×20×
-Philipp-
Reszta mojego pobytu w domu rodzinnym minęła mi względnie spokojnie. Robiłem z dziadkiem meble, zrobiłem donicę, o której była mowa już jakiś czas temu, pomagałem małej z lekcjami, a raz nawet poszedłem ją odebrać ze szkoły. Oprócz tego przeżywałem osobiste rozterki związane z Selą... No i próbowałem (dość nieskutecznie z resztą) uświadomić Sinie, że Roderik nie jest najlepszym typem chłopaka ale moja siostrzyczka w ogóle mnie nie słucha.
-Philipp? Mogłabym z tobą porozmawiać? -zagaiła moja mama w dzień mojego wyjazdu.
-Jasne, co się się dzieje?
-Synku... -usiadła na łóżku w moim pokoju i westchnęła cicho. -Czy coś się stało? Jesteś jakiś taki... Smutniejszy. Czy coś się stało między tobą a Seliną?
Prawdopodobnie gdybym coś pił to pewnie bym się zakrztusił zszokoway tym pytaniem.
-Nie, dlaczego? -spytałem uśmiechając się do niej. Uniosła brew nie przekonana.
-Slońce, tak oszukiwać to możesz tatę albo małą, ale nie mnie.
-Sina ci mówiła? -uległem w końcu jej wzrokowi. Pokiwała głową i uśmiechnęła się.
-Coś wspominała... Ale wiesz... Matki czują takie rzeczy -nadal ciepło się uśmiechała. -No to mów. Co się takiego stało, że nic nie mówisz ani o Selince, ani o Constantinie, ani o tym młodym... Adrian tak?
-Dokładnie tak -pokiwałem głową. -A właśnie, miałem przekazać, że bardzo ci dziękuje za szalik.
-Cieszę się -uśmiechnęła się jeszcze szerzej. -Ale nie zmieniaj tematu dziecko.
-No bo... No tak jakby... No...
Zmrużyła oczy przyglądając mu się uważnie. Poczułem się jak kiedyś, gdy odwaliłem w szkole jakąś głupotę w szkole albo gdzieś indziej i otrzymywałem reprymendę.
-Philipp. Bardzo cię proszę nie owijaj w bawełnę i powiedz mi co się stało.
Westchnąłem i wstałem od biurka. Przeszedłem parę kroków i usiadłem obok niej na łóżku.
-Bo jak wiesz siostra Constantina będzie z nami mieszkać, mówiłem ci już o tym. No i byliśmy razem z Constim, Adrianem i Seliną na zakupach po jakieś tam rzeczy do remontu -pokiwała głową. -Potem jeszcze zmaterializował się Karl, po którego zadzwoniliśmy. Jak już wszystko było ogarnięte, to Karl ustalał co i jak przewozimy. No i tak wyszło, że Constantin jechał z Selą, a ja z Adim i Karlem. No i ja sam nie wiem czemu ale tak mnie to wkurzyło... -westchnąłem cicho i opuściłem głowę. -A potem jak już byliśmy u nas w mieszkaniu i Selina szła do siebie to zamiast pożegnać się z nią normalnie jak człowiek...
-To zrobiłeś coś głupiego -dokończyła za mnie.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Oparłem głowę o jej ramię i poczułem się jakbym znowu miał to naście lat i mógł przyjść do niej z każdym problemem.
-Musisz z nią porozmawiać -powiedziała po chwili milczenia. -Wyjaśnić z nią co i jak...
-I ją przeprosić za swoje kretyńskie zachowanie -wtrąciła Sina, która weszła do pokoju i usiadła na fotelu przy biurku, wcześniej przyciągając go bliżej łóżka.
-Podłsłuchiwałaś? -spytałem unosząc brew.
-Nie... W ogóle -uśmiechnęła się niewinnie. -Ale naprawdę musisz to zrobić -dodała poważniejąc.
-No ja wiem... Ale boje się, że ona nie będzie chciała mnie widzieć, a już tym bardziej ze mną gadać.
-Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz -rzuciła dumna z siebie moja siostra.
-Sina ma rację -dodała moja mama uśmiechając się delikatnie.
Westchnąłem i pokiwałem głową.
-Selina-
Zmęczona weszłam do mieszkania i pierwsze co zrobiłam to padłam zmęczona na kanapę. Dopiero co wróciłam z biegania i jedyne czego chciałam to zjeść i odpocząć. Po szybkim prysznicu i wysuszeniu włosów, weszłam do kuchni, gdzie najpierw wstawiłam wodę na herbatę, a potem wzięłam się za ogrzewanie jedzenia. Sytuacja wyglądała tak, że Eve i Richi byli u mnie wczoraj, Evelyn zrobiła pizzę, a z racji iż jeszcze mi jej zostało, stwierdziłam, że mogę sobie ją odgrzać.
Usiadłam na blacie w kuchni i czekając na jedzenie, które odgrzewałam w mikrofali, popijałam zieloną herbatę. Po chwili usłyszałam pikanie i wyjęłam talerz z pizzą. Z całym dobytkiem postawionym na drewnianej desce, udałam się na kanapę, na której się usadowiłam. Po zjedzeniu tego jakże wykwintnego posiłku, zrobiłam drugą herbatę i gdy tylko postawiłam ją na stole usłyszałam pukanie, a następnie dzwonek do drzwi.
Podeszłam do drewnianej konstrukcji i spojrzałam przez wizjer. Zaskoczona odsunęłam się od drzwi ale po chwili otworzyłam.
-Cześć Sela... Przeszkadzam? -spytał szatyn delikatnie uśmiechając.
-Nie przeszkadzasz. Zapraszam -wpuściłam go do mieszkania, a po chwili weszliśmy do salonu. Zanim oboje usiedliśmy stwierdziłam, że zrobię herbatę.
-Chcesz herbatę albo coś? -spytałam.
-Dziękuję, nie trzeba -powiedział i złapał mnie za rękę. -Chciałem z tobą porozmawiać. Po pierwsze... Przepraszam. Zachowałem się jak idiota i nie powinienem był cię tak traktować, po nic złego mi nie zrobiłaś. Nie wiem czemu to zrobiłem i wiem, że zachowałem się jak największy idiotą, za co przepraszam.
-Philipp -uśmiechnęłam się delikatnie w jego kierunku i położyłam dłoń na jego ramieniu. On też się do mnie uśmiechnął i mogę to przyznać szczerze, bardzo brakowało mi tego uśmiechu. -Cieszę się, że przyszedłeś... Błagam cię nie rób tak już nigdy bo myślałam, że coś zrobiłam...
-Przepraszam -powtórzył się. -Ja wiem, że zawaliłem sprawę... Ale czy jest coś co mogę zrobić żebyś się na mnie nie gniewała?
-Nie gniewam się -przyznałam szczerze. -Także nic nie musisz robić.
Pokiwał głową i po chwili przyciągnął mnie do uścisku. Wtuliłam się w niego, gdy on otoczył mnie ramionami. Cicho westchnęłam zadowolona z tego gdzie byłam.
-Czyli sprawa wyjaśniona? -mruknął odrywając się ode mnie.
-Tak, jak najbardziej -uśmiechnęłam się szeroko. -Tylko błagam... Nie rób już tak więcej.
-Nie będę... Obiecuję -znowu posłał mi ten uśmiech, a ja poczułam jak lekko się rumienię. -Nie będę ci już przeszkadzał.
Pokiwałam głową i odprowadziłam go do drzwi. Szybko ubrał swoje rzeczy i prawie wyszedł.
-A właśnie bo bym zapomniał! -zaczął szukać czegoś w kieszeni kurtki, a po chwili wyciągnął coś co przypomina breloczek do kluczy. -Nie wiedziałem jakie lubisz kwiaty ale ktoś mi powiedział, że irysy także... Także wystrugałem dla ciebie irysa.
Podał mi drewnianą figurkę kwiatu, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Dziękuję -przytuliłam się. -Jest śliczna.
-Cieszę się, że ci się podoba.
Po chwili wyszedł z mieszkania, a ja wróciłam na kanapę i uśmiechnęłam się szeroko sama do siebie.
~~~
Standardowo: nie mam pojęcia o ulubionych kwiatach Seli, ale pasują mi do niej irysy także ten...
Żal mi Pawła i Anže... Cieszę się z Johanna ale jakoś tak... Lekki smutek się pojawia...
Miłego i udanego tygodnia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro