×26×
Po tym jak nasz konkurs został odwołany kręciłam się pod skocznią i oglądałam zmagania chłopaków.
-Jak się czujesz? -spytałam Lulu, która siedziała na jednym z krzesłek.
-Nie jest źle -zakaszlała. -Ale trochę zimno.
-Chcesz herbatę? -spytałam gdy zauważyłam małą budkę z herbatą. -Na ten moment mogę ci tyle zaoferować bo do hotelu to teraz nikt nie wraca.
-Jak ty będziesz brała to poproszę -zarumieniła się.
-To zaraz wrócę -uśmiechnęłam się do niej. Po chwili wracałam z dwoma parującymi kubeczkami. Odgarnęłam śnieg z miejsca obok i usiadłam na nim i podałam jej kubeczek.
-Dziękuję -mruknęła i otoczyła kubek dłońmi. -Jakie ciepłe -zachwyciła się.
-I słodkie -mruknęłam upijając łyk.
-Co tam popijacie? -spytał Andreas, który szedł z nartami na ramieniu.
-Herbatę -odpowiedziałam. Spojrzał na mnie błagalnymi oczami. -No masz, masz.
Podałam mu kubek. Upił łyk i uśmiechnął się szeroko.
-Ciepłe -mruknął rozmarzony. -Dobra trzymajcie kciuki za drugą serię!
Pomachał nam i odszedł w kierunku szatni. Po chwili stanął obok nas załamany Adrian.
-Ja mam dość -mruknął. -Jak się czujesz?
Spytał Lulu i zaczął z nią rozmawiać. Uśmiechnęłam się na ten widok i odwróciłam głowę w stronę Philippa, który szedł w naszym kierunku.
-W dupie to mam -mruknął Hille gdy tylko pojawił się koło nas. -Niech to się już kończy.
Położyłam rękę na jego ramieniu. Spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął.
-A ty Lulu jak? Wyglądasz jakby ci było zimno -uniósł brew w geście pytania.
-Trochę zimno... Ale wypiłam herbatę jest trochę lepiej.
-Wiesz, że jak chcesz to możesz wracać do hotelu prawda? -spytał ją.
-Wiem... Ale nie chcę wam robić problemu ani nic takiego...
Mężczyzna przetarł twarz dłońmi i westchnął.
-Ja też już chcę wracać -wtrącił się Adrian. -Także mogę odprowadzać Lulu do hotelu.
Philipp pokiwał głową ale powiedział, że Lulu od razu ma mu napisać jak wróci i gdyby coś się działo.
-To urocze jak się o nią martwisz -powiedziałam gdy Adrian i Lulu zniknęli z każdego punktu widzenia.
-Naprawdę? -spytał zaskoczony. Pokiwałam głową. -Czasami mam wrażenie, że bardzo ją tym męczę.
-Myślę, że by ci o tym powiedziała -mruknęłam. -Jeśli ty jej ufasz a ona tobie to myślę, że podejdziecie do tego jak dorośli ludzie.
-Tak zasadniczo rzecz ujmując to Lulu ma jeszcze siedemnaście lat ale rozumiem o co chodzi -lekko się rozpromienił. -Dziękuję Sela. Jak to się dzieje, że ty zawsze wiesz co powiedzieć?
-Tak wyszło -uśmiechnęłam się do niego.
-Sela? -spytał po chwili ciszy. Odwróciłam głowę w jego kierunku. -Chcesz iść na spacer po zawodach?
-Jak najbardziej -pokiwałam głową. Philipp uśmiechnął się zadowolony i odszedł do wołającego go Horngachera.
-Czyżbyście się gdzieś wybierali -zagaił Karl posyłając mi uśmiech.
-Na spacer... -odparłam spokojnie.
-Ha! -wykrzyknął dziwnie zadowolony. Uniosłam brew a on tylko pokręcił głową. -Nic tylko założyłem się z Andim... Nie zawracaj sobie tym głowy. A i nie chodźcie za długo i pamiętajcie o czapkach żeby się nie przeziębić.
Zaśmiałam się na jego uwagę ale obiecałam, że będziemy się stosować do jego zaleceń. Po chwili wrócił do mnie Hille.
-Gotowa? -pokiwałam głową. -Horni był coś dziwnie spokojny.
-Dlaczego tak mówisz? -spytałam patrząc na niego kątem oka gdy przeszliśmy kawałek.
-Bo z nim rozmawiałem na temat tego spaceru i uśmiechnął się delikatnie i powiedział, że bardzo się cieszy, że coś się ruszyło i jedyne co, to że mamy wrócić przed dwudziestą drugą...
-To faktycznie dziwne jak na niego -przyznałam mu rację. -Może miał jakiś wyjątkowo dobry dzień.
-Możliwe -zaśmiał się. Weszliśmy już bardziej do centrum miasta, które było pięknie przystrojone na święta. Światełka i anioły porozwieszane po całym mieście. Gdzieś można było usłyszeć kolędników, a na rynku w Engelbergu odbywał się jarmark. Obserwowałam całe to widowisko z zachwytem.
-Philipp-
-Kocham to miasto -powiedziała cicho dziewczyna.
-Ja też je uwielbiam -mruknąłem do niej. Tak prawdę powiedziawszy to nie patrzyłem na krajobraz Engelbergu tylko na nią. Jej oczy błyszczały od radości a nos uroczo się zaczerwienienił. -Chcesz iść na gorącą czekoladę? -spytałem.
-A znasz jakieś dobre miejsce? -odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Selinko kochana... Ja znam same dobre miejsca -puściłem jej oczko a ona uśmiechnęła się szeroko. -Pozwól zatem, że zabiorę cię na jedną z najlepszych czekolad jakie wypijesz w życiu -wyciągnąłem w jej stronę dłoń, którą po chwili przyjęła.
Zaczęliśmy iść w kierunku małej budki, w której sprzedawana jest gorąca czekolada, kawa, herbata czy gofry. Wbrew narzekaniu dziewczyny kupiłem nam po czekoladzie i po chwili przechadzaliśmy się popijając słodki napój.
-Najlepsza jaką piłam do tej pory -mruknęła zachwycona.
-Cieszę się -uśmiechnąłem się w jej stronę.
Chodziliśmy po wąskich uliczkach Engelbergu wesoło rozmawiając na dowolne tematy. Blask światełek odbijał się w szybach i oczach, a ciche dzwonki rozbrzmiewały co jakiś czas z różnych stoen. Najpierw rozmawialiśmy o konkursie, potem o Lulu i Adrianie, a skończyliśmy na studiach dziewczyny.
-Czyli mam rozumieć, że tobie naprawdę to pasuje? -podsumowałem jej opowieść. Pokiwała głową potwierdzając moje słowa. -A nie miałaś kiedyś myśli, że chcesz to rzucić?
-Miałam oczywiście, że miałam -odpowiedziała popijając napój. -Ale myśl o tym, że będę miała wykształcenie wyższe i w jakimś stopniu zabezpieczoną przyszłość mi to wynagradza. Aczkolwiek, oczywiście mam kryzysy ale jakoś tak... Zawsze mnie do tego ciągnęło i takim oto sposobem wylądowałam na biotechnologii -uśmiechnęła się delikatnie i wyrzuciła kubeczek.
-Czyli ogólnie jesteś zadowolona? -pokiwała głową. -W takim razie się cieszę.
-A Sina? Co ona w końcu studiuje? -spytała wspominając o mojej młodszej siostrze.
-Jest na architekturze -uśmiechnąłem się dumny. -Jest zadowolona także to jest najważniejsze.
-Na w tobie chyba dużo wsparcie? -spytała.
-Staram się -uśmiechnąłem się. -Dopóki jest szczęśliwa to to jest najważniejsze.
Zaczęliśmy iść w stronę hotelu. Sela zahaczyła swoją dłonią o moją. Lekko się zarumieniła gdy ująłem jej dłoń w swoją.
Resztę drogi spędziliśmy trzymając się tak za ręce i cicho rozmawialiśmy. Rumieniec nie schodził Selinie z twarzy ale w sumie nie wiedziałem czy to z zimna czy z powodu tego jak wracaliśmy.
Odprowadziłam ją pod same drzwi pokoju.
-Dziękuję za dziś -uśmiechnęła się. -Bardzo dobrze się bawiłam.
-Cieszę się zatem -uśmiechnąłem się i ponownie ująłem jej dłoń by złożyć na niej delikatny pocałunek. -Dobranoc Selina.
-Dobranoc Hille -uśmiechnęła się i znikła za drzwiami pokoju.
Uśmiechnąłem się do siebie i udałem się do pokoju, który dzieliłem z Adrianem.
-I jak było? Podobało jej się? -od razu zapytał.
-Mówiła, że nawet bardzo -uśmiechnąłem się do siebie.
-To wspaniale! -wykrzyknął i zaczął o wszystko wypytywać, a ja od razu zacząłem mu wszystko opowiadać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro