Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Change of Heart

Chanyeol otwiera oczy, czując na sobie zbędny ciężar i dziwne palenie w dół południa. Kiedy spogląda w górę, widzi, jak Baekhyun patrzy na niego z uwodzicielskim uśmieszkiem grającym na jego ustach, gdy siedzi okrakiem na wyższym.

-...- Chanyeol chce przemówić, ale słowa grzęzną mu w gardle, kiedy Baekhyun kręci biodrami na jego kroczu i w zamian jęczy.

- Yeol... - mruczy i kurwa, to przezwisko brzmi tak dobrze w jego ustach. Kiedy ślizga dłonią w górę piersi wyższego, wszystko, co widzi Chanyeol to sposób, w jaki te zwinne palce poruszają się drażniąco, odpinając jego koszulę raz po razie. Kurwa, jest teraz tak cholernie twardy i bliskość Baekhyuna, będąc w stanie poczuć miód i truskawkę, jest wystarczająca, by doprowadzić go do krawędzi.

Kurwa... Myśli sobie, umierając, by położyć dłonie na Baekhyunie, by go dotknąć, by też go zaspokoić... ale z jakiegoś powodu, nie może nimi wcale ruszać. Wszystko, co może robić to patrzeć, jak Baekhyun jeździ swoim pulchnym tyłkiem boleśnie powoli na jego palącej erekcji, widząc, jak te usta otwierają się lekko w niemym jęknięciu, gdy jego dłonie spoczywają dla wsparcia na klatce piersiowej Chanyeola.

-... Byun Baekhyun...- wyjękuje w końcu Chanyeol, kiedy uświadamia sobie, że jego dłonie są związane na tyle do ramy łóżka. -... Wypuść mnie... Chcę cię dotknąć, ty mały dupku...

- Shh... - głos Baekhyuna jest miękki, ale niech to szlag, wysyła dreszcze w dół kręgosłupa Chanyeola. - Tylko ja mogę zaspokajać... Ponieważ zostałem stworzony do zaspokajania... - z każdym słowem, pochyla się niżej, aż jest jedynie centymetry od niego, następnie pojmuje usta Chanyeola swoimi i ten sam dotyk wysyła Chanyeola na krawędź...

Chanyeol siada oblany zimnym potem.

Cholera! Przeklina wewnętrznie, kiedy czuje palący ból w kroczu i uświadamia sobie, że jest twardy jak kamień. Tak twardy, że nawet preejakulat wyciekł mu na bokserki. Nigdy wcześniej nie czuł do nikogo tak silnego pożądania.

Czuję się taki brudny... Myśli, momentalnie zszokowany i chowa głowę pomiędzy kolana. Nigdy nie miałem mokrego snu o kimś, kogo znam w prawdziwym życiu!

Inne mokre sny, które miał były o mężczyznach i kobietach bez twarzy z pięknymi ciałami, ale nigdy mokry sen nie był tak wyrazisty, tak żywy, tak opisowy.

Mam cholernie przejebane.

Podnosi przykrycie łóżka i wstaje, idąc jak kaczka do łazienki, by wziąć zimny prysznic (ponieważ, niech to szlag, nie chce się skazić większą ilością erotycznych myśli o swoim współlokatorze), ale kiedy mija łóżko Baekhyuna, nie może nic poradzić, ale rzuca okiem, jak się ma obiekt jego snów.

Baekhyun jest rozwalony na swoim łóżku, jego pościel w połowie skopana z łóżka, jedna ręka na brzuchu, a druga nad głową. Kiedy Chanyeol podchodzi bliżej, może zobaczyć, że włosy Baekhyuna są rozczochrane od rzucania się dookoła (wciąż, to w pewien sposób ma seksowny odcień), jego skóra bez skazy i gładka, i kontrastująca z ciemnym t-shirtem i czarnymi szortami, które ma na sobie. Jego uroczy, mały nosek marszczy się na to, co Chanyeol zakłada, że musi tym być, ponieważ trochę go swędzi i wtedy odwraca się, jego szorty niebezpiecznie podjeżdżają do góry po jego mlecznych udach, gdy to robi.

Chanyeol przełyka ślinę.

Śpieszy do łazienki nie usatysfakcjonowany, aż czuje lodowatą wodę, która dotyka jego skórę jak ogień.



*



Wczoraj Baekhyunowi ciężko było się skoncentrować.

Siedemnasty jest zazwyczaj dniem, który przywołuje mu złe wspomnienia, te okropne, których nie wydaje się potrafić zawrzeć w obrębie najgłębszych zakątków siebie. Jednakże nie chce też o tym nikomu marudzić, czy też z kimkolwiek poruszać temat. Nie obawia się bycia ocenianym - w fakcie, wie, że jego przyjaciele nigdy by go nie oceniali. Jednakże, co go przeraża to, że to wspominanie niewypowiedzianej przeszłości będzie znaczyło zmierzenie się z kawałkami skrzywdzonego siebie.

A on jest na to za stary.

Zaszył się i utknął z powrotem w sposób, że nawet już nie potrafi siebie rozpoznać, w sposób, że jedno małe szturchnięcie od kogoś może znowu go roztrzaskać. To dlatego nikt nie może go dotknąć (metaforycznie, oczywiście), nawet nie jego przyjaciele, którym może potencjalnie zaufać swoim życiem.

Ale nie swoim sercem.

Nawet jeśli pije piwo w klubie, do którego najczęściej przychodzi, czuje sposób, w jaki barman wpatruje się w niego, czując rytm muzyki i pamiętając uczucia, które zebrał każdego siedemnastego dnia miesiąca, Baekhyun po prostu już nie może się na tym całkiem skoncentrować.

Kiedy pije, wszystko o czym może myśleć to pierwszy raz, kiedy Chanyeol go pocałował i pamięta to ze wstawionym chichotem, jak beznadziejny był jego współlokator w czymś tak prostym.

- Kogo zamierzasz dziś pieprzyć? - barman, zwany Youngjae, pyta, jego głos jest gładki, gdy unosi się do Baekhyuna.

- Nie wiem... - odpowiada, gdy bierze kolejny haust. - Dużo, dużo ludzi...

- ... Zazwyczaj już by cię nie było. Czemu wciąż tu jesteś? - Youngjae zwyczajnie naciska, jego palce unoszą się trochę za blisko Baekhyuna. - Chyba, że czekasz na kogoś, by skończył swoją zmianę...

-... - najpierw Baekhyun jest zmieszany, wtedy spogląda w górę na barmana i wypuszcza figlarny uśmieszek. - To była jednorazowa przygoda. Nie mogę znowu cię pieprzyć... to nie jest dobre. - Youngjae wzdycha i zatrzymuje swoje postępowanie.

- To przez to, że jesteśmy zbyt przyjaźni dla siebie... - kontynuuje Baekhyun i jeśli jego głos nie byłby tak płaczliwy w uroczy sposób, Youngjae już by go porzucił.

- Tak, tak, cokolwiek. - Youngjae przewraca oczami. Mimo to, wciąż myślę, że jesteś gorący. - Co powiesz na to, żebym dzisiejszej nocy zapoznał cię z kilkoma moimi znajomymi? Chcesz gangbang? - Baekhyun spogląda w dal, następnie znowu pije.

- ... Nie, dzięki. Nie dzisiaj. - wyciąga sporą sumę pieniędzy ze swojej kieszeni i trzaska o stolik, następnie kuśtyka odchodząc. - Nie mam na to dzisiaj ochoty.

Wszystko przez Park pieprzonego Chanyeola...

- Chcesz, żebym cię odwiózł? - woła Youngjae, ale Baekhyun potrząsa głową i potykając się wychodzi z klubu.

Park Chanyeol jest frajerem... Myśli do siebie, gdy przypomina sobie pocałunki Chanyeola, wielkie uszy Chanyeola i wszystkie interakcje, jego i Chanyeola. To głupie. Nie powinien myśleć o Chanyeolu w dzień, taki jak ten - dzień, w którym powinien żyć przeszłością, ale próbując się z niej wydostać.

Dzień, kiedy powinien opłakiwać swoją stratę, obwiniać się za wszystko, co mu się przytrafiło. Dzień, w którym Baekhyun powinien tęsknić za mężczyzną, który zadał mu te blizny, albo przeklinać go na najgłębsze zakątki piekła.

Ale w zamian, niezdarny Chanyeol wchodzi do jego umysłu od czasu do czasu.

Baekhyun jest cholernie sfrustrowany, ponieważ powinien zablokować swój umysł i serce na wszystkich z wyjątkiem niego, ale teraz ktoś nowy powoli wchodzi i to sprawia, że się boi.

Nie wpuszczaj go, nie wpuszczaj go, nie wpuszczaj go... Mantra powtarza się w kółko w głowie Baekhyuna, mantra, którą skomponował sobie, kiedy jego życie się przewróciło.

Ale Baekhyun go nie wpuścił.

Ogromne ściany, które postawił w ogóle się nie rozpadają. W zamian, Chanyeol jakoś się tam wpakowuje, upewniając się by strącić każdą cegłę, która staje mu na drodze, nieświadomy, co robi Baekhyunowi, nieświadomy, że każdą cegłę, którą oddziela od twierdzy serca Baekhyuna jest jak kłucie igłą w mózg Baekhyuna - boli, jak diabli i sprawia, że czuje się bezbronny. Tak bezbronny i tak cholernie wrażliwy.

Przestań, przestań, przestań.

Ale kiedy zamyka oczy, może zobaczyć, jak Chanyeol wczołguje się przez mały otwór, który stworzył w ścianie Baekhyuna, wczołgując się z wielkim wysiłkiem, ale wciąż jakoś to robiąc (i niech to szlag, ekspresja, jaką ma na twarzy, pokazuje Baekhyunowi, że nawet nie wie, że to do cholery robi, nawet nie wie, że próbuje). I kiedy zbliża się do niezrozumiałych fragmentów Baekhyuna, które ten sam chciał zaszyć, wystają kawałki, gdzie nie powinny, tak, że Baekhyun wygląda jak potwór zamiast istoty ludzkiej, Chanyeol nie próbuje trzymać go w pionie.

W zamian, Park Chanyeol zdziera kawałki jeden po drugim.



*



Kiedy Baekhyun nie odnajduje satysfakcji w seksie, uświadamia sobie, że próbowanie odwrócenia uwagi od myśli o Chanyeolu bezmyślnym pieprzeniem, wcale nie pomaga.

Ponieważ na końcu, pieprzenie innych ludzi z myślą o swoim współlokatorze w zamian, sprawia, że czuje się obrzydzony.

Po zaspokojeniu ustami, spławił mężczyznę (i dzięki Bogu, facet nie był natarczywy) i potoczył się do akademika, chcąc odpocząć i nie myśleć o niczym.

Ale zamiast tego, jest tam Park Chanyeol.

Zazwyczaj w daty, jak ta, Baekhyun zalałby się w trupa, aż nie pamiętałby niczego z ostatniej nocy, pieprzyłby tak dużo ludzi, że nie pamiętałby z iloma uprawiał seks, nie potrafiłby nawet przypomnieć sobie ich twarzy, a ostatnią rzeczą, którą by pamiętał to bycie użytym jako seks zabawka przez obcych, których nigdy wcześniej nie widział.

Ale teraz, ponieważ, jest tak rozproszony, nie może zrobić niczego, więc teraz utknął, będąc prawie trzeźwym (w porównaniu do bycia zalanym w trupa) i po prostu wie, że jutro będzie wszystko pamiętał.

Mimo to, to nie powstrzymuje go od powolnych akcji i nielogicznych reakcji.

Więc nie wie, co robi, gdy błaga Chanyeola, by go pieprzył, nie wie, dlaczego do diabła po pierwsze chce pocałować Chanyeola (odkąd wszyscy inni są konkurencją). Nie wie kurwa, dlaczego do diabła jest tak potrzebujący, i dlaczego do diabła po raz pierwszy od tylu lat, tęskni za kimś, zamiast to inni ludzie powinni tęsknić za nim.

To głupie i nie zasługuje na wybieranie. Od kiedy, kurwa, ma prawo do wyboru?

Nie dostaniesz wyboru, nie jesteś wystarczająco dobry, nie jesteś wystarczająco dobry, nie jesteś wystarczająco dobry.

Oni tylko cię lubią za twoje ciało, twoje ciało, twoje ciało.

Powinieneś zaspokajać wszystkich, zaspokajać wszystkich, zaspokajać wszystkich.

A zatem, jest to pierwszy, najmniejszy wzgląd w najgłębsze szczeliny ciemnych i osobistych myśli Baekhyuna.



*



Chanyeol jest idiotą.

Był wczoraj, prawie wskakując na swojego uroczego, pijanego współlokatora (który jest jego wrogiem i którego powinien nienawidzić całym sobą i nie chcieć nigdy do niego pochodzić!!!), i jest nim dzisiaj, dostając porannego wzwodu, ponieważ śnił o kolesiu, którego miał zwyczaj nienawidzić (wciąż nienawidzi).

Park Chanyeol, zbierz się do kupy.

Robi to najlepiej, jak może.

Unika Byun Baekhyuna.

Ale nie dochodzi za daleko, ponieważ następnego dnia choruje. Dlaczego? Ponieważ miał pewien mokry sen o pewnym kimś i z tego powodu wziął lodowaty prysznic w zimie.

- Jak ty się do diabła przeziębiłeś? - pyta Baekhyun i w swoim zagorączkowanym umyśle (albo może to tylko on), Chanyeol przysięga, że Baekhyun również zachowuje dystans.

- Jestem chory i to nie jest twoja sprawa. - z wyjątkiem, że jest, ponieważ ty to spowodowałeś. Chanyeol chowa się pod pościelą, czując, jak ciepło zwiększa się dookoła i pochłania go w świat zawrotów głowy i ognia.

- Cokolwiek. - Baekhyun wzrusza ramionami i wychodzi na zajęcia, a Chanyeol jest pozostawiony w niejasności, gdzie utknął pomiędzy byciem obudzonym, a nieprzytomnym.



*



Kiedy dochodzi do pogranicza nieprzytomności, nagle czuje się taki lekki, jakby unosił się w powietrzu (kto wie? Może umarł od gorączki) - wtedy uświadamia sobie, że jego koce zniknęły, zastąpione cienką, ale ciepłą pościelą, która powstrzymuje go od dygotania. Akurat, gdy ma zamiar znowu pójść spać, słyszy dźwięk wody kapiącej na wodę, następnie czuje coś zimnego i mokrego położonego delikatnie na jego czole...



*



Następnym razem, gdy się budzi, czuje suche, spierzchnięte usta otworzone przez miękkie palce. Nawet w swoim mglistym stanie umysłu, jest świadomy, że może mu to robić ktokolwiek, nawet narkomani, którzy chcą go naćpać, więc odwraca swoją głowę w słabej próbie ucieczki. Jednakże wychodzi, że to żałosny ruch, gdy silne, zwinne palce pchają go z powrotem i znowu otwierają mu usta, i tym razem coś małego, w kształcie tabletki wchodzi mu do buzi. Chce to wypchnąć, ale palce są mocne, gdy zamykają mu buzię i upewniają się, że połyka. Po słabej walce, Chanyeol nie ma wyboru, ale musi to połknąć, ale zamiast bycia czymś zatrutym, jak się spodziewał, czuje coś orzeźwiającego i zimnego przechodzącego przez jego gardło i przełyka to wdzięcznie, czując, że woda przywraca wilgoć jego ustom.

Ktokolwiek daje mu wodę, daje mu wystarczająco, ponieważ właśnie, kiedy Chanyeol chce znowu iść spać, zimna szklanka opuszcza jego usta, jest pozostawiony sam sobie.

Tak więc zamyka swój umysł i znowu pozwala pochłonąć się ciemności...



*



Kiedy budzi się następnego ranka, czuje się bardziej odświeżony niż deszcz po suszy.

Wow! Co do diabła się wczoraj stało? Myśli sobie Chanyeol, gdy wyciąga się i wstaje z łóżka. Byłem chory, prawda? Wow, nigdy wcześniej nie wyzdrowiałem tak szybko.

Kiedy sprawdza zegarek, uświadamia sobie, że jest 6 rano i o wiele za wcześnie na sobotni poranek.

Może powinienem iść kogoś obudzić. Chanyeol myśli sobie bezczelnie, gdy w głowie przebiega przez możliwe ofiary. Kris nie jest opcją, ponieważ jest z rana straszny jak diabli i ostatnio dostaje się do niego depresja, a Chanyeol naprawdę nie chce tego pogarszać. Sehun też nie jest opcją, kiedy Tao może być wkurwiony i zbić mu tyłek wushu. Chen nie jest opcją, odkąd Kyungsoo tam jest i Chanyeol nie chce wyglądać źle przed Kyungsoo.

Więc to musi być Jongin.

Z tym, Chanyeol zakłada swój sweter i rzuca okiem na Baekhyuna.

Baekhyun śpi spokojnie na swoim łóżku, z wyjątkiem, że tak zimnego poranka, nie ma na sobie kołdry.

Co jest kurwa nie tak z tym dzieciakiem? Myśli do siebie Chanyeol i przysięga, że może zobaczyć, jak śpiący chłopak się trzęsie. Więc, jak miły chłopak, którym jest, Chanyeol podchodzi i rozwija pościel swojego współlokatora (po pierwsze, dlaczego jest w ogóle zwinięta? Jakby był zmęczony i nie miał energii, by pościelić swoje łóżko, czy coś), następnie nakłada ją na małą postać, upewniając się, by powkładać ją prawidłowo, ponieważ wie, że Baekhyun nienawidzi gorąca i skopie ją, i zachoruje, z tego powodu, że ją skopał.

Kiedy tak robi, nie zauważa na stoliku obok miski z wodą i mokrego materiału, który miał tak ostrożnie i starannie, i nieprzerwanie umieszczany na swoim czole poprzedniego dnia.



*



- JONGJONG! - krzyczy Chanyeol, gdy otwiera drzwi do pokoju 88, ale jest przywitany zimną pustką.

- Chwila... Co? - rozgląda się, widzi idealnie ułożone rzeczy (tak, jakby Jongin zniknął i nigdy nie miał zamiaru wracać) i to wtedy sobie uświadamia.

Jongin mógł zniknąć i nigdy nie wrócić.

Spanikowany, Chanyeol wyjmuje telefon i zaczyna spamować swojego przyjaciela wiadomościami, a kiedy jest pewny, że to wystarczy, pośpiesza i rozgląda się po pokoju wzdłuż i wszerz, na wypadek, gdyby Jongin postanowił zrobić mu żart, czy coś.

Jednakże kiedy ma zamiar się poddać, telefon wibruje mu w kieszeni.

JongJong: Jestem u Chena na świeta, pamiętasz?

Nie, nie pamiętam. Myśli sobie Chanyeol, jak i przychodzi nowa wiadomość.

Jongjong: Czemu do diabła mnie obudziłeś?

JongJong: Gdzie byłeś ty i Baekhyun-hyung, kiedy wczoraj wyjeżdżaliśmy? Jesteście chłopaki miłymi przyjaciółmi.

Co do diabła... Chanyeol siada na pościelone łóżko Jongina.

Chanyeol: Ty pieprzony idioto, nie powiedziałeś mi, że będziesz wyjeżdżał tak wcześnie!

Jongjong: Byłeś przy tym kiedy Chen to zaproponował, do kurwy nędzy! Nie obwiniaj mnie! -.-

Chanyeol: Byłem chory! Miły z ciebie przyjaciel, za nawet nie pofatygowałeś się o przypomnienie o swoim wyjeździe w tym tygodniu.

JongJong: Miły z ciebie przyjaciel za niepamiętanie.

Jongjong: Baekhyun-hyung też.

Chanyeol: Jaki to ma kurwa związek z Baekhyunem?

Jongjong: Żadnego z was nie było, by się z nami pożegnać. Wow, zastanawiam się jakich to mam przyjaciół... Nawet Kris-hyung tam był, a wszyscy wiemy o jego "kondycji"!

Chanyeol: Czemu go kurwa tam nie było?

Jongjong: Skąd mogę wiedzieć? Wszystko, co wiem to, że nikt nie mógł was znaleźć, bo żaden z was nie przybył do klubów! Co żeście robili, mieliście jakiś czas wiązania, eh? ^.^

Jongjong: O pieprzonym czasie, Chanyeol. Zacząłem myśleć, że zawsze będę musiał wchodzić pomiędzy waszą dwójkę...

Chanyeol: Pieprz się, byłem chory!

Z tym, chanyeol wyłącza telefon i rzuca nim na stronę, zanim kładzie się na łóżko. Czemu do diabła ostatniej nocy nie było tam Baekhyuna?

Co on do diabła robił?

Gdy rujnuje swój umysł przez to, co Baekhyun mógł prawdopodobnie robić ostatniej nocy, w tym samym czasie próbując przekonać siebie, że wcale go to nie obchodzi, drzwi się otwierają.

To przychodzi totalnie niespodziewanie, biorąc pod uwagę, że teraz wie, że Jongina już nie ma, więc nagły hałas straszy Chanyeola, gdy ten skomle bezradnie i wzdryga się z łóżka.

Przed nim stoi Joonmyun.

- Jongin wyjechał na święta, prawda... - pyta delikatnie Joonmyun, ale brzmi to bardziej jak stwierdzenie, gdy podchodzi do łóżka obok Chanyeola. Młodszy mruga, gdy uświadamia sobie, że Jongin właściwie dzieli pokój z Joonmyunem i to dlatego nikt nigdy nie widzi współlokatora Jongina, gdy go odwiedzają. Nigdy.

- Ta... - odpowiada z roztargnieniem. Następuje cisza, gdy Joonmyun zdejmuje buty i wchodzi.

Cisza otacza pokój, gdy Chanyeol przygląda się najdłuższemu crush'owi swojego przyjaciela i właśnie wtedy wie bez wątpienia, że ten mężczyzna tuż przed nim, ten mężczyzna, który ma tytuł "Najbardziej Nerdowatego Nerda" przez nieprzerwanie trzy lata w Pop College, jest właściwie drugą dziwką, która stale rosła w rankingach - tajemniczy Moon Angel.

Wydaje się, jakby wszystko się w nim zmieniło. Jego włosy są perfekcyjnie zaczesane do tyłu, nawet bez użycia żelu do włosów, spojrzenie jakie ma na twarzy jest leniwe, gdy spogląda na niego, kiedy wszedł wcześniej. Jego postawa krzyczy "cool" i "trendy" i każdy ruch, który robi jest elegancki jak woda, i Chanyeol łapie się na tym, że nie jest w stanie odwrócić wzroku ze współlokatora Jongina. Spada na niego realizacja. Kris ma rację. Tak cholerną rację.

Kim Joonmyun jest seksowny.

- Uh...- papla Chanyeol z czerwoną twarzą po tym, jak zdał sobie sprawę, że niechcący obczajał obiekt westchnięć swojego przyjaciela i odwraca się. - C-Czy już rozmawiałeś z Krisem?

-... Krisem? - przemawia Joonmyun i nawet jego głos jest gładki jak gazowana woda - jego głos zniża się do tego ochrypłego zamiast do tego o wyższym tonie, którego zawsze używał. - Co z nim? - brzmi prawie znudzony i to wtedy, kiedy gniew przysłania jego świadomość.

- Co masz na myśli z "co z nim"? - Chanyeol ponosi w gniewie swoje oczy na Joonmyuna, który leniwie spogląda na niego, ciałem zwyczajnie opierając się o ścianę, gdy krzyżuje ramiona. - Wiesz, że Kris cię lubi, BARDZO, więc przynajmniej porozmawiaj z nim o-

- O czym?- przerywa Joonmyun i Chanyeol już zaczyna nie lubić jego zachowania - jakby nie mógł znieść marnowania czasu i wysiłku na rozmawianie o Krisie. - Jest tylko kolejnym z mężczyzn, którzy za mną gonią. Jest niczym specjalnym-

- Ty frajerze! - wykrzykuje Chanyeol, gdy wstaje. - W odróżnieniu od twoich "wielbicieli", Kris przejrzał przez twój niepopularny szkolny status i uznał za uroczego, nawet jeśli wszyscy uważali cię za odpychającego, tylko dlatego, że miałeś ten tytuł "Najbardziej Nerdowatego Nerda"! - Joonmyun nic nie mówi i po prostu opiera się o ścianę, przyglądając mu się uważnie i z pewnym rodzajem cierpliwości, który zaczyna doprowadzać Chanyeola do szału.

- Nienawidzi bycia częścią większej społeczności, ponieważ jest typem, który nienawidzi robić czegoś bez dostawania pieniędzy w zamian i mimo to, zapisał się na wszystko, na co ty się zapisałeś, wszystko przez ciebie. Wszystko, żeby się do ciebie zbliżyć. - Chanyeol czuje się taki sfrustrowany i jego serce serce skręca się na przypomnienie stanu psychicznego Krisa, po tym fatalnym dniu kilka dni temu. - I spójrz, co się stało. Twój sekret został mu ujawniony i teraz cierpi prawdziwą depresję. Pozwól mi powiedzieć, Kim Joonmyun, Kris Wu Yi Fan nigdy wcześniej nie lubił kogoś tak bardzo - zazwyczaj trwały krótko i zazwyczaj on nie potrafi lubić kogoś przez więcej niż tydzień, nie mówiąc już o całych trzech miesiącach! Ale on czuł coś do ciebie od całkiem długiego czasu i zaczynam myśleć, że to nie żart. On szczerze chce się do ciebie zbliżyć. - Joonmyun się przesuwa i nawet jeśli jego twarz jest bez wyrazu, Chanyeol może ją całą przeczytać.

- I odniósł sukces, prawda? - Chanyeol uśmiecha się triumfalnie. - Masz pewien rodzaj uczucia w stosunku do niego, prawda?

- Nie bądź idiotyczny. - Joonmyun odpowiada lodowatym tonem, gdy zamyka oczy. - Miłość tylko ogranicza ludzi od robienia rzeczy, które chcą robić. Kris nie należy do moich standardów. Jest wieśniakiem. - z tym, Joonmyun idzie w stronę drzwi ( i niech to szlag, nawet połknięty swoim gniewem Chanyeol nie może nic poradzić, tylko podziwiać grację i perfekcyjność, którą ma w swoich ruchach) i wychodzi, dźwięcznie zamykając za sobą drzwi, zostawiając zmieszanego Chanyeola, sfrustrowanego i czującego, że bardzo, bardzo szkoda mu swojego przyjaciela.



*



- Kim Joonmyun jest pieprzonym frajerem! - wyraża Chanyeol, gdy trzaska dłonią w stół.

- Oi! - krzyczy Lu Han, gdy wskazuje na Chanyeola, który natychmiast się wzdryga. - To moje biurko, które krzywdzisz!

- Śmiało. - Minseok zachęca Chanyeola do kontynuowania, gdy zapycha się czipsami.

- Gdyby był jakąś przyzwoitą osobą, powiedziałby Krisowi, jakim był rodzajem osoby. Wcześniej powiedział Krisowi "Im mniejszy, tym wiać".

- Co masz na myśli?

- Przysięgam, z biegiem czasu, Kris zakochuje się w Joonmyunie coraz bardziej. - wzdycha Chanyeol. - Ilekroć mówi o Joonmyunie, jego twarz rozświetla się, niczym choinka. Ekscytuje się każdą małą interakcją z Joonmyunem i to jest takie kiepskie do oglądania, będąc szczerym.

- To dlatego Joonmyun jest dupkiem. - kontynuuje Chanyeol. - Wie, że Kris go lubi... do diabła, wszyscy wiedzą, ale on wciąż pozwala Krisowi za sobą uganiać jak mały szczeniak. Miał Krisa w swoich rękach. Teraz ten pieprzony frajer nazywa Krisa wieśniakiem?! Czy wy kurwa sobie ze mnie żartujecie? Tylko dlatego, że Kris nie jest najbogatszym draniem w całej szkole, nie znaczy, że przez to powinien być traktowany z góry! Ten mały frajer myśli, że ma prawo rozkochiwać w sobie ludzi, a wtedy odwrócić się i miażdżyć ich serca tuż przed nimi?! Jestem tak kurewsko wkurwiony! - Chanyeol znowu trzaska pięścią w biurko i tym razem Lu Han wstaje, chcąc dać Chanyeolowi lekcję za próbowanie zniszczenia jego biurka, ale Minseok zatrzymuje go swoją ręką, jego wyraz twarzy mówi, że teraz to nienajlepszy moment, by kogoś pouczać. Niechętnie, Lu Han z powrotem siada.

- Wiesz... - zaczyna Minseok. - ... Lu Han i ja wiedzieliśmy o tożsamości Joonmyuna właściwie od dłuższego czasu... - Chanyeol obraca się do nich z wielkimi oczami.

- Co?!

Lu Han przytakuje wraz z Minseokiem.

- Właściwie był całkiem tajny z rok temu. Tylko bałaganiąc... Aż zdecydował, że właściwie to lubi, tak myślę... - Minseok odwraca się do Lu Hana po potwierdzenie i Lu Han przytakuje. - Najwyraźniej ma naprawdę surowych rodziców i pochodzi z zamożnej rodziny, która chce, by czynił dobro. Już go potępili za bycie gejem lub przynajmniej biseksualnym i chcą go naprawić przynajmniej za bycie dobrym studentem, więc to prawdopodobnie dlatego zapisuje się na tak wiele ról przywódczych...

To może dlatego nazwał Krisa wieśniakiem...

-... i to po to, żeby sprawić, by wyglądał dobrze, kiedy w zamian używa tego jako wymówki do spotykania się z innymi chłopakami, tak myślę. To tak powiedział? - Minseok pyta Lu Hana, a Lu Han przytakuje. - Więc właściwie, jest jednym z tych kolesi, którzy lubią seks, koniec historii. Nic poza tym, z wyjątkiem presji i reputacji do podtrzymania.

- To nie powód, by mówić o Krisie w ten sposób- - ryczy Chanyeol.

- Czekaj, ale nie był zawsze skryty, pamiętasz? - wyskakuje Lu Han, gdy przesuwa się na łóżku Minseoka. - Nie miał zwyczaju przejmować się o to, że jego tożsamość może zostać ujawniona...

-... aż do kilka miesięcy temu. - kończy Minseok. Chanyeol zwęża oczy w zmieszaniu.

- Czemu miałby to robić? - pyta, ale Minseok i Lu Han wzruszają ramionami. To wtedy Chanyeol łapie.

- Kris! - krzyczy i tak szybko, jak to przyszło, jego zły nastrój rozprasza się w powietrzu i wypuszcza szeroki uśmiech. - Wiedziałem! Po prostu wiedziałem! Ten mały drań się nie przyzna! Kris choć raz odniósł sukces! - Chanyeol stara się dzielić radością z dwójką pozostałych, ale tamci wstają równocześnie i zaczynają pchać go na zewnątrz.

- Co do kurwy-

- Lu Han potrzebuje się spakować i potrzebuje mnie do pomocy. - Minseok mówi automatycznie. - Na święta. Tego roku wyjeżdżamy obchodzić je w moim domu, a ty już wystarczająco zmarnowałeś nasz czas. Dziękujemy ci za zabawienie nas i mamy nadzieję, że pomogliśmy ci się uspokoić. Miłego dnia. - z tym trzaskają mu drzwiami przed nosem.

Chanyeol wzdycha.

Hyungowie z pewnością nie zachowują się jak oni.

Ale przynajmniej rozgryzł serce Joonmyuna.



*



- Kris! - krzyczy Chanyeol, gdy puka w drzwi. Nie ma odpowiedzi, jak się spodziewał, ale tym razem jest w bardziej radosny niż zazwyczaj, nawet jeśli korytarze są prawie puste od ludzi wyjeżdżających do domu na święta (i jest trochę strasznie z prawie nikim). - Kris, już się więcej nie smuć!

Po raz kolejny odpowiada mu cisza.

- Otwórz drzwi! Przestań się dąsać jak mały bachor! - Chanyeol kontynuuje, gdy puka i może poczuć, jak jego kostki zaczynają boleć wraz z jego dobrym nastrojem. Wciąż żadnej odpowiedzi.

Kontynuuje tak przez następne 20 minut.



*



Po 30 minutach wciąż nie ma odpowiedzi.

Chanyeol się poddaje, wypuszczając udręczone westchnięcie, gdy pociera swoje kostki, zmierzając z powrotem do swojego akademika. Mimo tego, zanim opuszcza korytarz, widzi małą postać migającą się z nim.

- Yah! - woła, gdy czmycha dookoła by znaleźć Byun Baekhyuna śpieszącego do środka. - Co ty kurwa robisz?

- Idę spotkać się z Chenem. - odpowiada Baekhyun, gdy umieszcza swoje dłonie na biodrach w impertynencki sposób. - Co to ma wspólnego z tobą?

- To nie moja sprawa! To nie tak... że m-mi zależy, czy coś... - Chanyeol zauważa, że się jąka i czerwieni się w zakłopotaniu. Widzi, jak Baekhyun wypuszcza triumfalny uśmieszek. Wiedząc, że to dziecinne, Chanyeol i tak nadeptuje mu na stopę, a następnie tupie przez resztę drogi do wyjścia.

To wtedy uświadamia sobie, że Chen już wyjechał do domu na ferie.



*



Kiedy wraca z powrotem do pokoju, sam, tak się złożyło, że telefon Baekhyuna dzwoni.

Wow ten idiota po prostu zawsze zapomina telefonu... Myśli sobie Chanyeol i bez kolejnego zastanowienia, odbiera go.

- Halo?

- Baekhy- Chanyeol? - napływa głos Chena po drugiej stronie.

- Ta. Jakiś idiota zapomniał swojego telefonu, podczas, gdy poszedł odwiedzić twój pokój.

- Wspomniany idiota wie, że mnie kurwa nie ma!

- Nie wiem, coś ukrywa. - Chanyeol może poczuć jak ciekawość i irytacja zaczynają wrzeć mu w żołądku i opiera się o zimną ścianę, by się uspokoić.

- Może mogę przekazać mu wiadomość od ciebie? - Chanyeol kontynuuje.

- Niee. Tylko chciałem zadzwonić do niego, by go powkurzać. - odpowiada Chen i dwójka z nich chichocze.

- Czemu z wami nie pojechał? Znaczy, do twojego domu? - pyta Chanyeol, gdy wpatruje się w poprzyklejane notatki na ścianie, następnie jego oczy przesuwają się na nowe biurko Baekhyuna. - Czekaj, jak on w ogóle zdobył pieniądze na nowe biurko?! Przysięgam biurka do nauki kosztują chyba z ponad 100 dolarów!

- Jest bogaty. - żartuje Chen. - W każdym razie. By odpowiedzieć ci na to pytanie, to dlatego, że wie, że jego rodzice będą próbowali znaleźć go w naszym domu, a on nie chce ryzykować- ryzykować pójściem do domu, mam na myśli.

- Oh. Ale czemu?

- Jego rodzice pozostawili na nim bliznę. - wzdycha Chen. - Nienawidzi ich do granic możliwości, do każdej kości i ostatniego atomu.

Chanyeol przypomina sobie czas, kiedy Chen opowiedział mu o Baekhyunie.

- J-Jego rodzice są rozwiedzeni, prawda?

- Ta. Ale to nie chodzi o to. Widocznie chodzi o to, że zdradzali się, kiedy byli jeszcze poślubieni. A Baekhyun przyłapał ich obojgu z innymi ludźmi - i każdy z nich powiedział mu, by zachował sekret przed drugim rodzicem. - Chen znowu wzdycha, a Chanyeol czuje jak marszczą mu się brwi.

Co za gówniani rodzice.

- A kiedy dowiedzieli się o zdradach, właściwie poczuli ulgę. Ponieważ nie musieli już znosić poczucia winy. Wtedy przez jakiś czas otwarcie się zdradzali i żadne z nich nie przestało myśleć o dobru Baekhyuna. - Chanyeol może usłyszeć żal w głosie Chena.

- Szczerze, myślę, że Baekhyun wolałby, gdyby na siebie krzyczeli, kiedy się dowiedzieli - ponieważ to by mu powiedziało, że wciąż mają do siebie uczucia. W zamian, jedyną rzeczą, o którą się kłócili były pieniądze. Najpierw, nie przejmowali się w ogóle Baekhyunem - w fakcie, chcieli oddać sobie nawzajem dziecko, po tym, jak jego matka chciała zacząć nową rodzinę z mężczyzną, z którym zdradzała, a jego ojciec chciał skupić się na pracy i prawdopodobnie posiadaniu wielu romansów. Brat Baekhyuna miał się dobrze, kiedy to był już wystarczająco dojrzały, by kontynuować, a w tamtym czasie już był dorosły, więc już gdzie indziej zaczynał swoje nowe życie i pracę.

Pieprzeni, gówniani rodzice.

- Przepraszam. Wydaje mi się, że zawsze mówię ci o życiu Baekhyuna, nawet wiedząc, że nienawidzisz tego słuchać.

Właściwie, nie nienawidzę... Chanyeol chce się sprzeciwić, ale zamyka swoją twarz, natychmiast spychając to na tył swojego umysłu.

- ... Ale jest coś w tobie. Po prostu coś w tobie, co sprawia, że chce ci powiedzieć wszystko o Baekhyunie. Nie wiem, dlaczego, ale ufam ci z życiem Baekhyuna.

W takim razie powiedz mi wszystko. Chanyeol czuje, że jego serce szarpie go, jak i słowa grożą wylaniem, ale zanim nawet może otworzyć usta, słyszy krzyk po drugiej stronie.

- Ups, muszę iść. - głos Chena jest skoczny. - Czas na kolację~~~- z tym, nawet nie zawracając sobie głowy pożegnaniem, Chen się rozłącza.

Chanyeol nie może przestać myśleć o rodzinie Baekhyuna i o tym, jak kompletnie kontrastuje z jego własną.



*



Wieczorem, gdy Chanyeol gra na swojej gitarze (tak samotny), telefon Baekhyuna znowu dzwoni.

- Halo? - odbiera, nawet nie zdając sobie sprawy, że to czyjś telefon i wspomniany ktoś nie jest nawet jego dobrym kolegą, czy kimś takim.

- Baekhyun, wysyłam ochroniarzy, by cię odebrali. Przyjeżdżasz do domu na święta. - oczy Chanyeola powiększają się, kiedy uświadamia sobie, że to prawdopodobnie ojciec Baekhyuna. Mowa o diable.

- Baekhyuna tu nie ma. - tak czy inaczej odpowiada, nie chcąc być niegrzecznym i rozłączać się komuś starszemu niż on. - Może przekazać wiadomość? - kurwa na pewno przekażę.

- Kto tam? - pyta głęboki głos po drugiej stronie, zmieniając cały ton.

-... współlokator Baekhyuna. - odpowiada Chanyeol, trochę dosadnie, wciąż zbyt zgorzkniały przez historię, którą właśnie usłyszał o Baekhyunie. - Imię to Park Chanyeol!

-... Współlokator, huh... To mówiłeś, że jak masz na imię?

- Park Chanyeol!

-...- głos w telefonie duma przez chwilę. Gdy Chanyeol ma zamiar żądać, czego więcej chce ten obrzydliwy mężczyzna, linia zostaje przerwana.

Chanyeol otwiera usta ze zdziwienia. Czy on właśnie się rozłączył?

Zirytowany, Chanyeol rzuca telefonem na łóżko i kiedy właśnie ma zamiar zrobić inne niewypowiedziane rzeczy, jak zablokować numer tego nieuprzejmego mężczyzny, albo wrzucić telefon do zlewu, coś na stoliku Baekhyuna przyciąga jego wzrok.

Ciekawy, podchodzi do stolika nocnego, przyglądając się prawie z uwagą, gdy widzi szmatkę i miskę z wodą. To wtedy wracają mu wszystkie wspomnienia- od zimna szmatki, do delikatności palców, które ją trzymały.

Następnie do sposobu, w jaki Baekhyun wydawał się zasnąć, w ubraniach - i z pościelą, która nie była nawet wokół niego owinięta, tylko leżała niewinnie pod nim, niedotknięta i nierozwinięta.

"Gdzie byłeś ty i Baekhyun-hyung, kiedy wczoraj wyjeżdżaliśmy? Jesteście chłopaki miłymi przyjaciółmi."

Nic dziwnego.

Chanyeol czerwieni się z zakłopotania, gdy przypomina sobie sposób, w jaki był pod opieką wczorajszej nocy.

Przypomina sobie falę komfortu, która zalała go, gdy poczuł te palce, delikatnie muskające jego przylegającą grzywkę. Jego twarz czerwieni się bardziej, gdy przypomina sobie, jak jego usta były dotykane i otwierane z najwyższą starannością - z pewnym rodzajem czułej cierpliwości, której Chanyeol nigdy nie pomyślał, że Baekhyun mógłby taką posiadać.

To tylko faza. Przypomina sobie Chanyeol, czerwieniąc się wściekle, gdy nieświadomie podnosi swoje palce do ust, do tego samego obszaru, gdzie jest pewny, że jego współlokator dotykał go ostatniej nocy. Nie wie tylko, dlaczego do diabła ta faza sprawia, że czuje się w ten sposób i zaczyna się obawiać - co, jeśli to uczucie nigdy nie odejdzie? Co, jeśli to będzie trwałe?

Jebać to wszystko.



*



Baekhyun nie wraca, aż do dokładnie 00:33.

Wkurwiony, Chanyeol udaje, że śpi, gdy Baekhyun wchodzi po cichu, jego ciało nakłania się, by zapytać, gdzie do diabła był Baekhyun, biorąc pod uwagę, że wszyscy jego znajomi i tak wyjechali.

Następuje cisza, gdy Chanyeol przygląda się Baekhyunowi, jak szura do łazienki, by zapalić światło, następnie zaczyna się szorować. Chanyeol ma chęć, by wziąć cokolwiek, co jest na szafce nocnej i rzucić tym w durny łeb Baekhyuna, ale w ostatniej minucie powstrzymuje się od robienia tego.

Kiedy Baekhyun dochodzi do swojego łóżka, gasząc światło, zanim wspina się na materac, Chanyeol zamyka oczy, widząc jak świat pod powiekami zmienia się w ciemny, jak i słyszy uginające się łóżko pod ciężarem Baekhyuna.

- Wiem, że nie śpisz, Yeol. - Baekhyun mówi z kamienną miną i nawet jeśli mówi to przezwisko, by wkurzyć Chanyeola, nie wydaje się uświadomić sobie, że Chanyeol już się do tego przyzwyczaił. Albo może Chanyeol nie zdaje sobie sprawy, że Baekhyun już przyzwyczaił się to mówić.

- Taa, ja też wiem. - Chanyeol ripostuje z urazą, wciąż czując złość, gdy odwraca się i owija się pościelą jeszcze bardziej, chcąc osłonić się z dala od wszystkiego, czym jest Byun Baekhyun.

Dzielą pomiędzy sobą ciszę przez następny kwadrans.

- Nie jedziesz do domu na święta? - wyskakuje głos Baekhyuna, prawie strasząc Chanyeola.

-... A to nie jest twoja sprawa. - w końcu odpowiada, po odbyciu wewnętrznej walki pomiędzy szczerym odpowiedzeniem, a gorzką ripostą.

-...- Baekhyun nic nie mówi. Na usłyszenie jego reakcji (albo jej brak), Chanyeol czuje satysfakcję zaczynającą gryź go w środku.

- W porządku, skoro to jest to, w co chcesz grać. - w końcu szepcze Baekhyun.

- Huh? Co to było? Nie słyszę cię~

- Oczywiście, że mnie słyszysz. Masz kurwa wielkie uszy. Yoda. - odpowiada Baekhyun, ale tym razem jego głos jest głośniejszy. Chanyeol czuje, że czerwienieje.

- W porządku! Zajmę się sobą, a ty sobą!

- W porządku!

- W porządku!

- Nie mam wielkich uszu, jak ty, ale usłyszenie raz, tego co mówisz jest wystarczające, idioto!

- Kurwa!



*



Baekhyuna nie ma w ogóle przez następne dwa dni, tylko wraca naprawdę późno w nocy. Chanyeol jest rozdarty pomiędzy byciem wkurzonym, zmartwionym i nieczułym.

W końcu, złość wygrywa i wtedy troska (coś, czego nigdy nie przyzna) unosi się do jego serca sprawiają, że oczy wysakują mu z orbit, a jego serce nocą bije niespokojnie w klatce piersiowej.

Niech cię szlag, Byun Baekhyun. Myśli sobie Chanyeol, gdy wpatruje się w sufit. Po prostu, gdzie ty do diabła jesteś i co do diabła robisz?

... Będąc tak skrytym, prawie jakbyś był taki sam, jak lata temu-

Nagle jego serce czuć, jakby miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Natychmiast siada. Przesuwając się, wychodzi z łóżka i pośpiesza do drzwi, nawet nie zawracając sobie głowy przebraniem się. Nie wie, co dokładnie stało się wtedy Baekhyunowi, wydaje się, że nikt nie wie, oprócz samego Baekhyuna, ale musi być niewypowiedzialne, by obrócić Baekhyuna, by czuł się tak niechętnie ku miłości. Strach chwyta go za serce, gdy potyka się, by otworzyć drzwi, w obawie, że znowu może wydarzyć się coś strasznego (ponieważ Baekhyun nigdy nie wydaje się być w stanie o siebie zadbać), ale właśnie, gdy ma zamiar wyleźć na zewnątrz, spotyka się z ciałem, które ma zamiar wejść.

Zaskoczony Baekhyun stoi po drugiej stronie drzwi, a Chanyeol wychylił się tak daleko (a Baekhyun pochylił się tak do przodu), że ich nosy prawie się dotykają.

Strach jest zastąpiony zakłopotaniem i złością, a jego uszy czerwienieją, kiedy uświadamia sobie, jak właściwie blisko jest Baekhyun.

- Gdzieś ty kurwa był? - warczy Chanyeol, wciąż zaczerwieniony, gdy chwyta mniejszego współlokatora i wciąga do pokoju.

- Jak powiedziałem, to nie jest kurwa twoja spr-

- To jest kurwa moja sprawa, do kurwy nędzy! - Chanyeol krzyczy, gdy trzaska za sobą drzwiami. - Jestem twoim współlokatorem! Mam prawo wiedzieć, gdzie jesteś! - Chanyeol wie, że dymi złością, ale część jego poczuła ulgę do momentu, w którym jest skłonny zamaskować to złością (w fakcie, wolałby raczej zamaskować to złością, niż ukazać to wszystkim, by zobaczyli).

- Yeol, twoje uszy są czerwone... - Baekhyun zauważa z roztargnieniem, gdy wpatruje się nie-tak-subtelnie na odstające uszy Chanyeola z prawie zafascynowaną ekspresją. Chanyeol czerwieni się jeszcze bardziej, gdy automatycznie podnosi ręce, by zakryć swoje uszy, osłaniając je od wszystkich prześmiewisk.

- Nie o to tu chodzi! - warczy Chanyeol i Baekhyun uwalnia się od tego, zwężając oczy, gdy rusza do swojego łóżka.

- Jesteś tak cholernie wścibski, Yeol. - Baekhyun ripostuje oburzeniem, gdy skopuje swoje buty i rzuca nimi w drzwi wejściowe. - Zostaw mnie w spokoju.

- Pieprzony- - Chanyeol najpierw decyduje się być wytrwały, ale w ostatniej minucie decyduje się poddać, rzucając się na łóżko, czując gorąc promieniujący z niego jak para.

- Jesteś tak cholernie skryty, Byun Baek. - Chanyeol odpowiada jadowicie, chcąc wyrzucić tam wszystko, by zatrzymać Baekhyuna od znikania.

- Jak ty mnie do diabła właśnie nazwałeś?

- Byun Baek.

- Przestań mnie tak nazywać.

- W takim razie najpierw musisz przestać nazywać mnie Yeol.

- Yeol, Yeol, Yeol, Yeol-

- Byun Baek, Byun Baek, Byun Baek, Byun Baek-

Nagle dzwoni telefon, sprawiając, że obaj podskakują. Oczy Chanyeola automatycznie spoczywają na telefonie Baekhyuna, ponieważ rozpoznaje jego dzwonek, w momencie, gdy rozbrzmiewa.

Zirytowany na bycie przerwanym, Baekhyun chwyta swój telefon i odbiera.

- Co? - mówi trochę niegrzecznie. Następuje cisza, gdy Chanyeol obserwuje, jak wyraz twarzy Baekhyuna zamarza.

Przez chwilę nie rozmawia i pokój jest tak cichy, że Chanyeol może usłyszeć głos osoby po drugiej stronie.

Automatycznie rozpoznaje głos, jako ojca Baekhyuna.

- Wracasz do domu na święta. - Chanyeol może usłyszeć bardzo wyraźnie, a jeśli Baekhyun to zauważył, z pewnością tego nie pokazuje.

- Załatwiłem swoich ludzi, by odebrali cię w Wigilię. Upewnij się, by do tego czasu się spakować.

Wow, ten koleś ma ludzi? Po prostu kto to do diabła jest? Chanyeol wpatruje się szeroko na Baekhyuna, widząc go w nowym świetle, którego nie zna koloru.

- Nie chcę wracać do tej piekielnej dziury.- wypluwa nagle Baekhyun, a nienawiść jest wystarczająco dzika, by poparzyć Chanyeola, a on jest tylko widzem.

- Teraz, Baekhyun. Nie było cię w domu ponad rok i myślę, że to czas, byśmy stali się rodzi-

- Zamknij się. Przestań do mnie dzwonić. - Baekhyun ma zamiar się rozłączyć, ale głos zaczyna się śmiać w groźnie przerażający sposób.

- Jeśli nie przyjedziesz, będziesz tego żałować. - groźba wisi wyraźnie w powietrzu, ale tylko przez krótki moment, zanim Baekhyun kończy rozmowę i naciska trochę więcej numerów, bardziej przypuszczając, by zablokować numer, następnie rzuca ostro telefonem o podłogę. Usadawia się na łóżku (i Chanyeol nie może uwierzyć, że zrobił to ze swoim telefonem), ciężko dysząc.

Chanyeol zawuaża kilka rzeczy.

Głos, pomimo brzmienia zarozumiale i złowieszczo, i zbyt formalnie, by być ojcem, również miał cień smutku, szczególnie po tym, gdy Baekhyun zaatakował tak jadowicie.

Telefon kosztuje sporo, a jeszcze Baekhyun potraktował go, jakby był niczym ???? Co to jest za wyczyn???? Tak, jak ostatnim razem, kiedy niedbale rzucił swoim telefonem w ścianę, ale nawet się nie przejął???? Co się dzieje???? Co to znaczy????

Wreszcie, przygląda się całkiem kwaśno, jak Baekhyun trzęsie się niekontrolowanie ze złości na swoim łóżku, a jego oddech jest nierówny. Chanyeol czuje potrzebę zrobienia czegoś - mimo to, nie wie czego - po prostu zrobienia czegokolwiek, by zatrzymać to trzęsienie się i zatrzymać Baekhyuna od ruszania się.

W zamian tylko siedzi tam z niekomfortowym uczuciem i obserwuje, jak Baekhyun się uspokaja.

Jak zauważa, zazwyczaj w takich sytuacjach, niech to będą filmy, czy prawdziwe życie, że inni ludzie zazwyczaj odkrzyknęliby z powrotem i naskakiwaliby na siebie nawet bardziej, a napięte rozmowy telefoniczne zmieniłyby się w niekończące się kłótnie, z tym poszkodowanym, który marudzi i sprawcą, który się broni, ale nie milczy.

Ale to wcale nie jest przypadek.

Zazwyczaj, ludzie w sytuacji Baekhyuna naskakiwaliby, nie by sprowokować, ale bardziej by wyrazić - by wyrzucić wszystkie stłumione uczucia, które trzymali w sobie, by obwiniać innych i ranić ich, w większości dlatego, że ranią siebie.

Ale Baekhyun tego nie robi. W ogóle.

W zamian unika tematu, bezpośrednio kończąc rozmowę. Nie ma ekspresji, wyznań - tylko gniewne, zwięzłe odpowiedzi i urażona cisza.

Baekhyun nie wyraża, tylko kontynuuje wkładanie tego sobie do serca, biorąc swoje brzemiona kawałek po kawałku i dodając to do ciężkiego ładunku, który nosi na swoich barkach - wszystko nosi sam - i wtedy buduje ogromny, nie kończący się mur dookoła siebie, więc nikt nie może mu pomóc; mur tak wysoki i gruby, że Baekhyun nie może nikogo usłyszeć.

Czemu? Czemu nie może po prostu się wypowiedzieć? To sprawi, że poczuje się o wiele lepiej, ale zamiast, jak Chanyeol obserwuje Baekhyuna, widzi to z każdym drżeniem, Baekhyun gromadzi więcej tego bólu w sobie.

I pewnego dnia eksploduje.

Może część niego chce powiedzieć: "Oi, Baekhyun. Jeśli potrzebujesz rozmowy, zawsze możesz ze mną porozmawiać.", ale wie, że to nie zadziała - nigdy nie zadziała na kimś takim, jak Byun Baekhyun.

- Może powinieneś iść do domu. Zobaczyć, jak jest. - proponuje Chanyeol, ponieważ nie chce widzieć tego chłopaka przed sobą, jak trzyma swój świat na barkach, a nie jest w stanie mu pomóc. Również chce szczęśliwego zakończenia dla starego mężczyzny, który chowa swój smutek pod surową i zimną postawą. - Nigdy się nie dowiesz-

- To zadupie nie jest moim domem. - spluwa Baekhyun i Chanyeol w pewien sposób tego żałuje, ponieważ Baekhyun znowu wybucha gniewem. - I nigdy nie będzie. - to wszystko. Nic więcej.

- Zawsze jakoś trzeba wrócić do domu-

- Kurwa, Park Chanyeol! Nie rozumiesz, więc nie pakuj się w -

- Yeah! - Chanyeol przerywa ponurym śmiechem. - Masz rację. Nie rozumiem. W cale nie rozumiem, ale to nie znaczy, że nie mogę sugerować. To nie tak, że pójście do domu na parę dni coś zrobi. Nawet nie musisz z nikim rozmawiać przez parę dni. Po prostu idź tam i miej trochę czasu, by pomyśleć za siebie. - Po prostu idź do domu, ponieważ potrzebujesz miejsca, by być sam i zastanowić się nad sobą.

- Ten mój dom nie przyniósł mi nic oprócz bólu! - Baekhyun znowu naskakuje i Chanyeol zastanawia się, jak coś tak małego może mieć tyle emocji. Wyższy mruga w zaskoczeniu, głównie dlatego, że Baekhyun coś powiedział - nareszcie wyraża siebie - a co jest jeszcze bardziej zaskakujące, wypowiada się do niego. - Nigdy tam nie wrócę, tak długo, jak żyję! Tamto miejsce nigdy nie było moim domem!

- W takim razie, co jest twoim domem? - naskakuje Chanyeol, głównie, ponieważ ma dość oglądania Baekhyuna takiego, oglądania Baekhyuna stąpającego po powierzchni wody lub chodzeniem po srebrnej nici nie widząc kompletnego zapomnienia. Co jest jeszcze bardziej bolesne ( chociaż nigdy nie przyzna) to, że tak szybko, jak te słowa opuszczają jego usta, Baekhyun sztywnieje, kompletnie oszołomiony.

Tak oszołomiony, że nawet nie może odpowiedzieć.

- Ja... To... - jąka się Baekhyun, ale nic nie wydaje się wychodzić. Coś pęka w Chanyeolu. Po prostu co kurwa ci ludzie zrobili temu dzieciakowi?

- W takim razie, gdzie do diabła jest twój dom, jeśli ten nim nie jest? - naciska Chanyeol, przyglądając się swojemu współlokatorowi, który wcześniej wstał w gniewie, powoli opada na łóżko. Na widok tego, Chanyeol nawet nie zdając sobie z tego sprawy, łagodzi swój głos. - Gdzie jest twoje pocieszenie? Gdzie jest miejsce, do którego chcesz pójść , kiedy najbardziej tego potrzebujesz?





Ludzie popełniają błędy, ludzie upadają.





- Ja...





Ludzie mają cel, ludzie mają podróż.





- Ja nie potrzebuję domu.





Te wszystkie przygody są ekscytujące, wspinanie się i wytrwałość są porywające, ale w końcu wszyscy się zmęczą.





I w końcu, miejscem, o którym najbardziej będą myśleć, gdy są w potrzebie, jest ich dom.





Ale co możesz zrobić, kiedy go nie masz?





Zawsze się włócząc... szukając... znajdując...





Chanyeol coś sobie uświadamia.





Zawsze czekając... Zawsze zmęczony... Zawsze pusty.





Byun Baekhyun jest naprawdę sam.



*



Następnego dnia, Chanyeol budzi się sam.

Kiedy myje zęby tego ranka, jego oczy mimochodem odwracają się na muszlę klozetową i jego oczy rozszerzają się wydatnie w szoku, gdy widzi w niej coś czarnego i prostokątnego, realizacja spada na niego, gdy widzi, że to telefon.

Telefon Baekhyuna.

Trochę zmieszany na to, jak Baekhyun mógł być tak zły, by wyrzucić coś tak bezcennego, tak beztrosko do muszli klozetowej, Chanyeol w końcu wzdycha i zakłada jakieś rękawiczki, zanim podnosi to i naprawdę wrzuca do kosza. Cóż, jeśli to jest to, czego chce Baekhyun, to Chanyeol nie może go powstrzymać.

Później, schodzi na dół, by kupić kanapkę na śniadanie, obiad i kolację, w ciszy i ospale siedząc sam na stołówce, jedząc powoli.

Sehun i Tao wyjechali do domu na święta (ponieważ z jakiegoś powodu, nagle są najlepszymi przyjaciółmi i Sehun zaprosił Tao do domu, co do diabła).

Jongin i Chen są razem.

Kris gdzieś zniknął (i nie można się z nim skontaktować).

Lu Han i Minseok również wyjechali do domu.

Baekhyun gdzieś zniknął.

Wzdycha.

Chanyeol jest naprawdę samotny.

(Ale nawet bez obecności jego kolegów, wie, że jego samotność nie może być porównywalna do tej Baekhyuna).



*



Chanyeol spędza cały dzień grając w gry w pobliskim centrum handlowym (odkąd są ferie i mają pozwolenie przebywania, gdziekolwiek chcą być). To trochę nudne, szczególnie bez konkurencji ze strony swoich przyjaciół, ale tak to musi przetrwać.

I kiedy mija dzień, odnajduje się w wygrywaniu małych, dziecinnych zabawek, jak pluszaki i kupony (ale oczywiście, nigdy nie powiedział, że ich nie lubił).

Wigilia jest jutro. W tym tempie, będę musiał spędzić święta samotnie. Wzdycha Chanyeol, gdy chwyta swoich nowych towarzyszy (pluszowego szczeniaczka, pluszowego króliczka i pluszowego misia) i spaceruje z powrotem do swojego pokoju.

Może powinienem rozdać je jako świąteczne prezenty. Myśli sobie Chanyeol, pozwalając sobie na mały uśmiech, gdy bawi się swoimi nowymi przyjaciółmi.

Hmm... Chanyeol chwyta najpierw pluszowego szczeniaczka, skanując go wielkimi oczami. Przypominasz mi Jongina... od kiedy on tak bardzo lubi szczeniaczki.

W takim razie nazwę cię Nini!

Następnie umieszcza szarego szczeniaczka w swoją drugą rękę i chwyta różowego misia.

Ty... przypominasz mi... mnie! Chanyeol wpatruje się w jego wielkie paciorkowate oczy i ogromny, szyty uśmiech. Gdybyś jeszcze pokazał zęby...

Odkłada go i podnosi ostatniego.

Zabiera mu dużo czasu, by wymyślić, kim jest niebieski królik. Postawa tego konkretnego pluszaka różni się od pozostałych - on albo ona posiada uroczą aurę, która krzyczy, by być przytuloną i ten królik jest definitywnie mniejszy od pozostałych pluszaków.

Nie pozwolę Nini i Chanowi, by się nad tobą znęcali. Chanyeol wysyła mentalnie małemu królikowi (i część niego zastanawia się, co do diabła robi - może jest zbyt samotny). Gdy lustruje królika, widzi, że jego oczy są ściśnięte o tak ">.<", a mały nosek jest tak uroczy! Nagle ma poczucie déjà vu...

Ten królik przypomina mi o... Przypomina mi o...

... Baekhyunie.

Na początku jest oszołomiony na to, jak doszedł do wniosków, ale kiedy znowu spogląda w dół na niewinnego pluszowego królika, uświadamia sobie, że wyglądają całkiem podobnie.

... Chanyeol znowu wpatruje się w królika, czując potrzebę chronienia go od wszelkiego zła świata i strzącha z siebie tę myśl. Po wielu konfliktach z samym sobą, Chanyeol w końcu wzdycha.

-... W porządku. Nazwę cię ByunHyun. - narzeka Chanyeol, zanim przytula go do swojej piersi, gdy wchodzi schodami na korytarz swojego akademika i w końcu do swojego pokoju.

Gdy zbliża się do drzwi, widzi, że są lekko otwarte. Dziwne... Myśli sobie z rękami pełnymi zabawek, gdy kopie delikatnie drzwi na bok. Nie zamykałem drzwi na klucz, ale byłem pewny, że je zamknąłem...

Baekhyun powinien zamknąć te cholerne drzwi prawidłowo. Co jeśli złodzieje weszli do środka?! Gorzej, co jeśli ludzie, jak współlokator Krisa, weszli do środka?! Chanyeol się wzdryga, wsadzając nos w swoich nowych przyjaciół dla pocieszenia, gdy wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi stopą.

Po wielu konfliktach, umieszcza Chana na łóżku Baekhyuna, następnie kładzie ByunHyuna na swoim, a Nini do swojego plecaka. Najpierw, Chanyeol rozważał, by dać Baekhyunowi szczeniaczka (od kiedy Chanyeol początkowo widział go jako szczeniaczka, tego okropnego, ale teraz to nie jest prawda. Teraz Byun Baekhyun jest królikiem), ale decyduje przeciwko temu, ponieważ nie chce oddawać Baekhyunowi Jongina. To jak powiedzenie, że całkowicie oddaje Jongina jako przyjaciela dla Baekhyuna. Nie ma opcji! Nie chce też oddawać ByunHyuna, ponieważ lubi ByunHyuna najbardziej i chce go zatrzymać. W końcu niechętnie wybrał Chana, jako poświęcenie.

Chwila.

Czemu w ogóle czuje potrzebę podarowania Baekhyunowi pluszaka? To nie tak, że zawdzięcza coś Baekhyunowi, czy coś.

Ale Baekhyun lubi pluszaki.

Chanyeol nie ma pojęcia, dlaczego to wie (okej, może widział Baekhyuna bawiącego się z ogromnym misiem Puchatkiem w pokoju Chena) i jak tylko znowu ma zamiar zabrać Chana, wzdycha. Jebać to. To nie tak, że w ogóle potrzebuje Chana. Niechętnie odciąga swoją rękę i w zamian decyduje się usiąść na swoim łóżku i myśleć nad znaczeniem życia.

Ale nie może.

Ponieważ czuć, że coś jest nie tak.

Rozgląda się dookoła i nawet jeśli wszystko wygląda idealnie na miejscu (zbyt idealnie na miejscu), nie może nic poradzić, ale ma dziwne uczucie, że coś jest trochę nie tak.

- Baekhyun? - Chanyeol woła prawie nerwowo, gdy wstaje. Co, jeśli Baekhyun chce go przestraszyć, czy coś? To nie jest dobre dla jego serca (nic nie jest). - Byun Baek? Byun Bae? B.B? - wstrzymuje nerwowy śmiech i wie, że czuć coś szczególnego.

Ale zanim może się nad tym rozwodzić, ktoś puka do drzwi.

Chanyeol leci w ich stronę, mając nadzieję, że to będzie jego dyrektor albo głupie żarty od idiotów, którzy nie wyjechali do domu na święta, albo po prostu ktokolwiek, kto może ugasić jego nagły, nieracjonalny strach, który czuje (do tego stopnia, że wymyślił przezwiska dla swojego przeklętego współlokatora).

Otwiera drzwi, wzdychając z ulgą, ale gdy rzuca oczami na zewnątrz, widzi dwóch mężczyzn ubranych w sztywne garnitury i okulary.

- Ty jesteś Park Chanyeol? - jeden z nich pyta twardo, a Chanyeol przełyka swój strach do środka.

Co ja do diabła zrobiłem?

Nie przypominam sobie, bym ukradł te pluszaki...

- Tak. - odpowiada Chanyeol i jest zaskoczony, jak pewnie brzmi. Może jest na tym tak skupiony, albo może jest zbyt skoncentrowany na super okularach tych dwóch mężczyzn (jest chętny, by spytać ich, gdzie je zdobyli), ponieważ nie uświadamia sobie, aż jest za późno, że pojawia się cień, który nagle zablokował światło słoneczne rozlewające się z okna za nim, aż pojawia się tęgi mężczyzna tak blisko za nim, że może poczuć jego kosztowną wodę kolońską.

Mimo to, zanim może się odwrócić i obronić się lub spytać, co się kurwa dzieje, czuje uderzenie w szyję i ostatnią rzeczą, którą widzi, zanim wszystko zamienia się w czerń, są lekkie uśmieszki na twarzach dwóch mężczyzn.


Wiedziałem, że coś śmierdziało mi w tym pieprzonym pokoju!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro