Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×20×

-Philipp-

Reszta mojego pobytu w domu rodzinnym minęła mi względnie spokojnie. Robiłem z dziadkiem meble, zrobiłem donicę, o której była mowa już jakiś czas temu, pomagałem małej z lekcjami, a raz nawet poszedłem ją odebrać ze szkoły. Oprócz tego przeżywałem osobiste rozterki związane z Selą... No i próbowałem (dość nieskutecznie z resztą) uświadomić Sinie, że Roderik nie jest najlepszym typem chłopaka ale moja siostrzyczka w ogóle mnie nie słucha.

-Philipp? Mogłabym z tobą porozmawiać? -zagaiła moja mama w dzień mojego wyjazdu.

-Jasne, co się się dzieje?

-Synku... -usiadła na łóżku w moim pokoju i westchnęła cicho. -Czy coś się stało? Jesteś jakiś taki... Smutniejszy. Czy coś się stało między tobą a Seliną?

Prawdopodobnie gdybym coś pił to pewnie bym się zakrztusił zszokoway tym pytaniem.

-Nie, dlaczego? -spytałem uśmiechając się do niej. Uniosła brew nie przekonana.

-Slońce, tak oszukiwać to możesz tatę albo małą, ale nie mnie.

-Sina ci mówiła? -uległem w końcu jej wzrokowi. Pokiwała głową i uśmiechnęła się.

-Coś wspominała... Ale wiesz... Matki czują takie rzeczy -nadal ciepło się uśmiechała. -No to mów. Co się takiego stało, że nic nie mówisz ani o Selince, ani o Constantinie, ani o tym młodym... Adrian tak?

-Dokładnie tak -pokiwałem głową. -A właśnie, miałem przekazać, że bardzo ci dziękuje za szalik.

-Cieszę się -uśmiechnęła się jeszcze szerzej. -Ale nie zmieniaj tematu dziecko.

-No bo... No tak jakby... No...

Zmrużyła oczy przyglądając mu się uważnie. Poczułem się jak kiedyś, gdy odwaliłem w szkole jakąś głupotę w szkole albo gdzieś indziej i otrzymywałem reprymendę.

-Philipp. Bardzo cię proszę nie owijaj w bawełnę i powiedz mi co się stało.

Westchnąłem i wstałem od biurka. Przeszedłem parę kroków i usiadłem obok niej na łóżku.

-Bo jak wiesz siostra Constantina będzie z nami mieszkać, mówiłem ci już o tym. No i byliśmy razem z Constim, Adrianem i Seliną na zakupach po jakieś tam rzeczy do remontu -pokiwała głową. -Potem jeszcze zmaterializował się Karl, po którego zadzwoniliśmy. Jak już wszystko było ogarnięte, to Karl ustalał co i jak przewozimy. No i tak wyszło, że Constantin jechał z Selą, a ja z Adim i Karlem. No i ja sam nie wiem czemu ale tak mnie to wkurzyło... -westchnąłem cicho i opuściłem głowę. -A potem jak już byliśmy u nas w mieszkaniu i Selina szła do siebie to zamiast pożegnać się z nią normalnie jak człowiek...

-To zrobiłeś coś głupiego -dokończyła za mnie.

Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Oparłem głowę o jej ramię i poczułem się jakbym znowu miał to naście lat i mógł przyjść do niej z każdym problemem.

-Musisz z nią porozmawiać -powiedziała po chwili milczenia. -Wyjaśnić z nią co i jak...

-I ją przeprosić za swoje kretyńskie zachowanie -wtrąciła Sina, która weszła do pokoju i usiadła na fotelu przy biurku, wcześniej przyciągając go bliżej łóżka.

-Podłsłuchiwałaś? -spytałem unosząc brew.

-Nie... W ogóle -uśmiechnęła się niewinnie. -Ale naprawdę musisz to zrobić -dodała poważniejąc.

-No ja wiem... Ale boje się, że ona nie będzie chciała mnie widzieć, a już tym bardziej ze mną gadać.

-Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz -rzuciła dumna z siebie moja siostra.

-Sina ma rację -dodała moja mama uśmiechając się delikatnie.

Westchnąłem i pokiwałem głową.

-Selina-

Zmęczona weszłam do mieszkania i pierwsze co zrobiłam to padłam zmęczona na kanapę. Dopiero co wróciłam z biegania i jedyne czego chciałam to zjeść i odpocząć. Po szybkim prysznicu i wysuszeniu włosów, weszłam do kuchni, gdzie najpierw wstawiłam wodę na herbatę, a potem wzięłam się za ogrzewanie jedzenia. Sytuacja wyglądała tak, że Eve i Richi byli u mnie wczoraj, Evelyn zrobiła pizzę, a z racji iż jeszcze mi jej zostało, stwierdziłam, że mogę sobie ją odgrzać.

Usiadłam na blacie w kuchni i czekając na jedzenie, które odgrzewałam w mikrofali, popijałam zieloną herbatę. Po chwili usłyszałam pikanie i wyjęłam talerz z pizzą. Z całym dobytkiem postawionym na drewnianej desce, udałam się na kanapę, na której się usadowiłam. Po zjedzeniu tego jakże wykwintnego posiłku, zrobiłam drugą herbatę i gdy tylko postawiłam ją na stole usłyszałam pukanie, a następnie dzwonek do drzwi.

Podeszłam do drewnianej konstrukcji i spojrzałam przez wizjer. Zaskoczona odsunęłam się od drzwi ale po chwili otworzyłam.

-Cześć Sela... Przeszkadzam? -spytał szatyn delikatnie uśmiechając.

-Nie przeszkadzasz. Zapraszam -wpuściłam go do mieszkania, a po chwili weszliśmy do salonu. Zanim oboje usiedliśmy stwierdziłam, że zrobię herbatę.

-Chcesz herbatę albo coś? -spytałam.

-Dziękuję, nie trzeba -powiedział i złapał mnie za rękę. -Chciałem z tobą porozmawiać. Po pierwsze... Przepraszam. Zachowałem się jak idiota i nie powinienem był cię tak traktować, po nic złego mi nie zrobiłaś. Nie wiem czemu to zrobiłem i wiem, że zachowałem się jak największy idiotą, za co przepraszam.

-Philipp -uśmiechnęłam się delikatnie w jego kierunku i położyłam dłoń na jego ramieniu. On też się do mnie uśmiechnął i mogę to przyznać szczerze, bardzo brakowało mi tego uśmiechu. -Cieszę się, że przyszedłeś... Błagam cię nie rób tak już nigdy bo myślałam, że coś zrobiłam...

-Przepraszam -powtórzył się. -Ja wiem, że zawaliłem sprawę... Ale czy jest coś co mogę zrobić żebyś się na mnie nie gniewała?

-Nie gniewam się -przyznałam szczerze. -Także nic nie musisz robić.

Pokiwał głową i po chwili przyciągnął mnie do uścisku. Wtuliłam się w niego, gdy on otoczył mnie ramionami. Cicho westchnęłam zadowolona z tego gdzie byłam.

-Czyli sprawa wyjaśniona? -mruknął odrywając się ode mnie.

-Tak, jak najbardziej -uśmiechnęłam się szeroko. -Tylko błagam... Nie rób już tak więcej.

-Nie będę... Obiecuję -znowu posłał mi ten uśmiech, a ja poczułam jak lekko się rumienię. -Nie będę ci już przeszkadzał.

Pokiwałam głową i odprowadziłam go do drzwi. Szybko ubrał swoje rzeczy i prawie wyszedł.

-A właśnie bo bym zapomniał! -zaczął szukać czegoś w kieszeni kurtki, a po chwili wyciągnął coś co przypomina breloczek do kluczy. -Nie wiedziałem jakie lubisz kwiaty ale ktoś mi powiedział, że irysy także... Także wystrugałem dla ciebie irysa.

Podał mi drewnianą figurkę kwiatu, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

-Dziękuję -przytuliłam się. -Jest śliczna.

-Cieszę się, że ci się podoba.

Po chwili wyszedł z mieszkania, a ja wróciłam na kanapę i uśmiechnęłam się szeroko sama do siebie.

~~~
Standardowo: nie mam pojęcia o ulubionych kwiatach Seli, ale pasują mi do niej irysy także ten...

Żal mi Pawła i Anže... Cieszę się z Johanna ale jakoś tak... Lekki smutek się pojawia...

Miłego i udanego tygodnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro