21. Kroki i rozwoje
Serce Baekhyuna prawie wybucha mu z piersi w momencie, gdy otwiera swoje oczy następnego ranka. Nawet jeśli był tak pijany, że mógłby zapomnieć swoje całe życie następnego ranka, jakimś sposobem pamięta wszystko, krystalicznie czysto.
Słowa Chanyeola przelatują mu w kółko przez myśli, jego zdeterminowane oczy otwierają się na jego, na zawsze wyryte w jego głowie.
Serce Baekhyuna przyśpiesza.
To prawda? Czy to sen?
Ale nawet jak się odwraca i widzi spokojnie śpiącego Chanyeola obok jego łóżka, wie, że wczoraj było zbyt realistyczne, by być nierealne, a wciąż zbyt idealne, by mogło być prawdziwe.
Zmusza się do uspokojenia.
W końcu obydwaj wczoraj byli pijani, więc Baekhyun nie powinien mieć wysokich nadziei.
Może zapomnieć dzisiejszego ranka... Mówi sobie Baekhyun. Może nie dotrzymać słowa... Może mnie okłamywać... Może tylko mówić poprzez wzgląd na to, albo by dobrze wypaść...
Nie ma tego na myśli...
I nawet jeśli to sprawia jego sercu jakieś problemy z zatonięciem, rozprawia się z tym, rozprawia się z niskimi oczekiwaniami, ponieważ stracił tak dużo swojej energii, by ustatkować się ze swoimi oczekiwaniami w miejscu, którego nikt nie może nawet dosięgnąć i spędził za dużo swojego życia czekając na kogoś, kto je przewyższy, ale tylko po to by być zawiedzionym za każdym razem.
Nie oczekuj za wiele. Niczego nie oczekuj.
On niczego nie ma na myśli...
On niczego nie znaczy...
Z tym, Baekhyun wraca do spania z wykończonym umysłem, pulsującą głową, palącym ciałem i szybko bijącym sercem.
*
Chanyeol budzi się, czując jakby jego klatka piersiowa miała eksplodować.
Co on do diabła wczoraj wyprawiał?
Pamięta wszystko tak, jakby wydarzyło się to kilka sekund temu.
Niech to kurwa szlag, co on do diabła sobie myślał, wylewając z siebie wszystko, co chciał powiedzieć od wieków? Jak cholernie żenujące to jest? Czemu nie mógł zrobić tego cicho, zamiast paplać o wszystkim?
Jego twarz jest czerwona. Jego uszy są fioletowe.
Ale teraz nie może tego cofnąć.
I jeśli ma być ze sobą kompletnie szczery, nie chce tego cofać.
Na szczęście nie ma za dużego kaca, tylko lekki ból głowy. Ale kiedy podnosi się i odwraca głowę, by spojrzeć na Baekhyuna, uświadamia sobie, że mocno śpi, jego pościel jest rozkopana wokół niego, zwyczajny nawyk, gdy śpi. Na szczęście rano nie ma zajęć, to dlatego zdecydował się wczoraj śledzić Baekhyuna.
Ale zanim może zrobić cokolwiek innego, dzwoni jego telefon. Bez większego zastanowienia, odbiera go.
- OI!!!!! GDZIE BYŁEŚ OSTATNIEJ NOCY?! - Chen krzyczy do telefonu, a Chanyeol się krzywi, odsuwając go od swojego ucha. Na początku rozważa, czy powiedzieć Chenowi, ale w końcu boli go mózg. Pieprzyć to.
- ... Śledziłem go.
- ... ... ... - tak długo trwa cisza po drugiej stronie, że Chanyeol na początku myślał, że Chen się rozłączył, ale wtedy odpowiada. -... Tak? Jak poszło?
- ... Szczerze, nie wiem. - wzdycha Chanyeol. - Nawet jeszcze nie wstał, więc nie wiem, jak zareaguje.
- Wrócił ostatniej nocy do domu, prawda? Z powrotem do waszego pokoju?
- Ta. Ale to może dlatego, że był naprawdę zmęczony i pijany... - a ja powiedziałem mu to przypadkowe gówno, które brzmiało tak... ugh, jakbyśmy byli przyjaciółmi albo czymś takim i martwię się o niego jak o kolegę i ughhhhhhh-
- Czekaj... Powiedziałeś, że wciąż śpi? - Chanyeol patrzy na Baekhyuna, chcąc potwierdzić, zanim odpowie.
- ... Yeah.
- Tego ranka nie ma zajęć? - następuje przerwa. - Ma! Skopiowałem jego plan! Już przegapił godzinę!
- To dlaczego do diabła on-
- Nie wiem! Tak długo, jak pamiętam, nigdy wcześniej nie spał na osiemnastego, jeśli to dzień powszedni. - słychać szuranie. - Będę za minutę. - wtedy urywa się linia.
Panikując, Chanyeol rzuca telefon na łóżko i pośpiesza do Baekhyuna, prawie potykając się o stos ubrań, który zostawił wczoraj po przebraniu Baekhyuna, a kiedy przechodzi obok łóżka dotyka czoła mniejszego.
Jest rozpalone.
Panikując, Chanyeol skacze dookoła nie wiedząc, co zrobić, zanim pośpiesza do swojego łóżka i chwyta telefon, wyszukując: "jak leczyć gorączkę". Dochodzi do podstawowych wyników i decyduje się ich użyć.
Ale zanim może zacząć, Chen wraz z Jonginem wchodzą do ich pokoju.
- Co się stało? - pytają z twarzami zmarszczonymi w niepokoju.
- Myślę, że jest chory. - odpowiada Chanyeol.
- Oczywiście, po dniach nieodpowiedniego sypiania, jedzenia i nie zakładania odpowiedniej ilości ubrań... - mówi Jongin, a w jego tonie może usłyszeć ból serca. - Głupi hyung zawsze to sobie robi...
- To co zrobimy?
- ... Mam tu jakieś wskazówki. - Chanyeol mruży oczy, gdy bacznie przygląda się słowom. - Czemu najpierw nie wykąpiemy go w zimnej wodzie?
*
Krok 1: weź chłodną kąpiel, by ochłodzić skórę.
Jongin napełnia wannę ciepłą wodą, która schyla się ku tej zimnej, a Chen pomaga mu ją regulować podczas, gdy Chanyeol rozbiera Baekhyuna.
Jak Chanyeol dostał tę pracę?
- Kto rozbierze Baekhyuna? - Chanyeol pyta dwójkę, ale oni patrzą na niego dziwnie, następnie patrzą na ubrania przy jego stopach, następnie patrzą na ręcznik leżący na jego kocach.
- Czy jest tu ktoś jeszcze? - mówią z kamienną miną.
Chanyeol wzdycha, gdy kończy zdejmowanie ubrań Baekhyuna, zauważając, że jego skóra jest taka mleczna i gładka, w tym samym czasie zastanawiając się, jak do diabła, ktoś taki jak on, kto był niedbale dotykany przez innych mężczyzn, wciąż może mieć tak miękką, jak dziecko, skórę.
Prawie wszędzie są malinki i odrzuca spojrzenie na tył starszego z obawy, że może znowu się zezłościć na zobaczenie, jak niedbale był użyty przez innych mężczyzn. Podnosi ostrożnie Baekhyuna, mając nadzieję, że starszy nie odczuje za dużego bólu, ale to wydaje się być niemożliwe.
- Ungh... - mamrocze Baekhyun, przesuwając się trochę, więc jego głowa chowa się w klatce piersiowej Chanyeola. Oddech ugrzązł mu w gardle. Kiedy spogląda w dół (niechcący i z żalem), widzi, jak rzęsy Baekhyuna spoczywają na jego policzkach, usta są lekko wydęte, gdy bardziej przyciska się do Chanyeola.
O Boże, co do-
- ... Chanyeol? - mruczy łagodny głos, stłumiony koszulką Chanyeola. Wyższy przysięga, że nie będzie przez to żyć-
- Co robisz? - przez skórę czuje, jaki gorący jest Baekhyun, co przypomina mu o stanie mniejszego.
- Nie ruszaj się. Wykąpiemy cię. - szepcze Chanyeol, gdy idzie ku łazience.
- Długo ci zajęło. - mówi z kamienną miną Chen, siedząc z Jonginem, jego rękawy są podwinięte.
- Co... wy chłopaki tu robicie... - pyta Baekhyun, gdy Chanyeol delikatnie umieszcza go w wannie, upewniając się, że nie leży na tyłku, a w zamian na plecach.
- Jesteś chory, hyung. - Jongin przewraca oczami, gdy obserwuje Chanyeola, jak zniża się na kolana i zaczyna polewać wodą małe ciało Baekhyuna małym kubełkiem. - Znając ciebie, pewnie nawet się nie zorientowałeś.
- Czuję się... Czułem się wczoraj w porządku... - oczy Baekhyuna są w połowie otwarte, gdy tak mówi. Jongin wzdycha.
- Jesteś idiotą. - mówi Chen, gdy wstaje ze swojego siedzenia. Jongin robi to samo. - Naucz się, jak o siebie zadbać. - potem zaczynają iść ku drzwiom.
- Czekajcie, gdzie idziecie? - pyta Chanyeol.
- To trochę dziwne, kiedy koledzy widzą się nago, nie uważasz? - obydwaj mówią dokładnie w tym samym czasie.
- Chwila. - zaczyna Chanyeol. - A co ze mną-
- Nie jesteś jego kolegą, prawda? - obydwaj odwracają się jednocześnie i wpatrują w niego intensywnie i poważnie. - Jesteś jego współlokatorem.
Jaka to kurwa różnica?! Chanyeol chce krzyknąć, ale zna różnicę. Przyznaje się do bycia współlokatorem Baekhyuna, ale nie jego kolegą! Nigdy!
Ale, gdy tak myśli, oni już wyszli i zostawili go samego z Baekhyunem.
A kiedy się odwraca, widzi, że nagle śpiący Baekhyun zatapia się coraz bardziej w wodzie, jego nos jest prawie zanurzony.
- Aah! - krzyczy, jak i szybko podnosi Baekhyuna, i wzdycha, wiedząc, że jeśli nie zostanie, to nikt nie będzie w stanie się nim zaopiekować.
Siedzi i obserwuje Baekhyuna przez przynajmniej dwadzieścia minut, upewniając się, żeby za każdym razem, kiedy zasypia i prawie zatapia, z powrotem go podnosić.
- Zimno... - w końcu wyszeptuje Baekhyun i Chanyeol wie, że już wystarczy. Delikatnie podnosi Baekhyuna.
- Mogę... iść sam...
- Już cię podniosłem, ty idioto. - mamrocze Chanyeol, zaciskając uścisk, aż dochodzi do drzwi, następnie stawia mniejszego, sięgając po ręcznik i zaczyna wycierać Baekhyuna do sucha.
- Mogę to zrobić-
- Ja już-
- Mogę to zrobić. Naprawdę. - Baekhyun upiera się po cichu i wyrywa ręcznik od Chanyeola, następnie ucieka od wyższego. Zmieszany, Chanyeol wzrusza ramionami, dłonią sięgając do drzwi, a palcem owijając się wokół gałki.
- Ja... przyniosę ci rzeczy... - Chanyeol widzi, jak Baekhyun przytakuje delikatnie, następnie wychodzi.
Jak tylko Chanyeol wychodzi, Baekhyun robi się czerwony.
Ale wstyd.
Wstyd pozwalać się być wszędzie noszonym przez Chanyeola, pozwalać się być kąpanym przez Chanyeola, pozwalać się być rozbieranym przez Chanyeola, pozwalać się być osuszanym przez Chanyeola.
Przede wszystkim, pozwalać Chanyeolowi widzieć się nagiego.
Może już zobaczyć malinki na swoich ramionach, nie mówiąc już o innych częściach ciała. Czemu malinki muszą być takie widoczne?
A ból w całym ciele tylko potwierdza go w działaniach, które zrobił wcześniej.
Haniebny. I jakoś nie chce, by Chanyeol widział go takiego, by widział znaki innych ludzi na jego ciele.
Mimo to, czemu nie? Nigdy wcześniej się tak nie czuł.
I jeszcze, czując na sobie dłonie Chanyeola, takie ostrożne i delikatne, sprawiają, że czuje się bezpiecznie.
I jeszcze, Baekhyun czuje otuchę na bycie pielęgnowanym przez swojego współlokatora.
I jeszcze, czuje, jak jego serce trzepocze ilekroć czuje obecność Chanyeola.
Nie chce wychodzić.
Delikatne puknięcie zaskakuje go i zanim może odpowiedzieć, Chanyeol otwiera drzwi i zagląda do środka.
- Tutaj. - nadchodzi łagodny głos Chanyeola i widzi swoje ubrania na widoku. Bierze je.
- Jesteś pewny, że sam to zrobisz?
-... Nie, Park Chanyeol. Jestem niepełnosprawny. - przychodzi lakoniczna odpowiedź Baekhyuna.
... Widzę wciąż tak bezczelny. Chanyeol myśli do siebie, gdy stoi przy drzwiach.
- Jesteś pewny, że sam sobie poradzi? - Chen krzyczy z drugiego końca pokoju. Jongin ma zajęcia, więc wyszedł już do tego czasu.
- Mówi, że jest niepełnosprawny, więc potrzebuje pieprzonego ducha, by mu pomógł. - odkrzykuje Chanyeol.
Właśnie wtedy, Baekhyun otwiera drzwi i wychodzi z łazienki w t-shirtcie i szortach.
- Dajesz mi takie lekkie ubrania?! - syczy, gdy pośpiesza do łóżka.
- Chcesz zatrzymać pieprzony gorąc i jeszcze bardziej zachorować? - odstrzela wyższy.
*
Krok 2: nałóż jedną warstwę ubrania i jeden cienki koc, by pozwolić ciepłu odparowywać.
- W porządku, dzieciaki. Idź do łóżka. - przerywa Chen, wiedząc, że to nie jest odpowiedni czas na kłótnię. Zmęczony Baekhyun posłusznie leży w łóżku.
- Po prostu zostaw to nam, Baek. - mówi Chen, gdy cienkim ręcznikiem otula ciało Baekhyuna. - Zajmiemy się tobą. Ty po prostu śpij...
- Jak to jest, że w zamian obawiam się o swoje życie? - mruczy Baekhyun, ale zamyka oczy i w końcu zapada w lekki sen.
*
- Musimy iść. Mamu niedługo zajęcia. - mówi Chen, gdy wstaje.
- Cześć. - Chanyeol odpowiada z roztargnieniem, gdy wstaje i otula Baekhyuna, ręką ledwie dotykając ciepłe czoło, gdy bierze miseczkę chłodnej wody i przykłada ją do jego ust, pozwalając mu pić.
- Wrócę. - szepcze Chanyeol, odgarniając włosy ze spoconego czoła Baekhyuna, jak i czeka na odpowiedź mniejszego. Baekhyun wypuszcza małe "mmh" i odwraca głowę z wciąż spokojnie zamkniętymi oczami.
Chen ogląda tę scenę, ogląda, jak ich dwójka wymienia te działania z minimalną ilością słów i to pozostawia go z dziwnym uczuciem, uczuciem, które go miesza i jeszcze w tym samym czasie ciekawi.
Dopiero później dowiaduje się, że to była ich intymność, taka bliska, wciąż nie do opisania, która pozostawiła go oniemiałego. Kiedy nie sprzeczają się przed innymi, czy to jest to, co robią, gdy są sami?
Ich bliskość... wydaje się, jakby nikt nie mógł wejść pomiędzy nich.
Może to jest to, co widzi Sehun, kiedy łączy ich razem.
Chen się z tego otrząsa. O czym on myśli? Ci ludzie się nienawidzą! Nigdy nie zbliżą się do bycia kolegami! I wciąż, nawet jak tak myśli, wie, że nie jest przekonany.
Tylko, co się dzieje pomiędzy ich dwójką?
- Nie masz zajęć? - pyta Chaneyol, wyrywając Chena z jego przemyśleń.
- Yeah. Chodźmy. - odpowiada Chen, gdy wychodzi za drzwi, odwracając się, by zobaczyć, jak Chanyeol zamyka drzwi i zaczyna schodzić. - Czekaj. Dokąd idziesz?
- Wychodzę. - Chanyeol odwraca głowę, patrząc dziwnie na Chena.
- Nie idziesz na zajęcia-
- Baekhyun jest chory, jak mogę iść na zajęcia? - Chanyeol patrzy na niego z tą samą ekspresją.
Baekhyun może się sobą zająć. Myśli zmieszany Chen, gdy idzie, a Chanyeol odchodzi. Nie jest jakimś pięciolatkiem.
*
Krok 3: antyoksydanty zawarte w owocach są ważne w pozbywaniu się bakterii w organizmie.
Kiedy Chanyeol wraca z zakupami w jednej ręce, a w drugiej z większą ilością łyżek i misek w siatce, Baekhyun wciąż śpi.
Musi być naprawdę zmęczony...
Wyższy przygotowuje kubek mrożonego jogurtu, następnie dodaje kilka pokrojonych truskawek, umieszczając resztę zimnego produktu w mini lodówce, którą Baekhyun ostatnio dostał do pokoju.
Siedzi obok łóżka Baekhyuna, następnie potrząsa ramieniem mniejszego, którego skóra jest całkiem gorąca.
- Zjedz coś. - Chanyeol mówi z niepokojem, następnie decyduje się pośpieszyć do łazienki, by zapełnić wielką miskę zimną wodą, potem wraca i stawia ją na stoliku Baekhyuna, zamaczając materiał, a następnie układając go na czole Baekhyuna. Mniejszy na uczucie czegoś mokrego na swojej skórze, otwiera oczy. Chanyeol pomaga mu usiąść.
- Zjedz trochę jogurtu. - mówi Chanyeol, gdy podpiera mniejszego poduszką. Oczy mniejszego wciąż są w połowie zamknięte od spania i Chanyeol nie może nic poradzić, jak tylko uważać go za absolutnie uroczego, nawet jeśli, kompletnie się nie przyznaje.
Bierze łyżkę jogurtu i mały kawałek truskawki i przykłada do ust współlokatora, które z roztargnieniem lekko otwiera i powoli bierze jedzenie do buzi. Kontynuują to. Chanyeol cierpliwie-niecierpliwie czeka na niego, aż skończy.
*
Krok 4: Dużo odpoczywaj.
- Teraz idź spać. - koi Chanyeol (nie będąc pewnym, dlaczego taki jest), po raz kolejny odsuwając kosmyki z czoła Baekhyuna, gdy zamacza materiał w zimnej wodzie, wyciska, następnie kładzie z powrotem na jego czoło. Przepłucz, wyciśnij, powtórz.
*
Podczas kroku czwartego, Chanyeol wykorzystuje ten czas na zadzwonienie do kolegi z dentystyki, by spytać co przegapił. Następnie zaczyna czytać rozdział w książce i rozwiązywać zadania pod spodem.
Co dwie godziny, daje Baekhyunowi coś do picia, albo bierze kolejne opakowanie jogurtu i owoc do zjedzenia. Nie wie, czy to działa, czy nie, tylko ma nadzieję, że wkrótce poczuje się lepiej.
Chen odwiedza ich jakiś czas później, a po kolacji przychodzi Jongin, dając Chanyeolowi posiłek, który przegapił, w obawie, że jeśli Chanyeol nie będzie jadł, nie będzie miał wystarczająco dużo energii, by zaopiekować się swoim współlokatorem następnego ranka - i również, kto by się nim zajął?
Jongin widzi, że sprawy pomiędzy Chanyeolem, a Baekhyunem są okej, ale nie jest pewny. Tylko czuje nadmierną ulgę, gdy znajduje swojego przyjaciela z powrotem w pokoju. Mimo to, wciąż jest zmartwiony - tak zmartwiony, że może płakać.
Ale wciąż- nie obwinia Chanyeola za to, że Baekhyun jest chory.
*
Następnego dnia Baekhyun wciąż jest chory, ale ma się trochę lepiej niż wczoraj.
- Potrafię się sobą zająć. - mówi Baekhyun.
- Ta. - drwi Chanyeol. - Jakbyś potrafił, to po pierwsze byś nie zachorował.
- ... Yeol, po prostu idź na zajęcia. - wzdycha mniejszy, następnie porusza się w swoim kocu i odwraca się. Chanyeol mruga. Chce się nim zająć, ale w tym samym czasie potrzebuje chodzić na zajęcia. Również, przysięga, że może usłyszeć urażoną dumę w tonie Baekhyuna...
- W porządku. Ale lepiej żebyś kurwa został w łóżku. - Chanyeol natychmiast pakuje swoje rzeczy i stawia butelkę z wodą i ze słomką w środku na jego stolik, wiedząc, że mniejszy lubi pić ze słomki, a następnie prędko podnosi lodówkę (niech to szlag, dlaczego musi ważyć tak dużo), przesuwając ją obok Baekhyuna, mówiąc mu, że "jeśli będziesz głodny, możesz zajrzeć do lodówki i w środku znajdziesz jogurty i owoce", potem mówi mu, by się upewniał, by zmieniać ręcznik przynajmniej co godzinę, by spać i upewnić się, by wziąć leki. Potem chwyta swoją torbę i pośpiesza.
Baekhyun wpatruje się w drzwi przez dłuższą chwilę, następnie przenosi wzrok na wszystkie rzeczy przed sobą.
Ah, myśli. Nikt wcześniej nie zrobił dla niego tak wiele.
I szczerze, nie wie, jak odpowiedzieć.
*
Kiedy Chanyeol kończy zajęcia, tak dokładnie zajmuje się Baekhyunem, że znowu zapomina jeść swoją kolację, wiec Jongin po raz kolejny mu ją przynosi, mówiąc mu, by też się o siebie zatroszczył. Chanyeol potem dzwoni do Krisa, pytając go, czy Baekhyun przegapił coś z ich zajęć.
Po tym robi notatki, co zabiera kilka godzin, od czasu do czasu przekręcając głowę i sprawdzając drugiego.
W końcu o 22, Chanyeol kończy całą swoją pracę. Ziewając, przesuwa się i siada obok łóżka Baekhyuna, sprawdzając go.
Gdy dotyka czoła drugiego, Baekhyun wydaje się być prawie zdrowy. Przez ostatnie dwa dni, odsuwanie grzywki z jego oczu stało się nawykiem. Siedzi tam, oglądając, jak ciało Baekhyuna unosi się lekko w górę i w dół, poruszając się w rytmie jego oddechu, z zamkniętymi oczami i wyglądając prawie spokojnie.
Wygląda tak... Chanyeol nie wie, jak to opisać. Wszystko, co wie, to, że czuje jakby mógł spędzić resztę nocy na oglądaniu śpiącego Baekhyuna.
Ale ponieważ jest zmęczony, nie robi tego.
Zbyt zmęczony, że w końcu zasypia z twarzą Baekhyuna w swoim umyśle.
*
Następnego dnia Baekhyun całkowicie wyzdrowiał i wrócił do przeklinania i bycia irytującą cholerą, jaką Chanyeol wiedział, że był.
*
Nadchodzą Walentynki i Chanyeol nie wie, co robić.
Teraz, kiedy zbliża się do Kyungsoo, to dobry czas, by mu coś podarować i udawać, że to tylko przyjazna rzecz.
Myśli nad kupnem pudełka drogich czekoladek, ale to może wydawać się zbyt oczywiste, tak jak tuzin róż.
Może zrobię mu kubek kawy?
Wydaje się zbyt zwyczajne, co akurat potrzebuje, ale niekoniecznie, czego chce.
Wzdycha, chcąc coś zrobić, ale wciąż nie wie co.
Ludzie już zapełniają sobie plany na ten dzień i Chanyeol obawia się, że nie będzie na czas, by poprosić Kyungsoo o wyjście.
Tak, jeśli zapyta później, może być za późno.
Musi zapytać teraz.
Wstając, chwyta za długopisy i pośpiesza do pokoju Kyungsoo. Kiedy tam dociera, Chen otwiera drzwi z wielkim wyszczerzem.
- Hej. - mówi. - Kyungsoo, prawda? - Chanyeol niemo przytakuje. Chen otwiera szerzej drzwi, a kiedy Chanyeol przechodzi obok niego, Chen pochyla się bliżej jego ucha.
- Bierze prysznic i wyjdzie za minutę. - potem chichocze złośliwie i odchodzi, zostawiając czerwonego Chanyeola.
Czy on wie? Nie może, prawda?
Wciąż, myśl o Kyungsoo, pachnącym ładnie i w połowie nagim jest... miłe...
Drzwi się otwierają i Chanyeol przysięga, że nigdy nie zapomni tej sceny.
Pas Kyungsoo jest owinięty ręcznikiem, włosy kleją mu się do twarzy, jego skóra jest jedwabista i gładka, usta czerwone, oczy wielkie.
I jego oczy robią się jeszcze bardziej okrągłe, kiedy widzi wpatrującego się w niego Chanyeola.
Obydwaj odwracają wzrok z czerwonymi twarzami, a Kyungsoo chowa się, by się zakryć, szybko nakłada jakieś ubrania. Żaden z nich nie mówi, aż Kyungsoo jest cały ubrany.
- K-Kiedy przyszedłeś? - pyta Kyungsoo, prawie nie będąc w stanie zatrzymać szybko bijącego serca.
- Uh... właśnie wtedy... - odpowiada Chanyeol z czerwonymi uszami.
- P-p-przepraszam za... właśnie takie pojawienie... - jąka się zawstydzony Kyungsoo.
- Uh... jest okej. Naprawdę. - odpowiada Chanyeol czerwieniąc się nawet bardziej. Pozostają cicho przez chwilę, potem Kyungsoo się śmieje.
- Czemu czujemy się ze sobą tak niezręcznie... W końcu, jesteśmy kolegami, prawda? - Prawda. Myśli sobie Chanyeol, wzdycha uświadamiając sobie, że został w strefie przyjaźni.
- Ta... racja... - Chanyeol śmieje się nerwowo, zastanawiając się, czy koledzy czują się swobodnie będąc w połowie nagimi przy swoich kolegach.
- Tak, czy inaczej, chciałem przyjść, by...
- Muszę cię o coś zapytać... - obydwaj mówią w tym samym czasie, następnie zatrzymują się i patrzą na siebie nieśmiało.
- Ty pierwszy... - mówi Chanyeol, gdy obydwaj się uśmiechają.
- Ja... uh, jeśli ty... No wiesz... - Kyungsoo milknie, zawstydzony. Chanyeol nic nie mówi, tylko czeka, by młodszy kontynuował w jego cichej zachęcie. - Chcesz się spotkać? W Walentynki? Oczywiście, jeśli nie chcesz... masz plany, czy coś...
Chanyeol mruga w zaskoczeniu.
- W-Właściwie... to było to, o co chciałem zapytać! - mówi Chanyeol, wpatrując się w Kyungsoo wielkimi oczami. Kyungsoo odwzajemnia spojrzenie.
- To super! To znaczy, że obaj jesteśmy wolni, prawda?
- Yeah.
- Chcesz się spotkać popołudniu? - pyta podniecony Chanyeol, a mniejszy przytakuje uśmiechając się.
- Jasne. - waha się Kyungsoo, potem dodaje - Ale... jako koledzy. Jako koledzy, którzy właśnie zaczęli się do siebie zbliżać. - po tym mniejszy kończy z olśniewającym uśmiechem. Chanyeol czuje, jak jego serce topi się w rozczarowaniu.
- Oczywiście. - odpowiada. - Jako single, którzy bez siebie w innym wypadku są forever alone.
*
Chen przyciska ucho do drzwi, kiedy wraca do swojego pokoju.
- Ja... uh, jeśli ty... No wiesz... - słyszy jąkanie Kyungsoo. Cholera, Soo, przestań być tak oczywisty. Chanyeol będzie wiedzieć! - Chcesz się spotkać? W Walentynki? Oczywiście, jeśli nie chcesz... masz plany, czy coś...
O mój Boże... Chen przykłada sobie dłoń do twarzy, słysząc co właśnie powiedział Kyungsoo. Kyungsoo-ah, czy ty właśnie sprawiłeś, że to jest oczywiste...?
Namieszałeś. Namieszałeś bardzo.
Chen jest zbyt zażenowany, by usłyszeć więcej.
Ale w końcu odsłania uszy i słucha dalej.
- Ale... jako koledzy. Jako koledzy, którzy właśnie zaczęli się do siebie zbliżać. - tym razem Chen stara się nie uderzyć z otwartej ręki w twarz. Niech to szlag, Kyungsoo! Teraz Chanyeol będzie wiedział! Jesteś takim idiotą!
- Oczywiście. - słyszy, jak Chanyeol odpowada normalnie i szczerze, jakby Chanyeol wiedział, że jego głos jest oczywisty. Więc on naprawdę nie wie?!
Czy oni obydwaj są idiotami?!
*
- Joonmyun jest tak cholernie uroczy. - wzdycha do siebie Kris, gdy siadają, by zjeść lunch. Chanyeol przewraca oczami. Jak obsesyjny może stać się Kris?
- ... Więc, jak wam dokładnie idzie?
- Niesamowicie! Ostatnio, kiedy mówię mu żart, przewraca na mnie oczami! Możesz w to uwierzyć? On właściwie przewrócił na mnie oczami!!!
-...
- Wcześniej zachowywałby się, jakbym w ogóle nie istniał, ale to!!! To jest mały kroczek!!
-... - ale zanim Chanyeol może jęknąć i płakać nad tym, jakim jest dziwnym kolegą, Joonmyun podchodzi bezgłośnie i ...
... i siada obok Chanyeola. Nie Krisa.
Obydwaj, Kris i Chanyeol, gapią się w szoku, ale nic nie mówią, ponieważ Joonmyun zaczyna jeść. Kris zatapia się w krzesło z przygnębieniem i Chanyeol wpatruje się bezradnie. Chłopie, nigdy nie zczaję tej dwójki. Myśli sobie.
- Myeonnie... - zaczyna Kris, gdy wychodzi ze swojego siedzenia i podchodzi do Joonmyuna. - Myślałem... po tym spotkaniu 14-ego lutego, powinniśmy wyjść na obiad? - Joonmyun go ignoruje.
- Walentynki? Pójdziesz ze mną na obiad? - brak odpowiedzi.
- Ja... skończyłem papiery na jutro... możesz to sprawdzić? - następuje krótka cisza, wtedy:
- Po obiedzie. - odpowiada Joonmyun, a Kris uśmiecha się szeroko. Wygląda na to, że Joonmyun wciąż jest nerdem. Myśli sobie Chanyeol.
- Świetnie! Mimo to, myślę, że jest wiele do poprawki... A ponieważ to mój pierwszy raz, nie jestem pewny, czy to jest dobre...
- W porządku. Przejdźmy przez to razem. - Kris uśmiecha się głupio i znowu zajmuje swoje miejsce, następnie szepcze do Chanyeola.
- Jest taki miły ilekroć rozmawiam z nim o pracy. - mówi mu Kris. - Cieszę się, że zapisałem się na te rzeczy. - potem zajmuje przestrzeń osobistą Chanyeola.
- Joonmyun~ Tu jest trochę mięsa, więc możesz urosnąć wyższy~ - Chanyeol wie, że jest przyjaciel nie ma na myśli niczego złego, ale szczerze nie może oddychać i widzi, jak oczy Joonmyuna zwężają się na niewinny komentarz.
Pomóżcie mi. Myśli do siebie Chanyeol, gdy utknął pomiędzy tą dwójką i obserwuje, jak wymieniają słowa (albo, w tej sytuacji i prawdopodobnie każdej innej, tylko rozmowę Krisa).
- Tak poza tym to, gdzie do diabła się wszyscy podziali? - pyta Chanyeol, kiedy Joonmyun nudzi się tym, co mówi Kris i odpycha go z przestrzeni Chanyeola.
- Myślę, że poszli na jakąś imprezę. - wzrusza ramionami Joonmyun. - A teraz trwa dużo zajęć...
Baekhyun poszedł na imprezę? Myśli do siebie Chanyeol, tryskając tą samą znajomą emocją, gdy ma nadzieję, że ten idiota nie zrobi niczego głupiego.
- Czy to znaczy, że nie poszedłeś na imprezę, bo ja nie poszedłem? - pyta pełen nadziei Kris, a jego oczy się błyszczą. Chanyeol i Joonmyun przewracają oczami, ale nic nie mówią.
- Idiota. - mruczy Joonmyun. Mimo to, akurat, gdy Chanyeol ma zamiar się zgodzić, unosi się nad nimi cień i nowa osoba dołącza do ich stołu, zajmując miejsce obok Krisa.
Chanyeol czuje, że coś pali mu wnętrzności, gdy widzi, jak Byun Baekhyun szepcze coś Krisowi. Kiedy rozmawiają, dlaczego oni muszą być do cholery tak blisko siebie??? Może zobaczyć, jak usta Joonmyuna opuszczają się w niezadowoleniu. Kris potrząsa głową w odpowiedzi. Właśnie, gdy Chanyeol miał zamiar przeprosić i przestać oglądać tych ludzi tak zażyłych ze sobą, Baekhyun wstaje i patrzy na Chanyeola.
- Oi, widziałeś Chanchana? - co do-
- Kim jest kurwa Chanchan? - gdybym był jakkolwiek głupszy, albo on był jakąkolwiek inną osobą, uwierzyłbym, że Chanchan to ja.
- Mój pieprzony różowy miś! - odpowiada Baekhyun i na początku wciąż jest zmieszany. Ale wtedy uświadamia sobie, co to jest.
- Co? Wciąż nazywasz go Chan? - Chanyeol wybucha śmiechem.
- Co ci do tego?!
- Cóż, ktoś miał zwyczaj śmiać się ze mnie, mówiąc mi, że imię, które miałem dla pewnego różowego pluszaka było chujowym imieniem!
- ... Nie mogłem wymyślić nic innego, okej?! - odpowiada Baekhyun z czerwieniejącą twarzą. - Poza tym, to pasuje temu różowemu misiowi... - mruczy.
- Co to było? - Chanyeol pyta głośno, przyciskając swoją dłoń za ucho z podciągniętymi w uśmiechu ustami. Baekhyun zwęża oczy, podchodzi do niego i chwyta go za ucho palcem wskazującym i kciukiem, następnie wyciąga Chanyeola z siedzenia.
- Au, au, au, au, au... - Chanyeol skomle w szoku i bólu, jego całe ciało musi się przechylić do Baekhyuna, by zachować równowagę. Baekhyun jest tak cholernie bezwzględny, zaciskając się na jego uchu, jakby od tego zależało jego życie!
- Bądź dobrym chłopcem... - mówi słodko Baekhyun przez zaciśnięte zęby. - ... i pomóż mi znaleźć Chanchana! - następnie zaczyna odchodzić ciągnąc ze sobą Chanyeola.
Wyższy bezradnie chwyta resztę swojej kanapki.
- Pieprz się! - ciąg przekleństw opuszcza usta młodszego, gdy Kris i Joonmyun wpatrują się w dwójkę w szoku i lekkim rozbawieniem. - Nie dokończyłem obiadu! - potem kontynuują sprzeczanie się, gdy Baekhyun wyprowadza go ze stołówki.
- Czasem nie wiem, czy są kolegami, wrogami, współlokatorami, czy starą, sprzeczającą się parą. - mruczy do siebie Kris.
Joonmyun bezgłośnie się zgadza.
*
- Więc? - Chanyeol zwalnia do stopu z rękami na kolanach, gdy dyszy. - Prawdopodobnie go tu nie ma. Chodźmy.
- Powiedziałeś to w każdym jednym cholernym miejscu, w którym byliśmy! Co chcesz żebym zrobił, czekać aż Chanchan do mnie wróci?! - Baekhyun mruży na niego oczy, następnie odwaraca się do przodu i pada na podłogę, szukając pod automatami do sprzedaży, w środku szafek i takich tam.
- Mówią, że jeśli coś kochasz, pozwól mu odejść. Jeśli do ciebie nie wróci, to znaczy, że nigdy nie był twój. Co właściwie ma zastosowanie w twoim przypadku.
- Technicznie dałeś go mi!
- Mimowolnie!
- Ale wciąż to zrobiłeś!
- Byłem zmuszony! - niezupełnie...
- Zamierzasz go szukać, czy nie?
Wzdychając, Chanyeol bez entuzjazmu patrzy przez okna, tak jakby Chan mógł się tam pojawić. Znowu wzdychając, zastanawiając się, dlaczego to robi i dlaczego musiał połknąć resztę swojego obiadu, by to zrobić, oczy młodszego ciągną się na podłogę, po której czołga się ten jego idiotyczny współlokator .
Natychmiast tego żałuje.
Z tego punktu widzenia może tylko zobaczyć zadarty tyłek Baekhyuna, unoszący się lekko w powietrzu, gdy kontynuuje szukanie pod rzeczami.
Czerwieniąc się z zakłopotania, ponieważ cholera, ten tyłek jest taki uroczy, Chanyeol nie zauważa, że się gapi, aż Baekhyun wyciąga się jeszcze niżej, jego koszulka podwija mu się do góry, aż Chanyeol może zobaczyć gładką, białą skórę na plecach Baekhyuna...
Chanyeol odwraca wzrok zawstydzony sobą. Ale może poczuć tę emocję przez ułamek sekundy, ponieważ wtedy coś innego wpada mu w oko powyżej jego zasięgu.
- Byun Baek... - woła Chanyeol z lekkim roztargnieniem. Baekhyun zmienia pozycję na siedzącą i odwraca się do swojego współlokatora.
- Co teraz?
- Czy to nie jest... - Chanyeol wskazuje na miejsce kilka metrów od nich. -... to, czego szukamy?
Baekhyun śledzi wzrokiem, a potem patrzy w górę i w rzeczy samej, wisi przy suficie, niczym w próbie samobójczej, z wyjątkiem tego, że to może być tylko morderstwo, różowy miś Chanchan z notką wiszącą z jego szyi, że, gdy podchodzą bliżej, mogą przeczytać:
"Dziwko, sprawdźmy, czy możesz tego dosięgnąć!!"
*
I to pierwszy z wielu ciągów ataków na Byun Baekhyuna.
*
Kiedy Baekhyun z powrotem ma w rękach Chana, jego całe ciało mięknie w uldze, a następnie przytula go do swojej piersi, jakby miał go już nigdy nie puszczać. Chanyeol ściska notkę w dłoni, pismo pozornie próbuje wyglądać na groźne, ale w zamian wygląda po prostu głupio.
- Jak oni do diabła go tam umieścili? - mruczy do siebie Baekhyun, gdy tam podbiega, podskakuje i próbuje ściągnąć Chana, ale wyraźnie jest trochę za niski, tak więc jego ręka jest tylko kilkanaście centymetrów od misia. Musieli znać jego wzrost, by powiesić go w ten sposób. Myśli do siebie Chanyeol. Twarz Baekhyuna jest wykrzywiona w determinacji i uporczywości, ale Chanyeol może zobaczyć ukrytą pod tymi emocjami frustrację.
Spędza 10 minut oglądając, jak mniejszy podskakuje, ale ani razu się nie poddał. Widzi, że mniejszy się poci, ale ani razu nie zatrzymał się, by odpocząć.
- Po prostu zdobądź sobie drugiego. - Chanyeol mówi całkiem niezgrabnie. - Są ich tony, tam, skąd go mam. - Ale Baekhyun nie odrywa wzroku od Chana, tylko uporczywie próbuje dotknąć czegoś, czego nigdy nie dosięgnie.
- To nie jest... takie samo... - dyszy Baekhyun. - Zastępowanie nigdy... nie będzie takie samo... - następnie kontynuuje skakanie.
Chanyeol pozostaje cicho, gdy obserwuje mniejszego. Mógłby wziąć sobie krzesło, ale nawet wtedy mógłby musieć skakać, a to całkiem niebezpieczne. Baekhyun ani razu z nim o tym nie porozmawiał, tylko zachowuje się, jakby Chanyeol był niższy od niego.
Chanyeol myślał, by zostawić Baekhyuna, by rozwiązał swoje własne problemy, ale wyraźnie nie może.
-... Aish. - wzdycha Chanyeol, jak i przemieszcza się za Baekhyuna, jego ręka spoczywa na ramieniu mniejszego i powoduje, że zaprzestaje swoim działaniom. Zapach wanilii i jabłek niesie się do jego nosa i sprawia, że rumieni się na ich bliskość.
- Wyraźnie jest ktoś, kto może ci tu pomóc. - mówi nad nim głęboki głos i ledwo go słyszy przez swoje szybko bijące serce. - Czemu nie mógłbyś mnie zapytać, zamiast robić to na własną rękę? Idiota.
Baekhyun się odsuwa.
- Nie lubię prosić ludzi o pomoc. - odpowiada Baekhyun, obserwując bezradnie, jak Chanyeol podskakuje raz i dotyka Chena, ale sznurek, który dusi małego misia trzyma go w miejscu.
- Nie zabij go, ty ułomie! - krzyczy Baekhyun, gdy Chanyeol skacze ale znowu robi tę samą rzecz. - Dusisz go!
Znowu.
- Łamiesz mu kark! Yeol! - Chanyeol przygotowuje się znowu do skoku. Baekhyun nie może patrzeć, ponieważ wie, że teraz w każdej minucie Chanyeol może złamać Chana. Zamyka mocno oczy, czekając na dwa lekkie stłumione odgłosy, gdy to, co zostało z Chana upada na podłogę.
Ale nawet po wiekach i nawet po usłyszeniu lądowania Chanyeola, nie słyszy nic.
Wciąż nie chcąc stawiać czoła brutalnej rzeczywistości, oczy Baekhyuna pozostają zamknięte, ale zamiast usłyszenia przeprosin Chanyeola, albo czegoś jak: " Przysięgam, że to nie moja wina!", w zamian słyszy śmiech.
- Co? Brak zaufania do mnie? - nadchodzi głęboki głos Chanyeola, a kiedy Baekhyun otwiera oczy, widzi idealnie zdrowo wyglądającego Chana, popchanego w jego ramiona. Kiedy spogląda w górę, Chanyeol szczerzy się zwycięsko.
- Tak. - odgryza się Baekhyun, nawet jeśli ogromnie mu ulżyło. - Z twoją nieostrożnością, kto by wiedział, co mógłbyś zrobić tymi swoimi wielkimi, brzydkimi dłońmi?
Chanyeol przewraca oczami, wciąż z uśmiechem na ustach, a następnie robi coś, co zaskakuje ich dwójkę. Podnosi rękę i mierzwi włosy Baekhyuna.
Obydwaj stoją zszokowani, następnie Baekhyun gniewnie na niego spogląda.
- Yah! Trzymaj ręce przy sobie!
- To są moje ręce, mogę robić z nimi cokolwiek chcę!
Następnie wyciąga rękę, próbując znowu chwycić Baekhyuna, który się cofa i wpatruje w niego w irytacji.
- Znaj swoje miejsce! To ja tu jestem hyungiem, pamiętasz? - Chanyeol się śmieje.
- Co? - robi krok do przodu. - Ktoś tak drobny, jak ty? Kto by uwierzył?
Wkurwiony Baekhyun wyciąga rękę z prędkością światła i chwyta mocno w palce nos Chanyeola, następnie zniża wyższego, aż są na poziomie oczu.
- Jeżeli chodzi o to. Teraz możesz się zamknąć. - mówi Baekhyun szczerząc się złośliwie na Chanyeola, którego wzrok jest intensywny i poważny.
Chanyeol nie może się oprzeć.
Zanim Baekhyun może zobaczyć co się dzieje, a Chanyeol się powstrzymać, wyższy nachylił się do przodu i złączył ich usta. Ten pocałunek, jak wiele innych które dzielili, wysyła pewien rodzaj dziwnego uczucia wzdłuż jego kręgosłupa, aż całe jego ciało drży. Ten pocałunek, w odróżnieniu od innych, jest cnotliwy i niewinny, i pozbawiony rozgrzewających wyzwań, które sobie czarowali i po trzech sekundach Chanyeol się odciąga.
Gdy widzi, jak oczy Baekhyuna trzepoczą do dołu, Chanyeol uświadamia sobie co właśnie zrobił.
- J-J-Ja... - zaczyna, jego uszy się czerwienią, gdy prostuje plecy. Co on do diabła robił? Po prostu co do diabła? Faza znowu nawala?
Ale niech to szlag, kiedy Baekhyun mocno zamknął oczy, wyglądał tak cholernie uroczo, że Chanyeol nie mógł nic poradzić, jak tylko poklepać go jak małego szczeniaczka.
I właśnie wtedy... kiedy byli tak blisko, Chanyeol mógł zobaczyć każdą rzęsę na jego oczach, zobaczyć sposób, w jaki jego ciemna grzywka spoczywa na czole, lepiąc się do skóry od potu, i sposób w jaki jego usta były lekko uchylone, jakby krzyczały, by je pocałować.
To nie jego wina. To wina Byun Baekhyuna za wyglądanie na tak nieodpartego.
- Co ty? Myślisz, że tylko dlatego, że zrobiłeś mi przysługę, to okej, byś mógł robić ze mną cokolwiek chcesz? - Baekhyun brzmi na wkurwionego.
- Ja-... Nie, Ja... - Chanyeol milknie, czując, że jego uszy stają się gorętsze. - Ja tylko...
- Tylko? Tylko wykorzystałeś mnie?
- Nie, nigdy bym tego nie zrobił! ... Ja... - milknie, ponieważ to prawda. Wykorzystał ich sytuację i to nie było w porządku, ale niech to szlag Baekhyun nie był fair wyglądając w ten sposób... Mimo to, akurat gdy ma zamiar przeprosić, widzi, jak kąciki ust Baekhyuna unoszą się do góry, ale tylko leciutko. Tak leciutko, że nikt nie mógłby tego zauważyć.
- Ty mały... - warczy Chanyeol, ale w środku odczuwa ulgę, że Baekhyun szczerze nie czuł się, jakby był wykorzystany. Ponieważ Chanyeol szczerze czułby się winny...
Ale znowu, widzenie jak Baekhyun przytula swojego Chana, jakby znaczył dla niego cały świat, sprawia, że czuje się pocieszony.
Problemem jest notka w jego dłoni.
*
- Kim byli ci ludzie, którzy to zrobili? - pyta Chanyeol, gdy podaje Baekhyunowi notkę, który rzuca spojrzenie i wzrusza ramionami.
- Nie mój problem.
- Jasne, że twój problem! - protestuje Chanyeol, następnie coś sobie przypomina. - To twoi hejterzy, prawda?
- Skąd ty kurwa wiesz, że mam hejterów? - Baekhyun wzdycha wewnętrznie. Zgaduje, że powinien wiedzieć, że Chanyeol zawsze ma sposoby na dowiadywanie się czegoś o nim. Już więcej nie powinien pytać.
- Jestem twoim współlokatorem, idioto.
- Cokolwiek. - Baekhyun sprawdza, czy jest coś jeszcze złego z jego pluszakiem. - Mogą ze mną zrobić cokolwiek chcą, ale nie powinni wyżywać się na niewinnych. - przyciska swój nos do Chana i o Boże to po prostu jest tak cholernie słodkie.
Ale ty jesteś niewinnym, prawda? Chanyeol chce spytać.
- Nawet, jeśli jestem niewinny, to nie tak, że ich to obchodzi. - odpowiada Baekhyun. - Po prostu chcą się na kimś wyżyć. Mam to w dupie.
Ale...
- Cokolwiek. Przeszedłem przez o wiele więcej niż ich idiotyczne, szczenięce, zazdrosne sposoby miłosne.
- ... Wracajmy. - w końcu decyduje Chanyeol, nie chcąc by Baekhyun znowu myślał o swojej przeszłości. - I wykąpmy Chana.
*
- Podaj mi notkę. - mówi Baekhyun. Zmieszany Chanyeol podaje mu ją.
- Czemu nie możesz jej po prostu wyrzucić? - pyta Chanyeol, ale pada na głuchego. Baekhyun zaciska notkę w pomiędzy palcami, gdy siedzi zamyślony.
*
Kiedy wracają z powrotem do swojego pokoju, Baekhyun zamyka się z Chanem w łazience. Czując się trochę paranoidalnym, Chanyeol postanawia zrobić inspekcję pokoju, na wypadek, gdyby działo się coś innego.
Najpierw sprawdza rzeczy Baekhyuna, przeglądając jego szafę, na wypadek, gdyby jego hejterzy umieścili tam coś złego. Upewnia się, by sprawdzić każdą jedną rzecz, aż dochodzi do dolnej części szafy, kąt, gdzie rzeczy zazwyczaj nie są ruszane.
Wyjmuje stamtąd ubrania i w pewien sposób wyglądają naprawdę znajomo - bardziej znajomo niż zazwyczaj.
Stos ubrań w jego rękach to te, które miały zwyczaj należeć do niego, ale dał je Baekhyunowi tego pierwszego razu, kiedy obserwował Baekhyuna nocą siedemnastego. Kiedy Baekhyun był przemoknięty i wtedy obawiał się, że mniejszy mógł zachorować.
To wydaje się jakby wieki temu.
Ale dlaczego Baekhyun wciąż ma te ubrania? Kiedy je przegląda, może zobaczyć swoją ulubioną koszulkę, spodnie, sweter i nawet swoje najcieplejsze skarpetki!
Jak dziwnie, ponieważ jest pewien, że wtedy Baekhyun spaliłby jego ubrania i wyrzucił w morzu, czy coś.
Odłożył je, gdzie były, następnie zamyka szafę, czując się trochę roztargniony. Potem przesuwa się do biurka Baekhyuna. Nic niezwykłego. Potem sprawdza łóżko Baekhyuna i tam jest.
Gdy odsuwa przykrycie, które wcześniej wydawało się być nieskazitelnie zasłane, widzi wielki czerwony napis.
"Trzymaj się z dala od mojego mężczyzny! Dziwka!"
Co do diabła...
Chanyeol stoi tam, nie wiedząc co zrobić. Nie może po prostu tam siedzieć i powiedzieć Baekhyunowi: "Oi, myślę, że napisali ci wiadomość na pościeli...", równie dobrze może coś zrobić!
Słyszy pluskanie w łazience i wtedy szybko wyciąga klucze i zaklucza drzwi od łazienki.
- Oi! Co ty do diabła wyprawiasz?! - Baekhyun krzyczy ze środka, gdy pluskanie się zatrzymuje, a następnie zaczyna trząść się gałka. - Czemu mnie zamknąłeś?!
- ...To... To twoja wina za wcześniejsze ciągnięcie mnie za ucho! - odkrzykuje Chanyeol, mając nadzieję, ze to wystarczająco dobry powód, by ukryć jego prawdziwe intencje. Słyszy jak gałka znowu się trzęsie po drugiej stronie, gdy Baekhyun przekręca ją gwałtownie, Chanyeol następnie wybiega.
*
Kiedy wraca, on i Chen wnoszą nowe prześcieradło. Baekhyun wydaje się słyszeć ich wejście, ponieważ znowu zaczyna przekręcać gałką.
- Park Chanyeol! To nie jest śmieszne! - krzyczy Baekhyun. - Niedługo mam zajęcia!
- Nie, nie ma. - mruczy Chen. - Ma zajęcia za jakieś półtorej godziny. - odkładają prześcieradło i zaczynają ściągać wszystkie poduszki i pościel z łóżka Baekhyuna, potem zaczynają zdzierać prześcieradło. W tym samym czasie, Chen zaczyna wygładzać rzeczy zanim umieszcza je na materacu. Obydwaj zaczynają poprawnie rozkładać prześcieradło.
- Wypuść mnie, Yoda! - Baekhyun krzyczy po drugiej stronie, gdy uderza w drzwi.
Właśnie wtedy drzwi otwierają się gwałtownie i wchodzi Jongin.
- Kupiłem hyungowi Baekowi nową pościel, tak na wszelki wypadek! - ogłasza. Chanyeol i Chen spoglądają na niego gniewnie, w tym samym czasie przykładając sobie palce do ust, podczas gdy osoba za drzwiami łazienki milknie.
- Co żeście zrobili mojemu łóżkowi! - pyta Baekhyun, a oczy Jongina rozszerzają się, gdy uświadamia sobie, co zrobił.
- Ups. - mówi cichym głosem.
*
- Znowu to robią. - wzdycha Chen, gdy ich czwórka siada na nowej pościeli Baekhyuna lub łóżku Chanyeola.
- Robią to każdego roku. Czemu nie mogą sobie znaleźć czegoś lepszego do roboty? - wzdycha Jongin.
- Chwila. Co masz przez to na myśli? - pyta zmieszany Chanyeol.
- To Walentynki, więc oczywiście wszyscy zamierzają szukać sobie kogoś, by je razem spędzić. - wyjaśnia Chen.
- Albo pieprzyć, innymi słowy. - dodaje Jongin. Chanyeol jakoś oblewa się rumieńcem.
- Więc oni zawsze szukają... kogoś, by je razem spędzić? Jak Baekhyuna?
- Jezu, Yeol, przestań być taką dziewicą, dobra? - mówi z kamienną twarzą Baekhyun. - Po prostu powiedz "chcą dobrego pieprzenia", czemu tego nie powiesz? - uszy Chanyeola czerwienieją.
- J-J-Ja... to obrażające, szczególnie kiedy opisujemy kogoś przed nami! - papla Chanyeol, zastanawiając się, dlaczego Baekhyun na to nie zareagował.
- Aw... - grucha Jongin, wściekle się szczerząc. - Ktoś jest słodki i taktowny.
- Awwww~ - droczą się Chen i Jongin, chichocząc złośliwie, kiedy Chanyeol oblewa się rumieńcem, a Baekhyun przewraca oczami.
- Jest okej, Baek! - szczerzy się Chen. - Ochronimy cie w Walentynki! Tylko przyjdź do pokoju Jongina, dobra? - Jongin przytakuje.
- Osłonimy cię przed tymi zboczeńcami!
Baekhyun przewraca oczami, ale uśmiecha się, rozciągając usta do końca twarzy, a jego oczy układają się w półksiężyce. Chanyeol się gapi: wygląda tak słodko.
Chce częściej widywać tak uśmiechniętego Baekhyuna.
*
Kolejny raz jest kiedy Chanyeol i Baekhyun wracają do ich pokoju, by znaleźć tam porozrzucane książki Baekhyuna, niektóre strony zostały porwane.
- Co kurwa... - mruczy Chanyeol, czując jak tryska w nim frustracja. - Edukacja to nie żart! - Baekhyun bez słowa zaczyna zbierać wyrwane kartki ze swojego podręcznika.
- Baekhyun! - krzyczy Chanyeol, zirytowany, gdy Baekhyun rażąco go ignoruje. - Daj im nauczkę!
- Jak? - pyta Baekhyun, ale jego głos jest spokojny, tak jakby zwyczajnie rozmawiali o pogodzie.
- Nie wiem! Po prostu coś zrób! - Chanyeol czuje się coraz bardziej sfrustrowany, gdy obserwuje nonszalancką ekspresję Baekhyuna. - To jest znęcanie się!
- Gówno prawda. - przerywa Baekhyun, gdy wkłada swoje książki do plastikowej torby. - Nigdy nie byłbym zastraszany.
- Baekhyun!
Baekhyun ignoruje go, jak i wyciąga swój telefon i zaczyna zamawiać nowe książki.
Chanyeol wzdycha.
*
- Nareszcie skończyliśmy naszą kompozycję! - ogłasza Chanyeol, gdy szczerzy się triumfalnie. Kyungsoo uśmiecha się do niego promiennie i dotyka jego dłoni.
- Wykonaliśmy świetną robotę, prawda? - pyta Kyungsoo, a Chanyeol wyszczerza zęby w uśmiechu.
Ostatnio ich intymność dużo wzrosła, za każdym razem, kiedy Kyungsoo się śmieje, dotyka Chanyeola.
- Mimo to, tylko nasza dwójka zrobiła najwięcej. - mówi Chanyeol, gdy wyciąga swoją szyję i rozgląda się za ich ostatnim członkiem.
- Jest w porządku. - mówi cicho Kyungsoo. - Tak, czy inaczej, wolałem, kiedy było nas dwóch-
- Yah! - krzyczy Chanyeol, przerywając słowom Kyungsoo. - Byun Baekhyun!
I właśnie tak psuje się nastrój.
- Sorry, Kyungsoo-ah. Co powiedziałeś? - Chanyeol odwraca się do niego cały uśmiechnięty.
- Nic... - Kyungsoo wzdycha wewnętrznie, następnie cofa dłoń z Chanyeola. Byun Baekhyun w okularach ukazuje im się na widoku.
- Przepraszam, spóźniłem się, chłopaki. - mówi Baekhyun. - Przetrzymali nas w klasie. Pośpieszyłem tu tak szybko, jak mogłem.
Nie musiałeś... Myśli do siebie Kyungsoo, ale i tak przytakuje.
- Baekhyun. - Chanyeol woła, gdy jego współlokator kładzie swoje książki, po raz kolejny uważając mniejszego w okularach za uroczego. - Właśnie mówiliśmy, jak nasza dwójka zrobiła wszystko bez twojej pomocy!
-... - Baekhyun jest przez chwilę cicho i Chanyeol spodziewa się wymówek, ale w zamian uchyla głowę.
- Przepraszam. Wiem, że nie mogę się z tego wykręcić, więc... - spogląda do góry. - ... Zrobię cokolwiek chcecie.
- Od teraz musisz być moim niewolnikiem do końca tygodnia! - mówi Chanyeol, szczerząc się wściekle, jakby właśnie wygrał na loterii.
- ... Przejrzyj to wszystko i zobacz, czy jest okej. - mówi Kyungsoo. - Również, upewnij się, by zrobić harmonię do melodii przez całą piosenkę, zrób więcej niż jedną. Na końcu zobacz, czy są jakieś części, w której jeden z nas może śpiewać w tle i potem też to dodaj. - kończy Kyungsoo, gdy wręcza muzykę Baekhyunowi. Chanyeol jest oniemiały.
- Kyungsoo... Jest okej i tak to skończyliśmy, to wszystko, co się liczy... - mówi wyższy, ale Kyungsoo potrząsa głową.
- To tyle, co zrobiliśmy my, a teraz resztę zrobisz ty. - mówi bezwzględnie Kyungsoo.
- Kyungsoo-yah...
- Rozumiem. - odpowiada Baekhyun, a kiedy spotyka wzrok Kyungsoo, determinacja i poczucie winy spotyka twardość i rozgoryczenie.
Tak, rozgoryczenie.
Może powód, dla którego Kyungsoo to robi to dlatego, że w pewien sposób jest zazdrosny o Baekhyuna.
Może, gdyby nie lubił Chanyeola, nie czułby się w ten sposób.
Ale odkąd zaczął lubić Chanyeola, bez przerwy widzi Baekhyuna w złym świetle, nie ważne jak bardzo stara się tego nie robić. Nie wie, dlaczego czuje się tak w stosunku do Baekhyuna - w końcu, nawet nie mają uczuć do siebie... W fakcie, powinien mieć większe szanse z Chanyeolem, niż ma Baekhyun, ponieważ ostatnio się do siebie zbliżają. Więc dlaczego? Dlaczego czuje, że oni mają pomiędzy sobą więcej chemii niż on sam ma z Chanyeolem? Dlaczego czuje, ze mają coś poza tym całym nienawistym koleżeństwem?
Niepewność.
Kyungsoo powinien mieć w sobie więcej pewności. Ale nawet, gdy się uspokaja, że jest teraz bliżej z Chanyeolem niż Baekhyun kiedykolwiek będzie, jest w nim część, która wie, że to nieprawda.
Również problemem jest sam Baekhyun.
Baekhyun nie jest tym, czym jest on.
Baekhyun może być naturalnie uroczy, każdy może go lubić. Ma ten rodzaj uśmiechu, który czaruje wszystkich do podążania za nim, gdziekolwiek idzie. Również ma ten seksapil, który pozostawia każdego, chłopców i dziewczyny, by chcieli więcej niż tylko na niego spojrzeć. Jego osobowość również jest perfekcyjna, z jego dowcipnymi uwagami i impertynenckimi powrotami, do jego niewypowiedzianej dobroci i intensywnej determinacji. Nawet kiedy nałożył swoje okulary wyglądał całkowicie uroczo, aż chce się go przytulać.
Kyungsoo jest pewny, że każdy by się w nim zakochał.
Nawet Chanyeol.
A teraz kiedy widzi jak blisko jest ich dwójka, jest pewien, że Chanyeol może go lubić, przynajmniej trochę.
Baekhyun jest taki uroczy, kto by go nie lubił?
Kyungsoo wzdycha i wypycha Baekhyuna ze swoich myśli, ponieważ myśl o nim przynosi mu nic innego jak zazdrość.
I nawet gdy obserwuje rozmawiającego z nim Chanyeola, kłócących się o coś i jeszcze wyglądających bardziej intymnie niż tylko współlokatorzy i najlepsi przyjaciele.
Potem widzi jak Baekhyun niechcący ociera się udem o Chanyeola, gdy siadają.
- Ew! Nie dotykaj mnie! - narzeka Chanyeol, gdy wysyła gniewny uśmiech Baekhyunowi, który przewraca oczami.
- Jesteś ułomem! Przebolejesz!
- Przestań mnie najpierw dotykać!
- Będę dotykał cię jak tylko kurwa będę chciał!
Albo może nie.
Może są tylko zwyczajnie dobrymi kolegami, którzy w tym samym czasie nie mogą się znieść.
*
- Czy zauważyłeś, co się ostatnio dzieje? - Sehun pyta Chanyeola podczas kolacji. Obydwaj siedzą możliwie najdalej od Krisa i Joonmyuna. Lu Han i Yi Xing mówią szybko po chińsku, a Chen rozmawia z Minseokiem i wygląda zbyt normalnie, by być normalnym. Reszty nigdzie nie ma. Chanyeol pije swoją zupę, gdy myśli.
- Um, że ty i Tao jesteście ostatnio nadmiernie romantyczni? - Sehun uderza go w ramię. Mocno.
- Nie! - odpowiada zirytowany. - Chodzi o hyunga Joonmyuna!
- Co z nim? - myśli Chanyeol, wkurwiony, ponieważ znowu każdego nazywa hyungiem, tylko nie jego.
- On... on teraz zawsze tu jest! - szepcze Sehun, gdy obserwuje, jak Joonmyun szczypie skórę Krisa w irytacji, który skomle ale potem szczerzy się głupio na "czuły" gest.
- Więc?
- Więc? - powtarza go Sehun, jakby właśnie zadał najgłupsze pytanie w swoim życiu. - Więc nigdy nie odchodzi! Czy ty w ogóle wiedziałeś, że on był w naszym klubie muzycznym?!
- ... Nie, aż właściwie go tam zobaczyłem, nie?
- Dokładnie! - szept Sehuna staje się coraz bardziej dziki. - Czy ty wiesz, co to oznacza?!
- ... Dojdź do pieprzonego sedna, Oh Sehun, ponieważ-
- To znaczy, że już się nie puszcza z kolesiami, prawda? PRAWDA?!
Chanyeol jest oszołomiony. Sehun ma rację. Joonmyun miał w zwyczaju być zawsze nieobecnym, a przecież ostatnio Chanyeol widzi go tak często, że to nawet nie jest zabawne!
-... Ale czemu nagle miałby przestać? - pyta tępo Chanyeol.
- ... Jesteś idiotą? - Sehun wpatruje się w niego w niedowierzaniu. - To przez hyunga Krisa!
Chanyeol tego nie łapie.
- Czekaj, to dlaczego do diabła... Przez Krisa...
- Bo on go lubi! Idioto! - Sehun mówi, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, ale jak do diabła niby ma wiedzieć?!
-... Oh, okej... - Chanyeol nie wie, jak inaczej odpowiedzieć.
- No przecież wiem?! - Sehun porusza się na swoim siedzeniu i udaje, że się dławi. - Dwaj frajerzy razem... Po prostu, co to jest?
Chanyeol śmieje się niepewnie. - Nie lubisz ich razem?
- Oczywiście, że lubię! - odpowiada Sehun. - Tylko, że są idiotami. To wszystko.
... On jest tym dziwnym...
- Ale z nich wszystkich, to ty jesteś największym idiotą.
Chanyeol wzdycha.
*
Gdy Chanyeol wraca do pokoju, myśli o Joonmyunie i Krisie wypełniają jego głowę.
Czy Joonmyun naprawdę przestał przez Krisa? Czy on naprawdę tak bardzo go lubi?
Ale on nie wygląda jakby lubił Krisa. W fakcie zachowuje się, jakby Kris był utrapieniem!
Więc jak ktoś, kto zachowuje się, jakby kogoś nienawidził, może go lubić?! Życie nie ma sensu. Romans nie ma sensu.
Ale zanim może rozwiązać te sprawy, słyszy znajome głosy w korytarzu, zbliżające się coraz bliżej.
- Jesteś pewny, że nie chcesz byśmy-
- Ledwo co możesz sam iść-
- Jest w porządku. - nadchodzi odpowiedź Baekhyuna, a Chanyeol wychodzi z transu. Jongin i Tao otaczają Baekhyuna, ich ręce są wszędzie dookoła, a najmniejszy utyka.
Gdy Chanyeol spogląda w dół, widzi, że kolano Baekhyuna krwawi.
- Co się stało? - pyta Chanyeol, gdy do nich podchodzi z rozszerzonymi oczami, jak i wpatruje się w nacięcie na kolanie swojego współlokatora.
-... Ktoś podstawił mu nogę i upadł na wielki kamień.
Baekhyun odpycha ich delikatnie i zaczyna kuśtykać do drzwi ich pokoju.
- Hyung! - krzyczy Jongin, a jego głos jest przepleciony bólem.
- Jongin-ah, jest w porządku. - głos Baekhyuna jest pewnego rodzaju goryczą, gdy Chanyeol widzi, jak zaciska zęby.
- Idźcie zjeść kolację. - mówi Chanyeol, potem wyjmuje klucze z kieszeni. Młodsi patrzą na niego nieprzekonani.
- Nie martwcie się. Zejdziemy później. - może naprawdę są głodni, ponieważ w końcu machają i mówią Baekhyunowi, by poczuł się lepiej, następnie kierują się na dół. Kiedy odchodzą i kiedy Chanyeol wkłada klucz do zamka, czuje, że Baekhyun opiera się o niego lekko, jego oddech przychodzi w krótkich sapnięciach i kiedy otwiera drzwi, jego ręka automatycznie owija się lekko wokół pasa Baekhyuna, następnie pomaga wejść Baekhyunowi do pokoju.
- To nie jest jakieś przypadkowe podknięcie, prawda? - pyta Chanyeol, gdy sadza Baekhyuna na łóżku. Baekhyun mocno zaciska oczy, gdy krew spływa mu po nodze.
- Czemu oni to robią? Czy to z wcześniej nie jest już wystarczające?
- Czemu nie możesz czegoś z tym zrobić? - Baekhyun nie odpowiada.
Wzdychając, Chanyeol idzie zmoczyć materiał w zlewie, potem zaczyna delikatnie wycierać krew z kolana Baekhyuna.
- Sam mogę to zrobić. Idioto. - mruczy Baekhyun. Chanyeol wzrusza ramionami i następnie podaje mu materiał, potem napełnia miskę wodą, stawiając ją przy stopach Baekhyuna. Następnie wychodzi z pokoju.
*
Kiedy wraca ma gotowy bandaż. Baekhyun właśnie skończył czyszczenie swojej rany. Chanyeol przy nim kuca.
- Sam mogę zrobi-
- Gówno prawda. - odpowiada Chanyeol. - Nie zapomniałem o twoich umiejętnościach bandażowania. - z tym, Baekhyun oblewa się rumieńcem z zakłopotania i pozostaje cicho, gdy obserwuje jak Chanyeol zaczyna bandażować.
Nic nie może na to poradzić, ale uważa skoncentrowaną twarz Chanyeola za tak uroczą i czarującą. Jego brwi są złączone, usta lekko otwarte, a oczy wciąż rozszerzone, ale intensywne, jakby prawie gapił się na bandaż. Potem, kiedy skończył, wypuszcza z siebie szeroki uśmiech triumfu i wraca do bycia uroczym szczeniaczkiem.
A kiedy Baekhyun spogląda w dół na swoje kolano, zauważa, że bandażowanie jest prawie perfekcyjne.
*
Tydzień przed Walentynkami ataki stają się coraz częstsze.
Chanyeol robi się tak cholernie wkurzony, ale wie, że nic nie może zrobić, ponieważ Baekhyun nie chce, by się wtrącał. Wciąż toleruje i toleruje, i staje się coraz mniej cierpliwy, i wie, że jeśli wydarzy się jeszcze jedna absurdalna rzecz, to wybuchnie.
Czemu? Czemu tak się czuje? Nie wie.
Sprawiedliwość, może?
Tak, prawdopodobnie.
- Hej, mamy to walentynkowe spotkanie, czy coś. W następnym tygodniu. Rano. - mówi Kris.
- Co? - pyta zmieszany Chanyeol. - Czemu-
- To w sekrecie. - szczerzy się Kris. - To oznacza, że nauczyciele nie wiedzą.
- Oh... Musimy iść? - jęczy Chanyeol.
- Po prostu idź dla zabawy! Znaczy, co innego jest do roboty? W końcu to miejsce dla ludzi, by wyznali swoją miłość!
-...
- Więc możesz przesłać swoją wiadomość do ukochanego, a oni tam ogłoszą ją wszystkim! Czy to nie dobry pomysł? Śmiały sposób na wyznanie.
-... To najbardziej podstępny sposób na próbę dowiedzenia się, kto lubi kogo.
Kris wzrusza ramionami. - Nie jestem tym, który to organizuje. - Poza tym, - Kris kontynuuje. - możesz użyć tego, by wyznać się drogiemu Kyungsoo! - porusza brwiami. - Wciąż go lubisz, prawda?
Chanyeol się uśmiecha. - Cóż, nie potrzebuję jakiegoś szajsu, jak to. Ponieważ spędzimy czas w Walentynki. - oczy Krisa powiększają się.
- Co? Masz randkę ze swoim crush'em?
- Tak.
- Nigdy nie wiedziałem, że masz odwagę. - Chanyeol spogląda na niego gniewnie. - Cóż, to prawda. Nawet nie potrafiłeś przeprowadzić z nim normalnej rozmowy!
- Cóż, teraz potrafię. - Chanyeol piorunuje go wzrokiem. - Rozmawianie z nim stało się łatwiejsze niż myślałem. Ale cieszę się. - uśmiecha się Chanyeol, a Kris może zobaczyć, że jego przyjaciel dochodzi do euforii. Wygląda na całkiem szczęśliwego z błyskiem kogoś zakochanego.
- Myślę, że mogę go lubić coraz bardziej.
*
Trzeciego dnia przed Walentynkami, Chanyeol jest załadowany pracą domową. Najwyraźniej tak jak Baekhyun.
- Prawdopodobnie chcą nas kurwa zająć, więc nie będziemy mogli robić jakiś gówien w Walentynki. - mówi Chanyeol, czując się sfrustrowany, gdy wściekle bazgrze coś w zeszycie.
- Chcę się zabawić w to święto, nie kurwa robić pracę. - zgadza się Baekhyun i Chanyeol przestaje pisać i odwraca się do swojego współlokatora.
- Ja wiele ludzi zamierzasz pieprzyć? - wzdryga się, kiedy długopis uderza bok jego głowy. - Co kurwa? - narzeka pocierając głowę.
- Nikogo. - nonszalancko odpowiada Baekhyun.
- Co? Ale czy nie powiedziałeś, że są-
- To nie znaczy, że muszę. - mniejszy odwraca do niego swoje obrotowe krzesło. - Nikogo nie pieprzę. Nie w Walentynki.
-... - to wtedy Chanyeol przypomina sobie nienawiść Baekhyuna do miłości.
- Więc, co robisz? Spędzasz cały dzień samotnie usychając z tęsknoty do Kyungsoo? - uśmiecha się cwaniacko Baekhyun. Chanyeol odpowiada mu tym samym.
- Tak się właśnie składa, że mam z nim randkę. - uśmiech znika.
- Co?! - zatrzymuje się Baekhyun. - Ty? Jakiś dzieciak, który nie potrafi nawet poprawnie robić rzeczy ze swoim crush'em?!
- Ten "dzieciak" zapytał swojego crush'a o wyjście w Walentynki, co o tym myślisz?!
-... - Baekhyun odwraca się, by spojrzeć na swoją pracę i nie odpowiada przez długi czas. Z powodu punktu widzenia, wyższy nie może powiedzieć, co czuje. Chanyeol może poczuć swoje szybko bijące serce w klatce piersiowej, gdy czeka na odpowiedź Baekhyuna i przysięga, że nigdy w swoim życiu nie czuł się tak zdenerwowany.
- Dobra robota. - w końcu mówi Baekhyun. Chanyeol czeka na więcej, czeka aż Baekhyun powie coś, jak: "nie masz z nim szans", albo "nie zasługujesz na niego", albo "zobaczysz, że miłość nie istnieje", ale nic z tego. Tylko zwyczajne "dobra robota" i nic innego.
- To wszystko? - Chanhyeol mówi, gdy Baekhyun wstaje i zaczyna pakować swoje książki. Baekhyun go ignoruje. - Nie, "Park Chanyeol będziesz tego żałować"?
-... Co kurwa oczekujesz, żebym powiedział? - krzyczy Baekhyun, gdy odwraca się zaskakując Chanyeola. - Mam nadzieję, że spędzicie ze sobą świetny czas! Proszę wyjdźcie za siebie, ponieważ będę pierwszym, który wam pogratuluje?! - podchodzi do swojej szafy i zaczyna szukać ubrań.
- ... Pamiętasz, kiedy powiedziałem ci, że udowodnię ci czym jest miłość? - rozpoczyna znowu Chanyeol, uważając odpowiedź Baekhyuna za niesatysfakcjonującą.
-... - Baekhyun zbiera swoje ubrania.
-... Dotrzymam swojej obietnicy. I pokażę ci czym jest miłość. Tylko patrz.
- Z Kyungsoo?
- Z Kyungsoo. - potwierdza Chanyeol. - Nawet bez Kyungsoo, Baekhyun, nawet jeśli nie wyjdzie, wciąż dotrzymam obietnicy. Tylko poczekaj.
-... - Baekhyun wypuszcza lekki śmiech, ten rozbawienia i goryczy.
- Szczerze, jeśli naprawdę jesteś w stanie sprawić, bym uwierzył, to... - Chanyeol widzi go, jak się odwraca się by spojrzeć mu w oczy. - Myślę, że mogę się po prostu w tobie zakochać.
Potem zanim Chanyeol może to zarejestrować, nie mówiąc już o odpowiedzeniu na to, Baekhyunn zniknął w łazience i zamknął za sobą drzwi.
Tylko kiedy słyszy włączony prysznic, uświadamia sobie, co powiedział i wtedy jego serce zagroziło wybuchnięciem tysiącem małych gwiazdek, aż obawia się, że nie mogłoby więcej bić.
*
A poźniej wie, co Baekhyun miał na myśli. Tak proste, a wciąż sprawia, że jego serce - które wcześniej było złożone z tysiąca małych gwiazdek - w zamian rozprasza się w nicość.
"Jeśli naprawdę jesteś w stanie sprawić, bym uwierzył, to... Myślę, że mogę się po prostu w tobie zakochać."
Ma na myśli, że co zamierza zrobić Chanyeol jest czymś, co jest absolutnie niemożliwe.
*
Kiedy Baekhyun wychodzi, pachnąc świeżością i miodem, wydaję się wrócić do normalności.
- ... Zamierzam zrobić pracę domową z muzyki, którą zrobiliście z Kyungsoo i w której nie brałem udziału. - mówi Baekhyun, gdy podnosi nuty. Chanyeol zauważa, że ma na sobie piżamę z długimi rękawami, ale wyglądają na za cienkie i za duże na niego. To trochę urocze. A kiedy nakłada swoje okulary...
- Ale... ty wniosłeś w to wkład... - kłóci się Chanyeol, ale Baekhyun go ignoruje.
W końcu Chanyeol poddaje się w mówieniu do niego i w zamian decyduje się go obserwować. Poza tym już czuje się trochę senny. Obserwuje, jak nos Baekhyuna marszczy się w koncentracji, gdy patrzy na muzykę i to szczerze jest urocze. Następnie mniejszy jest tak skoncentrowany, że wciąż wpatruje się na muzykę, gdy odsuwa przykrycie, gotowy pójść do łóżka, następnie jego ręka przygotowuje się do wylądowania na łóżku dla wsparcia jego ciała... Szczerze, obserwowanie skoncentrowanego Baekhyuna musi być najbardziej uroczą-
Zaraz, uroczą? On nie jest uroczy! Odkąd to był uroczy? Odkąd nałożył okulary, chwila, nie o wiele wcześniej, chwila, BAEKHYUN NIE JEST UROCZY-
- Aah! - nagły skowyt Baekhyuna wyrywa Chanyeola z rozmyślania. Gdy otoczenie wraca do jego widoku, widzi wszędzie porozrzucaną muzykę i małą postać Baekhyuna zwiniętą na podłodze, ściskając coś w dłoni. Później uświadamia sobie, że Baekhyun ściskał swoją własną dłoń.
- Baek! - krzczy Chanyeol, jak i wstaje natychmiast ze swojego łóżka i stoi nad mniejszym. To wtedy widzi coś, co zawsze będzie przetrawiać mu się w głowie, jak również w jego sercu.
Na łóżku, niewinnie pod tym starannie rozciągniętym przykryciem, leżą małe pineski, spiczastą częścią do góry, czekając, by kogoś ukłuć.
Serce Chanyeola przyśpiesza tak szybko, jak i kuca i trzyma Baekhyuna w ramionach, a kiedy chwyta trzęsącą się rękę mniejszego, widzi to.
Na lewej dłoni Baekhyuna, tak jakby zachowała się jak ściana, niż raczej miękkie mięso, są wbite prawie idealnie trzy pineski, wpasowując się w jego dłoń jak latarnia w ziemię, udekorowane plamami krwi, która zaczyna tryskać.
- Aah... - głos Baekhyuna jest słaby i drżący i tak miękki i tak, tak bolesny. Płacze cicho i bez przerwy te same "Aah", a jego całe ciało bardzo dygocze. Bardzo, bardzo mocno.
A jego dłoń.
A jego dłoń trzęsie się tak gwałtownie i nawet w rozmyciu Chanyeol może zobaczyć krew, która zaczyna z niej wyciekać, jego palce szarpią się dziwnie, a jego oczy mrugają szybko, gdy próbuje walczyć z bólem, którego zazwyczaj tak bardzo nie cierpi.
Widzenie takiego Baekhyuna sprawia, że boli go serce.
___
Jeju, ale się za Wami stęskniłam! Nawet nie macie pojęcia. W każdym razie, wróciłam. Powiem Wam, że ten cały wyjazd tak okropnie mnie wymęczył. Jednak cieszę się, że jestem z powrotem.
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na rozdział. Aż mnie szlag trafiał, gdy nie byłam w stanie tłumaczyć, choć bardzo chciałam.
Mam nadzieję, że dobrze spędziliście weekend ♥ Kocham
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro