Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×14×

Mówiłam coś o spokoju? W tej rodzinie nie da się spokojnie. Po tym jak zjedliśmy już obiad (który jakimś cudem udało się przeprowadzić w spokojnej i cywilizowanej atmosferze) pojawił się jakiś pseudo DJ i zaczęła się cała gadka o tańcach.

-Marius by to lepiej zrobił -mruknął w moją stronę Philipp, mając na myśli Norweskiego kolegę po fachu.

Aria siedziała zdegustowana i dojrzałam kontem oka, jak wkładała do ucha drugą słuchawkę chowając ją za rozpuszczonymi włosami. Richard siedział lekko załamany, a Evelyn próbowała cokolwiek zrozumieć z niemieckiego disco na wesela. Greta miała tyle szczęścia, że chwilę przed rozpoczęciem się całej tej szopki uciekła do toalety także nie cierpiała tak jak my, za to Jan zerkał między Richardem a wódką.

-Będziesz szukał zapomnienia w alkoholu? -spytała go Aria, wyjmując słuchawki z uszu.

-A żebyś wiedziała -odparł. -Czemu chowasz słuchawki? Nie możemy ci polać także...

-Bo mi je matka zabierze jak zobaczy, że je mam -przerwała mu, na co pokiwał głową w geście zrozumienia.

-Dobra bo ja tu nie wytrzymam. Eve pozwalasz Richardowi pić czy ty pijesz? -zapytał Jan.

-Może pić -zaśmiała się Włoszka. -Dla mnie i tak to jest za mocne. Poczekam na Gretę i wypijemy wino.

-A i Sela musisz! Ostatnio nie mogłaś to nadrabiamy. A i Philipp pijesz czy nie pijesz? -dokończył mąż Grety.

-Jeśli Sela pije to ja nie -odpowiedział za nim udało mi się wtrącić. -Może późnej ale chwilowo nie.

Popatrzyłam na niego a Richard pokiwał głową z uznaniem. Jan uznał tą odpowiedź za satysfakcjonującą i nalał trzy kieliszki.

-No to co? Za parę młodą i sprawiedliwość! -wykrzyknął Jan, a ja tylko parsknęłam śmiechem i wychyliłam kieliszek. Postawiłam go na stół i oparłam głowę o ramię Philippa.

Parę minut po powrocie Grety, DJ (który jak się okazało nazywał się Noah) ogłosił, że przyszedł czas na pierwszy taniec pary młodej. Stałam przy ścianie, czekając na Philippa, który zaginął gdzieś razem z Richardem i obserwowałam taniec młodych. Annika sunęła delikatnie, prowadzona przez mojego kuzyna i byłam w stanie powiedzieć, że wzruszyłam się tym tańcem. Po tańcu dalej czekałam na szatyna, gdy usłyszałam nieznajomy głos.

-Cześć -przywitał się ze mną jakiś blondyn. -Jestem Paul.

Pokiwałam głową nic mu nie mówiąc. Nie chciałam za bardzo z nim gadać, ale chłopak wydawał się nie ugięty. Philipp gdzie  jesteś jak cię potrzeba.

-Co taka piękna dziewczyna robi tu sama? -zapytał, nie poddając się.

Poczułam nagle jak ktoś obejmuje mnie w pasie i przyciąga do siebie.

-Nie sama, tylko z chłopakiem -odpowiedział mu Philipp, który pojawił się sama nie wiem skąd. Gromił tego chłopaka wzrokiem, a on nie pozostawał mu dłużny.

-Chyba nie jest ubezwłasnowolniona i jakby chciała to by powiedziała.

Powiedział dumny z siebie.

-A tobie do głowy nie przyszło, że skoro ci nie odpowiedziałam to znaczy, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego? -wypaliłam w jego stronę. -Nie wiem czy sobie zdajesz sprawę ale jeśli dziewczyna ci nie odpowiada to tak z reguły chodzi jej o to żebyś się od niej odwalił.

Philipp cicho parsknął śmiechem, a Paul wpatrywał się jakby zobaczył kosmitę.

-Ja naprawdę nie rozumiem czego ty nie zrozumiałeś -kontynuowałam. -A i nie jestem ubezwłasnowolniona! Skąd ci to w ogóle do głowy przyszło?

-Dobra już nic od ciebie nie chce -uniósł ręce w geście poddania się. -Przepraszam...

Odszedł od nas i gdy był już w sporej odległości, Philipp parsknął śmiechem. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam dumna z siebie.

-Zadziwiasz mnie -zaśmiał się i objął ramieniem. Staliśmy nadal przy ścianie sali, podczas gdy niektórzy już zdążyli uciec do stolików, a inni zostali żeby tańczyć do wątpliwej jakości muzyki. -Ewakuujemy się stąd?

Pokiwałam głową i pociągnęłam go za rękę do naszego stolika. Opadłam na krzesło a obok mnie szatyn.

-Selinka! Chodź tu dziecko! -usłyszałam wołanie. Uśmiechnęłam się przepraszająco do Philippa i poszłam do wołającego mniej wuja.

-Phillipp-

Obserwowałem jak szatynka idzie w kierunku jakiegoś stolika.

-Phillipp? -odwróciłem głowę w stronę Richarda. -Słuchaj... Sela nie ma mocnej głowy... Chodzi mi o to, że duża część rodziny jej długo nie widziała i pewnie wielu wujków będzie od niej wymagało przysłowiowego kielicha, więc jakbyś mógł mieć na niej oko, był bym ci bardzo wdzięczny.

-Jak najbardziej -pokiwałem głową. -Wiem o co ci chodzi, bo jak mieliśmy jakieś imprezy kadrowe to zawsze nie piła, także się poniekąd domyśliłem.

-Dziękuję -uśmiechnął się.

-Ja już mam dość -powiedziała Selina, która wróciła do stolika. Oparła głowę o moje ramię i westchnęła. Zaśmiałem się cicho na jej słowa za co uderzyła mnie delikatnie w ramię. -To już chyba piąty z wujków, który wymagał ode mnie napicia się.

-Trochę się zaczynam martwić czy ty nie będziesz wstanie jutro wstać po takiej ilości alkoholu... -mruknęła w jej stronę Aria.

-Dziękuję bardzo kochana kuzyneczko na  ciebie zawsze można liczyć -sarknęła w jej stronę.

Siedzieliśmy cicho rozmawiając gdy padł pewien komunikat

-Zapraszam wszystkie dziewczyny na parkiet! -usłyszeliśmy głos Noah. -Weźcie chłopaków, narzeczonych, mężów i zatańczcie z nimi do hitu Abby! Za chwilę Man after midnight!

Selina na ten komunikat się rozpromieniła i posłała w moją stronę błagające spojrzenie.

-Pojdziemy? -spytała patrząc na mnie wzrokiem, przez który widziałem, że nie będę umiał jej odmówić.

-Jeśli chcesz -uśmiechnęła się i wstała od razu. Gdy zrobiłem to samo rzuciła mi się na szyję i przytuliła.

-Dziękuję -wyszeptała mi do ucha i pociągnęła za sobą. Stanęliśmy gdzieś z tyłu sali, a niedaleko nas dostrzegłem Richiego z Evelyn.

-Selina. Ja nie umiem tańczyć -mruknąłem w jej stronę lekko zawstydzony.

-Ja też nie -uśmiechnęła się. -Ale to nie przeszkadza... I tak zrobimy to lepiej niż Richard...

Parsknąłem śmiechem i kątem oka spojrzałem na bruneta, który nie wyglądał na za bardzo zadowolonego z tego gdzie jest. Selina oparła dłoń na moim barku, jedną z rąk oparłem na jej talii, a drugą z jej dłoni wziąłem w swoją.

-Gotowa? -mruknąłem uśmiechając się porozumiewawczo gdy usłyszeliśmy pierwsze dźwięki melodii.

-Jak nigdy -uśmiechnęła się.

Ruszyliśmy spokojnie w rytm muzyki. Z czasem nabieraliśmy tempa i po chwili obracaliśmy się wesoło do Abby.

Obróciłem ją wokół jej osi i przyciągnąłem do siebie. Uśmiech nie schodził jej z twarzy od początku piosenki.

Selina ciągle trzymała dłoń na moim barku, a moja nie opuszczała jej talii. Oparła się o mnie i pozwoliła się prowadzić w naszym mniej lub bardziej udanym tańcu. Taniec zakończyliśmy śmiejąc się z samych siebie.

-Dziękuję pani za taniec -ukłoniłem się przesadnie i pocałowałem jej dłoń, na co parsknęła śmiechem.

Ponowie wzięła mnie za rękę i poszliśmy w kierunku stolika, przy którym po chwili siedzieliśmy, nadal podśpiewując się z samych siebie.

Po chwili przyszedł do nas jakiś wujek Seliny, który porwał ją do jak to określiła Aria "stolika alkoholizacji". Posłała mi przestraszone spojrzenie. Po chwili wróciła, ale jej krok nie był już tak pewny, a oczy lekko się już świeciły.

-Patrz! -szepnęła do mnie, chwilę po tym jak usiadła na miejscu. Wskazała w stronę Arii, która rozmawiała z jakimś brunetem. -Annika mówiła, że ten chłopak się na naszą Arię patrzył już jak siedziała z nami na ławce. On jest... Jakimś bratem jej przyjaciółki czy coś takiego. Nie pamiętam.

Oparłem głowę na ręce obserwując ją , zaczęła się zabawnie mieszać w słowach i była lekko zaczerwienieniona od ilości alkoholu jaką w nią wmusili.

-Halo? Hille słuchasz mnie? -z zamyślenia wyrwał mnie głos Seliny i pstryknięcie przed oczami.

-Przepraszam zamyśliłem się... O co chodzi?

-Mówię, że jest już druga w nocy. Będziemy się zbierać powoli?

-Jeśli tylko chcesz -pokiwała głową i odwróciła się w stronę Evelyn, z którą zaczęła rozmawiać.

-Już nigdy więcej nie zatańczę -Richard opadł na krzesło obok mnie. -Zaraz mnie chyba coś strzeli...

-A co się stało? Z Eve chyba nie było tak źle?

-Z nią nie. Z Evelyn to było cudownie ale te wszystkie ciotki! Okropne to było.

Prychnął rozgoryczony. Kątem oka dostrzegłem, że zbliża się do nas jeden z przedstawicieli stołu alkoholi świata. Chciałem zareagować i zabrać już stąd Selinę, ale nie zdążyłem i po chwili szatynka była zmuszona do kolejnego z kieliszków.

-Zbieramy się? -mruknęła mi do ucha po paru minutach. Pokiwałem głową i wstałem żeby móc ją asekurować. Wstała i oparła się o mnie, a ja oplotłem ją w pasie ramieniem żeby móc ją asekurować.

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi obecnymi przy stole i zaczęliśmy iść w kierunku hotelu. Szliśmy spokojnym tempem, mimo tego, że Selina przysypiała mi na ramieniu.

-Sela... Mam pomysł jak tam dotrzemy szybciej. Mógłbym cię zanieść...

-Ale będziemy szybciej? -pokiwałem głową. -Nie jestem za ciężka?

-Oczywiście, że nie! Selina jesteś skoczkiną ktokolwiek mówi coś takiego jest niedorozwinięty!

-A tobie to nie będzie przeszkadzać? -spytała z podejrzliwą miną.

-Nie... Chyba bym ci tego nie proponował gdyby nie był świadomy tego co robię.

-A! Możliwie... -zaśmiałem się cicho na jej rekację. Pijana Selina była bardzo urocza. -No dobrze... Możemy tak zrobić.

-Pamiętasz jak cię niosłem po twoim upadku? -pokiwała głową. -Dasz radę się teraz trzymać tak jak wtedy?

Ponownie pokiwała głową. Położyła ręce na moich ramionach, a ja podnosiłem ją, trzymając ręce pod jej kolanami i przy plecach.

-Wygodnie? -pokiwała głową. Zacząłem iść spokojnie, słuchając jednocześnie trajkotania Seliny na temat Vasha, jak zrozumiałem byłego chłopaka Nadii, jedynego z jej byłych chłopaków, który faktycznie był normalny. Czy coś takiego.

Po dłuższej chwili, Sela zamilkła, jak się okazało zasnęła. Uśmiechnąłem się delikatnie wchodząc już do hotelu. Gdy wchodziłem po schodach Sela się obudziła. Nie zdawałem sobie z tego sprawy do czasu, gdy się odezwała.

-Wiesz co Philipp? -powiedziała nadal wesoła z powodu ilości (niby niewielkiej) alkoholu we krwi. -Dziękuję. Bardzo, bardzo, bardzo ci dziękuję za pomoc i za wszystko co dla mnie robisz...

-Nie ma za co...

-Jest za co -przerwała mi i uśmiechnęła się uroczo. -Wiesz... Kupię ci za to... Dużo chrupków! Tyle na ile mi pozwoli budżet!

-Nie pozwolę ci tego zrobić -zaśmiałem się i postawiłem ją przy ścianie.

-Mów co chcesz i tak to zrobię -powiedziała.

Otworzyłem drzwi do pokoju i objąłem ją ramieniem żeby się nie przywróciła. Po chwili dziewczyna poszła się ogarnąć do snu, a ja poszedłem na balkon zadzwonić do Constantina.

-Halo? Cześć Philipp! -co dziwne telefon odebrał Andreas.

-Hej Andi... Masz gdzieś tam Constantina?

-Jestem! Słucham cię przyjacielu cóż się dzieje? -powiedział to tonem jakby był jakaś wyrocznią.

-Nic się nie dzieje. Daje znać, że żyjemy.

-Aha. No to dobrze... A coś, gdzieś, jakoś? -powiedział konspiracyjnym tonem, tak dla odmiany Andreas.

-Chłopie ja nie mam pojęcia o co ci chodzi jak gadasz jakimś szyfrem. A jak chodzi wam o Selinę to nic się nie zmienia.

-No cóż warto było próbować, nie wszystko stracone... -mruknął Consti.

-Ja to słyszę!

-Wiem, że to słyszysz! Ma ci to dać do myślenia idioto.

-Ale ty miły...

-No jak najbardziej -na pewno wyszczerzył się w ten głupkowaty sposób. -Dobra leć spać i wracaj do nas cały i zdrowy! Dobranoc!

Wydarli się oboje i zanim zdążyłem im odpowiedzieć rozłączyli się.

-Phillipp? Pomożesz mi ze wsuwkami?

Odwróciłem się w stronę dziewczyny i pokiwałem głową. Weszliśmy do środka, dziewczyna usiadła na jednym z krzeseł, a ja zacząłem wyciągać wsuwki z jej włosów.

-Dziękuję -mruknęła gdy skończyłem.

-Jak chcesz to możesz się już kłaść spać, postaram się być w miarę cicho żebyś mogła spać.

-Poczekam. I tak miałam pisać do Alex.

Pokiwałem głową i udałem się do łazienki. Wyszedłem z niej po jakaś piętnastu minutach i spojrzałem na Selinę, która leżała już w łóżku.

-Przeszkadza ci, że sobie wybrałam tą stronę? -spytała.

-Nie. Absolutnie nie.

Powoli położyłem się obok niej, nadal w pewnej odległości.

-Jakbyś się źle czuła albo coś to masz mnie budzić dobrze?

-Jak słońce -uśmiechnęła się. -Dobranoc.

Mruknęła jeszcze i po chwili zasnęła. Uśmiechnąłem się delikatnie patrząc na nią. Oddychała miarowo, a jej twarz była spokojna.

Położyłem się w końcu i gdy już prawie zasnąłem poczułem jak Selina przysuwa się do mnie. Oparła głowę o moją klatkę piersiową i wtuliła się w mój bok. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie. Po chwili urwał mi się film.

~~~
Prawie 2000 słów, jestem z siebie dumna, rozdział trochę chaotyczny

Muszę tu znaczyć (bo zapomniałam w poprzednim rozdziale) nie mam pojęcia czy Richard jest w związku a Evelyn bardzo mi tu pasuje

Tyle ode mnie!

Trzymajcie się ciepło!

Herbatka_Rumiankowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro