Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29. Wielki Inkwizytor Hogwartu

Gdy następnego dnia rano Antares dostała wiadomość zwrotną od Narcyzy, poczuła, że jej serce z radości obróciło się w swoim miejscu. Była tak zaoferowana listem, że nie dostrzegła poruszenia, jakie wypełniło Wielką Salę po dostarczeniu Proroka Codziennego większości uczniom.

– Black, patrz to! – Malfoy szturchnął ją w ramię.

Z pierwszej strony spojrzała na nich wielka fotografia Dolores Umbridge, uśmiechającej się szeroko i mrugającej do nich znad tytułu:

MINISTERSTWO CHCE ZREFORMOWAĆ

SYSTEM EDUKACJI

DOLORES UMDRIDGE PIERWSZYM

W HISTORII

„WIELKIM INKWIZYTOREM"

– Wielkim Inkwizytorem? Co? – mruknęła ponuro, wyrywając Draco gazetę z rąk. W piątkę zbili się w kupę, a Antares na głos zaczęła czytać artykuł.

Zupełnie nieoczekiwanie Ministerstwo Magii wydało wczoraj wieczorem dekret, zapewniający mu bezprecedensowy zakres kontroli nad Szkołą Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

„Od pewnego czasu Minister był coraz bardziej zaniepokojony tym, co się dzieje w Hogwarcie", powiedział młodszy asystent Ministra, Percy Weasley. „Chciał też w ten sposób odpowiedzieć na liczne głosy zaniepokojonych rodziców, którzy sądzą, że szkoła dryfuje w kierunku, którego nie pochwalają".

Nie po raz pierwszy w ostatnich tygodniach Knot wykorzystuje nowe przepisy prawne, aby wpłynąć na polepszenie sytuacji w szkole czarodziejów. 30 sierpnia został wydany Dekret Edukacyjny Numer 22, zgodnie z którym, jeśli aktualny dyrektor szkoły nie jest w stanie znaleźć kandydata na stanowisko nauczyciela, Ministerstwo może samo wybrać odpowiednią osobę.

„Właśnie dzięki temu dekretowi mogła zostać nauczycielem w Hogwarcie Dolores Umbridge", powiedział nam Weasley wczoraj wieczorem. „Dumbledore nie mógł znaleźć nikogo, więc Minister mianował Umbridge, która, jak można się było spodziewać, odniosła natychmiastowy sukces...

– Jeśli ona odniosła sukces, to ja dołączam do śmierciożerców – mruknął Blaise pod nosem.

– To nie wszystko – szepnęła Antares.

...natychmiastowy sukces, dokonując rewolucyjnych zmian w metodzie nauczania obrony przed czarną magią i dostarczając Ministrowi rzeczowej informacji o tym, co naprawdę dzieje się w Hogwarcie".

Ministerstwo skorzystało też z możliwości, które daje Dekret Edukacyjny Numer 23, powołując nowy urząd, a mianowicie „Wielkiego Inkwizytora Hogwartu".

„To ekscytująca nowa faza planu Ministerstwa, polegającego na powstrzymaniu zjawiska, określanego jako niepokojące obniżenie standardów w Hogwardzie", powiedział Weasley. „Inkwizytor będzie miał prawo wizytować wszystkich nauczycieli, żeby upewnić się, czy proces nauczania przebiega zgodnie z ustalonymi standardami. Stanowisko to zostało zaproponowane profesor Umbridge, niezależnie od jej obowiązków nauczycielskich, i mamy przyjemność poinformować, że propozycję tę przyjęła".

Do wspomnianych „ekscentrycznych decyzji" należą bez wątpienia bardzo kontrowersyjne decyzje personalne, opisywane w naszej gazecie, a więc zatrudnienie w charakterze nauczycieli wiłkołaka Remusa Lupina, półolbrzyma Rubeusa Hagrida i pomylonego ex–aurora, „Szalonookiego" Moody'ego.

Krążą oczywiście pogłoski, że Albus Dumbledore, były Najwyższy Niezależny Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów i Najwyższa Szycha Wizengamotu, nie jest już w stanie kierować prestiżową szkołą w Hogwarde.

„Sądzę, że mianowanie Inkwizytora jest pierwszym krokiem w kierunku zapewnienia Hogwartowi dyrektora, do którego będziemy mieć pełne zaufanie", powiedział nam wczoraj wieczorem pewien pracownik Ministerstwa.

Gryzelda Marchbanks i Tyberiusz Ogden zrezygnowali z członkostwa w Wizengamocie na znak protestu przeciw wprowadzeniu urzędu Inkwizytora Hogwartu.

„Hogwart jest szkołą, a nie jednym z wydziałów biura Korneliusza Knota", powiedziała pani Marchbanks. „To kolejna odrażająca próba zdyskredytowania Albusa Dumbledore'a" (więcej informacji na temat przypuszczalnych powiązań pani Marchbanks z wywrotową grupą goblinów na s. 17).

Antares skończyła czytać i spojrzała na swoich przyjaciół.

– Przynajmniej wiadomo, co robi tu Umbridge – powiedział Teodor, drapiąc się po nosie. – Jest tu z polecenia Ministra Magii. A teraz daje jej prawo wizytowania innych nauczycieli!

– Jedynym porządnym człowiekiem w Ministerstwie jest mój ojciec – stwierdził Draco, a zaraz potem uśmiechnął się kpiąco.

– A tobie co? – zapytał Blaise

– Jestem ciekaw konfrontacji Umbridge-Snape.

– Lepiej chodźmy, bo się spóźnimy – stwierdziła Antares. Radosne uniesienie spowodowane listem Narcyzy zniknęło równie nagle, co się pojawiło.

Gdy żwawo podążali na zaklęcia, Harry wcisnął się między nich i porwał Antares do tyłu, by mogli porozmawiać bez świadków.

– Co tam? – zapytała, gdy grupa zniknęła jej z oczu.

– Rozmawiałem wczoraj z Syriuszem.

– Co? – zdziwiła się. – Ale jak?

– Pojawił się w kominku, ale nie ważne – powiedział szybko, rozglądając się na boki. – Syriusz nieświadomie podsunął mi pewien pomysł i mam zamiar go zrealizować.

– Ja też mam pomysł – powiedziała mu. – Ale zajmę się nim sama, a dla ciebie zrobię, co tylko zechcesz. Byle wpienić Umbridge.

– Wpadłem na pomysł, że... Skoro Umbridge nie uczy nas zaklęć, to my sami musimy się ich nauczyć. Zorganizujemy nielegalną grupę i będziemy się uczyć po kryjomu. Szukamy na razie miejsca i... W najbliższy wypad do Hogsmeade będzie spotkanie zapoznawcze w Gospodzie pod Świńskim Łbem. Przyjdź, obecność Ślizgona dobrze zrobi.

– Harry, to wspaniałe! – powiedziała. – Z chęcią przyjdę, ale... Lepiej będziemy, jak po prostu spotkamy się w Trzech Miotłach. W Świńskim Łbie zwrócimy na siebie niepotrzebnie uwagę.

Harry zmarszczył brwi w zamyśleniu.

– Może masz rację – mruknął. – Okay, to w Trzech Miotłach. Do zobaczenia!

Pożegnała się z nim i oboje rozeszli się na swoje lekcje.

* * *

Po udanym spotkaniu organizacyjnym w Trzech Miotłach, uczniowie Hogwartu rozeszli się, by zająć się swoimi sprawami. W czasie, gdy Ron wypytywał Hermionę o nowego chłopaka Ginny, Antares podeszła do Harry'ego i zapytała bez ogródek:

– Mogę na pierwsze spotkanie wziąć swoich przyjaciół?

Harry nie wyglądał na przekonanego.

– Mówisz o Malfoyu i...

– I reszcie, tak – potwierdziła bardzo żywo. – Wiem, że większość może krzywo na nich patrzeć, ale... oni nie będę nikomu uprzykrzać życia, obiecuję. Możemy nawet w piątkę trenować oddzielnie, to nie problem. Chodzi o to, że... Od początku roku trenuję ostro zaklęcia w Pokoju Życzeń. Takie spotkania mogłyby mi ułatwić pracę.

– W Pokoju Życzeń? – Harry powtórzył głupio.

– Na siódmym piętrze. W wakacje przejrzałam porządnie mapę, Harry. W Hogwarcie jest mnóstwo miejsc, o których nie mamy pojęcia, a co najważniejsze, nauczyciele nie mają. Będzie nam tam idealnie. Co do Draco oraz reszty... Oni nie chcą źle, zaufaj mi.

Harry przyglądał się jej nieprzekonany. Kątem oka zerknął na Hermionę i Rona, ale ta dwójka sprzeczała się o Ginny i jej chłopaków.

– W porządku, weź ich – zgodził się. – Zobaczę na mapie ten pokój i poinformuję ci o terminie najbliższego spotkania, dobrze?

– Świetnie! A teraz, wybacz, ale idziemy z Dafne na zakupy.

I pobiegła przed siebie, znikając Harry'emu z oczu.

Gdy kilka godzin później wróciły z Dafne do dormitorium, na łóżku Antares leżały dwa listy. Jeden był od Narcyzy, informujący, że zrobiła to, o co Antares ją prosiła, a drugi był od Thomasa.

Kochana An,

Jestem oburzony zachowaniem twojej nowej nauczycielki. Drumstrang, choć wyjątkowo surowy, unika torturowania oraz kar cielesnych. Przez kilka dni chodziłem poddenerwowany, przez co odbyłem kilka szlabanów. Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej i nie dajesz się tej wiedźmie.

Na Twoją prośbę porozmawiałem z Judem, ale on nie wie, co za broń potrzebna Voldemortowi znajduje się w Ministerstwie. Uważam jednak, że on kłamie. Niewymownych strzegą potężne zaklęcia, które zabraniają im mówić, co dokładnie dzieje się w Departamencie Tajemnic. Informacje, które zdobyłaś, mogą więc być prawdziwe.

U mnie po staremu. Nauczyciele ostro nas trenują do końcowych egzaminów. Mam nadzieję, że chociaż Twoi są odrobinę bardziej wyrozumiali. Tutaj niewielu rozmawia o Voldemorcie, choć kilka osób głośno popiera jego ideę i wyklina Karkarowa za ucieczkę.

Dumbledore ostatnio rozmawiał z moją ciotką. Chce, by Selma oraz Jude dołączyli do Zakonu, ale oboje nie są przekonani. Próbuję ich odwieść od tego pomysłu, szczególnie po tym, co dowiedziałaś się w wakacje. Oby ta sprawa szybko się wyjaśniła.

Trzymaj się ciepło,

Tommy

Antares westchnęła ciężko i jeszcze raz przeczytała cały list. W niektórych sprawach Thomas był jej jedynym pocieszeniem.

– Coś ciekawego? – zapytała Dafne.

– Owszem – potwierdziła, zerkając teraz na list od Narcyzy i siadając przy biurku. Od razu zaczęła skrobać poważną notkę, którą powtórzyła trzy razy i zakleiła w oddzielnych kopertach, a potem wzięła czysty pergamin i długo nad nim siedziała, robiąc dziwne miny.

– W co ty grasz?

Antares spojrzała na siedzącą na łóżku Dafne. Jej współlokatorka przyglądała się jej bacznie dużymi, błękitnymi oczami.

– W bardzo niebezpieczną grę – odpowiedziała. – Ale czuję, że sprzyja mi szczęście huncwota i może wyjdę ze wszystkie obronną ręką. Chcesz iść ze mną do sowiarni? Muszę to wysłać. – Pomachała czterema listami w swojej ręce.

– Podziękuję – powiedziała Dafne, więc Antares sama wyszła z dormitorium. No prawie sama, bo Freddie siedział w kieszeni jej płaszcza i przyglądał się swojej pani z niepewną miną.

* * *

NA POLECENIE

WIELKIEGO INKWIZYTORA HOGWARTU

niniejszym rozwiązuje się wszystkie uczniowskie organizacje, stowarzyszenia, drużyny, grupy i kluby.

Za organizację, stowarzyszenie, drużynę, grupę lub klub uważa się regularne spotkania trojga lub większej liczby uczniów.

O pozwolenie na założenie nowej organizacji, stowarzyszenia, drużyny, grupy czy klubu można się starać u Wielkiego Inkwizytora (Profesor Umbridge).

Żadna uczniowska organizacja, stowarzyszenie, drużyna, grupa lub klub nie mogą istnieć bez wiedzy i zezwolenia Wielkiego Inkwizytora.

Każdy uczeń, który samowolnie utworzy organizację, stowarzyszenie, drużynę, grupę czy klub lub wstąpi do jakiejś organizacji, stowarzyszenia, drużyny, grupy czy klubu, nieposiadających zezwolenia Wielkiego Inkwizytora, zostanie wydalony ze szkoły.

Powyższe zarządzenie wydano na podstawie Dekretu Edukacyjnego Numer Dwadzieścia Cztery

Podpisano:

Dolores Jane Umbridge

Wielki Inkwizytor


Takie ogłoszenie pojawiło się w poniedziałek na tablicy w Pokojach Wspólnych wszystkich domów.

– To nie przypadek – powiedział Draco. – Jakoś się dowiedziała o tym, co planuj, Potter.

– I tak by to zrobiła – odparła Antares, lekko wzruszając ramionami. – W ten czy inny sposób, ale to dobrze. Będzie się wściekać, nie mogąc nas ukarać.

– Pewnie ktoś z tego spotkania jej wygadał – stwierdził Blaise.

– Och, nie. Hermiona zarzuciła na pergamin specjalny czar. Ten ktoś bardzo by pożałował, jeśliby to zrobił. No, załogo, chodźmy na śniadanie, bo przygotowałam dla naszej profesorki jedną z wielu atrakcji, które odbędą się w tym tygodniu.

Draco spojrzał dziwnie na Teodora, Blaise'a oraz Dafne i popędzili za Antares do Wielkiej Sali, gdzie zebrało się już sporo uczniów oraz kilku nauczycieli. Panował gwar oraz harmider wywołany nowym dekretem. Ucichł jednak, gdy profesor Umbridge weszła do Wielkiej Sali na śniadanie.

Kilka rzeczy stało się jednocześnie.

Huknęło przeraźliwie, a Umbridge krzyknęła ze strachu. Jej osobę okryła zielonkawa mgiełka, powoli łącząca się w małe, zielone kuleczki, ukazując tym samym Dolores całą pokrytą zielonymi bąblami wielkości kciuków. Jej różowy strój zmienił kolor na niesmaczną odmianę zgniłej zieleni, a włosy przefarbowały się na wściekły różowy.

Pierwsze rechoty rozbawienia przelały się przez Wielką Salę. Zielone kuleczki, które unosiły się wokół głowy profesorki, zaczęły pękać z głośnym „pop!". Z ich środka wylatywały małe żabki z różowymi kokardkami na łebkach, a żabki, zamiast rechotać, mówiły ludzkim głosem: „Nie będę różową ropuchą!".

Wszyscy uczniowie w Wielkiej Sali ryknęli śmiechem, gdy Umbridge zaczęła piszczeć jak mała dziewczynka, nawet profesor McGonngall nie mogła ukryć uśmiechu rozbawienia, który próbowała ukryć za rękawem szaty.

– Ty! – wykrzyknęła Umbridge wściekle, patrząc w oczy Antares. – Ty to zrobiłaś!

– Ja? – odparła z oburzeniem. – Niech mnie pani nie obraża! Stać mnie na coś lepszego!

– Nie kpij ze mnie!

– Gdzież bym śmiała!

– Szlaban! – wykrzyknęła kobieta.

Antares chciała obrazić ja paroma brzydkimi epitetami, ale za jej plecami pojawił się znienacka Snape z poważnym wyrazem twarzy. Wszyscy w Wielkiej Sali ponownie zamilkli, chociaż na ustach większości malowały się uśmiechy rozbawienia. Żaby rozprzestrzeniły się po całej sali, a część wyszła na korytarz. Ich skrzeczące głosy, wykrzykujące: „Nie będę różową ropuchą!", roznosiły się echem.

– Jak opiekun domu, do którego należy ta dziewczyna, muszę stanowczo odmówić. Są tutaj dziesiątki innych uczniów i uwierz mi, Dolores, wszyscy mogli wpaść na taki pomysł. Moja uczennica nie jest niczemu winna – powiedział poważnym tonem. – Zbieraj się, Black, pójdziesz ze mną.

Antares pośpiesznie wstała, biorąc swoją torbę i szybkim krokiem wyszła za profesorem Snapem, który podczas całej drogi do jego gabinetu, nie uraczył ją ani jednym słowem. Dopiero gdy usiadł w swoim fotelu za biurkiem, ich spojrzenia się skrzyżowały.

– Możesz mi powiedzieć, co to było? – zapytał.

– Nic – odpowiedziała szybko.

– Black!

– Jak już tak bardzo chce pan wiedzieć, przygotowałam kilka niespodzianek dla szanownej profesor Umbridge, by jej pobyt w szkole stał się niezapomniany. Włożyłam wiele pracy, by to wyszło – odpowiedziała, nie bojąc się przyznać przed Snapem, co zrobiła. – Ta kobieta jest bardzo denerwująca. Przy czym ja zazwyczaj nie używam słowa denerwująca.

Kącik ust Snape'a drgnął w lekkim rozbawieniu.

– Pięćdziesiąt punktów dla Slytherinu za doskonałe wykorzystanie kilku trudnych zaklęć, Black – powiedział chłodno. – A teraz idź na lekcje i spróbuj się zachowywać.

– Wiedziałam, że mnie pan lubi – powiedziała szczęśliwa. – Dziękuję.

– I Black...

– Tak, profesorze?

– Jeśli chcesz skontaktować się z ojcem, to podawaj listy mi. Śmiem podejrzewać, że Wielki Inkwizytor kontroluję trochę naszą prywatną pocztę.

– A ja śmiem twierdzić, że to nie będzie konieczne – powiedziała tajemniczo i wybiegła z gabinetu, by nie spóźnić się na zajęcia.

Idąc przez korytarze, niektórzy uczniowie klepali ją po plecach lub bili głośno brawo. Zielone żabki ciągle wyskakiwała z kątów, rechocząc: „Nie będę różową ropuchą!", a kiedy Filch próbował je złapać, te wyślizgiwały mu się z rąk, jakby zrobione były z mydła.

– Jesteśmy dumni! – wykrzyknęli bliźniacy Weasley, a przechodząca obok profesor McGonagall taktownie udała, że tego nie słyszy. Zaraz za nimi pojawił się Harry, Ron oraz Hermiona – we troje równie szczęśliwi i roześmiani.

– To było niesamowite! – zawołał Ron. Z emocji był cały zaczerwieniony.

– Dzięki – odpowiedziała.

– Co nagadał ci Snape? – zapytał Harry.

– Nic, dał mi pięćdziesiąt punktów za doskonałe wykorzystanie zaklęć – powiedziała dumnie, wypinając pierś. Plakietka prefekta na jej piersi błysnęła w blasku słońca.

Szczęki Rona, Harry'ego i Hermiony prawie dotknęły ziemi.

– No co? – zapytała, widząc ich miny. – On nigdy nie odejmie punktów własnemu domowi.

– Widziałaś dekret? – Hermiona poruszyła temat, który najbardziej ją obchodził. – Mówiłam, że spotkanie w Trzech Miotłach to zły pomysł. Tylko nas tam przyłapali.

– Zrobiliby to wszędzie, bo byliśmy dużą grupą – Antares starała się ją uspokoić. – Nie przejmuj się. Jawnie gramy na nosie Umbridge. Będzie wściekła, gdy nie będzie się jej udawało nas złapać. Harry, patrzyłeś na pokój?

– Tak, dzisiaj po lekcjach tam zajrzymy – powiedział. – Gdy ktoś jest w środku, nie widać tej osoby na mapie.

– Wiem i w tym rzecz. Gdy ktoś tam jest, a jakaś inna osoba chce wejść do środka, nie uda jej się to, gdy nie wie, o co prosić. To idealne miejsce.

– Wystarczy tylko ustalić datę – mruknęła Hermiona. W tym czasie zegar ogłosił, że zaczęły się lekcje. – Och, musimy się pośpieszyć!

– Harry! – Antares pociągnęła go za rękaw szaty, zanim odbiegli. – Jutro rano w Proroku ukaże się artykuł.

– Znowu jakieś dekrety? – mruknął zły.

– Nie, nie dekrety. Ja... Będziesz zadowolony, Harry. Zaufaj mi. Po prostu przeczytaj jutro Proroka – poleciła mu, a potem puściła jego szatę i pobiegła na swoje zajęcia, zostawiając Harry'ego zdezorientowanego.

______

W rozdziale znajdują się fragmenty książki "Hatty Potter i Zakon Feniksa" autorstwa J.K. Rowling.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro