Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

magenta

Wraz z Jeonggukiem kilka minut później jechaliśmy już motorem w kierunku mojego bloku, do którego starszy znał już drogę na pamięć. Codziennie mnie odwoził i cierpliwie czekał aż wejdę do klatki by mieć pewność, że nic mi się nie stanie. Był uroczy.

- Przestań o tym myśleć. - westchnąłem cicho, gdy ściągnął z głowy kask, a jego mina w dalszym ciągu wyrażała naprawdę bardzo negatywne emocje. - Nie przejmuj się tym. Ja naprawdę nie wziąłem sobie do serca tego co mówił. Nie musisz się martwić, że przez niego stanę się pesymistą.

- Jestem jedyną osobą, przez którą możesz stać się pesymistą - stwierdził, po czym spojrzał na mnie i westchnął ciężko. Jednak przynajmniej w końcu lekko się uśmiechnął. - Postaram się już o tym nie myśleć, więc się nie martw. Leć do domu i odpocznij, bo zasłużyłeś. Ciężko dziś pracowałeś.

- Nie wiem czy chce puszczać cię do domu, gdy jesteś nadal zdenerwowany tym wydarzeniem. - wyznałem szczerze. - Może zostań u mnie na noc?

- Czyżbyś się o mnie martwił? - uniósł lekko brew. - Nie mam przy sobie żadnych rzeczy do spania i na przebranie. Poza tym nie chcę ci się narzucać.

- Znajdę coś większego w swojej szafie. Naprawdę wolę byś dziś został u mnie, naprawdę widzę, jak silne emocje teraz są w tobie. - przybliżyłem się do niego. - Bardzo się o ciebie martwię.

- Wspominałeś dziś o tym, że na pewno ciebie nie odrzucę, bo jesteś zbyt słodki - przypomniał, po czym uniósł dłoń, by pogłaskać mnie po głowie. - I miałeś rację. Dobrze, zostanę dziś u ciebie, skoro tak bardzo ci na tym zależy.

- Dziękuję - od razu kamień spadł mi z serca. - Zaparkuj motor, zaczekam za tobą.

- Okay - przesunął dłoń na mój policzek, lekko go gładząc.

Przez dosłownie sekundę mi się przyglądał, chociaż odniosłem wrażenie, że trwało to o wiele dłużej. Po chwili, gdy zaparkował motor na najbliższe wolne miejsce znów do mnie wrócił, kierując się od razu do odpowiedniej klatki.

- Pierwszy raz będę u ciebie w mieszkaniu.

- Jak pewnie zauważyłeś dzielnica nie należy do najbogatszych w Seoulu, więc nie oczekuj niczego niestworzonego. - zaśmiałem się cicho, otwierając drzwi za pomocą klucza. - To zwykłe, staromodne mieszkanie studenta.

- Jimin, mówisz pesymiście, aby nie oczekiwał niewiadomo czego.. - zaśmiał się, wchodząc tuż za mną do środka. - To tak, jakbyś mówił optymiście, że życie jest piękne. Najważniejsze, że masz dach nad głową i ciepłą pościel do spania. Skromnie ale wygodnie, czego chcieć więcej.

- Aww... Właśnie powiedziałeś coś optymistycznego - aż złapałem się rozczulony za serce. - Ojeju, jestem dobrym nauczycielem.

- W którym momencie? - zdziwił się, patrząc na mnie ze zmarszczonymi lekko brwiami. - To o pięknym życiu to tylko przenośnia, ja tak nie uważam.

- Chodziło mi o część z dachem nad głową i ciepłą pościelą. - odparłem z uśmiechem. - Zamiast narzekać, pomyślałeś jak optymista. Nie ważne, że skromne, ważne, że wygodne.

- To nie jest optymistyczne myślenie - zaprzeczył. - W tej kwestii po prostu... mam inne nastawienie. To skomplikowane - westchnął, odkładając swój kask na jedną z półek gdzie było miejsce. - Więc.. Dostanę chociaż jakiś kocyk? Bo zgaduję, że śpię na kanapie. Albo na ziemi.

- Nie. Jesteś moim gościem, będziesz spał w moim łóżku. - wyznałem, ściągając z nóg buty i zamknąłem za nami drzwi na zamek.

- Ale to twoje łóżko. Mi wystarczy kanapa, bez przesady - również zdjął obuwie i wszedł wgłąb mieszkania. - Będę się z tym źle czuł, że zabrałem ci łóżko.

- A ja będę czuł się źle z tym, że mój gość śpi na kanapie. - odwiedziłem kurtkę na wieszak. - Musimy teraz znaleźć jakiś kompromis.

- Albo gramy w papier, nożyce, kamień o to kto gdzie śpi albo... - zamyślił się na chwilę. - Jak duże masz łóżko?

- Chodź, pokażę Ci. - zaśmiałem się, odwracając się na pięcie i po chwili chodu otworzyłem stare drzwi. - Oto ono.

- No, więc tak jak mówiłem. Albo zagramy o to kto gdzie śpi, albo będziemy spać razem - stwierdził gdy spojrzał na moje łóżko. - Może się tu pomieścimy.

- Okay... Więc zagrajmy w papier, kamień, nożyce. - zaproponowałem. - Zdajmy się na los. Jak będzie remis, śpimy razem, a jeżeli jeden z nas wygra to bierze łóżko.

- Dobra, tak możemy zrobić, wtedy będzie najbardziej fair - przytaknął, stając do mnie przodem, gotów do gry. - Na trzy.

Skinąłem głową z delikatnym uśmiechem, po czym zacząłem odliczać i na ostatnią liczbę, obaj szybko pokazaliśmy wybrane układy rąk.

- Cóż... Więc chyba będziemy musieli jakoś się pomieścić - zaśmiał się cicho, gdy oboje pokazaliśmy nożyce. - Nie przeszkadza ci to, że będziemy dzielić jedno łóżko?

- Nie, nie. Jasne, że nie. To chyba najrozsądniejsze rozwiązanie. - uśmiechnąłem się delikatnie. - Ale nic nie mów mojej rodzinie. Tak na przyszłość. Znamy się za krótko, pewnie by zaczęli wymyślać teorie o gwałcicielu lub mordercy.

- Nie znam nawet twojej rodziny, więc nie mam jak im powiedzieć - stwierdził rozbawiony. - Zapewne są negatywnie nastawieni do par jednopłciowych, stąd pojawiłyby się u nich takie podejrzenia, hm?

- Nie tyle rodzice co mój brat.. On się chyba domyśla. - wyznałem, podchodząc do swojej szafy.

- Domyśla, że gustujesz w facetach? - spytał wprost, siadając na łóżku. - Cóż, skoro to twój brat, to pewnie zna cię lepiej niż myślisz i zdążył zauważyć.

- Nie gustuje całkowicie w facetach... Znaczy, tak sądzę. I - zwróciłem uwagę na wyższego. - Podobają mi się kobiety i mężczyźni, ale chyba trochę bardziej zwracam uwagę na tą samą płeć, nie wiem dlaczego. Może powodem jest to, że lubię mięśnie, bo naprawdę fajnie wyglądają, ramiona, w których mogę się ukryć i to, iż facet może mnie chronić, a kobiety są bardziej delikatne, więc pewnie to ja bym musiał przejąć rolę obrońcy... Pewnie gadam głupoty, przepraszam.

- Nie gadasz głupot - pokręcił głową. - Rozumiem o co ci chodzi. W sumie mogłem się od razu domyślić, że twój optymizm będzie także dotyczył miłości i to całkiem urocze, że tak jest. Z tego co powiedziałeś, wnioskuję, że chciałbyś mieć kogoś, kto się tobą w związku zaopiekuje.

- Dokładnie. Oczywiście, nie chce obrazić w jakikolwiek sposób kobiet, bo są też takie, które umiałyby się mną zaopiekować, ale po prostu z mężczyzną jest trochę inaczej. Naprawdę jestem głupi - zaśmiałem się cicho. - Może określę to bardziej dosłownie. Podobają mi się trochę bardziej mężczyźni, ale jestem zdania, że zakochać mogę się też w kobiecie.

- Ej no.. nie mów o sobie, że jesteś głupi - poprosił, rozsiadają się wygodniej. - Twoje podejście jest w porządku i nie ma w nim nic a nic głupiego. Niektórzy lubią kobiety, niektórzy mężczyzn. Są też osoby, które lubią obydwie płcie, albo zakochują się niezależnie od nich, w charakterze danej osoby. To całkiem urocze, że tak myślisz.

- Wow, zrozumiałeś mnie. Jestem szczęśliwy, że mimo mojego zaplątania, jakoś zrozumiałeś, co chciałem przekazać. - zaśmiałem się cichutko.

- Nie jestem aż tak tępy na jakiego wyglądam - zaśmiał się cicho. - Poza tym, dla mnie kiedyś płeć nie miała kompletnie znaczenia. Z taką różnicą, że aktualnie uważam, iż miłość w ogóle nie jest dla mnie.

- Nie powinieneś tak twierdzić. - wyznałem, przenosząc swoją dłoń na tą chłopaka by delikatnie ją ścisnąć. - Jesteś wspaniałym facetem. Na pewno potrafisz kochać. Już nie wspomnę o tym, ilu osobom pewnie skradłeś serce.

- To robi ze mnie złodzieja, a nie wspaniałego faceta - stwierdził. - Nie chodzi o to, że nie umiem kochać. Życie już mi pokazało, że miłość nie jest dla mnie, więc nie będę się przeciwstawiał.

- Nigdy nie wątp w siłę miłości. - odparłem twardym tonem głosu. - W końcu zobaczysz, że miłość przyniesie Ci szczęście. Po prostu nie próbuj jej powstrzymywać. Gdy się pojawi, korzystaj z okazji.

- Łatwiej powiedzieć niż zrobić - wzruszył lekko ramionami. - Te wszystkie niepewności i domysły.. To męczące. Tym bardziej, że nie umiem uwierzyć w to, że ktoś mógłby mnie szczerze pokochać takiego jakim jestem. No bo kto chciałby spędzić resztę życia z takim pesymistą jak ja.

- Na przykład ja. Jestem pewny, że jest wiele osób, które mają takie samo zdanie. - zapewniłem chłopaka, po czym wstałem z łóżka. - Idź się pierwszy umyć. - otworzyłem szafę. - Coś tu za chwilę znajdę.

- Twój optymistyczny świat nie powinien zostać zburzony przez kolizję ze światem pesymisty. Póki dostrzegasz kolory, chroń je, by nie zbledły, zamieniając się w szarość, a następnie w czerń - poprosił wstając z łóżka, po czym ruszył spokojnie do wyjścia z pokoju.

- Jeongguk? - zatrzymałem go jeszcze swoim głosem, gdy już sięgał do klamki od drzwi. - Mojemu światu nic nie będzie. Za to mogę wzbogacić twój o inne kolory. Ale do niczego nie zmuszam. Jesteś naprawdę wspaniałym i wyjątkowym chłopakiem. Na pewno niedługo miłość pojawi się w twoim życiu. A ty przyznasz mi rację, jak bardzo się co do niej myliłeś.

- Chyba znasz mnie zbyt krótko by zauważyć, że jedyne co tak naprawdę mogę dać drugiej osobie to smutek i rozczarowanie - westchnął ciężko. - Dlatego stawiam sobie pewne granice, których nie chcę przekraczać. Proszę, nie sprawiaj, że mam ochotę ów granice przekroczyć.. Możesz ucierpieć na tym bardziej niż myślisz.

- Co niby robię? - zwróciłem całą swoją uwagę na mężczyznę, niezbyt rozumiejąc co próbuje mi powiedzieć. Jakbym starał się rozwiązać doprawdy trudną zagadkę. - Granice nie pozwalają człowiekowi oddychać pełną piersią. Nie ograniczaj się tylko dlatego, że sądzisz, iż granice są odpowiednie.

- Ja nie sądzę, ja to wiem - pokręcił lekko głową. - Zapomnij o czym mówiłem. Nie chcę ci zaszkodzić, więc będzie lepiej jeśli będę trzymał się wyznaczonych sobie granic. Nie muszę korzystać z życia w pełni, jeśli przez to sprawie komuś innemu krzywdę.

- Naprawdę uważam, że popełniasz błąd, bo jak coś poczujesz do drugiej osoby, pozbycie się tych uczuć będzie ciężkie. - wyciągnąłem z szafy ubranie dla chłopaka i mu je podałem. - Ale decyzja należy do ciebie. Obyś nie żałował.

- Sęk w tym, że bardziej ode mnie może żałować druga osoba - stwierdził, biorąc ode mnie rzeczy. - Dzięki. Zaraz wrócę - westchnął, odwracając się, by w końcu pójść do łazienki.

- Jesteś wart więcej niż myślisz. - wyznałem głośno, zatrzymując go ponownie. - Doceń siebie, bo gdy się zakochasz i nie będzie to jednostronne, zranisz zarówno obiekt swoich westchnień, jak i siebie.

- By miłość była obustronna trzeba w to uwierzyć. A ja nie potrafię w to wierzyć - wyznał lekko obojętnym i poważnym głosem. - Mój świat jest czarny, a miłość to kolor, na którego nie ma w nim miejsca.

- W miłości kolor czarny również się pojawia. - podszedłem bliżej motocyklisty, a delikatny uśmiech nadal nie schodził z mojej buzi. - Miłość jest zbudowana ze wszystkich kolorów. Nigdy nie ma jednej barwy. Zauroczenie to coś innego. Ono trwa chwilę, bo człowiek widzi tylko zalety drugiej osoby, a gdy dostrzega jej wady, ucieka. W miłości akceptuje się swoją połówkę bez względu na to jakie są jej mocne strony a jakie słabe. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje. To mój ulubiony fragment Biblii. Jasno głosi, że miłość nie jest łatwa, ale gdy się pojawia, możemy przenosić góry dla osoby, którą ją obdarzyliśmy.

- Nie uznaję Biblii - wyznał. - Nigdy nie czytałem żadnych jej fragmentów. To co powiedziałeś jest nawet urocze, ale w praktyce tak to nie wygląda - pokręcił lekko głową. - W moim przypadku miłość, to uczucie które wyniszcza od środka, powoli i potajemnie. A zdać sobie z tego sprawę można dopiero po zakończeniu tego, co i tak nie miało swojego początku.

Cóż może postąpiłem trochę głupio robiąc to... Jednak nie chciałem by mówił dalej. Zależało mi na nim i naprawdę chciałem by w końcu zauważył kolory! I przy okazji mi się podobał. Nawet bardzo...

Dlatego też zamknąłem mu usta tymi swoimi by przestał mówić, że miłość nie jest dla niego. Ona była dla każdego, a Jeongguk nie był wyjątkiem. Po prostu nie trafił jeszcze na odpowiednią osobę.

- - - - - - - - - - -

Wiem, przepraszam, znów robię polsat ;>;

Kocham was i do zobaczenia w następnym rozdziale!

Miłego dnia/Dobrej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro