Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39. Powrót


Kiedy Baekhyun wraca z powrotem, Chanyeol i jego mama rozmawiają w salonie. Chanyeol ma nogi podparte na stoliku do kawy, niczym szef, podczas gdy jego mama śmieje się obok niego, gdy robi na drutach. Kiedy Baekhyun wchodzi, śmiech Chanyeola zastyga na twarzy, gdy zdaje sobie sprawę w jakiej jest pozycji i natychmiast zdejmuje nogi ze stolika, rozglądając się niezręcznie z różowymi policzkami.

- Wróciłeś. - mówi Chanyeol, a Baekhyun prawie się uśmiecha, gdy zauważa czerwień na uszach Chanyeola.

- To nie tak, że nie widziałem już wcześniej twojej idiotycznej osoby. - odpowiada Baekhyun, następnie zakrywa sobie usta, kiedy uświadamia sobie, że jest tam Mama Im. Czuł się tak swobodnie w tym domu, że nawet pokazał prawdziwego siebie!

- Tak, on jest idiotą. - odpowiada Mama Im, wypuszczając szeroki uśmiech, a oczy Baekhyuna rozszerzają się niczym spodki, gdy Chanyeol odwraca się do swojej mamy i wydyma do niej wargi. Wtedy Baekhyun uśmiecha się lekko.

- Ja po prostu... pójdę teraz wziąć prysznic. - mówi Baekhyun. Mama Im przytakuje. Baekhyun lekko się kłania.

- Przestań być taki uprzejmy! Jesteśmy teraz rodziną, tak? - mówi Mama Im. Uśmiech Baekhyuna rozszerza się lekko i odchodzi. Chanyeol czerwieni się jeszcze bardziej.

- Co? Nie jesteśmy rodziną... - Chanyeol rumieni się na tę myśl. Baekhyun... będący częścią niego... TO ZBYT CIĘŻKIE, BY O TYM MYŚLEĆ! TO NARUSZANIE PRYWATNOŚCI BAEKHYUNA!

MAMO! NIE RUJNUJ JEGO PRYWATNOŚCI!!!

- Kochasz go. - Mama Im oświadcza zwyczajnie, jakby właśnie ogłosiła ulubiony kolor Chanyeola. Chanyeol odwraca się szybko, by spojrzeć na swoją matkę, która uśmiecha się do niego łagodnie.

- C-c-co?

- Kochasz Baekhyuna. - mówi Mama Im. Chanyeol może poczuć, jak już się czerwieni i próbuje się tego pozbyć, nie chcąc, by było to oczywiste.

- C-co? - Chanyeol wydaje z siebie nerwowy śmiech. - P-przestań żartować, mamo...

- Widzę to wszystko na tobie, Chanyeol. - mówi Mama Im. - Sposób, w jaki się o niego troszczysz, sposób, w jaki na niego uważasz, sposób, w jaki przy nim reagujesz... To wszystko jest wypisane w twoich czynnościach, Chanyeol.

-... - Chanyeol jest oniemiały, gdy obserwuje oczy swojej mamy. Błyszczą się i przypomina mu to czas, kiedy nie było Baekhyuna.

- On jest naprawdę słodki, naprawdę mogę to zobaczyć. - kontynuuje Mama Im. - Cieszę się, że kochasz odpowiednią osobę. Bardzo dobrze potrafi o siebie zadbać, prawdopodobnie lepiej niż ty kiedykolwiek, jeśli mam być szczera, ale potrzebuje kogoś, kto by na niego uważał. Nawet jeśli jest silny, wciąż ma smutne serce. Z jego doświadczeń, możesz się od niego wiele nauczyć, a on wiele może się nauczyć od ciebie. Kochasz odpowiednią osobę. Jestem z ciebie taka dumna, Chanyeol. Wychodzisz na takiego dobrego człowieka. - wtedy Chanyeol uświadamia sobie, dlaczego jej oczy są takie błyszczące - ona płacze.

- Mamo... - Chanyeol w rozterce sięga i poklepuje ją po ramieniu.

- Kochanie daje ci wiele rzeczy, ale również wiele odbiera. Przeważnie, kochanie kogoś daje lepszy wgląd na siebie. Więc kochaj go właściwie, Chanyeol, ale pamiętaj żeby siebie też kochać. - serce Chanyeola skręca się, gdy przypomina sobie wszystkie kłopoty, jakie jej przysporzył, gdy się nie doceniał. Jego oczy też łzawią i przytakuje.

- Będę, mamo. - jej ręce się rozszerzają, a on przyciąga ją w swoje ramiona. Gdy ją przytula, szybko przeciera swoje oczy, więc nie będzie taki zakłopotany.

Baekhyun kończy prysznic i przygotowuje się do dołączenia do nich, cokolwiek robią, ale, gdy wychodzi z pokoju Chanyeola i idzie w stronę salonu, widzi jak się obejmują, dzieląc się intymnym momentem, który prawdopodobnie ponownie się nie powtórzy, przynajmniej przez długi czas.

Ze zmieszanymi uczuciami, Baekhyun stoi tam przez parę sekund, obserwując ich, jakby grawerowali scenę w ich myślach.

Po chwili odwraca się i wraca do pokoju Chanyeola.



*



Wyjeżdżają po kolacji. Mama Im pakuje im dużo jedzenia, nawet jeśli to tylko kilkugodzinna podróż, a kiedy odchodzą, odchodzą w uśmiechach.

Do czasu, kiedy nadjeżdża autobus, jest prawie północ i wsiadają do środka, zajmując miejsca blisko tyłu, jak i siadają obok siebie, Chanyeol natychmiast zasypia, jego głowa opada na okno. Baekhyun w ciszy dziękuje Mamie Im za danie im cienkich koców, następnie bierze oba koce, jego i Chanyeola, i układa je na ich kolanach.

Baekhyun odwraca się i patrzy na Chanyeola, który śpi spokojnie. Wspomina głośny śmiech Taty Im, gdy próbował przekonać Baekhyuna do piłki, Yoorę, gdy dała mu jakieś ubrania Chanyeola i powiedziała mu, żeby traktował to miejsce, jak drugi dom i Mamę Im, która, przez cały czas, ukazywała mu niekończącą się dobroć i uwagę, coś, czego nigdy nie dostał od swojej prawdziwej matki.

Nos Chanyeola marszczy się, a jego twarz krzywi się, gdy nieświadomie próbuje powstrzymać kichnięcie. Baekhyun się uśmiecha. Sięga i szczypie nos śpiącego mężczyzny.

Chanyeol... teraz wiem, skąd masz to ciepło.



*



Chanyeol zostaje obudzony potrząśnięciem w połowie drogi, ale jest tak zmęczony, że może otworzyć oczy tylko do połowy, zobaczyć twarz Baekhyuna i znowu je zamknąć, gdy instynktownie sięga, by zmieść Baekhyuna, wydając z siebie stłumione jęki, znamionując, że nie chce się budzić.

- Jest przerwa. Idź do toalety, przewietrz się, zjedz coś... - mamrocze Baekhyun, ale Chanyeol jest zbyt zmęczony, by zrobić cokolwiek.

- Spać... - mruczy, gdy porusza głową na boki, unikając zimnych palców Baekhyuna. Ręce Baekhyuna zostawiają go na chwilę i w tamtej chwili czuje spokój, ale krótkotrwały, ponieważ kiedy te zimne palce nurkują i ściskają jego nos, nie ma wyboru, jak tylko podskoczyć obudzony w szoku z tego wszystkiego. Kiedy jego wzrok się skupia, widzi jak Baekhyun szczerzy się wściekle, gdy pociąga rękę Chanyeola i podnosi go do góry.

- No chodź. Wiem, że w końcu będziesz chciał iść do toalety. - mówi Baekhyun, gdy prowadzi Chanyeola środkiem autobusu do małego miejsca odpoczynku. - Zjedzmy też.

Baekhyun czeka na Chanyeola, by poszedł do toalety, a kiedy Chanyeol robi siku, uświadamia sobie, że Baekhyun ma o nim taką rację, ponieważ teraz, kiedy zmęczenie odeszło, uświadamia sobie jak bardzo potrzebował iść do toalety.

Kiedy kończy, znajdują miejsce, by zjeść nocną przekąskę. Serce Chanyeola przepełnia się wdzięcznością, gdy otwiera zapakowane pudełka, które zrobiła dla nich jego mama. W porównaniu do wszystkich innych, którzy albo mają przekąski, albo za drogie jedzenie, albo w ogóle nic, Baekhyun i Chanyeol już mają wielkie szczęście.

Chanyeol bierze kilka kęsów jedzenia, żując, jak i obserwując Baekhyuna, który je prawie delikatnie - albo może to tylko Baekhyun z jego perspektywy. Wypuszcza głupkowaty wyszczerz, kiedy widzi, że Baekhyun wyjmuje ogórki i odkłada je na bok. Chanyeol chwyta za parę kawałków wołowiny i przykłada je do ust Baekhyuna. Może to jego wykończony umysł, który dodaje mu wystarczająco odwagi, by to zrobić, albo tylko myśl, że Baekhyun je jedzenie jego mamy i podczas tego wygląda tak cholernie uroczo.

Nie zdając sobie sprawy, jego ręka sięgnęła i szczypnęła policzek Baekhyuna pomiędzy palcami.

Cisza.

Baekhyun spogląda na niego, jego ekspresja rozdarta jest pomiędzy zmieszaniem, a irytacją i szokiem. Chanyeol czuje, że się czerwieni i dzięki Bogu, że jest ciemno.

-... - Baekhyun wpatruje się na niego, gdy je, jego urocze policzki wydymają się jedzeniem jego matki i akurat, gdy Chanyeol ma zamiar znowu dźgnąć jego policzek, Baekhyun instynktownie wyciąga rękę i odklepuje z dala rękę Chanyeola. Gdy Chanyeol się wycofuje, Baekhyun łapie w pałeczki jego palca i używając ich, ściska biedny palec Chanyeola, aż wyje z bólu i się odciąga. Nawet jeśli pałeczki upadły na ziemię, Baekhyun chichocze.

Chanyeol trzyma swój palec i kiedy spogląda do góry, widzi Baekhyuna, który chwyta za jego pałeczki i zaczyna nimi jeść.

- Hej! - Chanyeol sięga, by je wyrwać, ale Baekhyun się odsuwa, na jego twarzy jest uśmiech, kiedy to robi. Obserwując, jak taki bezczelny Baekhyun wygląda tak naturalnie uroczo, Chanyeol decyduje się przestać i na widok Baekhyuna, uświadamiającego sobie, że on już nie ma zamiaru wyrwać mu pałeczek, mniejszy się usadawia z tym samym uśmiechem na twarzy.

- Jesteś trochę zmęczony, prawda? - Baekhyun śmieje się po cichu, gdy odkłada pałeczki i wkłada je do plastikowej torby, następnie zaczyna wkładać tam ich pudełka. Nie, tylko, że ty jesteś taki uroczy. Chanyeol chce powiedzieć, ale zamyka swoją buzię.

Wchodzą z powrotem do autobusu i tak szybko, jak Chanyeol wraca na swoje miejsce, znowu zasypia. Mimo tego, tym razem, kiedy jego ciężka głowa spada delikatnie na Baekhyuna, mniejszy mu na to pozwala.



*



Chanyeol budzi się przez promienie padające na jego oczy. Uświadamia sobie, że autobus zatrzymał się dawno temu i gdy wstaje, widzi, że jest ostatnią osobą w autobusie.

Panikując, woła Baekhyuna, ale odpowiada mu cisza.

Pospiesza z autobusu, a kiedy się rozgląda, widzi swoich kolegów z autobusu siedzących na podłodze, jedzących śniadanie i ustawiających się w kolejce, by kupić jedzenie. Kiedy się rozgląda, odnajduje Baekhyuna samego w kącie, stojącego do niego tyłem.

Skrada się bliżej.

- Będę tam za godzinę. - słyszy, jak mówi Baekhyun. - Yeah... Ta. - potem widzi, że Baekhyun odsuwa telefon od ucha, jego ręka unosi się w powietrzu, zanim naciska przycisk rozłączania.

- Niedługo tam będziemy? - pyta Chanyeol. Baekhyun odwraca się i przytakuje i Chanyeol zauważa sposób, w jaki spinają się jego ramiona. Baekhyun wypuszcza z siebie wielkie westchnięcie, jego ramiona się relaksują.

- Czuję... Ja... - zaczyna Baekhyun, ale milknie. Chanyeol obserwuje go cierpliwie, wiedząc, że to trudne dla Baekhyuna, by to wyrazić, ale wiedząc, że bardzo się stara. Widzi, że Baekhyun przenosi ciężar ciała na drugą nogę. - ... jakbym ustawiał się na frontowej linii na polu bitwy.

-... - Chanyeol widzi jak Baekhyun wkłada swój telefon z powrotem do kieszeni, jego palce lekko się trzęsą i Baekhyun podchodzi do niego.

- Zjedzmy śniadanie. - mówi Baekhyun, gdy przechodzi obok Chanyeola. Chanyeol nie może się oprzeć. - Mamy tylko jakieś pięć minut- - Chanyeol sięga i chwyta swoimi palcami nadgarstek Baekhyyuna. Baekhyun się odwraca.

- Dobrze sobie radzisz. - Chanyeol szepcze delikatnie, jego serce pęcznieje, kiedy obserwuje te ciemnobrązowe oczy jak świecą pewnym blaskiem, którego Chanyeol nigdy wcześniej nie widział, zanim zdał sobie sprawę, że jest zakochany. Blask wydaje się jaśnieć z każdym dniem i codziennie może ujrzeć nowe strony Baekhyuna. Widzi, jak oczy Baekhyuna rozszerzają się na chwilę w zaskoczeniu, widzi, jak te żywe oczy połyskują, zanim Baekhyun przytakuje i się odwraca.

Chanyeol czuje, że jego serce szaleje, ponieważ nawet jeśli usta Baekhyuna były zwrócone ku dołu w małym skrzywieniu, jego oczy się uśmiechały.



*



W godzinę dojeżdżają do dworca. Oczy Chanyeola rozszerzają się, gdy widzi jak wielki jest ten dworzec, w porównaniu do tych, na których bywał (a był na wielu). Ale tego można było się spodziewać, ponieważ to miejsce to bogata okolica.

Baekhyun rozgląda się, jakby kogoś szukał, ale nie musi, ponieważ dwie sekundy po tym, jak opuszczają autobus, Chanyeol widzi dwóch mężczyzn w czarnych garniturach, idących w ich stronę. Zwęża oczy, kiedy przypomina sobie, że to oni byli tymi, którzy ukradli ich misie.

Zauważają go i nawet jeśli mają na sobie okulary, Chanyeol przysięga, że jeden wygląda na zakłopotanego, a drugi się naśmiewa.

- To znowu on. - szepcze jeden z ochroniarzy, a Chanyeol przewraca oczami. Jeden z nich wyciąga rękę, jakby oferując trzymanie torby Baekhyuna, ale Baekhyun przechodzi obok nich.

- Gdzie samochód? - pyta Baekhyun, gdy ochroniarze idą za nim bezradnie, niczym szczeniaczki i Chanyeol może zauważyć kontrast pomiędzy tym, jak zachowywali się ostatnim razem. Pamięta jak mieli czelność go wykopać, tylko by przywieźć go do domu ojca Baekhyuna, a teraz zachowują się, jakby bali się Baekhyuna?

- Tam. - ten sam ochroniarz znowu próbuje trzymać torbę Baekhyuna, ale Baekhyun odwraca się od niego ostro i zaczyna podążać za drugim ochroniarzem, jego cała postawa jest płynna z pewnością i gracją. Chanyeol mruga - Baekhyun znowu gra zimnego i silnego, niczym kontrast do wstydliwego, nieśmiałego siebie, kiedy był w domu Chanyeola - te strony Baekhyuna są raczej urocze.

Wypuszczając mały uśmiech, podąża za nimi, aż spotyka się z tym samym eleganckim, czarnym samochodem, w którym siedział kilka miesięcy wcześniej.

Obserwuje, jak ten sam ochroniarz sięga po torbę Baekhyuna, ale mniejszy odwraca się do niego i twardo na niego patrzy.

- Powiedziałem ci, żebyś nie traktował mnie, jakbym był z wyższej klasy od ciebie. Zapomniałeś? - syczy Baekhyun i Chanyeol stara się nie utopić w seksapilu. - Nie waż się nazywać mnie Paniczem, albo innym takim gównem. - ochroniarz wpatruje się w niego sztywny, gdy stoi tam przerażony. Chanyeol chce się śmiać, ponieważ nawet jeśli Baekhyun czasem jest straszny, w środku wciąż jest taki uroczy (coś, czego Chanyeol zaczyna widzieć coraz więcej).

Ale wtedy, zamiast odejść, Baekhyun się uśmiecha.

Baekhyun uśmiecha się do ochroniarza, uśmiech jest tak piękny i jasny, że oślepia nawet Chanyeola, który jest metry dalej.

- Mimo wszystko, dzięki. - wtedy Baekhyun naprawdę się odwraca i wsiada do samochodu, gdy drugi ochroniarz właśnie otwiera drzwi. Ochroniarze wydają się zszokowani, gdy wpatrują się w siebie z szerokimi oczami. Chanyeol musi przyznać, że jest zazdrosny, ponieważ Baekhyun rzuca uśmiechami do obcych kolesi, teraz, kiedy zaczął się więcej uśmiechać, ale to nic dziwnego. Gdy Chanyeol wchodzi do samochodu, może poczuć ich szok i to jak bardzo Baekhyun oczarował ich tym jednym uśmiechem. Wkurzony i czując się trochę lepszym za zobaczenie tej strony Baekhyuna, zanim zobaczyli to ci mężczyźni, Chanyeol do nich szepcze.

- Przyzwyczajcie się. - gdy ochroniarze odwracają swoje głowy, by spojrzeć na Chanyeola z opuszczonymi szczękami, Chanyeol wypuszcza z siebie uśmieszek rozdarty pomiędzy triumfem, a jednocześnie zazdrością.

W drodze do domu Baekhyuna, jeden z ochroniarzy zaczyna mówić.

- Pan Byun przesyła swoje przeprosiny za to, że nie był w stanie być tam, by cię odebrać. Będzie w domu, czekając na ciebie, odkąd powiedziałeś mu, że przyjeżdżasz. Pospieszył tu ze swojej pracy, nawet jeśli była bardzo daleko, dlatego to nie miał wystarczająco czasu, by być tu na przystanku i na ciebie czekać. Teraz spieszy się, by przygotować dla ciebie rzeczy. - następuje krótka cisza, gdy Baekhyun to rozważa. Chanyeol może powiedzieć, że to dla niego nowe.

-... Nie musiał. - mówi łagodnie Baekhyun.

- Oh, ale widzisz, on chce. - obydwaj ochroniarze mówią w tym samym czasie. Wizerunek tych ochroniarzy jako zimnych przystojniaków, którzy nie mówią, zaczyna zanikać z umysłu Chanyeola - szybko. Przysięga, że ochroniarz, który nalegał wcześniej na trzymanie torby Baekhyuna, ma w nim teraz jakieś zauroczenie - ten z jasnymi blond włosami i całkiem młodą twarzą - ze sposobu, w jaki ciągle zerka do tyłu na Baekhyuna.

W tym czasie, nieświadomy Baekhyun wyciąga coś ze swojej torby, a oczy Chanyeola rozszerzają się, kiedy uświadamia sobie, że to Chan. Chanyeol na niego wskazuje z szerokimi oczami, gdy żadne słowa nie formują się z jego otwartych ust.

- T... Ja...

- Myślałeś, że zostawiłbym Chana samego? - Baekhyun przewraca oczami, gdy przytula różowego misia do piersi.

- Ja... Ty... - kątem oka widzi, że ten blond ochroniarz znowu wysyła Baekhyunowi spojrzenia. Pieprz się, przestań się odwracać! Chce powiedzieć Chanyeol, ale jest zbyt zaabsorbowany Chanem w rękach Baekhyuna.

- Ja... zabrałem... - bezsłownie, Chaneyol chwyta swoją torbę i wyciąga Byun Hyuna. Baekhyun się patrzy, jego oczy są teraz szerokie w niedowierzaniu. Wpatrują się w siebie przez parę sekund, następnie wybuchają śmiechem.

- Boże, nie wiedziałem, że jesteś taki dziecinny... - mówi Baekhyun, gdy wyciera łzę z oka. Chanyeol rumieni się na to twierdzenie.

- I kto to mówi. - odpowiada, po części zakłopotany i żartobliwy. Mimo to, blond koleś nie przestaje się patrzeć.

- Oi! - Chanyeol odrywa swój wzrok od Baekhyuna, by spojrzeć na blond ochroniarza, który wygląda niczym jeleń w świetle reflektorów. - Skup się na drodze, dobra? - naprędce odwraca się do przodu, w czym Chanyeol czuje, że złośliwa satysfakcja wchodzi do jego ciała i sprawia, że czuje się pewny siebie.

- Jesteś taki niedojrzały, Yeol. Zajmij się swoimi sprawami. - mówi Baekhyun, gdy przewraca oczami. Chanyeol rzuca w niego figlarnie Byun Hyunem.



*



Po pół godzinie dojeżdżają do domu Baekhyuna.

Jest tak samo wielki, jak Chanyeol sobie wyobrażał i pamięta ostatni raz, kiedy odjeżdżali, że Baekhyun był wściekły i tak niespokojny.

Tym razem, gdy Baekhyun przed nim stoi, wydaje się spokojny, ale Chanyeol jakoś może wyczytać jego mowę ciała, jako napięcie, jakby wchodził do obcego miejsca po raz pierwszy. Gdy stoi twarzą do frontowego wejścia, przypomina sobie, mimo, że pogoda była zimna, to nie mogła się równać z lodowatą konwersacją pomiędzy Baekhyunem, a jego ojcem.

- S-synu-

- Nie nazywaj mnie tak! Nie nazywaj mnie tak, kurwa! Pieprz się!

Tamtym razem, Baekhyun był tak pełny zagotowanych emocji, które kontynuowały otwieranie na nowo jego ran i wewnętrznych blizn, w taki sposób, że Chanyeol mógł odczytać jego złamanie w każdym ruchu, który wykonał. Pamięta Baekhyuna, tak bardzo odmawiającego wypowiadania się o swoich problemach i obawach, trzymając wszystko dla siebie, aż pewnego dnia się roztrzaskał. Pamięta Baekhyuna na krawędzi, zawsze tak bliski złamaniu, zawsze wydający się, jakby chciał się rozbić, a jednak nie był w stanie, ponieważ zawsze była w nim malutka część (może ta młodsza część), starająca się trzymać się razem.

A teraz, patrząc wstecz i patrząc naprzód, Chanyeol może zobaczyć zmiany w Baekhyunie.

Baekhyun teraz podnosi się z przeszłości, powoli ale pewnie. Baekhyun teraz zaczyna wyrażać swoje uczucia i pokazywać emocje. Baekhyun teraz uśmiecha się więcej, bardziej wychodząc ze swojej strefy komfortu i akceptując więcej, choć subtelnie. Baekhyun teraz nie tylko stara się zapomnieć o swojej przeszłości, ale w tym samym czasie próbuje stawić czoła swoim traumom. Baekhyun teraz próbuje. Stara się dać sobie szczęście, ponieważ może zaczyna wierzyć, że na to zasługuje.

Przede wszystkim, Baekhyun teraz się uzdrawia i robi to wszystko sam.

Chanyeol życzy sobie, by móc przyciągnąć Baekhyuna w swoje ramiona, spleść wszystkie jego palce ze swoimi, chwycić jego twarz i pocałować go tak głęboko, że Baekhyun poczuje jego miłość do niego - ale nie może, ponieważ Baekhyun nie jest jego.

Myśląc o tym, jak i widząc, jak Baekhyun staje twarzą w obliczu swojego strachu, rozrywa my wnętrzności - ale teraz to jest w porządku, ponieważ teraz, Baekhyun się zmienia i Baekhyun się uzdrawia i to wszystko, co się liczy.

Gdy Chanyeol wchodzi do środka z Baekhyunem, pierwsze, co widzą, to Pan Byun czekający na nich, stojący tam niezręcznie, jednak pełen nadziei na powrót swojego syna.

- Synu-... B-Baekhyun... - jego ojciec woła niepewnie, jednak w jego głosie, Chanyeol może wyczuć oczekiwanie. Baekhyun nie odpowiada przez tak długi czas, że przez moment nawet Chanyeol pomyślał, że zamierza go zignorować. Ramiona Pana Byuna zaczynają opadać.

- Wróciłem... - woła Baekhyun, jego głos jest ledwo szeptem, a jednak dzwoni przez ogromne, puste pomieszczenie. - Wróciłem, ojcze...

Chanyeol obserwuje Baekhyuna jak idzie w stronę Pana Byuna, podchodzi trochę ostrożnie, niczym kot powoli skradający się na obecność jedzenia. Oczy Pana Byuna rozszerzają się wydatnie w zaskoczeniu. Automatycznie rozciąga swoje trzęsące się ręce i Baekhyun powoli do nich podchodzi, wciąż ostrożnie. Łzy wypływają mu z oczu, gdy obejmuje swojego mniejszego syna w ramionach, jego dłoń gładzi złote włosy Baekhyuna, gdy próbuje ukryć swój szloch w jego rękawie.

W ciszy, Chanyeol wychodzi poza scenę.



*



Najpierw Chanyeol miał zamiar zostawić na obiad Baekhyuna z ojcem, ale Baekhyun upierał się na zabranie go ze sobą. Nie mówi tego, ale może po prostu potrzebuje trochę więcej wsparcia, by zmierzyć się z kimś, komu odmawiał stawienia czoła od lat, ponieważ trochę to dla niego trudne, by zaakceptować kogoś, kto zaniedbywał go przez całe jego dzieciństwo.

Szczerze, gdy czuje chłód metalu naszyjnika, który niechcący ześlizgnął się, by dotknąć jego skórę, Chanyeol może raczej zrozumieć te uczucie.

Podczas kolacji, Chanyeol odnajduje Pana Byuna po jednej stronie z wolnym miejscem obok siebie. Chanyeol pospiesza i przesuwa się, by usiąść po jego przekątnej, tylko by zarezerwować wolne miejsce obok Pana Byuna dla Baekhyuna, ale mruga w zaskoczeniu, kiedy widzi Baekhyuna idącego za nim i następnie w zamian zajmującego miejsce obok niego. Kiedy odwraca się, by spojrzeć na Baekhyuna, zauważa, że Baekhyun jest spięty.

- Więc, synu... - zaczyna Pan Byun. - Jak w szkole?

- W porządku. - odpowiada Baekhyun. Cisza.

- Słyszałem, że jesteś przewodniczącym klubu? Fizyki, prawda? - kontynuuje Pan Byun. Wyraźnie bardzo się stara, nadzieja rozpala się w jego oczach, ponieważ Baekhyun zdecydował się wrócić do domu z własnej woli, bez potrzeby bycia zapytanym, bez potrzeby bycia zmuszonym. - Jak idzie?

-... Decyduję się na rozwiązanie tego klubu.

- Co?! - dwie pary oczu odwracają się, by spojrzeć na Baekhyuna w niedowierzaniu.

- To... już nie działa. - kontynuuje Baekhyun. - Nie interesuje mnie już.

- Baekhyun... - Chanyeol milknie, nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć.

- T-to okej! Będę cię wspierać cokolwiek zrobisz. - Pan Byun szybko wtrąca. Cisza.

- Dziękuję... za świąteczne prezenty. - mówi Chanyeol, trochę nieśmiało, w tym samym czasie próbując pomóc im w niezręczności.

- To nic. - odpowiada Pan Byun, uśmiechając się do niego wdzięcznie.

- Baekhyun i ja jesteśmy partnerami w klubach, które dzielimy. - kontynuuje Chanyeol i kontynuuje rozmawianie o ich dwójce do ojca Baekhyuna, zastępując milczenie mniejszego.

Z końcem tego, to w większości Chanyeol rozmawiał z Panem Byunem o Baekhyunie, gdzie syn czasem odpowiadał na bezpośrednie pytania, ale nic więcej. Jednakże, Chanyeol nie opuszcza pokoju zbytnio przygnębiony, wiedząc, że to trudne dla Baekhyuna, ale bardzo się stara.

Obydwaj decydują się "obozować" w pokoju Baekhyuna, głównie dlatego, że rezydencja jest ogromna, że Chanyeol czuje się samotny bez obecności ludzi, których zna w swoim pokoju i ostatnim razem, kiedy tu był, był zbyt dumny, by się do tego przyznać. Ostatnim razem, pamięta nienawidzenie Baekhyuna, albo myślenie, że go nienawidził, ale teraz... Teraz jest zupełnie inaczej.

Gdy wychodzi spod prysznica, znajduje Baekhyuna siedzącego na łóżku, wpatrującego się w przestrzeń.

- Nie sądzę, że mogę to zrobić. - zaczyna Baekhyun.

- Huh?

- Nie mogę tego zrobić. - Baekhyun wstaje i nawet jeśli brzmi na poruszonego, jakoś wygląda spokojnie, gdy przejeżdża dłonią przez włosy. Taki jest stan Byun Baekhyuna, który wydawałby się być normalnym człowiekiem, zadumanym, gdyż nieświadomie popełnia subtelne gesty jak przejeżdżanie palcami po włosach, czy mruganie, ale teraz, gdy Chanyeol poznaje go coraz bardziej, zaczyna dostrzegać rzeczy, których inni ludzie nie widzą.

- Baekhyun-

- Nie mogę tego zrobić. - Baekhyun odwraca się, by na niego spojrzeć - To jest...

- Rzeczy wymagają czasu. - mówi Chanyeol, nie wiedząc, co innego powiedzieć. - Po prostu... to jest pierwszy krok.

- Już go nie nienawidzę... - mówi Baekhyun. Może nigdy nie nienawidziłeś. Myśli sobie Chanyeol, wiedząc, że Baekhyun nie jest gotowy, by to usłyszeć. - Ale... za każdym razem, kiedy na mnie patrzy... - Baekhyun milknie i odrywa wzrok. To frustruje Chanyeola, ponieważ Baekhyun nie może wydostać słów, ale bardziej musi frustrować to Baekhyuna, ponieważ nie jest w stanie wydusić z siebie słów.

- Za każdym razem, kiedy patrzę w jego oczy, widzę odbicie jego z inną kobietą...

Baekhyun widzi to już nawet, gdy zamyka oczy. Przypomina sobie sposób, w jaki te kobiety bez twarzy wczołgiwały się na nagą postać jego ojca, gdy obserwował zza drzwi, te kobiety odzwierciedlały ruchy, jakie jego matka robiła na innym mężczyźnie bez twarzy. Przypomina sobie myślenie za dziecka: Czy dwoje ludzi, którzy obiecali dać sobie wszystko, mają prawo to robić?

A teraz, nieświadomie, z niechęcią, jakoś stało się koszmarem Baekhyuna, za każdym razem, kiedy patrzył na kobiety i za każdym razem, kiedy widział swoich rodziców. Może to dlatego chciał ich tak bardzo odgraniczyć.

- Baek... - głos Chanyeola przecina się przez ciemność i otwiera swoje oczy, które nie wiedział, że zamknął. - Podejdź do mnie.

-...

- Po prostu to zrób. - Baekhyun podchodzi do niego, aż są metr od siebie.

- Podejdź bliżej.

- Yeol, co kurwa-

- Baek. - w połowie wkurzony Baekhyun szybko podchodzi do niego, aż są centymetry od siebie, tak blisko, że Chanyeol ledwo oddycha.

- Ile zabrało to kroków?

- ... Nie wiem, około dziesięciu.

- Ile kroków zrobiłeś w połowie drogi?

-... Pięć.

- Połowa z tego?

-... Dwa i pół.

- Jak zacząłeś?

- ...

- Jak zacząłeś, Baek?

- Od kroku.

W tym momencie, Baekhyun wzdryga się lekko, ponieważ Chanyeol zrobił mały krok w jego stronę, aż jego klatka prawie dotyka nosa Baekhyuna. Baekhyun spogląda do góry na wstrzymanym oddechu.

- Od kroku. - Chanyeol oddycha, jego oczy spotykają te szerokie i zaskoczone Baekhyuna. - Wszystko zaczyna się od jednego kroku. Nie ważne, gdzie idziesz, nie ważne jak długa jest twoja droga. Wszystkie duże rzeczy zaczynają się od małych.

Chanyeol schyla się, aż ich nosy prawie się dotykają i Baekhyun nie może nic poradzić, jak tylko podziwiać, jak wielkie i żywe są te oczy - pełne ekscytacji, jakby był tam, by podbić świat. Jakby mógł podbić świat.

- Więc jeden mały krok na raz. Możesz nie być w stanie rozmawiać teraz ze swoim ojcem, ale tylko przybycie tu już jest wielkim osiągnięciem. To zabrało ci wiele odwagi, by tu przyjechać i jesteś gotów zmierzyć się ze swoim strachem.

Chanyeol zaczyna się czerwienić, ponieważ próbował uspokoić Baekhyuna i go rozweselić, a jednak wyrasta z tym całym nonsensem i może tylko potrzebował wymówki, by być naprawdę fizycznie blisko Baekhyuna, a jednak-

Baekhyun chichocze.

- Naprawdę masz to coś. - w końcu mówi Baekhyun, mały uśmiech rozświetla jego usta. - Wiesz o tym?

Nie, ty masz. Chanyeol pamięta myślenie - pamięta czucie - tego. Kiedy się uśmiechasz, masz w sobie to coś.

Wiesz o tym?



*



Kilka następnych dni spędzają w domu Baekhyuna, robiąc rzeczy od siedzenia w domu do wychodzenia, by pozwiedzać ulice. To śmieszne, jak ochroniarze ciągle nalegają na towarzyszenie im, a jak wszystkie pokojówki i kucharze próbują zwrócić jego uwagę, teraz, kiedy o wiele bardziej akceptuje rzeczy. Wszyscy wydają się być złapani jego uśmiechem, który ostatnimi czasy ukazuje się coraz częściej.

Mimo to, co wkurwia Chanyeola, to ten blond ochroniarz, który wydaje się być rozmiłowany Baekhyunem i nie boi się tego okazywać.

- Paniczu, to-

- Ile razy ci mówiłem, Jungsoo-yah, żebyś mnie tak nie nazywał?

- Ale-

- Jak długo mnie znasz? I wciąż śmiesz się mnie nie słuchać?

- Ja... - ale wtedy Baekhyun wypuszcza łagodny uśmiech.

- Jestem Baekhyun. Nazywaj mnie Baekhyun. - Chanyeol czuje się taki zazdrosny. Jak Baekhyun może uśmiechać się do niego w ten sposób? - Jeśli nazwiesz mnie inaczej, będę cię ignorować. - Baekhyun kontynuuje żartobliwie. Dla mnie nigdy taki nie był...

- B-Baekhyun... - blond ochroniarz jąka się trochę, ale kiedy uśmiech Baekhyuna robi się szerszy, odzwierciedla tę samą ekspresję, czując się o wiele pewniejszym na zobaczenie zatwierdzonej twarzy Baekhyuna. Chanyeol już nie może znieść oglądania tego.

- Tylko dlatego, że znasz go bardziej niż ja, to niczego nie znaczy... To nie tak, że jesteś z nim w pokoju i znasz jego wszystkie nawyki, gdy śpi i spałeś z nim i oddychałeś z nim tym samym powietrzem... - Chanyeol kontynuuje mruczenie do siebie, gdy odwraca się i bawi się Byun Hyunem. - ... To nie tak, że będzie cię lubił. Jesteś za bardzo blond i zbyt głupawy, i jesteś zbyt nieśmiały, i jesteś zbyt...

- Yeol-ah. - Baekhyun wyciąga go z rozmyślań. - Zjedzmy obiad.

- Okej. - natychmiast, Chanyeol czuje, że jego humor się poprawia i prawie ma ochotę wytknąć język na przybitego ochroniarza, który musi wracać i robić cokolwiek, co robią ochroniarze.

Ale jego twarz opada, kiedy Baekhyun podchodzi do blond kolegi.

- Hej, zjedz z nami obiad. - oferuje Baekhyun, a Chanyeol może poczuć, że jego twarz się krzywi, akurat, gdy twarz Jungsoo się rozjaśnia.



*



Baekhyun powoli rozmawia ze swoim ojcem. W kilka dni potrafią podtrzymać lekką rozmowę bez pomocy Chanyeola, czasami spędzając wieczory w salonie, rozmawiając i śmiejąc się z czegoś tak błahego, jak pogoda.

I Chanyeol wzdycha w uldze, gdy ogląda z daleka, wiedząc, że nawet jeśli nic nie robi, jest za to wdzięczny, ponieważ Baekhyun robi to wszystko sam, dla siebie.



*



Chanyeol chciałby powiedzieć, że spędził dni w rezydencji Baekhyuna z Baekhyunem, ale niezupełnie tak jest.

Jakoś, stale znajduje Baekhyuna z Jungsoo (czy raczej, Jungsoo stale blisko Baekhyuna) i tak często rozmawiają o przeszłości, do której Chanyeol nie może się odnieść, więc w końcu może tylko wycofać się niczym wkurzająca, ale przybita mucha i obserwować ich z oddali.

To takie frustrujące, ponieważ może zobaczyć, jak wysoki jest ten blond dzieciak (i uświadomił sobie, że ten dzieciak właściwie jest około ich wieku) i jak umięśniony jest i jak łatwo może chronić Baekhyuna. Baekhyun wygląda przy nim na małego i idealnego do ściskania, i Chanyeol właściwie może sobie wyobrazić ich razem...

O czym on do diabła myśli?

Nie jesteś jakąś pieprzoną licealistką, ogarnij się!!! Myśli sobie Chanyeol, potrząsając głową i mając nadzieję na wytrzęsienie z siebie tych myśli. Kogo kurwa obchodzi, że jest pieprzony koleś, bardziej wyrzeźbiony od ciebie, który może chronić Baekhyuna bardziej niż ty?

Chanyeol wie, że Baekhyun może sam się chronić, prawdopodobnie bardziej, niż Chanyeol może chronić siebie, ale Chanyeol chce się czuć ważny - w jakikolwiek sposób chce się czuć potrzebny.

A jednak, kiedy widzi, że ten dzieciak, Jungsoo, który nagle wpakował im się do życia, czuje, że jego samoocena upada na widok tych ogromnych bicepsów i szerokich barków.

- Pamiętasz, kiedy miałem zwyczaj potykać się i upadać, a ty miałeś zwyczaj mówić mi, bym wziął się w garść? - wspomina Jungsoo, gdy idzie ramię w ramię z Baekhyunem ( a Chanyeol jest trochę z tyłu, wałęsając się...) po ogrodzie rezydencji. - To były dobre czasy.

- Ta, bo wtedy byłeś takim dzieckiem. - odpowiada Baekhyun. - Nie mogę uwierzyć, że wyrosłeś na takiego wysokiego i silnego. - Jungsoo śmieje się i pociera swoją głowę nieśmiało.

- Nie wiedziałem, że twój tata zatrudni mnie, bym był twoim ochroniarzem... W końcu nie widzieliśmy się tak długo...

- Po pierwsze, nie znaliśmy się tak długo, prawda? - Chanyeol nadstawia uszu. Ah-ha! Więc tylko próbowałeś grać, jakbyś ty i on byli przyjaciółmi z dzieciństwa, eh? Cóż, teraz wiem!

- Wciąż. Nasz krótki czas spędzony razem był niezwykły. Przynajmniej dla mnie. - Chanyeol chce się udławić i robi za nimi miny, jakby naprawdę to robił (i czując się jak samotnik). Baekhyun chichocze.

- Dongsaeng, z pewnością bardzo dorosłeś. - Dongsaeng? Chanyeol prostuje plecy, by spojrzeć na blond kolesia z tak wieloma wyrzeźbionymi mięśniami, że Chanyeol ledwo jest w stanie je policzyć. DONGSAENG?

- Co powiesz, żebyśmy jutro wyszli? Tylko nasza dwójka, jak za starych czasów? - nawet jeśli Jungsoo nie robi żadnego domyślnika i gestu w stronę Chanyeola, Chanyeol łapie aluzję. Może poczuć, że się dymi, a co sprawia, że jeszcze bardziej się wścieka, to fakt, że Baekhyun to zaakceptuje, tak jak zaakceptował wszystkie te dni. Ma zamiar się wtrącić, ale Jungsoo wyciąga swój telefon.

- Jutro jest siedemnasty, niedziela. Brzmi dobrze? - Huh? Chanyeol mruga z wielkimi oczami, gdy obserwuje Baekhyuna i sposób w jaki odgarnął sobie grzywkę z oczu przez machnięcie głową.

- Przepraszam, mam plany. - mówi Baekhyun. Chanyeol zauważa jego sztywne ramiona i patrzenie w ten sposób sprawiło, że jego oczy automatycznie powędrowały, by spotkać te Baekhyuna. To tylko ułamek sekundy, ale Chanyeol wie, że Baekhyun na niego zerknął. Wtedy Baekhyun uśmiecha się delikatnie do Jungsoo i nawet blondyn może zobaczyć sekret w tym zakrzywieniu. - Jest coś naprawdę ważnego, co muszę zrobić.



*



Siedemnastego maja, Chanyeol budzi się z szybko bijącym sercem.

Nie wie, co Baekhyun będzie dziś robił, ale wszystko co wie, to, że cokolwiek to jest, jest ważne. Może to poczuć.

To jest tak ważne, że ledwo może oddychać.

Baekhyun już jest na nogach i już ma na sobie ubrania, jakby szedł na randkę. Jego włosy są starannie zaczesane na bok jego twarzy i patrzy w lustro, gdy poprawia swoje gładkie, złote włosy. Ma na sobie ciemnoniebieski sweter z koszulą z kołnierzykiem pod spodem i jasnoniebieskie jeansy. Pozwalał Chanyeolowi patrzeć na siebie przez dziesięć sekund, potem się odwraca.

- Obudzony? - Baekhyun znowu robi ten szybki ruch głową w próbie odsunięcia grzywki z oczu i Chanyeol nienawidzi tego ruchu, ponieważ go kocha. Przytakuje tępo.

- Pośpiesz się i się ubieraj. Przed nami długi dzień. - Długi dzień?

Nami?

- Co robimy? - pyta Chanyeol.

- Czy tępota snu wciąż jest w twoim systemie? - Baekhyun przewraca oczami, chwyta poduszkę z podłogi i rzucą nią w Chanyeola - mocno. - Pośpiesz się. Mam przed nami cały harmonogram i nie wrócimy, dopóki go nie ukończymy.

-... - Chanyeol wstaje leniwie i zaczyna się przebierać, próbując się rozbudzić. Mimo to, nie musi w prawdzie próbować, ponieważ wszystko o czym myśli to: To ja i Baek, to ja i Baek, to ja i Baek...

Kiedy są ubrani i gotowi, mają zamiar udać się na śniadanie, ale nagle otwierają się drzwi i wchodzi Jungsoo.

- Wiem, że powiedziałeś, że masz dzisiaj ważne sprawy, ale pomyślałem, że mógłbym ci towarzyszyć! - mówi wesoło Jungsoo. Chanyeol już wsiąka w otchłań piekła, zwanego rozczarowaniem i frustracją. Nie możesz nas kurwa zostawić samych? Na jeden pieprzony dzień?

Przy śniadaniu historia się powtarza, gdy Jungsoo stale rozmawia z Baekhyunem.

- Dobrze dzisiaj wyglądasz. Dokąd idziesz? - pyta ciekawie Jungsoo.

- Muszę porozmawiać z kimś o istotnych sprawach. - prędko odpowiada Baekhyun.

- To nie powinieneś ubrać się formalnie?

- Nie chcę sprawiać wrażenia, jakbym bardzo się tym przejmował, tak? - wtedy obydwaj się śmieją, a Chanyeol się dąsa, dźgając swoje jedzenie. Wie, że Jungsoo nie robi tego celowo, by go wkurzyć, ale kurwa, życzy sobie, żeby ten koleś się odpierdolił.

Kończą śniadanie i akurat, gdy trójka z nich wstaje i przygotowuje się do wyjścia, Baekhyun trzyma rękaw Jungsoo. Trzyma rękaw Jungsoo.

- Jungsoo-yah, tak jakby zapomniałem telefonu. - mówi Baekhyun, jego palce sięgają, by przytrzymać Jungsoo jeszcze mocniej. Chanyeol czuje, że jego palce formują się w pięść. - Możesz go dla mnie przynieść? - Chanyeol chcę pozbyć się tej sceny ze swoich oczu i umysłu, więc jego oczy zaczynają szwędać się dookoła.

- W porządku. - Jungsoo odpowiada entuzjastycznie. Chanyeol widzi, jak Baekhyun uśmiecha się słodko i poklepuje go po plecach (i może zobaczyć ekstazę Jungsoo), zanim puszcza. Ty nigdy się tak do mnie nie uśmiechasz. Chanyeol odwraca wzrok, próbując znaleźć cokolwiek bardziej interesującego, by na to popatrzeć. To wtedy jego oczy się zniżają i widzi zarys czegoś cienkiego i czworokątnego w kieszeni jeansów Baekhyuna.

-... - Chanyeol stara się sformułować słowa w myślach, akurat, gdy Jungsoo odskakuje, a Baekhyun przybliża się do niego. - Jest tutaj-

Nie było mu dane skończyć, ponieważ w tym momencie Baekhyun zakrył mu usta jedną ręką na ułamek sekundy, a drugą chwycił dłoń Chanyeola. Następnie zaczął wyciągać go z kuchni, z dala od Jungsoo, w stronę przedniego wejścia rezydencji.



*



- Co do- - Chanyeol nawet nie ma czasu, by skończyć, ponieważ Baekhyun zaczyna przyspieszać, momentalnie ciągnąc go ze sobą i gdy biegnie z Baekhyunem, wszystkie spójne myśli uciekają z jego umysłu.

Wychodzą z rezydencji i schodzą po schodach, a gdy chłodne powietrze uderza ich w twarz, zaczynają głośno się śmiać, zbiegając po stopniach, a potem biegnąc przez ogromny podjazd i w końcu na ulicę.

Czeka tam na nich taxi, przy czym dłoń Baekhyuna opuszcza tę Chanyeola i otwiera drzwi, następnie wchodzi do środka.

- Czekaj. - dyszy Chanyeol, nie bardzo teraz łapiąc, gdy zniknął śmiech. - A co z Jungsoo? - Baekhyun ignoruje go, gdy mówi kierowcy, gdzie jechać, a kiedy opiera się do tyłu, przez chwilę nic nie mówi.

- Jungsoo... W końcu musiałem się go pozbyć. Przepraszam, Jungsoo-yah.

- Czekaj, co to znaczy?

-... - Baekhyun wzdycha, następnie odwraca się całym ciałem do Chanyeola. - To znaczy, Yeol, że dzisiaj będzie tylko nasza dwójka. Chcę, żeby to była nasza dwójka. - serce Chanyeola zaczyna przyspieszać. Baekhyun odrzuca sobie grzywkę z oczu i uśmiecha się.

- Idziemy na randkę.



___

AAAAAAAa o trzymajcie mnie ! ChanBaek na randce

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro