Ω12
-Żartujesz?- prychnęła pod nosem aby po chwili podnieść opuszczoną głowę i wbić wzrok w jego twarz.
Sprawiał wrażenie poważnego, ale w środku cieszył się jak nikt inny.
-Nie żartujesz...- szepnęła zdając sobie sprawę, że mówi na poważnie. Zacisnęła wargi, tak mocno, że końce pobladły. Ponad rok miała spędzić pod dachem diabła.
Zaniosła się histerycznym śmiechem. Odchyliła głowę w tył przymykając oczy ze złości, bezradności i irytacji.
Patrzył na nią jak zaczarowany.
-Nie zakocham się w tobie. -zacisnęła szczękę, głęboko oddychając. - Jesteś...bezlitosny, okrutny i nienawidzę cię! Ciebie nie da się kochać! Krzywdzisz i nie wstydzisz się tego! Jesteś potworem!- Spojrzała na niego i zassała policzki, widząc jak ogarnia go złość.
- Jestem potworem...- prychnął pod nosem i sarkastycznie zaśmiał się pod nosem. Zabolały go jej słowa. Nic jeszcze tak w niego nie uderzyło jak fakt, że ona go nienawidzi...
Bała się jego czynów. Obawiała się o następne dni, tygodnie oraz miesiące. To coś czego nie potrafi przewidzieć, a jest perfekcjonalistką. Po raz pierwszy zgodziła się na coś, nie znając konsekwencji.
-Chcesz zobaczyć prawdziwego potwora? Dobrze. - złapał jej przed ramie i pociągnął ku górze, zmuszając do wstania.
Brunetka poczuła ukucie w brzuchu. Ponacinany tułów dawał o sobie znać, tak samo jak niepewność płynąca w jej żyłach.
-Myślisz, że masz prawo mnie oceniać? Gówno o mnie wiesz Angel. Nie znasz mnie.- warczał nawet na nią nie patrząc.
Po prostu kroczył szybkim i pewnym siebie krokiem, ciągnąc za sobą nienadążającą dziewczynę, która za jego plecami prawie potykała się o własne nogi.
Wyszli na jeden z dziedzińców pałacu.
Na środku idealnie ustawionej terakoty stała blada i pobita kobieta, która ledwo stała na nogach i zapewne gdyby nie dwójka uzbrojonych strażników, którzy ją podtrzymują upadłaby na kolana nieprzytomna.
-Wiesz co mogę jej zrobić?- trzęsącą się dłonią wskazał na ledwo istniejącą duszę.
Na jego twarzy odbijało się szaleństwo. Był nieokiełznany.
Angel podniosła na niego oczy ze strachem wpatrując się w księcia.
-Nie rób jej krzywdy. - przecząco i błagalnie pomachała głową starając się odgonić go od pomysłów, które roiły się w jego głowie.
-Blake proszę...- jej głos załamał się, a po policzkach popłynęły pierwsze łzy.
- Nazwałaś mnie potworem. Udowodnię ci, że masz całkowitą rację ! - puścił jej przedramię i przekręcił się w koło utrzymując dłońmi równowagę. Zatrzymał się na przeciw brunetki i zaśmiał się cynicznie.
-Przetnijcie ją...- jego wyraz twarzy całkowicie się zmienił. Głośno oddychał i mocno zaciskał zęby. Wyglądał jak wściekły pies, który zaraz miał się na kogoś rzucić.
Młoda kobieta, która usłyszała wyrok zaczęła łkać i szarpać się ze strażnikami kiedy ci wiązali jej ręce grubym, szorstkim sznurem, który podrażniał jej ręce z każdym jej ruchem.
Koło nich pojawiły się dwa pale, z których zwisały dwa sznury. Służyły one do przywiązania nóg skazańca.
-Co?! Blake błagam oszczędź ją! -rzuciła się na księcia z malutkimi pięściami. -Powiedz im coś!
Krzyczała kiedy mężczyźni przywiązani kostki kobiety. Była ona natomiast w pozycji do góry nogami, tak aby krew spłynęła do głosy. Jeden ze strażników chwycił postrzępioną zapewne tępą i ubrudzoną od czyjeś krwi piłę. Drugą stronę uchwytu podał koledze i stanęli gotowi do tortur.
-Masz rację jestem bezlitosny. - zrobił z ust dzióbek, aby potem zamienić go w surową minę.
-Szybciej! - warknął na swoich poddanych, a oni zaczęli przeciąć duszę na pół.
-Zostawcie ją! - Brunetka obrzuciła chłopaka pełnym bólu i złości wzrokiem aby potem pobiec w stronę krzyczącej dziewczyny...
Angel miała gęsią skórkę na całym ciebie słysząc ten sam, monotonny krzyk, który rozcinał powietrze.
Szarpnęła jednego z facetów chcąc odciągnąć go od piły. On natomiast nie reagował i wykonywał rozkaz, który wydał mu jego pan.
-Dajcie jej spokój słyszycie! Starczy już! - dziewczyna będąca tak blisko miejsca tortur poczuła na twarzy ciepły trysk krwi, oznaczający, że piła natrafiła na jeden z ważnych organów.
Blond włosa kobieta krzyknęła jeszcze głośniej.
-Proszę zostawcie ją....- zalana łzami i krwią Angel wyrzuciła ręce w górę. Wytarła hurtowo lecące łzy o dłoń i znów gorzko załkała.
-Proszę...- odwróciła wzrok na księcia piekła i przełknęła ślinę, głęboko oddychając.
-....przerwij jej cierpienia, a w zamian....- ostatni raz spojrzała na torturowaną.-...dostaniesz mnie. - szepnęła w końcu znosząc się jeszcze większym płaczem i drgawkami.
Tego obrazu nie usunie z pamięci już nigdy.
-Stop.- powiedział od razu, pokazując dłonią aby słudzy przestali.
Spojrzał z powagą na dziewczynę i z ust stworzył wąską kreskę na jego twarzy.
-Odwiązać. - powiedział cały czas patrząc na Angel.
-Oddasz mi się? Dobrowolnie?- z szoku podniósł prawą brew.
-Tak. Tylko niech już nie cierpi. -odparła z lekką niepewnością.
-Przyprowadźcie ją do mnie. - wskazał na przeciętą do połowy duszę.
Dwaj mężczyźni bez zbędnego odwlekania rzucili kobietę przed jego obliczę. Odszedł na parę kroków od przerażonej dziewczyny ,a podszedł do duszy.
-Znaj moją łaskę...umrzesz nie doświadczając innych tortur.- z pochwy przymocowanej przy jego boku wyciągnął dość spory sztylet. Zamachnął się i przeciął tętnicę kobiety.
Brunetka nie zdążyła zareagować, a martwe po raz kolejny ciało opadło na podłogę, plamiąc ją czerwoną krwią.
-Nie o to mi chodziło! - rzuciła się na niego bijąc jego klatkę piersiową, kiedy schował broń.
- Tak bardzo cię nie cierpię! Nie zasługujesz na życie...na nic nie zasługujesz!- przerażona dziewczyna zatrzymała się w połowie kolejnego ataku na księcia.
Była zdesperowana. Cały czas przed oczami miała trupa, który wpatrywał się w nią oczami pełnymi bólu.
Jej urywany oddech zamarł.
A ona sama wtuliła się w młodego diabła.
Był zaskoczony jej ruchem. Sądził, że ucieknie, zemdleje, wpadnie w histerię. I istotnie wpadła w nią, ale nie przyszło mu do głowy, że przytuli się do niego.
- Jesteś...nie zrównoważony psychicznie!- niespodziewanie oderwała się od niego, mając w oczach pretensje. -Miałeś ją oszczędzić!
-Kazałaś mi abym zakończył jej cierpienia.-wzruszył ramionami.
-Ale miała przeżyć! - krzyknęła w jego twarz.
-Cierpiałaby bardziej....zabierzcie ciało.-zwrócił się do sług, a dziewczynę złapał za nadgarstek i z powrotem zaprowadził ją do swojej komnaty.
-Czemu nie mogę iść do swojego pokoju?- spytała z wyczuwalną pretensją w głosie.
-Widziałaś trochę drastyczne sceny, masz słabą psychikę nie powinnaś teraz przebywać sama.-mówił nawet na nią nie patrząc.
-Mam ci przypomnieć kto kazał torturować tą biedną kobietę?
-Wiem co zrobiłem.- wzruszył ramionami.
Na tym ich dość emocjonalna rozmowa zakończyła się aż do zamknięcia przez Blake'a ciężkich drzwi jego pokoju. Uśmiechnął się na widok dziewczyny w jego łóżku.
Martwiło go natomiast to, że nie odzywała się od niego. Leżała skulona na pościeli, głęboko oddychając.
Chciała usunąć obraz konającej kobiety sprzed swoich oczu. Nadal czuła jej wzrok na sobie kiedy ta wydała ostatnie tchnienie.
-Co zrobiła? - spytała ledwo słyszalne.
Wydedukowała, że do piekła trafiają tylko te osoby, które zawiniły. Ta kobieta zapewne też nie była święta, ale to nie znaczy, że musiał ją aż tak bardzo krzywdzić.
-Zabiła swoje dzieci z zimną krwią. - odparł siadając na drugim krańcu łóżka. Wpatrywał się w jej plecy poszukując jakiś dziwnych zachowań w jej ciele.
-Angel...Angie...
Odpowiedziała mu cisza. Jedyne co zobaczył to przejście przez jej ciało gęsią skórkę.
- Zasłużyła na to. Zabiła cztery niewinne istnienia.
-A ty ile razy zabiłeś kogoś niewinnego? - jej zły głos przeszył powietrze pokoju.
-Wiele razy...przestałem liczyć w III wieku.- westchnął.
-Więc jaka kara spotkałaby ciebie?
-Jestem przyszłym diabłem, nie dostaje kar.- jęknął kładąc się na łóżku, nadal wpatrując się w jej plecy.
-No tak. Potrzebujesz specjalnej troski...- warknęła tak cicho, że gdyby nie miał wyostrzonych zmysłów niczego by nie usłyszał.
-Uważaj na słowa. Nadal mam prawo zrobić ci krzywdę Adams.
-W snach byłeś inny...-załkała.
-Pamiętasz je?- zdziwiony podniósł się na przedramionach.
Ta w odpowiedzi tyko pokiwała twierdząco głową.
-Teraz to wszystko ma sens. Pojawiałeś się w moich snach, abym się do ciebie przyzwyczaiła.
-Owszem. -przyznał wstają z łóżka i podszedł do jednej z szaf. Wyciągnął czyste, damskie ubrania. Były dość zwyczajne jak na miejsce ich przebywania.
-Przebierz się. Jesteś cała we krwi.- rzucił w nią ubraniami, a ta powoli podniosła się z łóżka.
Z jego ust te dwa zdania brzmiały okropnie. Jak rozkazy wydawane w wojsku...
Nie sprzeciwiała mu się. Jej samej dokuczała krew znajdująca się na jej ubraniach jak i na twarzy.
Wolnym krokiem weszła do pomieszczenia, które zapewne było łazienką. I nie myliła się.
Stanęła na przeciw bogato zdobionego lustra, wysadzanego diamentami i złotem. Stała tak chwilę nie dowierzając, że osoba, którą widzi w lustrze to ona.
W niektórych miejscach miała popękane naczynka. Policzki były zapadnięte, oczy matowe i opadające w dół, pokazujące jak bardzo jest zmęczona po zaledwie siedmiu dniach spędzonych pod ziemią. Usta były spierzchnięte, ale różowe. Nos zaczerwieniony od płaczu. Nie wspominając oczywiście o tej ohydnej krwi.
Przeszły ją ciarki.
Rozegrała się i nie patrząc na swoje poturbowane, ponacinane i skrzywdzone ciało. Weszła pod prysznic i puściła wodę.
Spuściła głowę patrząc jak z jej ciała spływa szkarłatna krew. Jej oddech przyśpieszył. Zagryzła wargę, starając się znów nie rozpłakać.
Podniosła brodę czując ciepłą wodę zmywającą brud z jej ciała. Przejechała dłońmi po włosach zgarniając brudną wodę na końcówki włosów, a potem do brodzika.
Myła się dość długo jak na jej osobę. Chciała zmyć z siebie wszelkie emocje. Zostać z nich wyprana~ tak jak Blake.
Wytarła się pierwszym lepszym ręcznikiem jaki znalazła w szafce. Następnie stopniowo zaczęła ubierać na siebie ubrania, które nie wiadomo skąd chłopak miał w szafce.
Wisiały na niej jak stare szmaty, chociaż wyglądały na drogie. Zdecydowanie schudła.
Straciła na wadze może dlatego, że ostatnio niczego nie miała w ustach, a jedyne co utrzymywał ją przy życiu to moc przesyłana z wnętrza ciała księcia wprost w nią.
Ostatni raz przemyła twarz i wyszła z pomieszczenia z nowym celem jaki sobie obrała.
- Nie będę z tobą spać.- powiedziała kiedy zobaczyła rozłożonego na łóżku bruneta.
-Więc ja będę spać z tobą. -wzruszył ramionami.
Zmierzyła go wzrokiem i bez słowa ruszyła w stronę drzwi.
Ręce oparła o powłokę, a nogami zaparła się ziemi. Próbowała je popchnąć parę razy, ale każda jej próba kończyła się fiaskiem.
-Otwórz drzwi. - założyła ręce na piersi...
-Nie.- podniósł delikatnie podbródek do góry patrząc na jej zawziętą minę. Lubił ją taką poważną...
- No nie wierze...- zaśmiała się bez krzty radości. -...masz je otworzyć!
- Jesteś moją własnością. Nigdzie nie pójdziesz bez mojego pozwolenia. - wstał z łóżka i patrzył na jej reakcje kiedy pomału się do niej zbliżał.
-Zawrzyjmy układ. - westchnął stając na przeciw niej. Prawie dotykali się klatkami, czując jak jedno oddziałuje na drugie.
-Jaki układ? - podniosła brodę do góry patrząc wprost w jego oczy.
-Zmniejszymy ilość dni z 600 na....
-Zero?- spytała z nadzieją.
-Nie.- odparł śmiejąc się pod nosem.- ...na 400.
- Za długo. Dwieście dni.
-Czterysta.
-Dwieście pięćdziesiąt.
-Czterysta pięćdziesiąt.
-Trzysta.
-Pięćset.-uśmiechnął się widząc jej zirytowaną minę.
-Cholera z tobą! Czterysta.- powiedziała nie zdając sobie sprawy, że chłopak osiągnął to co chciał.
-Zgoda. - przyznał z uśmiechem.
-Idioto! Zrobiłeś to specjalnie! - wykrzyknęła uderzając go w ramię niemal z całej siły jaką posiadała.
-Wiesz, że mogę ci oddać?- posłał w jej stronę ironiczny uśmiech.
Wraz z wypowiedziami słowami, ona zaprzestała ataku.
- Więc masz 400 dni aby się we mnie zakochać....- odwrócił się do niej plecami i podszedł do fotela, na który potem usiadł.
-...jeżeli nic do mnie nie poczujesz, wypuszczę cię i nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
-A jeżeli się zakocham?
-Czyli dopuszczasz taką opcję?-zadowolony posłał jej perlisty uśmiech.
-Nie kretynie, chce wiedzieć na czym stoję.- wywarczała, patrząc na niego ciemnymi od złości oczami.
-Jeżeli się zakochasz zostaniesz tutaj, ze mną i wyjdziesz za mnie.
Zacięła się szukając odpowiedzi w głowie.
Jeżeli się nie zgodzi zostanie w piekle już zawsze. Ale jeżeli przystanie na taką propozycję, spędzi ponad rok w jego towarzystwie po czym wróci do domu.
Zdecydowała od razu kiedy złożył jej propozycję , więc po chwili po prostu szepnęła odpowiedź nie odrywając wzroku od księcia.
CDN...
Piosenka: Shawn Mendes - Mercy
KOCHAMM PAA
PolishNeverMind😈
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro