×5×
-Selina-
Po jakiś trzech godzinach, wróciłam z Alex do mojego mieszkania. Daniel został u chłopaków bo miał u nich nocować.
U
siadłyśmy na kanapie i od razu wzięłam łyk herbaty. Uśmiechnęłam się czując ostry smak imbiru.
-To kiedy pogadasz z Philliphem?
Prawie wyplułam picie gdy usłyszałam pytanie. Popatrzyłam się na kanadyjkę, która jakby nigdy nic popijała herbatę uśmiechając się przy tym.
-Nie wiem -powiedziałam wzruszając ramionami. -Znaczy na pewno muszę to zrobić, bo głupio będzie jak się okaże, że ma już plany.
Pokiwała głową i myślałam że już będzie spokojnie gdy padło drugie pytanie.
-A Richard wie o tym planie?
-Phillipp-
Po wyjściu dziewczyn Constantin poleciał do piwnicy. Po co? Po piwo.
Westchnąłem i położyłem głowę na blacie stołu. Daniel cicho się zaśmiał.
-Co ci? -spytał, na co podniosłem głowę i posłałem mu zmęczone spojrzenie.
-Nie wiem. Odnoszę wrażenie, że coś się zmienia a ja nie mam nad tym kontroli. No i martwię się o Selinę, niby minęło już trochę czasu ale ten niespełniony Timberlake już sobie przygruchał nową dziewczynę -mówiłem zły. -Taki był niby załamany po tym zerwaniu, do którego tak swoją drogą sam doprowadził, a jakoś tego teraz nie widać.
Przewróciłem oczami i znowu położyłem głowę na blacie. Po chwili wrócił Constantin, który darł się od progu jakich to niesamowitych rzeczy dowiedział się od naszej sąsiadki. Podniosłem głowę i oparłem ją na rękach, obserwowałem chłopaków, którzy krzątali się szukając otwieracza do butelek. Podniosłem się i wziąłem jedno piwo, wróciłem na swoje wcześniejsze miejsce i ustawiłem ją pod odpowiednim kątem, pod tymże kątem właśnie przysunąłem w dół i otworzyłem trunek. Wziąłem łyk i zauważyłem skoncentrowane na mojej osobie spojrzenia.
-Co? -mruknąłem patrząc na nich.
-Jak? -zapytał najmłodszy z nas. -Jak ty to zrobiłeś? Dziadek mi kiedyś pokazywał ale nie umiałem nigdy tego zrobić.
-Daj butelkę -westchnąłem cicho a młodszy uśmiechnął się szeroko. Krok po kroku pokazywałem im jak się to robi. Wyszło, po jakimś czasie ale wyszło.
Wieczór zaczął się dość spokojnie, więc jak to się stało, że teraz o godzinie jedenastej piętnaście (wieczorem) dyskutowaliśmy na temat ochrony środowiska pingwinów.
-Dobra, ja to idę spać. Zaraz usnę.
-Spałeś szesnaście godzin i jesteś zmęczony? Hille ile ty snu potrzebujesz?
Wzruszyłem ramionami, w sumie sam nie wiem. Pożegnałem się z chłopakami i po szybkim prysznicu padłem wykończony na łóżko. Kocham spać ale zazwyczaj nie potrzebowałem go aż tyle. Tłumaczmy to sobie jako zmęczenie treningami, ludźmi i wszystkim dookoła.
Zacząłem odpływać w krainę snu, gdy moje myśli znów zaczęły kręcić się wokół Seliny. To jak się uśmiechała, jak delikatnie marszczyła brwi gdy się skupiała, jej śmiech, jej sposób bycia... To wszystko tworzy tak wspaniałą istotę... Nie, dobra Phillipp uspokój się.
Myśląc wciąż o dziewczynie udało mi się zasnąć przy akompaniamencie przerośniętych małp, zwanych również jako moi przyjaciele.
-Daniel-
-Constantin -zacząłem konspiracyjnie. Ten uniósł brew patrząc na mnie. -Jest sprawa.
Chłopak popatrzył na mnie jakby nie rozumiał o co chodzi ale pokiwał głową dając znak żebym kontynuował.
-Potrzebuję twojej pomocy. Musimy zeswatać Selinę i tego tu już nie obecnego mężczyznę.
Brunet wydał z siebie pisk niczym napalone fanki na koncercie Måneskinu lub innego Joker Out po zobaczeniu muzyków. No ale nie oszukujmy się uśmiechnąłem się na tą reakcję.
-Nareszcie! Myślałem, że tylko ja to widzę bo Karl ma mnie już dość jak o tym gadam.
-No właśnie trzeba coś tu ogarnąć. Alex rozmawiała ostatnio z Selą o jakimś tam weselu, a twoja koleżanka z kadry nie ma z kim iść, po tym jak podróba piosenkarza ją zostawił.
Siedliśmy do stołu i zaczęliśmy planować ich przyszłość... To znaczy, planowaliśmy ich zeswatanie, dokładnie tak.
-Selina-
Wstając, nie spodziewałam się tak dużej ilości wiadomości. Pierwsze powiadomienie, które rzuciło mi się w oczy było od kuzyna odnośnie szczegółów wesela. Na samą myśl o tym ścisnęło mnie coś w brzuchu. Resztę postanowiłam chwilowo zignorować i poszłam do kuchni zrobić kawę.
Po chwili dołączyła do mnie Alex, która uśmiechnała się jeszcze szerzej niż zwykle.
-Co się stało? -spytałam ją zbita z tropu.
-Jak się ogarniesz idziemy do chłopaków. Podobno macie dziś trening, ja i Daniel dostaliśmy pozwolenie na przebywanie tam z wami, a możemy się zabrać w piątkę.
Zamrugałam lekko w szoku i próbowałam ogarnąć wszystko co właśnie zostało mi przekazane. Pokiwałam głową grzebiąc łyżką w owsiance.
~~~
Dotarliśmy pod skocznie, co dziwne w jednym kawałku, bo pięć dorosłych osób w jednym samochodzie to naprawdę nie jest dobry pomysł. Gdy cudem udało nam się zapakować trzy torby sportowe do bagażnika (bo nasza ulubiona para miała cały zawalony bagażami) to musieliśmy wymyśleć jak siadamy. No i końcowo wylądowałam między Philliphem i Alex.
Także gdy już dojechaliśmy i wysiedliśmy pierwsze co usłyszałam to darcie się małp... To znaczy moich cudownych kolegów. Andreas uciekał przed Stephanem, który był powstrzymywany przez Karla. Gdzieś obok Markus rozmawiał z Piusem, który gdy tylko nas zobaczył pomachał w naszym kierunku.
Zarzuciłam torbę na ramię i udałam się do szatni, gdzie była już Luisa. Uśmiechnęłam się do niej a ona od razu oderwała się od telefonu.
-Słyszałaś co zrobił Andreas?
-Nie, ale widziałam jak uciekał przed Stephanem.
-Bo zabrał mu telefon, zadzwonił do Jaqie no i coś tam do niej gadał. A Stephan jak to Stephan wkurzył się i zaczął go gonić.
Zaśmiałam się na jej słowa, to brzmiało jak coś co mogło się wydarzyć. Po chwili dotarły też Anna, Katharina i Alex, którą dziewczyny przywitały z radością. Poszłyśmy się rozgrzać, ćwiczyłyśmy przy akompaniamencie darcia się, chłopaków. Gdy przebrane w kombinezony wjechałyśmy na szczyt skoczni, wszystko wydawało się w porządku. Dziewczyny już skoczyły, całkiem nieźle tak swoją drogą. Przyszła kolej na mnie, siadłam na belce i gdy dostałam znak od trenera odepchnęłam się i skoczyłam. Nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia gdzie popełniłam błąd ale po wybiciu się coś się stało, coś nie zagrało i skręciło mnie w powietrzu, przez co upadłam na zeskok.
Poczułam ból w plecach, tak samo w nogach i rękach. Ogólnie bolało mnie wszystko i przez moment nie mogłam się podnieść. Poczułam łzy w oczach i doszedł do mnie jeszcze jakiś stłumiony krzyk. Podbiegła do mnie Katharina i coś do mnie mówiła, ale nie słyszałam co to było.
-Selina? Słyszysz mnie? -dotarł do mnie głos nie wiem kogo. Pokiwałam głową potwierdzając. -To świetnie. Możesz ruszać wszystkimi kończynami? Czy coś jest nie tak?
-Boli -wyszeptałam i spróbowałam wstać, ale kolejna moja próba skończyła się fiaskiem.
-Nie wstawiaj -usłyszałam drugi głos. -Na ten moment musimy cię przetransportować do medyków.
Pokiwałam głową i położyłam się na zeskoku. Poczułam, że ktoś odpina mi narty ale teraz to nie było ważne.
-Phillipp? Dasz radę ją zanieść?
-Tak -chłopak spojrzał w moim kierunku i podszedł jeszcze bliżej. -Dałabyś radę przytrzymać się moich barków?
Pokiwałam głową, a on powoli podniósł mnie, trzymając ręce pod moimi kolanami i na plecach, na tak zwaną pannę młodą. Delikatnie owinęłam ręce wokół jego szyi.
-Pius, zaniesiesz jej narty? Kath proszę cię bardzo, przynieś jej rzeczy i Karl zadzwoń do Richiego.
Mówił gdy powoli zaczął się kierować w stronę pomieszczenia medyków, bolały mnie plecy, ale jeszcze bardziej zabolał mnie widok Justina całującego z jakąś dziewczyną.
~~~
Nie bijcie mniej za to, błagam. Próbowałam opisać to najlepiej jak umiałam
Powoli przechodzimy do sedna sprawy, macie jakieś pomysły na osoby z rodziny Seli? Chętnie poczytam :)
Miłego!
Herbatka_Rumiankowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro