Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×18×

Cały tydzień aż do wtorku minął mi spokojnie. Uczyłam się, trenowałam, chodziłam na siłownię. Udało mi się nawet wyjść raz z Kathariną. Wszystko szło dobrze do czasu treningu na skoczni. Początkowo nie było źle, zważając na fakt, że nasze treningi były w takim odstępie czasowym, że spokojnie zdążyłabym wrócić do domu i uniknąć spotkania z Philliphem ale oczywiście coś musiało pójść nie tak.

Wychodziłam z całego obiektu ale coś mnie podkusiło żeby siąść na trybunach i popatrzeć chwilę na skocznię. Poczułam po chwili, że ktoś siada obok mnie.

-Cześć Sela -przywitał się ze mną Adrian.

-Hej -odpowiedziałam przyglądając się mu. -Co się stało? Jakiś taki markotny jesteś...

-Zebrałem wczoraj burę od Phillippa... Tak w sumie to nie tylko ja... Bo on ma jakieś urojenia -przekręcił oczami i oplótł ręce na piersi jakby był obrażony.

-A co się stało? -spytałam. Westchnął cicho i spuścił głowę w dół.

-Bo całkiem możliwe, że trochę go wczoraj wkurzyliśmy z Constantinem... Bo chcieli żebym im pomógł z tym remontem no i chwilowo się zajmowaliśmy wynoszeniem i czyszczeniem tego całego bajzlu co tam mają no i tak trochę się śmialiśmy z Phillipha i jego kolekcji płyt i kaset... No i on się trochę na nas wkurzył a potem jeszcze jedna rzecz, która... Że tak to ujmę... Jest nie na twoje uszy -powiedział lekko zakłopotany. -No i się na nas wydarł i... I chyba ten wyjazd do rodziców to mu dobrze zrobi...

Westchnął i utkwił wzrok w skocznię. Obserwowałam jego profil, próbując coś wyczytać z jego twarzy ale nie zdołałam.

-Może masz rację... -mruknęłam i tak samo jak on spojrzałam na Orlen Arenę.
-On... On na mnie chyba też jest zły...

-Czemu tak uważasz? -spytał patrząc na mnie.

-Jak byliśmy u nich wtedy pomóc z tymi farbami... To z jakiś powodów jak już szłam do domu to miałam wrażenie, że był na mnie zły... Tylko, że ja nie wiem czemu. No a boję się go o to spytać i tak w sumie to jestem na niego wściekła z tego powodu! -odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w oczy. -Ja mu nic nie zrobiłam a on robi coś takiego! I weź się domyśl teraz! Ja nie wiem o co mu chodziło... I boli mnie, że on tak zareagował mimo, że nic mu nie zrobiłam...

-Rozumiem -powiedział i położył rękę na moim ramieniu. -Myślę, że on sam to w jakimś stopniu przeżywa ale sam nie wie co się dzieje i... No i wiem, że jest mu głupio z tym co zrobił...

Pokiwałam głową i wstałam z miejsca. Uśmiechnęłam się w jego stronę, a on też wstał i razem ze mną poszedł w kierunku wyjścia z obiektu. Nagle zatrzymałam się a Adrian od razu zrobił to samo.

-Ej ale spokojnie... Zaraz sobie zrobisz krzywdę -wskazał na moje dłonie, które zacisnęłam w pięści i wbiłam w nie paznokcie. Nawet nie zauważyłam gdy to zrobiłam. -Juliane w formie jak widzę...

Wspomniana dziewczyna gadała coś do Phillippa. No niby coś normalnego tylko kwestia tego, że uwiesiła się na nim i dziwnie się do niego uśmiechała. On sam widocznie cierpiał i patrzył na Constantina, który spoglądał na niego ze współczuciem.

-Dobra, jednak masz pełne prawo żeby być zła -stwierdził po chwili chłopak. -W sensie... Ona jest taka...

-Naprzykrzająca się? -wtrąciłam.

-...Stara -dokończył. -Przecież on jest dla niej za młody.

Parsknęłam śmiechem na jego słowa. On sam uśmiechnął się dumny ze swoich słów. Pożegnałam się z nim, gdy chłopak zaczął iść w kierunku sztabu i całkowicie nie przejmując się chłopakami i Juliane.

-Adrian-

Po tym jak Selina już poszła, stwierdziłem, że to czas ratować Philippa, bo na Constantina to on nie ma co liczyć.

-Philipp! -zawołałem do niego i szybko podbiegłem. -Słuchaj stary Karl ma zawał -powiedziałem pierwsze co mi przyszło do głowy. -No i miałem po waszą dwójkę pobiec.

Philipp uniósł brew zdziwiony ale mimo to pokiwał głową i mając całkowicie wywalone w Juliane pobiegł w stronę skoczni. Constantin zrobił to zaraz za nim.

-Co ty robisz chłopaku co? -spytała mnie jadowitym tonem.

-Absolutnie nic -uśmiechnąłem się do niej. -No cóż uciekam na trening miłego dnia życzę.

Odwróciłem się na pięcie i niespiesznym krokiem poszedłem w stronę chłopaków.

-No młody... Nie doceniłem cię -powiedział Karl gdy tylko mnie zobaczył. -Cieszę się, że chociaż ty masz mózg i ratujesz Philippa do jego własnej głupoty, bo na Constantina nie ma co liczyć.

Wspomniany brunet bardzo elokwentnie wystawił w jego stronę język, na co zareagował uniesieniem głowy do góry w stronę nieba.

-Dzięki młody -poklepał mnie po ramieniu Hille. -Na tego idiotę nie ma co liczyć.

Mówił do mnie gdy oddaliśmy już po jednym skoku. Nadal martwiłem się jednak jego sytuacją z Seliną.

-Ej Hille... A gadałeś coś z Selą?

Odpowiedziała mi cisza. No cóż Adrian to koniec twojego żywota... Chociaż tyle, że sobie trochę skoczkiem pobyłem... Może spektakularnego osiągnięcia nie miałem ale no cóż tak bywa. Przyjaciół fajnych miałem a teraz czas na mój marny koniec.

-Nie gadałem. Chciałem to zrobić przed treningiem ale nie mogłem jej znaleźć.

O. Czyli jednak pożyje jeszcze trochę.

-Mineliśmy się z nią. Udało mi się z nią chwilę pogadać ale spieszyło jej się do domu.

Pokiwał głową i westchnął. Aż mi się go żal zrobiło. Selinka mu się podoba ale tak w sumie to przez własną głupotę to musi teraz przechodzić, a jeszcze stwierdził, że sobie pojedzie do rodziców i też tego nie rozwiążą.

-Philipp -

Po treningu wróciliśmy z Constantinem do domu. Tak w sumie to ledwo co wróciliśmy a już siedziałem spowrotem w samochodzie. Ruszyłem w drogę, jednocześnie puszczając sobie w tle muzykę Iron Maiden. Gdy po dwóch godzinach jazdy dotarłem do domu, moja mama od razu przywitała się ze mną gdy tylko wysiadłem z samochodu. Młodsza z moich sióstr Monika, od razu gdy mnie zobaczyła rzuciła mi się na szyję. Gdy wreszcie udało mi się ją z siebie ściągnąć, wszedłem do swojego pokoju i opadłem zmęczony na łóżko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro