41. Najdziwniejszy rodzinny obiad
Nastały wakacje i Harry wrócił na krótko na Privet Drive, a potem zamieszkał z Weasleyami w Norze, bo na Grimmauld Place zrobiło się ciasno. Regulus mieszkał w starej sypialni jego rodziców na czwartym piętrze, gdzie z trudnością posprzątał z pomocą Stworka. Narcyza oraz Draco zajęli po jednym pokoju na piętrze drugim, a należało napomknąć, że mieszkała też z nimi Ester, a i Remus od czasu do czasu zostawał na noc.
Przez kilka pierwszych dni w mieszkaniu panowała bardzo dziwna atmosfera. Narcyza niewiele się odzywała. Po skromnym pogrzebie Lucjusza zamknęła się w swoim pokoju i nie wyszła z niego do dnia następnego. Draco również był dziwnie milczący, a Syriusz i Regulus nie rozmawiali ze sobą za wiele. Ester i Antares dbały, by wszystkim było dobrze, ale cała rodzina zachowywała się nijako.
– Och, dosyć tego! – oznajmiła Antares któregoś poranka. – Dzisiaj wspólnie zjemy obiad i nie chcę słyszeć wymówek! Mówię to w szczególności do ciebie, tato...
Syriusz wywrócił oczami, a ponieważ nikt nie zgłosił zastrzeżeń, Antares i Ester zabrały się za przygotowanie obiadu. Pomagał im Stworek, wielce ucieszony, że w końcu może robić to, co powinien – służyć Blackom. Przygotowali na pierwsze danie kremową zupę z suszonych grzybów, a na drugie duszone w mundurkach ziemniaki oraz roladki wołowe i kaczkę pieczoną w ziołach. Stworek zaproponował, by zrobić kotleciki z grochu i szpinaku, ulubione danie pana Regulusa, gdy był dzieckiem, i obie przytknęły ochoczo, pozwalając mu się za to zabrać.
– Pani Narcyza uwielbia szparagi – powiedział Stworek. – Pod beszamelem. Stworek z chęcią zrobi.
– Świetnie! – powiedziała Ester, machając różdżką, by wprawić drewnianą łyżkę w ruch.
– Co zrobimy na deser? – zapytała Antares.
– Suflety z lodami! – zasugerowała Ester, wyciągając już ogromną tabliczkę czekolady. – A na to lody wanilinowe oraz owoce leśne. Wyjdzie pysznie! Molly mnie tego nauczyła w zeszłym roku.
Na stole w jadalni stanęła najlepsza porcelanowa zastawa ozdabiana złotem. Stworek równo ułożył sztućce i poskładał białe serwetki w łabędzie. Antares upewniła się, że wszystkie kieliszki błyszczą się nieskazitelnie, a żaden zaciek nie brudzi szkła i gdy w końcu wszystko było gotowe, Antares wrzasnęła:
– Obiad!
Draco pierwszy pojawił się w jadalni, pociągając nosem, by zaznajomić się z unoszącymi się zapachami. Zaraz za nim zjawił się Regulus, który w końcu o siebie zadbał – zgolił całkowicie brodę i przystrzygł ciemne włosy, które układał równo. Antares przygotowywała mu eliksiry, które powolutku zaczynały już działać. Poprawiła mu się kondycja skóry, a niebieskie oczy błyszczały dziką radością. Musiała przyznać, że wyglądał równie przystojnie, co jej ojciec.
– Ale pachnie – powiedział, siadając u szczytu stołu.
Weszła Narcyza ubrana w czarny komplet i na końcu zawitał do nich Syriusz, zajmując krzesłu po drugiej stronie Regulusa.
– Coś dużo tych talerzy – zauważył. – Będziemy mieć gości?
– A i owszem – potwierdziła Ester, niosąc wazę przykrytą nakrywką. – Widziałam je idące ulicą, pewnie zaraz wejdą do środka.
Postawiła wazę na środku stołu i rzeczywiście drzwi na dole trzasnęły krótko. Ktoś powoli zaczął wspinać się po schodach. Najpierw ujrzały Tonks, której włosy przybrały dzisiaj żółtawy odcień. Antares uśmiechnęła się na jej widok i podbiegła do Tonks, by mocną ją uściskać.
– Lepiej się już czujesz? – zapytała.
– Poskładali mnie w Mungu! – odpowiedziała Tonks dziarsko. – An, pewnie pamiętasz moją mamę Andromedę?
Narcyza zachłysnęła się powietrzem, gdy do jadalni weszła kobieta średniego wzrostu z burzą ciemnych włosów na głowie. Kto jej nie znał, mógł pomyśleć, że była to Bellatrix. Trzeba się było przyjrzeć, by dostrzec, że jej twarz miała łagodniejszy wyraz i była ozdobiona większą liczbą zmarszczek. W jej ciemnych oczach błyszczał spokój zamiast furii. Ubrana była w długą spódnicę oraz czerwonawą koszulę.
– Minęły wieki od mojego ostatniego pobytu w tym domu – powiedziała Andromeda, rozglądając się wokół. – An, miło cię widzieć. Tonks wiele mi o tobie mówiła.
– Mnie również bardzo miło – zapewniła Antares, ściskając kobietę.
– Andromeda! – wykrzyknął Syriusz, zrywając się z miejsca i oboje wpadli sobie w ramiona, ściskając się mocno i całując w oba policzki na powitanie po latach. – No proszę, nic się nie zmieniłaś!
– Ty też nadal jesteś tak przystojny, jak zapamiętałam – powiedziała Andromeda, a jej spojrzenie zwróciło się ku Regulusowi, który właśnie podchodził ku niej dość niepewnie. – Jest i też największe dziecko tej rodziny. Nasze oczko w głowie. Muszę powiedzieć, że się ucieszyłam na wieść, co zrobiłeś. Masz więcej oleju w głowie niż przypuszczałam.
– Dobrze wiedzieć, że tak całkowicie cię nie zawiodłem – powiedział, a potem oboje uściskali się krótko.
W końcu spojrzenia Andromedy i Narcyzy skrzyżowały się. Obie siostry patrzyły na siebie z dwóch przeciwległych krańców stołu. Milczały, nie mogąc się odważyć na wypowiedzenie jakichkolwiek słów. Draco niepewnie wpatrywał się w matkę, pozostali również. W końcu Antares nie wytrzymała i zaczęła naśladować obie kobiety.
– Tak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest, Cyziu... A ja się cieszę, że ułożyłaś sobie życie tak, jak chciałaś, Andromedo...
Ester walnęła ją w ramię i Antares przymilkła, masując obolałe miejsce. Ostatecznie Narcyza odetchnęła głośniej i opuściła bezpieczne miejsce, by zbliżyć się do siostry i dogłębnie spojrzeć jej w oczy.
– To były długie lata – zauważyła łagodnie Narcyza. – Czasami się zastanawiałam czy cię nie odwiedzić i zapytać, jak sobie radzisz, ale... Uznałam, że lepiej ci było z nową rodziną.
– To nigdy nie oznaczało, że nie tęskniłam za starą – odparła Andromeda. – Bacznie śledziłam twoje losy. Byłam szczerze... uszczęśliwiona, gdy dowiedziałam się, że jesteś w ciąży. Zawsze marzyłaś o rodzinie. Powtarzałaś to od dziecka. Nie rozumiałam jednak, dlaczego wybrałaś tamtą stronę, a potem sobie przypomniałam, że... Bellatrix miała na ciebie duży wpływ.
– Oboje z Lucjuszem popełniliśmy błędy. Najbardziej żałuję, że nie powstrzymałam ojca, gdy... no wiesz. To chyba mój największy grzech. Nie liczę, że mi wybaczysz. Mam nadzieję, że teraz będziemy w... pokojowej relacji.
Wyciągnęła przed siebie drżącą dłoń i Andromeda uściskała ją lekko.
– Jedzmy, bo wystygnie – zarządziła Ester i zrobił się szum.
Syriusz i Regulus siedzieli u szczytu długie stołu. Po lewej stronie starszego z Blacków siedziała Antares, dalej Tonks oraz Andromeda, a po lewej stronie Regulusa, Narcyza, Draco i zaraz obok Ester, która rozlała wszystkim zupę.
Przy stole brzęczała cisza, przerywana jedynie skrobaniem łyżek o dna śnieżnobiałych talerzy. Nikt nie śmiał się odezwać. Atmosfera pełna była skrępowania oraz dziwnych spojrzeń, które rzucali ku sobie nawzajem członkowie starożytnego rodu Black.
– Ach, jak miło, gdy rodzina w komplecie – Antares westchnęła lekko. – Kto by się spodziewał, że tylu Blacków usiądzie przy jednym stole, a dom nie wybuchnie?
– Zawsze możemy podłożyć pod stół fajerwerki Freda i George'a – zażartowała Tonks i ona, Antares oraz Syriusz zaśmiali się do siebie.
Skończyli jeść zupę i Stworek przyniósł miski oraz patery z drugimi daniami. Nowe zapachy wypełniły jadalnię, na chwilę mrocząc im mózgi. Regulus przysunął bliżej siebie paszteciki z grochu i szpinaku, a Narcyza oraz Draco nałożyli sobie porządną porcję szparagów.
– Kiedy będą wyniku SUMów? – zapytała Tonks, nie mogąc dłużej znieść ciszy.
– Przyjdą jutro – odpowiedziała Antares, spokojnie nakładając sobie warzyw na talerz.
– Jutro? – powtórzył Draco, ówcześnie ciężko przełykając kęs. – Już jutro?
– Nie miej takiej miny, poszło ci dobrze.
– Więc ty już wiesz – powiedział Regulus, stukając się palcem po brodzie. – Ten twój dar jest naprawdę niesamowity.
– Według mnie to nie brzmi tak kolorowo – odezwała się Andromeda, nakładając sobie kilka pasztecików. – To wielka odpowiedzialność, by trzymać w tajemnicy przed innymi przeszłość oraz również siła charakteru, by patrzeć na wydarzenia, które już wcześniej się widziało i wiedzieć, że nie możemy ich zmienić.
Antares ciężko przełknęła ślinę. Zaśmiała się nerwowo i machnęła ręką, jakby to nie była prawda.
– Nie przesadzajmy – powiedziała.
– Jesteśmy chyba najciekawszym Blackiem, jaki kiedykolwiek się urodził – ciągnęła Andromeda niestrudzenie. – Ale cóż się dziwić, Syriusz od dziecka miał nosa do kobiet.
Syriusz, który w spokoju zajmował się swoim talerzem, uśmiechnął się ostrożnie.
– Ted nie chciał wpaść? – zapytał, zmieniając temat.
– Tata uznał, że nie będzie przeszkadzał – odpowiedziała Tonks, sięgając po butelkę z winem. – Antares oczywiście go zaprosiła, ale chyba nie chciał, by jego obecność zakłóciła główny powód tego spotkania.
– Czyli jaki? – zapytał Syriusz.
– To chyba jasne – powiedziała Narcyza. – Nie słyszałeś Dumbledore'a? Antares zależy tylko na jej rodzinie oraz przyjaciołach. Chyba nic dziwnego, że pragnie, byśmy żyli w zgodzie, zwłaszcza że przez większość swojego życia nie miała prawdziwej rodziny, a co jedynie jakiejś jej odłamy.
Antares, która poczuła się naga przez słowa Narcyzy, odwróciła wzrok od ojca, nie chcąc, by zobaczył, że była to prawda.
– Już dawno ktoś to powinien był zrobić – stwierdził Regulus.
– Tylko nikt nie miał w sobie tyle odwagi – zauważyła Andromeda.
Nagle atmosfera przy stole zmieniła się. Wszyscy, jakby chcąc zrobić Antares przyjemność, zaczęli między sobą rozmawiać i się śmiać. Kieliszki pustoszały szybko, a jedzenie znikało z talerzy z jakimś większym zapałem. Antares uśmiechała się cała zadowolona, Syriusz co jakiś czas szturchał ją w ramię. Nawet Freddie dołączył się do świętowania. Niuchacz usiadł na rogu stołu i powoli wcinał tłusty kawałek kaczki.
– Och, no proszę – powiedziała głośno Andromeda, która do tej pory zajęta była rozmową z Regulusem. – Syriuszu, nie chwaliłeś się, że jutro poznasz chłopaka Antares.
Syriusz, który rozmawiał z Tonks, spochmurniał nagle.
– Ktoś tu jest zazdrosny – zauważył Draco i wszyscy przy stole zachichotali.
– Nie jestem zazdrosny – mruknął Syriusz.
– Jesteś, jesteś – powiedziała Ester, klepiąc go po ramieniu. – Ledwo co odzyskałeś córkę, jeszcze nie zdążyłeś się nią nacieszyć, a nagle pojawia się nie wiadomo jaki chłopak, który chce ci ją zabrać. Każdy na twoim miejscu byłby zazdrosny.
Rozległy się kolejne chichoty, a Syriusz spłonął rumieńcem. Antares chwyciła ojca za rękę i ścisnęła ją mocno.
– Nie martw się, tato. Cokolwiek się stanie, ty zawsze będziesz na pierwszym miejscu w moim sercu.
Damska część towarzystwa wydała się rozczulona, a Syriusz zamrugał szybko, opędzając łzy. Dziwny uśmiech wpełzł mu na twarz. Przez dobrą chwilę się nie odzywał, nie mogąc przełknąć tego wyznania.
Pojawił się deser, który ledwo wcisnęli do pełnych żołądków. W butelkach i kieliszkach powoli kończyło się wino, a z dzbanków znikała kawa oraz herbata. Tematy zmieniały się z wojny, na quiddicha, z quidditcha na wspomnienia z dawnych lat, a te zaś na przyszłość i tak w kółko bez wyraźnego końca.
– Chyba się wszystkim ułożyło już w żołądkach – zauważyła Ester.
– Było pyszne! – powiedziała Tonks. – Wspaniała wyżerka, Ester. Sama to ugotowałaś?
– Nie, An mi pomagała, no i Stworek dołożył kilka swoich pomysłów oraz sztuczek.
– Świetnie, więc teraz zapraszam wszystkich na wycieczkę! – powiedziała Antares, wstając. – Musimy przejść do kominka. No chodźcie!
– Co? – zdziwił się Syriusz, patrząc na córkę. – Dokąd ty chcesz iść?
– Są pewne sprawy, tato, które należy wyjaśnić, póki jest czas oraz okazja. Zajmie nam to góra pół godziny, obiecuję.
Poszła na piętro domu, a Narcyza oraz Draco ruszyli za nią. Ester otarła usta chusteczkę i sama wstała. Chcąc nie chcąc, Syriusz, Regulus, Tonks i Andromeda poszli za nimi. Zanim wspięli się po schodach, Antares zdążyła już zniknąć w kominku.
– Dokąd my idziemy? – zapytał Regulus.
Chwilę później całą grupą znaleźli się w Ośrodku Urazów Ciężkich imienia Oleusa Wingfielda. Hol główny był szykowny oraz wielce ozdobny. W trzech kominkach iskrzył ogień, a niektórzy czarodzieje wrzucali do niego trochę proszku, a potem znikali im z oczu w zielonych płomieniach. Zajmujący się opieką magowie ubrani byli w biało–niebieskie szaty oraz czepki.
– Ojej, a co to za wycieczka? – zapytała niska i stara czarownica o skośnych oczach, podnosząc się zza długiej lad. – Ach Ester, to ty! Dawno cię tu nie widziałam. Jest i pani Malfoy, jak miło.
Wyskoczyła przed nich. Była naprawdę niziutka, chyba nie mogła mieć więcej niż metr pięćdziesiąt.
– Witaj, Hilary, my wiesz do kogo.
– Taką dużą grupą? – zdziwiła się, patrząc po wszystkich. – Nie wiem, czy...
– Ten jeden raz – poprosiła Narcyza uprzejmie. – Nie zajmiemy za dużo czasu. Zobacz, kto tutaj jest...
Hilary przeleciała po nich spojrzeniem, na dłużej zatrzymując się na Syriuszu oraz Regulusie.
– Och, no niech wam będzie – zgodziła się w końcu. – Ale jak będziecie hałasować, to was wyrzucę! – ostrzegła, grożąc palcem. – No, drogę chyba znacie.
Hilary usiadła za ladą na niebieskim fotelu, a Antares ruszyła do przodu ku krętym schodom, wyznaczając im kierunek.
– Na brodę Merlina, co my tu robimy? – szeptała Andromeda ku swojej córce.
– Nie wiem, mamo, zaraz zobaczymy.
Wspięli się na drugie piętro, mijając kilku pielęgniarzy oraz pacjentów na wózkach. W końcu dotarli pod drzwi z numerem pięćdziesiąt sześć i Antares ostrożnie zapukała, a zaraz potem weszła do środka, pozwalając też zrobić to innym.
Pokój był duży i wyglądał jak zwykła sypialnia. Ściany były ciemne ozdobione obrazami, a podłoga przykryta dywanem w złote wzory. Łóżko stało z jednej strony pomieszczenia, niedaleko znalazło się miejsce na szafę i komodę. Z drugiej strony pokoju stał okrągły stolik oraz dwa fotele. W końcu spojrzenia wszystkich zawisły na dużych oknach przyozdobionych firanami oraz na kobietę siedzącą na wózku, która wyglądała za okno.
Była blada i przeraźliwie chuda. Jej pociągła twarz wyglądała upiornie, a w ciemnych oczach nie iskrzyły żadne emocje. Ciemne, długie włosy przerzedziły się i na czubku widniała lekka łysina. Jedna z jej rąk drżała, jakby od nerwowego tiku. Mimo tych wszystkich zmian Regulus od razu rozpoznał kobietę.
– Mama? – wyszeptał w niedowierzaniu. Ruszył do przodu, ale Ester złapała go za nadgarstek, powstrzymując jednocześnie.
Andromeda, która złapała się za serce, przysiadła na jednym z foteli cała blada. Tonks musiała powachlować ją starą gazetą, by kobieta złapała głębszy oddech.
– Myślałem, że ona nie żyje – szepnął Syriusz, nie ruszając się z miejsca.
– Oficjalnie tak – powiedziała Narcyza. – Jest tutaj pod fałszywym nazwiskiem. Tylko Hilary zna prawdę.
– Ale co się stało? – zapytał Regulus. – Mamo, spójrz na mnie!
– Ona nie reaguje, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak byśmy chcieli – powiedziała Antares, na palcach podchodząc do kobiety i kucając obok niej. Załapała ją za kruchą dłoń i ścisnęła delikatnie. Walburga ani drgnęła. – Cześć, babciu – przywitała się. – Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale dużo się działo. Kilka osób chciałoby z tobą porozmawiać. Mam nadzieję, że ucieszysz się na ich widok.
Wstała i podprowadziła wózek bliżej stołu. Regulus natychmiast zajął drugi z foteli, patrząc na matkę w osłupieniu. Syriusz odważył się podejść kilka kroków, ale wielka niepewność malowała się na jego twarzy.
– Co jej się stało? – zapytała Andromeda. – Dlaczego wcześniej mi nie powiedzieliście?
– Im mniej osób wiedziało, tym lepiej – wyjaśniła Narcyza spokojnie. – Draco, idź, poproś Hilary o wodę. Andromeda musi się trochę napić.
Draco przytknął bezgłośnie i wyszedł po cichu.
– Ale co się stało? – Tonks powtórzyła pytanie. Syriusz nadal był dziwnie milczący.
– Po tym, jak Syriusza zamknięto w Azkabanie, a Regulusa uznano za zmarłego, w Walburdze ujawniły się resztki serca i poczucia odpowiedzialności – wyjaśniła Narcyza.
Syriusz prychnął.
– Ta kobieta nigdy nie miała serca, a teraz nie ma nawet duszy. Wygląda, jakby pocałował ją dementor!
Walburga siedziała nieruchomo. Co jedynie drżała jej ręka, a od czasu do czasu chrząkała dziwnie, zwracając na siebie uwagę. Mrugała też sporadycznie, wpatrując się w jeden punkt.
– To klątwa, tato. Bardzo silna na dodatek. Jej sutków nie da się zdjąć w żaden sposób – wytłumaczyła Antares, patrząc ojcu w oczy. – Twoja matka tak wygląda, bo próbowała mnie chronić.
Syriusz wyglądał, jakby Antares chlasnęła go prosto w twarz.
– Przepraszam? – powiedział.
– O czym ty mówisz? – zapytała Andromeda. – Walburga nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego! Wszyscy wiemy, że gardziła Syriuszem za to, jaki był i jest. Nie rzuciłaby się za nim w ogień, a co dopiero za jego córką.
– Ale to zrobiła – powiedziała spokojnie Ester. – Syriuszu, chyba doskonale pamiętasz tamte dni. Ktoś zabijał mi dzieci jedno po drugim i na pewno czyhał też na życie Aurory, być może też i moje.
– To na pewno byli śmierciożercy – mruknął Syriusz. – I nie wyjaśnia to, dlaczego...
– Zostałeś zesłany do Azkabanu, Regulus był uznawany za zmarłego, bo zdradził Volde...morta – Narcyza starała się mu tłumaczyć. – Nie było kontaktu z Andromedą, Bellatrix i ja popełniałyśmy własne błędy. Blackowie ginęli na oczach Walburgi, a na dodatek uderzyła ją świadomość, że obaj jej synowie odwrócili się od tego, czego pragnęła ich nauczyć.
– To nic nie zmienia...
– Tato, ty naprawdę nie rozumiesz – odezwała się Antares. – Mama została sama ze mną, a ktoś chciał ją zabić. Zaraz po twoim złapaniu, Walburga udzieliła nam schronienia właśnie na Grimmauld Place. Byłyśmy tam kilka dni, ale mama dostała wiadomość od Walburgi, że nie powinna wracać, bo tu nie jest bezpiecznie.
Syriusz przyjął drugi cios na swoją twarz. Draco wrócił z wodą i postawił tacę ze szklankami oraz dzbankiem na stole. Tonks natychmiast nalała matce trochę wody i Andromeda upiła porządny łyk.
– Ale to nie ma sensu – ciągnął Regulus. – Ona by nigdy...
– Może rzeczywiście nie zrobiłaby nic dla Syriusza – przerwała mu Narcyza. – Ale do ostatniej chwili próbowała ratować to, co zostało z jej pokrojonej i zniszczonej rodziny, w tym wypadku Antares. Ujrzała w tej małej dziewczynce przyszłość naszego rodu. Wiem o tym, bo napisała mi to w liście.
– Walburga chciała, by Blackowie byli perfekcyjni – ciągnęła Ester spokojnie. – By kierowali się wyższymi ideami, szanowali czystą krew i byli dumni z tego, kim są i kim byli ich przodkowie. Blackowie w swoich przekonaniach zapomnieli, że rodzina nie zawsze mówi jednym głosem, że zdarzając kłótnie i różne poglądy, które ich dzielą lub łączą. Rodzina po prostu jest, a jeśli jest nią taki potężny ród jak wasz, należy o niego walczyć, a nie się kłócić na każdym kroku. To zostało zapomniane, a Walburga przypomniała sobie o tym, gdy było już trochę za późno.
Zamilkli. Syriusz, który był blady jak ściana, nie odezwał się ani słowem. Wyglądał, jakby kilka razy ktoś przyłożył mu z pięści w twarz. Andromeda, której w końcu się polepszyło, zdołała się nachylić i spojrzeć Walburdze w oczy.
– I ona nic nie mówi? – zapytała. – Słyszy nas?
– Trudno powiedzieć – odpowiedziała Narcyza. – Jej mózg pracuje, ale nie tak, jak powinien. Nie ma kontroli nad własnym ciałem. Ponoć słyszy, ale nikt nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy rozumie słowa.
Regulus odważył się chwycić matkę za rękę i ścisnąć ją delikatnie.
– Antares, skoro znacz legimilację, jesteś w stanie powiedzieć, kto to zrobił? – zapytał cicho i nagle wszystkie spojrzenia zawisły na niej. – Voldemort nigdy nie wydał rozkazu, by ścigać Langhamów, a przynajmniej ja nic o tym nie słyszałem. Oczywiście mógł nie mówić mi wszystkiego, ale...
Antares spojrzała na Walburgę. Od dziecka odwiedzała ją raz w miesiącu. Na początku z mamą, potem z Ester lub Narcyzą. Gdy wyjechała do Hogwartu, odwiedzała babcię tylko latem, czasami podczas Bożego Narodzenia. Zawsze o nią dbała – piłowała jej paznokcie i czesała włosy, rysowała jej obrazki oraz laurki, a na urodziny piekła babeczki. Zawsze czuła, że tak powinna robić. Walburga zaoferowała schronie jej i jej matce. Była jej winna tę troskę oraz opiekę.
– Jej mózg nie pracuje tak, jak powinien. Tam jest chaos, z którego nie da się nic wyczytać – skłamała. Zagadkę, kto urządził tak Walburgę Black, rozgryzła już dawno temu. – Nic nie poradzę. Co jedynie mogę przyrządzić mocniejsze eliksiry, ale nie cofnę działania klątwy. Przykro mi...
– Lekarze nie dawali jej więcej niż kilka lat – powiedziała Narcyza. – A będzie już piętnaście, jak się tutaj znalazła.
– Zawsze robiła wszystkim na złość – parsknął Syriusz, co Antares uznała za niepotrzebną uwagę.
– Miała serce z kamienia – powiedziała Andromeda cicho – a teraz sama jest jak jeden. To, jak dla mnie, za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Tonks, chodźmy do domu. Muszę się napić czegoś mocniejszego.
Obie wyszyły cicho, żegnając się krótko.
– My też powinniśmy się zebrać – zauważyła Narcyza. – Chodź, Draco, lepiej, żeby nas nie zauważył żaden śmierciożerca.
Malfoyowie też wyszli i zostali teraz w piątkę. W pokoju zrobiło się luźniej i Ester usiadła na wolnym fotelu, wzdychając głęboko.
– Tak oto bywa w tym świecie – powiedziała. – Czasami na starość robimy rzeczy, które nigdy nie przyszłyby nam przez myśl. I w imię czego? Własnego widzimisię, a może poczucia winy?
– W imię rodziny – powiedziała Antares, ścierając łzę, która wypadła z oka Walburgi Black.
____
Czekam, aż mnie zjecie XDD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro