Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Początek


- Jestem w pokoju 36, a ty?

- Cholera! Pokój 65.

Chanyeol i Kris wzdychają, kiedy zgniatają swoje papiery i jednocześnie wrzucają je do kosza. Po raz kolejny dwaj kumple nie są przydzieleni razem do pokoju.

- Powiedziałem, kurwa, Yi Xingowi żeby zalecił przydzielenie nas do jednego pokoju... - Chanyeol wzdycha. Powinien wiedzieć lepiej, że pomimo ufaniu Yi Xingowi, który mimo tego, że jest uwielbiany przez wszystkich nauczycieli i prawdopodobnie również studentów, jest on też wybitnie zapominalski, szczególnie jeśli gromada ludzi prosi go o coś w tym samym czasie.

- Jasne. - Kris wywraca oczami i łapie swoje torby, przyglądając się jak męska część studentów śpieszy się do swoich nowo przypisanych pokoi. - Jeśli coś, założę się, że prosiłeś o przydzielenie do pokoju z pewną osobą o sowich oczach.

Chanyeol się rumieni, a Kris śmieje.

Cóż, może i właściwie też o tym wspomniał... kto wie...

- Wciąż masz nadzieję, prawda?- widzi uśmiech swojego wysokiego kolegi, który poklepuje go po plecach i odchodzi do pokoju 36.

Idź w cholerę, Kris. Chanyeol mówi do siebie w myślach z wypiekami na policzkach i dudniącym sercem, kiedy podnosi swoje rzeczy i szuka numeru swojego pokoju. Za podnoszenie moich nadziei.

Kiedy on nienawidzi szkoły, wakacji nienawidzi bardziej, ponieważ to zostawia go z tęsknotą do pewnego chłopaka o ciemnych włosach, pięknych, kształtnych ustach i intensywnym spojrzeniu. Czasami pragnienie jest tak silne, że spędza dni na robieniu niczego, tylko wyobrażaniu sobie sceny, kiedy on i jego wieloletni crush są kolegami.

Zamyka mocno oczy kiedy podchodzi do do zamkniętych drzwi, modląc się do Boga, czy kogoś innego, do którego kieruje swoją prośbę, niech to będzie Kyungsoo proszę, proszę proszęproszęproszęproszęproszęproszę... ale zanim jeszcze kładzie swoje ręce na klamce z sercem w gardle i nadzieją o to, drzwi się otwierają i spotyka się z kimś wzrostu Kyungsoo, ale całkowicie inną posturą ciała.

Jongdae.

Chanyeol jęczy.

- Aye! - Jongdae spogląda na Chanyeola, następnie odwraca się w stronę łazienki - Patrzcie kto jest moim współlokatorem!

Podczas gdy to nie jest najgorsza wersja scenariusza, wciąż jest cholernie blisko.

Złość rozprasza się z niego jak para, Chanyeol chwyta rzeczy, które należą do niego i wrzuca je do środka ze wściekłym fuknięciem, absolutnie sfrustrowany i zastanawiający się dlaczego, pomimo tego, że nie najgorszego, to wciąż ma pecha.

Choleracholeracholeracholera... Chanyeol mamrocze do siebie rzucając się na wolne łóżko.

- Wow, nie musisz być taki nieszczęśliwy. Jestem dobrym współlokatorem, wiesz? - głos Jongdae przesiewa uszy Chanyeola, kiedy ten kontynuuje rzucanie się na łóżku, do czasu, kiedy natychmiast wstaje i gniewnie spogląda na mówcę.

- Nie jestem nieszczęśliwy przez ciebie, jestem nieszczęśliwy, bo przyjaźnisz się z tym głupim cwelem, skurw... argh! - Chanyeol wyrykuje ostatnie słowo, rzucając się z powrotem na łóżko. Jest pewny, że jego łóżko połamie się z końcem tego dnia, ale na razie jest daleko od martwienia się o to.

- Jakie to troskliwe z twojej strony. - pojawia się nowy głos, pełny sarkazmu i rozdrażnienia, a Chanyeol instynktownie zamyka oczy i zatyka uszy. Boże, cholera jasna, już jest wystarczająco źle, że Jongdae tu jest, ale on również musi tu być?! Pomimo tego, że jego uszy są zakryte, Chanyeol wciąż słyszy ten wkurzający głos wypowiadający stłumione słowa, ale słyszenie tego głosu już jest wystarczające, by podnieść Chanyeola do pionu.

Raptownie wyrasta z łóżka, jak grzyby po deszczu, wskazując oskarżycielsko na sprawcę.

- Byun Baekhyun, - warczy, gniewnie spoglądając na głupiego chłopaka z tym głupim uśmieszkiem, wtedy przenosi swój palec w stronę drzwi i z powrotem na chłopaka - wynoś się stąd w tym momencie.

Po niegrzecznym przerwaniu jego rozmowy z jego najlepszym przyjacielem , Baekhyun odwraca się powoli, aż jego oczy skierowane są na Chanyeola, wtedy je mruży. Podchodzi bliżej, aż jego nos prawie dotyka końcówkę oskarżycielskiego palca Chanyeola.

-... Co jeśli nie? - jego głos jest cichy, niebezpiecznie niski i pełen buntu. To sprawia, że Chanyeol chce złapać jego małe ciało i wyrzucić go z budynku. Cholera, ale zamiast tego stoi zamrożony w miejscu. Spoglądają na siebie wrogo przez parę minut, nie wycofując się i nie chcąc być pierwszymi, którzy się odwrócą. Napięcie jest tak silne, że nawet Jongdae, ktoś, kto jest przyzwyczajony do ich kłócenia się, czuje się trochę nie na miejscu.

- Chłopaki...

- Yo yo yo, co tam chłopaki... - w tym momencie nowa postać wchodzi do środka, ale tak szybko jak widzi dwoje mężczyzn odbywającą wzrokową rywalizację, odwraca się natychmiast i wychodzi. Ale zanim może to zrobić, Jongdae łapie go za kołnierz i ciągnie do tyłu.

- Lu Han, pomóż mi... - syczy i nawet jeśli Chanyeol i Baekhyun mogą to wyraźnie usłyszeć, nie zwracają na to uwagi, tylko kontynuują zabijanie się wzrokiem.

- Nuh uh... to nie jest mój problem i nie chcę w tym brać udziału. - Lu Han próbuje wyrwać się z uchwytu Jongdae, ale Jongdae jest zbyt silny.

Wszyscy w całym koledżu wiedzą o sytuacji Chanyeola i Baekhyuna. Nawet nowo-przybyli wiedzą, kiedy pierwszą rzeczą, o której słyszą przekraczając próg budynku, jest wystrzeganie się tej dwójki. Powód, dla którego wszyscy się boją jest taki, że kiedy ta dwója walczy, wie o tym cały budynek. Raz doszło do takich rękoczynów, że kiedy ktoś próbował ich powstrzymać, został zraniony w trakcie i wysłany do szpitala. Od tamtej pory nikt, nawet nauczyciele, nie próbował ich powstrzymać.

Nikt nie wie, dlaczego nienawidzą się tak bardzo, ale to nie jest też tak, że chcą się dowiedzieć.

W tym momencie rozbrzmiewają głośniki, kiedy głowa koledżu ogłasza, że chce zorganizować krótkie zebranie, by przywitać studentów. Czasem wygląda na to, jakby to była bardziej szkoła niż koledż... ale znowu, ten koledż nie jest normalny.

- Wrócisz tu znowu i zatrzasnę ci głowę w klozecie. - Chanyeol burczy i spuszcza rękę wzdłuż ciała.

- Nie miałem zamiaru wracać, nawet dla Chena, ale tylko dlatego, że to powiedziałeś, mam zamiar upewnić się, by tu przychodzić przynajmniej dwa razy dziennie.

- Ty-... - Chanyeol wysyła kolejne śmiertelne spojrzenie na uśmiechniętego Baekhyuna, nawet nie zdając sobie sprawy i nie przejmując się, kim do diabła jest Chen, kiedy zostaje odciągany przez swojego najlepszego przyjaciela.

- Jebać moje życie... - Chanyeol jęczy, kiedy drzwi się zamykają i opada z powrotem na łóżko, czując się tak sfrustrowanym, że może płakać nawet w obecności innych ludzi.

- Chodźmy. - głos Lu Hana jest delikatny, gdy potrząsa ramieniem Chanyeola. Z westchnieniem, Chanyeol wstaje z łóżka i idzie z Lu Hanem na szkolne zebranie.

Znajduje dwa miejsca obok Krisa i siada akurat, gdy dyrektor zaczyna swoją przemowę.

- Witamy z powrotem w Pop College. Mam nadzieje, że wszyscy mieliście udaną przerwę. - tasuje swoje papiery i je odkłada. - Z waszymi buzującymi nastoletnimi hormonami, mam nadzieję, że nie znaleźliście sobie żadnych... uh, obiektów zainteresowań, w wakacje... a jeśli tak, to powinna być przeciwna płeć.

Chanyeol słyszy jęczącą, na przemówienie dyrektora, widownię.

- Tak jak mówiłem wam każdego roku, teraz też mówię, to jest szkoła wyższa- koledż, specjalnie zaprojektowany dla dzieci, których rodzice są, uhm, specjalnie zainteresowani ich orientacją seksualną. Wszyscy z was, ludzie przede mną byliście, oczywiście, podejrzani lub potwierdzeni jako homoseksualiści, dla których ta szkoła jest stworzona specjalnie do, uhm, leczenia waszych myśli i preferencji.

-Oczywiście, nie zapomnę wyznaczenia waszych pokoi. Pomimo tego, że to jest szkoła dla homoseksualistów, zdecydowaliśmy nie przypisywać was do pokoi z płcią przeciwną, jako że... uh, problemy mogą zdarzyć się nawet w szkole jak ta i ponieważ nie mamy wystarczająco dużo pokoi, by umieścić was osobno. Jednakże, problem jest rozwiązany, ponieważ my wszyscy braliśmy pod uwagę na wasze zainteresowania i ... uh, przyjaźnie się zawierają i takie tam... i umieściliśmy was razem z ludźmi, z którymi sądzimy, że wy nie... uh, nie czulibyście żadnego romantycznego czy seksualnego pociągu... Zapamiętajcie, że za każdym razem kiedy opuszczacie szkołę i wracacie, jesteście na ryzyku inspekcji, by zobaczyć, czy nie przynieśliście żadnych... uh, niestosownych obiektów, takich jak: lubrykant, kondomy, czy jakiekolwiek seks zabawki...

- Jeśli są jakieś problemy, zawsze pamiętajcie, że jesteśmy tu dla was i że wam pomożemy. To szkoła stworzona dla ludzi takich jak wy i dlatego zatroszczymy się o wasze potrzeby, jeśli będziecie tego potrzebować. Poza tym, myślę, że to wszystko. Dziękuję wam i mam nadzieję, że ten rok będzie dla was wspaniały. Lekcje zaczynają się jutro i upewnijcie się, by być na czas! W innym wypadku, postarajcie się cieszyć się z ostatnich godzin lata, które macie. - z tym wszyscy wstają ze swoich siedzeń i wychodzą, brzęczenie rozmów zapełnia powietrze.

- To ta sama wypowiedź każdego roku. - Lu Han zaznacza, kiedy macha Krisowi i Chanyeolowi na do widzenia i odchodzi, by dołączyć do swojego najlepszego przyjaciela, Minseoka.

- Nawet nie wiem, po co zawraca sobie głowę. - mówi Kris, kiedy opuszczają pokój, czując jak wieczorne powietrze uderza w nich niczym liść w policzek. - To nie jest tak, że tak szkoła pomaga nam, czy coś. W fakcie, przysięgam, że ludzie są bardziej otwarci i czują się bardziej akceptowani w tym miejscu, bardziej niż wszystko inne.

- To nie tak, że te inspekcje zapobiegną robieniu tego. - Chanyeol mamrocze, wzdrygając się, kiedy przypomina sobie swojego współlokatora z zeszłego roku, który był napastliwy, mający co raz to inną osobę każdego tygodnia. Chanyeol zmuszony był ich słuchać, robiących to w środku nocy, aż miał koszmary i czasami życzył sobie, by ta szkoła była tak rygorystyczna, jak sama twierdzi, tak profesjonalna, jak koszta zapisu do tej szkoły. - Oni po prostu odżywiają się naszymi pieniędzmi nic nie robiąc, będąc szczerym.

- Po tej przemowie jest tak, jakbyśmy byli normalną szkołą z nad-specjalną liczbą homo i szalejącą liczbą hormonów. - Kris kontynuuje, kiedy zmierzają do jego pokoju (ponieważ Chanyeol nie chce ryzykować teraz widzenia Baekhyuna w jego pokoju). - Gdybym nie wiedział, pomyślałbym, że tak szkoła jest stworzona do jednoczenia homoseksualistów przez umieszczanie nas wszystkich razem.

Kris kontynuuje mówienie, ale nagle jego głos odpływa gdzieś w dal, ponieważ oczy Chanyeola umiejscowiły się konkretnym, niskim chłopaku o szerokich, ciekawskich oczach i ustach w kształcie serca. Serce Chanyeola na chwilę przestaje bić.

Do Kyungsoo.

Oczy wyżej wymienionego łagodzą się, gdy uśmiecha się na coś, co powiedział jego kolega i Chanyeol nie może nic poradzić, ale uważa, że jego uśmiech jest po prostu uroczy.

Z pewnością się do niego zbliżę tego roku. Chanyeol daje sobie otuchy, kiedy wspomina zeszłoroczne osiągnięcie, kiedy sprawił, że Kyungsoo przyjął do wiadomości jego egzystencję. Ale znowu, to wszystko, co robi Kris.

Zrobię to, zrobię! Chanyeol bierze głęboki oddech i kiedy dumnie kroczy ku swojemu obiektowi westchnień, widzi te szerokie oczy odwracające się w jego kierunku, zamykającego go w spojrzeniu-

- aż jest wyciągnięty z transu przez Krisa.

- Mówię, idioto. Słuchaj mnie. - Kris wzdycha, kiedy widzi Kyungsoo łamiącego wzrokowy kontakt, zanim znowu się śmieje w grupie swoich znajomych na korytarzu, jakby nic się nie zdarzyło.

- Czemu ty...

- Jesteś beznadziejny. Albo się do niego zbliżysz, albo wyznasz mu swoje uczucia. Ale wątpię, że zrobisz którekolwiek z tych, aż w końcu ktoś inny zrobi to za ciebie. Jak przeznaczenie czy coś.

I to jest to, czego pragnie Chanyeol.


*



- Trzy różne kluby? Musimy dołączyć do trzech różnych klubów? - Chanyeol wpatruje się z rozdziawioną buzią na listę przed sobą.

- Tak. I przynajmniej dwa spotkania z każdego klubu tygodniowo, każde trwające przynajmniej godzinę. - Kris wzdycha.

- Zamierzają się pozbyć naszego wolnego czasu? W ten sposób? - jęczy Chanyeol, kiedy klapnie na łóżko współlokatora Krisa.

- Dokładnie, więc nie będziemy się razem za bardzo obijać. - Kris odpowiada ponuro, a Chanyeol znowu jęczy.

- To nawet nie jest fair! Jest z nas tylko 10 procent, którzy nie potrafią trzymać rąk przy sobie, a reszta z nas jest wystarczająco przy zdrowych zmysłach, by nikogo nie dotykać. Nawet się nie masturbowałem przez całe dwa miesiące!

- To tylko ty i to przez to, że odmawiasz kojarzenia swojego najdroższego Kyungsoo z czymkolwiek nieprzyzwoitym. - Kris wzdycha po raz kolejny. - I jest o wiele więcej ludzi, którzy są jak króliki, niż myślisz.

Chanyeol wydaje z siebie niedowierzający śmiech. - Nie ma opcji.

- Jest opcja. Taki twój współlokator z zeszłego roku, a mój współlokator z tego roku, i znasz Taemina? - Chanyeol kiwa głową, a potem kręci głową na boki.

- Nie... on jest zbyt niewinny na takie coś. Wiedziałbym, mimo wszystko, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi w przedszkolu! - Kris przewraca oczami na wykrzyknięcie Chanyeola.

- Jesteś głupi? - Kris podnosi wzrok z nad swoich papierów. - Ty nawet nie miałeś szalejących hormonów w przedszkolu. Poza tym, on jest uważany za drugą dziwkę z całej szkoły. Najwidoczniej zgodnie z moimi przypuszczeniami, on jest bardzo, bardzo dobry w robieniu loda. - Chanyeol wzdryga się i macha przed nim ręką, wyrażając delikatne "nie za dużo szczegółów proszę".

- Czekaj, jeśli tak, to kto jest na pierwszym miejscu? - Chanyeol gapi się, głównie dlatego, że nie może uwierzyć, że są rankingi dla tego typu rzeczy i również dlatego, że jest zainteresowany, ale znowu, Kris posiada cały blog o tej szkole dla studentów, gdzie trzyma swoje ankiety (na temat rzeczy, o których Chanyeol nie chce nawet myśleć) i tego typu rzeczy. Oczywiście, że Kris wiedziałby wszystko.

- Nie jestem pewien, czy chcesz to wiedzieć. - Kris spogląda ponuro na Chanyeola i nagle Chanyeol czuje jak jego serce przyspiesza. To nie może być...

... może?

Chanyeol zamyka oczy, kiedy wyobraża sobie niewinnie wyglądającego aniołka-

- Zgadłeś. To Baekhyun.

I w tym momencie strach go opuszcza, zastąpiony niedowierzaniem tak przytłaczającym, że zaczyna się śmiać.

- Co jest kurwa? Nie rób sobie ze mnie jaj. Nawet nie wiem czy starasz się mnie rozśmieszyć, czy rozwścieczyć. - Chanyeol śmieje się, aż zaczyna się dusić, a śmieje się tak bardzo, że spada z łóżka współlokatora Krisa i uderza nosem o deskę podłogową ze stłumionym "Au".

- Czemu miałbym? - Kris wzdycha po raz kolejny, kiedy patrzy w telefon (gdzie, oczywiście, sprawdza aktualności swojego bloga), wtedy pokazuje go Chanyeolowi. W rzeczy samej, jest tam wiele anonimowych komentarzy, które mówią rzeczy, takie jak " Z wielką chęcią pieprzyłbym Baekhyuna" albo "Raz rozegraliśmy grę wstępną... To było takie dobre, że śnię o tym każdej nocy." - umierający śmiech Chanyeola zamienia się w dławienie.

- To obrzydliwe. - stałe zmarszczenie brwi pojawia się na twarzy Chanyeola, to konkretne, które pojawia się ilekroć wspominane jest imię Baekhyuna. - Nie przeleciałbym go nawet, jeśli miałbym dostać milion pieprzonych dolarów!

- A ja tak. - mamrocze Kris.

- Coś ty powiedział? - Chanyeol warczy, jego wzrok staje się morderczy. Nikt nie staje po stronie Baekhyuna - w ostateczności, nie przyjaciele Chanyeola. Kris podnosi swoje ręce w geście poddania się i potrząsa głową.

- Nic, nic.

- Wolałbym przelecieć swoją własną babcię!

- Poważnie? - Kris wzdryga się na pewność Chanyeola. - To brak szacunku, chłopie.

- Zamknij się. Gdybyś był na moim miejscu, prędzej przeleciałbyś siebie niż jego. On nawet nie jest atrakcyjny. Co do diabła widzą w nim ci ludzie? Przysięgam, jeśli byłbym tylko ja i on na tym świecie, - Chanyeol wzdryga się na samą myśl i przyrzeka się zabić zanim to nastąpi -prędzej przeleciałbym samego siebie i miał dzieci z samym sobą niż-

- Przestań, chłopie, przestań.


*



Jakiś czas później, Chanyeol przeglądając telefon Krisa, widzi coś.

- Kim do diabła jest "Moon Angel"? Wygląda na to, że on albo ona jest trzecią szkolną dziwką? - Chanyeol mruży oczy na komentarze, zatrzymując się przed rumienieniem ze wstydu, kiedy widzi komentarze takie jak "niewidzialny na ulicach, sex w łóżku" lub "nigdy nie wiesz kim jest ta osoba podczas dnia, ale podczas nocy jest wyraźna" albo "dobre lody".

- To jedyna rzecz, o której nie wiem. - odpowiada Kris bez spoglądania znad papierów. - Ta osoba nagle pojawiła się na moim radarze przy końcu ostatniego semestru, wygląda na to, że on albo ona woli być z dala od centrum uwagi, będąc w tajemnicy. Spoglądając na to, ta osoba wygląda na kompletnie inną w dzień niż w nocy i to dlatego nikt nie wie, kto to jest. Pomimo tego, jestem bardzo ciekawy.

- Hm... - Chanyeol opiera się o krzesło Krisa (na które nieświadomie się wdrapał) - Wygląda jak tajemnica. Ale nie taka, o której bardzo chcę się dowiedzieć.


*



Drzwi skrzypią otwierane powoli i pewien wysoki mężczyzna z ogromnymi uszami zagląda do środka.

Dzięki bogu, jego pokój jest pusty... albo tak pusty jak może być.

- Kolego z Pokoju, wróciłeś. - Jongdae odwraca się i wita go z przyjaznym uśmiechem. On jest właściwie dobrą osobą, naprawdę, i Chanyeol może sobie ich wyobrazić jako najlepszych kumpli, jeśli Baekhyun by nie istniał. Niestety Baekhyun istnieje. Chanyeol zerka dookoła na wspomnianego Baekhyuna, a Jongdae się śmieje.

- Na twoje szczęście, wyszedł zanim zdążyłeś wrócić. - bez słuchania, Chanyeol przykłada rękę do nosa, pędzi do swojej walizki, otwiera ją i wyciąga z niej swój dezodorant, spryskując nim powietrze.

- Co do diabła-

- Pomóż mi. Jego smród jest wszędzie.- niczym pani domu, kontynuuje spryskiwanie powietrza dopóki Jongdae czuje, że może umrzeć od zapachu.

- Dobra, dobra... Stary... twój dezodorant skończy się w dzień, chłopie! Poza tym co, jeśli cały ten pokój stanie w płomieniach? Nie chcę być znowu przydzielony do jakiegoś obrzydliwego dzieciaka. - to się dzieje, dopóki Jongdae nie może dłużej tego wytrzymać, więc wyrywa puszki Chanyeolowi i wrzuca je z powrotem do walizki. - Pozwól mi być z tobą realistą. Baekhyun jest mężczyzną... - gdzie Chanyeol naśmiewa się z tego absurdalnego słowa, by opisać tego głupiego dzieciaka -... z jego słowa i on z pewnością będzie tu przychodzić każdego dnia, dwa albo trzy razy dziennie, tylko dlatego, żeby cię wkurzyć. Musisz się z tym pogodzić, albo zabijesz nas obu z tą ilością dezodorantu. Również, stracisz dużo pieniędzy przez robienie tego.

- Nie obchodzi mnie to. - na stanowczość Jongdae, Chanyeol zamienia się w dziecko i rzuca się na łóżko, nasuwając na siebie koc i zatapiając się czule w poduszkę. - Cokolwiek, aby się pozbyć jego egzystencji. Jongdae, pomóż mi się stąd wydostać. Bez obrazy, ale naprawdę nie chcę być z tobą w pokoju.

- Działasz na własną rękę, stary. Wpadłem ostatnio w za dużo kłopotów za prankowanie nauczycieli i chcą mnie wkurzyć jeszcze bardziej po przez umieszczenie mnie z tobą w pokoju przez, prawdopodobnie, trzy kolejne życia, jeśli poproszę ich o zmianę. - Jongdae zaczyna wieszać ubrania do swojej szafy. - Tak poza tym, od teraz mów do mnie Chen. Zmieniłem imię podczas lata.

- Co? - Chanyeol siada - Naprawdę?- przypomina sobie to konkretne słowo z niedawna.

- Taa. Jongdae jest zbyt nudzące, chłopie. Nie pasujące do dobrego imprezowania co noc, wiesz?- Chanyeol otwiera usta w szoku, mając nadzieję, że Chen nie jest jedną z tych osób, które przypadkowo się upijają i pieprzą ludzi w swoich pokojach, ponieważ Chanyeol właśnie opuścił ostatni rok, dziękując niebiosom, że nigdy więcej nie będzie musiał borykać się z tym konkretnym hałasem, bo jeśli o to chodzi, to Bóg jest przeklęty, Chanyeol będzie-

- Nie jestem taki.- Chen rozwiewa to, widząc przerażoną twarz Chanyeola. - Wierzę w znalezienie miłości i poza tym, nie jestem zbyt gotowy, by już popisywać się swoim pięknym ciałem...- zaczyna zmysłowo masować swoje ramiona, a Chanyeol śmieje się z jego głupoty. Ten koleś jest całkiem zabawny, gdy go już poznasz.


*



Czy to się w ogóle dzieje?

To nie może się dziać, prawda?

Ale dzieje się i dowód jest tuż przed oczami Chanyeola. Albo raczej, tuż obok niego.

Dzięki wam bogowie, dziękuję wam bardzo! Kocham was wszystkich i zrobiłbym wszystko, by się wam odwdzięczyć... Chanyeol śle miłość do kogokolwiek, kto sprawił, że to się dzieje, ale właśnie wtedy, kiedy chce dać z siebie wszystko, zatrzymuje się... chyba nie Byun Baekhyun. Zrobiłbym wszystko, by wam się odwdzięczyć, jeśli to ma nic wspólnego z Byun Baekhyunem, dziękuję wam bardzo. Jeśli cokolwiek ma mnie połączyć z Byunem, raczej wolałbym nie mieć tej cennej chwili, wybrałbym cierpienie każdego dnia.

Wracając do punktu, teraz Chanyeol siedzi obok Kyungsoo, swojego wielo-wielo-wieloletniego crush'a.

I będą pracować razem nad zadaniem domowym przez następne trzy miesiące.

Czy to przeznaczenie? Dziękuję przeznaczenie, ale jeśli to wynagrodzenie idzie w parze z karą mającą coś wspólnego z tą ofiarą, wolałbym nie, okej, dzięki, cześć-

- D-Dobry wieczór! Jestem Park Chanyeol i miło mi z tobą pracować. - Chanyeol sztywno wyciąga rękę, oglądając te ogromne oczy zamieniające się w półksiężyce jak i te piękne usta, które drgają w małym uśmiechu.

- Wiem kim jesteś, Chanyeol, poznaliśmy się w tamtym roku, pamiętasz? I nie ma potrzeby być takim formalnym. - Kyungsoo uśmiecha się, ale i tak chwyta rękę Chanyeola, nieświadomy, że ten jeden gest sprawia, że serce Chanyeola odlatuje do sufitu.

- Wybierzcie temat, który będziecie badać i, na temat którego będziecie przeprowadzać ankietę, ludzie! - nauczyciel warczy i zazwyczaj Chanyeol przewróciłby oczami na jego nieprzyjemny głos, ale dzisiaj dziękuje mu za dobranie go w parę z Kyungsoo.

- Już mam pomysł. - Kyungsoo wypuszcza promienny uśmiech, kiedy spogląda na Chanyeola tymi niewinnymi oczami. Chanyeol przełyka ślinę. - Zróbmy temat o miłości, dobrze? - Chanyeol czuje jak jego serce przyspiesza i przez moment zastanawia się, czy Kyungsoo przejrzał jego serce. - To już popularny temat, wiem, ale możemy ukryć dużo podtematów, jak miłość rodzinna, albo przyjacielska miłość. Możemy zrobić ankietę o tym, czy ludzie wierzą, że miłość romantyczna musi być pomiędzy kobietą, czy mężczyzną i nie musimy tylko badać ludzi w tej szkole (od kiedy i tak jest bardzo uprzedzona)...- Kyungsoo kontynuuje, jego oczy świecące jasno, jego uśmiech promieniujący entuzjazmem, tak, że Chanyeol nie może odrzucić propozycji.

To nie tak, że byłby w stanie odrzucić o cokolwiek poprosi go Kyungsoo.

- O-Okej.

- Świetnie. Naprawdę powinniśmy się spotkać podczas wolnego czasu. Kiedy jest data końcowa? - Kyungsoo wyjmuje swoje notatki i patrzy na nie.

Powinniśmysięspotkaćpowinniśmysięspotkaćpowinniśmysięspotkaćpowinniśmysięspo-

-... do trzech miesięcy. To dużo. Mimo to, musimy wiele omówić, więc chcesz się spotkać jutro popołudniu?

Chanyeol niemo przytakuje.

- Pewnie. Spotkajmy się w moim pokoju. To pokój 23. Do zobaczenia o drugiej, tak?

W jegopokojuwjegopokojuwjegopokojuwjegopo-

Chanyeol przytakuje, kiedy jeszcze raz ogląda jasny uśmiech Kyungsoo zanim macha mu na dowidzenia.

Sytuacja się odwróciła.

To będzie świetny rok.


*



- Właściwie... Jest coś, co chciałem powiedzieć od długiego, długiego czasu... - Chanyeol łapie mleczno-delikatne ramię i obraca niższego chłopaka do siebie, wpatrując się w te sowie oczy.

- Co to jest?- nawet w jego śnie, Kyungsoo wygląda tak niewinnie pod jasnym światłem.

- Zawsze chciałem cię spytać...- Chanyeol czuje, że to nadchodzi, czuje jego przyspieszające serce, słyszy te słowa zagrożone wybuchnięciem i zalaniem niczym prysznic małego ciała Kyungsoo. Ogromne oczy Kyungsoo są przepełnione oczekiwaniem i ciekawością, i tak, to nadchodzi-

- Czy chcesz się spotkać... i razem zacząć naszą pracę domową? - widzi oczy Kyungsoo, które mrużą się w zmieszaniu, te piękne usta rozdzielające się, by powiedzieć-

- Co do kurw-

RIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIING!! RIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIING!

Chanyeol jęczy, kiedy jego ręka sięga, by wyłączyć alarm, drapiąc swoją zaspaną głowę zanim zanurza się w swoją ukochaną poduszkę. To był dobry sen... miał interakcje z Kyungsoo... jedynym problemem jest...

Jak to się dzieje, że nawet w jego śnie, on zawsze na końcu tchórzy? Co do kurw-

- Oi, Współlokatorze. Wstawaj. Wiem, że nie chcesz spóźnić się na zajęcia. - głos Chena unosi się w powietrzu i Chanyeol czuje kogoś kopiącego jego plecy. Chanyeol chowa swoją twarz w wygodną poduszkę, jedyną rzecz, którą cieszył się we wszystkich latach szkolnych.

- O tak. Zapomniałem ci powiedzieć. - głos Chena jest szczęśliwy i pewny siebie, bez nuty wahania, wbrew temu, co nadchodzi potem. - Baekhyun, tak jakby, siedział na twojej poduszce ostatniej nocy... całej nocy. Na obu stronach... taa, okej, cześć. - drzwi się zatrzaskują zanim Chanyeol może zareagować.

A kiedy to robi, jest to wybuchowe.

Ludzie przechodzący na zewnątrz są przerażeni dźwiękami ze środka. Przez resztę dnia, żarty roznosiły się po szkole, o prawdopodobnym morderstwie w środku pokoju.


*



- Spóźniłeś się. - Sehun świergota, gdy Chanyeol klapnął przy stole śniadaniowym.

- Co ci się stało w twarz?- pyta Kris, a Chanyeol zakrywa ręką część swojej zaczerwienionej skóry, wyglądając, jakby przeszło przez niego piekło.

- Pewien mały cwel zdecydował się usiąść na mojej ulubionej poduszce...- Chanyeol zgrzyta zębami, krzywiąc się, kiedy jego ręka niechcący dotyka jego czerwonej skóry. Dlaczego musiał szorować skórę tak mocno?

- Poważnie? - głos Krisa jest szeptem i nawet jeśli prawdopodobnie nigdy nie zrozumiałby nienawiści Chanyeola do Baekhyuna, może prawie ją poczuć od ilości promieniowania od Chanyeola.

- To surowe, chłopie... - Sehun mamrocze, gdy pije swoją poranną zupę. - Więc ja mam tą zabawkę Pinku Pinku i raz ktoś skakał na moim łóżku i przez przypadek na niego nadepnął... To było bolesne... - słychać delikatne pociąganie nosem, kiedy Sehun trzyma głowę zniżoną, pijąc zupę po cichu, nieświadomy spojrzeń, które wysyłają sobie Chanyeol i Kris. Sehun jest tym dziwnym, to jest pewne.

- Do jakich klubów dołączyłeś? - pyta Kris zanim zapełnia swoją buzię bananem, twierdząc, że potrzebuje "być cały czas na dobrej diecie, by utrzymać swoją piękną cerę i ciało". Chanyeol, który jadł w spokoju swoje płatki, wypuścił łyżkę do miski.

- Kurwa.- mówi.

- Tak myślałem.

- Kiedy kończy się zapisywanie?

- Dzisiaj o 9.

- Która jest godzina-

- 8:48

- Cholera. Zaraz wracam.


*



Na szczęście, kiedy przychodzi nikogo nie ma.

Pierwszą rzeczą, którą widzi jest klub muzyczny i bez zastanowienia zapisuje swoje imię. Jego oczy skanują inne kartki i naprawdę nie obchodzi go, do których dołącza... aż jego oczy spoczywają na konkretnym imieniu.

Do Kyungsoo.

Z sercem w gardle, Chanyeol skanuje papiery i dowiaduje się, że to jest klub gotowania, z niewielką ilością ludzi, od kiedy ludzie tutaj wydają się nie być zainteresowani gotowaniem. Natychmiast wpisuje swoje imię, nie przejmując się jak niemęsko to brzmi, tak długo, jak Kyungsoo lubi te zajęcia.

Kontynuuje szukania imienia Kyungsoo, ale zanim może znaleźć kolejny, ktoś wyrywa mu papiery sprzed oczu. Spogląda do góry i widzi brzydkiego, starego faceta gniewnie spoglądającego na niego.

- Koniec czasu, młodzieńcze. - warczy, gdy zbiera kartki, jedna po drugiej.

- C-Czekaj! Nie skończyłem zapisywania-

- Cóż, lepiej bądź szybki zanim zabiorę wszystkie z nich. Nie chcesz skończyć z zatrzymaniem w szkole w ramach kary, prawda?- Czy oni wciąż mają zatrzymania? W koledżu? Chanyeol myśli sobie nie dowierzając, ale śpieszy się, by znaleźć przypadkową kartkę i wpisując tam swoje imię, nie chcąc ryzykować. Jak tylko kończy wpisywanie ostatniej litery swojego imienia, papier zostaje wyrwany, zanim stary mężczyzna się oddala.

Mam nadzieję, że nie zapisałem się na coś ekstremalnego. Chanyeol wzdycha.


*



Na szczęście Chanyeol ma szybko gojącą się skórę, ponieważ do czasu 1:15 po południu, jego skóra jest lekko zaczerwieniona i jest prawie gotowy do spotkania z Kyungsoo.

Szykując się, bierze głęboki oddech, gdy staje przed drzwiami. Masz to, Park Chanyeol. Nie schrzań tego teraz. Doszedłeś tak daleko. Ma zamiar zapukać, ale wtedy przypomina sobie jak Kyungsoo zapewnił go, by po prostu otworzył drzwi, ponieważ obaj, on i jego współlokator, woleliby raczej żeby ktoś wszedł niż żeby musieli sami otwierać drzwi. Gdy tylko dotyka klamki, przypomina sobie, że Kyungsoo też ją dotknął, a kiedy wchodzi, gotowy, by przywitać swojego crush'a z upragnionym "Cześć, Kyungsoo-ssi! Jestem twoim partnerem od projektu ze stosunków międzyludzkich, pamiętasz? Powiedziałeś, żebyśmy spotkali się w twoim pokoju, pamiętasz?" zastaje pusty pokój.

I dźwięk włączonego prysznica.

Z szybko bijącym sercem, Chanyeol wierci się nerwowo, kiedy zastanawia się, czy powinien się rozgościć, czy stać tam jak niezdarny żółw, wtedy decyduje się na ostatnie. Gdy się rozgląda, może zobaczyć dwie odróżniające się od siebie strony pokoju. Jedna strona pokoju jest starannie uporządkowana, z książkami ułożonymi w stos, jedna na drugiej, na nieskazitelnym blacie, starannie zwinięte koce i suche ubrania rozłożone na ułożonej pościeli, by pozwolić promieniom słońca je pochłaniać. Jednakże, druga strona ma koce skopane na ziemię, książki niemal agresywnie porozrzucane po podłodze i wszędzie ubrania.

Współczuję Kyungsoo... Chanyeol wzdycha nędznie, ja byłbym lepszym współlokatorem...

Właśnie wtedy, prysznic przestaje lecieć i Chanyeol przypomina sobie o sytuacji, w której się znajduje. Co jeśli Kyungsoo wyjdzie bez ubrań? Co, kurwa, zamierza zrobić Chanyeol w takiej sytuacji, nie to, że ma coś przeciwko? Nawet półnagi Kyungsoo wystarczy, by wysłać Chanyeola do nieba... cholera, nawet uśmiechający się do niego Kyungsoo wystarczy, by wysłać go lecącego na księżyc od krwotoku nosa.

Z szalejącym sercem rozgląda się i decyduje na zajęcie się, po przez przykucnięcie i schwytanie jednego z t-shirtów rzuconego na podłogę, udając, że zachowuje się normalnie, kiedy zaciąga się jego zapachem (Park Chanyeol, co ty kurwa robisz?). Ale zapach koszulki jest czymś tak znajomym, że nos Chanyeola drga. Ten zapach... To nie może być-

-nienienienienie-

Drzwi się otwierają-

To jest.

- Co ty tu kurwa robisz? - Chanyeol ryczy, gdy odwraca głowę w stronę mężczyzny z kroplami wody, które ślizgają się w dół jego półnagiego ciała, ubranego w nic innego, jak ręcznik zawinięty na jego biodrach.

- Mógłbym zapytać cię o to samo. - Baekhyun fuka, kiedy łapie kolejny ręcznik i zaczyna osuszać swoje włosy. Chanyeol rzuca koszulką, jakby była zainfekowana, która z resztą na pewno jest.

- Cóż, jeśli musisz wiedzieć, mam grupowy projekt i dzieje się tak, że mój partner mieszka w tym pokoju. Wynoś się.- Chanyeol, na widok tego, jak blisko niego jest (pieprzone 5 metrów, cholera. Jest tak blisko, że Chanyeol nie ma przestrzeni osobistej), przylega do ściany, tak mocno jak to jest możliwe. Baekhyun wydaje z siebie złowieszczy śmiech.

- Cóż, jeśli musisz wiedzieć, mieszkam z twoim partnerem. - Baekhyun rzuca ręcznik na łóżko i siada na nim, po czym wyciąga swój dezodorant. Oczy Chanyeola rozszerzają się.

- Nawet kurwa nie prób-

Słysząc to, Baekhyun uśmiecha się wyniośle i zaczyna sprejować swoje ciało, a potem naokoło pokoju. Chanyeol dusi się i zakrywa swoją buzię rękami. Smród Baekhyuna jest przytłaczający i Chanyeol tego nienawidzi. To nie tak, że nienawidzi tych perfum ( w fakcie zamierzał wybrać ten zapach, zanim poczuł go na konkretnej osobie), ale ponieważ jest kojarzony z Baekhyunem, nienawidzi go. Nienawidzi wszystkiego, co ma związek z Baekhyunem.

Po kilku chwilach duszenia się, Chanyeol czuje się zagrożony wyjściem, ale on już wie, że to jest ciche wyzwanie pomiędzy nim, a jego wrogiem, by zobaczyć, kto pierwszy opuści pokój.

I Chanyeol nie ma zamiaru się poddać, nie, gdy zaszedł tak daleko.

Decyduje się zmężnieć, więc odsłania swój nos, prawie chcąc zemdleć od zapachu Baekhyuna ale trzyma się przytomności. Baekhyun, widząc, że to nie działa, mruży oczy i wstaje.

- Wynoś się stąd, kurwa. Mam w dupie, czy Kyungsoo zamierza spotkać się z tobą tu, czy gdzieś indziej, nie zostaniesz i nie będziesz odrabiał tu pracy domowej. Idź i znajdź inne miejsce. - Chanyeol wywraca oczami i stoi w miejscu. W tym momencie zauważa, że Baekhyun wciąż jest prawie goły. Ugh, to tak jakby widzieć całą stertę śmieci, z wyjątkiem, że to jest o wiele gorsze. Chanyeol nie może tego znieść. Odwraca się i gapi w sufit.

- Weź się ubierz. Oglądanie ciebie jest gorsze niż zobaczenie gołej, starej baby, albo starego, grubego i owłosionego faceta, jeśli to ma znaczenie. - Bez dyskryminacji, to nie mój typ.

Ponieważ Chanyeol jest zbyt zajęty patrzeniem się wszędzie, tylko nie na Baekhyuna, nie widzi jak uśmieszek ciągnie się na usta mniejszego.

- Co? Chcesz zobaczyć więcej mnie? - ton głosu jest anielski, ale Chanyeol (wzdrygając się wewnętrznie) wie, że on wcale nie jest. Automatycznie z instynktem, jego głowa odwraca się z powrotem do Baekhyuna i wytrzeszcza oczy, kiedy widzi mężczyznę odwijającego ręcznik niemalże kusicielsko.

- Przestań! - Chanyeol ryczy rozdrażniony, ale im więcej wymaga, tym więcej oddaje mu Baekhyun.

- Zmuś mnie. - uśmieszek Baekhyuna znika i patrzy się na Chanyeola wyzywająco, jego broda podnosi się w prowokacji.

Wtedy Chanyeol eksploduje.

Z szybkością tak wielką, że nawet on sam nie widzi, że to nadchodzi, Chanyeol pcha Baekhyuna na jego łóżko, blokując go przez siedzenie na nim okrakiem i przytrzymanie jedną z jego rąk, wolną ręką machając, by złapać jedną z jego koszulek leżących na podłodze. Zazwyczaj Chanyeol zrobiłby dużo hałasu jeśli chodzi o dotykanie Baekhyuna lub o coś, co miało kontakt z Baekhyunem i miało go dotknąć, ale teraz jest w zbyt wielkiej furii, by się tym przejmować.

- Co do- nie dotykaj mnie, ty gigantyczna cholero!- Baekhyun zmaga się w jego uścisku, ale nawet on nie może walczyć przeciwko szalejącemu Chanyeolowi.

- Zmusić cię? Zaraz cię kurwa zmuszę. - Chanyeol wydaje z siebie prawie że maniakalny chichot, kiedy próbuje siłą ubrać mniejszego, po przez nakładanie rękawów na wciąż zmagającą się rękę Baekhyuna. Nawet w tym szaleństwie, Chanyeol zauważa małe czerwone ślady na klatce i ramionach Baekhyuna, które wyglądają na nowe i świeże.

- Więc ty naprawdę jesteś dziwką, co?- olbrzym jest prawie w połowie kończenia ubierania ręki Baekhyuna, który wciąż się zmaga, jakby zmagał się z tonięciem w wodzie.

- Co jeśli jestem? - Baekhyun na moment przestaje się ruszać, gapiąc się w oczy Chanyeola z nienawiścią. - Przynajmniej ludzie mnie chcą.

- Chcą twojego ciała, nie ciebie. - Chanyeol chichocze ponownie, odczuwając przyjemność z furii palącej się w oczach Baekhyuna, zanim zaczyna znowu się zmagać, tym razem nawet brutalniej niż zwykle, tak, że Chanyeol jest zaskoczony.

- Pieprz się. Idź do diabła. - Baekhyun warczy, kiedy miota się w taki sposób, że Chanyeol już czuje się zmęczony próbowaniem przytrzymywania go. - Przestań... dotykać mnie swoimi brudnymi łapami...

- Tut tut... - Chanyeol dyszy, decydując się zostawić koszulkę w spokoju i tylko przygwoździć swojego wroga do łóżka. - Ta twoja słodka, mała buzia jest stworzona do obciągania, a nie mówienia.

-K-Nie mów tak nigdy więcej, ty przerośnięty debilu- Baekhyun również ledwo łapie oddech. Chanyeol chrząka, gdy słyszy jak łóżko skrzypi pod ich ciężarem. Jest tak cholernie zdeterminowany, by zamknąć buzię Baekhyuna i o ile się uda, związać go w kącie, tak, że on i Kyungsoo będą mogli cieszyć się miłym popołudniem odrabiając zadanie.

- Sorry za spóźnienie-

Wtedy drzwi otwierają się szybko, gdy ktoś pakuje się do środka, powodując, że Baekhyun i Chanyeol zatrzymują swoje czyny, by spojrzeć kto jest intruzem.

- Uh... - ogromne oczy gapią się na bałagan przed nim w zmieszaniu, szoku i zawstydzeniu. - S-Sorry za przeszkodzenie...

Jeśli jest ktoś, kto nie wie o sytuacji Baekhyuna i Chanyeola, to Kyungsoo. Jest nieświadomy szkolnych plotek, nietknięty; niewinny.

Serce Chanyeola natychmiast przyspiesza, a jego zły nastrój rozprasza się na widok tego anioła przed nim, ale jego serce przestaje bić wraz zamknięciem drzwi.

- Kyungsoo, czekaj!

Nagle ubieranie Baekhyuna idzie w niepamięć, a on wstaje i biegnie za swoim partnerem.

Co jeśli myśli, że mieliśmy zamiar to zrobić? To mogło wyglądać, jakbym zdejmował ciuchy z tego głupka, a w prawdzie starałem się ubrać tego chuja! Chanyeol myśli zmartwiony i nawet bez starania dogania Kyungsoo, który wygląda zwyczajnie, kiedy idzie wgłąb korytarza. Tak jakby go to nie obchodziło.

- T-To nie to, co myślisz. - Chanyeol dyszy, odmawiając dotknięcia jakiejkolwiek części ciała Kyungsoo, zwłaszcza, że są skażone zarazkami Baekhyuna.

- W takim razie, co to jest? - głos Kyungsoo jest spokojny, kiedy się odwraca, ale jego ton waha się niebezpiecznie pomiędzy wkurzeniem, niedowierzaniem i rozczarowaniem.

- Ja...- Chanyeolowi brakuje słów, głównie dlatego, że właściwie do tej pory nie rozmawiał z Kyungsoo i naprawdę nie chce rozmawiać na temat Baekhyuna w ich pierwszym poprawnym dialogu.

- Myślałem, że jesteś czysty, w odróżnieniu od większości ludzi z tej szkoły. Ale wygląda na to, że się myliłem. - Kyungsoo znowu się odwraca, a przesłane spojrzenie rozczarowania sprawia, że zdaje sobie sprawę, że musi się zachowywać, pomimo jego nieśmiałości w towarzystwie Kyungsoo, więc pokonuje swoje słabości i łapie za jego rękę.

- Nie... Ja nie próbowałem... On po prostu chodził goły, a ja... ja tylko... próbowałem go ubrać... wiesz jakim on jest upartym, buntowniczym nieudacznikiem... - Kyungsoo odwraca się i mruży na niego oczy.

- Jesteście kolegami? Ponieważ uważam, że nie powinieneś obchodzić się brutalnie z kimś, kogo nie znasz.- Chanyeolowi znowu brakuje słów, ponieważ kurwa nie, on nie koleguje się z pieprzonym Byun Baekhyunem, ale z kolei jeśli znowu temu zaprzeczy, Kyungsoo już nigdy nie spojrzy na niego z uśmiechem.

Na początku jest bardzo skuszony powiedzieć nie, nawet narażając się na ryzyko straty swojego crush'a, ale potem się nad tym zastanawia.

Zamierza to powiedzieć, ale tak długo jak nie będzie kłócił się z Baekhyunem na oczach Kyungsoo, jest w porządku, racja?

Zbyt proste.

- Tak! Tak, jesteśmy...- Chanyeol odpowiada z małym i niepewnym uśmiechem. - To dlatego zdecydowałem się przyjść wcześniej, widzisz. Chciałem odwiedzić mojego ukochanego przyjaciela, zanim zostanie wykopany, żebyśmy w spokoju mogli robić nasz projekt, wiesz? Niech cię szlag, Byun Baekhyun. Zapłacisz mi za mówienie takich rzeczy o tobie.

- Naprawdę? - oczy Kyungsoo rozszerzają się i Chanyeol widzi jak złość znika. Jak uroczo.

- I... jako, że wiem, że on jest kimś, kto lubi chodzić nago, musiałem zmusić go do ubrania się, ponieważ, wiesz, niektórzy ludzie nie czują się komfortowo oglądając jego ciało.- W szczególności ja. Cholera jasna, dlaczego ja w ogóle dotknąłem jego ciało... ugh... moje życie jest skończone... pójdę z nim do piekła... - On jest kimś, kto jest niedojrzały jak dziecko, naprawdę, więc czasami potrzebuje kogoś, kto będzie robił za niego rzeczy.

- Wow, wygląda na to, że znasz Baekhyuna bardzo dobrze!- Kyungsoo uśmiecha się i pomimo tego, że Chanyeol kuli się w środku na te głupie imię wychodzące z tych anielskich ust, jego serce wypełnia się ciepłem z powodu jego uśmiechu.

- Uh, taa. Tak jakby.- cholera,nie. Nawet nie chcę go poznawać, nawet jeśli zapłacono by mi milion dolarów.

- Jesteście jak najlepsi przyjaciele! - KURWA,KURWA, KURWAKURWAKURWAKURWA NIE, NAWET NIE-

-Uh, yeah. Myślę, że można tak powiedzieć. - COJAKURWAMÓWIĘ-

- W takim razie powinniśmy wrócić, prawda?- Kyungsoo kompletnie się zmienił, odwracając się. - Nie chcemy, żeby Baekhyun się o nas martwił, prawda?

Chanyeol wewnętrznie jęczy.


*



Z wyjściem Chanyeola, Baekhyun coś zauważa.

Byłby głupi, gdyby nie widział sposobu w jaki oczy Chanyeola rozszerzały się, niczym oczy szczeniaka, kiedy Kyungsoo wszedł do środka, oh, i jego wyraz twarzy, gdy Kyungsoo wyszedł? Wyglądał jak skopany szczeniak. To było bezcenne.

Nie tylko to, ale Chanyeol pobiegł za nim, a zazwyczaj Chanyeol nie przejmowałby się, kto zobaczyłby ich robiących coś, dopóki wygrałby walkę przeciwko Baekhyunowi ( w której, Baekhyun przyznaje, był bardzo blisko do zrobienia tego). Mimo to, to tylko spekulacja. Baekhyun wie, że nie powinien przypadkowo z góry zakładać niektórych rzeczy, ponieważ ktoś inny niż Chanyeol może zostać zraniony, a Baekhyun tego naprawdę nie chce.

Ale to jest definitywnie potwierdzone, kiedy znajduje Chanyeola z Kyungsoo, którzy wrócili, z wielkim uśmiechem na buzi, pomimo "przytłaczającej" obecności Baekhyuna, jak to Chanyeol zawsze cytuje.

Nawet jeśli jego wyraz twarzy jest naturalna i apatyczna, wewnątrz złowieszczo chichocze.

Teraz znam twoją słabość, Park Chanyeol.


*


Przez cały czas, kiedy pracuje nad projektem z Kyungsoo, czuje wzrok na swoich plecach.

Uważa to za ekstremalnie niezwykłe, że Baekhyun nie rozmawia, nawet nie robiąc nic, by im przeszkodzić lub zrujnować ich naukę - coś, co zazwyczaj by zrobił bez wahania. Tylko przygląda się jak jastrząb polujący na swoją zdobycz.

Ale na ten moment, Chanyeol się nie przejmuje, ponieważ tuż obok niego jest Do Kyungsoo i byłby kretynem, gdyby nie doceniał tego momentu.


*


Chanyeol wraca z powrotem do swojego pokoju, czując się oszałamiająco, pomimo brudu (zarazków Baekhyuna) na całym ciele.

- Co w ciebie dzisiaj wstąpiło, Współlokatorze?- pyta Chen, kiedy widzi Chanyeola pakującego się do środka, prawie skacząc po całym pokoju z idiotycznym uśmiechem na twarzy.

- Nic. - Chanyeol kontynuuje kręcenie się w kółko swojego pokoju. - Poza tym, do jakich klubów dołączyłeś?- przestaje się ruszać i podnosi kawałek papieru leżący na jego biurku, oświadczając potwierdzenia klubów, do których dołączył.

- Chemia, muzyka i chiński. A ty?

- Co? Nie gadaj! - Chanyeol się uśmiecha. - Ja też wybrałem zajęcia muzyczne! I gotowanie... i fizykę.- Chanyeol jęczy, rzucając papierami na podłogę. Czemu z setek klubów, musiał wybrać swój najmniej lubiany przedmiot?

- Gotowanie, serio? - chichocze Chen. - Ale powinieneś wybrać chemię, stary.

-... Czemu?- wzdryga się Chanyeol. Nienawidzi wszystkie przedmioty ścisłe i nigdy nie rozumiał ich logiki. Nawet jeśli studiuje dentystykę, robi to dla zębów.

- Cóż... to nie jest właściwie klub naukowy, wiesz...- Chen puszcza oczko, ale zanim Chanyeol może zapytać z czego jest z siebie tak zadowolony, telefon Chena dzwoni...

- Co tam?- Chanyeol ogląda z nudów jak oczy Chena się rozszerzają. - Co, serio?... ... ... Nie, mam zajęcia rano... ... Kim Minseok tam będzie? Poważnie? Wlicz w to mnie. - I się rozłącza.

- Współlokatorze. - Chen zaczyna wybierać swoje ubrania, jakby szykował się do wyjścia. - Nie wrócę do jutra rano.

- Co? Gdzie idziesz?

- Dziś wieczorem jest impreza w pokoju Ravi'ego. - Chanyeol otwiera szeroko usta.

- Czekaj... to dopiero pierwszy dzień szkoły! Czy przypadkiem nie mówiłeś, że masz zajęcia jutro rano? - Chen wzrusza ramionami. - Poza tym, o co chodzi z Minseokiem? - Chen znowu wzrusza ramionami.

- Jest gorący. - odpowiedź Chena przychodzi, kiedy chowa się za szafą, by się przebrać ( odkąd wciąż "nie jest gotowy, by pokazać swoje ciało"). Szczęka Chanyeola opada, gdy gapi się na szafę. Co do diabła Chen właśnie powiedział...?

- Czuję, że czegoś brakuje... jakbym o czymś zapomniał... - Chen mamrocze do siebie, gdy ponownie się ukazuje i rozgląda po pokoju. Chanyeol wzdycha i decyduje się usiąść przy swoim biurku i zacząć pracę domową.

- Oh, racja. Który dzisiaj?- Chen pyta po kilku minutach, przerywając Chanyeolowi w koncentracji, gdy próbuje odczytać numer dezodorantu, który zamówił online.

-... Huh?

- Data? - powtarza Chen.

-... piętnasty. - Chanyeol mamrocze i ponownie gapi się na ekran, próbując dowiedzieć się, ile kosztuje kupienie 15 dezodorantów. W rogu swojego umysłu analizuje westchnienie ulgi Chena.

- Okej. W taki razie będę już szedł. - Słowa klikają w jego umyśle, kiedy dowiaduje się o cenie i wyrywa się z koncentracji, wychodząc ze swojego siedzenia i odprowadzając swojego współlokatora.

- Zostaw drzwi otwarte, okej? W razie wypadku, gdy zdecyduję się wrócić wcześniej, czy coś. - szczerzy się Chen i macha na do widzenia, zanim skrada się do ciemnego korytarza. Chanyeol wzdycha przyglądając się sylwetce znikającej w ciemnościach i wtedy zamyka drzwi.


*


Zapach mydła unosi się w powietrzu wraz ze strumieniem powietrza, kiedy Chanyeol suszy swoje włosy i wychodzi z łazienki. Kocha tę porę nocy, kiedy kończy pracę domową i przygotowuje się do grania na gitarze, albo idzie do swojego zapraszającego łóżka.

Dzięki bogu, że jego pościel i poduszka wyschły wraz z jasnymi promieniami słońca. Martwił się cały dzień, bo prognoza pogody mówiła, że będzie padać jakiś czas od popołudnia, do północy, wypuszcza westchnienie ulgi, kiedy słyszy, że deszcz dopiero zaczyna lać.

Dzwonek rozbrzmiewa w powietrzu i Chanyeol zdaje sobie sprawę, że to telefon Chena. Chen zapomniał telefon. Kiedy go podnosi, widzi na nim imię Baekhyuna, więc mruży oczy i rzuca telefon na łóżko jego współlokatora, zanim kontynuuje suszenie swoich włosów. Po minucie, dzwonienie ustępuje, ale 10 sekund później, znowu zaczyna dzwonić.

Co do...? Twojego przyjaciela nawet tu nie ma.

Zdenerwowany, Chanyeol chwyta telefon i go wyłącza, rzucając z powrotem na łóżko Chena.

Kiedy tak suszy włosy, siedzi na obrotowym krześle do nauki, kręcąc się dookoła zanim decyduje się na sprawdzenie swojego telefonu. Kiedy jego telefon się ładuje, sterta papierów przyciąga jego wzrok.

Na początku jest nonszalancki, ziewając, gdy czyta papiery, wtedy jego oczy się wytrzeszczają, kiedy łapie papier do rąk.

Data końcowa: środa 18-sty, 6 rano.

Zaraz... dzisiaj nie jest piętnasty? Ale on jest całkiem pewny, że dzisiaj jest wtorek, a jutro środa. Sprawdza swój telefon i w horrorze zdaje sobie sprawę, że pomylił daty.

Dzisiaj jest siedemnasty, a jutro osiemnasty.

Cholera. To wszystko przez ten dezodorant.

Nie zaczął jeszcze swojej pracy domowej, która była mu zadana pierwszego dnia, ponieważ totalnie o tym zapomniał, myśląc, że ma jeszcze przynajmniej cztery dni do końca.

Jeśli teraz nie zacznie, będzie miał przesrane.

Rzucając ręcznik na łóżko, szybko siada i włącza swój laptop, klnąc, gdy czeka aż się załaduje. Cholera... sprawozdanie... ile słów? Spogląda na to ze szczęką opadającą prawie do podłogi. 1000? Poważnie, czy to w ogóle możliwe? (Dla kogoś takiego jak Chanyeol, tak).

Wygląda na to, że nie będzie spał tej nocy.


*



Jest druga nad ranem, gdy myśli do siebie Tak, już prawie skończone! Jeszcze tylko 200 słów.

Gdy tak myśli, słyszy lejący się deszcz na zewnątrz, czując się spokojniejszy wraz z jego dźwiękiem. Nagle zaczyna wściekle pisać, ponieważ tak! właśnie pomysł narodził mu się w głowie i pisze każde możliwe zdanie ostrożnie, bo nagle jest pełen pomysłów i boi się, że mogą wycieknąć z jego umysłu, jeśli tego nie napisze i tak, ma to, i kurwa, jeśli ktokolwiek mu przerwie i wyrwie z koncentracji w tym momencie, straci wszystkie cenne informa-

Słyszy walenie do drzwi i wszystkie pomysły wypływają z niego tak szybko, jak wpłynęły. Wydaje z siebie jęk, trzaskając palcami w klawiaturę. Czyta po urywkach i zdaje sobie sprawę, że zapomniał wszystko, co chciał powiedzieć i z przygnębieniem kasuje cały akapit.

Walenie znowu rozbrzmiewa, niezbyt wyraźne, jakby ktoś pukał całym swoim łokciem, zamiast knykciami.

- Już wejdź! Nie jest zamknięte. - Chanyeol krzyczy, sfrustrowany do momentu, w którym mógłby rzucić swoim pieprzonym laptopem w pieprzonego Chena, który zdecydował się wrócić akurat w tym jebanym czasie.

Następuje cisza, gdy Chanyeol próbuje zebrać myśli, a wtedy znowu słychać grzmotnięcie, tak niedokładne, jak nigdy.

Jest pijany? Chanyeol wzdycha i wstaje ze swojego siedzenia, ale nie da się zaprzeczyć strachowi, który wdrapuje się do jego serca, jak i idiotyczne spekulacje w tle jego umysłu, że osoba po drugiej stronie drzwi może być kimś niebezpiecznym.

Kiedy otwiera drzwi, szok powoduje, że skomle i odskakuje, gdy coś ciężkiego i mokrego wpada w jego ramiona. Pierwszą myślą w jego głowie jest KURWA! MARTWE CIAŁO!, ale po sekundzie czuje ciepło tej bryły.

- Jongdae... czemu nie odbierałeś moich połączeń... - mamrocze wspomniana bryła. Chanyeol wyrzuca swoje ręce do tyłu- ponieważ, kurwa, to nikt inny jak Byun Baekhyun - ale to okazuje się być złym ruchem, ponieważ ciężar Baekhyuna to za wiele dla Chanyeola, który jest kompletnie zaskoczony i przewracają się na podłogę.

- Au... Co do...- Chanyeol siada odpychając Baekhyuna, który wciąż chichocze jak baba. - Co ty tu kurwa robisz? - Baekhyun przestaje chichotać i spogląda na Chanyeola oszołomionym wzrokiem. Co z nim jest do cholery nie tak-

- Czekaj, nie jesteś Jongdae! - głos Baekhyuna jest odrobinę chwiejny, gdy mruży oczy i pochyla się bliżej. Chanyeol oddala się, ale Baekhyun wciąż się przybliża. Zanim dociera do niego co się dzieje, czuje palec śledzący kącik jego warg. - On ma ładne usta. Jednakże ty... masz brzydkie.

Wow, ojej, dzięki.

Ale obraza nie jest nawet blisko do urażenia go, ponieważ wszystko o czym teraz myśli jest pozbycie się wszystkiego, czym jest Byun Baekhyun ( i posprzątanie tego całego pokoju- znowu). Jest bliski załamaniu psychicznemu, ponieważ za dużo kurwa fizycznego kontaktu z Byun pieprzonym Baekhyunem.

- Odpieprz się ode mnie - Chanyeol zatrzymuje się, gdy czuje oddech Baekhyuna - jest pijany. I jeśli Chanyeol może to poczuć nawet z połowy metra, to znaczy, że Baekhyun jest naprawdę, naprawdę pijany.

Nie tylko to, ale teraz, gdy jego umysł jest czysty od trybu UCIEKAJ OD BAEKHYUNA, zdaje sobie sprawę, że Baekhyun jest przemoczony i ma dreszcze. Musiał przebywać na deszczu.

- Bo Jongdae... Chen... nie odbierał moich połączeń, ktoś zaczął się do mnie przywalać... a ja nie chciałem go zawieść... nawet nie wiedziałem, kto to był... - kiedy Baekhyun przemawia do nikogo konkretnego, Chanyeol wyczuwa jeszcze coś innego niż normalny smród Baekhyuna, deszcz, alkohol. Patrzy się z wytrzeszczonymi oczami, gdy widzi zsiniałe usta Baekhyuna i wraz z wędrówką jego oczu po jego skórze, widzi jeszcze więcej malinek, których nie było tego popołudnia. Nieświadomie spogląda w dół, zdając sobie sprawę, że Baekhyun nawet nie nałożył poprawnie swojego podkoszulka, który przylega do niego jak druga skóra. Przełyka ślinę, gdy widzi ślady zębów na sterczących sutkach i wraz z kontuowaniem zjeżdżania wzrokiem w dół na niebezpiecznie krótkie szorty Baekhyuna, widzi coś mleczno-białego (co na pewno nie jest wodą), skapującego z wewnętrznej części jego uda-

- AAAAAAAAAAH! - Chanyeol wrzeszczy i odpycha od siebie Baekhyuna, ponieważ, dlaczego kurwa ten koleś, który jest mokry, pijany i właśnie uprawiał seks, jest w jego pokoju?

- Wyjdziesz teraz, albo ja...- Chanyeol już czuje się słabo, ponieważ pominął kolację, a jest druga coś nad ranem i nie ma energii na to gówno, ale nagle Baekhyun znowu jest na nim, tym razem jego mokra twarz bliżej niż kiedykolwiek.

-... Joo-hyung? - szepcze i przez moment Chanyeol zdaje się myśleć, że Baekhyun udawał pijanego przez nagłą czystość jego wzroku, ale tak szybko jak to przychodzi, tak szybko znika. - Joo-hyung, czy to ty?

- Co do kurwy, nie jestem Joohyun czy Joo-hyung, czy kto- nagły śmiech opuszcza usta Baekhyuna, który natychmiast zamyka Chanyeola.

- Oczywiście, że nie jesteś, ale wyglądasz cholernie podobnie do niego.- głos Baekhyuna znowu wraca do brzmienia zdekoncentrowanie i wypuszcza z siebie chichot (którym Chanyeol chce się udławić). - Ty nawet brzmisz jak on! Wyglądacie tak podobnie, to już nawet nie jest zabawne! - Byun Baekhyun wciąż się śmieje, aż Chanyeol czuje, że zaraz oszaleje.

- Spójrz, jeśli nie wyjdziesz stąd w tym momencie, mam zami-

-... Z wyjątkiem tego, że wyglądasz 10 razy brzydziej niż on... oczywiście...

Wow, tak jakby jedna obraza była niewystarczająca.

Baekhyun kontynuuje chichotanie, jego ciężar dalej na Chanyeolu, tak, że Chanyeol nie może się ruszyć (czemu pominął kolację do cholery?!), a okropna myśl wpada do jego ogromnej głowy. Co jeśli... co jeśli on się nie ruszy? Co jeśli utknąłem tu z nim na zawsze... ?

Co jeśli jedynym sposobem jest... że muszę być tym, który go odniesie...?

Nienienienienienienienie-

- Nie wystarczająco dobry... - Baekhyun mamrocze, jego śmiech ustępuje tak nagle, że przywraca to Chanyeola do rzeczywistości.

- Co-

- Jeśli to jest... jedyna rzecz, dla której jestem wystarczająco dobry, więc... niech tak będzie! - z siłą, o której Chanyeol nie wiedział, że Baekhyun w sobie miał, łapie olbrzyma i rzuca go na łóżko. Wtedy mniejszy wdrapuje się na niego, aż siedzi na nim okrakiem.

- Co do kur-

- Zaspokoję cię, aż będę jedynym w twoim umyśle... - Baekhyun mówi niewyraźnie, głosem przepełnionym uwodzeniem, którego Chanyeol nigdy wcześniej nie słyszał. Mniejszy sunie kusząco dłonią wzdłuż ciała Chanyeola, druga w tym czasie dotyka jego paska. Olbrzym wciąga gwałtownie powietrze w szoku, gdy czuje tyłek Baekhyuna ocierający się o jego krocze.

Co się kurwa dzieje?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro