? Tak, wiem. Jongin-
- Czemu zawsze poruszasz jego temat? - pyta Kyungsoo z rozbawionym uśmiechem na twarzy. Czy to takie oczywiste? Myśli do siebie Chanyeol, trochę zdenerwowany.
- B-bez powodu. Widziałem, że ty i on zbliżacie się do siebie ostatnio, więc pomyślałem... - Co myślałeś, idioto? - Pomyślałem, że byłoby świetnie, jeśli byście spotykali się częściej. - Kyungsoo patrzy się na niego, jakby szukając ukrytego w tym żartu, a kiedy nic nie znajduje, chichocze.
- Już wystarczająco się spotykamy. Więcej niż wystarczająco. Dlaczego miałbym-
- Jesteście dobrymi kolegami, więc... - Chanyeol wypala, potem milknie, nie wiedząc do czego zmierzać bez ujawniania uczuć Jongina. Kyungsoo śmieje się cicho, potem przekręca na bok głowę, jego oczy błyszczą.
- Czy my także nie jesteśmy dobrymi kolegami? - Chanyeol nie ma nic na to do powiedzenia. Racja. Myśli do siebie, chcąc się spoliczkować, za bycie takim idiotą.
- Wyluzuj, Chanyeol. Nie jesteśmy pokłóceni, czy coś, obiecuję. - radośnie uśmiecha się Kyungsoo. - Mimo to, dziękuję za troskę. To wiele dla mnie znaczy. - Chanyeol może zobaczyć jak promienieje.
- Uh... Um... W porządku, cokolwiek mówisz. - Chanyeol śmieje się niezręcznie.
*
- Posiadam możliwość zobaczenia, kto jest zakochany. - pewnego dnia, podczas muzyki, Chanyeol szepcze Baekhyunowi. Baekhyun wpatruje się w niego, niepewny, czy żartuje, czy nie, a potem patrzy w stronę, w którą wskazuje: Chen rozmawia z Minseokiem i Lu Hanem. - I czasami, kiedy widzę ich dwójkę razem, widzę, jak obydwaj promienieją.
- Poważnie, Yeol? To naprawdę-
- Poważnie! Nigdy się nad nimi nie zastanawiałeś? - Chanyeol pochyla się niżej, próbując ignorować przyspieszenie swojego serca, kiedy czuje w powietrzu obok Baekhyuna truskawki i miód. - Zawsze są razem, ale nikt nawet tego nie kwestionuje?
-.... Racja, racja... - Baekhyun duma, gdy obserwuje śmiejącego się Chena. - To... Jeśli o to chodzi... - obydwaj patrzą się na siebie.
- Chen.........
*
- Ta, to oczywiste, że są razem. - Sehun mówi poważnie, gdy bierze widelec sałatki i wkłada go sobie do buzi.
- Jestem całkiem pewny, że od początku są razem. - kontynuuje Tao.
- Co?! - Chanyeol i Baekhyun patrzą się na siebie, potem wskazują na siebie oskarżycielski palec.
- To wszystko twoja wina! - obydwaj krzyczą równocześnie.
- Nie mogę uwierzyć, że nie powiedziałeś mi tego wcześniej-
- To ty byłeś tym, który tego nie widział-
- Jesteś takim pieprzonym idiotą-
- To było oczywiste, ale ty-
- A teraz problemem jest... Chen. - milkną.
- Kto wypowiedział moje imię? - ćwierka Chen, gdy pojawia się pomiędzy nimi cały uśmiechnięty. - Luz. Wiem, że jestem gorący, ale jest mnie wystarczająco do podzielenia. - obydwaj cofają się od niego w tym samym czasie. - Czemu tacy jesteście? - kwili uroczo Chen.
- Rozmawiali o papużkach, Luhanie i Minseoku. - mówi Sehun, zanim ktokolwiek może go zamknąć. Za późno. Uśmiech znika z twarzy Chena. Napięta cisza wisi w powietrzu. Wydaje się wiecznością, zanim coś się dzieje.
Chen wzdycha, gdy siada.
- Zgaduję, że jeśli wy, chłopaki, też to widzicie, to nie ma sensu żebym zaprzeczał. - Chen osuwa się po Chanyeolu, który wygląda na zakłopotanego i niezręcznego, gdy otwiera szeroko oczy na Baekhyuna, jakby go obwiniał. Mniejszy otwiera usta, urażony na bycie oskarżonym. - Współlokatorze, pomóż mi się pozbyć tej choroby miłosnej... - Sehun robi gesty, jakby się dławił, a Tao śmieje się cicho.
- Przepraszam, hyung, ale uważam, że są sobie przeznaczeni. - mówi Sehun, robiąc szybko unik, kiedy Chen rzuca w nim kością. Znowu wzdycha i jeszcze bardziej opada na Chanyeola. Chanyeol chce płakać, ponieważ nie wie, co robić.
Mówiąc o diable, Minseok i Luhan po cichu dołączają do stołu, rozmawiając ze sobą, ich oczy się błyszczą, gdy są w swoim własnym świecie. Chanyeol sobie uświadamia, że robią to często. Zawsze podchodzą do stołu i siadają, nigdy nie robiąc z niczego zamieszania, niczym krążące duchy - razem.
Cholera, to naprawdę jest oczywiste... Chanyeol myśli do siebie. To właściwie dziwne, kiedy są osobno.
- Znajdźcie sobie pokój! - krzyczy Sehun. Tao trąca go łokciem. Luhan i Minseok kontynuują rozmowę, jakby niczego nie słyszeli. Chen wygląda na jeszcze bardziej strapionego. Chanyeol i Baekhyun rzucają śmiertelne spojrzenia na Sehuna, mówiące mu, by się zamknął.
- Promienieją. - Chanyeol szepcze Baekhyunowi. Baekhyun uderza go pięścią, a Chanyeol uświadamia sobie, że Chen usłyszał. Chen znowu wzdycha, wstaje i zaczyna wywlekać się z dala od stołu. Baekhyun gniewnie na niego spogląda, Chanyeol w zamian mruga do niego niewinnie, Sehun wygląda w połowie na rozbawionego i winnego.
*
W sobotnią noc, zbliżają się do siebie jako grupa przyjaciół, teraz, kiedy wszyscy zaczynają poznawać się coraz bardziej. Chen siedzi z Chanyeolem, radząc sobie całkiem nieźle, ale wciąż jest płaczliwy podczas niektórych etapów. Obserwują jak ludzie się zapełniają. Kyungsoo wchodzi z Jonginem i radośnie uśmiecha się do Chanyeola. Chanyeol zauważa, że Jongin rzuca lekko gniewne spojrzenie i odciąga Kyungsoo z zazdrości (część niego chce się śmiać na widok tej nowej strony Jongina) na drugą stronę pokoju. Później wchodzi Kris i Joonmyun, ręka w rękę. Po tym wpakowuje się Sehun z Tao, sprzeczając się ze sobą.
- Tak dużo par! - skomle Chen. - Oni tak jakby śmieją się ze mnie. Czaję, więc teraz odseparujcie się ludzie, proszę. - Chanyeol siedzi tam niezręcznie, gdy Chen mówi do siebie. - Wiesz co? Wkrótce ty i Baek zaczniecie związek HAHAHAHAHAH- - Chanyeol oblewa się czerwienią z zakłopotania.
Właśnie wtedy wchodzi Minseok i Luhan, szepcząc do siebie. Baekhyun idzie tuż za nimi, rozglądając się po otoczeniu, aż wpada na Chena i Chanyeola. Chanyeol wysyła mu błagające spojrzenie. Natychmiast rozumie.
- Chodź ze mną. - nakazuje Baekhyun. Chen uparcie krzyżuje swoje ramiona, dolna warga wystaje na zewnątrz, gdy Baekhyun sięga do dołu i chwyta go za rękę, następnie wyprowadza na zewnątrz. W chwili, gdy są na zewnątrz, Chen zrzuca jego rękę, lekko wkurzony. Nawet Baekhyun jest zaskoczony jego nietypowym zachowaniem.
- Czego chcesz... - wypycha Chen z ewidentną goryczą w głosie. Baekhyun, przez moment nie wiedząc co zrobić, nie odpowiada.
- To dlatego nienawidzę miłości. - w końcu mamrocze Baekhyun. Widzi, że Chen widocznie sztywnieje. - Nie robi nic innego, jak tylko skręca serca ludzi.
- ... Baek...
- Wystarczy, Jongdae. - przerywa mu Baekhyun. Ostrość jego głosu sprawiła, że Chen zaalarmowany spojrzał do góry. Baekhyun łapie go za ramię tak nagle, że prawie skomle. Spodziewa się, że Baekhyun go skarci i powie mu, żeby się z tego otrząsnął.
- Otrząśnij się. - mówi Baekhyun. Chen stoi spokojnie, czekając, aż Baekhyun powie więcej. - Są zakochani, to co? Czy to znaczy, że masz zamiar po prostu siedzieć w kącie i do siebie płakać?
-... W porządku, Baek, dam sobie z tym spokój-
- Tak, Jongdae. Albo dasz sobie z tym spokój, zaakceptujesz to, albo upewnisz się, by wygrać jego serce. - Chen mruga, wpatrując się w swojego przyjaciela w szoku. Jakoś, nawet jeśli poprzednimi razami Baekhyun wyglądał tak przekonująco, jak teraz, tym razem jest w tym więcej... szczerości. Jakby Baekhyun miał to na myśli. Naprawdę miał to na myśli. - Może go nie kradnij, ale upewnij się, by pokazać mu co traci!
-... - oczy Chena rozszerzają się w zmieszaniu, ale Baekhyun się uśmiecha. I Chen to widzi.
Widzi, że promienieje.
- Miłość ssie, Jongdae. - mówi Baekhyun, dłonie opuszczają ramiona, gdy starszy zaczyna wracać do drzwi. - Ale to tak miłość świeci.
Potem zanim Chen może zarejestrować co się dzieje, Baekhyun już zniknął za drzwiami, zostawiając go zastanawiającego się, co do diabła właśnie się stało.
*
Chanyeol zastanawia się, co do diabła Baekhyun powiedział, by rozweselić Chena.
Do czasu, gdy wraca Chen, wszyscy są zaskoczeni jak normalnie się zachowuje, w przeciwieństwie do tego, jak gorzki był w ciągu ostatnich kilku dni.
*
Chanyeol odkrywa, że jest w stanie kontrolować się coraz mniej.
Kiedy Chanyeol wraca z zajęć, znajduje śpiącego Baekhyuna na biurku z głową przekręconą na bok, gdy śpi na rękach, spoczywających na jego grubym podręczniku. Okulary są na czubku jego nosa. Chanyeol nie całował Baekhyuna od dłuższego czasu i najczęściej, kiedy obserwuje Baekhyuna w tym stanie, nie będącego w stanie się bronić, Chanyeol jest tak cholernie skuszony.
Bez tchu, Chanyeol odkłada swoje książki przy łóżku. Nieświadomy siebie, niczym lalka opętana miłością, Chanyeol pada na kolana obok Baekhyuna, opierając głowę na ręce, jak i wpatruje się w śpiącą twarz Baekhyuna, która jest tylko kilka centymetrów od jego.
Chce go pocałować. Tak bardzo.
Z szybko bijącym sercem, wyższy patrzy się przez dłuższą chwilę, obserwując jak ciało Baekhyuna lekko unosi się i opada przez oddychanie, i sposób w jaki jego nos marszczy się leciutko, tak, że jego okulary poruszają się razem z nim. Cholera, jest tak blisko, że może poczuć w powietrzu truskawki i miód.
Nie będąc w stanie się kontrolować, Chanyeol pochyla się, by go pocałować.
Zatrzymuje się, jak tylko jego usta mają musnąć usta Baekhyuna. Przypomina sobie, jak czerpał korzyści ostatnim razem i przypomina sobie, jak złe to było, nawet jeśli Baekhyun olał to, jakby to było niczym. Przypomina sobie wszystkich tych ludzi, wykorzystujących brak godności siebie Baekhyuna i jak łatwo Baekhyun im pozwalał. Nie. Nie zamierza być jednym z tych drani, którzy ani razu nie pomyśleli o uczuciach Baekhyuna.
Z każdym mięśniem, chcącym poruszyć się przeciwko niemu, Chanyeol próbuje się odsunąć, ale w zamian zostaje sztywno w miejscu, pragnienia prawie pokonują jego zdrowy rozsądek. NIE! Myśli sobie, mocno zaciskając oczy, ciężko oddychając, potem znowu otwiera oczy.
Przysięga, że śni, ponieważ Baekhyun jest obudzony i wpatruje się w niego.
To zamroziło Chanyeola w miejscu.
Cholera. Zostałem złapany.
Park Chanyeol, ostro nabałaganiłeś.
Nie rusza się, bo wie, że to nie ma sensu. Motyw jest oczywisty. Nie ma potrzeby się chować, czy wyjaśniać przez bezużyteczne wymówki.
Wcześniej chciał pocałować Baekhyuna. Teraz chce uciec.
W zamian jego jedyną karą jest kiedy Baekhyun przybliża się i przyciska swoje usta delikatnie do jego.
Wcześniej, Park Chanyeol próbował wymyślić drogę ucieczki. Teraz próbuje wymyślić, co się do diabła dzieje, gdy iskry palą go przez całe ciało na kontakt z miękkimi ustami Baekhyuna.
To skromny pocałunek i Baekhyun się odciąga. Wpatrują się w siebie przez parę sekund, potem obydwaj znowu równocześnie się pochylają. Nie wiedząc, co do diabła robi, Chanyeol przekręca głowę na bok, gdy Baekhyun zagryza się na jego dolnej wardze, jego dłoń sięga za głowę Baekhyuna, przyciągając go bliżej. Po raz pierwszy jest to obustronne, w żadnej sposób nie będąc gwałtownym.
Kiedy się cofają, serce Chanyeola wali tak szybko, że przysięga, że zacznie pędzić na tor wyścigowy. Baekhyun patrzy na niego, pozornie niewzruszony, jakby to, co zrobili wcale nie było intymne.
- Co chciałeś zrobić? Zrobić mi żart, kiedy spałem? - zarzuca Baekhyun, zdejmując swoje urocze okulary. Chanyeol przełyka ślinę.
- Cóż, tak jakby namawiasz do tego innych. - papla Chanyeol. - Ludzie będą czerpać z ciebie korzyści, jeśli dalej będziesz to robić. Wiesz, zostawiać siebie tak bez ochrony. - Ludzie = ja. Baekhyun kpi.
- Jesteśmy w naszym pokoju, Yeol. Kto inny przyjdzie? - Chanyeol znowu przełyka ślinę. Przestań się ujawniać, ty idioto! Baekhyun śmieje się tak ładnie, jego dzwoniący śmiech, który jest pozbawiony szyderczych intencji, czy goryczy.
- Poza tym, ty nigdy mnie nie wykorzystasz. - Baekhyun uśmiecha się, gdy odwraca się, by spojrzeć na Chanyeola. Serce Chanyeola przestaje bić. - Prawda?
- O-o-oczywiście, że nie! - jąka się Chanyeol. Mimo to, prawie to zrobiłem.
Ale jesteś tak nie do odparcia, że to szalone. I zaczynam rozumieć, czemu ludzie tak bardzo chcą z ciebie korzystać.
*
Baekhyun nie wie, dlaczego się obudził i zobaczył Chanyeola tak blisko siebie, nawet nie myśląc o tym, dlaczego Chanyeol to zrobił.
Może to roztargnienie popołudniowej drzemki sprowadziło go do przybliżenia się. Może to przez to jak miękko wyglądały usta Chanyeola wraz z tym jak łagodną wydawała się być jego ekspresja. Może to wydawało się najbardziej naturalną rzeczą do zrobienia.
Nawet jeśli pocałował Chanyeola i poczuł wybuchający przez siebie ogień, przypomina sobie, że nie chce by było pomiędzy nimi niezręcznie. Znając swojego współlokatora, Chanyeol prawdopodobnie by bełkotał i mówił najgłupsze rzeczy, i Baekhyun nie znałby jego intencji czy uczuć, ponieważ za bardzo się boi, by je rozczytać. Właściwie, za bardzo się boi, by odszyfrować też swoje własne uczucia. Wszystko, do czego może się przyznać to, to, że całowanie Chanyeola jest miłe, dlatego właśnie nigdy nie protestował za każdym razem, gdy czuł usta Chanyeola na swoich.
Nawet jeśli przestał grać, odkąd zaczął ufać, jego umiejętności aktorskie pozostały.
Nawet jeśli wygląda na obojętnego i nieporuszonego, jego serce nie przestaje szybko bić.
*
Baekhyun staje się coraz bardziej nie do odparcia.
Chanyeol już nie znajduje wymówek, by go pocałować, głównie dlatego, że nie musi. Chanyeol nawet nie wie dlaczego, albo jak, ale zauważa, że całuje się z Baekhyunem. Często.
Najlepsze jest to, że Baekhyun za każdym razem odwzajemnia pocałunek.
Chanyeol zaczyna od potrzeby, potem staje się bardziej chciwy.
Niezupełnie kwestionuje, dlaczego Baekhyun odwzajemnia pocałunki. Może się boi.
To staje się przypadkowe. Staje się czymś codziennym. Czasem Chanyeol obserwuje Baekhyuna jak mówi i jest złapany tym jak poruszają się jego usta, wtedy wkracza i pojmuje te usta swoimi. Czasami tylko robią swoje, w ich pokoju, i Baekhyun po prostu przypadkowo podchodzi do Chanyeola i zaczyna go całować. Czasem jest to cmoknięcie w usta. Czasem są to długie, nieprzerwane pocałunki. Chanyeol nawet nie wie jak to się zaczęło, ale wie, że nie chce by się kończyło.
Do pewnego dnia.
*
- Czemu teraz tak ciężko się uczysz? - pyta Baekhyun, gdy siada obok Chanyeola, który wywierca dziurę w książce od dentystyki.
- Test. - odpowiada szybko. Baekhyun siedzi cierpliwie i obserwuje go. Jakoś, Chanyeol nie może się skoncentrować, kiedy wszystko co czuje to zapach Baekhyuna. Ale musi to zrobić. Zapomniał wszystkie informacje, które miał zmagazynowane w swojej pamięci, kiedy czytał w kółko swój podręcznik kilka miesięcy temu. W końcu musi być w najlepszej formie, aby zapewnić biel zębów jego przyszłych pacjentów. Przez chwilę siedzą w komfortowej ciszy. Po chwili Chanyeol wybucha.
- Argh, nie mogę- -nie kończy swojego zdania, ponieważ Baekhyun pochyla się i całuje jego policzek. Zatrzymuje się, lekko oszołomiony, potem odwraca się do Baekhyuna. Baekhyun znowu się pochyla, tym razem całując jego usta. Cała praca zostaje zapomniana, Chanyeol przybliża się i łapie jego wargi w swoje, naciskając, potem się cofając, potem znowu naciskając. Pocałunki są niewinne, a jednak zawsze pozostawiają Chanyeola bez tchu.
- Muszę... się uczyć... - mamrocze Chanyeol, ale i tak kontynuuje całowanie, ponieważ to takie niespotykane dla Baekhyuna, by zacząć ich sznurek pocałunków.
- Nie zatrzymuję cię. - odpowiada Baekhyun, na jego ustach jest mały, słodki uśmiech, gdy Chanyeol znowu go całuje - wciąż delikatnie, wciąż cnotliwie.
- Tak bardzo rozpraszasz uwagę. Przysięgam... - wydycha Chanyeol. - Myślisz, że jesteś zabawny- -Baekhyun znowu pojmuje jego usta, tym razem na dłużej.
- Zamknij się i mnie pocałuj. - szepcze Baekhyun, gdy nachyla się bliżej, jeszcze raz całując jego usta. Chanyeol opiera się o swoje obrotowe krzesło, tak jak Baekhyun pochyla się bliżej, będąc prawie na nim, jego smukłe palce wślizgują się w czarne włosy Chanyeola. Chanyeol łapie cicho dech, jego serce prawie wylatuje mu z piersi, kiedy jego współlokator przekręca głowę, więc mają większy dostęp do swoich ust. Baekhyun jest tak blisko i nawet jeśli robią to coraz częściej bez wymówek, Chanyeol za każdym razem uważa to za zapierające dech w piersiach.
Czasami zastanawia się, czy Baekhyun czuje to samo, albo czy robi to, bo się nudzi.
Ale jeśli się nudzi, całowałby też innych ludzi, prawda?
Chanyeol jest tak pochłonięty Baekhyunem, jego ustami, jego dotykiem, jego-
- Chanyeol, muszę ci coś poka- - drzwi otwierają się tak szybko, że szokuje to ich dwójkę i odsuwają się od siebie, odwracając się, by zobaczyć, kto jest po drugiej stronie drzwi. Ale reagują za późno.
Spojrzenie na twarzy Kyungsoo mówi wszystko.
Szok. Zranienie. Ból. Zdrada. Furia. Potem ciemnieje wściekłością. Kyungsoo odchodzi, trzaskając za sobą drzwiami.
- Kyungsoo- - zaczyna Chanyeol, spychając lekko z siebie Baekhyuna i chcąc wyjaśnić swojemu koledze (który ściśle i powoli zaczyna stawać się jednym z jego przyjaciół), ale Baekhyun popycha go z powrotem na krzesło.
- Porozmawiam z nim. - mówi cicho. Chanyeol patrzy w górę na Baekhyuna, szukając uspokojenia, ale Baekhyun szybko wychodzi bez słowa.
To nie tak, że spotyka się z Kyungsoo, czy coś. Chanyeol nie wie, dlaczego czuje się taki winny.
*
Baekhyun nie wie, dlaczego zatrzymał Chanyeola.
To nie tak, że przygotował w głowie przeprosiny dla Kyungsoo. Nie wie nawet, dlaczego czuje potrzebę gonienia za Kyungsoo. Chanyeol jest bliższy Kyungsoo. Chanyeol jest tym, którego kocha Kyungsoo. Chanyeol jest tym, który miał zwyczaj lubić Kyungsoo. Więc dlaczego czuje potrzebę, by być tym, który z nim porozmawia?
- Kyungsoo! - woła Baekhyun, gdy podąża za znikającą postacią Kyungsoo, korytarzem, kilkoma zakrętami i skrętami i w końcu kończąc w pokoju Kyungsoo. Kyungsoo wydaje się go spodziewać, gdy stoi tam, a złość krzyczy z każdej części jego ciała.
- Jesteś kłamcą, Byun Baekhyun. - warczy Kyungsoo. Pod wściekłością, Baekhyun może wyczuć zranienie i ból w oczach Kyungsoo. - Ty i Chanyeol jesteście kłamcami.
- To nie to, co myślisz. - Co on kurwa myśli? Kyungsoo śmieje się gorzko. Baekhyun przysięga, że nigdy nie widział Kyungsoo takiego złego, nie od...
- Więc to jest to, co robisz? Grasz moimi uczuciami? - Kyungsoo warczy cicho, ale w taki sposób, że prawie przeraża Baekhyuna. - Nie myślałem, że mógłbyś być taką osobą, która wbija koledze nóż w plecy.
- Co? - Baekhyun mruga zmieszany, ale Kyungsoo nic sobie z tego nie robi.
- Najpierw słyszysz mnie, jak uważam, że jest... uroczy, następnie kończysz umieszczając siebie i jego razem.
- Co?! To była totalna pomyłka, przysięgam-
- Nie wiem, czy robisz mnie w konia, czy nie, Byun Baekhyun, ale nie wciągaj mnie w to. Jeśli Chanyeol chce gonić za tobą jak szczeniak, nie rób mi tego, kiedy już wiesz, że żywi do ciebie jakieś uczucia-
- Więc o to chodzi? - Baekhyun się śmieje, oszałamiając Kyungsoo. - Myślisz, że Park Chanyeol mnie lubi?
Cholera.
Kyungsoo się śmieje.
- W takim razie, co to jest? - natychmiast przestaje się śmiać, wwiercając oczy w Baekhyuna. - Która część z "on nigdy nie będzie mnie lubić, Kyungsoo" jest właściwie prawdziwa, Baekhyun?
- Co? - Baekhyun jest teraz tym, który się śmieje. - Wszystko łapiesz źle, Soo. On mnie nie lubi-
- Przestań pieprzyć głupoty. Miziacie się na moich oczach, kłamiecie i mówicie mi, że nie postrzegacie się w ten sposób, potem randkujecie za moimi plecami?
- Soo, my nie randkujemy-
- Nie pieprz się ze mną. - warczy Kyungsoo. Baekhyun od razu przestaje mówić. To pierwszy raz, kiedy Kyungsoo przeklął tak okropnie.
- Sprawiłeś, że wyszedłem na pieprzonego głupka, Byun Baekhyun. - oczy Kyungsoo są lekko wilgotne. - Powiedziałeś: "On nigdy nie będzie lubił szkolnej dziwki", by wzbudzić we mnie poczucie winy za bycie czarnym charakterem pomiędzy waszą dwójką. Pewnie, uważałem to za nie fair, jak ktoś tak czysty i niewinny jak on może pocałować kogoś zużytego jak ty, i tak, wezwałeś mnie za tak złe myśli w mojej głowie. Powiedziałeś, że nawet jeśli puszczasz się dookoła, pijesz, palisz i robisz wszystkie gówna, które robią ludzie z marginesu, wciąż jesteś dobrą osobą i nigdy nie zdradziłbyś swoich kolegów. Pieprz się, Byun Baekhyun, za to, że uwierzyłem, że byłeś lepszy niż jesteś. Pieprz się za sprawienie, że dniami czułem się winny, myśląc, że jesteś tylko dziwką. Przede wszystkim, pieprz się za bycie największym pieprzonym hipokrytą w moim życiu. - Baekhyun stoi tam, oszołomiony, gdy przyjmuje cios za ciosem. Co gorsze, Kyungsoo ma rację. Zdradził Kyungsoo, nie mając o tym kurwa pojęcia.
Kyungsoo, będąc bardzo wstrząśniętym, siada na swoim łóżku, teraz odmawiając spojrzenia na Baekhyuna.
- Jak zabawnie było... - zaczyna Kyungsoo z małym, zranionym chichotem. - ... bawić się moimi uczuciami? Udawać pomoc w zbliżeniu się do niego, sprawić, że uwierzyłem, że się do niego zbliżam, każdego pieprzonego dnia? Jak zabawnie było zgrywać przede mną dobrego kolegę, potem śmiać się z moich głupich czynów za moimi plecami... Całując go podczas tego? - Baekhyun jest cichy.
- To nie trudne, Byun Baekhyun, powiedzieć mi, że się lubicie. - Baekhyun otwiera usta, ale znowu je zamyka. - Zaakceptowałbym to... - dławi się. - Tak bardzo, jak bym tego nienawidził, starałbym się to zaakceptować . To nie trudne, Byun Baekhyun, powiedzieć mi, że się spotykacie. W ten sposób, mógłbym dać sobie z nim spokój bez wychodzenia na głupka. To nie jest kurwa trudne, Byun Baekhyun, powiedzieć mi, że nie mam z nim pieprzonej szansy.
- To nie żart, Baekhyun. Moje uczucia to nie żart. Kocham go. Kocham Chanyeola, wciąż go kocham. - Kocham. Chanyeola. jest jak indywidualne dźgnięcie w Baekhyuna. - Z każdym dniem kocham go coraz bardziej...
- Kyungsoo... - usta Baekhyuna są suche, ale nie ma nic do powiedzenia.
- I pomyśleć, że próbowałem postrzegać cię inaczej, pomimo twojego bycia mieszanką mojego znieważającego ojca alkoholika i prostytuującej się matki, co zmusiło mnie do uwierzenia, że wszystko o tobie było błędne. Moje przeczucie od początku było właściwe. Jesteś taki sam jak wszyscy inni. Pieprzona dziwka, pieprzony alkoholik, pieprzony hipokryta, pieprzony kłamca, pieprzony oszust i najgorsze - pieprzony zdrajca.
- Soo...
- Wynoś się. - Kyungsoo wskazuje na drzwi. - Nigdy więcej nie chcę widzieć twojej twarzy. Wypierdalaj.
*
- Co z nim? - Chanyeol szepcze, kiedy Baekhyun wraca przygnębiony. Nawet jeśli Baekhyun nic nie mówi, Chanyeol może to wszystko wyczytać.
- Porozmawiam z nim. - Chanyeol wstaje, ale Baekhyun potrząsa głową.
- Myślisz, że chciałby z tobą teraz rozmawiać? - Chanyeol nic nie mówi i w końcu z powrotem siada pokonany.
- Cholera. - szepcze Chanyeol. Nawet jeśli Baekhyun nie odpowiada, nic nie może poradzić, ale tysiąc razy zgadza się w swoim umyśle.
*
Odtąd Baekhyun unika Chanyeola jak zarazy.
Jakby cierpiący Kyungsoo był jego winą.
Jakby robienie tego mogło uspokoić go, że naprawia swoje błędy i sprawić, że poczuje się swobodnie za złamanie serca Kyungsoo.
*
Właściwie, Chanyeol w pewien sposób też unika Baekhyuna.
*
- Na wasz następny projekt na Relacje Międzyludzkie, będziecie musieli pracować z partnerem. - Nie, nie, nie, nie, nie... Jak przewidziano, Chanyeol obserwuje jak wszyscy łączą się w grupy, by pracować ze swoimi dobrymi kolegami. Dlatego, że jedynym kolegą Chanyeola w tej klasie jest Kyungsoo, wcześniej pracowali ze sobą wielokrotnie, teraz jest pozostawiony sam.
Z Kyungsoo.
- Czy ty chcesz... uh... razem pracować? - pyta Chanyeol. Kyungsoo rażąco go ignoruje, tylko siedzi tam i nie mówi ani słowa. - Kto jest twoim partnerem? - Kyungsoo udaje, że nie istnieje.
- Soo... - Kyungsoo się odwraca. Chanyeol nie może go winić - był dupkiem za robienie tego za plecami Kyungsoo. Nawet jeśli to nie jest złe, wciąż i tak jest dupkiem.
- Jesteście partnerami? - wykładowca pojawia się znikąd. Zanim Chanyeol może cokolwiek powiedzieć, wtrąca się Kyungsoo.
- Nie.
- Cóż... w sali nie ma nikogo więcej. - kontynuuje wykładowca. - Więc w takim razie jesteście partnerami. - zanim Kyungsoo może kłócić się dalej, wykładowca rzucił im wyznaczone zadanie i odleciał. Chanyeol na zdobycie nowej szansy, by porozmawiać z Kyungsoo, po cichu siada obok niego i chichocze niezręcznie.
- Czy możemy po prostu z tym skończyć? - Kyungsoo jest poważny. Chanyeol sobie przerywa. Czuje się zraniony przez to jak chłodno traktuje go jego kolega, ale znowu, jak musi czuć się Kyungsoo, widząc jak ktoś, kogo kocha, całuje kogoś innego?
Więc milczy.
___
Padam na twarz...
Umieram, nie wiem. Ale czuję się beznadziejnie psychicznie.
Mam nadzieję, że u Was jest dobrze. Kocham Was mocno, pamiętajcie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro