Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

navy blue

- Jesteśmy - westchnął cicho, gdy zatrzymał się i zdjął kask. - Nie ma czego podziwiać. Mieszkania zbyt dużego także nie mam więc jeśli jednak wolisz pojechać do ciebie, to mów.

- To miejsce ma swój urok. Lubię zarówno nowoczesne budynki, jak i te starsze. Nie ważne, że ciasne. Ważne, że własne. - zaśmiałem się radośnie, oddając ukochanemu kask i zeskoczyłem z motocykla, żeby się rozejrzeć.

- Powiedziałem ci to kiedyś - spostrzegł, również zsiadając i podszedł bliżej mnie. - Gdy pierwszy raz byłem u ciebie. Moje mieszkanko jest mniejsze od twojego, więc tym bardziej, ciasne ale własne. Przynajmniej mam gdzie spać, co nie?

- Dokładnie. To jest najważniejsze. - oznajmiłem radośnie, a moja dłoń automatycznie powędrowała do tej chłopaka, żeby delikatnie ją złapać. - Więc jak? Prowadzisz, mój książę?

- Księciem nie jestem. Brak mi wielkiego zamku i bogactwa. Jedynie konia mogę ci zapewnić - zaśmiał się cicho. - Chodźmy księżniczko, pokażę ci gdzie spędzam samotnie czas - oznajmił, spokojnym krokiem ruszając do odpowiedniej klatki w kamienicy.

- Dla mnie jesteś księciem. Moim osobistym. - wyznałem dumnie, po chwili wchodząc do klatki, dlatego uderzył we mnie niezbyt przyjemny zapach. Stare drewniane schody, popękane ściany i ciemność. Ojeju.

- Pójdę przodem - oznajmił, chwytając mnie mocno za dłoń i prowadził mnie po schodach w tej ciemności. - Czasem można spotkać jednego sąsiada śpiącego na klatce... lepiej abyś jednak go nie spotkał.

- A to dlaczego? - zapytałem ciekawy, spoglądając na stare poręcze, które niezbyt chciałem dotknąć, bo były czymś umazane.

- Jest alkoholikiem, więc czasem zdarza mu się zasnąć przed tym jak dotrze do domu - wyznał. - Czasem też specjalnie wychodzi z domu i śpi pod drzwiami.. Chyba mu tu wygodnie, bo chłodno.

- To... dość dziwne zachowanie, lecz kreatywne. - stwierdziłem i zaśmiałem się cicho.

- Wolałbym aby jednak zachowywał się normalnie i przynajmniej spał we własnym domu - westchnął ciężko. - Dlatego średnio chciałem ciebie tutaj przyprowadzać. Naprawdę nie ma tu nic ciekawego.

- Rozumiem, iż wolałbyś by zachowywał się inaczej, ale nie zwracaj sobie głowy innymi ludźmi. Poza tym, przy tobie nic mi nie grozi. - zauważyłem radośnie, a gdy ustaliśmy przed solidnymi, starymi drzwiami, uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.

- Ciężko się tym nie przejmować, gdy takie sytuacje dzieją się na co dzień. Wejdźmy, więc do środka - zaproponował, otwierając przede mną drzwi. - Proszę bardzo, oto moje królestwo - pozwolił mi wejść pierwszemu, po czym wszedł za mną i zamknął drzwi.

Zacząłem się rozglądać po tym miejscu, dostrzegając, iż zdecydowanie wystrój mieszkania to cały Jeongguk. Zdjęcia różnych samochodów, motorów i kładów oraz jakieś części motocykli powystawiane na półkach. Widać, iż miał na to zajawkę i lubił majstrować przy motorach. Nie pasowała do wystroju. Czarne, stare meble oraz tego samego koloru ściany, sprawiały, iż wiekowa, biała kanapa ładnie się wyróżniała. Jednak ta gitara... Gitara będąca na stojaku w salonie, wywołała nieco moje zdziwienie.

- Umiesz grać? - zapytałem, sięgając zaraz dłonią do instrumentu.

- Nie podnoś - poprosił. - Stare czasy. Kiedyś pogrywałem, teraz nie mam na to ani czasu ani chęci - westchnął ciężko. - Napijesz się czegoś?

- Ouh, okay. - zabrałem swoją dłoń, skoro nie chciał bym ruszał jego rzeczy. - Herbaty miętowej.

- Powinienem gdzieś taką mieć, więc wstawię nam wodę na herbatę - stwierdził, przechodząc do kuchni, którą doskonale widziałem z salonu. Sięgnął po czajnik, by napełnić go wodą i zagotować ją. - Wystrój mojego mieszkania może być trochę.. przytłaczający. Więc jeśli będziesz chciał, to możemy na noc jechać do ciebie, zamiast zostawać tutaj.

- Ma swój urok. Odzwierciedla ciebie. - uśmiechnąłem się delikatnie, siadając przy stoliku w kuchni. - Mój brat by stąd nie wyszedł.

- Huh? Dlaczego? - spojrzał na mnie z zainteresowaniem. - Nie wyglądał na osobę, która tak jak ja lubuje się w ciemności, czarnym kolorze i samotności - stwierdził z lekkim rozbawieniem.

- Chodzi mi o motory, samochody i tak dalej. - zachichotałem radośnie. - Jest mechanikiem. Od zawsze uwielbiał takie tematy. To jego zajawka.

- Rozumiem - skinął lekko głową. - Osobiście majsterkuje tylko przy moim motorze. W razie czego przynajmniej będę wiedział o czym mogę spróbować z nim gadać, gdy będzie taka potrzeba.

- To dobry pomysł, ponieważ nie pała optymizmem na temat naszego związku. - wyznałem rozbawiony. - Ale pewnie mu przejdzie jak cię bliżej pozna.

- Nie wiem, skoro teraz nie jest co do tego optymistycznie nastawiony, to wątpię, że cokolwiek się zmieni później - stwierdził, odnajdując w jednej z półek pudełeczko z herbatą. - Nim mnie pozna, może wyrobić sobie własne zdanie na ten temat i się tego trzymać.

- Znam lepiej swojego braciszka, kochanie. - wstałem z miejsca i podszedłem do ukochanego, delikatnie przytulając go od tyłu. - Będzie dobrze. Musi zaakceptować to, że cię kocham. Wie, że nie odpuszczę.

- Jak uważasz - położył dłoń, na moich dłoniach. - Swojego nastawienia i tak nie zmienię, dobrze o tym wiesz. Więc po prostu zobaczymy jak będzie w przyszłości.

- Masz rację, nie zmienię twojego nastawienia. Ale za to wiem, jaki jest mój braciszek, dlatego pozostaje mi optymistyczna wiara w to, iż nie zmieni się i będzie tak jak sądzę. - wyznałem, wtulając głowę w jego plecy.

- Ile słodzisz herbatę? - spytał, zmieniając tym samym temat. - Powinienem mieć jeszcze jakieś ciastka, więc mogę ich także poszukać, by było do herbaty.

- Dwie łyżeczki. - odpowiedziałem. - Skarbie, dlaczego zmieniasz temat?

- Nie chcę zniszczyć nam wieczoru, moimi negatywnymi myślami - odparł. - Więc uznałem, że lepiej zakończyć rozmowę o tym, niż ciągnąć ją dalej.

- Dobrze, rozumiem. - ustałem na palcach by pocałować delikatnie kark ukochanego. - Uszanuje to.

- Dziękuję - odetchnął cicho, odwracając się przodem do mnie i delikatnie mnie objął. - Przylepia z ciebie - stwierdził z lekkim uśmiechem, po czym pocałował krótko moje usta.

- Tak... I to wielka. Dlatego musisz mi poświęcać dużo czasu. Nie zapominając o licznych czułościach. Uwielbiam je. - wymruczałem, ukrywając się w jego ciepłych ramionach.

- Zauważyłem - odparł, robiąc ze mną kilka kroków w stronę niewielkiego stolika, po czym usiadł na jednym z krzeseł i posadził mnie sobie na kolana. - Lubię to w tobie. Słodka przylepa, pragnąca wiele czułości.

- Cieszę się, że akceptujesz to jaki jestem. - zachichotałem cicho, obejmując delikatnie swoimi wątłymi ramionami jego szyję, po czym musnąłem ostrożnie usta mężczyzny.

- Gdybym tego nie akceptował, to nie bylibyśmy razem - spostrzegł, oddając mój pocałunek. - Chyba na tym właśnie polega związek, prawda? Na wzajemnej akceptacji.

- Masz całkowitą rację. - znów oddałem pocałunek, przesuwając swoją dłoń na jego policzek by go pogładzić.

Chłopak całował mnie namiętnie, ręce oplatając wokół mojej talii i przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Czułem jego ciepło okalające mnie dosłownie z każdej strony, przez co moje serduszko niezwykle się cieszyło. Właśnie takich czułości było mi trzeba. Wzdychałem rozkosznie w usta ukochanego, a delikatny uśmiech nie chciał z nich uporczywie zejść. Było mi tak przyjemnie. Straciłem głowę dla tego chłopaka. Pierwszy raz kochałem kogoś bezgranicznie. Wiedziałem, iż jest to ta miłość. Prawdziwa, jedyna i odpowiednia.

- Poczekaj sekundę - wymruczał, gdy usłyszał gotującą się wodę. - Zrobię herbatę i zaraz wrócimy do naszych pieszczot - obiecał, ostrożnie się ode mnie odrywając.

- Nie.. - wymruczałem, uwieszając się na nim jak małpka. - Weź mnie ze sobą.

- No dobrze - zaśmiał się cicho. - Więc trzymaj się mocno - poprosił, wstając z miejsca i podszedł bliżej czajnika, podczas gdy ja przytulałem się do niego mocno, by nie spaść.

- Mógłbym wisieć tak całe życie. - wymruczałem cichutko w jego ubranie, ponieważ buzię miałem ukrytą w jego koszuli.

- Tak? A nie wolisz pocałunków i tulenia się wzajemnie? - spytał, przygotowując kubki, do których zaraz nalał wody, uważając przy tym, by przypadkiem mnie nie poparzyć.

- Dobra, masz mnie. - odparłem od razu, unosząc głowę by pocałować jego policzek. - Lubię mizianie, nie zaprzeczę.

- Wiedziałem - odparł rozbawiony. - Ale do picia herbatki chyba będziesz musiał na chwilę się ode mnie odkleić.

- Nie. Nie odkleję się. Wolę zimną. - mruknąłem cichutko, przenosząc pocałunek na jego usta by w końcu odstawił ten czajnik i zajął się mną.

Jeongguk już nic więcej nie mówił, odstawiając wszystko co miał w dłoniach i przytulił mnie o wiele mocniej. Ruszył gdzieś spokojnym krokiem, a po chwili poczułem jak kładzie mnie na kanapę, nieprzerwanie całując moje usta.Wplątałem swoje małe dłonie w jego gęste włosy, przeczesując je subtelnie, wczuty bez pamięci w zbliżenie z ukochanym. Chłopak nagle oderwał się od moich ust, zaczynając całować mnie po żuchwie i szyi, po czym odsłonił moje obojczyki, by na nich także zostawić wiele pocałunków. Czułem jak zasysa się na mojej skórze, zapewne zostawiając tam czerwone ślady.

- Uhm.. Jeonggukie - stęknąłem rozkosznie nie mogąc wyjść z podziwu jak dobrze zajmował się mną swoimi ustami. Tak wspaniale całował, iż nie umiałem powstrzymać stęknięć, co jakoś czas również ciągnąć włosy ukochanego.

- Tak, Jiminnie? - wymruczał, odrywając się na momencik od mojego ciała. - Masz może jakieś życzenia, słodka kruszynko? - spytał, gładząc dłonią, w bardzo przyjemny sposób, bok mojego ciała.

- Bądź delikatny.. - wyszeptałem tylko, nie mogąc zbytnio myśleć przez usta ukochanego, które odbierały mi tą zdolność. Było mi przyjemnie... A w dodatku nie chciałem tego przerywać, bo w końcu miałem to zrobić z miłością mojego życia. On by mnie nigdy nie wykorzystał.

- Będę bardzo delikatny - obiecał, szepcząc tuż przy moim uchu, przez co czułem jego ciepły oddech okalający moją skórę. Poczułem lekkie dreszcze, jednak gdy wsunął dłonie pod moją koszulę, cały się spiąłem. - Spokojnie mały. Rozluźnij się, a ja wszystkim się zajmę. Zaopiekuję się tobą - wymruczał, gryząc lekko płatek mojego ucha.

Piekły mnie policzki, zapewne w całości zalewając się czerwienią, jednak nie miałem teraz nawet ochoty o tym myśleć. Jeongguk wypełniał całe moje myśli, każdy najmniejszy ich kawałeczek. Jego dotyk, duże ciepłe dłonie powoli zdejmujące ze mnie ubrania. Jego usta, muskające mnie po szyi i obojczykach, raz po raz sięgające także do warg, by drażnić się ze mną drobnymi pocałunkami, a zaraz po tym namiętnie w nie wpić. Gdy sięgnął do moich spodni, pierwszo rozpiął je, delikatnie zsuwając ze mnie, by zaraz po tym wsunąć dłoń pod ich materiał. Jęknąłem cicho, czując jak zaciska palce na moim pośladku.

Jeonggukie całował mnie po torsie, zostawiając na nim mokre i czerwone ślady po pocałunkach. Złapałem go za włosy, wplatając miedzy nie palce, gdy starszy zamiast zdjąć ze mnie i z siebie resztę ubrań, wolał droczyć się i drażnić ze mną. Mruczałem z niezadowolenia, chcąc już móc dotknąć jego ciała, poczuć go w sobie i zatracić się w rozkoszy.

 - Niecierpliwa kruszynka - zaśmiał się cicho, patrząc na mnie onieśmielającym wzrokiem pełnym pożądania. Oblizał usta, niemal zdzierając ze mnie spodnie wraz z bokserkami. - Bardzo niecierpliwa - spostrzegł, zerkając na moje krocze. Wzdrygnąłem się, czując jak łapie za moje przyrodzenie, wykonując na nim powolne ruchy. - Spokojnie Jiminnie, oddaj mi się w pełni, a zadbam o to, że będzie ci cudownie - obiecał, w końcu pozbywając się z siebie odzieży z górnej części ciała. Jego idealnie zarysowane mięśnie, skóra z drobnymi niedoskonałościami i cała budowa ciała sprawiały, że nie mogłem powstrzymać się przed dotknięciem go. Moje myśli zamroczone były przez podniecenie i pożądanie. Pragnąłem tylko jego. Jeongguk był ideałem, któremu chciałem w całości się oddać.

Dwa nagie ciała ocierające się o siebie w powolnym tempie, ciężkie oddechy i ciche jęki. Właśnie to wypełniało teraz całe pomieszczenie, gdy Jeongguk powoli wsuwał we mnie swoje szczupłe palce, stopniowo dokładając kolejne. Zadbał dokładnie o to, bym czuł się dobrze, dlatego cały czas obserwował moją twarz podczas rozciągania mnie, co jakiś czas obdarowując mnie pocałunkiem. Wolną z dłoni przesunął na moje udo, ściskając je i unosząc do góry. W jednej chwili wysunął ze mnie palce, chwytając za drugie udo, by rozszerzyć mi nogi. Uniosłem się, odchylając głowę do tyłu w momencie, gdy starszy zaczął we mnie wchodzić. Wstrzymałem oddech, zaciskając mięśnie, a moje ciało zaczęło lekko drżeć.

- Rozluźnij się - mruknął seksownym głosem, któremu nie byłem w stanie się przeciwstawić. Dosłownie czułem jak nad mną dominował. Zwłaszcza gdy jego dłoń znów znalazła się na moim penisie, przesuwając się po całej jego długości, podczas gdy koniuszek kciuka zataczał małe kółka na samym jego czubku. - Sprawię, że będziesz krzyczał z rozkoszy - obiecał, powoli poruszając biodrami, przez co mój oddech znacznie przyśpieszył.

Znów całował mnie po całym torsie, jednocześnie poruszając się we mnie bez przerwy i zajmował się moim przyrodzeniem. Przyjemność okalała mnie z każdej strony, sprawiając, że brakło mi tchu, a oczy zamgliło podniecenie. Delikatność połączona ze zdecydowanymi, nieomylnymi ruchami. Dźwięk uderzających o siebie ciał dudnił mi w uszach, mieszając się z moimi jękami i westchnięciami. Jeongguk miał rację. Nie potrafiłem zachowywać się cicho, gdy się mną zajmował. Każdy jego ruch powodował kolejne dźwięki wydobywające się z moich ust, drżenie i dreszcze przechodzące przez całe ciało.

Czując jak jestem bliski dojścia, zacisnąłem mocno dłonie na materiale koca, który okrywał kanapę, wstrzymując oddech i odchylając głowę do tyłu. Sapałem ciężko, zwłaszcza, że Jeongguk znów zaczął robić mi dobrze dłonią. Nie wytrzymałem długo, nim lepka maź znalazła się na moim brzuchu, brudząc przy tym również starszego. Nie miałem jednak ani chwili westchnienia, przez co wciąż sapałem i jęczałem z przyjemności, gdy ruchy mojego kochanka jedynie przybierały na sile. Powoli obietnica o delikatności oddalała się gdzieś niczym we mgle, a ja nie potrafiłem temu zapobiec. Mocne uderzenie w pośladek jedynie sprawiło, że więcej spermy ze mnie uleciało. Chłopak nadawał własny rytm zbliżeniu, ukazując mi rozkosz pod kolejną postacią. Jego ruchy nie były już rytmiczne i regularne. Stały się wolniejsze jednak o wiele mocniejsze i głębsze. Czułem się jakby miał zaraz rozerwać mnie od środka, chociaż z każdym uderzeniem przyjemność jedynie narastała. Czując w sobie ciepło, doszedłem po raz kolejny tego wieczora. Ciężko było mi złapać dech w piersiach po takiej ilości doznań. Nie miałem nawet siły by się ruszyć.

- Wspaniały - szept Jeonggukiego wydawał mi się tak odległy, chociaż był tuż obok. Powoli mgła spowijająca mój umysł zaczęła się rozrzedzać, chociaż starszy wciąż całował mnie po całym ciele, zostawiając na nim kolejne malinki.

- Jeonggukie... Tak bardzo cię kocham... - wyszeptałem, wręcz zalewając się łzami z rozkoszy, którą mnie obdarował. Był taki idealny. Nie wiedziałem, jak mogę dziękować, iż taki chłopak wybrał właśnie mnie. Chroniąc, kochając i otaczając czułością.

- Słodki - szepnął znów, sięgając tym razem do mych ust, sprawiając, że kompletnie poddałem się pocałunkowi, którym mnie obdarzył. Trzymał mnie w ramionach jak największy skarb, przy każdym muśnięciu ust dając mi niewyobrażalną dawkę czułości.

Nieustannie uśmiechałem się pod nosem, przez co bolały mnie policzki. Czułem do niego tak wielkie przywiązanie. Moje szczęście było tak wielkie, nie do opisania wręcz. Odnalazłem swoją drugą połówkę... To było coś wspaniałego!

- Czyli na pewno mogę zostać na noc, hm? - zapytałem, ukryty w ciele mojego mężczyzny. - Skoro tak się o mnie boisz, nie ma co wymyślać.

- Dobrze, nie ma sensu wymyślać - zgodził się ze mną. - Zresztą... nie myśl nawet, że wypuścił bym ciebie teraz gdziekolwiek z łóżka. Nawet wstać ci nie dam, aż do samiutkiego poranka.

- Ależ domyśliłem się, iż chętnie zatrzymasz mnie teraz na całą noc w swoim łóżku. - zaśmiałem się cicho. - Może i był to moj drugi raz w życiu, ale zdecydowanie był najlepszy..

- Dziękuję, że tak uważasz - odparł, głaszcząc mnie swoją dużą dłonią po głowie. - Dla mnie także było przyjemnie.

- Najlepsze uprawianie miłości w twoim życiu? - zapytałem z cichym chichotem, ukrywając twarz w jego rozgrzanej skórze.

- Bardzo przyjemne - stwierdził, cmokając mnie w głowę. - Skoro było ci dobrze... może mała powtórka? Albo wspólny prysznic z bonusem.. Hm?

- Nie najlepsze? - wydąłem delikatnie dolną wargę. - No dobrze. Możemy zrobić to co wolisz.

- Daję ci wybór - zerknął na mnie. - Jest mało osób, których zdanie i wybory szanuję, jednak ty jesteś jedną z takich osób. Łóżko czy prysznic?

- Oba. Nie chcę z niczego rezygnować, skoro mogę dłużej uprawiać miłość z miłością mojego życia. - wyznałem z radosnym uśmiechem.

- W takim razie pierwsza powtórka w łóżku, a następnie pójdziemy pod prysznic, bym mógł po wszystkim dokładnie ciebie wymyć - stwierdził, muskając moje usta. - Podoba ci się taki plan, słodziaku?

- Tak... I to nawet bardzo. - zaśmiałem się, przyciągając chłopaka do delikatnego pocałunku. - Bardzo cię kocham, hyung.

- Wiem - skinął głową, zaraz łącząc nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Następnie usta starszego powędrowały na moją szczękę i szyję, całując moją skórę.

Uśmiechnąłem się szeroko pod nosem, nie mogąc uwierzyć, że tak idealny chłopak był tylko mój. Gdy tak mnie całował, dotykał i komplementował, zatracałem się w miłości do niego coraz bardziej. Był dla mnie jak tlen, bez którego nie umiałem żyć. Nikt nie wie, jak to cudownie jest odnaleźć swoją bratnią duszę, dopóki nam się to nie uda. Wiedziałem, iż teraz już do końca życia będę szczęśliwy. Bo miałem jego. Miłość mojego życia.

- - - - - - - - - - 

Heeej skarby! Wracam do was!

Jak wam się podobał rozdział?

No i powiedzcie co sądzicie o Dynamite! Osobiście kocham tą piosenkę i cieszę się, iż udało nam się pobić rekord wyświetleń w 24h bez większego utrudniania przez yt!

Dobrej nocy/Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro