Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×17×

-Philipp-

Obserwowałem jak Selina razem z Constantinem odchodzą w kierunku samochodu. Zacisnąłem ręce na rączce wózka i odprowadziłem ich wzrokiem.

-Hille? Idziesz? -zagaił Adrian. Pokiwałem głową i odwróciłem się w jego kierunku. Zaczęliśmy iść za Karlem do jego samochodu.

-Co ty taki zamyślony? -spytał mnie Karl gdy siedzieliśmy już w samochodzie. Popatrzyłem na niego a on podniósł ręce w geście poddania się.

-Zły jest, że Selinka jedzie sama z Constantinem -zaśmiał się Adrian.

Karl spojrzał na mnie w lusterku i popatrzył na moją reakcję. Przewróciłem oczami i opadłem na fotel. Karl ruszył, a za nami jechał Constantin.

-A tak w sumie to po co wam to wszystko? -zaciekawił się Karl. -Bo drewno to jestem wstanie zrozumieć, że coś Philipp będziesz robił ale farba fioletowa?

-Lawendowa! -wtrącił Adrian wyjątkowo wesoły.

-Siostra Constantina wychodzi ze szpitala i będzie z nami mieszkać. No i będziemy robić remont w mieszkaniu, a i jeszcze będę robić meble dla niej.

-Biedna dziewczyna -mruknął Karl. -Tak szczerze powiedziawszy to współczuję jej mieć Constantina za brata. Wiecznie nadpobudliwy on jest. Jak ja z nim ledwo wytrzymuje to co ona musiała przeżywać z nim całe życie! -zaczął mówić Karl.

-Ja to bym chciał ją poznać -mruknął Adrian.

-Ja też -mruknąłem. -Z tego co się orientuje to większość życia spędziła w szpitalu więc może być różnie z jej ufnością wobec nas.

Adrian pokiwał głową i zaczął zagadywać o coś Karla, który spokojnie odpowiadał mu na jego pytania. Dotarliśmy pod blok i jak się okazało Sela i Consti już tam byli. Z jakiś powodów wkurzyło mnie to, że śmiała się z czegoś co jej opowiadał.

Zanosiłem belki do samochodu i wziąłem dwie puszki z farbą i jedną z siatek z wałkami i pędzlami. Adrian szedł zaraz obok mnie, ale nic nie mówił.

-Ej Hille a kiedy ty jedziesz do rodziców? Bo by wypadało rozplanować jak my będziemy ten remont przeprowadzać.

Spytał mnie Constantin gdy wszedłem do mieszkania.

-No planowałem po treningu we wtorek. Zajechałbym jeszcze do domu i pojechał. Bo już nie mamy w tym tygodniu na skoczni treningu.

-Aha, dobra -postawialiśmy puszki i siatki na szafce w przedpokoju i weszliśmy do środka.

-Będę wam jeszcze potrzebna? -spytała po chwili Sela. Obserwowałem ją z kuchni, gdzie robiłem kawę.

-Nie wiem... Teraz już chyba nie ale może  przy malowaniu. Teraz i tak będziemy musieli odgruzować tą kanciapę także nie masz jak nam pomóc -odpowiedział jej Constantin.

-To się będę zbierać w takim razie. Jakbyście potrzebowali pomocy to piszcie czy tak dzwońcie.

Pokiwał głową. Po chwili dziewczyna przytuliła go na pożegnanie, tak samo jak Karla i Adriana i zaczęła iść w kierunku kuchni. Nie wiem co mną wiodło ale akurat gdy wychodziła odwróciłem się po kubki. Kątem oka dostrzegłem jej zdezorientowanie ale i tak czekała.

Po chwili odwróciłem się w jej stronę i wystawiłem rękę żeby przybić "żółwika". Nie wiem czemu ale gdy już go przybiła dostrzegłem na jej twarzy coś w rodzaju smutku i zdezorientowania.

-Hille czy ty jesteś głupi? -spytał mnie najstarszy z nas moment po tym jak dziewczyna wyszła z mieszkania.  Uniosłem brew i upiłem łyk kawy. -No naprawdę tu się chyba z Constantinem na mózg zamieniłeś.

-No ej! -krzyknął wspomniany brunet. -No ale masz rację. Hille co to było? Sam mi mówiłeś, że coś tam do tej Seli czujesz i odwalasz coś takiego! Chłopie tobie te chrupki mózg przeżarły!

Po jego słowach nastąpiła cisza. Adrian oparł się o drzwi a oczy Karla rozszerzyły się w szoku. Westchnąłem i usiadłem przy stole.

-Ja nie wiem -westchnąłem ponowie. -Bo z jakiś powodów wkurzyło mnie, że się tak śmiała jak z tobą gadała.

Mruknąłem zmieszany w stronę Constantina, który wydał z siebie jakiś dziwny pisk i uśmiechnął się szeroko.

-Wiedziałem! -uśmiechnął się i powiedział Adrian. -Czyli po prostu jesteś zazdrosny.

-Musisz ją przeprosić -dopowiedział Karl, który też się uśmiechał. -Ale najlepiej będzie jak kupisz jej jakieś kwiaty czy coś.

-Selina-

Gdy wróciłam do domu od razu rzuciłam się na kanapę i zaczęłam wpatrywać się w sufit. Nie wiem co zrobiłam ale miałam wrażenie, że z jakiś powodów Philipp był na mnie zły. Westchnęłam i usiadłam na kanapie. Nie ma co się nad tym zastanawiać, może miał zły dzień? Ale wcześniej było wszystko w porządku... Wstałam z kanapy i poszłam zrobić herbatę. Po chwili przebrałam się w dresy i usiadłam przy biurku żeby napisać jedną z prac na studia. Moje planu zostały przerwane przez dzwoniący telefon.

-Halo? -odebrałam telefon od mojej ulubionej Kanadyjki.

-Cześć Sela! -przywitała się wesoło. -Słuchaj pytanie mam... Jak gotuje ziemniaki to ile one tak mniej więcej czasu potrzebują? -spytała lekko zmieszana.

-No tak od dwudziestu do trzydziestu minut. Ale to wiesz musisz patrzeć.

-Dziękuję bardzo! W ogóle to jak tam z Philiphem? Coś się ruszyło?

-A co się miało zadziać? Od wesela się nic nie zmieniło... Chociaż dziś taka dziwna sytuacja była...

-Opowiadaj! -wykrzyknęła.

-Bo nie wiem czy wiesz Consti ma siostrę, ona jest bardzo chorowita więc była w szpitalu a teraz będzie z nimi mieszkać no i Consti chciał żebym im pomogła z farbami. No a potem przyjechał Karl bo mieli dwa wózki rzeczy, bo okazuje się, że Hille umie w obróbkę drewna zatem będzie jej robił meble. No i wszystko było w porządku, ja jechałam z Constantinem, a Hille z Karlem i Adrianem, a jak dojechaliśmy to się jakiś taki zrobił oschły i w ogóle i nie wiem co mam robić.

-Sela -zaczęła po chwili milczenia. -A czy Constantin coś zrobił nie wiem, przytulił czy coś powiedział co cię rozbawiło a on to widział?

-No tak... Gadał tam jakieś głupoty z których się śmiałam, a przytulać do ich wszystkich na pożegnanie. Znaczy się prawie wszystkich bo Hille się tak dziwnie zachowywał...

-Selino Freitag. Myślę, że on jest zazdrosny -powiedziała poważnym tonem.

-Ale o co? -spytałam i oparłam głowę o zagłówek fotela.

-Cholera ziemniaki -wykrzyknęła i na chwilę nastała cisza. -Dobra jestem... Prawie mi wykipiała woda. Myślę, że jest zazdrosny o Constantina. Ale wiesz wszystkiego się niedługo dowiem bo Daniel rozmawia z Philippem.

-A skąd ty to wiesz co? -zaśmiałam się.

-Bo się wydarł uwaga cytat "Hille dzwoni na ploty".

-No chyba, że tak... Dobra leć tych ziemniaków pilnować bo ci się jeszcze rozgotują.

-Masz rację -zaśmiała się. -Nie myśl o tym za dużo, myślę że mu minie. Trzymaj się!

Rozłączyła się po chwili a ja położyłam głowę na blacie biurka. No i co zrobiłam? Zaczęłam się nad tym zastanawiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro