Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog 😶

*Rin*

Jest dwudziesty czwarty grudnia. Razem z mężem kończę przygotowywać potrawy, mające pojawić się dziś wieczorem na stole wigilijnym. Jednakże w tym roku będzie dosyć duża zmiana.

Pojawimy się w nieco powiększonym składzie. Oprócz mnie, Nata, Lisy, Kari, Armina, Alexy'ego, ich rodziców oraz moich teściów i szwagierki pojawią się też Kastiel i Arai z córką, Yoshi, oraz Lys i Aiko z synem, Chadem. Tak, nasze dwie pary przyjaciół doczekały się ślubu i dzieci. Ariana urodziła w październiku, a Aiko - w listopadzie.

Lisa na razie śpi spokojnie w swoim łóżeczku na piętrze. W razie czego, wcześniej postawiłam na szafce w kuchni elektroniczną nianię. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Wycieram ręce w fartuch, który mam na sobie, po czym podchodzę, by otworzyć drzwi, nie spodziewając się, że będzie to ten sam gość, co w zeszłym roku.

- Lucas? - mówię, zszokowana.

Chłopiec znowu wygląda na zaniedbanego. Brudne ubrania, czerwona twarz i rączki oraz zapłakana buźka mówią mi, że jego mama się nie zmieniła. Mały natychmiast uczepia się falbanek fartucha. Kucam przed nim i przytulam go.

- Co się stało, kochanie? - pytam delikatnie.

- Mamusia znowu pokłóciła się z wujkiem...

Wzdycham. Podaję chłopcu rękę, którą mały ściska Zaprowadzam go do kuchni, gdzie Nat przygotowuje karpia. Gdy widzi, kto nas odwiedził, natychmiast wyłącza palnik i wyciera ręce w ręcznik, po czym podchodzi do mnie. Patrzy mi w oczy.

- To, co myślę? - pyta.

- Tak - odpowiadam, patrząc na Lucasa.

Chłopiec ciągle trzyma mój fartuch, jakby jego puszczenie wiązało się z tym, że mały stąd zniknie. Przyciągam go do siebie.

- Nie możemy go ot tak zostawić. Pozwólmy mu zostać.

- Oczywiście, że mu pozwolimy.

***

- Teraz wystarczy tylko podpisać - mówi sędzia, podając mi kartkę do podpisu.

Piszę na papierze​ swoje nazwisko, a zaraz po mnie Nat.

- Dobrze - dodaje sędzia, odkładając kartkę. - Od teraz są państwo prawnymi opiekunami Lucasa. Zgadzasz się na adopcję? - pyta chłopca.

- Adopcję? Będę z wami mieszkał? - mówi z nadzieją w swoich ślicznych zielonych oczkach.

- Tak, kochanie - odpowiada Nat, uśmiechając się do małego. - A więc? Zgadzasz się?

Przez chwilę brunet patrzy na nas i nic nie mówi. Jednakże zaraz potem podbiega do nas i mocno nas przytula. Czuję malutkie łezki spływające na moją koszulę. Obejmuję chłopca ramionami.

- Tak - szepce cichutko.

***

- Mamo! - słysząc głos Lucasa, przerywam gotowanie obiadu.

Odwracam się. Do kuchni wbiega przystojny czternastolatek. Wyraźnie jest zmęczony.

- Co się stało? - pytam syna.

- Lisa... nie wiem, co się dzieje... chodź ze mną - chwyta mnie za rękę i ciągnie na zewnątrz.

Docieramy pod ogromną jabłoń na naszej posesji. Widok tam, paraliżuje mnie. Pod drzewem siedzi Lisa, płacząc. Jej biała sukienka w niebieskie kwiatki jest ubrudzona cieknącą z jej noska krwią. Obok niej rosną, a później więdną różowofioletowe kwiaty. Już wiem, co się stało. Augurie, które mam ja, ma także Lisa.

- Lucas - mówię do bruneta. - Przynieś, proszę, wilgotny ręcznik.

- Dobrze - i już go nie ma.

Podchodzę do mojej siedmiolatki i przytulam ją do siebie. Dziewczynka ani trochę się nie uspokaja.

- Spokojnie, kochanie - szepczę. - Już dobrze, mamusia jest obok. Nie płacz, już wszystko dobrze.

Przybiega Lucas z ręcznikiem. Przykładam materiał do noska córki i wycieram krew, która zaraz potem przestaje cieknąć. Brunet wrzuca ręcznik do pralki, a ja biorę córkę na ręce i idę do jej pokoiku. Kładę ją na łóżku, a sama siadam obok.

- Co to było, mamusiu? - pyta dziewczynka.

Podchodzę do okna i zabieram stamtąd jedną roślinę. Znowu siadam na łóżku. Chwytam łodygę.

Najpierw ujrzyj, jaki jest. Potem ujrzyj w myślach swych. Wreszcie wolą skrępuj go.

Chwilę później, na łodydze pojawia się nowy, żywozielony liść. Siedmioletnia blondynka patrzy na niego, zdziwiona.

- To nazywa się Augurie, perełko. Dzięki temu - w tym momencie do pokoju wchodzi Lucas i siada obok nas. - możesz zmienić kolor, kształt lub wielkość jakiejś rzeczy lub roślinki. A jeśli kiedyś będziesz miała w brzuszku dzidziusia, to będziesz mogła sama zdecydować, jak ma wyglądać.

- Ty też tak zrobiłaś? - pyta Lisa.

- Nie. Ja zdałam się na wolę nieba. Dodatkowo, można też się łączyć z Powietrzem, Ziemią, Ogniem i Wodą. W ten sposób na przykład można sprawić, by drewno w kominku dawało więcej ciepła albo zgasić ogień przy pomocy wody.

- Chcę się tego nauczyć - mówi Lucas.

- I ja! I ja! - woła mała.

- Niestety, mój drogi - mówię do zielonookiego. - Tak to nie działa. Tylko dziewczyny i kobiety mają taką zdolność. Oczywiście nie wszystkie.

- A ja? - wtrąca się Lisa.

- Ty, kochanie, masz taką zdolność. Chodź, pomogę ci - podaję jej rękę. - Chcesz pójść z nami? - pytam Lucasa.

- Nie, dzięki, sprawdzę, czy nie ma mnie w łazience - wychodzi z pokoju z nieco urażoną miną.

Śmieję się cicho, po czym wychodzę z Lisą na zewnątrz, uprzednio zabierając chusteczki. Moja własna historia nauczyła mnie, że będą potrzebne. Stajemy pod jabłonią. Zrywam z krzaka róży jeden kwiat i podaję go córce.

- Augurie to kapryśne moce - mówię. - Dlatego należy uważać, aby z nimi nie przesadzić. Gdy ja się uczyłam ich używać, pomogła mi ciocia Kari - uśmiecham się na tamto wspomnienie.

- Ciocia też to ma?

- Oczywiście. Pierwsza rzecz, jakiej mnie nauczyła, to zmiana koloru. Przyjrzyj się uważnie tej róży - mała wytęża wzrok. - Dobrze. Teraz zamknij oczka i wyobraź sobie taki sam kwiat - wykonuje moje polecenie. - A teraz wyobraź sobie, że ta róża zmienia​ kolor na... na przykład jasnoniebieski.

Widzę, jak buzia mojej córki krzywi się z bólu. Chwilę później na róży pojawiają się delikatne niebieskie linie, a następnie cały kwiat przybiera odcień delikatnego błękitu. Z noska Lisy zaczyna cieknąć krew. Przykładam tam chusteczkę i wycieram dwie łzy, które wypłynęły z oczu dziewczynki.

- Możesz być z siebie dumna - mówię. - Róża jest niebieska.

Mała patrzy na mnie, a następnie na kwiat. Uśmiecha się szeroko. Odwraca główkę w lewą stronę i gwałtownie wstaje.

- Tatuś i wujek przyszli! - krzyczy, po czym biegnie w tamtą stronę.

Podnoszę się i słyszę, jak malutka krzyczy "Mam Augurie! Mam Augurie!". Opuszczam ich i wchodzę do domu, do pomieszczenia, które od początku było pokojem gościnnym, ale razem z Natem przemeblowaliśmy go na pokój dla nastolatka. Wchodzę do środka i widzę Lucasa, leżącego na łóżku i słuchającego muzyki. Siadam obok niego.

- Możemy pogadać? - pytam delikatnie.

- Chyba powinniśmy. Ją możesz w ciula robić, ale mnie nie. Dobrze wiem, że ktoś wstrzyknął ci miceaugurie, a potem zrobiłaś dragback. Na internecie jest wszystko, łącznie z historią twoją, taty, cioci Aiko, cioci Arai, wujka Kasa i wujka Lysa.

(aut. Lysander by mnie zabił. Wskoczyło "Łysa" 😂)

Wzdycham.

- To prawda. Ale nie chciałam tego mówić Lisie przy tobie. Jest mała, podobają się jej te moce. Nie chcę psuć jej zabawy.

- Za jakiś czas będziesz musiała jej o tym powiedzieć.

- Wiem. I zrobię to. Ale jeszcze nie teraz.

***

- Mamo, gdzie jest moja biała sukienka!? - słyszę krzyk z pokoju córki.

- W szafie na wieszaku, kochanie - odpowiadam.

Lucas skończył studia i zdobył pracę technika kryminalnego. Natomiast Lisa rozpoczyna dziś naukę w liceum Słodki Amoris. Nie wiem, co ją tam czeka. Ale będę mocno trzymać kciuki, by znalazła przyjaciół. Oraz swoją miłość. Chociaż... ona już znalazła. Chad.

**********

Hejka kochani!

I takim pięknym akcentem kończę "The Diary Of Changes". Wow... jeszcze niedawno dopiero zaczynałam to pisać, a dzisiaj już epilog...

No cóż, mam nadzieję, że się nie nudziliście, czytając tę książkę.

W szczególności chcę podziękować kilku osobom.

foxy_toast - za dosłownie ogrom ciekawych lub pouczających komentarzy, jakimi mnie zasypywałaś 💖
Shiruninia - za śmiech i podpowiedzi przy rozdziałach 💖
Dainadana - za rozmowy dużo komentarzy 💖
MasQ47 - za wiele baaardzo długich rozmów, podpowiedzi przy rozdziałach oraz komentarze 💖
Mojemu przyjacielowi, Dominikowi, za inspiracje i rozmowy na Skype.

Oraz Wam wszystkim, którzy komentowali, gwiazdkowali lub po prostu tylko czytali.

Każde wyświetlenie 👀. Każda gwiazdka ⭐. Każdy komentarz 💬. To wszystko było dla mnie bardzo ważne i bardzo motywowało. Dlatego serdecznie Wam dziękuję.

Mam dla Was jeszcze niespodziankę, ale na nią przyjdzie pora już niedługo.

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy! =^.^=

PS.: W mediach: Nickelback - Photograph

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro