Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Wspólna wygrana

Antares wydawało się głupie, by Snape chciał wykraść Kamień Filozoficzny dla Voldemorta, ale wszystkie dowody na to wskazywały. Od szlabanu w Zakazanym Lesie Draco rzadko się do niej odzywał, co akurat uznała za okoliczność sprzyjającą.

Któregoś ranka Harry podzielił się z nią informacją, że ktoś zwrócił mu jego pelerynę–niewidkę i Antares była niemal pewna, że był to Dumbledore.

W końcu nadeszły egzaminy i najgroźniejszego czarnoksiężnika w tym stuleciu oraz wszystko co z nim związane, odeszło na dalszy plan. Nastało lato, więc dni były długie oraz upalne. Sprawdziany pisali w klasach specjalnymi piórami uniemożliwiającymi podpowiadanie, a na testy praktycznie wchodzili pojedynczo do klasy. Antares stwierdziła, że eliksiry poszły jej najlepiej, choć Snape dyszał nad ich karkami, różnymi minami wyrażając swoje niezadowolenie.

Po długich kilku dniach harówki w końcu nastało wolne. Antares z przyjemnością usiadła u boku Gryfonów pod wielkim dębem, by odpocząć i się zrelaksować. Harry'emu ciągle dokuczała blizna i strasznie ich to niepokoiło, choć Hermiona była pewna, że to wszystko przez egzaminy.

Wzrok Antares nagle wylądowała na Hagridzie. Zmarszczyła brwi.

– Co ci? – zapytała Hermiona.

– Nie uważacie, że to trochę dziwne, że Hagrid marzył, by mieć smoka, a tu nagle pojawi się jakiś obcy z jajem smoka na sprzedaż? Nikt nie chodzi z jajem smoka w kieszeni, bo to sprzeczne z prawem. Uważacie to za przypadek?

– O czym ty mówisz? – zapytał Ron.

– Ona ma rację. To podejrzanie – stwierdził Harry. – Ale jak się ma do kamienia filozoficznego?

– A tak – powiedziała Antares, wstając. – Że Hagrid jest dobrym człowiekiem, ale chlapie językiem na lewo i prawo. Myślicie, że nie powiedziałby komuś, jak przejść obok Puszka, gdyby ktoś do niego odpowiednio zagadał? Nam też powiedział o innych pułapkach, choć nie powinien.

Teraz już stali we czwórkę, a choć tego nie uzgadniali, coraz szybciej i szybciej zaczęli kierować się w stronę zamku. Wbiegli na opustoszałe korytarze, a potem skierowali się pod gabinet dyrektora, gdy nagle rozległ się donośny głos profesor McGonagall.

– Co wy tu robicie?

– Chcemy się zobaczyć z profesorem Dumbledorem – wypaliła Hermiona.

– A po co? – zapytała podejrzliwie profesor McGonagall.

– Dyrektor mówił, że mogę do niego przyjść, gdybym potrzebowała porady – odparła szybko Antares. – Jest u siebie? To bardzo pilne!

Profesor McGonagall przyglądała się im z nieufną miną.

– Profesor Dumbledore opuścił szkołę dziesięć minut temu – oznajmiła chłodnym tonem. – Otrzymał pilną sowę z ministerstwa i natychmiast poleciał do Londynu.

– Nie ma go? – Harry prawie krzyknął. – Już go nie ma?

– Potter, dyrektor to bardzo znana osobistość i...

– Ale pani profesor tu chodzi o Kamień Filozoficzny! – wypaliła nagle Antares co wszystkich wprawiło w osłupienie. Książki wypadły z rąk profesorki.

– Skąd wiesz o... – wycedziła przez zęby.

– Nie ważne – przerwała Black. – Do widzenia pani profesor, miłego popołudnia. Chodźcie, zmywamy się!

Wyminęła profesorkę i Harry, Ron oraz Hermiona niepewnie poszli za nią. Ledwo zniknęli za zakrętem, a rzucili się w długą.

– Dokąd biegniemy? – zapytał Ron.

– Na zakazany korytarz na trzecim piętrze!

– Co? Ale Puszek...

– Hermiono, nie rozumiesz – przerwała jej. – Skoro Dumbledore'a nie ma, a ten ktoś wie, jak przejść wszystkie pułapki, na pewno już go pokonał, a skoro to zrobił, my też prześlizgniemy się obok.

Biegli dalej, ile sił w nogach, aż w końcu znaleźli się w pobliżu zakazanego korytarza na trzecim piętrze.

– Ani kroku dalej! – usłyszeli nagle. Neville pojawił się znikąd. – Znowu chcecie narozrabiać. Gryffindor nie straci przez was więcej punktów.

– Neville! – ryknął Ron. – Nie bądź kretynem, daj nam przejść. To bardzo ważne!

– Nie nazywaj mnie kretynem! Nie złamiecie już żadnego punktu regulaminu!

Harry zwrócił się do Hermiony.

– Zrób coś.

Hermiona zbliżyła się do Neville'a.

– Bardzo mi przykro, ale muszę to zrobić. Petrificus Totalus!

Ręce Neville'a przyległy do boku. Nogi złączyły się razem, a całe ciało zesztywniało. Zachwiał się i upadł, sztywny jak słup. Miał zaciśnięte szczęki, więc nie mógł mówić.

– Co mu zrobiłaś? – wyszeptał Harry.

– Pełne porażenie ciała – odpowiedziała. – Wybacz mi, Neville.

Pobiegli dalej, a po kilku chwilach byli już u drzwi korytarza na trzecim piętrze – drzwi te były otwarte i widok ten uprzytomnił ich w pełni. Przez chwilę stali w względnej ciszy, aż w końcu Antares ruszyła do przodu i oni powiedli za nią. Harry pchnął uchylone drzwi.

Trójgłowy pies Puszek spał. Zaczarowana harfa w jego łapach wydawała przyjemną melodię.

– No tak, muzyka go usypia – szepnęła Antares. – Musimy spróbować przesunąć jego łapy.

Poczuli cuchnący oddech, gdy zbliżyli się do psa. Ostrożnie przesunęli jedną z łap, a wtedy Ron pociągnął za kółko w klapie i otworzył ją. Nieszczęście chciało, że właśnie wtedy harfa przestała grać.

Trójgłowy pies zaczął się budzić i Antares w odruchu pchnęła Rona, który zaglądał do środka. Krzyknął, a pies warknął. W następnej chwili Antares zrobiła jedyną rzecz, jaka przyszła jej do głowy. Zaczęła śpiewać.

Harry stwierdził, że miała bardzo ładny, melodyjny głos. Wolna i spokojna kołysanka, którą śpiewała, sprawiła, że głowy Puszka zaczęły opadać, a ślepia zamknęły się i pies zasnął ponownie. Anatres machnęła ręką, by szli.

– Na pewno? – zapytał Harry.

Powtórzyła gest, więc on i Hermiona wskoczyli do dziury, a Antares powoli wycofała się ku drzwiom. Gdy je zamknęła, skończyła śpiewać i natychmiast ruszyła do gabinetu profesor McGonagall.

* * *

Nastał w końcu koniec roku. Draco nie potrafił wybaczyć Antares, że ta nie powiedziała mu o Puszku, ale mało obchodziły ją marudzenia jej kuzyna. Poczuła jakąś dziwną ulgę na wieść, że to nie Snape próbował wykraść Kamień Filozoficzny.

Harry wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego dopiero na pożegnalną ucztę. Antares pomachała mu wesoło ze stoły Slytherinu i on odwzajemnił gest.

– Minął jeszcze jeden rok! – zaczął Dumbledore wesołym głosem. – Jeszcze jeden rok dobiegł końca, a ja muszę was trochę pomęczyć ględzeniem staruszka, zanim wszyscy zatopimy zęby w tych wybornych potrawach. Cóż to był za rok! Na szczęście wasze głowy są teraz trochę mniej puste niż na początku... i macie całe lato na opróżnienie ich przed początkiem następnego roku... A teraz, jak mi się wydaje, muszę przejść do ogłoszenia wyników waszego współzawodnictwa. Oto jak przedstawia się tabela: czwarte miejsce zajmuje Gryffindor, trzysta dwanaście punktów, trzecie Hufflepuff, trzysta pięćdziesiąt dwa punkty, Ravenclaw ma czterysta dwadzieścia szczęść punktów, a Slytherin czterysta siedemdziesiąt dwa.

Przez stół Ślizgonów przewinęła się burza oklasków i wiwatów. Antares również do nich dołączyła.

– Tak, tak, dobrze się spisaliście, Ślizgoni – rzekł Dumbledore. – Trzeba jednak wziąć pod uwagę ostatnie wydarzenia.

W sali nagle zaległa cisza. Ślizgoni poczuli się niepewni.

– Ehmm – odchrząknął Dumbledore. – Mamy tu trochę punktów do rozdania z ostatniej chwili. Tak, najpierw, pan Ronald Weasley... Za rozegranie przez niego najlepszej partii szachów nagradzam Gryffindor pięćdziesięcioma punktami.

Od wiwatów Gryfonów zadygotało zaczarowane sklepienie. Teraz większość Ślizgonów wpatrywała się w Dumbledore'a jak w wariata.

– Panna Hermiona Granger... za użycie przez nią chłodnej logiki w obliczu ognia nagradzam Gryffindor pięćdziesięcioma punktami.

Hermiona ukryła twarz w rękach. Antares była pewna, że zalała się łzami. Tymczasem Gryfoni zupełnie powariowali. Draco przyglądał się wszystkiemu z lekko rozwartymi ustami.

– Pan Harry Potter – rzekł Dumbledore. – Za jego zimną krew i rzadko spotykaną odwagę nagradzam Gryffindor stoma punktami.

Rozległ się ogłuszający huk. Ci, którzy potrafili jednocześnie dodawać i ryczeć, zrozumieli, że Gryffindor właśnie uzyskał przewagę nad Slytherinem. Dumbledore podniósł rękę i sala natychmiast ucichła.

– Są różne typy męstwa, ale trzeba być bardzo dzielnym, by stawić czoło wrogom. Tyle samo męstwa wymaga wierność przyjaciołom. Dlatego nagradzam dziesięcioma punktami pana Neville'a Longbottoma.

Ktoś, kto był na błoniach, mógłby pomyśleć, że w Wielkiej Sali nastąpił jakiś potężny wybuch. Gryfoni rzucili się na siebie, a profesor przez chwilę pozwolił im cieszyć się zdobytymi punktami oraz przewagą, a w końcu podniósł rękę po raz kolejny tego popołudnia i jeszcze raz odezwał się spokojnie.

– Jest jeszcze jedna osoba, której należy przyznać punkty – powiedział, co sprowadziło Gryfonów na ziemię. – Odkąd uczę w tej szkole, a robię to dziesiątki lat, tylko kilka razy byłem świadkiem prawdziwej przyjaźni między Gryfonem a Ślizgonem. Jest to dowód na to, że przyjaciela możemy znaleźć wszędzie i w każdym, bez względu na rasę, posiadaną wiedzę, uprzedzenia czy status krwi i właśnie dlatego przyznaję pannie Antares Black pięćdziesiąt punktów.

Antares poczuła się bardzo nieswojo, gdy dyrektor powiedział jej imię.

W Wielkiej Sali zaległa okropna cisza. Kto potrafił liczyć, wiedział, że w jedną sekundę Ślizgoni zrównali się liczbą punktów z Gryfonami, których radosne miny nagle zniknęły. Oba domy patrzyły na siebie nieufnie.

– Tak, tak, dobrze liczycie moi kochani – mówił Dumbledore. – Gryffindor i Slytherin kończą ten rok z równą liczbą punktów. To wyjątkowy moment. Mam nadzieję, że uświadomi wam, że nie musicie być dla siebie wrogami.

Klasnął w dłonie i połowa ozdób zamieniła się w barwy Gryffidnoru. Ogromny lew zawisł obok równie dużego węża. Był to dziwny, ale jednocześnie wspaniały wieczór, na koniec którego Antares uściskała się serdecznie z Harrym przy ciekawskich spojrzeniach całej Wielkiej Sali.

Ich szafy opustoszały, a kufry zapakowano. Wsiedli do pociągu na stacji w Hogsmeade, opuszczając Hogwart szczęśliwsi, bogatsi o nową wiedzę, ale również przyjaźnie.

______

Rozdział zawiera fragmenty z książki "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" autorstwa J.K.Rowling.


Muszę Wam powiedzieć, że aktualnie piszę 43 rozdział tego FF i wszystko wymknęło się spod kontroli jakieś dziesięć rozdziałów temu XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro