Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Gdy weszliśmy Alex się w końcu odezwała a ja zamknąłem drzwi.

Alex - My chcieliśmy cię bardzo przeprosić, że się od ciebie oddaliliśmy. Nie chcieliśmy tego - powiedziała tak jak ćwiczyliśmy.

- Ja też chciałem przeprosić. W końcu jesteśmy rodziną, a rodzina powinna się wspierać i sobie pomagać - powiedziałem tak jak było w planie wchodząc w głąb domu.

Trixie - Serio, nie spodziewałam się,
że jeszcze do mnie wrócicie. - Była jeszcze w lekkim szoku - Zaraz kogoś przyprowadzę. - Dodała idąc na piętro ,,i na to właśnie liczę'' pomyślałem siadając na kanapie.

Po piętnastu minutach widzieliśmy mistrza śmierci we własnej osobie.

Sam, stał ubrany w luźny, czarny dres. Wyglądał jakby dopiero wstał, tak samo jak Trixie. Dziwne, że oni tak do późna śpią.

- Czyli to ty jesteś Sam, zgadza się? - musiałem się upewnić, czy przypadkiem nie podrobiła go na jakiegoś gościa, kto wie...ona do wszystkiego jest zdolna.

Sam - Tak jestem Sam a ty.. - Przerwałem mu.

- Morro - podałem mu rękę. Uścisnął ją i poszedł przywitać się z Alex, którą świetnie znał, przynajmniej tak mi się wydaje. W końcu przesiedzieli ze sobą jakiś czas, musieli się jakoś zakolegować.

- Alex, chodź na chwilę - poprosiłem dziewczynę, a ta podeszła do mnie. Powiedziałem jeszcze że wychodzimy na minutkę z domu i wyszliśmy.

Na zewnątrz...

Alex - Co chciałeś, że musieliśmy wychodzić z domu?

- Mówiłaś, że Sam tak naprawdę nie chce być zły, tak? - Pokiwała twierdząco głową - W takim razie ty zajmiesz czymś Trixie a ja z nim pogadam. Musimy mu w końcu uświadomić po której powinien być stronię - dodałem.

Alex - Tak, ale jak ty niby chcesz tego dokonać, on cię w ogóle nie posłucha, znaczy tak mi się wydaje. On raczej tylko mnie posłucha - powiedziała

- Jakoś go przekonam... - Przerwała mi.

Alex - To ja raczej powinnam z nim porozmawiać, inaczej nici z naszego planu. - Nie miałem zamiaru się z nią sprzeczać bo wiedziałem, że miała rację. Co ja bym mu powiedział, skoro go prawie w ogóle nie znam?

- W takim razie razem z nim pogadamy - Zaproponowałem po chwili namysłu. To był lepszy pomysł, niż gdyby rozmawiała z nim sama. Zawsze to coś powiem, aby zmienił swoją decyzję. A razem mamy więcej szans na jego zmianę decyzji, i to jest właśnie najlepsze.

Alex - Tak, to też jest dobry pomysł - Przyznała idąc w z powrotem do domu.

wchodząc zauważyliśmy że Trixie i Sam wyglądali na obrażonych na siebie nawzajem. Zdziwiłem się, bo kompletnie nie wiedziałem co tutaj zaszło.

Kilka minut nas nie ma, a ci się już pokłócili? No nie wierzę.

Alex - Czy coś nas ominęło? - Spytała przysiadając się obok Sam'a, a ja przystanąłem gdzieś z boku przypatrując się zaistniałej sytuacji. To było dosyć interesujące.

Sam -Echh, Trixie ma mi za złe, za wczorajszą sytuację - Powiedział niewzruszony - Ale i tak uważam, że sobie częściowo na to zasłużyła, w końcu wszystkimi dookoła pomiata, i wysługuje się nami, jakby sama dupy ruszyć nie mogła. -Dodał. Mógłbym się z nim śmiało zgodzić w 100%.

- Niestety, ale muszę się z tym zgodzić - Stwierdziłem, na co Trixie posłała mi mordercze spojrzenie, które zlekceważyłem.

Trixie - Mam dosyć! Mam dosyć tych wszystkich oszczerstw adresowanych w moją stronę, wychodzę! - Krzyknęła, wstając.

Alex uśmiechnęła się pod nosem na zaistniałą sytuację. Zanim zniknęła nam z pola widzenia trzasnęła drzwiami za sobą, i tyle ją właściwie widzieliśmy.

Alex - No to co teraz? - Zapytała kończąc tym samym ciszę panującą wśród nas.

- Sam musisz nam pomóc - Powiedziałem spoglądając na niego. Ten wyglądał jakby wiedział o co mi może chodzić.

*********************
Pov Róża

Szłam ulicą. Była całkiem fajna pogoda. Obserwowałam wszystko dookoła mimo że to wszystko było mi doskonale znane.

Nagle ktoś mnie zatrzymał. Na początku nie zwróciłam, a nawet nie chciałam zbytnio zwracać uwagi na to kto mnie zatrzymał, ale jednak musiałam bo ten ktoś nie dał by mi przejść.

- Po co mnie zatrzymałeś? - Zapytałam po chwili stania będąc odrobinę zniecierpliwiona. Nie chciałam cały dzień być  na tej ulicy.

? - Chcę wiedzieć tylko jedno. Czy wiesz gdzie jest Sam? - ,, a skąd ja moge wiedzieć kim ten ktoś jest?" Pomyślałam. Bo w końcu nigdy tego kogoś nie widziałam.

- Nie mam pojęcia o kim ty mówisz - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

? - Jak to nie masz pojęcia o kim mówię? - Spytał zdziwiony. - Dowiedziałem sie z pewnych źródeł że go znasz. I jeszcze do tego wiem że był tu gdzieś. Nie że na ulicy, a w tym mieście. Więc lepiej mi powiedz, albo źle to się dla ciebie skończy. - Zagroził.

Ten typ jest bardzo dziwny. Miał strasznie jasne wlosy, normalnie aż białe. Do tego te dziwne oczy. Ja wolałabym trzymać się od niego z daleka. Ale on się mnie uczepił. Ale dlaczego akurat mnie?

Ja nic nie wiem. A powinnam?

- Ale ja na serio nic nie wiem. Nawet nie wiem kim jesteś.

? - Tego akurat nie musisz wiedzieć. Ale radzę, abyś znalazła Sam'a...Albo Ja znajdę ciebie. Ale wtedy będziemy inaczej rozmawiać.

- czy ty mi grozisz?

? - ostrzegam tylko...Na razie.

Po tych słowach odszedł. Tak po prostu. To było naprawę dziwne. Takie akcje nie dzieją się zawsze.

_________________________

C.D.N...

Obiecałam że wrócę? I teraz dotrzymuję obietnicy.

Witam kochanych czytelników. Matko kochana jak długo mnie nie było w tej książeczce. Też się stęskniliście?

Dobrze to widzimy się za jakiś czas. Spokojnie nie aż tak długi, ale zapewne jakiś odstęp czasowy będzie.

Wy to chyba przyzwyczajeni, czyż nie?

<BetiGra>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro