Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×9×

Dzisiejszy dzień, w porównaniu z ostatnimi dniami był naprawdę spokojny. Bez pośpiechu wstałam, zjadłam śniadanie i wszystko szło spokojnie. Uczyłam się, sprzątnęłam trochę. Naprawdę był to bardzo dobry dzień.

Siedziałam nad książkami w kuchni, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i podeszłam do nich. Otworzyłam je, gdy tylko spojrzałam przez wizjer.

-Dzień dobry pani! -od razu zostałam porwana w ramiona Constantina.

-Cześć -odmruknęłam. -Gdzie masz Philipa?

Spytałam gdy weszliśmy do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę i odwróciłam się w jego stronę.

-Zmęczony był. Jak wróciliśmy to prawie od razu się położył.

Pokiwałam głową i zalałam mu herbatę.

-A co stęskniłaś się za nim? -zapytał z głupim uśmiechem. Popukałam się w głowę patrząc na niego. -No co? Pytam tylko.

-Nie... Nie wiem. Lubię go, nawet bardzo, no i bardzo doceniam co dla mnie zrobił i robi.

Odpowiedziałam obserwując jego mimikę.

-Aha. No to żeś mi powiedziała. W ogóle! Ale mam opowieść.

Uśmiechnęłam się na jego wybuch radości.

-No bo słuchaj. Wiem co się działo wczoraj z Justinem. No i ta jego laska, Keira, Heira... No mniejsza z tym. Ta laska, przyszła dziś do dziewczyn i zaczęła na ciebie gadać a Katharina się wkurzyła i wywaliła ją z budynku. No i poszła z tym do trenera, no i Justin miał opiernicz no i dzięki temu dostał zakaz przyprowadzania lafiryndy -uśmiechną się szeroko. -Zatem małe zwycięstwo!

Zaśmiałam się na jego historię. W duchu liczyłam, że coś takiego się wydarzy, więc taki obrót sprawy bardzo mi się podobał.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy na wszelakie tematy. Zaczynając od mojego samopoczucia na pogodzie na najbliższe dni kończąc. Miło spędziliśmy ten czas. Ale jak wiadomo to co dobre szybko się kończy, zatem Constantin po tym jak przesiedział u mnie godzinę musiał się zbierać.

-Sela? -popatrzyłam na niego, dając znak, że cała moja uwaga jest skierowana na niego, i że go słucham. Odetchnął. -Pamiętaj o ćwiczeniach, Emil poprosił żeby ci przypomnieć. Jutro możliwe, że nie przyjdziemy bo wiesz, generalne porządki, zakupu i inne tego typu.

Pokiwałam głową rozumiejąc. Przytuliłam go na pożegnanie. Bardzo go lubię, po mimo tego, że Const to Consti i po mimo tego, że przez jakieś osiemdziesiąt procent czasu gada głupoty, jest jedną z najwspanialszych osób jakie poznałam.

Gdy wyszedł skierowałam się do sypialni, konkretnie przed moją szafę. Moment, którego się obawiałam. Trzeba zrobić przegląd, czy mam w ogóle w czym iść na to wesele. Westchnęłam gdy spojrzałam na wnętrze mebla.

Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam jasno zieloną sukienkę bez rękawów z kawałkami materiały opadającymi na ramiona. Moja ulubiona. I tak w sumie jedna z niewielu sukienek, które posiadam. Będę musiała porozmawiać z Philliphem i wysłać mu to co już wiemy o weselu i ślubie.

Zamknęłam szafę i westchnęłam cicho, na samą myśl o tym wydarzeniu. Lekko mnie to stresowało a fakt, że będę mocno naginać rzeczywistość sprawiały, że czułam się lekko przytłoczona.

-Phillipp-

Pierwsze co usłyszałem po obudzeniu się to cisza. Nie słyszałem buczenia telewizora, darcia Constantina, czy chociażby szumu radia czy czegoś innego. Przetarłem twarz i wstałem z łóżka, przy okazji prawie zabijając się o torbę, którą zostawiłem przy łóżku.

-Cholera -mruknąłem pod nosem i skierowałem się do kuchni. Constantin albo zaszył się u siebie w pokoju albo go nie było. Co zważając na brak jego kurtki wydawało mi się dość prawdopodobne.

Wstawiłem wodę na herbatę i usiadłem na podłodze opierając się głowę o szafkę.
Zrobiłem picie, wziąłem paczkę chrupków pod pachę i poszedłem na kanapę. Włączyłem telewizor i zacząłem skakać między kanałami szukając czegoś do obejrzenia. Koniec końców padło na "Piratów z Karaibów". Rozwaliłem się na kanapie, jak przysłowiowa żaba na liściu i skupiłem się na fabule, mimo, że oglądałem ten film wiele razy.

-Mam nadzieję, że nie śpisz bo mam wieści! -taki okrzyk nagle usłyszałem.
Constantin wszedł do salonu i siadł na pufie koło kanapy.

-Jakie znowu wieści?

-Cieszę się, że pytasz! -uśmiechnął się szeroko. -Byłem u Seli, stwierdziłem, że będę jeszcze lepszym człowiekiem niż zwykle i pozwolę ci spać. No i mój przyjacielu czegóż ja się dowiedziałem.

-A czy ty możesz mówić a nie tak przeciągasz? -spytałem lekko już zdenerwowany.

-Ale po co te nerwy? -spytał z głupim uśmiechem, który znikł zaraz po tym jak dostał poduszką w twarz. -No ała! Dobra słuchaj mnie. Selinka mi powiedziała, że bardzo cię lubi i ceni.

-Oh... -to jedyne co mogłem z siebie wydusić. Po chwili jednak szeroko się uśmiechnąłem.

-Phillipp? Co jest? Przed chwilą chciałeś mnie zamordować a teraz się uśmiechasz... Mam się bać?

Spytał Constantin wstając z siedzenia. Pokręciłem głową na nie.

-Przeciwnie. Ja też ją bardzo cenię -też wstałem i udałem się do kuchni. Brunet podążył za mną i usiadł przy stole bacznie mnie obserwując. -I ciszę się, że mogę jej pomóc.

-Czekaj, czekaj, czekaj. Co? W czym pomóc? -spytał mnie zdezorientowany.

-Mówiłem ci już... Jadę z nią na wesele do kuzyna. Masz wolną chatę w przyszłym tygodniu.

Chłopak krzyknął podekscytowany, a ja po podgrzaniu sobie obiadu poszedłem do sypialni.

Siadłem przy biurku i popatrzyłem na korkową tablicę, która wisiała zaraz obok. Wziąłem się za jedzenie, gdy moją uwagę przykuło jedno ze zdjęć wiszących na tablicy. Prawie się zakrztusiłem więc szybko pobiegłem do salonu gdzie siedział mój towarzysz. Szybko się zorientował co się stało i poklepał mnie po plecach. Odkaszlnąłem i wydukałem podziękowania.

-Co się stało? -spytał unosząc brew do góry.

-Popatrzyłem na tablicę... Wiesz czyje zdjęcie tam nadal wisi...

Widziałem jak rozszerzyły mu się oczy. Po chwili pokiwał głową, rozumiał.

-Ej wiesz co?

-Hymm -mrukną w odpowiedzi.

-Jesteś moim najlepszym kumplem i dziękuję, że zawsze jak coś się dzieje mogę do ciebie przyjść.

Powiedziałem i po chwili dostałem lekkiego strzała w głowę.

-Nie mów mi takich rzeczy idioto! -krzyk jaki z siebie wydobył, myślę, że mogła słyszeć Selina mieszkająca w bloku naprzeciwko. -Wiesz, że mnie to rozczula.

Pociągnął nosem, co skwitowałem uśmiechem. Wróciłem do pokoju i dojadłem obiad. Moje myśli zaczęły płynąć ku Selinie. I być może sobie to wymanifestowałem ale napisała do mnie.
Wiadomość nie była może bardzo długa ale cieszyłem się chociaż jej namiastką.

Napisała mi gdzie i o której odbędzie się wesele. Dodała też coś o podobnych kolorach czy coś takiego i obiecała, że jutro do nas przyjdzie żeby to ustalić.

Spokojnie przyswoiłem to do wiadomości gdy nagle mnie olśniło i znów z prędkością światła wpadłem do sypialni strayszego z nas.

-Constain. Selina jutro przychodzi. A my tu mamy bajzel jakich mało.

~~~
Tymże momentem kończymy ten rozdział. Męczony bo męczony ale jest!

Coraz bliżej wesela, coraz więcej interakcji😏

Z jakim przytupem Selina weszła w ten sezon, czekam jeszcze aż Hille się odpali :)

Miłego!

Herbatka_Rumiankowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro