Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Ucieczka przed problemami


- Że... CO KURWA?! - zawołał Dabi, podchodząc szybkim krokiem do biednej dziewczyny, jeszcze bardziej przerażonej przez fakt, że Touya szedł w jej stronę z taką miną, jakby zamierzał jej coś zrobić... Zatrzymał się jednak tuż przed nią, i, jak na razie, nic jej nie zrobił.

- Dabi... - powiedział cicho Hawks, chcąc go upomnieć i uspokoić. Touya jednak nie zwracał na niego uwagi.

- Co to ma niby znaczyć?! - zawołał Dabi.

- No... Ja... Mój dar... Przez niego... Możecie... Hawks mógł... - dziewczyna wciąż mówiła niepewnie i się jąkała.

- No wyduś to wreszcie z siebie! - zawołał Dabi.

- Dabi! Daj jej spokój! - zawołał Hawks, tym razem znacznie głośniej. Touya wreszcie na niego spojrzał.

- Ja mam dać jej spokój? Ty słyszałeś, co ona powiedziała? - spytał Dabi.

- Przez mój dar Hawks mógł być w stanie zajść w ciążę! - zawołała wciąż przestraszona dziewczyna. Dabi spiorunował ją wzrokiem, po czym szybkim krokiem skierował się w jej stronę.

- Zabiję cię za to! - zawołał, wściekły.

- Dabi! - zawołał Hawks. Na próżno jednak, na jego kochanka obecnie nic nie działało. Był wściekły, a wściekły Dabi robił się trochę...nieprzewidywalny. Hawks musiał go wtedy pilnować, tak jak teraz.

Bohater wiedział, że system moralny złoczyńcy wygląda trochę inaczej niż przeciętnego człowieka i Dabi praktycznie cały czas kontroluje siebie i swoje reakcje, tylko dla niego nie było problemem kogoś skrzywdzić, stąd Hawks nie mógł być pewien, co Dabi zaraz odwali w związku z tą biedną, przestraszoną dziewczyną.

Bohater zacisnął dłonie w pięści. Nie mógł zatrzymać Dabiego siłą, nie mógł nawet się podnieść, bo wciąż bolał go brzuch. Hawks postarał się zatem skupić i posłał w stronę złoczyńcy jedno ze swoich piór. Wfrunęło ono pod koszulkę Dabiego, po czym bohater "zatrzymał" pióro, żeby tym samym zatrzymać swojego kochanka. - Touya! - krzyknął przy tym.

Zaskoczony Dabi, przestał się wyrywać. Odwrócił się i spojrzał zdziwiony na Hawksa. Bohater także był zaskoczony swoją impulsywną reakcją. Dabi w tajemnicy zdradził mu swoje prawdziwe dane, w tym imię, a Hawks odwdzięczył mu się tym samym. Obiecali sobie jednak, że nigdy nie zdradzą nawzajem swoich imion publicznie, dotrzymają tajemnicy...

Bohater obiecał Dabiemu, że nie wypowie jego imienia nigdy, jeśli tylko nie będą sami. To samo obiecał mu złoczyńca. A on teraz złamał tą obietnicę...

Tyle że Dabi był wściekły, denerwował się i chciał się wyżywać na biednej dziewczynie, zamiast zastanowić się nad tym, co dalej, i pomóc chociaż Hawksowi. A on także nie czuł się najlepiej, psychicznie i fizycznie. Wciąż źle się czuł, "chorował" od kilku dni, w dodatku teraz dowiedział się, że jest w ciąży! Jest mężczyzną i jest w ciąży! Żaden facet raczej nie spodziewa się czegoś takiego, dla niego więc cała ta sytuacja była jeszcze trudniejsza, a Dabi swoim zachowaniem nie pomagał.

Bohater wiedział, że złamał jedną z ważniejszych obietnic, jakie sobie złożyli, ale był niemniej przejęty, zdenerwowany, zdezorientowany, zestresowany i zmartwiony tym wszystkim niż Dabi. I miał prawo też się trochę zezłościć. Miał cholerne większe prawo ,żeby się kurwa zdenerwować niż Dabi!

Wciąż przestraszona dziewczyna tylko przyglądała im się w ciszy. Oni obaj zmierzyli się spojrzeniami. Dabi był po prostu zaskoczony, a Hawks zdenerwowany, ale powstrzymywał się na tyle, że na jego twarzy widać było tylko wyraz irytacji. Później jednak nic więcej Hawks nie powiedział. Skulił się, bo poczuł kolejną falę mdłości. Jęknął głośno, opierając głowę o rękę podpartą na muszli klozetowej. Dabi natychmiast rzucił się z obawą w jego stronę.

- Hawks! Co się dzieje?! - zawołał. W mgnieniu oka uklęknął na podłodze, przy swoim kochanku. Położył mu rękę na plecach, żeby Hawks czuł jego obecność, żeby bohater wiedział, że nie jest sam. Keigo jednak nie odpowiedział. Nie zdołał. Hawks gwałtownie poderwał się i po raz kolejny zwymiotował do toalety. Trwało to kilka chwil, nim w końcu skończył.

Dziewczyna wciąż stała w drzwiach. Nie była pewna, co powinna zrobić, więc postanowiła poczekać, choć czuła się tutaj wyjątkowo nie na miejscu. Czuła się jak ktoś obcy. Wszyscy w Lidze doskonale wiedzieli, że Hawks i Dabi są parą, i że bohater ostatecznie przeszedł na ich stronę. Ta dwójka była kochankami, wszyscy tutaj ich akceptowali i doskonale wiedzieli o ich związku. Dziewczyna czuła zatem, że to ich chwila. Była intruzem w ich prywatnej przestrzeni, ale nie za bardzo wiedziała, co powinna zrobić, więc po prostu stała w miejscu ze spuszczonym wzrokiem.

Oni nawet nie zwracali na nią uwagi. Dabi klęczał przy biednym Hawksie i przyglądał mu się ze smutkiem i troską. Wreszcie Hawks skończył wymiotować i wyprostował się. Dabi natychmiast uszykował i podał mu papierowy ręcznik. Bohater zabrał go od niego z wdzięcznością. Wytarł usta, podczas gdy złoczyńca przyglądał mu się w ciszy.

Potem Hawks wyrzucił ręcznik i wyciągnął rękę, żeby spuścić wodę w toalecie. Dabi szybko zrozumiał, co jego kochanek chce zrobić, i go uprzedził. Wstał i spuścił wodę, żeby Hawks nie musiał się męczyć. Keigo spojrzał na niego z wdzięcznością. Nadal źle się czuł i był zdenerwowany, ale w tym momencie cieszył się, że ma przy sobie swojego ukochanego Touyę i może liczyć na jego pomoc. Hawks westchnął, przecierając zmęczoną twarz dłonią.

- Mogę dostać trochę wody? - spytał. Dabi podniósł się, żeby pójść po coś dopicia, ale zatrzymała go tamta dziewczyna.

- Poczekaj! - zawołała. Dabi spojrzał na nią zaskoczony. Zdążył już zapomnieć, że ona tam jest. - Ja pójdę po wodę. Chociaż tak wam... pomogę. A wy... może lepiej odpocznijcie, albo porozmawiajcie - dodała, po czym zniknęła za drzwiami, i już po chwili wyszła z ich pokoju. Dabi ponownie kucnął przy Hawksie.

- Przynajmniej do tego się przyda - wymamrotał cicho złoczyńca. Bohater podniósł na niego zmęczone spojrzenie.

- Touya... Przepraszam, że nazwałem cię tak przy niej - powiedział cicho Hawks. Dabi natychmiast go objął. Usiadł tak, że bohater znajdował się pomiędzy jego nogami, i obejmował swojego ukochanego.

- Keigo, nie masz za co przepraszać. To ja przepraszam ciebie, za moje zdenerwowanie - odparł Dabi. Następnie pocałował go we włosy. - Naprawdę przepraszam - dodał nieco ciszej. Kiedy odsunął się od bohatera, ten spojrzał na niego. Ich twarze były bardzo blisko siebie.

- Nic się nie stało, tylko... Nie rób tak więcej. Proszę cię, zachowaj spokój. Ja jestem tym wszystkim przerażony, i potrzebuję twojej pomocy, a złość nie jest ani trochę pomocna - powiedział Hawks. Dabi skinął głową. - Mogę na ciebie liczyć? - zapytał bohater.

- Oczywiście - odparł Dabi. Położył dłoń na policzku Hawksa, a bohater wtulił się w nią, czując bijące z niej, przyjemne ciepło. - Ze wszystkim sobie poradzimy, będzie dobrze - dodał złoczyńca, czym chyba zaskoczył ich oboje.

To zwykle Hawks używał takich słów i pocieszał oraz dodawał otuchy i sił Dabiemu. Bohater był jednak wdzięczny swojemu kochankowi, że ten wykazał się taką troską, czułością i spokojem, i też potrafił zadbać o Hawksa, kiedy ten potrzebował jego pomocy i wsparcia. Dabi był cudowny, nikogo lepszego nie mógł sobie wyobrazić. Hawks kochał go całym sercem i wiedział, że złoczyńca jest wspaniały, dla niego miał piękną osobowość i piękną twarz, był kochany i idealny, pod każdym względem. I za to wszystko Hawks go kochał.

Bohater uśmiechnął się blado do swojego kochanka. Dabi pozwolił mu się objąć, i już wkrótce Hawks zarzucił mu ręce na szyję i wtulił w jego klatkę piersiową. Już samo to wystarczyło, żeby bohater poczuł się znacznie lepiej. To, co zadziało się przed momentem, to, czego się właśnie dowiedzieli, w jednej chwili wywróciło życie ich obojga do góry nogami, ale przynajmniej wciąż mieli siebie i mogli być dla siebie wsparciem, tak jak teraz. Obaj byli przerażeni, ale byli przekonani, że razem przez to przejdą i wspólnie poradzą sobie jakoś z tym wszystkim.

~*~

Hawks westchnął cicho, ze smutkiem, na wspomnienie tej chwili. Wtedy obaj byli przerażeni tym wszystkim, załamani. Wiedzieli, że sobie razem poradzą, ale nie mieli jeszcze żadnego planu działania, nie mieli pojęcia, co powinni zrobić.

A mimo to doskonale sobie z tym wszystkim poradzili. Mieli dla siebie bardzo mało wspólnego czasu we trójkę, zanim Dabi zginął, ale przez tych kilka tygodni po narodzinach Hikariego byli kochającą się, szczęśliwą rodziną. Dziwną rodziną, bo złożoną z jednego z czołowych bohaterów, jednego z czołowych złoczyńców, i ich sekretnego dziecka.

Ale pomimo tego wszystkiego, byli naprawdę zadowoleni, szczęśliwi, zakochani w sobie, dzielili też miłość do ich wspólnego dziecka, owocu ich związku. I to wszystko zostało bezceremonialnie zniszczone przez społeczeństwo bohaterów. Nie dość im było, że złamali życie Dabiemu i wielu innym ludziom, Shigarakiemu, jemu samemu (pracowanie jako prawa ręka komisji i bycie ich psem na każde zawołanie nie było zbyt fajne, delikatnie mówiąc). Nie wystarczyło im to wszystko, musieli niszczyć życia ludziom dalej, tak więc zniszczyli całkowicie życie Touyi, Shigarakiego i innych złoczyńców, mordując ich.

A on, Hawks? Został sam, zdany tylko i wyłącznie na siebie, z małym dzieckiem! Nie mówiąc o Hikarim, który już na samym początku swojego życia, mając zaledwie kilka miesięcy, miał złamane życie! Jeden jego rodzic nie żył, zamordowany w okropnej, okrutnej wojnie bohaterów ze złoczyńcami, a jego drugi ojciec był jego jedyną ostoją.

Ale Hawks nie mógł mu obecnie zapewnić normalnego życia. Keigo udawał martwego, musiał przeprowadzić rewolucję w społeczeństwie, i do tego wychować dziecko. I KURWA TO WSZYSTKO MUSIAŁ ZROBIĆ ZUPEŁNIE SAM, OPIEKUJĄC SIĘ DO TEGO I WYCHOWUJĄC MAŁE DZIECKO. A WSZYSTKO PRZEZ TO JEBANE SPOŁECZEŃSTWO I JEBANYCH BOHATERÓW.

Wspomnienie tamtych chwil, kiedy dowiedzieli się, że zostaną rodzicami, jednocześnie pokrzepiło go i załamało. Dziwna mieszanka. Po prostu, z jednej strony, poczuł się odrobinę lepiej, kiedy przypomniał sobie Dabiego, jego porywczość, ale i opiekuńczość, i to, jak złoczyńca go kochał i troszczył się o niego. To go w pewien sposób pocieszyło i pokrzepiło, dodało mu otuchy.

Jednak z drugiej strony, Hawks poczuł bolesne ukłucie w sercu na myśl, o wszystkich tych osobach, które wtedy mu towarzyszyły, w tym o Dabim. Oni już od dawna nie żyli, a on był zupełnie sam z tym wszystkim. Co więcej, wtedy był przerażony i rozpaczał nad ich losem. Nie miał pojęcia, jak dalej pociągnie tą podwójną grę, jak będzie nadal udawał szpiega bohaterów i grał na dwa fronty dla Ligi Złoczyńców? Jednocześnie ukrywając ciążę i dziecko? Keigo czuł dziwny smutek na myśl, że wtedy martwił się takimi rzeczami, mając przy sobie bliskich, w tym przede wszystkim Dabiego.

Wtedy był zupełnie inną osobą i znajdował się w zupełnie innej sytuacji. Teraz było znacznie gorzej niż wtedy, a był zdany tylko i wyłącznie na siebie samego.

~*~

Hawks stchórzył i wreszcie uciekł z pokoju "Dabiego", zanim znalazł cokolwiek, co mogłoby mu się jakoś przydać. Wiedział, że drugi raz będzie mu znacznie trudniej wejść tam i przeszukać wszystkie rzeczy, w poszukiwaniu kontaktu do Girana, jednak teraz spychał te myśli na skraj swojej podświadomości, nie chciał teraz się nad tym zastanawiać i męczyć z tym.

Po prostu uciekł z pokoju, bo czuł, że jeżeli zostanie tam choć trochę dłużej, to dostanie jakiegoś ataku paniki, zacznie się hiperwentylować i się udusi. Im dłużej przebywał w tym pokoju, tym bardziej miał wrażenie, że ściany zaczynają się do niego niebezpiecznie zbliżać, że pokój wokół niego wiruje, jak karuzela... Zbyt wiele emocji i wspomnień wiązało się z tamtym miejscem, więc Hawks w końcu stamtąd uciekł.

Zamknął drzwi do pokoju z hukiem, po czym odwrócił się i oparł się o nie plecami. Zjechał powoli niżej, czuł, jak z bezsilności uginają się pod nim kolana. Zasłonił dłońmi twarz. To było dla niego zbyt wiele, pobyt w tamtym pokoju był zbyt trudny... I właśnie w tym momencie, będąc zupełnie załamanym, usłyszał płacz dziecka.

No tak. Jak pizgłem drzwiami niczym All Might na sterydach, to co się dziwić, że go obudziłem - pomyślał. Mimo wszystko Hawks szczerze kochał Hikariego. Po części dlatego, że widział w nim Dabiego, swoją nieżyjącą już miłość, ale głównie dlatego, że po prostu kochał swoje dziecko. I dzięki tej miłości był w stanie w sobie odnaleźć na tyle sił, żeby podnieść się i szybko zjawić się w pokoju Hikariego.

Malec głośno płakał w swoim łóżeczku. Hawks słyszał to od samego początku dzięki elektronicznej niani i swoim piórom, które zostawał zawsze przy dziecku, aby "pilnować" go, nawet na odległość. Kiedy tylko zjawił się w pokoju dziecka, usłyszał, że malec płacze wniebogłosy. Pewnie przestraszył go bardzo ten hałas - pomyślał Hawks. Poczuł się winny, ze tak bardzo wystraszył ich dziecko. Szybko wyciągnął do niego ręce i wyjął chłopca z dziecięcego łóżeczka. Przytulił go do siebie i zaczął lekko kołysać, jednocześnie odzywając się do synka cichym, delikatnym, spokojnym głosem, żeby go uspokoić.

- Ciiiiiśś... Nie płacz, malutki... Spokojnie Hikari... Już dobrze... Już wszystko dobrze... - powiedział, wtulając w siebie chłopca. - Już wszystko dobrze. Po prostu głupiego tatusia trochę poniosło - dodał.

Chłopiec zaczął się już uspokajać. Obecność jego taty, ciepło jego ciała, bicie jego serca, wszystkie te znajome mu rzeczy sprawiły, że Hikari na powrót poczuł się bezpiecznie, stopniowo uspokajał się i wyciszał. Hawks uśmiechnął się lekko, choć był to dość smutny uśmiech. Widok jego uradowanego, bezpiecznego, spokojnego synka go cieszył, ale wciąż w jego sercu pozostawała krwawiąca rana po utracie bliskich oraz ukochanego.

W końcu chłopiec zupełnie się uspokoił i na powrót zasnął. Hawks jednak nie odłożył go już do łóżeczka, trzymał go cały czas na rękach. Chodził spokojnie po pokoju, delikatnie kołysząc śpiącego Hikariego.

W ten sposób Hawks mógł się zająć czymś innym i odwlec od siebie myśli o tym, co powinien zrobić. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał wrócić do pokoju Dabiego, żeby poszukać kontaktu do Girana, jednak jak na razie wolał odwlekać od siebie to wszystko. Wolał skupić się chwilowo na swoim synku, na Hikarim. Mógł po prostu odłożyć chłopca, zostawić przy nim jak zwykle swoje pióra i elektroniczną nianię i pójść załatwić to, co powinien zrobić. Ale teraz nie był jeszcze w stanie tego zrobić. Potrzebował od tego chwili przerwy, a w momentach, w których tracił wszelkie siły do działania, wiarę w siebie, i ogólnie nie miał chęci do życia, Hikari był tym, co dodawało mu sił i otuchy do dalszej walki, dlatego teraz chciał choć przez chwilę dłużej pobyć ze swoim ukochanym synkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro