Ω30
Wracał z tortur, które w ostatnim czasie nad wyraz zaniedbał. W ciągu tego całego zamieszania dużo dusz czekało na jego sad.
Wytarł dłonie w biały ręcznik, który chwilę później przybrał czerwoną barwę. Krew miał aż po same łokcie, koszulkę i spodnie. Można by rzec, że pomału wraca do normalności.
Była w tym tylko cząstka prawdy.
Kolejne dni był ospały, leniwy i zgryźliwy. Chciał zamknąć się w pokoju i nie wychodzić z niego tak długo jak się da.
Miał dość papierkowej roboty jaka wiązała się z raportami od królestw, które miał pod sobą.
Cóż, ustrój jaki panował w Piekle był nieco skomplikowany.
Najwyżej była postawiona monarcha, czy Blake, jego przyszła żona i dzieci. Następnie Piekło dzieliło się na poszczególne królestwa, którymi rządziły upadłe Anioły, takie jak wujek Belzebub, królowie którzy koronowali Blake'a. Niżej są małe społeczności demonów, które nie mają konkretnej nazwy. Niektórzy nazywają je Piekielnymi trakcjami, a inni Wioskami krwi. Tam przeważnie mieszkały duszę, czekające na swój przydział.
Są trzy przydziały.
Służysz.
Torturujesz.
Jesteś torturowany.
Pomimo, że większość chce służyć, zdarzają się też tacy którzy torturują i chcą być torturowani. Zabawne istoty.
Dzisiaj powinien spędzić cały dzień na czytaniu raportów od poszczególnych królestw, a zamiast to robić, stara się rozbudzić.
Monotonnie morduje.
Bawi się mocami.
Lata nad czarnym, bezkresnym niebem piekła.
W końcu zdyszany opadł na dach jednej z wieżyczek pałacu. Miał idealny widok na tętniące rozpustą stolicę. Demony bawiły się, piły, pieprzyły i zabijały siebie nawzajem. Takie było piekielne miasto, stolica, a mówią że w reszcie państwa nie jest lepiej.
Wstał i odwrócił się tyłem do stolicy. Teraz patrzył na Szatański Rów.
Na upadłe anioły....kto go tak nazwał?
Rów? Czemu nie szczelina? Albo dziura?
Jest tyle nazw!
Wywrócił oczami. Zmieni tą nazwę.
Z kieszeni spodni wyciągną paczkę fajek. Dawno nie palił, nie miał czasu.
Wziął jedną i pstryknął palcem, na którym automatycznie pojawiła się iskra, z której powstał płomień. Podpalił papierosa i zaciągnął się, nie wypuszczając dymu z płuc.
Ile by dał aby cofnąć czas i zostawić Angel Adams w spokoju.
Teraz zapewne siedziałby z jakąś duszą, ostro ją pieprząc, ojciec siedział by z matką albo w gabinecie, Adam zapewne jarałby Witch Herb, piekielną mieszankę otumaniającą jego zmysły. Wszyscy żyliby swoim życiem.
Westchnął i przechylił głowę do tyłu oddychając siarką pomieszaną z tlenem. Przymknął oczy, co jakiś czas wkładając między usta papieros.
W tym czasie po mieście rozeszło się echo dzwonów.
Dwa długotrwałe uderzenia.
Ktoś atakuje Piekło.
Ktoś miał odwagę zaatakować, jego królestwo i poddanych! Rozejrzał się dookoła szukając sił wroga, ale ich nie było. Nikt nie nadciągał z powietrza ani z lądu. Dopiero po chwili dostrzegł na czarnym niebie tysiące białych kropek.
Wojna pomiędzy złem a dobrem, właśnie się rozpoczęła, a król najzwyczajniej w świecie uśmiechnął się sam do siebie, wyrzucił papierosa, potarł o siebie dłonie i zmaterializował swoją broń aby zaraz potem ruszyć w wir walki wraz z demonami przy boku.
CDN...
Piosenka: Nowhere to run
KOCHAM PAA
PolishNeverMind
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro