Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×26×

Po tym jak nasz konkurs został odwołany kręciłam się pod skocznią i oglądałam zmagania chłopaków.

-Jak się czujesz? -spytałam Lulu, która siedziała na jednym z krzesłek.

-Nie jest źle -zakaszlała. -Ale trochę zimno.

-Chcesz herbatę? -spytałam gdy zauważyłam małą budkę z herbatą. -Na ten moment mogę ci tyle zaoferować bo do hotelu to teraz nikt nie wraca.

-Jak ty będziesz brała to poproszę -zarumieniła się.

-To zaraz wrócę -uśmiechnęłam się do niej. Po chwili wracałam z dwoma parującymi kubeczkami. Odgarnęłam śnieg z miejsca obok i usiadłam na nim i podałam jej kubeczek.

-Dziękuję -mruknęła i otoczyła kubek dłońmi. -Jakie ciepłe -zachwyciła się.

-I słodkie -mruknęłam upijając łyk.

-Co tam popijacie? -spytał Andreas, który szedł z nartami na ramieniu.

-Herbatę -odpowiedziałam. Spojrzał na mnie błagalnymi oczami. -No masz, masz.

Podałam mu kubek. Upił łyk i uśmiechnął się szeroko.

-Ciepłe -mruknął rozmarzony. -Dobra trzymajcie kciuki za drugą serię!

Pomachał nam i odszedł w kierunku szatni. Po chwili stanął obok nas załamany Adrian.

-Ja mam dość -mruknął. -Jak się czujesz?

Spytał Lulu i zaczął z nią rozmawiać. Uśmiechnęłam się na ten widok i odwróciłam głowę w stronę Philippa, który szedł w naszym kierunku.

-W dupie to mam -mruknął Hille gdy tylko pojawił się koło nas. -Niech to się już kończy.

Położyłam rękę na jego ramieniu. Spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął.

-A ty Lulu jak? Wyglądasz jakby ci było zimno -uniósł brew w geście pytania.

-Trochę zimno... Ale wypiłam herbatę jest trochę lepiej.

-Wiesz, że jak chcesz to możesz wracać do hotelu prawda? -spytał ją.

-Wiem... Ale nie chcę wam robić problemu ani nic takiego...

Mężczyzna przetarł twarz dłońmi i westchnął.

-Ja też już chcę wracać -wtrącił się Adrian. -Także mogę odprowadzać Lulu do hotelu.

Philipp pokiwał głową ale powiedział, że Lulu od razu ma mu napisać jak wróci i gdyby coś się działo.

-To urocze jak się o nią martwisz -powiedziałam gdy Adrian i Lulu zniknęli z każdego punktu widzenia.

-Naprawdę? -spytał zaskoczony. Pokiwałam głową. -Czasami mam wrażenie, że bardzo ją tym męczę.

-Myślę, że by ci o tym powiedziała -mruknęłam. -Jeśli ty jej ufasz a ona tobie to myślę, że podejdziecie do tego jak dorośli ludzie.

-Tak zasadniczo rzecz ujmując to Lulu ma jeszcze siedemnaście lat ale rozumiem o co chodzi -lekko się rozpromienił. -Dziękuję Sela. Jak to się dzieje, że ty zawsze wiesz co powiedzieć?

-Tak wyszło -uśmiechnęłam się do niego.

-Sela? -spytał po chwili ciszy. Odwróciłam głowę w jego kierunku. -Chcesz iść na spacer po zawodach?

-Jak najbardziej -pokiwałam głową. Philipp uśmiechnął się zadowolony i odszedł do wołającego go Horngachera.

-Czyżbyście się gdzieś wybierali -zagaił Karl posyłając mi uśmiech.

-Na spacer... -odparłam spokojnie.

-Ha! -wykrzyknął dziwnie zadowolony. Uniosłam brew a on tylko pokręcił głową. -Nic tylko założyłem się z Andim... Nie zawracaj sobie tym głowy. A i nie chodźcie za długo i pamiętajcie o czapkach żeby się nie przeziębić.

Zaśmiałam się na jego uwagę ale obiecałam, że będziemy się stosować do jego zaleceń. Po chwili wrócił do mnie Hille.

-Gotowa? -pokiwałam głową. -Horni był coś dziwnie spokojny.

-Dlaczego tak mówisz? -spytałam patrząc na niego kątem oka gdy przeszliśmy kawałek.

-Bo z nim rozmawiałem na temat tego spaceru i uśmiechnął się delikatnie i powiedział, że bardzo się cieszy, że coś się ruszyło i jedyne co, to że mamy wrócić przed dwudziestą drugą...

-To faktycznie dziwne jak na niego -przyznałam mu rację. -Może miał jakiś wyjątkowo dobry dzień.

-Możliwe -zaśmiał się. Weszliśmy już bardziej do centrum miasta, które było pięknie przystrojone na święta. Światełka i anioły porozwieszane po całym mieście. Gdzieś można było usłyszeć kolędników, a na rynku w Engelbergu odbywał się jarmark. Obserwowałam całe to widowisko z zachwytem.

-Philipp-


-Kocham to miasto -powiedziała cicho dziewczyna.

-Ja też je uwielbiam -mruknąłem do niej. Tak prawdę powiedziawszy to nie patrzyłem na krajobraz Engelbergu tylko na nią. Jej oczy błyszczały od radości a nos uroczo się zaczerwienienił. -Chcesz iść na gorącą czekoladę? -spytałem.

-A znasz jakieś dobre miejsce? -odpowiedziała pytaniem na pytanie.

-Selinko kochana... Ja znam same dobre miejsca -puściłem jej oczko a ona uśmiechnęła się szeroko. -Pozwól zatem, że zabiorę cię na jedną z najlepszych czekolad jakie wypijesz w życiu -wyciągnąłem w jej stronę dłoń, którą po chwili przyjęła.

Zaczęliśmy iść w kierunku małej budki, w której sprzedawana jest gorąca czekolada, kawa, herbata czy gofry. Wbrew narzekaniu dziewczyny kupiłem nam po czekoladzie i po chwili przechadzaliśmy się popijając słodki napój.

-Najlepsza jaką piłam do tej pory -mruknęła zachwycona.

-Cieszę się -uśmiechnąłem się w jej stronę.

Chodziliśmy po wąskich uliczkach Engelbergu wesoło rozmawiając na dowolne tematy. Blask światełek odbijał się w szybach i oczach, a ciche dzwonki rozbrzmiewały co jakiś czas z różnych stoen. Najpierw rozmawialiśmy o konkursie, potem o Lulu i Adrianie, a skończyliśmy na studiach dziewczyny.

-Czyli mam rozumieć, że tobie naprawdę to pasuje? -podsumowałem jej opowieść. Pokiwała głową potwierdzając moje słowa. -A nie miałaś kiedyś myśli, że chcesz to rzucić?

-Miałam oczywiście, że miałam -odpowiedziała popijając napój. -Ale myśl o tym, że będę miała wykształcenie wyższe i w jakimś stopniu zabezpieczoną przyszłość mi to wynagradza. Aczkolwiek, oczywiście mam kryzysy ale jakoś tak... Zawsze mnie do tego ciągnęło i takim oto sposobem wylądowałam na biotechnologii -uśmiechnęła się delikatnie i wyrzuciła kubeczek.

-Czyli ogólnie jesteś zadowolona? -pokiwała głową. -W takim razie się cieszę.

-A Sina? Co ona w końcu studiuje? -spytała wspominając o mojej młodszej siostrze.

-Jest na architekturze -uśmiechnąłem się dumny. -Jest zadowolona także to jest najważniejsze.

-Na w tobie chyba dużo wsparcie? -spytała.

-Staram się -uśmiechnąłem się. -Dopóki jest szczęśliwa to to jest najważniejsze.

Zaczęliśmy iść w stronę hotelu. Sela zahaczyła swoją dłonią o moją. Lekko się zarumieniła gdy ująłem jej dłoń w swoją.
Resztę drogi spędziliśmy trzymając się tak za ręce i cicho rozmawialiśmy. Rumieniec nie schodził Selinie z twarzy ale w sumie nie wiedziałem czy to z zimna czy z powodu tego jak wracaliśmy.
Odprowadziłam ją pod same drzwi pokoju.

-Dziękuję za dziś -uśmiechnęła się. -Bardzo dobrze się bawiłam.

-Cieszę się zatem -uśmiechnąłem się i ponownie ująłem jej dłoń by złożyć na niej delikatny pocałunek. -Dobranoc Selina.

-Dobranoc Hille -uśmiechnęła się i znikła za drzwiami pokoju.

Uśmiechnąłem się do siebie i udałem się do pokoju, który dzieliłem z Adrianem.

-I jak było? Podobało jej się? -od razu zapytał.

-Mówiła, że nawet bardzo -uśmiechnąłem się do siebie.

-To wspaniale! -wykrzyknął i zaczął o wszystko wypytywać, a ja od razu zacząłem mu wszystko opowiadać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro