Ω23
Szli stąpając blisko siebie, ale nie patrząc sobie w oczy. Nie zaczynając rozmowy, prowadził ją do pałacowej biblioteki. Lubił to miejsce bardziej niż salę treningową, pokój tortur czy własny pokój, w którym przyjmował mnóstwo dziwek przez całe swoje życie.
- Jaka byłam kiedy, no wiesz.... nie byłam sobą? - odważyła się na zadanie nurtującego ją pytania. Pomimo, że nie zawsze była nieświadoma swoich czynów, chciała znać perspektywę osób trzecich. Każdy z nas na jej miejscu też chciałby to wiedzieć.
- Nachalna. - odparł krótko. Mnóstwo razy widział w oczach Adama, sytuację kiedy Angel proponowała mu seks. Obiecał sobie, że będzie jej to wypominał. Nie tylko ze względu na swoją zazdrość, ale też po to aby po prostu jej dokuczyć. Był zazdrosnym facetem, z bonusem w postaci brata podejmującego próby odbicia jego dziewczyny. A właściwie to na razie jeszcze nie jego. Chciałby jednak, żeby tak było.
- Co zrobiłam? - w głowie wyobrażała sobie najgorsze rzeczy.
- Proponowałaś seks Adamowi. - wzruszył ramionami. Chciał udawać, że wcale go to nie rusza, ale prawda była taka że bardzo wiele byłby w stanie oddać, w zamian za taką propozycję od Angel. Pragnął jej i gdyby mógł, to by już taką ofertę wykorzystał. Nie tak jak jego starszy brat. Ale to dobrze, że on się do tego nie dopuścił.
Wyobraziła sobie tę sytuację. Widziała jak stała przed chłopakiem z niegrzeczną propozycją. Potrząsnęła głową i wyrzuciła tę myśl, starając się o niej zapomnieć, co wcale nie było takie łatwe. Powiedziałaby nawet że trudne. Ale... Ciekawe w takim razie dlaczego.
- Coś jeszcze? - odchrząknęła.
- Oprócz tego że rzucałaś się, lewitowałaś i miałaś wyjątkowo cięty język to... niezbyt. - pomachał przecząco głową i wzruszył ramionami. Chciał ukryć, że parę razy próbowano wypędzić z niej demona, który był na tyle silny, że za każdym razem zostawał w jej ciele.
Nie wiedziała czy może mu wierzyć we wszystko co mówi, nie za bardzo ruszało ją to że się rzucała i pyskowała wszystkim dookoła, ale gdzieś w jej głowie zapaliła się czerwona lampka, oznaczająca że prawdopodobnie od tamtego momentu zaczęła się coraz dziwniej zachowywać aby w końcu dojść do tego etapu na którym jest teraz.
- Gratuluję odkrycia kochanie...
Przerażona dziewczyna momentalnie stanęła w miejscu ze zmrużonymi oczami. Przeszły ją ciarki na myśl, że jednak niczego z niej nie wypędzono, a demon wciąż w niej tkwi. Jedyne co jej się nie zgadzało to głos, jaki słyszała. Ten był delikatny, trochę szalony. Należał do niej, jednak ona nie wypowiedziała tego na głos. Ale tak jej się właśnie zdawało.
- Słyszałeś to? - odwróciła się w jego stronę, dokładnie mierząc jego twarz.
- Niby co? - westchnął i również stanął. Patrzył na nią z pogardą, ale gdyby przyjrzeć się bardziej, można by dostrzec na jego twarzy lekko skryty niepokój. W końcu miał udawać niewzruszonego.
- Em... nie nic. Chyba mi się zdawało. - mruknęła po chwili zastanowienia.
- Chciałabyś. - prychnęła.
Niektórym może to się skojarzyć z wewnętrznym wilkiem likantropów, ale w tym przypadku mogłaby marzyć o takim rozwiązaniu. Jej ciemniejsza strona odzywała się nad wyraz głośno i prawdopodobnie to był dopiero początek.
- Gdzie idziemy? - spytała, chcąc zakończyć temat jej urojeń.
- Mam zamiar pokazać ci pałac. - wzruszył ramionami i ruszył dalej do przodu, przez oświetlane pochodniami korytarze. - Zaczniemy od biblioteki. - zerknął na nią z zawadiackim uśmiechem.
- Przystojny, co? Pieprzyłabyś go, przyznaj.
- Zamknij się! - krzyknęła na głos. Młody diabeł odwrócił się w jej stronę ze zdziwioną i rozkojarzoną miną. Nie był pewny
- Wiesz, że to nie do końca normalne? Takie mówienie do siebie? - przechylił głowę w bok, patrząc na nią.
- Nie mówię do siebie. - warknęła. - Po prostu jesteś irytujący i za dużo gadasz. - wyminęła go i ruszyła przodem, nie wiedząc do końca gdzie ma iść. Miała jednak nadzieję, że dogoni ją i zaprowadzi do miejsca jakim jest biblioteka.
Przed nimi był zakręt w lewo, z którego pewnym krokiem wyszedł Adam. W dłoni trzymał książkę w skórzanej oprawie, a na twarzy widniał szelmowski uśmiech, rozjaśniający jego twarz. Zmierzał w ich kierunku z wyprostowaną niczym struna sylwetką. Świetnie się prezentował, był niesamowicie przystojny, może nawet bardziej niż jego młodszy brat? Ciężko zdecydować, obaj są nie przeciętej urody i zabiegają o jedną ziemską dziewczynę.
- Ojciec cię wzywa, podobno chodzi o nieposłuszne dusze. - blondyn hardo spojrzał na Blake'a i posłał mu złośliwy uśmiech. Dopiero teraz dziewczyna mogła zobaczyć, że mężczyźni którzy tak zawzięcie ja adorują, są dość... niemili dla siebie nawzajem.
- Jestem zajęty. - warknął w stronę starszego, dyskretnie patrząc na stojącą po jego prawej Angel.
-Mam wrażenie, że chciałeś ją oprowadzić po pałacu. Pozwól że zrobię to za ciebie.- Adam prześmiewczo skłonił się w stronę brata, który ten zabijał go wzrokiem. - Niedługo wrócę. - po chwili ruszył przed siebie, do gabinetu diabła.
- Nie wydaje mi się. - Imiennik pierwszego mężczyzny na świecie zaśmiał się pod nosem. - To co? Idziemy? - spytał wyciągając w jej stronę zgiętą rękę, którą ujęła i dała się prowadzić.
Była zawstydzona jego obecnością. Pomimo że to nie pierwszy raz kiedy są sam na sam, czuje zawstydzenie, spowodowane jej wcześniejszym zachowaniem. Nie była pewna jego, ale ona nie często składała propozycje seksu innej osobie.
- Ile ten dureń zdążył ci pokazać?- spojrzał na nią z ukosa.
- Jeszcze nic, to miał być nasz pierwszy przystanek. - przełknęła cierpką ślinę.
Chłopak zamruczał pod nosem i uśmiechnął się sam do siebie. Podobała mu się opcja spędzenia z nią dość dużo czasu bez jego młodszego brata. Ruszyli przed siebie co jakiś czas posyłając sobie nawzajem uśmiechy.
- Pójdziemy skrótem. - zwrócił się do niej, patrząc w jej ciemne oczy. Przytaknęła i zagryzła wargę w nadziei, że nie będą iść przez zakurzone i obsypane pajęczynami malutkie korytarze. Chłopak mocniej ścisnął jej dłoń i pociągnął bliżej ściany. Dokładnie rozejrzał się wokół nich, a po chwili złapał za palącą się pochodnię i pociągnął ją w dół, tym samym otwierając stare, zapomniane przez wszystkich drzwi, prowadzące do niesamowicie wielkiej biblioteki.
Było ciemno i nic nie widziała, starała się podążać za nim i nie przewrócić się. Blondyn pędził przed siebie bezlitośnie ciągnąc ją za sobą, aż w końcu wyłonili się z cienia i zaczęła dostrzegać żółtawe światło.
- Jesteśmy. - popatrzył na nią, kiedy ta z zachwytem przypatrywała się wszystkiemu co znajdowało się w dwupiętrowym pomieszczeniu.
- I jak? Podoba ci się? - puścił jej dłoń i odszedł do przodu przez chwilę rozglądając się po bibliotece.
- Jest świetna. - uśmiechnęła się i popatrzyła na niego. Odwróciła wzrok i ruszyła przed siebie ignorując zawzięty wzrok Adama. Patrzyła na każdy obraz znajdujący się na ścianie i palcami delikatnie dotykała złotych ramek, aby potem przejść do następnego i zrobić z nim to samo. Dotarła do obrazu na którym znajdował się młody, czerwonooki blondyn, zapewne miał około dziesięciu lat.
No, a przynajmniej na tyle wyglądał.
- Byłeś uroczym dzieckiem. - przyznała odwracając się do niego twarzą. Jakież wielkie było jej zaskoczenie kiedy znalazła go dosłownie za nią. Nie dzieliło ich nawet pięć centymetrów, a miała wrażenie, że cały czas się do siebie przybliżają. Nie protestowała. Miała wrażenie, że to i tak - prędzej czy później - by się wydarzyło.
- Nadal jestem uroczy. - jego dłoń powędrowała do jej twarzy i zgarnął z niej opadające włosy dziewczyny za ucho. Oblizał wargi i spojrzał na jej usta, zastanawiając się czy kiedy ją pocałuje, ona odwzajemni pocałunek, czy oberwie z liścia.
- Jesteś bardzo pewny siebie, wiesz? - spuściła głowę z uśmiechem. Nie chciała przyznać przed sobą, że jego osoba przyciąga ją nadzwyczaj mocno.
- On też jest kurewsko przystojny.
- Jest. - dziewczyna odpowiedziała sama sobie i nim zdążył spytać się do kogo mówi, ona zmniejszyła odległość między nimi i - ku jego zaskoczeniu - nakryła swoimi ustami jego usta.
Czy był zszokowany jej nagłym zachowaniem?
Owszem, ale cieszył się z takiego obrotu sytuacji.
Przymknął swoje czerwone oczy i przyciągnął ją bliżej, kładąc swoje duże dłonie na jej biodrach. Nie walczyła o dominację w pocałunku, od samego początku wiedziała, że nawet jeżeli by próbowała go zdominować, on by wygrał.
Ruszali się w jednym tempie, jak organizmy w symbiozie.
Oboje nie przerywali, chcąc być coraz bliżej siebie.
Jego ręce zawędrowały pod jej koszulkę i z każda sekundą były coraz wyżej. Nie protestowała, a wręcz przeciwnie. Z każdym zatknięciem jego dłoni i jej skóry przebiegał ją cholerny dreszcz, zdradzający jej uczucia, i to że okropnie ją pociągał. Tracili kontrolę nad swoimi ciałami i umysłami. Mózgi przyćmiewał cień podniecenia, a dusze mieszały się ze sobą, tworząc skomplikowany taniec.
Gryźli swoje wargi na zmianę, aż w jego ustach znalazła się jej cierpka krew. Nie powstrzymywał się i wessał się jeszcze bardziej aż jęknęła i wplątała swoje dłonie w jego blond włosy, mocno za nie ciągnąc. Podobały jej się jego sadystyczne zapędy w takich sprawach.
Od początku, pomału razem dzielili się swoimi chorymi odczuciami, pomimo że między nimi stał Blake, nie pozwalający jej się zbliżyć do Adama, który z każdym dniem coraz bardziej pragnął Angel.
Puścił ją i oderwali się od siebie, nie do końca wiedząc jak się teraz zachować.
On chciał znów ją pocałować, a ona pomału zdawała sobie sprawę co zrobiła.
Pocałowała Adama.
Jeżeli Blake się dowie... oboje mogą szukać sobie wolnych kotłów ze smołą.
Przez chwilę miała myśl, czy od razu nie skoczyć z balkonu.
- Pocałowałaś mnie. - stwierdził śmiejąc się w niebo głosy.
- Aż tak bardzo cię to dziwi?
- Tak, bo do tej pory myślałem, że to Blake pierwszy zasmakuje twoich ust.
I tak było. To Blake pierwszy skradł jej pocałunek, ale nie chciała się do tego przyznać. Może się wstydziła, a może nie miała okazji aby zaprzeczyć słowom Adama. W jej głowie rodził się pomysł z którego była dumna. W końcu mogła odciąć się od Blake'a którego szaleńczość ją przerażała, ale i pociągała w nadnaturalny sposób. Obawiała się że każdy dzień spędzony razem z nim ściągał ją w głębie jego chorej i totalnie pokręconej duszy. Nie chciała się w nim zatracić. Nie wiedziała też do końca co ma zrobić. Obaj ją intrygowali. Adam był jednak zdecydowanie lepszą opcją, niż bipolarny szaleniec, gotowy ją skrzywdzić.
Pomińmy fakt, że ona też nie była do końca normalna.
CDN...
Piosenka: Halsey- Control (Solwed Down)
Kocham Paaa
PolishNeverMind
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro