ravi de vous rencontrer
ravi de vous rencontrer
– Błagam cię, Clemence – Michael klęknął przed córką, trzymając ją za ramiona. – Proszę, proszę, proszę, zachowuj się dzisiaj dobrze. Naprawdę musisz zachowywać się najlepiej jak potrafisz.
– Tato – pisnęła. – Ja zawsze zachowuję się najlepiej jak potrafię.
Michael wywrócił teatralnie oczami na jej zaprzeczenie.
– Nie wspominasz o muzyce, której pozwalam ci słuchać; nie wspominasz o tym, jak przypadkowo złamałem ci nos. Skoro nie powiedziałaś o tym mamie, nie mów tego Hemmingsom, okej?
– Okej! – Poprawiła swój jednoczęściowy kostium z czarnymi kotami z kreskówki. – Zawiąż mi buty.
– Czy tak właśnie o coś prosimy?
– Tatusiu, zawiąż mi buty teraz – Clemence uśmiechnęła się, wysuwając nogę do przodu. Pochylił się, wiążąc jej czarne Conversy, sięgające za kostkę. Mike tak bardzo kochał swoją córkę. – Myślisz, że mama Luke'a uczesze moje włosy? – spytała, gdy Michael wstał i złapał ją za rękę.
– Już uczesałem twoje włosy!
– Ssiesz w czesaniu włosów.
– C, to następne słowo, którego nie będziemy używali podczas kolacji, dobrze? – zaśmiał się, mając nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.
Razem weszli do restauracji, którą wybrali państwo Hemmings, California Pizza Kitchen. Michael zakochał się w tej rodzinie tak bardzo, jak zakochał się w Luke'u. Czy istniała jakakolwiek inna rodzina, która wybrałaby pizzerię na poważne spotkanie? Nie sądził.
Był pierwszy lutego i nawet krótki spacer z samochodu do wejścia zaziębił nieco małą Clemence, przytuliła się do boku ojca, który odnalazł stolik okupowany przez piątkę blondynów. Michael z daleka mógł zobaczyć Liz i Andrew, oboje wyglądali trochę zbyt dobrze jak na pizzerię. Liz i chłopak obok niej, zapewne najstarszy z braci Hemmings, rozmawiali ze sobą i oboje się śmiali. Obok pana Hemmingsa siedział kolejny ze starszych braci Luke'a, dalej był sam Luke i dwa puste miejsca.
Powiedział hostessie, że miał rezerwację razem z nimi i zanim się obejrzał, był prowadzony do stolika.
Cała rodzina wyglądała na zadowoloną, widząc starszego chłopaka i jego córkę. Został przedstawiony, ściskając każdemu rękę i jak zawsze szybko całując Luke'a w policzek. Michael usiadł obok dwudziestojednoletniego studenta, Clemence wspięła się na miejsce pomiędzy tatą i Jack'iem, jednym z trójki młodych Hemmingsów.
– Przepraszam za spóźnienie – powiedział Michael, gdy oboje usiedli. – Zostałem zmuszony do wygooglowania tego, jak wiązać włosy.
– Nie spisał się zbyt dobrze – pięciolatka wysunęła do przodu dolną wargę, sprawiając, że wszyscy przy stoliku się uśmiechnęli. Clemence zawsze cieszyła się, gdy uwaga ludzi przechodziła na nią, była towarzyska i wiedziała o tym.
Muzyka grała dookoła, statyczny dźwięk rozmów wpływał i wypływał uszami Luke'a. Słyszał głos Michaela w urywkach rozmowy. Najpierw z Jack'iem, potem z panią Hemmings, następnie z jego córką. Był w każdym miejscu, dodając coś do wszystkich rozmów, odpowiadając na pytania, krojąc pizzę dla Clemence.
Luke ugryzł kawałek pizzy, sos spływał z kącików jego ust. Zanim się obejrzał, Michael przycisnął serwetkę do jego twarzy.
– Przepraszam, już pomagałem Clemence nie jeść jak barbarzyńca, więc mogę pomóc i tobie.
Twarz Luke'a niemożliwie się zarumieniła, był zawstydzony tym, że jego chłopak traktował go jak dzieciaka. Reszta stolika uważała to za urocze, ponieważ raz to nie oni musieli zajmować się wysokim blondynem.
– Więc, Clemence – imię małej wypłynęło z ust Liz. – W jakiej jesteś klasie?
– Jestem w przedszkolu. Mój nauczyciel mówi, że jestem punk rockowa.
Luke się zaśmiał.
– Co powiedziałem o mówieniu tego ludziom? – spytał Michael retorycznie.
– Nie mówiłeś nic o punk rocku. Powiedziałeś, żeby nie mówić o Green Day'u i słoiku przekleństw – wyrecytowała dziewczynka, z irytacją patrząc na swojego ojca.
Reszta blond rodziny wybuchnęła śmiechem, kochając interakcje tej dwójki. Michael się zarumienił, przewieszając ramię przez oparcie jej krzesła i uśmiechając się lekko.
– Ona jest dziełem sztuki – powiedział Andrew. – Luke był taki sam jak ona, gdy dorastał. Nie przejmuj się, Michael.
Farbowany blondyn wciąż był bardzo zawstydzony, gdy jego córka rozmawiała o swoim guście muzycznym z Liz i Jack'iem. Oparł głowę na dłoniach, spoglądając na tatę Luke'a.
– Jest niesfornym dzieckiem. Ale Luke ma na nią dobry wpływ. Zajmuje się nią, kiedy ja nie mogę.
Luke położył dłoń na stoliku, odpychając lekko swój pusty talerz.
– Traktuję ją tak, jakby była moją własną córką.
Michael splótł ich małe palce razem, uśmiechając się do swojego chłopaka. Stolik ogarnął bardziej oszałamiające rozmowy, w większości włączające Clemence. Liz zawsze chciała mieć córkę (kochała swoich trzech synów najmocniej na świecie, ale córka to coś specjalnego) i to, że ta dziewczynka poprosiła Liz o uczesanie jej włosów, było dla niej spełnieniem marzeń.
Mike był zbyt skupiony na rozmowie z Lukiem i Benem, więc nie zauważył, gdy jego córka ześlizgnęła się z krzesła i stanęła przed Liz, chcąc, by jej blond loki znów zostały uczesane. Zauważył swój średnio-francuski warkocz i zaśmiał się.
Poinformował Luke'a o tym, co się dzieje, sprawiając, że na jego ustach pojawił się uśmiech.
– Mamo, pozwól dziewczynie odejść – powiedział Luke.
– Nie, zabieram ją ze sobą na Florydę.
– Nigdy nie byłam na Florydzie – westchnęła Clemence.
– Widzisz? Teraz muszę to zrobić!
Były dwie minuty przed dziewiątą, gdy skończyli posiłek. Rosie była na zewnątrz, czekając by odebrać córkę. Michael przeprosił wszystkich, Clemence się żegnała (dodatkowo przytulając Liz), a potem wyszli na zewnątrz.
– Pizza na kolację, huh? – te słowa były pierwszymi, które opuściły jej małe usta.
– Idealna rodzina dla mnie – odparował.
Rosie złapała Clemence za rękę, jej mały plecak został już przeniesiony z auta Michaela do Rosie.
– Widzimy się w niedzielę.
Michaelowi zawsze było ciężko żegnać się z Clemence, nawet jeśli miał zobaczyć ją za dwa dni. To i tak naciągało struny w jego sercu.
Luke wciąż siedział przy stoliku, teraz wsłuchując się w ciszę restauracji. Niemal wszyscy wyszli, poza Hemmingsami i kilkoma innymi osobami.
– Lubię go – powiedział Jack. – Przejechałem po to tysiąc mil i cieszę się, że to zrobiłem.
– Ja też – wtrąciła Liz. – Jestem zakochana w jego córce. Przysięgam, byłam gotowa zabrać ją do domu.
– Widzieliście jak Michael patrzył na naszego małego Luke'a? – drażnił się Ben. – To było piękne.
Ben miał rację i Luke chciałby móc zobaczyć, jak Michael na niego patrzył. Nie wiedział jak oczy Michaela błyszczały, gdy Luke otwierał usta. Pełna uwaga Michaela zawsze była na Luke'u, wraz z pożądaniem i przywiązaniem.
– Przepraszam za to – powiedział Michael kilka minut później, jego usta były sine od stania na zewnątrz. – Muszę oddawać Clemence na każdy weekend. – Wszystko to powiedział rozbawionym tonem, ale tak naprawdę jego serce powoli się łamało. Było ciężko tak po prostu ją oddawać.
– Nie przejmuj się. – Pani Hemmings uśmiechnęła się do niego.
– Mogę zabrać Luke'a do domu, jeśli wy chcecie wracać do hotelu. Nie ma problemu. – Michael pomógł Luke'owi wstać z krzesła, złączając mocno ich ręce. Luke pochylił się bliżej do Michaela, ufając, że ten nie wprowadzi ich w ścianę.
– To byłoby urocze.
Ich pożegnania wypełnione były smutkiem w związku z tym, że nie zobaczą ich Luke'a przed zakończeniem jego roku w maju. Jego mama zaczynała płakać na myśl o jej ostatnim dziecku kończącym koledż. Kiedy oni wszyscy tak dorośli?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro